Final Audio Design D8000
- Kategoria: Słuchawki i wzmacniacze słuchawkowe
- Tomasz Karasiński
Śledząc doniesienia prasowe dotyczące nowych słuchawek i wzmacniaczy słuchawkowych, można odnieść wrażenie, że ich producentom totalnie puściły hamulce. Nie tylko wypuszczają na rynek jeden model za drugim, ale też wchodzą na poziomy cenowe zarezerwowane dotychczas dla hi-endowych kolumn. Na pierwszy rzut oka mogłoby się to wydawać dziwne, ale firmy specjalizujące się w produkcji nauszników odpowiadają po prostu na potrzeby klientów. Gdyby nikt nie kupował luksusowych słuchawek, skończyłoby się na dwóch czy trzech modelach za absurdalne pieniądze, po czym branża spokojnie wróciłaby do produkcji sprzętu, który nie tylko pokonuje techniczne i brzmieniowe bariery, ale też się sprzedaje. Wysokiej klasy nauszniki trafiają jednak na podatny grunt, bo na świecie nie brakuje melomanów, którzy muzyki słuchają głównie lub wyłącznie w ten sposób. Odsłuch z wykorzystaniem kolumn zaczyna być luksusem, na który coraz mniej ludzi może sobie pozwolić. Trzeba na to mieć nie tylko pieniądze, ale też miejsce i odpowiednie warunki, bez narzekających na hałas domowników, bawiących się dzieci czy dochodzącego zza ściany hałasu wirującej pralki. Przesiadka na pliki i serwisy streamingowe sprawiła, że wielu audiofilów słucha muzyki z komputera. Niektórzy w ciągu kilku lat zgromadzili na dyskach gigabajty plików, często w wysokiej rozdzielczości. Czy to nie idealny czas dla hi-endowych słuchawek? Bariery pękły dosłownie w ciągu kilku lat. Pojawiły się zaawansowane słuchawki dynamiczne, ale wkrótce audiofile zaczęli przesiadać się na modele planarne. Na ich produkcji wybiły się firmy, o których jeszcze kilka lat temu mało kto słyszał - Audeze, HiFiMAN czy OPPO. Starzy wyjadacze wciąż stronią od tej technologii, dopieszczając przetworniki dynamiczne i tworząc na ich bazie równie kosztowne modele. Wydaje się jednak, że ci, którzy nie wejdą w temat hi-endowych słuchawek planarnych, wkrótce zostaną w tyle. Do wyścigu przyłączyła się więc firma kojarzona wyłącznie z produkcją audiofilskich nauszników i dokanałówek - Final Audio Design.
Japońska manufaktura jakiś czas temu zaczęła nie tylko mocno atakować nas nowymi produktami, ale też zmieniła nazwy niektórych serii, a nawet wprowadziła nowe logo. Wprowadziło to trochę zamieszania, bo niektórzy zaczęli stosować nazwę Final, inni pozostali przy Final Audio Design, a jeszcze inni wybrali opcję kompromisową, pisząc po prostu Final Audio, co już do niczego nie pasuje. Podobno szefowie firmy uznali, że pełna nazwa jest trochę za długa, ale w audiofilskim środowisku wszyscy wiedzą o jaką firmę chodzi. Znamy też takie marki, jak Balanced Audio Technology, Trilogy Audio Systems czy Hegel Music Systems. Powiecie, że w każdym przypadku też stosuje się skróty? Tak, ale w dzisiejszym świecie problem pojawia się gdzie indziej. Szukając w sieci czegoś na temat Hegla, macie tylko dwie opcje. Możecie trafić na niemieckiego filozofa albo norweskiego producenta elektroniki. Jeżeli poprosicie popularną wyszukiwarkę aby powiedziała coś na temat produktów Audeze, OPPO czy HiFiMAN-a, natychmiast zobaczycie wiele linków i zdjęć pokazujących dokładnie to, o co pytaliście. A Final? Final co? Może chodziło nam o sprawdzenie pisowni, finał jakiegoś konkursu albo zawody sportowe? Pierwsza wyskoczyła mi strona tłoczni profili aluminiowych. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że firma odpowiedzialna za produkcję słuchawek wcale nie nazywa się ani Final ani Final Audio Design, ale S'NEXT. Ehm... To ja chyba zostanę przy nazwie, którą stosujemy w testach od początku.
