Audiovector SR1 Avantgarde Arreté
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Tomasz Karasiński
Gdyby każdy europejski kraj mógł się zajmować produkcją wyłącznie jednego rodzaju sprzętu audio, długo zastanawiałbym się komu powierzyć temat wzmacniaczy, odtwarzaczy czy kabli, ale w przypadku zestawów głośnikowych prawdopodobnie oddałbym swój głos na Danię. Wielu audiofilów będzie argumentować, że brytyjskie kolumny też są niczego sobie, ale według mojej układanki powędrowałaby tam licencja na wytwarzanie przetworników lub wzmacniaczy, o ile tych drugich nie wcisnąłbym Włochom. Z duńskich fabryk wyjeżdżają nie tylko głośniki wykorzystywane przez innych producentów, ale przede wszystkim kompletne paczki takich firm, jak Dynaudio, DALI, Gato Audio, Gamut, Audiovector, Davone, System Audio czy Bang & Olufsen. Jeśli choć trochę orientujecie się w temacie, na pewno wiecie, że duńskie kolumny to nie tylko dobre przetworniki, zwrotnice i wszystko, co można podpiąć pod technologię, ale także nowoczesne wzornictwo, wysoka jakość materiałów i rewelacyjna stolarka. Firmy pochodzące z tego kraju wyjątkowo mocno trzymają się filozofii nakazującej budować wszystkie elementy kolumn pod jednym dachem. Dynaudio ma swoje głośniki, DALI swoje, a Audiovector swoje. Może to trochę dziwne, bo zamiast opracowywać własne membrany, kosze i układy magnetyczne, konstruktorzy tych firm mogliby skoczyć do jednej z kilku renomowanych fabryk dosłownie w przerwie obiadowej, kupić dwadzieścia palet przetworników i pojechać do domu. A jednak, zamiast siedzieć przy kominku i czytać nowe kryminały, wolą projektować niepowtarzalne głośniki i kontrolować każdy etap produkcji swoich kolumn, od obudów po tabliczki znamionowe i maskownice.
Audiovector to specyficzna firma, nawet jak na swój kraj pochodzenia. Potężne, drewniane obudowy i klasyczne, papierowe głośniki zestrojone tak, aby brzmienie było naturalne, przyjemne i uniwersalne? Nie do końca. Tutaj stawia się raczej na nowoczesne kształty i materiały, szeroko pojętą technologię, oryginalne rozwiązania i dźwięk, który w niektórych systemach nie do końca się sprawdzi, za to w innych będzie strzałem w dziesiątkę. Ole Klifoth i jego syn Mads na pewno nie budują kolumn dla każdego. Ich walory brzmieniowe doceni nawet średnio wtajemniczony meloman, ale żeby wycisnąć z nich jak najwięcej, trzeba być audiofilem. Kiedy kilka lat temu duńska manufaktura przeszła pod skrzydła nowego dystrybutora, nastawiano się na duży sukces, w który osobiście jakoś nie mogłem uwierzyć. Marka była zaniedbana, a jej kolumny wydawały się stosunkowo drogie. A jednak, po tych kilku latach, Audiovector naprawdę mocno rozkręcił się w naszym kraju. Rynkowym hitem okazała się seria QR, ale sprawdzone zestawy z serii SR wciąż mają się dobrze. Trudno cokolwiek im wytknąć. Wyglądają nowocześnie, są bardzo dobrze wykonane, a decyzję o zakupie ułatwia ogromna paleta dostępnych wykończeń. Szczególnie popularna okazała się wersja w kolorze białym, ale na bardziej odjazdowe kolory również nie brakuje chętnych. Gdybym sam zdecydował się na Audiovectory, chyba nie odmówiłbym sobie tej przyjemności.
