Hegel H90
- Kategoria: Wzmacniacze i amplitunery
- Tomasz Karasiński
Kiedy norweska firma wchodziła na polski rynek sześć lat temu, nikt nie spodziewał się, że narobi takiego zamieszania. Skromne, minimalistyczne wzmacniacze i odtwarzacze płyt kompaktowych na pewno mogły się podobać, ale prawdziwa jazda zaczęła się w momencie, gdy Hegel odważnie wszedł w temat przetworników, a później zaczął montować je w swoich integrach. Skandynawowie są na ogól bardzo praktyczni i chętnie przyswajają nowe rozwiązania, więc kiedy producenci audiofilskiego sprzętu na ogół zaczynali montować w swoich wzmacniaczach pojedyncze gniazda USB, Hegel oferował swoim klientom urządzenia z pełną gamą wejść cyfrowych. Najlepiej widać to na przykładzie najtańszego modelu, którego kolejne wersje sprzedawały się w naszym kraju znakomicie. H70 miał trzy gniazda cyfrowe z niewielkim przełącznikiem hebelkowym na tylnej ściance. Wprowadzony cztery lata temu H80 został już wyposażony w dwa wejścia optyczne, dwa koaksjalne i jedno USB typu B. Teraz przyszła pora na kolejny etap ewolucji. Zaprezentowany niedawno model H90 ma trzy wejścia optyczne, jedno koaksjalne i jedno USB typu B, a zaraz obok to, co najważniejsze - gniazdo sieciowe dające użytkownikowi dostęp do funkcji streamingowych. Konkurencja wprawdzie trochę się obudziła, ale najnowsza integra to kolejny kandydat na rynkowy przebój. A czy faktycznie nim będzie?
Historię Hegla śledzę od dawna i muszę przyznać, że na rynku niewiele jest firm, które zbudowały swoją relację z klientami w tak naturalny i skuteczny sposób. Inżynierowie pod wodzą Benta Holtera stworzyli dokładnie takie urządzenia, jakich wielu audiofilów szukało, a następnie skupili się na ich systematycznym ulepszaniu. Hegel to nie tylko technologia, od której wszystko się zaczęło, ale także przykład rozsądnego podejścia do tematów, z którymi niektórzy wciąż sobie nie radzą. Bez opowiadania bzdur, kopiowania pomysłów innych producentów czy przekonywania klientów oryginalnym wzornictwem. Norwegowie w pewnym momencie uprościli wszystko, co dało się uprościć, zostawiając sobie jak najwięcej czasu i funduszy na to, co naprawdę ważne - wysoką jakość wykonania i przemyślane układy elektroniczne. Efekt można odnaleźć chociażby w brzmieniu, które wielu audiofilów uznało za bliskie ideału. Czy mówiliśmy o przetwornikach za cztery tysiące, wzmacniaczach za osiem tysięcy czy końcówkach mocy za kilkadziesiąt tysięcy złotych, produkty Hegla zawsze trzymały poziom i do dziś się to nie zmieniło.
Zmienia się za to świat wokół nas, przy czym z punktu widzenia melomana najważniejsze są nowe sposoby słuchania muzyki. Norwegowie mają na to ciekawe rozwiązanie. Od czasu do czasu w firmie organizowane są zebrania, podczas których nie może zabraknąć jednego surowca - piwa. Podczas tych luźnych debat pojawiają się nieraz bardzo odważne pomysły, ale kierunek poszukiwań został nakreślony już dawno temu. Być może dlatego inżynierowie z Oslo nie miotają się na lewo i prawo, a raz podjętych decyzji trzymają się z godną podziwu konsekwencją Nie tak dawno zaprezentowali na przykład odtwarzacz o wiele mówiącej nazwie Mohican. Ma to być ostatni kompakt w historii firmy. Został zbudowany tak, aby wycisnąć ze srebrnych płyt jak najwięcej i będzie pewnie produkowany tak długo, jak długo będą chętni na jego zakup. W ofercie Hegla brakuje natomiast streamera. Norwegowie uważają, że odtwarzaniem muzyki powinny się zajmować inne urządzenia takie, jak komputery, tablety, smartfony, a nawet zewnętrzne streamery zaprojektowane pod kątem systemów multiroom. Wprowadzanie własnej aplikacji, budowanie małych głośników do sypialni, tworzenie konkurencyjnego oprogramowania do odtwarzania plików i łączenia się z systemem automatyki domowej? To nie jest zadanie dla nich. Ludzie z Hegla mówią wprost - my budujemy sprzęt audio, a ten musi przede wszystkim dobrze grać, a po drugie łączyć się z urządzeniami i systemami, które wybiorą sami użytkownicy. Jeden będzie słuchał plików z dysku sieciowego, drugi podłączy swój wzmacniacz do systemu multiroom, a trzeci podepnie do niego laptopa lub audiofilski gramofon. Stawiając tak wyraźną granicę, firma uwalnia się od konieczności montowania w swoich urządzeniach dodatkowych funkcji, tym samym obniżając końcową cenę swoich produktów. Mądre, prawda?
