Rotel RA-1572
- Kategoria: Wzmacniacze i amplitunery
- Jarosław Święcicki
Nie tak dawno recenzowaliśmy na naszych łamach bardzo sympatyczny duet Rotela z serii 14, a teraz wpadł w moje ręce drugi od góry model wzmacniacza zintegrowanego z najnowszej serii 15. No nie powiem, ucieszyłem się. Muszę przyznać, że kiedyś byłem w sprawach audio raczej konserwatywny. Wzmacniacz ma wzmacniać, a od grania jest cedek, gramofon i magnetofon. Obecnie coraz częściej korzystam z internetowych serwisów steamingowych i słucham muzyki z plików. W związku z tym moje wymagania troszkę się zmieniły. Wzmacniacz z wbudowanym przetwornikiem cyfrowo-analogowym jest coraz milej widziany na mojej półce ze sprzętem do odsłuchu. I między innymi dlatego spora, ciężka paczka z Rotelem RA-1572 tak mnie ucieszyła.
Cóż, świat nieubłaganie pędzi do przodu i mimo mocnego powrotu do łask płyty winylowej, przyszłość dystrybucji muzyki leży jednak w systemach cyfrowych. Nie wiem czy skończy się to na przesyłaniu przez Internet bezpostaciowego strumienia danych, czy może przyjdzie jeszcze czas na jakiś nośnik będący w stanie pomieścić coraz to większe pliki. Jak na razie, na rynku ukazuje się coraz więcej wzmacniaczy z zaimplementowanymi wejściami cyfrowymi. Począwszy od starego, nieco wysłużonego koaksjala, a na gniazdach USB i LAN skończywszy. Jeśli producenci sprzętu będą dalej szli w tym kierunku, być może niedługo jedynymi urządzeniami bez takich dodatków pozostaną tylko końcówki mocy. Chociaż, jeśli spojrzymy na tył Lyngdorfa SDA-2400...
Wygląd i funkcjonalność
Ale wróćmy do naszego Rotela. Po otwarciu całkiem sporego kartonu, pierwszym co mnie przywitało była pokaźnych rozmiarów sztywna papierowa płachta, na której na zielonym tle widniało duże logo producenta. Po obróceniu okazało się, że jest to szybka instrukcja obsługi z dużymi, czytelnymi rysunkami jak prawidłowo podłączyć wzmacniacz do systemu audio. Pomysł oryginalny, nie powiem, a na pewno trudny do przeoczenia. Oczywiście w komplecie jest również pełnowymiarowa instrukcja, tyle, że na płycie CD. Na krążku jest jeszcze instrukcja podłączenia Rotela do komputera oraz driver potrzebny do obsługi plików wysokiej rozdzielczości. Co jeszcze znajdziemy w pudle? Pilota i kabelki. Co ciekawe, w zestawie jest kabel sieciowy, USB i zasilający, a także przewód Rotel Link do łączenia urządzeń firmy w jednen system, natomiast brakuje zwykłego interkonektu RCA. Pewnie producent doszedł do wniosku, że dokładanie zwykłego, taniutkiego kabelka nie ma sensu, bo i tak każdy ma, lub kupi coś lepszego, a ten fabryczny po prostu wylądowałby od razu w szufladzie, albo nawet nigdy nie zostałby wyjęty z pudełka.