Japońska manufaktura to mały ewenement na mapie audiofilskiego świata. Jej wyroby są bardzo specyficzne, żeby nie powiedzieć - wyjątkowe. Firma nie zajmuje się słuchawkami dla graczy, sportowców, podróżników i pilotów. W jej katalogu nie znajdziemy ani jednego modelu z łącznością bezprzewodową, wbudowanym mikrofonem czy systemem aktywnej redukcji szumów. Są za to piękne nauszniki i jeszcze piękniejsze dokanałówki dla audiofilów i melomanów ceniących sobie przede wszystkim wysoką jakość brzmienia. Oficjalna strona producenta wygląda jak galeria grającej biżuterii, ale tak naprawdę najważniejsze są zaawansowane technicznie przetworniki i obudowy. Główny konstruktor słuchawek Final Audio Design, pan Yoshihisa Mori, wcześniej projektował wkładki gramofonowe, więc nie tylko zna się na elektronice i mechanice precyzyjnej, ale też przykłada wielką wagę do detali. Przykładowo, w katalogu Finala można znaleźć kilka modeli dokanałowych różniących się tylko materiałem, z którego wykonano obudowy przetworników. To dlatego, że każdy metal ma inne właściwości rezonansowe, a zatem daje też nieco inne brzmienie. Pomijając już to, co znajduje się w środku, rzadko która firma oferuje takie rozwiązania. Dokanałówki Finala wyglądają niesamowicie, ale słuchawki wokółuszne wcale nie są gorsze. To po prostu ten sam poziom zaawansowania technicznego i dbałości o detale, tylko w większym wydaniu. Jeszcze do niedawna w katalogu można było znaleźć tylko dwa modele - Pandora Hope IV i VI, przemianowane później na Sonorousy IV i VI. Później wprowadzono droższe modele Sonorous VIII i X, a także tańsze II i III. Flagowy model Sonorous X wygląda tak, jakby w dziedzinie słuchawek dynamicznych nie dało się zrobić nic lepszego. Wyjmując duże, ekstremalnie luksusowe, srebrno-złote nauszniki z pudełka wyłożonego białym futerkiem czujemy się jakbyśmy własnie trzymali w rękach jeden z najdroższych przedmiotów na ziemi. Inżynierowie Finala wykonali więc kolejny krok, wchodząc w temat słuchawek planarnych.
Wygląd i funkcjonalność
D8000 różnią się od pozostałych słuchawek japońskiej firmy pod wieloma względami, a rodzaj zastosowanych przetworników i zawarta w nich technologia to tylko część całej historii. Przede wszystkim, nauszniki zupełnie inaczej prezentują się z zewnątrz. Mamy tu podobny pałąk z szerokimi, metalowymi szynami po których elegancko i bezszelestnie suwają się mocowania muszli, skórzane obicia i przewody zakończone pięknymi wtyczkami blokowanymi od strony słuchawek też wyglądają znajomo, ale cała reszta to trochę inny świat. Słuchawki wciąż prezentują się luksusowo, ale jakoś tak, hmm... Bardziej profesjonalnie. Ilość błyszczących elementów ograniczono do minimum, dzięki czemu nasza uwaga faktycznie skupia się na przetwornikach, których tylną stronę widać z zewnątrz. Same obudowy muszli zostały wykonane ze stopu aluminiowo-magnezowego. Ich faktura bardzo przypomina mi powierzchnię obiektywów Canona z profesjonalnej serii L. Być może nie jest to wcale takie złe skojarzenie. Wszystkie te zabiegi sprawiły, że D8000 nie wyglądają jak słuchawki, które arabscy szejkowie chętnie kupiliby swoim żonom, aby miały z czego słuchać muzyki na swoich złotych iPhone'ach. Prezentują się raczej jak drogie, profesjonalne nauszniki dla ludzi, których w pierwszej kolejności interesuje to, co dany sprzęt może im zaoferować w kwestii dźwięku. Może idę w swych rozważaniach za daleko, ale wydaje mi się, że po wprowadzeniu Sonorousów X inżynierowie Finala doszli do wniosku, że tą drogą można dojść już tylko do słuchawek wysadzanych brylantami. Na szczęście, zjechali z niej i wybrali zupełnie inny kierunek.
Ze wszystkich modeli tej marki, D8000 najbardziej przypominają... Sonorousy II i III. Mnie bardzo się to podoba i mam wrażenie, że wielu audiofilów zgodzi się z moją opinią. Teoretycznie, mając słuchawki na głowie, rzadko kiedy je oglądamy. Czasami jednak patrzą na nas inni, a siedzenie w srebrno-złotym hełmofonie, który przed chwilą wyjęliśmy z drewnianej skrzynki wyłożonej białym futerkiem to dość osobliwa przyjemność. D8000 można natomiast nosić bez żadnego wstydu, a przy odrobinie szczęścia uda się nawet ukryć kolejny wydatek przed swoją drugą połową. Co więcej, słuchawki nie przyjeżdżają do nas w skrzyni obszytej skórą alpejskich krów i wyłożonej wełną walijskich owiec, ale w dość skromnym, twardym futerale. Czarne etui zamykane na suwak nie kryje też niczego specjalnego i zostało zaprojektowane po to, byśmy mogli bezpiecznie przechowywać i przewozić swoje słuchawki. Oprócz tego, w komplecie otrzymaliśmy dwa kable - jeden o długości 1,5 m zakończony wtykiem 3,5 mm, drugi o długości 3 m z wtykiem 6,3 mm. Nie ma zatem przewodu zbalansowanego i nic mi nie wiadomo, aby Final oferował takowy jako opcję lub zamierzał w najbliższej przyszłości wprowadzić takie rozszerzenie dla testowanego modelu. W zestawie zabrakło natomiast podstawki, którą zaprojektowano specjalnie dla tych słuchawek. Została ona wykonana z aluminium i ma bardzo ciekawą formę. Cały patent polega na tym, aby nasze słuchawki nie stykały się ze stojakiem ani poduszkami ani pałąkiem, ale spoczywały na metalowych poprzeczkach - w miejscu, gdzie zamontowane są czarne końcówki pałąka z nazwą modelu. To bardzo praktyczne rozwiązanie, ale nie było mi dane zobaczyć go na żywo. Podejrzewam, że do naszej redakcji dotarła po prostu para demonstracyjna, która nigdy nie trafi w ręce klientów i może z tego powodu w pudełku nie było dedykowanego stojaka. A może ktoś go zwinął podczas jednej z wystaw? Wszystko jest możliwe. Jeśli chcecie zobaczyć jak wygląda komplet, odsyłam do strony producenta lub naszego newsa o słuchawkach Final Audio Design D8000.