Wygląd i funkcjonalność
Od jakiegoś czasu Hegel koncentruje się na budowaniu wzmacniaczy, które można potraktować jak systemy all-in-one. To wprawdzie trochę naciągana teoria, bo wbudowany przetwornik i gniazdo sieciowe to jeszcze nie wszystko, czego meloman mógłby potrzebować do szczęścia, ale tutaj znów dochodzimy do filozofii, która stała się fundamentem sukcesu norweskiej firmy. W integrach tej marki dawniej ciężko było znaleźć takie dodatki, jak chociażby gniazdo słuchawkowe czy wejście gramofonowe. Bent Holter wychodził z założenia, że nie każdy klient potrzebuje takich gadżetów, ale każdy musiałby za nie zapłacić. Oczyszczenie wzmacniaczy z dodatkowych gniazd pozwoliło obniżyć koszty ich produkcji, a w konsekwencji uczynić je jeszcze bardziej konkurencyjnymi, bo brzmienie w niektórych przypadkach wykraczało poza średnią dla danego przedziału cenowego. Zupełnie inaczej traktowano gniazda cyfrowe i funkcje sieciowe. Tutaj ekipa z Oslo nie zasłaniała się względami finansowymi, inwestując wszystkie wolne środki i roboczogodziny w opracowanie jak najnowocześniejszych układów. Przetworniki Hegla szybko zaczęły cieszyć się popularnością w audiofilskim środowisku, a kiedy w niemal identycznej formie trafiły do wzmacniaczy, już tylko mały krok dzielił firmę od stworzenia prawdziwego, muzycznego kombajnu. Taki urządzeniem był wprowadzony ponad rok temu Röst czyli 75-watowy wzmacniacz z przetwornikiem i funkcjami sieciowymi. Odtwarzanie plików z komputera? W porządku, ale w tym momencie Hegel przekroczył tę barierę. Röst umożliwił między innymi słuchanie muzyki przez DLNA i AirPlay, a także włączenie wzmacniacza do systemu inteligentnego domu takiego, jak Control4, Crestron czy Savant. Co więcej, model ten jest dostępny w kolorze czarnym lub białym, a ten ostatni okazał się podobno strzałem w dziesiątkę.
Tutaj dochodzimy do bohatera naszego dzisiejszego testu. Mając w ofercie takie cudo, jak Röst, konstruktorzy Hegla mogliby w zasadzie pozostać przy produkcji modelu H80, dodając do niego funkcje strumieniowe. Tymczasem H90 to taki Röst bez jednego gniazda. Zgadniecie którego? Analogowego XLR-a. Brak wejścia zbalansowanego i inne ułożenie terminali głośnikowych to jedyne detale, którymi różnią się te dwa modele. Jeszcze trudniejszym, praktycznie niemożliwym zadaniem będzie znalezienie różnic w budowie ich paneli frontowych. Oba mają dwa pokrętła, umieszczony centralnie wyświetlacz OLED i gniazdo słuchawkowe z prawej strony. W rozwiązaniu zagadki pomoże nam lektura danych technicznych i materiałów producenta. Röst dysponuje mocą 75 W na kanał przy 8 Ω, a H90? Logika nakazywałaby strzelać, że będzie to 90 W, ale w rzeczywistości jest to 60 W na kanał przy 8 Ω. Co ciekawe, wszystkie pozostałe parametry są identyczne, jak w przypadku Rösta. Te same wymiary obudowy, takie samo pasmo przenoszenia, ten sam poziom zniekształceń, odstęp sygnału od szumu i współczynnik tłumienia... Wygląda to trochę jakby ktoś celowo przykręcił moc testowanej integry. 60 W to wciąż sporo, chociaż wielu klientów na pewno spodziewało się, że następca modelu H80 będzie nie tylko bardziej nowoczesny, ale też mocniejszy. Ale, ale... Röst kosztuje 10990 zł, a za H90 zapłacimy tylko 7290 zł. Przy takiej różnicy na korzyść opisywanego wzmacniacza należy odpuścić sobie narzekanie. Ewentualnie można też wziąć Rösta lub zaprezentowany niedawno model H190, który wielu audiofilów ze spokojem może uznać za wzmacniacz docelowy.