Dodatki mamy ogarnięte, czas zapoznać się ze wzmacniaczem. Pierwsze wrażenie - kawał sprzętu. Po ustawieniu go na półce, płaski Audiolab 8200A praktycznie przestał być widoczny, a jedynym urządzeniem, które dotrzymało kroku gabarytom Rotela był staruszek Akai GX-75 MKII, ale to przecież zupełnie inna sprzętowa liga. RA-1572 od frontu to prosta, płaska i dosyć wysoka konstrukcja z lekko zaokrąglonymi bokami. Wzmacniacz można dostać w dwóch kolorach - srebrnym i czarnym. Do testów dostałem wersję czarną, która według mnie jest po prostu ładniejsza. Dlaczego? To kwestia kolorystyki reszty elementów. W ciemniejszą stylistykę lepiej wpisuje się centralny element frontu, czyli wyświetlacz pokazujący poziom dźwięku, wybrane wejście, a także pozwalający na zmianę konfiguracji ustawień, oraz odbiornik podczerwieni, który w srebrnej wersji jest odznaczającą się od reszty, czarną kropą. To samo można powiedzieć o wyjściu słuchawkowym, które nie wiedzieć czemu jest gniazdem mini-jack. Poza tym po włączeniu Rotela w czarnej wersji ładniej wygląda delikatne, błękitne podświetlenie obramówki okrągłego włącznika, gałki pokrętła głośności oraz wybranego zestawu kolumn (A lub B). Co jeszcze znajdziemy na przedniej ściance? Oprócz dwunastu klawiszy przypisanych do konkretnych wejść zarówno analogowych jak i cyfrowych, oraz czterech klawiszy do obsługi ustawień wzmacniacza, pod przyciskami do wyboru gniazd głośnikowych umieszczono gniazdo USB pozwalające na podłączenie tylko i wyłącznie urządzeń marki Apple. To dziwne, bo do większości producentów już dotarło, że istnieje jeszcze coś takiego jak Android. Rotel najwidoczniej potrzebuje jeszcze trochę czasu.
Obróćmy wzmacniacz i spójrzmy na tylną ściankę. A jest na co popatrzeć. Wszystkie wejścia RCA, zarówno analogowe, jak i cyfrowe, są pozłacane, a gniazda głośnikowe są duże, solidne, przyjmujące zarówno widełki czy gołe przewody, jak i wtyki bananowe. Ale po kolei. Wejść analogowych mamy cztery, w tym jedno gramofonowe, obsługujące wkładki MM, a do tego dostajemy gniazda symetryczne XLR. Obok znajdują się dwa wyjścia monofoniczne na subwoofer oraz wyjście z przedwzmacniacza. Po nich następuje sekcja złącz cyfrowych - dwa koaksjalne, dwa optyczne, USB typu B obsługujące gęste formaty PCM i DSD oraz gniazdo sieci komputerowej (które jednak nie służy do obsługi internetowych serwisów steamingowych, tylko do ewentualnej aktualizacji oprogramowania naszego Rotela). Następna jest antena łączności Bluetooth obsługującej protokół aptX. Obok niej umieszczono złącze szeregowe RS232 służące do podłączenia sprzętu do systemów automatyki domowej. Oprócz tego mamy jeszcze wspomniane gniazda Rotel Link pozwalające na spięcie urządzeń firmy w jedną całość, gniazdo zdalnego sterowania dzięki któremu możemy podłączyć zewnętrzny odbiornik sygnałów z pilota, jeśli ten frontowy jest czymś zasłonięty, a także 12-V wyzwalacz (producent zastrzega, żeby w razie korzystania z Rotel Link nie podłączać kabla triggera, ponieważ ma on wyższy priorytet i Rotel Link może nie działać). Ciekawostką jest umieszczenie z tyłu dodatkowego gniazda USB typu A służącego tylko do zasilenia lub ładowania zewnętrznych urządzeń. Jednak gniazdo pozwala na obciążenie prądem o natężeniu jedynie 500 mA, co w dzisiejszych czasach, gdy standardem są zasilacze dające 2 A, wydaje się trochę niewystarczające. Wzmacniacz stoi na niewysokich, czarnych (niezależnie od wersji kolorystycznej) nóżkach i mówiąc wprost - robi wrażenie. Zwarta, prosta budowa zdaje się potwierdzać moc drzemiącą wewnątrz i budzi respekt. Dosyć tego oglądania, czas na podłączenie maszyny do prądu!
Brzmienie
Włączając Rotela trochę się bałem, że nawiązując do swojej stylistyki huknie potężnie i postawi w pokoju ścianę dźwięku, która wciśnie mnie w fotel. Jakże się myliłem! Wzmacniacz zagrał zupełnie jak... Rotel, nawiązując swoim charakterem brzmienia do zestawu o którym wspominałem na początku tego tekstu. No, takie przynajmniej odniosłem wrażenie, gdy miałem za sobą kilkudniowe odsłuchy RA-1572 i lekturę wspomnianej recenzji, bo osobiście nie miałem okazji słuchać tandemu CD14 + A14.
