Klipsch R-15PM
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Bartłomiej Basilewski
Powiedzmy to sobie otwarcie - niemal wszyscy ludzie na tej planecie należą do istot wygodnych, a nawet nieco leniwych. Są wprawdzie wyjątki, ale tak przedstawia się sytuacja jeśli spojrzymy na nią z perspektywy globalnej. Nie ma w tym zresztą nic złego, bo lenistwo jest jednym z największych katalizatorów rozwoju. Gdyby nie ono, nie wymyślilibyśmy ruchomych schodów czy elektrycznych rowerów, listy pisalibyśmy piórem maczanym w atramencie, a telewizory obsługiwalibyśmy biegając do nich i naciskając małe guziczki z boku. Bill Gates zawsze powtarzał, że chętnie zatrudnia leniwych ludzi do pracy, bo potrafią znaleźć prosty sposób na jej wykonanie. W wielu dziedzinach "prościej" oznacza "lepiej" i nie ma w tym nic wstydliwego. Producenci różnych dóbr konsumenckich próbują nas rozpieszczać urządzeniami, które w tej czy innej sprawie nas wyręczą. Czasami zmuszają nas do zaakceptowania faktu, że od tej chwili wszystko będzie odbywało się automatycznie. W branży audio-video zjawisko to jest coraz mocniej odczuwalne - na rynku pojawia się coraz więcej głośników bezprzewodowych, kompaktowych systemów stereo i multimedialnych amplitunerów wyposażonych we wszelkie możliwe udogodnienia. W przypadku głośników scenariusz wygląda bardzo podobnie, co widać chociażby na przykładzie takich konstrukcji, jak Klipsch R-15PM.
Opisywany model to pierwszy produkt Amerykańskiej marki, który jest najwyraźniej skierowany do audiofilów i może odtworzyć muzykę ze źródeł podręcznych, choćby dzięki łączności bezprzewodowej. R-15PM to klasyczne monitory, które przy okazji mogą zastąpić nam całą elektronikę audio, może za wyjątkiem źródła z którego będziemy puszczać muzykę. Wyposażono je we wbudowane wzmacniacze, a do tego otrzymujemy gniazdko dla zewnętrznego subwoofera, wejście liniowe do podłączenia laptopa lub przenośnego playera, a na koniec - wejście gramofonowe! Brzmi rewelacyjnie - zamiast całej wieży z oddzielnym wzmacniaczem i streamerem, możemy postawić na biurku lub komodzie same kolumny, które mają już w środku wszystko, czego nam potrzeba. Ale czy takie głośniki są w stanie zaskoczyć nas również dobrym dźwiękiem? Przecież całe to wyposażenie dodatkowe musiało trochę kosztować, a mimo to R-15PM kosztują 2799 zł - niewiele więcej, niż inne monitory o zbliżonych gabarytach i parametrach.
Wygląd i funkcjonalność
Odkąd tylko pamiętam, kolumny marki Klipsch charakteryzowały się oryginalnym, ale też nieco topornym wzornictwem. Jeżeli porównacie obecną ofertę amerykańskiej marki z katalogami i reklamami sprzed kilku lat, prawdopodobnie nie zauważycie większych różnic jeśli chodzi o dizajn, a mimo to zestawy Klipscha robią karierę, grając drugoplanowe role w wielu filmach i serialach. Głośniki Klipscha zainstalowano nawet na pokładzie Air Force One, a chyba trudno o lepszą rekomendację przynajmniej w sensie marketingowym. Firma raczej nie zamierza zrywać z charakterystycznym stylem, ale za to inwestuje w technologię i proponuje nam coraz ciekawsze udogodnienia funkcjonalne.
Model R-15PM to niewielki monitor wysoki na niespełna 30 cm i wykończony okleiną w kolorze czarnym. Obudowy są lekko błyszczące, co powinno wpisać się w stylistykę nowocześnie urządzonych pomieszczeń. Kolumny prezentują się solidnie, a jakość wykonania jest jak najbardziej do zaakceptowania. Z przodu zamontowano głośnik wysokotonowy w postaci tuby, w której skrywa się 25-milimetrowa kopułka wykonana z aluminium. Niżej osadzono głośnik średnio-niskotonowy o średnicy 13,3 cm, wykonany z tego samego materiału. Konstrukcyjnie R-15PM są zestawami otwartymi, z klasycznym tunelem bas-refleksu.