Z przodu - klasyka w najczystszej postaci. No, może poza wyświetlaczem, który jest po prostu konieczny, ale dzięki technologii OLED wygląda naprawdę nowocześnie. Co ciekawe, wszystkie zaprezentowane ostatnio wzmacniacze Hegla są do siebie tak podobne, że w materiałach prasowych dotyczących Rösta i H90 pojawiały się nawet te same zdjęcia. Wkrótce ten ostatni ma być zresztą dostępny w kolorze białym, więc domyślam się, że jego galeria na stronie producenta powiększy się o kolejne kadry żywcem skopiowane z opisu droższego modelu. Pomijając wyposażenie tylnej ścianki i parametry, H190 jest tylko trochę wyższy, więc na upartego te zdjęcia również można by było przerobić. Dla dobrego grafika to kwestia pięciu minut, z ziewnięciem i sprawdzeniem poczty. Piszę to oczywiście z przymrużeniem oka, ale trzeba przyznać, że firma jest w swoim postępowaniu bardzo konsekwentna, a sposób budowania katalogu daje klientom pewne poczucie bezpieczeństwa. Jedyną integrą, która wyróżnia się na tle reszty jest flagowa H360-tka. Ona pewnie też przejdzie niedługo kurację odmładzającą. Gdyby to zależało ode mnie, funkcje Rösta wpakowałbym do H90, próbując zejść z ceną do kwoty czterocyfrowej, a wtedy cały katalog Hegla składałby się z modeli H90, H190 i H390, przetwornika HD30, odtwarzacza Mohican oraz dwóch przedwzmacniaczy i trzech końcówek mocy, których istnieniu na razie chyba nic nie zagraża.
Porozmawiajmy o wyposażeniu. Dla wielu zainteresowanych będzie to mocny punkt norweskiego wzmacniacza. Zgodnie z przyjętą filozofią, H90 nie zastąpi nam jednak podstawowego źródła dźwięku. W tej roli będziemy musieli "coś" wykorzystać. Tym czymś może być laptop, zewnętrzny streamer, konsola, ale też źródła analogowe takie, jak odtwarzacz płyt kompaktowych czy gramofon. Taktyka Hegla wydaje mi się mądra, bo dzięki dwój wejściom RCA, te dwa ostatnie źródła spokojnie do H90 podłączymy. A co z plikami i streamingiem? Z pewnością posiadacze sprzętu marki Apple będą tutaj mieli ułatwione zadanie. Obsługa technologii AirPlay w zasadzie załatwia wszystko. Wystarczy aby wzmacniacz był podpięty do tej samej sieci, co nasz MacBook, iPad albo iPhone. Takie rozwiązanie daje nam dostęp nie tylko do muzyki zgromadzonej na dysku, ale także do rozmaitych serwisów streamingowych. Posiadacze urządzeń opartych na Androidzie będą mieli trochę trudniejsze zadanie, ale opanowanie sprawy jest jak najbardziej możliwe. Hegel udziela tutaj wskazówek opartych po prostu na własnych doświadczeniach. Przykładowo, jeśli macie pliki na dysku NAS i chcecie wygodnie odtwarzać je na wzmacniaczu, polecana jest aplikacja BubbleUPnP. Istnieje jednak wiele innych rozwiązań. Norwegowie przyznają, że nie są w stanie sprawdzić wszystkich możliwych metod odtwarzania muzyki przez sieć. Jeżeli z jakiegoś powodu nie będziemy zadowoleni z ich rozwiązania, możemy wybrać inne i prawdopodobnie zadziała. Dla mnie rewelacyjnym sposobem na słuchanie plików przez sieć pozostaje użycie odtwarzacza takiego, jak Astell&Kern AK70. Wystarczy wgrać mu pliki i uruchomić funkcję AK Connect. W menu urządzenia pojawia się wówczas Hegel H90 i po chwili możemy nie tylko słuchać, ale też regulować głośność. Swoją drogą, pilot dołączony do nowej integry to duży krok do przodu w porównaniu ze starszymi "kartami". Znów widać tu inspirację sprzętem marki Apple, bo sterownik od Hegla wygląda jak czarna wersja Apple Remote. Jeżeli jednak nie macie ochoty na zabawę w streaming i wolicie po prostu podłączyć do H90 swój komputer - nie ma problemu. Wystarczy skorzystać z gniazda USB. Firma dopuszcza także możliwość włączenia wzmacniacza w system taki, jak Sonos, HEOS czy MusicCast.
Jak można się domyślać, urządzenie zbudowane w tak nowoczesny i minimalistyczny sposób jest również proste i przyjemne w obsłudze. Początkujący użytkownicy na pewno będą musieli się do niektórych rzeczy przyzwyczaić, ale dla mnie H90 to taka ulepszona wersja starego, dobrego kumpla. Dziwicie się? H80 stał się przecież takim hitem, że w większości sklepów wciąż słyszę... Narzekanie na niego! No wiecie, że klienci przychodzą na odsłuchy, pytają, porównują, a potem i tak biorą Hegla. Gdybym szukał wzmacniacza za te pieniądze, H90 z pewnością byłby jedną z obowiązkowych pozycji na mojej liście. Jest porządnie wykonany i ładny, do tego ma świetne wyposażenie, a jeśli w temacie brzmienia będzie kontynuował tradycje swoich poprzedników, należy się spodziewać dźwięku neutralnego, dynamicznego i uniwersalnego. Mamy potencjalny materiał na idealny wzmacniacz średniej klasy. No, ale... Czy sześćdziesiąt watów na kanał na pewno nam wystarczy? Czy gniazdo sieciowe pozwoli nam wycisnąć z norweskiej integry to, co dostalibyśmy kupując oddzielny streamer? A przede wszystkim - czy ten nowy, lepszy Hegel rzeczywiście okaże się lepszy niż stary, dobry Hegel? Odpowiedzi na te pytania powinien nam udzielić odsłuch.