Analizując charakterystykę przenoszenia bohatera naszego testu można stwierdzić, że mamy do czynienia z lekkim podbiciem zakresu niskotonowego, które daje solidną podstawę mocnego, zróżnicowanego basu. Podbicie to łagodnie wchodzi do zakresu średniotonowego, który jest według mnie największym atutem Rotela. Średnica jest nieznacznie ocieplona, jednak też bardzo wyraźnie zaznaczona, dająca muzyce przyjemne nasycenie z niesamowitą ilością powietrza pozwalającego na swobodne wybrzmiewanie instrumentów. Dźwięk jest soczysty jak dojrzały owoc, który po przegryzieniu zalewa usta smakowitym sokiem. Domknięciem pasma jest oczywiście część wysokotonowa, która jest trochę stłumiona. Nie ma co myśleć o dźwięcznym czy agreswnym wybrzmiewaniu perkusyjnych talerzy. Są one jedynie zaznaczone, bez jakiejś wyjątkowej ekspresyjności. Całość przekazujest bardzo muzykalna, relaksująca.
Jest jednak coś, czym Rotel kupił mnie w całości. To generowana przez wzmacniacz przestrzeń. Stereofonia stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie. Muzyka rozpościera się przed słuchaczem, wybrzmiewając pełnią dźwięków. Scena jest szeroka, swobocnie wypełniająca cały pokój odsłuchowy, a do tego głęboka, dzięki czemu podczas odsłuchów mamy wrażenie pełnej trójwymiarowości. Przerzucając różne albumy z mojej płytoteki pomyślałem, że najlepiej słucha mi się na Rotelu wszelakiej muzyki elektronicznej, aczkolwiek mogę się mylić, ponieważ w moim muzycznym życiu właśnie przechodzę powtórną falę fascynacji Tangerine Dream i od miesiąca prawie nie słucham naprawdę niczego innego. Na potrzeby testu sięgnąłem też po inne gatunki muzyczne. Z tego wszystkiego chyba najlepiej słuchało mi się klasycznego rocka, jak na przykład Rainbow, albo z trochę innej beczki - The Alan Parsons Project. Ale tak jakoś się złożyło, że wieczory przeważnie kończyły się na starej, dobrej elektronice. A do takich relaksujących, syntezatorowych podróży RA-1572 nadaje się wyśmienicie.
Budowa i parametry
Rotel RA-1572 jest wzmacniaczem zintegrowanym o mocy 120 W na kanał wyposażonym w szeroką gamę złącz zarówno analogowych (w tym jedna para XLR oraz wejście gramofonowe dla wkładek typu MM) jak i cyfrowych (optyczne, koaksjalne i USB). Urządzenie można sparować ze sprzętem przenośnym za pomocą łączności Bluetooth wzbogaconej o protokół aptX. Do obsługi źródeł cyfrowych użyto przetwornika AKM 4495 obsługującego sygnały o rozdzielczości do 32 bit/768 kHz. Producent informuje, że wzmacniacz wspiera również usługi strumieniowe takie, jak Chromecast, Airport Extreme czy Amazon Dot, ale tylko poprzez łączność Bluetooth. Nie miałem okazji skorzystać z tych dobrodziejstw, bo ze wszystkich serwisów streamingowych korzystam tylko z Deezera. Miłośnicy gęstych plików PCM i DSD będą musieli po prostu podłączyć wzmacniacz do komputera. Jeśli chodzi o wnętrze, RA-1572 wygląda jak kawał porządnego wzmacniacza. Końcówka mocy pracuje w klasie AB, a z jej zasilenie odpowiada produkowany przez Rotela transformator toroidalny odpowiadający za sporą część masy całego urządzenia. Producent twierdzi, że oferuje on nie tylko doskonałą wydajność prądową, ale również generuje stosunkowo mało zakłóceń w swoim otoczeniu. Dalszą sekcję zasilacza oparto o elementy dobrane z ciasną tolerancją, w tym wydajne kondensatory T-Network. Z ciekawszych parametrów warto wymienić stosunek sygnału do szumu na poziomie 100 dB i pobór mocy dochodzący do 400 W. Nawet po tej wartości widać, że Rotel nie zawraca sobie głowy ekologiczną klasą D, i bardzo dobrze.