Przy pierwszym użyciu japońskie nauszniki robią naprawdę dobre wrażenie. Przede wszystkim są bardzo porządne i sprawiają wrażenie niezniszczalnych. Wiąże się z tym dość duża masa wynosząca dokładnie 523 g. Toż to ponad pół kilo sprzętu na głowie! Na szczęście pałąk, jak we wszystkich wokółusznych modelach Finala, jest miękki i bardzo wygodny, a ogromne muszle przyjemnie obejmują uszy, dając nam poczucie komfortu, nawet mimo sporego ciężaru. Dość nietypowe jest obicie padów i sam sposób ich mocowania. Zastosowany materiał jest bardzo elastyczny, co sprawia, że wypełnienie poduszek trochę "jeździ" na wszystkie strony. Nie wiem czy nie lepiej byłoby pomyśleć o rozwiązaniu, dzięki któremu pady nie ruszałyby się względem nauszników. W środku musi się jednak znajdować wysokiej jakości pianka, bo słuchawki świetnie dostosowują się do kształtu głowy i ani trochę nie cisną. Jest naprawdę milutko, choć potrząsanie głową na boki nie jest wskazane. D8000 nie należą do nauszników, które ściskają naszą czaszkę niczym niewidzialne imadło. Wykonałem dość prosty eksperyment i powoli opuściłem głowę w dół, do pozycji poziomej. Po paru sekundach słuchawki zleciały, zabierając ze sobą okulary. Słuchawki złapałem, a okulary na szczęście wylądowały na grubym dywanie. Wiadomo, że D8000 nie są nausznikami zaprojektowanymi z myślą o bieganiu i jeżdżeniu na rowerze, ale nawet w warunkach domowych trzeba uważać, bo pół kilo sprzętu na głowie ma swoją inercję.
Słówko o plusach i minusach. Do tych pierwszych zaliczyłbym przede wszystkim wysoką jakość wykonania i użytych materiałów. Słuchawki prezentują się naprawdę dobrze, a czy adekwatnie do swojej ceny? Moim zdaniem tak, chociaż byłoby miło gdyby obicia padów były wykonane z jakiegoś egzotycznego materiału, a w konstrukcji pałąka pojawiły się chociażby jakieś elementy z włókna węglowego. Japończycy w dużej mierze sami są sobie winni, bo skoro Sonorousy II za 1349 zł wyglądają podobnie, a nawet mają taki sam pałąk i mocowania nauszników, to słuchawki warte dwanaście razy tyle powinny mieć... No właśnie, co? Z definicji wkraczamy bowiem w przedział cenowy, w którym na ostateczną cenę składa się wiele czynników, w tym zastosowane materiały, precyzja wykonania, technologia, funkcjonalność, prestiż marki i oczywiście brzmienie. A że wiele z tych rzeczy Final Audio Design oferuje już w najtańszych modelach wokółusznych? Niejedna firma uznałaby to za błąd, ale japońskim producentom wbrew pozorom zdarza się to dość często. Ot, taki Marantz HD-DAC1. Żeby go przebić, Ken Ishiwata musiałby zaprojektować przetwornik za przynajmniej trzy razy większe pieniądze. Na razie więc Marantz nie ma takiego konwertera w ofercie i niewiele wskazuje na to, by miał się on wkrótce pojawić. Z drugiej strony, wielu producentów słuchawek korzysta z bardzo podobnych lub nawet takich samych części w modelach z różnych przedziałów cenowych. Audeze, Ultrasone, Beyerdynamic... Przecież nie ma sensu wymyślać koła na nowo, prawda? W D8000 spodobały mi się też rozmaite detale. Na przykład wtyki, które po wetknięciu w gniazda wystarczy delikatnie przekręcić i już mamy pewność, że nie wyskoczą przy przypadkowym pociągnięciu. Inna sprawa, że są sytuacje, kiedy już lepiej by było, gdyby wyskoczyły. Czytelne oznaczenia kanałów na końcówkach pałąka służących jednocześnie za blokadę suwania muszli to także coś, na co od razu zwróciłem uwagę. Same przewody również wyglądają bardzo solidnie, a przy tym są stosunkowo lekkie. Ciekawe jest to, że metalową tulejkę rozdzielającą dwie splecione ze sobą żyły umieszczono w dość dużej odległości od naszej głowy. Podczas słuchania przy biurku, miałem ją dosłownie na wysokości pępka. Plus jest taki, że nie mamy wrażenia jakby ktoś wiązał nam pętlę na szyi, a kabel nie łaskocze nas w szyję czy w policzki, jak w niektórych słuchawkach.