Brzmienie
Każda kolejna generacja wzmacniaczy norweskiej firmy przynosi nam nie tylko nowe gniazda i możliwości, ale też delikatnie zmienione układy elektroniczne, które tak naprawdę decydują o ostatecznym efekcie brzmieniowym. Hegel kieruje swoje produkty już nie tylko do audiofilów, ale także do melomanów, którzy w mniejszym stopniu interesują się szczegółami technicznymi. Widać to chociażby po kształcie katalogów czy opisach nowych modeli. Firma nie epatuje w nich opowieściami o tranzystorach, zniekształceniach i współczynnikach tłumienia. Nawet słynny układ SoundEngine, który tutaj występuje w drugiej wersji, w opisie testowanej integry na stronie Hegla pojawił się niejako przy okazji. Norwegowie wychodzą z założenia, że przeciętny klient wymaga, aby w prostych i zrozumiałych słowach wytłumaczyć mu do czego taki wzmacniacz może służyć i dlaczego powinniśmy wybrać właśnie ten model. Ludzie naprawdę zainteresowani tematem i tak dowiedzą się o tym sprzęcie znacznie, znacznie więcej. Chociażby czytając recenzje. Jest w tym jakaś logika, ale wydaje mi się, że ta typowo skandynawska skromność może być przez niektórych klientów błędnie odczytana. Gdybym nie znał innych produktów Hegla, pomyślałbym, że H90 to zwyczajny, prosty wzmacniacz, który ma kilka dodatkowych gniazd i odtwarza muzykę z różnych źródeł. A przecież firma ma na koncie wiele autorskich rozwiązań i całe mnóstwo prestiżowych nagród. Co więcej, każdy kolejny wzmacniacz zintegrowany przejmuje rozwiązania z flagowych modeli. Norwegowie rzadko się tym chwalą, ale wtajemniczeni audiofile wiedzą, że Hegel ma w zwyczaju wszczepiać zaawansowane układy do coraz tańszych urządzeń. A to zmienią się tranzystory w końcówce mocy, a to sekcja przedwzmacniacza zostanie wklejona z dwukrotnie droższego modelu... H90 to tak naprawdę kolejny przykład takiego postępowania. Urządzenie potrafi bardzo dużo, w jego wnętrzu kryje się mnóstwo dopracowanej elektroniki, a na stronie internetowej i w katalogach dosłownie kilka zdań i dane techniczne. Jak tak dalej pójdzie, za kilka lat wyjdzie następca testowanego modelu, a pod jego zdjęciem znajdzie się napis "wzmacniacz do głośników". Bent, Anders, Fredrik... Wy leniuchy!
Oczywiście trochę sobie żartuję, ale tak naprawdę zazdroszczę chłopakom z Hegla. Wiem, że ciężko zapracowali na swój sukces, ale jeszcze ciekawsze jest to, że nijak nie potrafią tego wszystkiego schrzanić. Teoretycznie gdzieś w tym momencie powinny im się kończyć pomysły, albo gorzej - w tak dobrym momencie powinni wpaść na coś idiotycznego i zaliczyć pierwsze poważne potknięcie. Szczerze mówiąc, od dłuższego czasu zastanawiałem się kiedy coś takiego się wydarzy i po cichu obstawiałem dwie opcje. Pierwszy scenariusz zakładał, że Hegel będzie tłukł identyczne wzmacniacze i źródła tak długo, aż wszystkim się znudzą i zainteresowanie produktami tej marki pewnego dnia po prostu skończy się tak, jak skończyła się epoka kaset magnetofonowych. Druga opcja mogła polegać na wprowadzeniu zbyt odważnych urządzeń, wyprzedzających swoje czasy tak bardzo, że rynek po prostu ich nie wchłonie. Załoga z Oslo skutecznie obroniła się przed takimi problemami. Udało jej się uchwycić idealny balans między nowoczesnością a cenionym w audiofilskim środowisku minimalizmem. Co więcej, w dziedzinie jakości brzmienia integry Hegla z modelu na model są coraz lepsze. H70 grał bardzo przejrzyście i dynamicznie. H80 dodał do jego zalet znakomitą równowagę, uniwersalność i przyjemną, wyjątkowo naturalną barwę. Przystępując do odsłuchu modelu H90 bałem się, że dobra passa zostanie przerwana. Że ten wzmacniacz będzie grał słabo i nijako. Tochę przestraszyłem się tych sześćdziesięciu watów. Tymczasem nowa integra Hegla to nic innego, jak rozwinięcie brzmienia, które dobrze znam z modelu H80. Gra czysto i energicznie, ma praktycznie idealnie równe pasmo, oferuje wszechstronność i organiczną barwę swojego poprzednika, a do listy jego zalet dorzuca jeszcze rewelacyjną stereofonię, odrobinę przyjemnej lekkości i świetną mikrodynamikę. Ten wzmacniacz po prostu robi robotę.
