Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

1ARC Arrow 2

1ARC Arrow 2

Mało znana, polska manufaktura, której oferta składa się zasadniczo z jednego urządzenia i kilku akcesoriów. Nie pachnie to dobrze, prawda? Być może dlatego, że na rynku raz po raz pojawiają się produkty stworzone przez majsterkowiczów, którzy chwytają za lutownicę jeszcze zanim zrobią porządne rozeznanie w temacie. Mają znajomego stolarza, więc na bazie gotowych podzespołów budują całkiem eleganckie, ale kiepsko brzmiące kolumny. Trzy lata konstruują wzmacniacz lampowy, który wprawdzie nie ma jeszcze obudowy i nie kwalifikuje się do sprzedaży, ale podobno gra znakomicie, bo tak powiedział znajomy, który pięć lat temu był na Audio Video Show i zdążył zwiedzić z piętnaście pokoi zanim zgłodniał i ruszył zjeść kebab przy wejściu na dworzec Warszawa Ochota. Każdy normalny człowiek trzyma się od takich wynalazków z daleka. Ja również. Kiedy pada propozycja przetestowania takiego urządzenia, zgodnie z prawdą odpowiadam, że harmonogram testów mam zajęty na dwa lub trzy miesiące do przodu. To gwarantuje nam spokój, bo tacy pacjenci są z reguły bardzo niecierpliwi. Wydaje im się, że najtrudniejszą część przedsięwzięcia mają już za sobą, a entuzjastyczne recenzje, nagrody i zamówienia spływające z całego świata to w zasadzie formalność. Trafiają się jednak produkty, które pewnie nigdy nie zagoszczą na pierwszych stronach najbardziej rozpoznawalnych periodyków, a mimo to są naprawdę wyjątkowe i mocno wyróżniają się nawet na tle utytułowanej konkurencji. Nie jest to jednak kwestia przypadku. Niemal zawsze stoją za nimi ludzie z ogromną wiedzą i doświadczeniem w branży audio. Są cierpliwi i pokorni. Nie uprawiają dziwnych form marketingu. Nie szukają poklasku i szybkiego, spektakularnego sukcesu, ale uważnie słuchają opinii specjalistów i klientów. Pracują nad ulepszaniem swoich produktów w sposób ciągły, wypuszczając nowy model dopiero wtedy, kiedy wszystko jest już dopięte na ostatni guzik. Takim urządzeniom z reguły warto przyjrzeć się bliżej.

Niektórzy audiofile uważają, że najlepszy sprzęt produkują firmy zatrudniające przynajmniej kilkadziesiąt osób. Trudno jednak zgodzić się z tym, że wielkość lub rozpoznawalność danej marki bezpośrednio przekłada się na jakość oferowanych przez nią urządzeń. Wartościowy sprzęt można wytwarzać nawet samodzielnie, ewentualnie z drobną pomocą znajomych lub specjalistów, którzy podzielą się z nami swoim doświadczeniem i umiejętnościami. Ba! Większość dzisiejszych gigantów branży audio w ten sposób zaczynało swoją przygodę, często utrzymując ten model kilka lat, zanim liczba zamówień nie zmusiła ich do przeprowadzki z garażu lub małego warsztatu do fabryki z prawdziwego zdarzenia. Wydaje mi się, że założyciele 1ARC-a nie mają takich planów, a przynajmniej nie kierują się w swojej pracy myślą o podboju świata. Po prostu robią swoje, a że zajmują się bardzo specyficznym sprzętem, to i obracają się w trochę innym środowisku, mają inne potrzeby, inne marzenia i innych klientów. Manufaktura z Bielska-Białej to projekt prowadzony przez dwóch pasjonatów. Za projekt urządzeń odpowiada konstruktor Bartłomiej Wrzeszcz, a wspiera go ekspert od gramofonów i winyli, założyciel sklepu Vinyl Goldmine, Grzegorz Wójtowicz. Wystarczy chwilę z nimi porozmawiać, aby przekonać się, że na punkcie czarnych płyt mają porządnego fioła. Wydania, wkładki, koperty, gramofony, szczoteczki, przedwzmacniacze, kable ramiona... Co by nie mówić, obaj panowie mają w tej materii ogromną wprawę. Z niejednego pieca jedli winylowy chleb. Zbudowanie własnego phono stage'a było ich odpowiedzią na brak urządzeń spełniających oczekiwania wymagającego melomana, ale mieszczących się w rozsądnym budżecie. Wiem, że takie banały może powtarzać każdy, ale jeśli chodzi o przedwzmacniacze gramofonowe, ciężko się z tą diagnozą nie zgodzić. Rynek jest bowiem mocno podzielony. Na jednym końcu mamy tanie, najczęściej bardzo proste modele zbudowane tylko po to, aby "naprawić" problem braku stopnia korekcyjnego w gramofonie lub odpowiedniego wejścia we wzmacniaczu, natomiast na drugim - piękne, dopracowane i bogato wyposażone klocki, których ceny szybują już w okolice kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Znalezienie złotego środka wcale nie jest łatwe, bo wiele uznanych firm traktuje ten temat po macoszemu. 1ARC ma w katalogu tylko jeden produkt, ale oferuje dokładnie tyle samo przedwzmacniaczy gramofonowych, co Arcam, Cyrus, Leben, Pathos czy PS Audio.