Jak na razie, moimi ulubionymi zestawami z Kopenhagi są podłogowe SR3 Super - najprostsza i najtańsza wersja kolumny, która jak dla mnie ma idealne gabaryty i sprawdza się w wielu różnych systemach. Ale to dopiero początek zabawy, bo duńska manufaktura oferuje kilka różnych wariantów każdego modelu z serii SR. Poszczególne zestawy występują w wersjach Super, Signature, Avantgarde i Avantgarde Arreté. Każdy kolejny krok w górę to lepsze przetworniki i komponenty elektroniczne, a w konsekwencji - lepsze brzmienie. Naturalnie, lepszy pakiet wyposażenia wiąże się także z wyższą ceną, ale tutaj dochodzimy do najlepszego rozwiązania, które u Audiovectora nosi nazwę Individual Upgrade Concept. Przyjęta przez Duńczyków koncepcja zakłada, że każdy właściciel kolumn tej marki ma możliwość ulepszenia ich na drodze fabrycznego upgrade'u. Możemy więc kupić model SR3 Super, a po kilku latach, kiedy przyjdzie nam ochota na ulepszenie systemu, oddać je do dystrybutora lub producenta w celu przerobienia naszych głośników do specyfikacji wersji Signature, Avantgarde lub Avantgarde Arreté. Cała operacja zostanie przeprowadzona w fabryce, z której wyjechały nasze kolumny. Oprócz wymiany przetworników i innych elementów wewnętrznych, technicy odświeżą nam lakier lub naprawią drobne uszkodzenia, które mogą przecież pojawić się tu i ówdzie po kilku latach użytkowania sprzętu. Możemy więc cieszyć się swoimi kolumnami po raz drugi. Co więcej, omija nas wątpliwa przyjemność odsprzedawania ich na rynku wtórnym. Takie podejście do klienta zasługuje moim zdaniem na wielkie brawa. Pozostaje pytanie czy warto w ogóle ulepszać swoje Audiovectory. Odpowiedzi może nam udzielić test najmniejszych zestawów z serii SR w topowej wersji Avantgarde Arreté.
Wygląd i funkcjonalność
Po kilku latach obecności na polskim rynku, w dużym stopniu oswoiłem się z wyglądem duńskich paczek i firmową filozofią kształtowania brzmienia. Testując podłogowe SR3 Avantgarde Arreté, jeszcze tak tego wszystkiego nie znałem. Przeglądając materiały informacyjne, trafiłem przede wszystkim na mnóstwo tajemniczych skrótów, którymi Audiovector oznacza rozwiązania techniczne stosowane w poszczególnych modelach. A tych w modelach z dopiskiem Avantgarde Arreté jest od groma. NES, LLC, NCS, ARA, DFF, RFF... Brakuje jeszcze tylko OCD i FBI. Tak naprawdę za każdym z tych skrótów kryje się konkretne udoskonalenie istniejącej technologii lub własny pomysł duńskich inżynierów. Jeśli należycie do grona bardziej dociekliwych audiofilów, z firmowych materiałów informacyjnych mniej więcej dowiecie się o co chodzi, ale moim zdaniem firma powinna nakręcić cykl filmów obrazujących działanie każdego z tych systemów i dopiero wtedy wszystko byłoby jasne. Tak, jak George Cardas w ciągu dwóch minut potrafi wytłumaczyć dlaczego w jego kablach wtyki montowane są na specjalnych maszynach, a nie po prostu lutowane lub przykręcane, tak Ole Klifoth mógłby opowiedzieć audiofilom na czym polegają jego patenty. Ja miałem przyjemność z nim porozmawiać i dowiedzieć się chociażby jak skonstruowane są cewki w głośnikach Audiovectora. Normalny użytkownik może niestety uznać, że wszystkie te skróty są lekko naciągane.
Zrozumienie firmowej filozofii jest szczególnie ważne w przypadku kolumn z serii SR. Jeśli nigdy nie mieliście z nimi do czynienia, a pewnego dnia u jednego z autoryzowanych dealerów zobaczycie takie SR1 z trzema różnymi cenami, pewnie podrapiecie się po głowie i wyjątkowo ucieszycie się, kiedy ktoś z obsługi salonu zapyta czy w czymś Wam pomóc. Mimo to, wydaje mi się, że polscy audiofile darzą duńskie kolumny dużą sympatią. Audiovectory po prostu się przyjęły i myślę, że złożyło się na to wiele różnych czynników. Brzmienie? Na pewno tak, bo bez tego żadna firma nie wkupi się w łaski klientów. Wzornictwo i bogactwo dostępnych wersji kolorystycznych? Prawdopodobnie też. Ale moim zdaniem jest tego znacznie, znacznie więcej, a kto wie czy kluczem do sukcesu nie jest właśnie Individual Upgrade Concept?