Sześćdziesiąt watów? Wolne żarty! Na ucho H90 zachowuje się jak porządny piecyk o mocy 80-100 W. Nie wiem czy to zasługa ekstremalnie wysokiego współczynnika tłumienia, solidnego zasilania czy może czegoś zupełnie innego. Po tym, co usłyszałem, nawet specjalnie mnie to nie obchodzi. Ostatnio zaskoczył mnie chyba tylko Naim Uniti Atom. O ile jednak brytyjski system wyraźnie stawiał na dynamikę, rytm i przejrzystość, Hegel oferuje brzmienie, które być może nie robi aż tak miażdżącego pierwszego wrażenia, ale zyska naszą sympatię w długoterminowym kontakcie. Norwescy inżynierowie stworzyli wzmacniacz, który pod niektórymi względami wybija się ponad poziom swojego przedziału cenowego, ale nie zapomnieli o innych cechach, które nie tylko poprawiają muzyczną uniwersalność tego urządzenia, ale po prostu muszą być dopieszczone abyśmy mogli mówić o prawdziwie audiofilskim dźwięku. Podobnie, jak jego poprzednik, H90 oferuje brzmienie tak równe i dopracowane, że można je analizować na wielu płaszczyznach. Dla mnie na przykład najważniejsza jest ogólna równowaga tonalna, dynamika, przejrzystość, naturalna barwa i trójwymiarowa przestrzeń. Taki zestaw cech w moim przekonaniu decyduje o tym, że nowy Hegel sprawdzi się w 90% systemów i 95% odtwarzanych nagrań. Jeżeli jednak ktoś ma fioła na punkcie niskich tonów, czytelnych wokali, nasyconej detalami góry pasma, spójności lub zgodności fazowej, w brzmieniu H90-tki powinien znaleźć to, co go interesuje. Ten wzmacniacz naprawdę potrafi wszystko. Na jednej płycie może popisać się konkretnym uderzeniem, a na drugiej pokazać swoje łagodniejsze, bardziej muzykalne oblicze. Podobny numer norwescy konstruktorzy zaserwowali nam już w modelu H80. Większość jego właścicieli potwierdza, że jest to neutralny i wszechstronny piecyk, ale jedni wybrali go ze względu na dynamikę, innych przyciągnęło wyrównane pasmo i brak podkolorowań, a jeszcze inni uwielbiają jego bas, przestrzeń lub wysokie tony. H90 to ta sama historia, tylko rozwinięta, dopieszczona. Wciągnięta na jeszcze wyższy poziom.
Za co najbardziej polubiłem ten wzmacniacz? Powinienem powiedzieć, że za ogólną neutralność i uniwersalność, bo jednak wciąż jest to element, który w wielu przypadkach przesądzi o zakupie. Na takie brzmienie po prostu nie ma mocnych, bo do niczego nie można się przyczepić. H90 to pewniak. Urządzenie, które jest idealnym sercem systemu stereo. Użytkownikowi pozostaje tylko wybrać kolumny i domyślam się, że właśnie ten etap będzie dla niektórych najtrudniejszy. Wcale nie dlatego, że Hegel ma w tej kwestii jakieś własne preferencje. Wręcz przeciwnie - powinien zagrać z każdymi rozsądnymi paczkami dostępnymi na rynku. Ponieważ jednak kupno kolumn to poważna decyzja, trzeba będzie dobrze się zastanowić czy bardziej ucieszy nas bezpośrednie i szybkie brzmienie Audiovectorów, uniwersalność Pylonów czy barwa monitorów Grahama. Ja na szczęście nie miałem takiego problemu, bo podłączyłem H90 do podłogówek Equilibrium Ether Ceramique, z którymi zgrał się wręcz idealnie. Dla hi-endowych głośników ten wzmacniacz może nie jest jeszcze szczytem marzeń, ale wierzcie mi - dał radę jak rzadko która integra w tej cenie. Największe wrażenie zrobiła na mnie przestrzeń i to jednak w tej kwestii dokonał się moim zdaniem największy postęp. Była głębia, była precyzja, było powietrze, ale wszystkie instrumenty i wokale miały też właściwą masę i prawidłowe gabaryty. Tak trójwymiarowa scena z namacalnymi źródłami pozornymi to coś, co bardzo lubię, a czego po wzmacniaczach za te pieniądze jeszcze się nie spodziewam. Tym większe brawa należą się konstruktorom z Oslo. We wzmacniaczu za dwanaście tysięcy taka przestrzeń nie byłaby niczym niezwykłym, ale za 7290 zł? To prawie jak łamanie zasad gry.