Konfiguracja
Audiolab 8200CDQ, Akai GX-75 MKII, AVID Ingenium, Astell&Kern AK70, Pylon Audio Sapphire 31, Audiomica Laboratory Dolomit Reference, KBL Sound Zodiac.
Werdykt
Powiem krótko - pod względem dźwięku, jak dla mnie bomba. Podoba mi się charakter i dynamika Rotela, a w jego stereofonii po prostu się zakochałem. Pod względem użytkowym zabrakło mi tylko bezpośredniego wsparcia funkcji strumieniowych, a także obsługi urządzeń opartych na Androidzie. Ale to drobna niedogodność. Teraz mam na głowie inny problem. Muszę go oddać, a nie chce tego robić. Może jak będę siedział cicho i nikomu nie powiem, że Rotel jeszcze jest u mnie, to w końcu o nim zapomną, a ja się będę relaksował przy mojej ulubionej muzyce... Oho, ktoś puka do drzwi. Kurczę, kurier. No dobra, już pakuję sprzęt do kartonu, pan chwilę poczeka...
Dane techniczne
Wejścia analogowe: 3 x RCA, 1 x XLR, 1 x phono (MM)
Wyjścia analogowe: 2 x mono sub out, 1 x pre-out
Wejścia cyfrowe: 2 x koaksjalne, 2 x optyczne, 1 x USB
Wyjście słuchawkowe: 3,5 mm
Moc wyjściowa: 120 W
Pasmo przenoszenia: 10 Hz - 90 kHz
Stosunek sygnał/szum: 100 dB
Zniekształcenia: < 0,03%
Pobór mocy: 400 W (max)
Wymiary (W/S/G): 14,4/43,1/35,8 cm
Masa: 13 kg
Cena: 7699 zł
Sprzęt do testu dostarczyła sieć salonów Top Hi-Fi & Video Design.
Zdjęcia: Małgorzata Karasińska, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
-
Rafał
Recka super, czyrałem kilka razy. Posiadam owy sprzęcik. Gra naprawdę przyzwoicie. Jest tylko jedno ale... raczej wina oprogramowania aniżeli sprzętu. Mianowicie, DVD oglądam z xboxa 360. Yt i gry śmogają po optyku aż miło, natomiast filmy DSD muszę po RCA. Przy optyku, elektronika szaleje i się zawiesza.
0 Lubię -
Andrzej
Witam Państwa uprzejmie. Mam takie pytanie/zagadnienie. Zainteresowało mnie to zdanie w opisie brzmienia: "Włączając Rotela trochę się bałem, że nawiązując do swojej stylistyki huknie potężnie i postawi w pokoju ścianę dźwięku, która wciśnie mnie w fotel. Jakże się myliłem!" Ja właśnie takiego efektu brzmienia we wzmacniaczu szukam. Na która markę (albo wręcz daną linię danej marki czy model) powinienem zwrócić uwagę? Szukam wzmacniacza dla syna, który ma kolumny lubiące moc i prąd (sprzedający kolumny powiedział, że potrzebują minimum 100 W na kanał przy 8 Ω), który słucha muzyki elektronicznej, stąd dla niego właśnie to jest najważniejsze - przesycony dźwięk z potężnym basem, huknięciem, ścianą dźwięku i bardzo dużym efektem wow (tak, wiem, że na dłuższą metę takie słuchanie męczy, ale on to lubi). Powinien tez mieć kontrole sopran/bas i funkcję Loudness. Wzmacniacz ma generalnie kipieć silą i potęgą, ma być stworzony do muzyki elektronicznej. Czy jest jakaś marka (może z rynku amerykańskiego, bo oni lubią taki dźwięk i brzmienie) albo linia/model, który słynie z tego, że taki jest (czyli prezentuje wręcz nieaudiofilskie brzmienie, bo przecież audiofil słucha muzyki akustycznej, skupionej na średnicy i szuka równowagi tonalnej i dźwięku purystycznego,bliskiego prawdzie, który rozbiera