Minusy? Niestety też kilka zauważyłem, ale najważniejszym z nich jest zbyt mały zasięg pałąka dla osób o małych głowach. Ja akurat zupełnie tego nie odczułem. Powiem więcej - miałem jeszcze spory zapas, więc jeśli macie duży baniak, będziecie bardzo zadowoleni. W przeciwnym wypadku zalecałbym co najmniej przymiarkę przed zakupem. D8000 są tak duże, że nie da się nimi nawet "dojechać" do najwyższej pozycji na pałąku, bo krawędzie muszli zahaczają już o plastikowe elementy z nazwą modelu. Przez chwilę myślałem, że może nawet z takim rozstawem będą wystarczająco komfortowe dla osób o mniejszych głowach, ale nie - moja żona wyglądała w nich jak Pomnik Małego Powstańca. Szczerze rozbawiony, rozsunąłem muszle na maksa i wtedy dosłownie kończyły jej się na wysokości podbródka. Parafrazując tytuł filmu, to nie są słuchawki dla małych ludzi. A przypominam, że są produkowane w Japonii, a dokładnie - w Kawasaki. Drugi minus to ciche trzeszczenie padów pojawiające się przy każdym ruchu głowy. Wydaje mi się, że wypełnienie poduszek po prostu pracuje, co nie zmienia faktu, że nie powinno to być odczuwalne, a już na pewno nie w słuchawkach za te pieniądze. Możliwe jednak, że egzemplarz dostarczony do testu był już trochę wyrobiony lub też jego pady nie były wykonane dokładnie tak, jak w wersji produkcyjnej. Możecie bowiem o tym nie wiedzieć, ale w Polsce mamy dość mocne "chody" jeśli chodzi o sprowadzanie najnowszych produktów Finala. D8000 były prezentowane już na ubiegłorocznej wystawie Audio Video Show, gdzie dosłownie nie można się było do nich dopchać. Nie wiem czy w ciągu całej wystawy dotknęły stolika na firmowym stoisku. Chętnych do ich odsłuchu było tylu, że przekazywano je po prostu z rąk do rąk. Później słuchawki zaliczyły kilka testów i odsłuchów w autoryzowanych salonach. Nie zdziwię się więc jeśli w ręce klientów trafią nauszniki pozbawione wspomnianych wyżej niedociągnięć. Słyszałem, że również opakowanie ma być inne. Ale niestety, nie ma zmiłuj - ja opisuję produkt, który przyjechał do naszej redakcji. Nie mogę przecież zakładać, że w wersji produkcyjnej wszystko będzie super. Z drugiej strony, jeśli Japończycy nie wiedzieli co poprawić w D8000, to po serii testów nie będą musieli się zastanawiać.