SR1 Avantgarde Arreté to w chwili obecnej najlepsze monitory Audiovectora. W zasadzie jest to jedna z dwóch kolumn podstawkowych w ofercie duńskiej firmy, bo - jeśli nie liczyć głośników do montażu ściennego lub płaskich surroundów, konkurencją dla nich mogą być tylko znacznie tańsze QR1. O ile jednak w serii QR nie ma możliwości ulepszenia swoich głośników, to właściciel SR-ów będzie miał taką furtkę do wykorzystania w przyszłości. Zaraz powiecie - dobra, jeśli zaczniemy od podstawowej wersji SR1 Super, będziemy mogli dopłacić za upgrade do jednej z trzech wyższych opcji, ale kupując od razu SR1 Avantgarde Arreté mamy już skończony produkt. Ha! W tym momencie Duńczycy wyciągają z rękawa kolejnego asa o nazwie Active Discreet. Zgadza się, testowane zestawy można przerobić na wersję aktywną. SR1 może być jedynym monitorem w tej serii, ale w katalogu Audiovectora występuje w ośmiu różnych odmianach! Najtańsza kosztuje 8390 zł za parę. Testowany model to topowa wersja pasywna, którą wyceniono na 19990 zł za parę. Najbardziej wyczynowa odmiana aktywna kosztuje dokładnie 25990 zł. Jeżeli macie taką fantazję, możecie zacząć od podstawowego modelu, a później, na drodze fabrycznego upgrade'u, praktycznie potroić wartość swoich kolumn, ani razu nie wystawiając ich na sprzedaż. Zresztą spróbujcie znaleźć Audiovectory na rynku wtórnym. Zadałem sobie ten trud i znalazłem łącznie siedem ofert, z czego żadna nie dotyczyła zestawów znajdujących się w aktualnej ofercie, a ceny były znacznie wyższe, niż się spodziewałem. Chcecie kupić używane SR-y w promocyjnej cenie? Powodzenia! Szanse są raczej marne, bo każdy właściciel takich kolumn może je jeszcze ulepszyć. A jeśli odesłał je na montaż lepszych głośników i zwrotnic, a potem jeszcze raz skorzystał z oferty producenta i przeszedł na aktywną stronę mocy, raczej nie odda swoich kolumn za iPhone'a bez pudełka, pięć ziemniaków i dwa stare winyle.
Im dłużej analizuję filozofię duńskiej firmy, tym bardziej dochodzi do mnie, że w tym szaleństwie jest metoda. Nie ma jednak róży bez kolców. Wielokrotne ulepszanie jednych kolumn może dać nam lepsze przetworniki, zwrotnice, gniazda, przewody, wytłumienie i wszystko, co można w takiej konstrukcji wymienić, jednak obudowy pozostają takie same, a kolumny w wersji Avantgarde Arreté wyglądają tak, jak podstawowe paczki z dopiskiem Super. Wtajemniczony audiofil zauważy inne głośniki, ale tak naprawdę to tylko różne odmiany tego samego modelu. Jeśli nie wierzycie, wejdźcie na stronę producenta i w oddzielnych zakładkach porównajcie ze sobą modele SR1 Super, SR1 Signature, SR1 Avantgarde i SR1 Avantgarde Arreté. Z zewnątrz dwie pierwsze różnią się od siebie głównie średnicą kołnierza tweetera, ale to nic, bo ostatnie dwa warianty odróżnicie tylko po kolorze wewnętrznej, metalowej siateczki we wstęgowym głośniku wysokotonowym. Oczywiście to tylko pozory, bo najważniejsze zmiany kryją się w środku. Na zdjęciach nie widzimy przecież magnesów czy zwrotnic, nie mówiąc już o cewkach. Myślę, że z punktu widzenia producenta jest to taka ciemniejsza strona medalu. Jeśli ktoś szuka monitorów do dziesięciu tysięcy złotych, na pewno weźmie pod uwagę SR1 Super. Jeżeli jednak jesteśmy gotowi wydać dwa razy więcej, możemy wybrać monitory, które wyglądają trochę inaczej. No, ale... Dla przeciętnego człowieka BMW M3 i 318i to dwa identyczne samochody, a jednak każdy, kto wie cokolwiek na temat motoryzacji rozumie, że cztery wydechy i wyższa cena to nie koniec historii.
