Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Bowers & Wilkins Px7 S2

Bowers & Wilkins Px7 S2

O tym, że globalną sprzedaż elektroniki audio napędzają obecnie słuchawki i głośniki bezprzewodowe, nie trzeba nikogo przekonywać. Oczywiście nie patrzę na sprawę z punktu widzenia audiofila, którego interesują wyłącznie hi-endowe przetworniki, wzmacniacze lampowe i srebrne kable, ale jako w miarę normalny obywatel, który rozumie, że większości ludzi w zupełności wystarczy sprzęt za kilkaset, może kilka tysięcy złotych, ich punktem odniesienia w kwestii dobrego dźwięku jest na przykład system hi-fi w samochodzie, a najczęściej wykorzystywanym źródłem muzyki - smartfon z aplikacją ulubionego serwisu strumieniowego. Co ciekawe, wielu producentów sprzętu z wysokiej półki nad wyraz dobrze poradziło sobie z tym wyzwaniem. Kiedyś dałbym sobie rękę uciąć, że zlekceważą temat albo zauważą go zbyt późno, oddając rynek dalekowschodnim rywalom o egzotycznych nazwach, ale nie - doskonale kojarzone przez audiofilów marki regularnie wypuszczają na rynek bezprzewodowe nauszniki i głośniki. Dodajmy do tego fajne soundbary i luksusowe systemy car audio, a nagle okaże się, że marka Bowers & Wilkins nie jest tak niszowa, jak mogłoby się wydawać (choć w środowisku złotouchych zna ją każdy). W odróżnieniu od hi-endowych kolumn, wymienione produkty mają jednak jedną wadę - aby nie zostać w tyle, trzeba je często aktualizować. Dlatego właśnie Brytyjczycy zaprezentowali niedawno drugą wersję jednego ze swoich największych hitów, słuchawek PX7.

Odnoszę wrażenie, że tak naprawdę nie było takiej potrzeby, ale w świecie rządzonym przez smartfony klienci zwracają dużą uwagę na kwestie techniczne i wymagają, aby takie nauszniki miały na pokładzie wszystko, co najświeższe i najnowsze. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że dość regularnie zmieniamy telefony (czy dlatego, aby zyskać większe możliwości, czy raczej z innych przyczyn, takich jak chociażby szybko wyczerpujący się akumulator, którego nie można wymienić - tego już nie będę komentował), tablety, laptopy i telewizory, a aktualizowanie oprogramowania wszystkich tych urządzeń to już chleb powszedni - najzwyklejsza, obowiązkowa, niemal codzienna czynność. W świadomości przeciętnego użytkownika nie chodzi więc tylko o to, aby mieć wszystkie najnowsze kodeki, ale też o potencjalne przedłużenie życia takiego produktu. Typowy klient mając do wyboru słuchawki z łącznością Bluetooth 4.2, 5.0 albo 5.2, odruchowo skieruje się w stronę tych ostatnich, mimo że raczej nie ma tu problemów z kompatybilnością wsteczną, a jeśli zapytacie, czym dokładnie różnią się te standardy, będzie musiał poprosić o pomoc wujka Google.

Jako odbiorcy w podobny sposób programowani jesteśmy przez specjalistów od marketingu. W ramach swojej pracy czytam mnóstwo informacji prasowych traktujących o debiutującym na rynku sprzęcie i nauczyłem się już, że owe teksty i zdjęcia są preparowane inaczej w zależności od tego, do kogo kierowany jest dany model i ile kosztuje. W opisach niedrogich słuchawek bezprzewodowych skierowanych do młodych ludzi jest raczej niewiele informacji technicznych, za to często pojawiają się motywy zabawy, imprezowania, podróżowania i dzielenia się radością ze słuchania muzyki. Teksty o nausznikach i dokanałówkach dla sportowców powstają chyba w tym samym miejscu, bowiem zawsze zawierają jakieś dyrdymały o motywowaniu do większego wysiłku oraz zapewnienia o wytrzymałości i odporności danego modelu na wodę, pot, kurz, a nawet bakterie. W opisach modeli dla graczy jest podobnie. Zdobądź przewagę nad przeciwnikiem, usłysz kroki wcześniej niż inni, generalnie wygraj wszystkie potyczki dzięki słuchawkom... Nie jest jednak tajemnicą, że najbardziej zażarta walka toczy się o klienta, który nie szuka sprzętu do intensywnych treningów ani grania w CS:GO, ale rozgląda się za fajnymi słuchawkami na co dzień. Tutaj również panują pewne reguły. Największym zainteresowaniem cieszą się nauszniki stworzone przez firmy, które mają się czym pochwalić w dziedzinie hi-endowej elektroniki audio. Nowoczesnym rozwiązaniom technicznym muszą towarzyszyć wysokiej klasy materiały - metal, skóra i tkanina kojarząca się z eleganckimi meblami. Nowe Px7 S2 spełniają wszystkie te założenia.