Choć marka została powołana do życia w 2011 roku, na jej pierwsze urządzenie trzeba było poczekać mniej więcej trzy lata. Premierowy model o nazwie Arrow trafił do naszego testu w 2015 roku. Urządzenie nie dość, że prezentowało się obiecująco i sprawiało wrażenie dopracowanego, to jeszcze bardzo dobrze poradziło sobie na etapie odsłuchów. Śmiało można powiedzieć, że znalezienie w zbliżonej cenie tak porządnie wykonanego phono stage'a wyposażonego w oddzielny zasilacz i czującego się doskonale nawet w towarzystwie wielokrotnie droższej elektroniki było wówczas niemożliwe. Aby zrozumieć skalę zjawiska, wystarczy spojrzeć na konfigurację sprzętową, w jakiej testował go Krzysiek Kalinkowski. Manley Shrimp, Michell Gyro SE, Jelco 750D, Lyra Dorian, iFi Audio iPhono, Transrotor Rossini... Bardzo wysoka półka. Jak się okazało, pierwszy produkt 1ARC-a został dobrze przyjęty nie tylko przez nas, ale także przez klientów szukających czegoś odrobinę wyjątkowego, ale kosztującego niewiele więcej niż średniej klasy preampy Pro-Jecta czy Regi. Jako, że oddani miłośnicy czarnych płyt i gramofonów stanowią dość specyficzną grupę nawet wśród audiofilów, nieznane logo zupełnie ich nie przestraszyło. U wielu z nich potrzeba posiadania szpanerskiego sprzętu praktycznie nie istnieje, jednak w kwestii jakości brzmienia i funkcjonalności ich wymagania są naprawdę wysokie. Dlatego bielska manufaktura, zamiast świętować sukces, niemal natychmiast przystąpiła do prac nad ulepszeniem swojej "strzałki". Założyciele 1ARC-a wzięli pod uwagę nie tylko uwagi recenzentów i klientów, ale też starali się zrealizować kilka własnych pomysłów, z których część dotyczyła spraw naprawdę ważnych, a część - tych, które na pierwszy rzut oka mogłyby wydawać się zupełnie nieistotne. Arrow 2 trafił do naszej redakcji w styczniu. Na szczęście nie był to jednak egzemplarz prototypowy. Ba... Pierwsze zdjęcia nowej wersji pojawiły się w sieci już rok wcześniej. W tym czasie wprowadzano drobne zmiany konstrukcyjne i testowano "dwójkę" w różnych konfiguracjach sprzętowych. Rok! Wyraźnie widać, że sposób działania 1ARC-a nie ma nic wspólnego z dzisiejszymi realiami, w których na przestrzeni kilku miesięcy smartfon potrafi pojawić się i zniknąć ze sklepowych półek, zastąpiony kolejnym modelem, a testy jakości niektórych produktów są prowadzone nie w fabryce, ale na klientach, którzy nie dość, że stają się królikami doświadczalnymi donoszącymi o problemach z wyświetlaczem lub baterią, to jeszcze sami za tę przyjemność płacą. Z przyjemnością sprawdziłem więc co do zaoferowania ma nam zrodzony w zupełnie innym, wolno obracającym się świecie Arrow 2.

1ARC Arrow 2

1ARC Arrow 2

Wygląd i funkcjonalność

Powiedzieć, że między starym a nowym modelem jest więcej różnic niż podobieństw to tak, jak nie powiedzieć nic. Zachowało się logo, generalna koncepcja wewnętrznej budowy urządzenia i widoczna na każdym kroku troska o detale. Żadna z tych rzeczy nie zmienia faktu, że "dwójkę" należy traktować jako zupełnie nowy model, będący dalekim kuzynem oryginalnej "strzałki". Phono stage przyjechał do nas w ładnym kartonie wyłożonym szarą gąbką akustyczną. W zestawie znajdziemy trzy stosunkowo niewielkie klocki zapakowane w grube, materiałowe woreczki ze ściągaczem oraz komplet akcesoriów, z których najważniejsze jest okablowanie - gruby przewód zasilający zakończony dość masywnymi wtyczkami oraz kabel, który służy do zasilania najmniejszego z trzech urządzeń. W nowym modelu do właściwego phono stage'a i zasilacza dołączył bowiem step-up dla wkładek MC. Arrow 2 sprzedawany jest również w wersji bez tego modułu, jednak wydaje mi się mało prawdopodobne, aby ktoś zdecydował się zaoszczędzić i kupić przedwzmacniacz korekcyjny współpracujący tylko i wyłącznie z wkładkami MM i MC High Output. Różnica w cenie wynosi wprawdzie 1400 zł, więc może dla niektórych będzie to zachęta, aby zacząć od konfiguracji dwuelementowej, a w step-up zaopatrzyć się później, jednak jakoś ciężko mi uwierzyć, że melomani decydujący się na zakup phono stage'a za 4500 zł nie biorą pod uwagę możliwości przesiadki na wkładkę MC, o ile już się na ten krok nie zdecydowali. Dołączone do zestawu kable, a w szczególności sieciówka, to spory ewenement. Rocznie przerzucam kilkadziesiąt, jeśli nie sto kilkadziesiąt pudełek ze sprzętem hi-fi i nie pamiętam kiedy ostatnio wyjmowałem fabryczny przewód zasilający z tak wysokiej półki. Nawet producenci hi-endowych wzmacniaczy i odtwarzaczy dają nam w prezencie co najwyżej "komputerowy" kabel, który można co najwyżej wrzucić z powrotem do pudełka i razem z nim oddelegować na strych lub do piwnicy. Gdyby taka sieciówka była dodawana do wzmacniacza za dwadzieścia tysięcy złotych, byłoby to wydarzenie godne odnotowania. A przecież tutaj mamy do czynienia z przedwzmacniaczem gramofonowym za 5900 zł... Nadmienię tylko, że z ciekawości sprawdziłem 1ARC-owy przewód w swoim systemie jeszcze przed rozpoczęciem odsłuchów phono stage'a i na moje ucho spokojnie można by było sprzedawać ją osobno za 500-700 zł. Kabel służący do zasilania step-upa wcale nie wygląda gorzej. Jest oczywiście o wiele cieńszy i bardziej elastyczny, ale do jakości wykonania nie sposób się przyczepić. Ale to nie wszystko. Aby poprawnie podłączyć nową "strzałkę", musimy pamiętać o trzecim kablu. Ten przymocowano na stałe do zasilacza i zakończono wtykiem XLR, które wtykamy w odpowiednie gniazdo w phono stage'u.

Muszę przyznać, że koncepcja przedwzmacniacza gramofonowego podzielonego na trzy pudełka byłaby dość oryginalna nawet jak na gramofonowy hi-end. Kiedy tak stałem i patrzyłem na trzy klocki w materiałowych woreczkach i dwa dodatkowe przewody wykonane z dużą dbałością o szczegóły, nie mogłem pojąć jakim cudem polskiej firmie udało się zmieścić w takim budżecie. 5900 zł to może stosunkowo dużo, ale jeżeli spojrzymy na sprawę z pewnej perspektywy i porównamy nowego 1ARC-a z konkurencją, szybko zrozumiemy, że takich urządzeń na rynku po prostu nie ma. Jest Vincent PHO-701, który kosztuje 2590 zł, ma oddzielny zasilacz i lampę 12AU7 w ładnie wyeksponowanym, podświetlanym okienku, ale w jego wnętrzu pracuje transformator wielkości paczki zapałek, a całość jest produkowana wiadomo gdzie. Zachęcająco wygląda Chord Huei, jednak w tym przypadku mówimy o pojedynczym, niewielkim klocku z zasilaczem wtyczkowym w zestawie. Nie rozumiem dlaczego John Franks poświęca tyle czasu pięknym obudowom, wypukłym okienkom i kolorowym, kulistym przyciskom, a kwestię zasilania traktuje po macoszemu. Jego zdaniem taka ładowarka od Nokii w zupełności wystarcza do napędzenia małego przetwornika lub phono stage'a. Może i tak, ale co z uziemieniem? Interesujący jest również Primare R15 oraz jego starszy brat, R35. Ten ostatni ma całą masę regulacji i wyjścia zbalansowane, a do tego całkiem zacnie prezentuje się w środku. W okolicach sześciu tysięcy złotych jest kilka przedwzmacniaczy gramofonowych, którym na pewno dałbym szansę, jednak aby zderzyć się z czymś tak wyczynowym, jak Arrow 2, zwykle trzeba wyciągnąć z portfela znacznie większe pieniądze.