Brzmienie
Nie będę Was trzymał w niepewności. Długo się zastanawiałem czy to napisać, ale nie mam wyboru, bo brzmienie D8000 nie pozostawia żadnych wątpliwości. To jedne z najlepszych słuchawek na świecie. Nie być może, nie prawdopodobnie - po prostu top of the top. Gdyby weszły na rynek jeszcze trzy, cztery lata temu, prawdopodobnie byłyby bezkonkurencyjne. Dziś w przedziale cenowym powyżej piętnastu tysięcy złotych jest już dość gęsto, a każdy z producentów ma swoje racje i wiele powodów do dumy. Sennheiser HE-1 to kosmos, który aż ciężko porównać z czymkolwiek innym. Nauszniki są bowiem nierozerwalnie połączone ze wzmacniaczem. Kabel można odpiąć, ale nie można wypróbować słuchawek ze wzmacniaczem innej marki. HiFiMAN-ów Susvara słuchałem za krótko i w zbyt kiepskich warunkach, by wyrobić sobie o nich zdanie. Wiele modeli z tego przedziału cenowego znam jednak dość dobrze i przed odsłuchem mniej więcej wyobrażałem sobie jak D8000 mogą zagrać, a mimo to, one i tak zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Ich dźwięk jest... Namacalny. Realistyczny, ale też bliski i bardzo przyjemny. Dobrze zrównoważony, dynamiczny i odpowiednio napowietrzony, ale przede wszystkim organiczny, mięsisty, analogowy i stuprocentowo audiofilski. Jeżeli po przetwornikach planarnych spodziewaliście się brzmienia przypominającego to, co oferują kolumny z wstęgami na górze, elektrostaty lub magnetostaty, prawdopodobnie zauważycie tu pewne elementy takiego grania, ale w ogólnym rozrachunku jest to coś jeszcze innego. Finale mają fenomenalną szybkość, ale nie jest ona bezpośrednio zamieniana na przejrzystość i wyrazistość wysokich tonów, a raczej na stawianie wyraźnych granic między jednym dźwiękiem a drugim i urzeczywistnianie przekazu poprzez pompowanie w każde wybrzmienie delikatnych informacji o jego natężeniu. Idąc dalej w przekładanie tego brzmienia na świat kolumn, powiedziałbym, że D8000 oferują raczej rozdzielczość w wydaniu Chartwella niż Audio Physica. Zakres średnich tonów jest fenomenalny. Wokale brzmią po prostu niesamowicie. Urzekająco, a jednocześnie bardzo prawdziwie. W D8000 te dwie rzeczy zupełnie się nie wykluczają. Dźwięk może mieć w sobie odpowiednią dawkę ciepła, taką naturalną i ludzką, ale na nasycenie detalami też nie wypada narzekać. W każdej chwili możemy skierować swój sonar na konkretne elementy przekazu i z pewnością wyłapiemy wszystko, co słuchawki mogą nam pokazać, ale generalnie chłoniemy ten dźwięk bez żadnego wysiłku zauroczeni tym, jak fantastycznie wszystkie te osobne dźwięki łączą się ze sobą, dając nam czystą, niezakłóconą przyjemność słuchania.
Zapędziłem się? Być może, ale autentycznie nie pamiętam kiedy ostatnio testowany sprzęt wprawił mnie w tak błogi stan. Często podczas odsłuchów mam sporo frajdy, w większości przypadków jestem też szczerze zainteresowany tym, jak gra dane urządzenie i staram się dokładnie przeanalizować jego możliwości. O ile bowiem zajmujemy się sprzętem ze wszystkich przedziałów cenowych, to dawno temu postanowiliśmy, że nie będziemy opisywali urządzeń nudnych, przeciętnych albo po prostu kiepskich. Szkoda nam na to życia i pracy, którą niezależnie od wyniku testu musimy poświęcić na załatwienie formalności, zebranie informacji o opisywanym modelu, wykonanie i obróbkę zdjęć oraz szereg innych rzeczy, które już zupełnie nie są fascynujące, jak na przykład pakowanie i noszenie pudeł czy drukowanie listów przewozowych. Aby nasza praca miała sens, wybieramy do testów urządzenia, które z jakichś względów nas interesują i które naprawdę mogą okazać się wyjątkowe. Zwykle strzelamy dobrze, więc skupiamy się na tym, co w danym sprzęcie jest wyjątkowego i staramy się pokazać to najlepiej, jak potrafimy. Ponieważ jednak tych kartonów przewija się przez nasz pokój odsłuchowy siedem, osiem, czasami dziesięć w ciągu miesiąca, zwykle po zakończonym teście przygotowujemy paczkę do wysyłki i zapominamy o temacie. Jeśli natomiast chodzi o D8000, powiem tak - już po pięciu minutach wiedziałem, że ciężko mi będzie zapomnieć o tych słuchawkach, a po kolejnych piętnastu byłem tego już absolutnie pewien. Cena jest bardzo bolesna, wiem. Nie wydaje się aż tak straszna tylko wtedy, gdy porównamy Finale z innymi hi-endowymi słuchawkami, jak chociażby Audeze LCD-4, Focal Utopia czy Ultrasone Edition 5. Ale posłuchajcie ich... Naprawdę, choćbyście mieli jechać czterysta kilometrów pekaesem, zróbcie wszystko, aby choć raz założyć je na uszy i poznać swoją ulubioną muzykę w takim wydaniu. Zresztą, rozpatrując sprawę w kontekście ceny mogę też powiedzieć, że znam słuchawki za podobne pieniądze, które, delikatnie mówiąc, tyłka nie urywają. Te urywają. I będę teraz chodził bez tyłka.