Bowers & Wilkins Px7 S2

Wygląd i funkcjonalność

Jeśli szukacie nausznych słuchawek bezprzewodowych w cenie 1500-2000 zł, z pewnością wiecie już, że wiele z nich prezentuje się podobnie, zarówno pod względem parametrów, jak i wizualnie. Obowiązuje dyskrecja i minimalizm. Czasami mamy do wyboru kilka wersji kolorystycznych, jednak nie nastawiałbym się na młodzieżowe barwy w stylu jaskrawej zieleni czy soczystej czerwieni. Jeśli producent przewidział coś poza czernią, bielą lub szarością, prawdopodobnie będą to jakieś stonowane, pastelowe barwy - beż, róż, zieleń lub błękit. Px7 S2 są dostępne w wersji czarnej, białej i niebieskiej. Patrząc na zdjęcia, można odnieść wrażenie, że jest to leciutko przeprojektowana odmiana modelu PX7. Zmieniono kształt muszli, które w poprzednim modelu były w większym stopniu wykończone materiałem, pozostawiając tylko owal z firmowym emblematem, natomiast teraz wydają się głębsze, ponieważ ów centralny element wystaje na dobry centymetr. Ponieważ znajdują się tutaj mikrofony i mocowania pałąka, całość sprawia wrażenie bardziej wytrzymałej, choć pewnie są to tylko pozory. Konstrukcja z jednostronnym zawiasem wydaje się podejrzana, ale Bowers & Wilkins stosuje taki patent od dawna i przyznam, że nie słyszałem doniesień o problemach z takim mocowaniem muszli.

Pałąk to również powtórka z rozrywki. Zakończenia wysuwają się płynnie, bez charakterystycznego klikania. Niestety za każdym razem trzeba najpierw go rozsunąć, a potem jeszcze dokonać ostatecznej korekty rozmiaru na głowie - nie ma progów z oznaczeniami, więc raczej nie zrobimy tego ze stuprocentową powtarzalnością. Zakres regulacji jest wystarczający, przy czym opisywany model powinien bardziej przypaść do gustu osobom o dużej głowie. Bardzo spodobały mi się mięciutkie pady wypełnione pianką z efektem pamięci. Co ciekawe, muszle obracają się o 180 stopni, dzięki czemu Px7 S2 możemy złożyć na dwa sposoby. Warto o tym pamiętać, korzystając z dołączonego do zestawu twardego etui, ponieważ jedna pozycja jest okej, a druga - niekoniecznie. Przed włożeniem słuchawek do pokrowca należy upewnić się, że złożyliśmy je zawiasami do wewnątrz.

Samo etui jest całkiem ładne, a w środku znajduje się ukryta, zamykana magnetycznie kieszonka, w której znajdziemy dwa przewody - USB-C-USB-C i USB-C-3,5 mm. Wiem, że brytyjscy projektanci wyszli naprzeciw klientom, którzy już powoli przestawiają się na ten standard, jednak wielu użytkownikom żaden z tych kabli do niczego się nie przyda. Macie ładowarkę z gniazdem USB-C, a nie USB-A? Ja mam jedną, ale tylko dlatego, że była dołączona do iPada, którego kupiłem jakiś czas temu. Drugi przewód należy traktować jako rozwiązanie awaryjne. No, chyba że ktoś na w nosie te wszystkie bezprzewodowe historie i planuje napędzać nauszniki smartfonem z wyjściem analogowym, biurkowym wzmacniaczem słuchawkowym albo audiofilskim odtwarzaczem przenośnym. Wówczas wtyczkę USB-C podłączamy do słuchawek, a jacka do źródła. Najlepsze jest jednak to, że złącze USB w Bowersach służy nie tylko do ładowania, ale również do słuchania muzyki, na przykład z komputera. Jest to funkcja, którą bardzo lubię, a która niestety nie jest standardem we wszystkich słuchawkach bezprzewodowych. W takim układzie nauszniki pracują w trybie DAC-a, więc możemy liczyć na wysoką jakość brzmienia, jednocześnie ładując wbudowany akumulator. Mało tego - zachowujemy wszystkie funkcje słuchawek, takie jak system ANC czy zatrzymywanie odtwarzania po wykryciu braku nacisku na pady. Świetna sprawa. Szkoda tylko, że większość użytkowników będzie musiała w tym celu kupić lub wygrzebać z szuflady kabel USB-A-USB-C. Dodatkowo powinien być odpowiednio długi, ponieważ gniazdo znajduje się na prawej muszli, co w przypadku połączenia przewodowego jest dość dziwne (podczas pracy przy komputerze zwisający z nauszników kabel koliduje z myszką, więc trzeba go poprowadzić inaczej).

Jeśli chodzi o codzienne użytkowanie, mógłbym powtórzyć prawie wszystko, co napisałem o modelu PX5 oraz to, co Karol Otkała wyprodukował na temat PX7. Dla mnie najważniejsze jest to, ze Px7 S2 są bardzo wygodne i niczym, ale to niczym mnie nie denerwowały - czy to podczas odsłuchu w domu, czy poza nim. Rozumiem jednak, że każdy korzysta ze słuchawek inaczej, w związku z czym wspomnę o kilku istotnych funkcjach. "Dwójki" zostały wyposażone w ulepszony system ANC, czyli aktywną redukcję szumów, która pracuje w oparciu o zestaw mikrofonów wbudowanych w nauszniki. Dostępny jest tryb Ambient Pass-Through, który pozwala użytkownikowi na przepuszczanie większej ilości dźwięków dochodzących z zewnątrz. Podobnie jak PX7, testowany model wyposażono w czujnik noszenia, który automatycznie zatrzymuje odtwarzanie muzyki po zdjęciu słuchawek i wznawia je po ponownym założeniu. Domyślnie, w ustawieniach fabrycznych słuchawek, czujnik noszenia jest wyłączony, jednak można go uruchomić za pomocą aplikacji Bowers & Wilkins Music, która swoją drogą jest całkiem fajna. Umożliwia na przykład korekcję brzmienia, a tym samym dopasowanie go do preferencji użytkownika. Możemy też regulować poziom aktywnej redukcji szumów, a także aktywować funkcje Ambient Pass-Through i Auto Standby (opcja przejścia słuchawek w tryb czuwania po 15 minutach bezczynności) oraz kontrolować poziom naładowania baterii czy aktualizować oprogramowanie słuchawek.