O bezkompromisowym podejściu producenta do tematu świadczy chociażby fakt, że wszystkie trzy urządzenia mają inne wymiary zewnętrzne. Na szczęście zachowano tę samą wysokość i każdy z klocków podstawiono na identycznych, metalowych nóżkach podklejonych gumowymi pierścieniami (dzięki czemu udało się zachować pewną spójność wizualną), jednak producent nie ułatwił sobie roboty, wykonując identyczne obudowy chociażby dla zasilacza i step-upa. Różnica w głębokości aluminiowych skrzyneczek to zaledwie kilka centymetrów, ale uznano, że skoro dla step-upa potrzebna jest krótsza puszka, to dokładnie taka zostanie wykonana. Żeby było ciekawiej, obudowy produkowane są na zamówienie 1ARC-a we Włoszech, więc tym bardziej opłacałoby się zamówić tylko dwa różne rozmiary (jeden dla właściwego phono stage'a i jeden dla dwóch mniejszych klocków), ale z jakiegoś powodu zdecydowano się na wersję "full custom". W porównaniu ze starszą wersją "strzałki", zmieniono nie tylko dostawcę aluminiowych elementów, ale także konstrukcję i wykończenie podzielonego na trzy elementy phono stage'a. Anodowane na czarno panele mają być teraz bardziej odporne na ścieranie i inne uszkodzenia mechaniczne. Wyobrażam sobie jednak, że równie dobrym zabezpieczeniem byłoby... Umieszczenie całej tej elektroniki w jednej, poprzedzielanej grubymi ściankami obudowie o standardowej szerokości 43-44 cm.

Naturalnie, rozumiem techniczne korzyści wynikające z fizycznego odseparowania wrażliwego phono stage'a od zasilacza, ale dodanie step-upa w formie kolejnego klocka jest moim zdaniem niepotrzebnym utrudnianiem sobie życia. Z punktu widzenia klienta, jedynym rozsądnym argumentem przemawiającym za taką formą urządzenia jest możliwość podzielenia inwestycji na dwa etapy - najpierw kupujemy 1ARC-a w wersji podstawowej (obsługującej tylko wkładki MM i MC High Output), a później przesiadamy się na wkładkę MC i zamawiamy dodatkowe pudełeczko do naszego phono stage'a. To ma sens, ale czy nie prościej byłoby zintegrować step-upa z przedwzmacniaczem, eliminując koszt kolejnej obudowy i kabli łączących te dwa elementy? Należy też pamiętać o kwestiach natury praktycznej. Najmniejszy moduł jest jednocześnie najlżejszy, więc wystarczy mocniej szarpnąć za któryś z przewodów, aby step-up uderzył w inne urządzenie lub zsunął się ze stolika. Powiecie, że przesadzam? Możliwe, bo podczas testu mi się to nie zdarzyło, ale odsłuchy trwały mniej więcej trzy tygodnie, a z przedwzmacniacza gramofonowego korzysta się z reguły trochę dłużej. Każda próba przepięcia kabli lub wytarcia tej konstrukcji z kurzu będzie, niestety, szansą sprawdzenia wytrzymałości metalowej obudowy w praktyce. Aby było jeszcze weselej, użytkownik ma możliwość ustawienia impedancji wejściowej step-upa, do czego służą cztery maleńkie przełączniki zamontowane w podstawie tego modułu. Przełączając hebelki możemy ustawić impedancję na poziomie 50, 75, 100 lub 300 omów. Wymaga to uniesienia urządzenia przynajmniej na tyle, abyśmy byli w stanie dojrzeć miniaturowe pstryczki. Należy więc zostawić sobie odpowiednio dużo luzu na kablach. Optymalna sytuacja wyglądałaby tak, jak na jednym z powyższych zdjęć - trzy pudełka stojące obok siebie w jednej linii, najlepiej na górnej półce stolika lub komody. Fajnie, ale z oczywistych względów obok musiałby stanąć gramofon. A wzmacniacz? Wiele piecyków można oczywiście ustawić niżej, jednak niektóre tranzystorowe integry grzeją się tak, że ich właściciele wolą zapewnić im jak najlepszą wentylację, a w przypadku wzmacniaczy lampowych górna półka stoliku to oczywista oczywistość. Znam to z autopsji. Całe szczęście, że Unison Research Triode 25 ma dość niestandardowe wymiary (30 cm szerokości), jednak nawet z takim ułatwieniem Arrow 2 zmieścił się na górnej półce szerokiego stolika Norstone Esse tylko w konfiguracji pionowej. Zaznaczam jednak, że jest to mój punkt widzenia, bo 1ARC-a wykorzystałem przy okazji testu Audio-Techniki AT-OC9XML i Thorensa TD 402 DD, więc musiałem mieć swobodny dostęp do wszystkich gniazd i przełączników. W wielu systemach takiego problemu nie będzie, bo cała ta układanka będzie ruszana i rozmontowywana najwyżej raz na pół roku, a i miejsca na tak wyjątkowy przedwzmacniacz nie zabraknie.