Kiedy stawiałem Audiovectory na podstawkach Custom Design, czułem się jakbym już dobrze znał te kolumny. Nigdy w kontrolowanych warunkach nie słuchałem modelu SR1 w jakiejkolwiek odmianie, wiec nie potrafię powiedzieć z czego wynikało to wrażenie. Prawdopodobnie chodzi o to, że podczas testów chętnie korzystam z podłogówek SR3 Super, a monitory wyglądają tak, jakby ktoś uciął tamte kolumny pod górnym wooferem, a z tyłu umieścił trochę zmienione tunele rezonansowe. SR1 Avantgarde Arreté są jednak bardzo kształtne, a dzięki wygiętym bocznym ściankom prezentują się niezwykle elegancko. Może nie są tak ciężkie, jak niektórzy by się spodziewali, ale przecież nikt nie powiedział, że obudowy muszą być z betonu. Jeżeli tak uważacie, porozmawiajcie o tym chociażby z konstruktorami Harbetha. Duńskie monitory nie są aż tak pudełkowate, co nie zmienia faktu, że do ich przenoszenia i ustawiania nie trzeba się przebierać w ciuchy dla sportowców. Obudowy mają dość nowoczesne proporcje, a jakość lakieru nie budzi zastrzeżeń. Najciekawsze jest jednak to, co czai się z przodu i z tyłu. Fronty same w sobie przyciągają wzrok, ale dla pewności konstruktorzy umieścili na nich kilka ozdób. I nie mówię tu tylko o głośnikach. Ciekawie rozwiązano sprawę loga, które zostało umieszczone na samej górze, na metalowym elemencie wystającym na kilka milimetrów przed przednią ściankę. W maskownicach wykonano wycięcia, w które wspomniany emblemat wchodzi idealnie, dzięki czemu kolumny z założonymi rameczkami prezentują się bardzo dobrze. Każdy z monitorów wyposażono w sześć magnesów, dzięki czemu grille trzymają się mocno i pewnie. 17-cm woofer i tweeter AMT zamontowano z użyciem bardzo nietypowych śrub, które podobno były inspirowane tymi używanymi w ekskluzywnych zegarkach. Faktycznie, wygląda to o niebo lepiej, szczególnie na jasnych koszach głośników.
Głupio się przyznać, ale moim zdaniem w opisywanych monitorach jeszcze większe wrażenie robi kształt tylnej ścianki. Jeśli patrząc na idealnie wykonane głośniki przykręcone dziwnymi, błyszczącymi śrubami stwierdzicie, że ludzie z Audiovectora zadbali o najmniejsze detale, zaglądając na zaplecze aż westchniecie z zadowolenia. Z uwagi na boczne ścianki zwężające się ku tyłowi, element wieńczący całą konstrukcję jest dość wąski i idealnie zaokrąglony. Zmieściła się na nim metalowa tabliczka z gniazdami oraz dwa tunele wentylacyjne, w których dla bezpieczeństwa umieszczono pięknie połyskujące siateczki. Wydaje mi się, że pełnią one rolę czysto praktyczną, uniemożliwiając dostanie się niepożądanych przedmiotów do wnętrza kolumn. Nie zmienia to faktu, że porty wyglądają kosmicznie, a system z mniejszym i większym otworem jest dość tajemniczy. W pierwszej chwili pomyślałem, że chodzi o rozbicie częstotliwości rezonansowych, ale górny tunel tak naprawdę odpowiada za wentylację tweetera. Tak czy inaczej, rzadko któremu producentowi kolumn chciałoby się wymyślać takie rozwiązania, nie mówiąc już o zabezpieczaniu wylotów eleganckimi siateczkami. Jeśli myślicie, że to lekka przesada, powiem tylko, że z testowanych kolumn zdarzyło mi się wyciągać różne rzeczy, w tym martwe ćmy i kawałki jedzenia. Pięknie prezentują się także podwójne, złocone gniazda WBT, które nie tylko przyjmą dowolny rodzaj wtyków, ale przy okazji umożliwią posiadaczowi Audiovectorów zabawę w bi-wiring i bi-amping. Spodobała mi się nawet wąska tabliczka z napisem "Arreté" umieszczona tuż pod gniazdami. Pewnie nie musiałoby jej tutaj być, ale od razu widać z którą wersją mamy do czynienia. Trzeba przyznać, że duńskie monitory są wykonane perfekcyjnie. Stopień dopieszczenia tej konstrukcji jest naprawdę wysoki i widać to w każdym szczególe.