Prawdziwa jazda zaczyna się z tyłu - mamy tu prawdziwe zatrzęsienie gniazd różnego typu, co nawet jak na zestawy aktywne nie zdarza się często, a już na pewno nie w tej cenie. Mamy tu gniazdo zasilające IEC z włącznikiem, mini-jacka 3,5 mm, USB typu B, wejście liniowe oraz gramofonowe z zakrętką uziemiającą, cyfrowe wejście optyczne, jedną parę wyjść dla drugiej kolumny oraz regulator głośności, który służy również za selektor źródła dźwięku. Drugi monitor wyposażono jedynie w klasyczne gniazda głośnikowe zamontowane w plastikowym profilu. A zatem, podobnie jak w niektórych zestawach komputerowych, jeden kanał odwala całą robotę źródłowo-wzmacniaczową, podczas gdy drugi korzysta z jego zasobów i "tylko gra".
Wewnątrz tej "ważniejszej" kolumny kryje się 50-watowy wzmacniacz pracujący w klasie D. Według zapewnień producenta, charakteryzuje się on bardzo wysoką sprawnością i niskim poziomem zniekształceń. O zmianie źródła informuje nas mała dioda umieszczona z przodu, w dolnym prawym rogu obudowy, zmieniająca kolor w zależności od aktywnego wejścia. Abyśmy nie musieli zaglądać na zaplecze głośnika, producent dołączył do zestawu niewielkiego pilota ze wszystkimi potrzebnymi przyciskami. A więc do pełni szczęścia wystarczy tylko rozstawić kolumienki w pokoju, połączyć je ze sobą, do prawego kanału podpiąć zasilanie oraz wybrane źródło i już możemy rozpocząć słuchanie. Wydaje się, że producent pomyślał o wszystkim, bo miłośnicy słuchania plików mogą podłączyć komputer do gniazda USB, konsolę można podpiąć do wejścia optycznego, muzyki z serwisów streamingowych możemy słuchać chociażby ze smartfona dzięki łączności Bluetooth, a dla amatorów winyli i cedeków przewidziano osobne gniazdka i wszystko to powinno działać bez większych problemów. Za niecałe trzy tysiące dostajemy wiec kolumny, wzmacniacz, przetwornik, odtwarzacz bezprzewodowy i phono stage. Spróbujcie kupić to wszystko osobno, nawet idąc po najmniejszej linii oporu, a i tak trudno będzie wyrobić się w tym budżecie.
Brzmienie
Na samym początku zupełnie nie wiedziałem, czego mogę się spodziewać po tych monitorach. Dlatego zanim rozpocząłem ten test, próbowałem znaleźć dla nich jak najlepsze miejsce i zapewnić im możliwie najdogodniejsze warunki, aby móc w pełni przekonać się o ich zaletach. Z początku łatwo nie było ponieważ kabel głośnikowy, który dostajemy od producenta nie jest zbyt długi - lekko mnie to ograniczało. Na szczęście standy o odpowiedniej wysokości rozwiązały ten problem i po małej kalibracji mogłem przejść do odsłuchu.
Tym, co zaskoczyło mnie podczas pierwszego odsłuchu był krótki i rytmiczny bas. Spodziewałem się, że zestawy przeznaczone dla osób ceniących sobie wygodę i funkcjonalność będą nastrojone w sposób typowy dla tego typu urządzeń, a tymczasem Klipsche odezwały się do mnie głównie średnimi i wysokimi tonami. Miłośnicy mocnego łupnięcia mogą zapytać jak to możliwe, że u Klipscha może brakować tego rejestru? Odpowiedzi na to pytanie może być co najmniej trzy. Pierwsza jest dość oczywista i leży po mojej stronie - do pierwszego odsłuchu wybrałem smartfona podłączonego do monitorów przez Bluetooth, co niestety ma tyle samo wad, ile zalet. Główną wadą są ograniczenia w rejonach 60-80 Hz, czyli najbardziej zauważalnym i słyszalnym basie. Z komputerem w roli źródła było już wyraźnie lepiej, choć wciąż nie można było powiedzieć żeby R-15PM były głośnikami nastawionymi na atomowy masaż brzucha. Drugie wytłumaczenie tego faktu leży bardziej w sferze moich domysłów, niż rzeczywistej wiedzy. Otóż wydaje mi się, że konstruktorzy chcieli stworzyć coś niestandardowego - głośniki, które nie zabijają słuchacza basem, uśmiechając się bardziej w stronę typowo audiofilskiego grania nakierowanego na wokale i instrumenty operujące w wyższych rejestrach. Wielu ludzi taki właśnie dźwięk lubi i takie granie preferuje, więc sprowadzanie wszystkiego do basu nie jest dla nich miarodajne. Tak czy inaczej, mnie osobiście brakowało trochę niższego i gęstszego dołu, nawet w pomieszczeniu o powierzchni kilkunastu metrów kwadratowych, które powinno być dla takich monitorów idealne.