Nie mogę powiedzieć, że D8000 to najlepsze słuchawki na świecie, ale tylko z jednego powodu - większość prawdziwie hi-endowych modeli też ma wiele do zaoferowania. Wybór jest trudny i ostatecznie sprowadza się do naszych osobistych preferencji. Audeze są generalnie dobrze zrównoważone i mają wspaniałą kulturę grania. W HiFiMAN-ach zawsze podobała mi się przestrzeń. Moje ulubione HE-1000 potrafią grać leciutko i zwiewnie, jednocześnie nadając brzmieniu potężną skalę i masę. Utopie Focala są niesamowicie dopracowane pod względem jakości wykonania, komfortu i technologii, a w ich brzmieniu można znaleźć praktycznie wszystko, co jest do znalezienia. To zresztą nie wszystkie propozycje, bo mocno wkręceni audiofile na pewno wezmą pod uwagę produkty mniej znanych marek, jak na przykład MrSpeakers. Wchodzące na rynek Sennheisery HD 820 też na bank będą wyśmienite. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej, bo niemiecka firma od dłuższego czasu nie popełnia błędów, co zdarzało się w przeszłości. Mając w garści 15299 zł, można też kupić jeden z wysokich modeli Stax-a, nawet z energizerem. A jednak, niezależnie od zasobności portfela i upodobań brzmieniowo-muzycznych, D8000 powinny moim zdaniem znaleźć się na liście pozycji obowiązkowych. Jeżeli analizujemy sprawę pod kątem konkretnych parametrów i szukamy sprzętu, który da nam odpowiednią kombinację neutralności, przejrzystości, dynamiki i przestrzeni, planarne Finale na pewno poradzą sobie bardzo dobrze. Możliwe jednak, że poszukiwacze "prawdy o muzyce" wybiorą inne nauszniki. Takie, które będą po prostu lepiej pasowały do ich wizji owej prawdy. Pewnie będą to Focale lub Sennheisery, ewentualnie HiFiMAN-y. D8000 wychodzą na prowadzenie w innej kategorii. Potrafią w cudowny sposób łączyć ogień z wodą. Jeżeli z jednej strony lubicie sprzęt grający prawidłowo i rzetelnie, nie akceptujecie kombinowania z pasmem, ukazywania każdej płyty w jakiś dziwny sposób i poczucia niepewności co też dane słuchawki zrobią z kolejnymi nagraniami, ale nie chcecie iść w totalną przejrzystość i analityczność wymuszającą na słuchaczu skupienie całej swojej uwagi - to są słuchawki dla Was. D8000 grają naturalnie i prawidłowo pod każdym względem. Ciężko powiedzieć, aby ich brzmienie było zniekształcone. W niektórych aspektach jest wręcz bardzo dobre lub wybitne. Ale, mimo wszystko, odsłuch odbywa się tutaj w warunkach całkowitego spokoju. Dźwięk jest szybki i czysty, bardzo bezpośredni i podany tu i teraz, wokale i instrumenty operujące w zakresie średnich tonów są bliskie, czarujące, wręcz magiczne, a mimo to możemy chłonąć muzykę tak, jakbyśmy leżeli w wygodnym fotelu czekając na relaksujący masaż. Japońskie nauszniki zwalniają nas z potrzeby uruchamiania całego mózgu w celu wyłowienia wszystkich detali zawartych na naszych ulubionych płytach. Odbywa się to "przy okazji". Bardzo możliwe, że D8000 pokazują nawet więcej szczegółów, niż słuchawki słynące z przejrzystości i mikrodynamiki. Tyle, że nawet tego nie zauważamy, bo jesteśmy zbyt zajęci czerpaniem przyjemności ze słuchania. Co za odlot!
Takie brzmienie można analizować na wielu płaszczyznach, więc nie zdziwię się, jeśli ktoś wybierze opisywane nauszniki ze względu na bas, ogólną szybkość reakcji, panowanie nad wybrzmieniami czy muzykalność i wysoką kulturę grania, dzięki czemu nawet wielogodzinne odsłuchy nie pozostawiają po sobie uczucia zmęczenia. Dla mnie jednak D8000 mają kilka innych cech stawiających je ponad produktami konkurencji. To przede wszystkim nieprawdopodobnie realistyczna i gęsta średnica, a także poczucie bliskości i namacalności wynikające częściowo ze sposobu budowania przestrzeni, ale też naturalnie połączone z punktem pierwszym. Absolutnym mistrzostwem świata jest jednak sposób, w jaki brzmienie D8000 łączy w sobie dwa zupełnie różne światy - wyczynowy (dynamika, przejrzystość, kontrola basu i przestrzeń) i relaksacyjny (naturalne barwy, ogólny spokój, brak wyostrzeń, harmonia w całym paśmie i bliskość wokali). Gdyby te słuchawki za pomocą jakiejś magicznej siły zmieniły się w człowieka, byłby to gość wyglądający jak Ranulph Fiennes, który pewnego dnia, ubrany w elegancki garnitur, zaczyna biec w maratonie, jednocześnie