Obiektywnie nie ma się więc do czego przyczepić. A subiektywnie? Hmm, dwadzieścia tysięcy złotych to już spora kupka pieniędzy. Może nie dla każdego, ale większość ludzi w naszym kraju, nawet tych dobrze zarabiających, zastanowi się dwa razy zanim pożegna się z taką kwotą. Gdybym szukał kolumn mieszczących się w tym przedziale cenowym, na pewno dałbym Audiovectorom szansę, ale konkurencja jest ogromna. DALI Epicon 2, Tannoy Legacy Eaton, Dynaudio Contour 20, Kudos Super 10, Monitor Audio PL100 II, Xavian Premio, Focal Electra 1008 BE2, Harbeth Super HL5 Plus, Graham Audio LS5/9 - to tylko wybrane monitory, które można kupić za takie same lub nawet mniejsze pieniądze. Wszystkich posłuchać nie sposób, ale stanąłbym na głowie aby wypróbować przynajmniej Focale, Dynaudio i Grahamy. Z drugiej strony, rynek sprzętu audio jest już tak nasycony, że w każdym przedziale cenowym robi się ciasno, a dlaczego to Audiovectory miałyby się bać Focali, Dynaudio czy Grahamów, a nie odwrotnie? Nie wiem. Zwracam tylko uwagę na to, że hi-endowych monitorów jest w sklepach całe mnóstwo. Jest tylko jeden sposób, by rozwiązać ten dylemat - gramy!
Brzmienie
Kurczę, jest coś w tych Audiovectorach... Duńskie monitory nie stawiają wszystkiego na jedną kartę, ale w ich dźwięku jest coś bardzo wciągającego. Coś, co od razu wyróżnia je z tłumu. Grają niesamowicie szybko i bezpośrednio. Tak, jakby chciały zerwać zasłonę oddzielającą nas od muzyki. Od pierwszych dźwięków ma się wrażenie jakby wyparowały wszelkie bariery, a dystans między nami a artystami został skrócony do minimum, niczym ścieżka sygnałowa w audiofilskim wzmacniaczu. Być może nie ma w tym nic dziwnego, bo duńscy konstruktorzy starają się minimalizować ilość elementów elektronicznych w zwrotnicach, a głośniki projektują tak, aby jak najwięcej energii zamieniać na dźwięk, a nie ciepło ogrzewające cewkę. Na pewno nie wszyscy inżynierowie uważają, że jest to właściwa droga. Wątpię aby którykolwiek z nich twierdził, że prąd ze wzmacniacza powinien być w kolumnach zamieniany na ciepło, ale też nie każda firma byłaby w stanie zdecydować się na rozwiązania, jakie stosuje Audiovector. Wymaga to bowiem podjęcia dodatkowych działań w celu uzyskania odpowiedniej równowagi tonalnej i płynności dźwięku, a od słuchaczy - gotowości do przyswojenia, a dalej także przyzwyczajenia się do tak bezkompromisowego dźwięku. Pod pewnymi względami takie brzmienie jest więc wymagające. Nie każdy jest gotowy na takie zderzenie z muzyką. Znam jednak wielu audiofilów, którzy po piętnastu minutach z SR1 Avantgarde Arreté wyłożyliby pieniądze na stół.
To jedne z tych głośników, z którymi nie ma co dyskutować. Są przekonane, że jak człowiek odpala muzykę, to chce ją usłyszeć w najczystszej, najbardziej realistycznej formie. Tak, jak w studiu? Tak, jak na żywo? No, do tego poziomu może jeszcze trochę Audiovectorom brakuje, ale myślę, że niejeden realizator dźwięku powinien ich posłuchać. Być może pokazałyby więcej niż równie kosztowny sprzęt dla profesjonalistów. Co ciekawe, duńskie monitory nie grają sucho. Dynamicznie, szybko, klarownie - tak, ale bez ciasnoty i tylko z lekkim wypychaniem dźwięku w kierunku słuchacza. Jeśli mają przed nami stanąć wokaliści - proszę bardzo, bez najmniejszych problemów. SR1 Avantgarde Arreté nie mają w zwyczaju przymilać się nam ocieploną średnicą, podbitym basem czy innymi tego typu sztuczkami. Do każdego impulsu startują jak odrzutowiec na dopalaczach. Uderzenie werbla to w ich wydaniu strzał. Tak jest w rzeczywistości. Trzask i po sprawie, a potem kolejny. Jak inaczej ma wyglądać odgłos, jaki wydaje z siebie napięta membrana uderzana drewnianym kijem przez kolesia, który przeważnie jest mocno wnerwiony, bo wszystkie dziewczyny lecą na wokalistów i gitarzystów? Żadne tam miotełkowanie, tylko pełna petarda! Tak samo mają się sprawy z wysokimi tonami. Wstęgowe tweetery dają cudownie napowietrzoną przestrzeń, ale są nastawione na przejrzystość i realizm przekazu. Jeśli bardzo chcecie, wyłapiecie w ich brzmieniu sporo dźwięczności, słodyczy, może nawet delikatności, jednak w tak zwanym ogólnym rozrachunku dźwięk jest bardzo rozdzielczy, szybki, trochę rozjaśniony i niesamowicie bezpośredni. Blask aż niesie się po pokoju. Trójkąty, dzwoneczki czy inne tego typu ozdobniki odbieramy tak, jakby grupka znajomych siedziała przed nami i wznosiła toast pustymi kieliszkami z cieniutkiego szkła. Mamy wrażenie, że ciut mocniej, ciut głośniej i komuś stanie się krzywda. Ale to nie Audiovectory przesadzają. Tak po prostu czasami brzmi muzyka na żywo. A jak ktoś ma w domu Harbethy i uważa, że to jest jakiś cud natury i punkt odniesienia? Cóż... Można też pić kakao i mówić wszystkim, że tak powinna smakować prawdziwa kawa.