utwór na części pierwsze i pokazuje wady nagrania i łańcucha audio, a nie efektu wow i czegoś, co upiększa złe nagrania). Z wielu powodów nie możemy kupować i porównywać wszystkich konstrukcji w domu, stad szukamy czegoś, co prawie na pewno synowi przypasuje. Z takich porad internetowych (a więc nieprofesjonalnych, jak u Państwa) na liście mam takie modele, jak Denon PMA-2020AE, T+A PowerPlant Balanced lub P 1000 E, Onkyo M-5000R, Yamaha AS-1100/2100/3000, NAD C 388 lub M 10 i Vincent SV-237. Część ludzi mówi, że tylko Naim Supernait 2 lub Leema Tucana 2, bo niby oba są właśnie stworzone do muzyki elektronicznej (tylko nie mają w ogóle regulacji, wiec to jaki dźwięk jest, już taki pozostanie, nic tam nie pójdzie podbić basu i sopranów). Jeszcze inni wskazują na Luxmana L-505uXII (syn uwielbia wskaźniki wychyłowe) albo nawet na typowo wzmacniacze w klasie D (bo one niby rządzą jeśli chodzi o potęgę basu) typu Nubert nuPower D albo z rynku profesjonalnego LabGruppen IPD 1200. Chodzi o nowe albo używane. Budżet w zasadzie do 20 tysięcy złotych,wiec nawet takie wzmacniacze jak Luxman L-505uXII i Yamaha A-S3000 się łapią. Może się nie do końca znam, ale nie rozumiem bo piszą Państwo, że ten Rotel RA-1572 właśnie nie ma ściany dźwięku, huknięcia i potęgi, ale na końcu w grafikach jest, że bas jest podbity. Czy to nie jest tak, że podbity bas właśnie gwarantuje hukniecie/potęgę i efekt wow, czy nie i to dwa osobne pojęcia? Ogólnie Rotel nie ma sprzętowej funkcji Loudness, ale gdzieś ktoś napisał, że gra jakby miał na stałe włączony lekki Loudness. Czy to prawda? Czy wiadomo jaka sygnaturę ma jego większy brat, RA-1592? Dziękuje bardzo i pozdrawiam!
0 Lubię -
stereolife
@Andrzej - Mamy wrażenie, że trochę myli Pan niektóre pojęcia, bo to nie jest tak, że wszyscy audiofile słuchają wyłącznie muzyki akustycznej, a podbity bas to nie to samo, co potęga brzmienia, ściana dźwięku itd. Istnieją jeszcze takie pojęcia, jak dynamika, kontrola dźwięku, szybkość, przejrzystość czy stereofonia, które naszym zdaniem mają więcej wspólnego z "efektem wow" niż charakter lub ilość niskich tonów. Podbity bas może mieć każdy wzmacniacz, ale potężny dźwięk to coś więcej. Jeżeli zależy Panu tylko na basie, najlepiej byłby kupić subwoofer aktywny, który załatwi sprawę szybciej i skuteczniej niż zmiana integry. Bazując na tym, co Pan opisał (nie mamy wprawdzie żadnych informacji o sprzęcie towarzyszącym), chyba wybralibyśmy Luxmana L-505uXII. Ponieważ jednak nie mamy pewności czy rozumiemy pewne kwestie tak samo (a tym bardziej czy tak rozumie je Pański syn), proponowalibyśmy po prostu wypożyczyć ten wzmacniacz lub, mimo trudnej sytuacji, umówić się na odsłuch. Jeżeli tylko reszta toru będzie dobrze dobrana, gwarantujemy, że nie będzie potrzebny żaden Loudness i żadne kręcenie regulatorami barwy, a "efekt wow" objawi się pod postacią szerokiego uśmiechu na twarzy "obdarowanego". Swoją drogą, niezależnie od Pańskiego wyboru, synowi można pozazdrościć:-) Pozdrawiamy!
0 Lubię -
Komentarze (4)