Budowa i parametry
Hegel H90 to wzmacniacz zintegrowany wyposażony w przetwornik cyfrowo-analogowy i funkcje sieciowe. Po części to unowocześniona wersja kultowej H80-tki, ale fani marki zapewne dostrzegą tu elementy charakterystyczne dla modelu Röst, który miał być nie tylko wzmacniaczem, ale praktycznie pełnym systemem audio w jednym pudełku. Jeśli chodzi o wyposażenie, Röst ma jedno wejście zbalansowane i dysponuje mocą 75 W na kanał przy 8 Ω. H90 oddaje 60 W na kanał przy takim samym obciążeniu, ale jest zdecydowanie tańszy. Producent zapewnia przy tym, że będzie to prawdopodobnie najbardziej dynamiczne 60 W, jakie kiedykolwiek słyszeliśmy. Fakt, coś w tym jest, choć na papierze wygląda podejrzanie. Największą różnicą w stosunku do popularnego modelu H80 jest dodanie funkcji sieciowych. H90 oferuje łączność LAN, dzięki czemu może odtwarzać muzykę przez Apple Airplay i DLNA. Wyposażono go także w szereg gniazd cyfrowych i kilka analogowych. Nowoczesnego wyglądu wzmacniaczowi ma dodawać biały wyświetlacz OLED. Wewnątrz największą ciekawostką jest ulepszony system SoundEngine2, który ma redukować zniekształcenia nawet bardziej, niż miało to miejsce w starszych modelach tej marki. Rozwiązanie wynalezione przez Benta Holtera ma także w znacznym stopniu poprawiać kontrolę basu i panowanie nad głośnikami. Z parametrów warto zwrócić uwagę na współczynnik tłumienia. Jego wartość to ponad 2000, co faktycznie jest ewenementem w tej klasie wzmacniaczy. Producent deklaruje, że jest to wynik dwudziestokrotnie lepszy niż średnia dla tego przedziału cenowego. Pasmo przenoszenia zaczyna się przy 5 Hz i kończy dopiero na 100 kHz, przy czym producent nie podaje spadku, z jakim te wartości zostały zmierzone. Ciekawostką jest główny włącznik umieszczony na dolnej ściance, w pobliżu lewego narożnika obudowy.
Konfiguracja
Equilibrium Ether Ceramique, Audiovector SR1 Avantgarde Arreté, Audio Physic Classic 5, Marantz HD-DAC1, Astell&Kern AK70, iPhone SE, Cardas Clear Reflection, Equilibrium Tune 33 Light, Enerr Tablette 6S.
Werdykt
H90 to nie tylko kolejny udany wzmacniacz Hegla. Jasne, jest fantastyczny, ale tego w zasadzie należało się spodziewać. Tym, co bardziej mi imponuje jest fakt, że norweskiej firmie udało się wykonać kilka mądrych posunięć za jednym zamachem. Wprowadzono drugą wersję technologii SoundEngine, dodano funkcje strumieniowe dzięki którym nasz wzmacniacz może odtwarzać muzykę bezpośrednio z sieci, dorzucono nowoczesny wyświetlacz i ładniejszego pilota, a w międzyczasie znów poprawiło się brzmienie. Jak to wszystko się udało? Przecież dla większości audiofilów H80 to praktycznie wzorcowy wzmacniacz za te pieniądze. Najlepsze jest to, że H90 kosztuje tyle samo, co H80. Cztery lata temu jego cena została ustalona na 6790 zł, ale potem ta kwota okazała się być zbyt optymistyczna i podniesiono ją do 7290 zł. Dlatego teraz ludzie z Hegla postawili sobie za punkt honoru utrzymać cenę poprzednika. Dlaczego nie płacimy za dodatkowe gniazda i ulepszenia? Nie wiem, ale jeszcze bardziej zastanawia mnie co innego. Jaki sens ma teraz kupno Rösta za 10990 zł? Niespełna cztery tysiące złotych za wejście XLR, dodatkowe 15 W na kanał i białą obudowę? Może upraszczam temat, ale w tym kontekście H90 wydaje się być okazją stulecia. Powiedzmy wprost - Hegel znów pozamiatał. I przepraszam, ale nie chcę słuchać od innych producentów, że integry za te pieniądze ciężko się sprzedają. Zróbcie to, co zrobili Norwegowie, to porozmawiamy.