Niskie tony w wydaniu Audiovectorów są, hmm, monitorowe, ale mają naprawdę dużą siłę przebicia. O ile w niektórych konstrukcjach zamkniętych mamy do czynienia z basem, który w wyższych rejonach jest szybki i nasycony, a od pewnego momentu po prostu się kończy, o tyle w duńskich zestawach ten fragment pasma został po prostu nastrojony pod kątem uderzenia, szybkości i wypełnienia w zakresie mid-basu. Subwooferowych pomruków raczej tu nie dostaniemy, ale wydaje mi się, że wynika to ze świadomej decyzji konstruktorów. Na pewno mogliby pokombinować ze zwrotnicami i strojeniem tuneli rezonansowych, aby wydobyć z basu więcej głębi i masy, ale to nie pasowałoby do wyższych fragmentów pasma. Efekt jest taki, że niskie tony zachowują odpowiednie wypełnienie, ale przede wszystkim bezwzględnie dyktują tempo, czasami nawet kopiąc nas w tyłek. Kiedy jednak wsłuchujemy się w bas, zaraz pojawia się coś ciekawego w zakresie średnich lub wysokich tonów. Może to być bliski, namacalny wokal, wysokotonowe błyskotki, gitarowe riffy, przecinająca powietrze trąbka. Cokolwiek, na czym automatycznie skoncentrujemy swą uwagę. Podświadomie czujemy, że zaraz pojawi się jakieś uderzenie, że trzeba być przygotowanym na wszystko. Mniej więcej tak wyobrażam sobie seks z mistrzynią karate. Wiadomo, że może być ostro, może nawet po wszystkim ciężko będzie wstać o własnych siłach, ale jakiś pierwotny instynkt podpowiada nam, że i tak warto spróbować.
SR1 Avantgarde Arreté są tak bezkompromisowe i charakterystyczne, że przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji trzeba ich posłuchać samemu. Jest to brzmienie z kategorii kochaj albo rzuć. Jednym spodoba się od razu, inni natomiast stwierdzą, że jest zbyt wyczynowe lub wręcz przerysowane. Jak dla mnie, sprawę ratuje prawidłowa równowaga tonalna i fakt, że Audiovectory rewelacyjnie reagują na wszelkie zmiany w systemie. Możecie słuchać ich z neutralnym tranzystorem i dostaniecie dokładnie to, co mają do zaoferowania, ale te kolumny znakomicie rozumieją się z lampami i wzmacniaczami pracującymi w klasie D. Ja zaczynałem test z Heglem H90, ale skończyłem z lampową integrą Unison Research Triode 25. System warty grzechu, bliski totalnej synergii. Myślę, że z odpowiednim źródłem i kablami uzyskałbym efekt, który ciężko wyciągnąć z zestawów za trzy razy większe pieniądze. Po raz kolejny potwierdziło się, że Audiovectory z porządną lampą dają gwarantowany odlot. Sęk w tym, że cała elektronika musi reprezentować odpowiednio wysoki poziom. SR1 Avantgarde Arreté wyłapią każdą próbę oszustwa. Nie zdziwię się jeśli ich posiadacze skończą zabawę z elektroniką, której wartość przewyższy cenę kolumn co najmniej dwukrotnie.