czytając książkę i popijając herbatę. Przekroczyłby linię mety jako pierwszy, bez najmniejszych śladów potu na czole, zapakował książkę do skórzanej aktówki i zaczął pomagać pozostałym biegaczom, dla których trasa okazała się zbyt trudna. Zapytany o swój rekordowy wynik, odpowiedziałby, że książka okazała się trochę nudna, więc przeczytał ja zbyt wcześnie i przez ostatnie dwa kilometry nie miał czym się zająć, więc w międzyczasie zaplanował sobie kolejną wyprawę na biegun. A ten maraton? Ach, no fajny, ładna pogoda, miło jest poruszać się na świeżym powietrzu. Dokładnie tak zachowują się D8000. Ja byłem pod takim wrażeniem ich brzmienia, że aż nie wiedziałem od czego zacząć, a do playlisty natychmiast dodałem ze trzydzieści ulubionych płyt. Słuchawki dały mi jednak do zrozumienia, że nie muszę się z niczym spieszyć. A jak będę chciał znów usłyszeć taki wokal? Spokojnie, damy radę. A jak będę chciał znów zanurzyć się w trójwymiarową przestrzeń? Nie ma problemu. Cóż, życie nie jest tak piękne, bo na odsłuch czekali już kolejni recenzenci. A gdybym miał te nauszniki w domu, tak na zawsze? Miałbym dodatkową motywację, aby zawsze wcześniej wracać do domu. Niedaleko, na wylotówce z Warszawy stoi fotoradar. Nie przy żadnej szkole, nie na środku osiedla - ot tak, w środku lasu, na pasie zieleni. Jak wszyscy okoliczni mieszkańcy, zwalniam w tym miejscu do sześćdziesiątki, ale gdybym wiedział, że czekają na mnie D8000, miałbym to w nosie. Bo każde pięć minut z tymi słuchawkami to po prostu pięć minut z muzyką zagraną tak, jak moglibyśmy sobie wymarzyć.
Budowa i parametry
Final Audio Design D8000 to pierwsze słuchawki planarne w historii japońskiej firmy, jednak nie flagowe, bo szczytową pozycję w cenniku wciąż zajmują Sonorousy X. Kluczowym rozwiązaniem zastosowanym w opisywanym modelu są autorskie przetworniki z technologią Air Film Damping System, który ma rozwiązywać problem odtwarzania niskich częstotliwości bez wpływania na wyższe fragmenty pasma. Firma twierdzi, że rozpoczęła prace nad słuchawkami planarnymi już trzy lata temu, a w tym czasie przeprowadzono wiele badań nad dźwiękiem idealnym, biorąc pod uwagę nie tylko cały szereg zagadnień technicznych, ale także analizując funkcjonowanie ludzkich zmysłów. Poszukiwano dźwięku, od którego słuchacz nie będzie mógł się oderwać, próbując odtworzyć naturalne wrażenia przestrzenne. Japońscy inżynierowie twierdzą, że w końcu udało się to osiągnąć dzięki nowym przetwornikom wspomaganym przez kilka autorskich rozwiązań gwarantujących szerokie pasmo przenoszenia i niezwykle swobodne brzmienie. Przetworniki planarne mają być pomostem łączącym najlepsze cechy brzmienia jednostek dynamicznych i elektrostatycznych. Japońscy konstruktorzy postanowili rozwiązać problemy tej technologii krok po kroku. Testowane były na przykład różne kształty i sposoby ułożenia cewek na membranach, a także rozmieszczone w konkretnych punktach tłumiki, dzięki którym udało się rozszerzyć pasmo przenoszenia. Japończykom zależało przede wszystkim na rozszerzeniu listy zalet takich przetworników, ale bez utraty ich charakterystycznego brzmienia. Ostatecznie w modelu D8000 zastosowano membrany, które mają działać jak idealne tłoki. Producent twierdzi, że dzięki temu możliwe stało się połączenie otwartego, przestrzennego dźwięku charakterystycznego dla słuchawek elektrostatycznych z szerokim pasmem przenoszenia i wypełnionym basem, jaki dają typowe słuchawki dynamiczne. AFDS (Air Film Damping System) to system stabilizacji strefy powietrznej. Rozwiązanie to kontroluje oporność (tarcie i napięcie) powietrza w wąskiej szczelinie powstałej pomiędzy membraną a metalowymi płytkami, które umieszczono po obu jej stronach. Jak tłumaczy producent, zazwyczaj w słuchawkach planarnych mamy do czynienia ze wspaniałym i szczegółowym przekazem tonów wysokich i średnich, natomiast bardzo trudno jest odtworzyć niskie częstotliwości w pełni satysfakcjonujący sposób. Bas wymaga silnego wychylenie membrany, co powoduje, że może ona zetknąć się z magnesami. Nawet jeśli do tego nie dojdzie, brzmienie i tak wiele na tym straci. Dlatego tutaj problem został rozwiązany poprzez zastosowanie systemu AFDS, bez żadnych start w zakresie wysokich tonów.