Wróćmy jednak do informacji, którą producent i dystrybutor udostępnili w momencie rynkowej premiery modelu Px7 S2. Mogliśmy tam przeczytać, że w porównaniu ze swoim pierwowzorem nowe nauszniki są smuklejsze i lżejsze. Tak, o całe trzy gramy. Serio - PX7 ważyły 310 g, a Px7 S2 - 307 g. Dalej napisano, że najnowsza wersja "siódemek" obsługuje standard Bluetooth 5.2 i kodek aptX Adaptive. Tutaj już widać pewną różnicę, ponieważ PX7 oferowały Bluetooth 5.0, ale obsługiwały kodeki aptX HD, aptX Adaptive, aptX Classic, AAC i SBC, więc też wiochy nie było. Dzięki autorskiej konstrukcji układu DSP w testowanym modelu możliwa jest obsługa dźwięku w rozdzielczości nawet do 24 bitów, więc powinniśmy móc cieszyć się nawet nagraniami z TIDAL-a w jakości HiFi. Co ciekawe, w porównaniu w poprzednikiem czas pracy słuchawek na jednym ładowaniu nie nie wydłużył się ani o minutę. W obu przypadkach czas deklarowany przez producenta to 30 godzin, z łącznością Bluetooth i aktywnym systemem ANC. To dość nietypowe, ponieważ spodziewalibyśmy się, że z każdą kolejną generacją ten czas będzie się wydłużał. Może rozwój akumulatorów nie jest tak dynamiczny, jak nam się to przedstawia. Kolejną ciekawostką jest to, że w Px7 S2 zastosowano nowo zaprojektowane 40-milimetrowe przetworniki z biocelulozową membraną, zaś w "starych" PX7 montowano jednostki o średnicy 43,6 mm. Przetworniki są ustawione względem uszu pod kątem, co prawdopodobnie ma poprawić wrażenia przestrzenne. Producent nie udziela jednak dokładnych informacji na ten temat.

Jeżeli chcemy zrobić ze słuchawkami coś więcej niż to, na co pozwalają przyciski, wystarczy sięgnąć po aplikację Bowers & Wilkins Music. Możliwość połączenia jej z serwisami strumieniowymi z definicji pominąłem, bo jest to mało wygodne i lepiej już uruchomić apkę TIDAL-a lub Spotify, ale do ustawień nauszników dobrałem się chętnie.

Co do sterowania, nie mam większych zastrzeżeń. Zamiast modnych ostatnio paneli dotykowych Brytyjczycy zdecydowali się na przyciski i moim zdaniem była to dobra decyzja. Na prawej muszli mamy suwak do włączania i wyłączania słuchawek, który jednocześnie, po dłuższym przytrzymaniu w górnej pozycji, przełącza je w tryb parowania. Niżej zamontowano trzy długie przyciski do sterowania głośnością i odtwarzaniem muzyki. Środkowy pokryto wyżłobieniami, dzięki czemu łatwo wyczujemy go pod palcem. Na lewej muszli zamontowano przycisk obsługujący tryb pracy systemu ANC. Standardowo do wyboru mamy trzy ustawienia - mocną redukcję hałasu, całkowite przepuszczanie dźwięków otoczenia i coś pośrodku. Domyślam się, że to ostatnie ustawienie to nic innego jak zwykła, "pasywna" redukcja hałasu, czyli coś, co w słuchawkach zamkniętych występuje zupełnie naturalnie. Mimo to fajnie mieć taki gadżet pod ręką. Jeżeli zależy nam na wycięciu hałasu, Px7 S2 zrobią to bardzo skutecznie. Jeżeli chcemy zrobić ze słuchawkami coś więcej niż to, na co pozwalają przyciski, wystarczy sięgnąć po aplikację Bowers & Wilkins Music. Możliwość połączenia jej z serwisami strumieniowymi z definicji pominąłem, bo jest to mało wygodne i lepiej już uruchomić apkę TIDAL-a lub Spotify, ale do ustawień nauszników dobrałem się chętnie, ponieważ natknąłem się na irytujący problem. Otóż przy maksymalnym rozsunięciu pałąka nacisk padów na uszy jest tak niewielki, że po pewnym czasie aktywują się czujniki zatrzymujące odtwarzanie. W pierwszej chwili myślałem, że wystąpił jakiś problem z połączeniem, ale używałem akurat kabla USB podłączonego do komputera, więc co mogło pójść nie tak? Przyciśnięcie muszli do głowy sprawiło, że muzyka znów zaczęła grać. Wyłączenie funkcji pauzowania muzyki po zdjęciu słuchawek z głowy załatwiło temat. W aplikacji można też wyłączyć tryb auto standby i skorzystać z dwuzakresowego korektora. Możemy ustawić tylko ilość niskich i wysokich tonów. Dla mnie to absolutnie wystarczające, ale miłośnicy zabawy paseczkami i ładowania własnych presetów będą niepocieszeni.