Minusy? Dla niektórych przejrzystość i szybkość tych głośników będzie wręcz niebezpieczna. Zależy to zarówno od posiadanego systemu, jak i jakości najczęściej odtwarzanych nagrań. Jeśli znaczną część Waszej kolekcji stanowią płyty, których realizatorzy nie stanęli na wysokości zadania, zalecałbym daleko posuniętą ostrożność. Druga ważna sprawa może zabrzmieć nietypowo, ale te kolumny bardzo ciekawie reagują na poziom głośności. W pierwszej chwili myślałem, że to kwestia wzmacniacza, ale nie. Zmiana tego elementu nie wpłynęła na to, co zaobserwowałem. Otóż podczas cichego słuchania Audiovectory grają nie tylko cieńszym dźwiękiem z osłabionym basem, ale też w pewnym stopniu chowają atrakcje, które usłyszelibyśmy w zakresie średnich i wysokich tonów. Zupełnie jakby ich głośniki musiały po prostu dostać pewną dawkę mocy aby porządnie się rozkręcić. Dodam tylko, że jest to dawka całkiem spora. Może nie trzeba było rozkręcać potencjometru na godzinę dwunastą, ale zabawa zaczynała się wtedy, gdy poziom głośności mógł już przeszkadzać domownikom, a wieczorem prawdopodobnie nawet sąsiadom. Jeśli macie oddzielny pokój odsłuchowy, mieszkacie sami albo macie współlokatorów, którym nie przeszkadza Wasza muzyka, to problem z głowy. Ale jeśli mimo wszystko musicie się liczyć z tego typu ograniczeniami, nie będziecie cieszyli się pełnymi możliwościami Audiovectorów przy cichym odsłuchu. Powiedzmy wprost - grają wtedy na pół gwizdka. Bas się chowa, dźwięk staje się lekko przytępiony i nawet wysokie tony nie mają w sobie takiego blasku, jaki usłyszymy kiedy damy mocniej do pieca. Ja być może nawet nie zauważyłbym tego gdyby nie ostatnie chwile testu, kiedy to skręciłem głośność i starałem się na bieżąco zanotować kilka zdań. Kurczę, gdzie jest ta przestrzeń, którą słyszałem dosłownie minutę wcześniej? Gdzie jest ten mocny, rytmiczny bas? Zaintrygowany, zrobiłem głośniej i nagle wszystko to znów się przede mną pojawiło. Posiadacze aut pewnej niemieckiej marki mówią, że bez gwiazdy nie ma jazdy, a z Audiovectorami bez ładowania nie ma słuchania. No, ale... Jeśli spełnicie wszystkie ich żądania, możecie szykować się na jazdę bez trzymanki.
Budowa i parametry
Audiovector SR1 Avantgarde Arreté to topowe monitory duńskiej firmy w wersji pasywnej. Z konstrukcyjnego punktu widzenia są to klasyczne, dwudrożne zestawy podstawkowe w obudowie wentylowanej. Niskie i średnie tony odtwarza 17-cm przetwornik z lekką membraną Carbon Composite Sandwich (kanapkowa konstrukcja na bazie włókien węglowych) wykonany na zamówienie Audiovectora przez firmę Scan-Speak. Woofer ma stożkowy korektor fazy, metalowy kosz i solidny układ magnetyczny. Wysokimi tonami zajmuje się przetwornik AMT (Air Motion Transformer). Nie jest to typowy głośnik wstęgowy, ale nie dajmy się zwariować - zasada jego działania jest bardzo podobna, tak jak i uzyskany efekt brzmieniowy. W wynalazku doktora Oskara Heila membrana przypomina harmonijkę, wykonaną zwykle z mylaru lub innego rodzaju cienkiej folii, na którą nanosi się przewodzące ścieżki. Płynący przez nie sygnał powoduje ściskanie harmonijki, co wytwarza falę akustyczną. Dźwięk jest więc generowany nie tyle przez samą folię, co raczej sprężanie powietrza w jej zagięciach. Głośnik AMT jest konstrukcyjnie bliski klasycznemu przetwornikowi wstęgowemu, ale jeśli ktoś chce być dokładny i zamierza obrzucać ludzi wyzwiskami za to, że nazywają tweetery AMT wstęgami, niech mu będzie. Dla mnie o wiele ciekawszy jest wyprowadzony do tyłu tunel, dzięki któremu w pewnym stopniu słyszymy też dźwięki emitowane przez tylną stronę membrany. Fale te muszą wprawdzie pokonać pewną odległość i "uciec" z obudowy przez wyprowadzoną do tyłu rurkę, ale można uznać, że mamy do czynienia z tweeterem dipolowym.