Dane techniczne
Moc: 2 x 60 W/8 Ω
Wejścia analogowe: 2 x RCA
Wyjście analogowe: 1 x RCA (regulowane)
Wejścia cyfrowe: 3 x optyczne, 1 x koaksjalne, 1 x USB, 1 x LAN
Łączność sieciowa: AirPlay, DLNA
Gniazda głośnikowe: 1 para
Wyjście słuchawkowe: 6,3 mm
Zniekształcenia (THD): < 0,01 %
Separacja kanałów: > 100 dB
Współczynnik tłumienia: > 2000
Pasmo przenoszenia: 5 Hz - 100 kHz
Wymiary (W/S/G): 8/43/31 cm
Masa: 11 kg
Cena: 7290 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma Camax.
Zdjęcia: Małgorzata Karasińska, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
January
Dużo ostatnio słyszy się i czyta o Heglu, ja właśnie mam podobne odczucia jak wcześniej Patryk... Otóż od lat mam kolumny Amphion Argon, podstawkowe i jestem bardzo zadowolony ale chcąc pójść dalej poszukałem Argonów podłogowych (3L) umówiłem się na odsłuch, pomieszczenie zaadaptowane akustycznie, kable najwyższej jakości grubości mojego ramienia, całość podpięta pod Hegla... Czy pod H80 czy pod H160, nieważne jak przepinałem te kable dźwięk cały czas nawet się nie zbliżał do mojego Naim XS i moich małych i dużo słabszych Argon 1 w bardzo trudnym pomieszczeniu. Tak jak wcześniej napisała Patryk... Dźwięk płaski, nudny bez polotu... Zrezygnowałem wtedy z zakupu tych kolumn, wyszedłem skonsternowany tym co usłyszałem i do teraz nie wiem co o tym myśleć, szczególnie czytając tak wiele zachwytów nad Heglami. Sądziłem że to wina kolumn, teraz nie jestem już taki tego pewien.
1 Lubię -
stereolife
Dziękujemy za wszystkie komentarze. Spodziewaliśmy się, że ten test spotka się z dużym zainteresowaniem i to również bardzo nas cieszy. Odpowiadając tak na szybko - co do wyjścia słuchawkowego, nie poświęcaliśmy mu osobnego akapitu, ale próbowaliśmy i jest nieźle, chociaż jeśli ktoś chce napędzać HiFiMAN-y, Audeze, Finale albo inne hi-endowe nauszniki, to jednak trzeba by było pomyśleć o oddzielnym wzmacniaczu słuchawkowym z prawdziwego zdarzenia. Chyba żadna integra w tej cenie nie ma gniazdka słuchawkowego, które byłoby w stanie konkurować z osobnym, dedykowanym urządzeniem. Układ zastosowany z H90 jest podobno blisko spokrewniony z tym, który zamknięto w nieprodukowanym już wzmacniaczu SUPER. Jego test można znaleźć w naszym archiwum, może to będzie jakaś podpowiedź. Powiemy tak - do normalnych słuchawek dziurka w H90 wystarczy, ale do tych bardziej wypasionych, audiofilskich modeli traktowalibyśmy ją jako opcję na początek, na czas odkładania środków na poważny wzmacniacz słuchawkowy. Druga uwaga odnośnie Amphionów. Jeśli pomieszczenie było mocno wytłumione, to może faktycznie te kolumny nie czuły się w nim najlepiej. Amphiony to takie kolumny o specyficznym działaniu - często grają najlepiej w pomieszczeniach o żywej akustyce. Dlatego wielu doświadczonych sprzedawców traktuje je jako świetną opcję ratunkową w przypadku instalacji u klientów, którzy w salonie mają tylko ściany, wielkie okna, telewizor, sofę i parę bibelotów, i nie chcą słyszeć o żadnych dywanikach ani ustrojach akustycznych. O dziwo, fińskie paczki w takich warunkach wygrywają, a w wytłumionych pokojach grają często słabo, bez wyrazu, ze stłumioną dynamiką i przestrzenią. Aby stawiać wyroki, trzeba by było porównać wszystko w identycznych warunkach, a rozumiemy, że tutaj jeden odsłuch został przeprowadzony w domu, na jednym systemie, a drugi w sklepie - na zupełnie innym systemie. Akustyka i dopasowanie kolumn do pomieszczenia to gwarancja sukcesu, lub porażki. Jeżeli zmiana z H80 na H160 też niewiele dała, to tym bardziej obstawialibyśmy, że problem leżał zupełnie gdzie indziej. Pozdrawiamy!
0 Lubię -
Marcin
Szczerze powiedziawszy również za bardzo nie rozumiem tych zachwytów nad wzmacniaczami Hegla. Oczywiście przy odpowiednim doborze pozostałych komponentów można uzyskać ciekawe efekty, jednak w tym przedziale cenowym moim zdaniem da się znaleźć ciekawsze zestawienia. Poza tym prezentacja H190 na ostatnim Audio Video Show też wypadła przeciętnie, potwierdzając wcześniejsze opinie o nudnym, mało angażującym graniu (być może wpływ na to miała specyficzna akustyka hotelowego pokoju). I jeszcze dwa techniczne aspekty, które nie zostały poruszone w recenzji. Po pierwsze wejście USB obsługiwane jest przez wiekowy układ Tenora, który nie obsługuje częstotliwości próbkowania 88,2 kHz. Hegel z uporem maniaka wciąż go stosuje, choć na rynku już od dawna dostępne są dużo nowocześniejsze chpsety. Po drugie należy podkreślić, że współczynnik tłumienia 2000 tak dumnie podawany we wszystkich specyfikacjach dotyczy punktu bezpośrednio przy tranzystorach. Wartość ta drastycznie maleje w wyniku pozostałych połączeń do terminali głośnikowych, samych terminali głośnikowych, nie wspominając już o impedancji przewodów głośnikowych.