W tym momencie docieramy jednak do kwestii, która w kontekście słuchawek bezprzewodowych pojawia się bardzo często - awaryjności. Zbadałem tę sprawę dość dokładnie i opublikowałem na ten temat felieton, w którym zastanawiałem się nad skalą problemu, możliwością naprawy takiego sprzętu oraz tym, jak wygląda to od strony prawnej. Wniosek jest taki, że jeśli nie chcecie się rozczarować, należy przyjąć, że większość bezprzewodowych nauszników to - jak luksusowo by nie wyglądały i ile by nie kosztowały - produkt o stosunkowo krótkim okresie przydatności do spożycia. W porównaniu z audiofilskimi wzmacniaczami, kolumnami i gramofonami, z których niektóre mogą przepracować nawet kilkanaście lub kilkadziesiąt lat bez choćby jednej wizyty w serwisie, jest to w zasadzie jednorazówka. Tutaj pojawia się pytanie, czy warto inwestować w bogato wyposażone, pachnące luksusem i oferujące lepsze brzmienie nauszniki, skoro mogą się zepsuć tak samo jak te za kilka stówek? Tutaj także każdy musi zrobić własny rachunek sumienia. Jeżeli słuchawki są dla nas bardzo ważne i korzystamy z nich praktycznie każdego dnia, ale zakładamy, że po dwóch latach trafią do kosza (podkreślam - to nie musi być prawda), to za każdy dzień użytkowania takich Px7 S2 zapłacimy około 2,75 zł. Może więc faktycznie nie ma o co kruszyć kopii, bo jest to kwota, którą większość ludzi może przyjąć na klatę. Ponieważ jednak cała sprawa wywołuje tyle emocji, opisywane nauszniki zostały w naszej redakcji i zostaną poddane testowi długodystansowemu. O jego wynikach będziemy informowali w sekcji komentarzy.

Bowers & Wilkins Px7 S2

Brzmienie

Nie ukrywam, że moje oczekiwania względem nowych bezprzewodowych nauszników brytyjskiej marki były wysokie. Wygląd, komfort użytkowania, jakość zastosowanych materiałów czy wreszcie funkcjonalność - wszystko to traktuję jako pozycje obowiązkowe, a już szczególnie jeśli mówimy o słuchawkach za 1999 zł. Nie dlatego, że to majątek, ale raczej ze względu na to, że - przepraszam, muszę to napisać otwartym tekstem - niektóre modele za 1299 albo 849 zł nie wypadają w tych dziedzinach znacznie gorzej niż Px7 S2, Bang & Olufsen Beoplay HX czy inne słuchawki Bluetooth uważane za luksusowe. Poważnie, spójrzcie na JBL-e Club One albo Shure Aonic 50. Brakuje im czegoś? Brzydkie są? Niewygodne? Nie. Wydaje mi się, że producenci słuchawek bezprzewodowych są tak bardzo zapatrzeni na siebie nawzajem, że koniec końców wypuszczają na rynek prawie to samo. A może cały ten asortyment wyjeżdża kontenerami z dwóch albo trzech dalekowschodnich fabryk, które chętnie projektują "całkowicie inne" słuchawki z dowolnymi oznaczeniami i opakowaniami, choćby nawet miało to być logo producenta wędlin albo firmy ubezpieczeniowej? Zmierzam do tego, że jeśli rozglądamy się za dużymi, wokółusznymi słuchawkami bezprzewodowymi, będzie nam coraz trudniej dokonać właściwego wyboru, bo granice między porządnym sprzętem a supermarketową tandetą zaczęły się zacierać. Niektórzy uważają, że argumentem przemawiającym za takim, a nie innym modelem, może być na przykład obecność najnowszego kodeka aptX-cośtam. W porządku, ale sam kodek nie gra. Jest to tylko teoretyczna możliwość uzyskania lepszego dźwięku przy połączeniu bezprzewodowym. A co wcześniej (jakość nagrania i plików oferowanych przez serwis strumieniowy) i co później (cała reszta elektroniki wewnątrz nauszników i sprawa kluczowa - przetworniki)? No właśnie...

Bowers & Wilkins to firma, którą audiofile nie od dziś kojarzą z bardzo udanymi zestawami głośnikowymi. Brytyjczycy przyzwyczaili nas do czegoś, co nasuwa skojarzenia z hasłem reklamowym jednego z producentów samochodów - przewaga dzięki technice. Kopułki z tubą tłumiącą drgania tylnej strony membrany, głośniki średniotonowe z piankowym zawieszeniem i membraną z niezwykle wytrzymałej plecionki, kanapkowe woofery wykorzystujące piankę stosowaną w przemyśle lotniczym, bass-reflexy pokryte wgłębieniami na wzór tych na piłeczkach golfowych, zakrzywione obudowy ze skomplikowaną kratownicą wewnątrz - wszystko to działa na wyobraźnię, ale także przekłada się na brzmienie, które najczęście można określić jednym słowem - bezbłędne. Produkty manufaktury z Worthing kojarzą mi się z dźwiękiem, w którym może nie każdy od razu się zakocha, ale do którego nie można się przyczepić, choćbyśmy nawet bardzo chcieli. Px7 S2 wpisują się w ten schemat doskonale. Było to dla mnie jasne już od pierwszych minut odsłuchu. Pokazały równe, naturalne, obojętne temperaturowo, uniwersalne, niewrażliwe na "zaczepki" artystów i realizatorów brzmienie, które prawdopodobnie nie wywoła u nikogo szybszego bicia serca, ale też nigdy nikogo nie rozczaruje. Trudno wyobrazić sobie kogoś, kto założy te słuchawki na głowę, odpali ulubioną muzykę i powie "nie, sorry, to gra źle". Jeśli tak się stanie, będzie to znak, że problem leży nie w samych nausznikach, ale pomiędzy nimi.