Lektura dołączonej do zestawu instrukcji obsługi nie pozostawia wątpliwości, że wybraliśmy sprzęt zaprojektowany przez pasjonatów dla pasjonatów. Z każdego jednego zawartego w niej zwrotu bije ogromny szacunek dla osoby, która stanie się właścicielem "strzałki" i będzie chciała wydobyć z niej jak najlepszy dźwięk. O tym, że mam do czynienia z dość hardcore'owym urządzeniem przekonałem się jednak dopiero wtedy, gdy producent przesłał mi dodatkowe informacje na jego temat wraz z graficzną instrukcją podłączania kabli. Ludzie kochani... Na obrazku prawie zabrakło miejsca na strzałki i opisy. Nawet nie wiem w jaki sposób można zobrazować skalę tego zjawiska, więc postanowiłem wykonać kilka zdjęć podłączonego (choć jeszcze bez interkonektów) phono stage'a. W najbardziej rozbudowanym układzie, zasilacz trzeba podłączyć do prądu, przewód zakończony klasycznym XLR-em wpiąć do przedwzmacniacza, a ten z kolei połączyć cieńszym, czerwonym kablem ze step-upem (w ten sposób ten ostatni dostaje prąd). Przewód z gramofonu wpinamy wówczas do wejścia step-upa, jego wyjście łączymy interkonektem RCA z wejściem phono stage'a, i dopiero wtedy możemy użyć trzeciej już łączówki do połączenia wyjścia przedwzmacniacza z wejściem w naszym wzmacniaczu. Należy również pamiętać o uziemieniu. Producent zamontował tu dwa zaciski w formie złoconego gniazda głośnikowego - jedno w phono stage'u, drugie w step-upie. To akurat mądre posunięcie, bo żyły uziemiające są często połączone w jedną całość z kablem sygnałowym wychodzącym z ramienia gramofonu i nie ma możliwości rozsunięcia ich na tyle, aby lewy i prawy kanał zostały podłączone do jednego klocka, a uziemienie do drugiego. Ponieważ jednak mamy do czynienia z klasycznym gniazdem akceptującym gołe druty, widełki lub banany, możemy posłużyć się głośnikową zworką lub skonstruować sobie taki przewód we własnym zakresie. Szkoda, że taki drobiazg nie znalazł się na wyposażeniu 1ARC-a. Moim zdaniem powinien być dodawany do step-upa. Tak czy inaczej, aby podłączyć gramofon z wkładką MC, musimy ogarnąć 14 punktów połączeniowych (licząc każde gniazdo oddzielnie). Wówczas pozostaje nam już tylko wybrać tryb pracy przedwzmacniacza za pomocą umieszczonego z tyłu przełącznika hebelkowego (do wyboru mamy trzy pozycje - MM, MC i MC HO) i ustawić wstępny poziom wzmocnienia, do czego służy bardzo elegancki, analogowy potencjometr. To akurat wygodne rozwiązanie, dzięki któremu każdy miłośnik winylowych płyt będzie mógł na przykład dostosować poziom głośności phono stage'a do pozostałych elementów systemu - tak, aby gramofon nie grał znacznie głośniej lub ciszej niż odtwarzacz płyt kompaktowych, streamer czy tuner radiowy. Zastanawiam się jednak czy nie lepiej byłoby zastosować w tym miejscu coś na kształt drabinki rezystorowej, bo płynna regulacja w tym miejscu nie jest rzeczą kluczową. Kolejny hebelek lub "pstrykający" potencjometr załatwiłyby sprawę równie skutecznie. Ostatnim elementem są wspomniane już przełączniki służące do ustawienia impedancji wejściowej step-upa. Dlaczego umieszczono je w jego podstawie, a nie na tylnej ściance? Tam przeniesiono przecież wszystkie przełączniki, a nawet główny włącznik sieciowy. Domyślam się, że takie rozwiązanie było najprostsze i najlepsze z punktu widzenia układu elektronicznego. Do płytki drukowanej najłatwiej dobrać się właśnie od spodu. O ile jednak rozumiem, że tak podchodzi do tematu konstruktor, to użytkownik ma swoje priorytety i pewnie chciałby czasami ustawić coś w wygodniejszy sposób.

O tym, że mam do czynienia z dość hardcore'owym urządzeniem przekonałem się jednak dopiero wtedy, gdy producent przesłał mi dodatkowe informacje na jego temat wraz z graficzną instrukcją podłączania kabli. Ludzie kochani... Na obrazku prawie zabrakło miejsca na strzałki i opisy. Nawet nie wiem w jaki sposób można zobrazować skalę tego zjawiska, więc postanowiłem wykonać kilka zdjęć podłączonego (choć jeszcze bez interkonektów) phono stage'a.

Żadna z tych decyzji nie zmienia faktu, że mamy do czynienia z urządzeniem wykonanym z nieprawdopodobną, jak na ten przedział cenowy, troską o detale. Aluminiowe obudowy są przepiękne. Perfekcyjnie wykończone i zmontowane, a do tego sztywne i dobrze wygłuszone. Żaden z elementów nie dzwoni, między poszczególnymi płytkami nie widać szpar ani innych niedoskonałości, a wrażenie obcowania ze sprzętem wysokiej klasy podkreślają srebrzyste nóżki podklejone stosunkowo grubymi, gumowymi oringami. Dołączony do zestawu przewód zasilający - klasa. Opakowanie, z woreczkami przyozdobionymi firmowym emblematem - cudo. Każdy z klocków zabezpieczono też przed rozkręcaniem. Nie jestem fanem takiego rozwiązania, bo pachnie ono nieufnością wobec klientów, jednak w tym przypadku chodziło także o coś innego - ochronę autorskiego układu elektronicznego przed kopiowaniem. Wystarczy powiedzieć, że producent zgodził się na zamieszczenie w naszym teście bardzo dokładnych zdjęć wnętrza każdego z klocków, ale poprosił o udostępnienie mu całej galerii przed publikacją artykułu, aby upewnić się czy nie wykonaliśmy zbliżeń na elementy, które konkurencja mogłaby podpatrzyć i wykorzystać bez większego problemu. Tak czy inaczej, Arrow 2 zrobił na mnie ogromne wrażenie jeszcze przed rozkręcaniem, a była to tylko gra wstępna, bo wnętrze tego urządzenia... Wystarczy spojrzeć na zdjęcia. Wracając do plomb, producent zdecydował się na hologramy, które wyglądają całkiem zacnie. Niektórzy powiedzą, że stanowią nawet dodatkową ozdobę zestawu, który oprócz aluminiowych frontów, firmowych oznaczeń i trzech pomarańczowych diodek nie ma żadnych, ale to żadnych przyciągających wzrok bibelotów.