Ale najważniejsza jest trzecia, chyba najbardziej prawdopodobna odpowiedź na pytanie o bas - a może producent chciał w ten sposób zachęcić nas do kupna subwoofera? Szkoda, że w trakcie testu nie miałem akurat żadnego porządnego suba pod ręką, bo mogłoby się to okazać strzałem w dziesiątkę. Przecież nie ma co zmuszać monitorów do wyciągania z siebie na siłę niskich pomruków jeśli dla klientów żądnych subsonicznych drgań przewidziano stosowne gniazdko, a w katalogu Klipscha można znaleźć niejeden pasujący do R-15PM subwoofer. Wtedy dostaniemy i potężne basisko i fajny zakres średnio-wysokotonowy. Z pewnością poprawi się także ogólna dynamika dźwięku, bo - nie oszukujmy się - samymi monitorami tej wielkości na pewno nie nagłośnimy dużej imprezy. Charakter brzmienia amerykańskich zestawów ma jednak swoje plusy. Należy do nich zaliczyć przede wszystkim dobrą kontrolę i przejrzystość dźwięku. Co ciekawe, w spokojnych kawałkach jazzowych i soulowych, R-15PM wykazały się dużą kulturą i opanowaniem. Grały przyjemnie i gustownie. Spodobała mi się także czystość i łagodność góry pasma z ładnym, nieco wypchniętym środkiem. Te dwa rejestry lubią przejmować inicjatywę i nadawać muzyce charakteru.
Amerykańskie monitory oferują dobrze zestrojony, neutralny barwowo i stosunkowo łagodny dźwięk. Czasami w ich brzmieniu brakuje odrobiny zadziorności i rockowego pazura, ale mimo to długie odsłuchy sprawiają sporo przyjemności i nie zmuszają nas do stopniowego ściszania muzyki. Mimo skromnego basu i możliwości dynamicznych nie wykraczających ponad to, czego można oczekiwać od kolumn tej wielkości, Klipsche grają po prostu dobrze. Nie jest to jeszcze dźwięk idealny, ale pamiętajmy jak wiele funkcji oferują te monitory i za jakie pieniądze. Nie mamy prawa oczekiwać od nich tego, że zagrają jak zwykłe, pasywne monitory za trzy tysiące złotych, napędzane wzmacniaczem za kolejne trzy, z sygnałem płynącym ze streamera za kolejne trzy. Marzyciele pewnie tego właśnie by się spodziewali, ale bądźmy realistami i spróbujmy to policzyć na piechotę. W R-15PM mamy wzmacniacz za powiedzmy 700-800 zł, przetwornik za 300-400 zł, moduł Bluetooth za 150 zł, phono stage za kolejne 150 zł, a do tego zdalne sterowanie i kilka akcesoriów - dajmy na to za 100 zł. Na same kolumny zostaje nam więc jakieś 1200-1400 zł i wiecie co? Gdybyśmy oceniali Klipsche w tej kategorii, wypadłyby naprawdę bardzo dobrze, nawet pomimo pewnych braków na basie.
Największe plusy amerykańskich monitorów? Myślę, że na oklaski zasługuje zakres średnich tonów. To zdecydowanie najlepiej zaprezentowany zakres w tych kolumnach. W wokalach czuć powiew świeżości, ich brzmienie jest realistyczne i pełne życia. To dzięki średnicy można powiedzieć, że kolumn słucha się fajnie i z iskierką emocji. Całkiem niezła jest również przestrzeń - szeroka i odpowiednio precyzyjna, choć kluczem do jej powiększenia będzie z pewnością odpowiednie ustawienie głośników. Jeżeli planujecie zapewnić im coś lepszego niż biurko czy komoda szeroka na półtora metra, zaopatrzcie się zawczasu w dłuższy kabel głośnikowy z bananami. Co ciekawe, bardzo dobre rezultaty uzyskałem przy podłączeniu R-15PM do... Telewizora, za pomocą gniazda optycznego. Bas nabrał mocy, a i góra pasma stała się żywsza i bardziej klarowna. Wciąż jednak powracam do dobrodziejstwa jakim jest gniazdo dla subwoofera i żałuję, że monitorów nie dostałem od razu w komplecie z jakimś subem Klipscha. Tak naprawdę to mogłaby być opcja docelowa dla użytkownika ceniącego sobie prostotę, wygodę i funkcjonalność, ale wymagającego też potężnego, pełnopasmowego dźwięku. Jeżeli należycie do tej grupy, mogę Wam jak najbardziej polecić abyście wypróbowali testowane monitory, ale miejcie na uwadze to, że w niedługiej perspektywie zaczniecie odkładać pieniądze na subwoofer.