W odmianie Avantgarde Arreté zastosowano szereg firmowych technologii. System SEC (Soundstage Enhancement Concept) rozszerza sweet spot tak, aby równie komfortowo słuchało nam się z dowolnego miejsca w pomieszczeniu. Testowane monitory mają także obudowy z nierównoległymi ściankami, trzypunktowe mocowania głośników, zwrotnice DFF drugiej generacji, tweetery Avantgarde rozszerzające pasmo przenoszenia do 52 kHz, wewnętrzne absorbery drgan oraz system NCS Freeze Technology czyli zestaw elementów przewodzących poddanych procesowi obróbki kriogenicznej. Jak twierdzą konstruktorzy, schładzając komponenty do temperatury -238 stopni celsjusza, można ułożyć molekuły miedzi w naturalnej, optymalnej pozycji. W ten sposób redukuje się ich oporność, dzięki czemu dźwięk zyskuje na klarowności. Jeśli chodzi o parametry, SR1 Avantgarde Arreté charakteryzują się wcale nie rekordową skutecznością 87,5 dB, a ich impedancja nominalna wynosi 8 Ω. Częstotliwość podziału ustalono na 2800 Hz, a dolna granica pasma przenoszenia to 39 Hz. Warto jednak zauważyć, że wynik podawany przez producenta został zmierzony przy spadku 6 dB. Ze standardową odchyłką rzędu 3 dB, zakres odtwarzanych częstotliwości byłby pewnie nieco węższy. Czy jednak użytkownicy mogą wyczytać z tych danych coś interesującego? Wątpię. Albo inaczej - te kolumny można traktować jak każde inne. Zagrają z większością dostępnych na rynku wzmacniaczy. Ale tylko z niektórymi stworzą naprawdę synergiczne zestawienie. A tego parametry techniczne nam nie powiedzą.
Konfiguracja
Hegel H90, Micromega M-One 100, Unison Research Triode 25, Marantz HD-DAC1, Astell&Kern AK70, Cardas Clear Reflection, Enerr Tablette 6S, Enerr Symbol Hybrid, Custom Design RS 202.
Werdykt
Im więcej wiem o kolumnach duńskiej firmy, im dłużej słucham różnych modeli w mniej lub bardziej zaawansowanych wersjach, tym bardziej podoba mi się ich brzmieniowa filozofia. SR1 Avantgarde Arreté to taki klasyczny, audiofilski monitor, który na drodze ciągłych ulepszeń został doprowadzony do stadium dzieła sztuki. Jeszcze trochę technologii, a magnesy głośników i poddane obróbce kriogenicznej cewki zaczęłyby wychodzić na zewnątrz. Jeszcze więcej szybkości, przejrzystości i wyrazistości w ich brzmieniu, a byłoby ono tak realistyczne, jak w najlepszych kolumnach tubowych i elektrostatach za znacznie większe pieniądze. Do tego, ze względu na rozmiary obudowy, SR1 Avantgarde Arreté nie mają wygórowanych wymagań w kwestii ogólnej kubatury pomieszczenia odsłuchowego. To brzmieniowy hi-end, który można zainstalować w wielu typowych pokojach bez ryzyka wpadki. Aby cieszyć się ich szlachetnym, wytrawnym brzmieniem, trzeba jednak zadbać o wysokiej klasy elektronikę, odpalić dobrze zrealizowane nagrania i podkręcić głośność. Dopiero w takich warunkach duńskie monitory pokazują swój potencjał. Największym minusem jest cena. 19990 zł to sporo pieniędzy. Dlatego osobiście skorzystałbym w tym przypadku z dobrodziejstwa systemu Individual Upgrade Concept w odwrotnym kierunku - najpierw kupił SR1 w wersji Super lub Signature, a dopiero potem wykonał upgrade do specyfikacji Avantgarde Arreté. To przyjemność rozłożona na raty i wyjątkowa okazja aby przedłużyć życie swoich kolumn. Jeżeli natomiast szukacie hi-endowych monitorów o wyczynowym brzmieniu i jesteście gotowi na taki wydatek, koniecznie umówcie się na odsłuch i sprawdźcie SR1 Avantgarde Arreté z kilkoma różnymi wzmacniaczami. W odpowiednim towarzystwie, te kolumny potrafią pójść na całość odkrywając przed nami muzykę w swojej naturalnej, dziewiczej postaci.
Dane techniczne
Rodzaj kolumn: podstawkowe, dwudrożne, wentylowane
Efektywność: 87,5 dB
Impedancja: 8 Ω
Pasmo przenoszenia: 39 Hz - 52 kHz (-6 dB)
Częstotliwość podziału: 2800 Hz
Wymiary (W/S/G): 37/19/28 cm
Cena: 19990 zł (para)
Sprzęt do testu dostarczyła firma Voice.
Zdjęcia: Małgorzata Karasińska, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
Komentarze