Powiedzmy wprost - ta jakość wykonania i ten poziom hardcore'owego myślenia o torze analogowym jako pewnej świętości, dla której warto poświęcić wiele innych rzeczy jest w tym przedziale cenowym prawdziwym ewenementem. Nie zdziwiłbym się gdyby Arrow 2 kosztował 7000-8000 zł. Wydaje się jednak, że producent chciał trzymać się receptury, która zapewniła sukces pierwszej wersji "strzałki". Druga generacja polskiego przedwzmacniacza jest wprawdzie ładniejsza, lepiej wykonana, bardziej rozbudowana, funkcjonalna i dopieszczona (nie wspominając już o tym, że dostajemy tu trzy, a nie dwa klocki), ale wydaje się, że konstruktorzy postanowili za wszelką cenę zmieścić się w dwukrotności ceny oryginalnego modelu, który opisywaliśmy pięć lat temu. Z dzisiejszego punktu widzenia, była to zupełnie inna epoka. Wiele ówczesnych cen chciałoby się przywrócić, ale inflację widać gołym okiem i nic na to nie poradzimy. Z drugiej strony, chęć rozwoju jest wpisana w naszą naturę, więc zarówno producenci sprzętu, jak i ich klienci wciąż wymagają więcej. Właściciele modelu Arrow lub Arrow SE mogą cieszyć się, że kupili bardzo fajnego phono stage'a jeszcze wtedy, gdy kosztował 3199 lub 3699 zł. Nowi klienci zapłacą 4500 lub 5900 zł, ale dostaną znacznie lepszy sprzęt. Minusy? Hmm... Mogę tutaj wymienić tylko wszystkie opisane wyżej kwestie natury praktycznej. Wynikają one ze świadomej decyzji konstruktora, podyktowanej zapewne troską o jak najwyższą jakość brzmienia. Czy klienci się z nimi zgodzą, zaakceptują je i pogodzą się na przykład z plątaniną kabli oraz koniecznością zakupu dodatkowej łączówki? W porównaniu do zwykłego, jednopudełkowego phono stage'a, dochodzi nam przynajmniej jeden interkonekt, a na tym poziomie jakościowym nie będzie to wydatek rzędu 200 zł. Nie jestem fanem teorii najsłabszego ogniwa, ale budżetowy przewód może w tym przypadku sporo "narozrabiać", więc trzeba by było odłożyć na ten cel przynajmniej 500-1000 zł. Jeżeli nasz gramofon zamiast wychodzącego z podstawy ramienia kabla ma gniazda, do poprowadzenia sygnału z wkładki MC do wzmacniacza za pośrednictwem 1ARC-a będą nam potrzebne aż trzy interkonekty - z gramofonu do step-upa, ze step-upa do phono stage'a i z phono stage'a do wzmacniacza. W teorii skomplikowane to ponad miarę. W praktyce jest trochę lepiej, bo wszystkie gniazda są oczywiście dokładnie opisane, a ich jakość sprawia, że podłączanie kabli jest całkiem przyjemne. Dla audiofilów, którzy lubią najzwyczajniej w świecie bawić się sprzętem - rewelacja. Dla użytkowników ceniących sobie wygodę i święty spokój - przesadne komplikowanie sprawy. Pozostaje jednak pytanie najważniejsze - czy wszystkie te zabiegi pozwolą nam uzyskać brzmienie, jakiego spodziewalibyśmy się po phono stage'u z wyższej półki?

1ARC Arrow 2

1ARC Arrow 2

Brzmienie

Odpowiedź jest prosta - tak. Od pierwszych minut odsłuchu nie miałem co do tego żadnych wątpliwości. Choć miałem pod ręką sporo gramofonowego sprzętu, test zaczynałem w konfiguracji, którą najlepiej znam - z gramofonem Clearaudio Concept wyposażonym w firmową wkładkę MM, wzmacniaczem Unison Research Triode 25, kolumnami Audiovector QR5, okablowaniem Cardasa i Albedo oraz zasilaniem Enerra. Arrow 2 zastąpił preamp Cambridge Audio CP2, a na stoliku wylądował zresztą niedługo po zakończeniu testu phono stage'a Fezz Audio Gaia MM. Naturalnie, byłem przygotowany na to, że "strzałka" nawet w takiej, podstawowej wersji pokaże swoją wyższość nad znacznie tańszymi przedwzmacniaczami, ale odsłuch pokazał, że nie byłem przygotowany na skalę tego jakościowego przeskoku. Nie było to porównanie z gatunku "fajny, ale tamte też niezłe". 1ARC nie potraktował swoich rywali z szacunkiem. On ich po prostu zmiażdżył, zdeptał i zaorał. Nagle otrzymałem brzmienie lepsze nie o klasę, ale o kilka klas. Niektórzy powiedzą, że to zrozumiałe, jednak w świecie sprzętu hi-fi nie wszystko jest takie proste. Niejeden miłośnik audiofilskiej przekonał się już, że jakość brzmienia może nie mieć żadnego związku z ceną, masą, wielkością, marką, a nawet budową wewnętrzną testowanego urządzenia. W tym wypadku wszystkie wcześniejsze podejrzenia, które narodziły się w mojej głowie po rozmowie z producentem i oględzinach opisywanego phono stage'a (zarówno z zewnątrz, jak i w środku) potwierdziły się podczas pierwszej próby odsłuchowej ze zdwojoną siłą. Dodajmy, że początkowo musiałem wykorzystać tylko dwa klocki - przedwzmacniacz i zasilacz, a więc wersję wycenioną na 4500 zł. Tyle mówi kalkulator. A uszy? Powiem tak - gdybym jednak nie znał ostatecznej ceny tego urządzenia, a po przesłuchaniu kilku płyt dowiedział się, że będzie to 9000 zł, mógłbym uwierzyć. Na pewno pomarudziłbym, że jak na tak minimalistyczne urządzenie współpracujące z wkładkami MM to trochę drogo, ale w końcu wiele firm działających w tej branży nie szczypie się z cenami w najmniejszym nawet stopniu, a ludzie i tak chętnie biorą, jeśli tylko brzmienie im się podoba. Tutaj dźwięk jest znakomity, więc i cena spokojnie mogłaby poszybować w górę. Na szczęście mamy do czynienia z polskim sprzętem, a rodzime firmy już nie raz udowodniły, że nawet w tym szalonym świecie można zachować odrobinę zdrowego rozsądku. Takie brzmienie za 4500 zł? Ludzie kochani... W tym momencie jestem skłonny wybaczyć 1ARC-owi wszystko. Jego obudowa mogłaby mieć kolce, umieszczone z tyłu pokrętła i przełączniki mogłyby grzać się tak, że przy każdym użyciu nieuchronnie trzeba by było się poparzyć, prawidłowe podłączenie wszystkich klocków mogłoby zajmować trzy godziny, a i tak byłbym tym urządzeniem poważnie zainteresowany.