W dużym skrócie, system AFDS polega na umieszczeniu podziurkowanych, metalowych płytek po obu stronach cieniutkiej membrany w ściśle określonej odległości. Drgająca folia z naniesionymi cewkami jest więc w przy maksymalnym wychyleniu "hamowana" przez samo ciśnienie powietrza, które nie może swobodnie uciec przez mikroskopijne otwory. Ma to oczywiście skutkować równą i bardziej przewidywalną pracą przetworników, których średnica (50 mm) też robi wrażenie. Żeby było ciekawiej, wspomniane cewki nie są naklejane na folię, ale wytrawiane bezpośrednio na niej, dzięki czemu wyeliminowano dodatkową masę kleju, zwiększono niezawodność całej konstrukcji, poprawiono jej właściwości elektryczne i przy okazji zapewniono niemal stuprocentową powtarzalność parametrów. Jeżeli chcecie zobaczyć to wszystko z bliska i dokładniej zapoznać się z niuansami budowy tych przetworników, nie ma żadnego problemu. Mimo, że jest to zaawansowana technologia, której na pewno niejedna firma będzie chciała przyjrzeć się bliżej, producent zamieszcza na swojej stronie obszerne wyjaśnienia i duże zdjęcia przetworników z systemem AFDS. Są nawet wzory, wykresy i zdjęcia z linii produkcyjnej. Taka otwartość jest naprawdę godna podziwu. Final zapewnia, że konstrukcja słuchawek pozwala na swobodne naprawy i przez to umożliwia długoletnie korzystanie ze słuchawek. Obudowa została wycięta ze stopu aluminium i magnezu. Słuchawki są w całości produkowane w fabryce firmy w Kawasaki w Japonii. Co ciekawe, ich nominalna impedancja to 60 Ω, co przy skuteczności na poziomie 98 dB powinno umożliwić podłączenie D8000 do wielu dostępnych na rynku wzmacniaczy i przetworników. W komplecie ze słuchawkami otrzymujemy dwa przewody - jeden o długości 1,5 m zakończony wtykiem 3,5 mm, zaś drugi o długości 3 m z wtykiem 6,3 mm. W zestawie ma się znajdować także oryginalny, aluminiowy stojak na słuchawki. Same D8000 ważą 523 g i będą objęte dwuletnią gwarancją producenta.
Konfiguracja
Sennheiser HDV 820, Marantz HD-DAC1, Astell&Kern AK70, Enerr Tablette 6S.
Werdykt
Final Audio Design D8000 to słuchawki, które na razie nie są pozbawione wad. Może w ostatecznej wersji produkcyjnej zostaną one wyeliminowane, ale egzemplarz, który dostałem do testu to taka większa i bardziej profesjonalna odmiana Sonorousów. Pałąk i mocowania nauszników są identyczne, jak w podobnych słuchawkach tej marki za 1349 zł. Pady chodzą na boki, trzeszczą przy każdym ruchu, a do ich obicia wykorzystano materiał, z którego normalnie szyje się szorty do pływania. W dodatku nie czarny, ale granatowy. Cały hełmofon waży ponad pół kilograma, a ogromna średnica muszli nie pozwala na ich całkowite złożenie, bo brzegi aluminiowo-magnezowych dysków stukają o końcówki pałąka. W zestawie nie ma kabla zbalansowanego. W chwili obecnej nie kupicie go nawet za milion dolarów, bo po prostu nie istnieje. To, że trzeba za te słuchawki zapłacić 15299 zł, wydaje się być mało istotnym szczegółem. A jednak... D8000 są piękne i wykonane z jubilerską precyzją. Leżą na głowie tak dobrze, że można w nich siedzieć godzinami. I grają tak, że można zapomnieć o całym, bożym świecie. Dają absolutnie genialne, stuprocentowo audiofilskie brzmienie z wyczynową szybkością i przejrzystością, rewelacyjną przestrzenią i magiczną średnicą. To takie skrzyżowanie brytyjskich monitorów z głośnikami elektrostatycznymi, przeniesione do wymiaru słuchawkowego. Mistrzostwo, poezja i czyste niebo! Co więcej, aby zakosztować tej przyjemności, nie trzeba mieć równie hi-endowego wzmacniacza lub przetwornika. Inwestycja w porządną elektronikę na pewno się zwróci, ale nie trzeba od razu szykować kolejnych piętnastu tysięcy aby D8000 w ogóle się odezwały. Powiem krótko. Panie Mori, jeżeli jeszcze trochę popracuje Pan nad tymi głupimi drobiazgami, będzie Pan mógł z czystym sumieniem powiedzieć, że spod Pańskiej ręki wyszły jedne z najlepszych słuchawek na świecie. A ja sprzedam wtedy wszystkie swoje nauszniki i kupię te jedne.
Dane techniczne
Typ słuchawek: otwarte, wokółuszne, planarne
Przetworniki: 50 mm z systemem AFDS
Impedancja: 60 Ω
Czułość: 98 dB
Długość kabla: 3 m (6,3 mm), 1,5 m (3,5 mm)
Masa: 523 g
Cena: 15299 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma Fonnex.
Zdjęcia: Małgorzata Karasińska, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Tłumienie hałasu
Cena
Nagroda
Komentarze (2)