W teście poprzedniego modelu Karol podkreślał, że należy uważać na ich obszerny, podkreślony bas. Tymczasem Px7 S2 zagrały dobrze zrównoważonym, pełnopasmowym dźwiękiem, w którym można się doszukać praktycznie wszystkiego, czego zaczniemy szukać na siłę. Jest to cecha wszystkich urządzeń audio nastawionych na neutralność. Zmieniamy utwór i nagle wydaje nam się, że cechą charakterystyczną tych nauszników jest głęboki bas. W kolejnym, pochodzącym z innego albumu kawałku zaczynamy dostrzegać mnóstwo szczegółów, więc kusi nas, by pochwalić słuchawki za przejrzystość i mikrodynamikę. Dlatego właśnie warto spędzić z nimi więcej czasu. Po tygodniu nabieramy pewności, że konstruktorzy nie postawili wszystkiego na jedną kartę, dbając o każdy aspekt prezentacji. "Przez około dwa tygodnie testowania PX7 sprawdzałem je w różnych warunkach. Nie udało mi się ich zaskoczyć żadnym gatunkiem muzycznym. Nawet tak ekstremalne podróże jak Oranssi Pazuzu czy moje najnowsze odkrycie, jakim jest toruńska Dola, były świetnie spędzonym czasem i przygodą. (...) To raczej luksusowe słuchawki mobilne - takie, w których posłuchamy muzyki w drodze do pracy, później posiedzimy w nich przy komputerze, po południu wyjdziemy na spacer, delektując się audiobookiem lub nowościami wyszukanymi przez ulubiony serwis strumieniowy, a wieczorem obejrzymy jakiś fajny film, nie przeszkadzając innym domownikom. I tutaj również ciężko mieć do Bowersów jakiekolwiek zastrzeżenia." - napisał Karol Otkała w teście PX7 Carbon Edition. Te słowa jak ulał pasują również do Px7 S2.

Nie jest zaskoczeniem, że najlepsze rezultaty uzyskałem, podłączając słuchawki do komputera i serwując im materiał w najlepszej jakości, jaką oferuje TIDAL. W takiej konfiguracji dźwięk nabrał ostrości i głębi, nie tracąc spójności.

Minusy? Cóż, po pewnym czasie doszedłem do wniosku, że w warstwie brzmieniowej niewiele pozostało mi do odkrycia. Jeżeli szukacie słuchawek, które poradzą sobie z dowolnym materiałem i w dowolnych okolicznościach, to tak, te robią dokładnie to. Jeśli jednak cenicie sobie sprzęt, który od czasu do czasu potrafi czymś słuchacza zaskoczyć, wykrzesać z siebie coś niezwykłego, kiedy trafimy na odpowiedni moment i repertuar, nie - to nie ten adres. Na pewnym pułapie możliwości Px7 S2 zwyczajnie się kończą. Nie jest zaskoczeniem, że najlepsze rezultaty uzyskałem, podłączając je do komputera i serwując im materiał w najlepszej jakości, jaką oferuje TIDAL. W takiej konfiguracji dźwięk nabrał ostrości i głębi, nie tracąc spójności. Do tego doszła świetna przestrzeń, na którą wcześniej, podczas odsłuchu z telefonu, nawet nie zwróciłem uwagi. I nawet wiem, dlaczego. Powrót do połączenia bezprzewodowego sprawił, że brzmienie wyraźnie "siadło", sączyło się powoli i beznamiętnie, zamiast wywoływać emocje. W życiu nie ma jednak nic za darmo i mam wrażenie, że mimo postępu, jaki dokonał się w tej dziedzinie w ostatnich latach, bezprzewodowy sprzęt hi-fi wciąż nie dorównuje przewodowemu, co doskonale słychać nawet na przykładzie Px7 S2. Jeśli miałbym się przyczepić do czegoś jeszcze, szkoda, że mimo szczerych chęci - poza ogólnym zestrojeniem, nakierowanym na neutralność i przezroczystość - nie słychać tu jakości, którą znamy z kolumn tej marki. Kierunek jest ten sam, ale droga jeszcze daleka. Powiecie, że po słuchawkach za 1999 zł nie można spodziewać się cudów? Tak, ale audiofile wiedzą, że z przewodowych nauszników podłączonych do dobrego DAC-a lub odtwarzacza przenośnego można wyciągnąć taki dźwięk, jak ze stacjonarnego systemu wartego pięć albo dziesięć razy więcej. Px7 S2 powinny więc grać jak wspaniałe monitory 705 Signature, a ja po prostu tego nie słyszę, nawet w konfiguracji przewodowej. Na dobrą sprawę nie znam jednak słuchawek Bluetooth, które potrafiłyby tę barierę przekroczyć. Może ten etap jest jeszcze przed nami? A może klienci po prostu tego nie potrzebują?