Co tak bardzo mnie ujęło? Przede wszystkim naturalne, doskonale zrównoważone brzmienie, w którym na pełnym luzie i w całkowitej harmonii mieszają się elementy przynależące do dwóch różnych światów. Przyjemne ciepło idzie w parze z wyśrubowaną dynamiką w całym paśmie. Analogową płynność można zaobserwować na tej samej płaszczyźnie, co czytelność wokali. Mocne skraje pasma łączą się z trójwymiarową stereofonią i wysoką kulturą grania, a my chłoniemy to wszystko w atmosferze odprężenia i spokoju, jakby było to coś najzupełniej normalnego, absolutnie oczywistego. Z jednej strony wsłuchujemy się w ulubione nagrania otulone ciszą, zaprezentowane na aksamitnie czarnym tle. Doceniamy płynność, barwę i spójność dźwięku, a więc to, z czym wielu audiofilów kojarzy brzmienie gramofonów i płyt winylowych. Z drugiej jednak w tym samym pakiecie dostajemy energię, rytm, rozdzielczość, pulsujący bas, niezwykle naturalną, szybką średnicę i wspaniałą przestrzeń - elementy, które ze światem czarnych krążków łączą przede wszystkim, a może nawet wyłącznie ci, którzy zdecydowali się wejść na wyższy poziom i poznali smak analogowego brzmienia nie w wydaniu gramofonu za dwa tysiące złotych z najtańszą wkładką MM i wbudowanym przedwzmacniaczem, ale wysokiej klasy napędu z zaawansowanym technicznie ramieniem, wkładką MC i preampem korekcyjnym z prawdziwego zdarzenia. Często bowiem zapominamy o tym, że winyle to nie tylko ciepły, przyjemny, romantyczny dźwięk z przestrzenią przypominającą impresjonistyczny pejzaż, ale także szereg innych atrybutów, których początkujący amatorzy gramofonowej zabawy nie dostrzegają, bo niestety nie maja prawa ich zauważyć. Wkładka z igłą o eliptycznym szlifie zwyczajnie nie jest w stanie odczytać zapisanych na winylowych krążkach mikrodetali, nie wspominając już o cewkach i magnesach zamieniających energię mechaniczną na sygnał elektryczny. Ramiona w budżetowych gramofonach z reguły nie są aż tak koszmarne, jak mogłoby się wydawać, ale do ideału wiele im brakuje. Przedwzmacniacz w gramofonie, wzmacniaczu lub amplitunerze to zwykle płytka wielkości paczki zapałek, zbudowana z części, za które producent zapłacił najwyżej kilkadziesiąt złotych. Taki system może pokazać nam charakter winylowych płyt, oddać pewien klimat różniący się od tego, z czym mamy do czynienia podczas odsłuchu muzyki z cedeków, plików lub serwisów streamingowych, ale nie będzie to żaden hi-end. Tymczasem tutaj, nawet w podstawowej konfiguracji z gramofonem wyposażonym w dobrą wkładkę MM miałem poczucie, że znalazłem się niebezpiecznie blisko tej umownej granicy. Tej, za którą słuchanie muzyki nie jest już zwyczajną, codzienną czynnością, ale wydarzeniem, które angażuje właściwie wszystkie nasze zmysły.

Prawdziwym przełomem była jednak dopiero zmiana wkładki i związane z nią dołączenie do przedwzmacniacza trzeciego klocka - modułu step-up dla wkładek MC. Ponieważ w wielu tego typu urządzeniach centralnym elementem jest transformator, niektórym miłośnikom gramofonów takie rozwiązanie nie kojarzy się zbyt dobrze. Konstruktorzy 1ARC-a zdecydowali się więc na zwiększenie wzmocnienia za pomocą wzmacniaczy operacyjnych. Po raz kolejny już po kilku minutach odsłuchu wiedziałem, że była to bardzo dobra decyzja. Choć nie wiedziałem jaki wpływ na brzmienie ma sam step-up, w najmniejszym stopniu mnie to nie interesowało. Kiedy fabryczną wkładkę Clearaudio Concept MM zastąpiła Audio-Technica AT-OC9XML, miałem ochotę tylko słuchać, słuchać i słuchać, co po pewnym czasie było widać wokół stolika ze sprzętem. Gdyby nie to, że w pewnym momencie winyle i koperty pokryły całą podłogę i ciężko było już podejść do gramofonu, pewnie odkurzyłbym połowę swojej płytoteki. AT-OC9XML to dość bezkompromisowa wkładka, jednak brzmienie - mimo, że w tej konfiguracji nastawione bardziej na dynamikę i przejrzystość niż romantyczną barwę - zachowało charakterystyczną dla winyli spójność, gładkość i coś, co tak trudno nam zdefiniować - muzykalność. Arrow 2 jest urządzeniem ze wszech miar audiofilskim, ale nie jest to przedwzmacniacz grający równo, nudno i jednostajnie. Zawsze potrafi nas czymś zainteresować. Jego brzmienie ma w sobie coś, co zachęca do sięgania po kolejne albumy lub podnoszenia ramienia tylko po to, aby przesunąć je w prawo i z powrotem opuścić na brzeg płyty. Nie ma tu konfliktu z żadnym gatunkiem muzycznym, ani też nie powinno być problemów z żadnym sprzętem towarzyszącym. Arrow 2 jest tak dopieszczoną konstrukcją, że prawdopodobieństwo wpadki jest minimalne. No, ale jak ktoś pracował nad nim pięć lat, a na samo słuchanie i wprowadzanie ostatnich poprawek dał sobie rok, to i dziwić się nie ma czemu.

Przyjemne ciepło idzie w parze z wyśrubowaną dynamiką w całym paśmie. Analogową płynność można zaobserwować na tej samej płaszczyźnie, co czytelność wokali. Mocne skraje pasma łączą się z trójwymiarową stereofonią i wysoką kulturą grania, a my chłoniemy to wszystko w atmosferze odprężenia i spokoju, jakby było to coś najzupełniej normalnego, absolutnie oczywistego.

Funkcjonalnie może nie jest to moje marzenie, bo w specyficznym i dość ruchliwym świecie recenzenta sprzętu audio każdy element powinien być w miarę mobilny i prosty w obsłudze. Rozpinanie tej plątaniny kabli za każdym razem, gdy na miejscu phono stage'a chciałbym postawić końcówkę mocy lub przetwornik byłoby dość kłopotliwe. Osobiście wyobrażałbym sobie taki przedwzmacniacz w jednej, dużej obudowie, ewentualnie w postaci dwóch klocków - phono stage'a i zasilacza. Nawet taki krok już mocno uprościłby sprawę. Dodatkowo uważam, że wszystkie regulacje powinny zostać przeniesione na przednią ściankę. Niech to będą jakieś ładne pokrętła lub hebelki. Minimalistyczny front można chyba poświęcić w imię wygody. Inna sprawa, że audiofile lubią bawić się tymi wszystkimi pstryczkami i wpatrywać się w podskakujące w rytm muzyki wskaźniki wychyłowe, więc przy odrobinie szczęścia można by było z takich elementów zrobić bardzo dobry użytek. Mnie na przykład bardzo podobają się przełączniki i pokrętła w urządzeniach takich marek, jak Aqua czy Thöress, nie wspominając już o gigantach w rodzaju Yamahy czy McIntosha. A tych "aktywnych" elementów nie mamy znowu tak wiele. Trzy tryby pracy phono stage'a, cztery wartości impedancji wejściowej step-upa dla wkładek MC, potencjometr lub hebelek do ustawienia wzmocnienia i to wszystko. Kształt opisywanego urządzenia wynika z decyzji podjętych przez konstruktorów, a ci postanowili pójść w stronę bezkompromisowego podziału obowiązków i stworzyli phono stage, co tu dużo mówić, dość hardcore'owy. Możliwe, że postąpili słusznie, bo - nie oszukujmy się - miłośnicy gramofonów i płyt winylowych nie wybrali tej ścieżki dlatego, że jest łatwa, prosta i przyjemna. Radzą sobie z rozmaitymi problemami wynikającymi z odtwarzania czarnych płyt. Są w stanie poświęcić wiele czasu i pieniędzy na to, aby je znaleźć i kupić, opanować proces ich czyszczenia i przechowywania, poradzić sobie z ustawieniem i obsługą gramofonu, nie wspominając już o innych niuansach, których smak znają tylko zdeklarowani miłośnicy winyli. Może patrzyłbym na to inaczej gdyby phono stage był tylko urządzeniem siedzącym w ukryciu na półce pod gramofonem, a swój tor analogowy uważałbym za ukończony, ale jako recenzent bardzo chciałbym zobaczyć takiego 1ARC-a w wersji "nice and easy". Jeżeli natomiast chodzi o jakość wykonania i brzmienia, nie mam się do czego przyczepić. Pod tym względem Arrow 2 jest skończonym dziełem, a uzyskany efekt jest warty znacznie większych pieniędzy.