0 Lubię -
January
Co do Amphionow to... Muszę się zgodzić... Faktycznie, mam salon otwarty, z betonem, bez dywanów i duże okna :) I jest tak jak napisano powyżej, bardzo fajnie grają, na pewno nie tak jak na prezentacji w pomieszczeniu adaptowanym która bardzo mnie zawiodła. Tak więc chylę czoła, jest wiedza.
1 Lubię -
agraf
Osobiście jestem zachwycony tym wzmacniaczem. Posiadam go od końca sierpnia. Przy zakupie zawsze polegam tylko i wyłącznie na swoim uchu. W sklepie słuchałem takich sprzetów jak Naim, Rega, Soul Note. Na koniec poszedł jeszcze nieplanowany właśnie H90 i to było to. Nie będę rozpisywał się o brzmieniu, bo to strzał w 10 w moje oczekiwania. Dodam, że w sklepie sluchałem go na swoich głośnikach i nie w pomieszczeniu odsłuchowym, a "na sklepie" by otoczenie bardziej przypominało domowe warunki. Dlatego jak zwykle najważniejsza jest synergia z resztą sprzętu oraz warunki akustyczne pomieszczenia.
1 Lubię -
Tomek
Bez obrazy, ale pan Patryk wkleja podobny tekst na różnych forach wychodząc zapewne z założenia, że nikt tego nie odkryje. Tak pisał pod recenzją Hegla H360 w Hifiphilosophy: "Przez 6 miesięcy użytkowałem H80 a następnie 6 miesięcy H200, słuchałem także H100 i H300. Wszystkie te wzmacniacze słuchałem i użytkowałem z przeróżnymi kolumnami [...]. Tam nie ma odrobiny ciepła. Dźwięk jest plaski jak deska, H80 to już największy suchotnik. Te wzmacniacze nie są w ogóle ani muzykalne ani angażujące. Nadają się jedynie do efekciarskich kolumn typu DALI. Takie moje po prostu subiektywne odczucia po wielu próbach podchodzenia do Hegla". Brzmi znajomo, prawda? Ma do tego oczywiście prawo tyle, że jakiś dziwny z niego męczennik za sprawę. Wymęczyć tyle wzmacniaczy jednej firmy i mimo rozczarowań kupować kolejne? Czyż to nie audiofilskie sado-maso? A to i tak interpretacja korzystna, no bo jeśli nie męczeństwo to chyba tylko irytacja konkurencji.
5 Lubię -
Marcin
Słucham właśnie Hegla H80 w towarzystwie Monitor Audio Silver 300 i śmiać mi się chce z pana Patryka i jego opinii, że Hegle grają płasko i nudno czy sucho :) Może trochę za dużo basu momentami, ale to raczej wina mojego pomieszczenia i konieczności ustawienia kolumn blisko tylnej ściany.
0 Lubię -
drago44
Czy H90 ma dedykowany wzmacniacz słuchawkowy, czy czerpie sygnał z wyjść głośnikowych?
0 Lubię -
stereolife
Z tego, co nam wiadomo, w modelach H90, Röst i H120 sygnał dla słuchawek jest czerpany z wyjść głośnikowych. W tym ostatnim układ ten został ulepszony tak, aby zmniejszyć zakłócenia, szczególnie w przypadku podłączenia nauszników o wysokiej skuteczności. Pierwszym modelem z dedykowanym wzmacniaczem słuchawkowym jest H190.
0 Lubię -
Wojtek
Posiadałem kiedyś Hegla H1 Mk2 teraz mam preamp z tej firmy, P2. Czy jestem zadowolony? Powiem prawdę - nie, nie jestem. Hegel gra OK, ale właśnie on tylko sobie gra, bo w starciu z Naimem NAP 200 po prostu nie ma szans, ani paletą barw, ani dynamiką, po prostu niczym. Najciekawsze jest to, że Naim niby 2x słabszy, a jednak okazuje się znacznie żywszy i mocniejszy. Preamp P2 gra jakby bezsilnie, anemicznie, bez polotu. Osobiście nie kupię żadnych wyrobów tej firmy. To chyba kolejna firma zarabiająca na naiwnych - duże wejście, duże bum i chyba raczej klapa dźwiękowa.
1 Lubię
Komentarze (17)