Budowa i parametry
Klipsch R-15PM to aktywne monitory z funkcją łączności bezprzewodowej, wbudowanym przetwornikiem i przedwzmacniaczem gramofonowym. Ich obudowy wykonano z płyt MDF i pokryto błyszczącą, czarną okleiną, a dokładniej folią polimerową o ciekawej fakturze pozwalającej kolumienkom wyróżnić się z otoczenia. W niewielkich obudowach producent zmieścił efektywne wzmacniacze o mocy 50 W na kanał, pozwalające na słuchanie muzyki z dowolnego źródła. Konstrukcyjnie R-15PM to dwudrożny monitor w obudowie wentylowanej. Wysokie tony obsługuje spora tuba Tractrix Horn, w której kryje się 25-mm głośnik z aluminiową membraną. Średnie i niskie częstotliwości odtwarza woofer o średnicy 13,3 cm z membraną wykonaną z materiału o nazwie IMG. Producent podaje, że jest to formowany wtryskowo grafit w kolorze miedzi, choć można się domyślać, że bazą dla tego tworzywa jest jakaś odmiana polipropylenu. Spory port bas-refleksu dmucha do tyłu, jednak doświadczenie pokazuje, że wcale nie trzeba zachowywać dużej odległości od tylnej ściany pomieszczenia dla uzyskania najlepszych rezultatów brzmieniowych. Amerykańskie monitory nawet lubią tego typu wspomaganie, a dystans 20-30 cm może być dla nich zupełnie zdrowy. Pasmo przenoszenia rozciąga się od 62 Hz do 24 kHz, a częstotliwość podziału między głośnikami ustalono na 1800 Hz. R-15PM wyposażone są w pilot zdalnego sterowania przy pomocy którego można wybrać źródło dźwięku, sterować odtwarzaczem sparowanym przez Bluetooth i regulować poziom głośności.
Konfiguracja
Audioquest Rocket 33, Audioquest NRG-2, iPhone 6S, LG Flex 2, Audioquest Evergreen, Ostoja T4.
Werdykt
Klipsch R-15PM to dobra propozycja dla każdego, kto nie chce zawracać sobie głowy budowaniem pełnego systemu stereo z oddzielnych komponentów, ale mimo wszystko chciałby słuchać muzyki z różnych źródeł uzyskując przy tym brzmienie lepsze, niż z pojedynczego głośnika bezprzewodowego. Tutaj otrzymujemy w zasadzie pełny zestaw hi-fi w formie dwóch niedużych kolumienek, które wymagają jedynie podłączenia źródła dźwięku - wszystko jedno czy będzie to komputer, gramofon, smartfon, telewizor czy konsola - oraz dobrego ustawienia. Zainteresowanym polecam od razu wziąć pod uwagę dobre standy, a najlepiej - mieć na uwadze kupno dodatkowego subwoofera, który z pewnością przeniesie doznania odsłuchowe na kolejny poziom. Tak czy inaczej, R-15PM to udany produkt. Może nie dla audiofila, który zna brzmienie droższych kolumn tej marki, ale jako alternatywa dla systemów mikro, dobrych głośników bezprzewodowych i soundbarów - jak najbardziej.
Dane techniczne
Typ kolumn: podstawkowe, dwudrożne, aktywne
Wejścia: USB, Bluetooth, optyczne, RCA (phono/analogowe), 3,5 mm
Moc wzmacniacza: 2 x 50 W
Pasmo przenoszenia: 62 Hz - 24 kHz
Częstotliwość podziału: 1800 Hz
Głośnik wysokotonowy: 25 mm aluminiowa kopułka z tubą Tractrix Horn
Głośnik nisko-średniotonowy: 133 mm membrana IMG w kolorze miedzi
Wymiary (W/S/G): 31,8/17,8/20,6 cm
Masa: 4,67 kg/szt
Cena: 2799 zł/para
Sprzęt do testu udostępniła firma EIC.
Zdjęcia: Marcin Jaworski, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Komentarze