Bowers & Wilkins Px7 S2

Budowa i parametry

Bowers & Wilkins Px7 S2 to wokółuszne słuchawki bezprzewodowe, których zamknięte muszle skrywają 40-milimetrowe przetworniki. Inspiracją do ich opracowania były podobno kolumny należące do serii 800 Diamond. Producent zapewnia, że precyzyjne ustawienie przetworników w nausznikach pozwoliło uzyskać wciągające wrażenia słuchowe. Wbudowany moduł Bluetooth w wersji 5.2 obsługuje zaawansowane kodeki firmy Qualcomm, w tym aptX Adaptive. Dzięki temu można cieszyć się odtwarzaniem plików audio wysokiej rozdzielczości, dostępnych w popularnych serwisach streamingowych, takich jak TIDAL. Dla zwiększenia komfortu użytkowania poduszki wypełniono pianką z efektem pamięci. Litowo-polimerowy akumulator zapewnia nawet do 30 godzin bezprzewodowego odtwarzania dźwięku na jednym naładowaniu. Funkcja szybkiego ładowania sprawia, że już nawet 15-minutowe podłączenie słuchawek do zasilania za pomocą kabla USB-C pozwoli uzyskać nawet na 7 godzin pracy. W razie potrzeby ze słuchawek można korzystać także przewodowo - za pomocą kabla USB (możliwe jest jednoczesne słuchanie i ładowanie).

Werdykt

Jeżeli pięć lat temu kupiliście kolumny i odpowiednio o nie dbacie, prawdopodobnie są teraz lepsze niż po wyjęciu z kartonu. Możliwe, że nie czujecie potrzeby wymiany ich na lepsze, większe lub droższe, a jeżeli w tym czasie producent wypuścił ich nowszy odpowiednik, istnieją niewielkie szanse, aby taka zamiana była opłacalna. Jeśli trzy lata temu sprawiliście sobie prezent w postaci audiofilskiego wzmacniacza, dziś zapewne wygląda on, działa i gra jak nowy. Może nawet zrobiliście dobry interes, bo obecnie ceny są znacznie wyższe, a jakość w najlepszym wypadku taka sama (zwykle niestety niższa). Jeżeli natomiast dwa lata temu kupiliście słuchawki bezprzewodowe, istnieją spore szanse, że już czas powoli rozejrzeć się za nowymi. Bo elementy obszyte skórą się wytarły, bo akumulator nie trzyma już tak długo jak kiedyś, bo pojawiły się nowe technologie i kodeki albo też - ten temat dokładnie omówiłem w osobnym artykule - te używane dotychczas odmówiły posłuszeństwa i nie da się ich naprawić. Wszystko to sprawia, że świat bezprzewodowego sprzętu audio jest wyjątkowo żywy. Nowe modele są lepsze, bardziej funkcjonalne i wszechstronne, a do tego depczą po piętach klasycznym słuchawkom przewodowym, o czym jeszcze niedawno można było tylko pomarzyć. Px7 S2 to kolejny przykład takiej ewolucji i kolejny udany produkt brytyjskiej marki. Może nie są to nauszniki wyjątkowo oryginalne, łamiące zasady, przełomowe pod jakimkolwiek względem, ale nie widzę w nich też nic irytującego (no, może poza czujnikami nacisku na pady, które na szczęście można wyłączyć). Są niezwykle komfortowe i eleganckie, akumulator trzyma długo, ANC działa znakomicie, sterowanie jest intuicyjne, istnieje możliwość słuchania muzyki przez USB, aplikacja jest minimalistyczna, ale wystarczająca, a neutralne brzmienie sprawdza się w każdej sytuacji i każdym repertuarze. Jestem ciekawy, jak Px7 S2 poradzą sobie w teście długodystansowym, ale po kilku tygodniach testowania nie mam do nich praktycznie żadnych zastrzeżeń.

Bowers & Wilkins Px7 S2

Dane techniczne

Typ słuchawek: dynamiczne, zamknięte, wokółuszne, bezprzewodowe
Łączność: Bluetooth 5.2, USB-C, 3,5-mm
Przetworniki: 40 mm
Zniekształcenia: <01%
Czas pracy akumulatora: do 30 h (z Bluetooth i ANC)
Obsługiwane kodeki: aptX HD, aptX Adaptive, aptX, AAC, SBC
Masa: 307 g
Cena: 1999 zł

Konfiguracja

Apple iPhone SE, Asus Zenbook UX31A, Sony WF-1000XM3, Bowers & Wilkins P5.

Sprzęt do testu dostarczyła sieć salonów Top Hi-Fi & Video Design. W artykule wykorzystano zdjęcia udostępnione przez firmę Bowers & Wilkins.

Równowaga tonalna
RownowagaStartRownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4RownowagaStop

Dynamika
Poziomy6

Rozdzielczość
Poziomy7

Barwa dźwięku
Barwa4

Szybkość
Poziomy6

Spójność
Poziomy6

Muzykalność
Poziomy6

Szerokość sceny stereo
SzerokoscStereo1

Jakość wykonania
Poziomy7

Funkcjonalność
Poziomy8

Tłumienie hałasu
Poziomy7

Cena
Poziomy6


Komentarze (5)

  • Tomasz

    Niestety, ale to kolejna recenzja, gdzie wyrażana opinia na temat połączenia bezprzewodowego jest przy połączeniu z telefonem, który nawet nie jest wyposażony w choćby podstawowy kodek aptx, nie mówiąc już o takim kodeku, jaki mają recenzowane słuchawki. To tak, jakby w teście głośników za kilkadziesiąt tysięcy użyć amplitunera Diory...