1ARC Arrow 2

1ARC Arrow 2

1ARC Arrow 2

Budowa i parametry

1ARC Arrow 2 to nowa wersja phono stage'a, który spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem zarówno ze strony klientów. Producent informuje, że "dwójka" jest zwieńczeniem prac nad przedwzmacniaczem o referencyjnym brzmieniu i wyśrubowanych parametrach. Urządzenie ma konstrukcję modułową, z odseparowanym zasilaczem i dedykowaną sekcją step-up dla wkładek MC. 1ARC zapewnia, że do budowy urządzenia wykorzystano wyłącznie starannie wyselekcjonowane komponenty najlepszych producentów. Podobno Arrow 2 jako jeden z niewielu dostępnych na rynku preampów "naprawdę" został wyprodukowany w Europie. Innymi słowy, nie jest to urządzenie poskładane z dalekowschodnich komponentów na bazie ogólnodostępnego schematu ani sprzęt, który jest przepakowywany tylko po to, aby nakleić mu znaczek "Made in EU". Arrow 2 ma być rozwinięciem filozofii brzmienia, z jaką zetknęliśmy się w jego poprzedniku, jednak dzięki wielu ulepszeniom wzbija się na jeszcze wyższy poziom. Przedwzmacniacz jest układem jednostopniowym, dzięki czemu udało się uniknąć szkodliwych interferencji i uzyskać doskonale zrównoważone brzmienie z wybitnie cichym, czarnym tłem. Arrow 2 ma całkowicie przeprojektowaną ścieżkę sygnałową, nowe elementy operacyjne, nowy zasilacz z rozbudowaną filtracją i układem DC servo, a także wysokiej klasy step-up w układzie dual mono. Co ciekawe, nie zbudowano go z wykorzystaniem transformatorów, ale wzmacniaczy operacyjnych. Dla wyeliminowania zakłóceń, jakimi zasilacze i inne podzespoły mogłyby "obdarować" właściwy przedwzmacniacz, pracujący przecież z prądem o bardzo niskim napięciu, wszystkie trzy sekcje zamknięto w niezależnych obudowach. To dość bezkompromisowe rozwiązanie, ale trzeba pamiętać o tym, że już pierwsza wersja tego urządzenia miała odseparowany zasilacz. Teraz producent poszedł o krok dalej, dodając pudełko ze step-upem. Firma informuje, że zastosowanie modułu step-up umożliwia optymalna konfigurację dowolnej dostępnej na rynku wkładki MC z właściwym wzmocnieniem i pełnym wykorzystaniem jej walorów sonicznych. Umieszczony na tylnej ściance phono stage'a przełącznik pozwala na wybór jednego z trzech trybów pracy, a widoczne obok pokrętło umożliwia płynną regulację wzmocnienia. Obudowy wszystkich trzech klocków wykonano z grubych płyt aluminiowych anodowanych na czarno. Posiadacze wkładek MM i MC High Output mogą zamówić przedwzmacniacz Arrow 2 bez step-upa. Wówczas będzie go można dokupić, gdy w naszym torze analogowym zagości wkładka MC. Wnętrze wszystkich trzech klocków prezentuje się, co tu dużo ukrywać, dość hi-endowo. Widać, że układ jest przemyślany, a wrażenie obcowania z urządzeniem wysokiej klasy potęgują kosztowne podzespoły, takie jak rzucające się w oczy kondensatory olejowe Mundorfa. Na każdym kroku widać tutaj wyjątkową dbałość o szczegóły. Do podstawy każdego z urządzeń przyklejono od wewnątrz plaster maty bitumicznej, a pracujący w zasilaczu transformator zamknięto w ekranującej puszce, którą zresztą zdobi logo 1ARC-a. A przecież zasilacz i tak jest fizycznie odseparowany od dwóch pozostałych klocków. Obudowy wszystkich urządzeń wykonano ze szczotkowanego aluminium o grubości 5 mm. Z zasilacza wychodzi zamontowany na stałe przewód zasilający o długości 1,5 m. Producent twierdzi, że umożliwia to umiejscowienie urządzeń w preferowanej przez użytkownika odległości oraz dostosowanie ustawienia phono stage'a do pozostałych elementów toru.

Werdykt

Arrow 2 to naprawdę niezwykły phono stage. Z zewnątrz - dziwny, minimalistyczny, ale też trochę tajemniczy. Z tyłu - skomplikowany, ale bogato wyposażony i gotowy, by sprostać wymaganiom użytkownikom wysokiej klasy gramofonów. Wewnątrz - piękny, przemyślany, dopracowany w najdrobniejszych szczegółach. Najważniejsze jest jednak brzmienie, a tutaj polskim konstruktorom należą się po prostu ogromne brawa. Zwykle w opisie brzmienia wymieniam kilka minusów, bo nawet bardzo dobre urządzenia je mają. Tym razem musiałem odpuścić, bo odsłuch, od samego początku do ostatniego dnia testu, był czystą przyjemnością. Polecam!

1ARC Arrow 2

1ARC Arrow 2

Dane techniczne

Wejście: RCA
Wyjście: RCA
Rodzaj wkładki: MM/MC/MC HO
Wzmocnienie: Regulowane potencjometrem
Wzmocnienie modułu step up: 25 dB
Impedancja wejściowa: 90, 1000, 47000 Ω
Impedancja wejściowa modułu step-up: 50, 100, 200, 300 Ω
Pojemność wejściowa: 68 pF
Pasmo przenoszenia: 18 Hz - 24 kHz
Wymiary (W/S/G): 6/23,4/24,5 cm (phono stage), 6/13,4/24,3 cm (zasilacz), 6/13,4/18,3 cm (step-up)
Cena: 5900 zł (wersja pełna), 4500 zł (bez modułu step-up)

Konfiguracja

Clearaudio Concept, Cambridge Audio CP2, Thorens TD 402 DD, Audio-Technica AT-OC9XML, Unison Research Triode 25, Audiovector QR5, Auralic Vega G1, Cardas Clear Reflection, Albedo Geo, Enerr One 6S DCB, Enerr Transcenda Ultra, Enerr Transcenda Ultimate, Norstone Esse.