    6
  • ZMC

    Prz testach słuchawek z tego i wyższego zakresu cenowego, oprócz wrażeń z długoterminowego użytkowania warto by było dodać oficjalną informację od serwisu autoryzowanego dystrybutora na temat możliwości naprawy pogwarancyjnej, w tym wymiany akumulatora. Wiele osób kusi kupno słuchawek klasy B&W PX8 lub Focal Bathys, ale przy tej cenie ludzie nie chcą mieć jednorazówek na dwa lata.

    4
  • Piotr

    Przesłuchałem te słuchawki i mówiąc szczerze jestem rozczarowany ich brzmieniem. Nic tam się nie dzieje lepszego niż w słuchawkach o połowę tańszych. Porównywałem je z moimi Sennheiserami Wirelless Momentum 3 i wydaje mi się, że nawet grały gorzej niż moje Senki. Dźwięk płaski, bez wyrazu i polotu, scena bardzo ograniczona. Px8 już są dużo lepsze, ale niestety cena zwala z nóg.

    3
  • Łukasz

    Jak one się mają do Bang Olufsen XH? Które lepiej kupić? Cena jest bardzo podoba przez promocje.

    0
  • Tomek

    B&W PX8 grają dużo lepiej od Px7 S2. Px7 po 30 minutach odsłuchu wykluczyłem w porównaniu do px8, duża różnica. Moje wrażenia z używania PX8 przez miesiąc. Px8 to najlepiej grające typowe słuchawki Bluetooth, tylko jakość dźwięku jest na najwyższym poziomie. Kompletnie nie ma się do czego przyczepić, nawet na max volume bez zniekształceń. Dużym minusem jest jednak fakt że grają bardzo ładnie DOPIERO od ok 60-70% poziomu głośności, kiedy pojawia się znikąd dynamika. Plusem PX8 jest to, że grają dość głośno (najgłośniejsze z mojego zestawienia), co jest dla mnie bardzo ważne. Są głośniejsze około 20% od Focal Bathys, B&O H95 (bardzo ciche), Sony WH1000X5. Co zaskakujące PX8 grają świetnie nawet na iPhone 13 z leciwym kodekiem AAC. Maksymalny poziom głośności zdyskwalifikował właśnie Focal Bathys, które grają fenomenalnie, nie grają jak typowe słuchawki Bluetooth, mają niezwykle głębokie, wciągające brzmienie niespotykane do tej pory na rynku słuchawek Bluetooth, nawet w porównaniu do PX8, ale są niestety trochę za ciche. Każdy zainteresowany powinien jedna poświęcić trochę czasu na odsłuch swoich wymarzonych słuchawek, bo opis to tylko sugestia.

    0

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
20 najciekawszych premier wystawy High End 2024

20 najciekawszych premier wystawy High End 2024

Odbywający się tradycyjnie na początku maja High End to impreza, w trakcie której oczy i uszy całej społeczności audiofilskiej zwrócone są w kierunku Monachium. Jak informują organizatorzy, wystawa ta jest niekwestionowanym liderem, jeśli chodzi o imponujące nadawanie tonu najwyższej klasy reprodukcji muzyki. Od czterech dekad High End dostarcza pomysłów i...

Korekcja sygnału audio - grzech, czy przydatne narzędzie?

Korekcja sygnału audio - grzech, czy przydatne narzędzie?

Podczas jednej z ostatnich rodzinnych wizyt prezentowałem zainteresowanemu członkowi rodziny swój zestaw grający. Usłyszałem wtedy dość intrygujące pytania: "A wzmacniacz nie powinien mieć korektora? Ma tylko pokrętło głośności?". Padły one z ust osoby, dla której czymś całkowicie naturalnym jest, że nawet współczesny amplituner kina domowego, z którego zresztą obecnie korzysta,...

Najnowszy trend w hi-endowym audio - dźwięk w stanie nieważkości

Najnowszy trend w hi-endowym audio - dźwięk w stanie nieważkości

W świecie, w którym poszukiwanie idealnych wrażeń dźwiękowych osiągnęło wyżyny, pojawił się rewolucyjny pomysł, który podbija serca i portfele audiofilów na całym świecie - komory odsłuchowe o zerowej grawitacji. Ta awangardowa koncepcja, okrzyknięta "nieważkim doświadczeniem dźwiękowym", szturmem podbiła społeczność audiofilów, obiecując słuchową podróż dosłownie nie z tego świata. Początki komór...

Najbardziej obiecujące i rewolucyjne formaty audio, które nie przetrwały próby czasu

Najbardziej obiecujące i rewolucyjne formaty audio, które nie przetrwały próby…

Przez wieki jedynym sposobem na delektowanie się muzyką było udanie się osobiście na koncert, recital lub jakiś mniejszy występ. Oczywiście zwykłemu zjadaczowi chleba nie dane było usłyszeć niczego oprócz karczemnych zespołów biesiadnych. Na takie ekscesy jak pełnoprawny koncert w operze, teatrze lub sali koncertowej pozwolić sobie mogli jedynie najbardziej zamożni,...

Magiczny świat potencjometrów, czyli wszystko o regulacji głośności w sprzęcie audio

Magiczny świat potencjometrów, czyli wszystko o regulacji głośności w sprzęcie…

Regulacja głośności jest jedną z najważniejszych funkcji każdego systemu audio. Prawidłowe działanie tego elementu naszego sprzętu ma ogromny wpływ na przyjemność płynącą z jego użytkowania. Kiedy potencjometr zaczyna tracić swoją funkcjonalność, nawet w niewielkim stopniu, jest to niezwykle kłopotliwe, a może też być niebezpieczne dla innych elementów zestawu, takich jak...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
Tellurium Q Ultra Silver II

Tellurium Q Ultra Silver II

Tellurium Q to prawdziwy fenomen nie tylko w świecie audiofilskich kabli, ale w branży hi-fi w ogóle. Oto mamy bowiem firmę specjalizującą się w produkcji dość niszowych akcesoriów, utrzymjującą ich...

Unison Research Performance Anniversary

Unison Research Performance Anniversary

Unison Research to jeden z najbardziej cenionych producentów wzmacniaczy lampowych i hybrydowych. Włoska firma jest z nimi utożsamiana tak mocno, że próby wprowadzenia na rynek innych urządzeń, takich jak odtwarzacze...

Final Audio Design D7000

Final Audio Design D7000

Nieco ponad sześć lat temu miałem przyjemność testować jedne z najlepszych słuchawek wokółusznych, jakie dotychczas przewinęły się przez naszą redakcję - Final Audio Design D8000. Od początku wiadomo było, że...

Komentarze

Inny Michał
Rozumiem to tak, cały materiał w historii jazzu, bluesa, rocka, metalu, od powiedzmy końca drugiej wojny światowej, zagrany na lampowych wzmacniaczach, przetwor...
a.s.
@Michal - Jeszcze raz napiszę, nie stosuje się lampowych końcówek mocy na sumie w studiu, bo suma musi być neutralna i liniowa, słuchacz później słucha tego na ...
Adam
Dzień dobry. Do pewnego momentu wzrost nakładów daje przyrost jakości dźwięku. Po przekroczeniu pewnego progu, ja podobnie jak Michał nie słyszę dużych różnic d...
Michal
@a.s. - No to objaśnij mi świat, bo wychodzi na to, że można kształtować brzmienie nagrania w produkcji przy pomocy lamp, ale już słuchanie tych nagrań przy pom...
a.s.
@Michał - To nie pisz o tym, o czym nie masz pojęcia, a słuchaj na czym lubisz. Żaden a.s. postem nie zmieni komuś preferencji.

Płyty

Suicidal Angels - Profane Prayer

Suicidal Angels - Profane Prayer

Od wydania poprzedniego albumu Suicidal Angels, "Years Of Aggression", minęło pięć lat. To sporo czasu na to by "odnaleźć siebie",...

Newsy

Tech Corner

Podstawowe własności i parametry wzmacniaczy stereo

Podstawowe własności i parametry wzmacniaczy stereo

Czy to w domowym zaciszu, na koncercie, podczas pracy w studiu czy w samochodzie - wzmacniacz jest jednym z kluczowych elementów każdego systemu stereo. Czym właściwie jest? Najprościej można powiedzieć, że jest to układ elektroniczny, którego zadaniem jest wytworzenie na wyjściu sygnału analogowego będącego wzmocnioną kopią sygnału podanego na wejście....

Nowości ze świata

  • Sonus Faber announced the launch of Suprema, a groundbreaking loudspeaker system rooted in luxury, unparalleled audio excellence and meticulous craftsmanship. Marking the brand's 40th anniversary, the Suprema system, featuring two main columns, two subwoofers and one electronic crossover, represents the...

  • Naim unveils Uniti Nova Power Edition, an all-in-one player that drives Hi-Fi loudspeakers with power and musical resonance Uniti Nova Power Edition is the new all-in-one player from Naim, the British brand that excels in the creation of high-end Hi-Fi...

  • Focal presents Aria Evo X, a line of high-fidelity loudspeakers for the home to follow in the footsteps of the Aria 900 range, which has enjoyed a decade of success. With revamped technologies and a brand new finish, the Aria...

Prezentacje

20 najciekawszych premier wystawy High End 2024

20 najciekawszych premier wystawy High End 2024

Odbywający się tradycyjnie na początku maja High End to impreza, w trakcie której oczy i uszy całej społeczności audiofilskiej zwrócone są w kierunku Monachium. Jak informują organizatorzy, wystawa ta jest niekwestionowanym liderem, jeśli chodzi o imponujące nadawanie tonu najwyższej klasy reprodukcji muzyki. Od czterech dekad High End dostarcza pomysłów i...

Poradniki

Streamer - lekarstwo na plikowe dolegliwości?

Streamer - lekarstwo na plikowe dolegliwości?

Wtargnięcie plików do świata wysokiej klasy sprzętu audio zostało odebrane przez konserwatystów jako zjawisko szkodliwe, całkowicie niepożądane i zabijające dotychczasowy...

Listy

Galerie

Dyskografie

Wywiady

Tomasz Karasiński - StereoLife

Tomasz Karasiński - StereoLife

Chcąc poznać ludzi zajmujących się sprzętem audio, związanych z tą branżą zawodowo, natkniemy się na wywiady z konstruktorami, przedsiębiorcami, sprzedawcami,...

Popularne artykuły

Vintage

Radmor 5102

Radmor 5102

Do napisania krótkiego tekstu o bodajże najlepszym produkcie polskiej, socjalistycznej myśli technicznej skłoniła mnie lektura testu wzmacniacza Unitra Edward. Ostatnimi...

Słownik

Poprzedni Następny

DSP

Digital Signal Processing - po polsku skrót ten oznacza po prostu cyfrowe przetwarzanie sygnału i odnosi się do wszelkiego rodzaju cyfrowych operacji dokonywanych na sygnale muzycznym. Układy DSP są stosowane...

Cytaty

OscarWilde.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.