Sprzęt do testu dostarczyła firma 1ARC. W artykule wykorzystano zdjęcia wykonane przez redakcję portalu StereoLife.

Równowaga tonalna
RownowagaStartRownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4RownowagaStop

Dynamika
Poziomy7

Rozdzielczość
Poziomy7

Barwa dźwięku
Barwa5

Szybkość
Poziomy7

Spójność
Poziomy8

Muzykalność
Poziomy8

Szerokość sceny stereo
SzerokoscStereo2

Głębia sceny stereo
GlebiaStereo13

Jakość wykonania
Poziomy7

Funkcjonalność
Poziomy6

Cena
Poziomy7

Nagroda
sl-rekomendacja


Komentarze (1)

  • Piotr Matera

    Potencjometr węglowy na wyjściu i ścieżka sygnałowa oraz sprzężenia zwrotnego o długości ponad 2 cm... na pewno projektował to inżynier?

    1

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z okazji czterdziestych urodzin firmy, w tym momencie jesteśmy już w połowie drogi do kolejnej okrągłej rocznicy (Renaud de Vergnette założył firmę Triangle w 1980 roku). Wszyscy znamy tę historię -...

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo? To pytanie na pewnym etapie zadawał sobie każdy, kto uważa się za melomana lub audiofila. Prostej odpowiedzi niestety nie ma, bo nawet doświadczeni miłośnicy muzyki i sprzętu audio wciąż szukają swojego ideału. Osobom przymierzającym się do zakupu swojego pierwszego systemu audio można jednak wytłumaczyć kilka podstawowych...

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

W erze streamingu coraz więcej melomanów sięga po muzykę na fizycznych nośnikach, czego doskonałym przykładem stały się płyty winylowe. Renesans gramofonów i czarnych krążków trwa już co najmniej dekadę. Tłocznie płyt winylowych pracują na pełnych obrotach. Produkcję wznawiają nawet największe wytwórnie, a dla artystów wydających nowy album brak wersji LP...

Streaming krok po kroku

Streaming krok po kroku

Streaming - to pojęcie niemal całkowicie zdominowało świat sprzętu hi-fi. Na przestrzeni dziesięciu lat ten sposób słuchania muzyki przeszedł ewolucję od ciekawostki technologicznej interesującej tylko najbardziej postępowych melomanów i audiofilów do czegoś, co jest dla nas zupełnie naturalne i oczywiste. Dla wielu osób streaming to nieodłączna część codziennego funkcjonowania, podstawowe...

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

W naszym magazynie koncentrujemy się na treściach kierowanych do entuzjastów i osób żywo zainteresowanych sprzętem stereo. Niezależnie od aktualnych reguł działania internetowych wyszukiwarek czy liczby przypadkowych wizyt na danej stronie bazę czytelników stanowią ludzie dysponujący sporą wiedzą i doświadczeniem w tym temacie. Nawet oni muszą jednak dostrzegać pewną lukę w...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
NAD C389

NAD C389

NAD (New Acoustic Dimension) to jedna z firm, które od samego początku umiejętnie łączyły innowacje i czysto naukowe podejście do tematu ze wspaniałym zmysłem biznesowym i wyczuciem sytuacji na rynku....

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal...

Lyngdorf FR-2

Lyngdorf FR-2

Kim jest Peter Lyngdorf? Genialnym inżynierem, czy może raczej wizjonerem i utalentowanym przedsiębiorcą? Tego nie podejmuję się rozsądzać, ale jedno jest pewne - facet nie lubi się nudzić i wspiera...

Bannery boczne

Komentarze

a.s.
Nasz zmysł słuchu nie ma "liniowej charakterystyki przetwarzania". Sygnały o takim samym natężeniu, ale o różnej częstotliwości, wywołują wrażenia różnej głośno...
Rafał
Witam. Posiadam głośniki 120 Club od JBL i te 12 godzin nie wiem na jakiej mocy jest. Podłączyliśmy konsole kablami i dwa głośniki ze sobą też na kable i nieste...
Piotr
Wiem, że o switche można się kłócić tak jak o kable, generalnie nie jestem hejterem różnych niekonwencjonalnych urządzeń audio ale polecam taki eksperyment: w t...
stereolife
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Obywatel GC
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...

Płyty

Newsy

Tech Corner

Krótka historia płyty kompaktowej

Krótka historia płyty kompaktowej

Jak wyglądał świat w marcu 1979 roku? Andrzej Wajda kręcił "Panny z Wilka". Jan Paweł II był papieżem niecałe pół roku. Prezydentem USA był Jimmy Carter. W Nowym Jorku urodziła się Norah Jones. Atari wypuściło na rynek komputery Model 400 i Model 800. W salonach samochodowych pojawiły się Peugeot 505,...

Nowości ze świata

  • Triangle Electroacoustique is one of the oldest French loudspeaker manufacturers. Although the latest anniversary models, still available for sale, were introduced on the occasion of the company's fortieth birthday, at this point we are already halfway to another round anniversary...

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

Prezentacje

Sukces mierzony głośnikami - Pylon Audio

Sukces mierzony głośnikami - Pylon Audio

Polski sprzęt audio - to hasło przeciętnemu obywatelowi naszego kraju kojarzy się ze wzmacniaczami, kolumnami głośnikowymi i gramofonami sprzed kilku dekad. Większość z nas wyobraża sobie piękne wieże Unitry, Diory czy Radmora, kultowe Altusy lub gramofony takie, jak Daniel, Adam czy Bernard. Jeżeli myślicie, że to wszystko relikty minionego systemu,...

Poradniki

Jak wybrać gramofon

Jak wybrać gramofon

Decyzja zapadła. Kupujemy gramofon. Wszyscy dookoła zachwycają się pięknym, analogowym dźwiękiem, więc decydujemy się na rozpoczęcie naszej winylowej wycieczki. A...

Listy

Galerie

Dyskografie

Wywiady

Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z...

Popularne artykuły

Vintage

Marantz 2130

Marantz 2130

Dziesiątki lat istnienia w branży audio zaowocowało setkami urządzeń, które do dziś fascynują swoim wyglądem oraz brzmieniem. Niestety jest pewien...

Słownik

Poprzedni Następny

FLAC

Free Lossless Audio Codec - format bezstratnej kompresji dźwięku chętnie wybierany przez audiofilów. W przeciwieństwie do stratnych kodeków dźwięku takich jak Vorbis, MP3 i AAC, kodek FLAC nie usuwa żadnych...

Cytaty

CarlosRuizZafon.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.