Cardas Clear Sky + Parsec
- Kategoria: Kable i akcesoria
- Tomasz Karasiński
Cardas to jedna z najlepiej rozpoznawalnych marek jeśli chodzi o globalny rynek audiofilskiego okablowania. Oferta amerykańskiej firmy jest tak rozbudowana, że przejechanie się po samym cenniku zajmuje dłuższą chwilę. Jeżeli ktoś ma na tyle samozaparcia, żeby przebrnąć przez zamieszczone na stronie materiały informacyjne, dowie się czegoś na temat akustyki pomieszczeń odsłuchowych, a także wyboru i wygrzewania kabli. George Cardas najwyraźniej nie boi się publikowania danych technicznych, szkiców i dokładnych zdjęć kabli w przekroju, a nawet fotografii przedstawiających różnice w strukturze miedzianych drucików wyciąganych różnymi metodami. Może dlatego, że część z jego rozwiązań chronią już patenty. Kluczem do sukcesu nie są tu kosmiczne materiały ani miedź czystsza niż miłość Bożenki i Miłosza z "Klanu", ale geometria splotu drutów, zapobieganie efektowi naskórkowemu, gra średnicami przewodników i inne tego typu zabiegi. Wiązki kabli nakładane na siebie i skręcane w przeciwnych kierunkach w przekroju wyglądają nieraz jak wnętrze turbiny silnika odrzutowego. We wszystkim widać też ogromne zamiłowanie do natury, szukanie inspiracji w jej uniwersalnych prawach, a także tym, co udało się odkryć matematykom, fizykom i artystom. W swoich projektach Cardas stosuje między innymi zasadę złotego podziału, znaną z architektury i stosowaną już w starożytności.
Na stronie firmy znajdziemy zdjęcia kropel wody, piramidy, fraktale, a także płyty i pliki muzyczne do pobrania. Jeśli chodzi o produkty, dostępna jest cała masa okablowania, a do tego wtyki, gniazda, wkładki gramofonowe, słuchawki, zatyczki na gniazda, płyny czyszczące, bloczki antywibracyjne, zworki, cyna lutownicza... Ba, znaleźliśmy nawet aplikację na systemy iOS i Android o nazwie Clarifier, służącą do "czyszczenia" podłączonych słuchawek. Przygotowując się do tego testu spędziliśmy na stronie producenta kilka ładnych godzin. Ale dość tego dobrego, bierzemy się do roboty. Do naszego testu dostarczono interkonekt i kabel głośnikowy Clear Sky, sieciówkę Clear M oraz tańszą łączówkę Parsec. Tak czy inaczej jest to komplet z wysokich sfer.
Wygląd i funkcjonalność
Wszystkie kable są stosunkowo grube i ciężkie, ale też bez przesady. Najokazalej prezentuje się oczywiście głośnikowy Clear Sky i zasilający Clear M. Interkonekty analogowe w wersji RCA są konfekcjonowane firmowymi, rodowanymi wtykami GRMO. Są one bardzo wygodne w użyciu ponieważ nie są zakręcane, a trzy rzędy chropowatych ząbków umożliwiają ich pewny chwyt. W łączówkach zbalansowanych Cardas stosuje wtyki Neutrika. Najciekawsze są jednak zakończenia kabli głośnikowych - to wtyki własnej produkcji połączone w pary plastikowymi złączkami. Dlaczego? Rozwiązanie tej zagadki jest proste. Cardas skonstruował także terminale głośnikowe CPBP (Cardas Patented Binding Posts), które szczególnie dobrze przyjęły się na rynku amerykańskim. Styki znajdują się między plastikowymi klockami, z których jeden dokręca się dużym pokrętłem, jednocześnie łapiąc plus i minus. Ma to sens w przypadku widełek, natomiast w wersji z bananami plastikowe złączki to raczej gadżet zapobiegający obijaniu się wtyków o siebie w czasie transportu. Banany na pierwszy rzut oka wyglądają na rozporowe, ale nie znajdziemy tu śrub umożliwiających ich rozpieranie od środka, już po wsunięciu końcówek w gniazda. Wszystko odbywa się na zasadzie sprężystości, co dla użytkownika jest o wiele prostsze. Zasilający Clear M jest dostępny także z 20-amperowym gniazdem IEC. Z danych technicznych wynika, że oba interkonekty są ekranowane, natomiast przy kablu głośnikowym i sieciowym nie zamieszczono takich informacji.
Brzmienie
Tym razem postanowiliśmy nie szczypać się z dzieleniem odsłuchów na etapy, ale od razu wpiąć do redakcyjnego systemu odniesienia cały komplet kabli Cardasa. Pierwsze wnioski wydawały się dość dziwne, bo z jednej strony mieliśmy wrażenie jakiegoś uspokojenia i delikatnego przyciemnienia przekazu, a z drugiej - lepszej dynamiki i przejrzystości. Te, pozornie sprzeczne, cechy rzadko idą ze sobą w parze, więc musieliśmy przesłuchać kilka utworów zanim przyzwyczailiśmy się do nowej sytuacji. Po kilkunastu przesłuchanych albumach stało się jasne, dlaczego nasze pierwsze obserwacje były tak niecodzienne. Amerykańskie okablowanie nie manewruje jasnością muzyki, ale zwiększa jej kontrast. Patrząc na brzmienie jako całość wydaje nam się, że jest ono ciemniejsze, natomiast gdy przyglądamy się samym wysokim tonom i szczegółom serwowanym z dużą precyzją i selektywnością mimowolnie wydajemy werdykt, że górny skraj pasma jest wyeksponowany. Ani jedno ani drugie nie jest prawdą. Testowane kable potrafią jednocześnie wyostrzyć wszystko na czym nam zależy i przyciemnić tło muzycznych wydarzeń. Zanim jednak kotara w głębi sceny zostanie pomalowana na czarno, z tła wyławiane są wszystkie drobne smaczki - mikroskopijne detale, odgłosy przesuwania palcami po strunach, drobne stuknięcia i echa pomieszczeń nagraniowych. Efekt przypomniał nam kontakt ze słuchawkami AKG K701 - każdy, kto zna ich podejście do muzyki będzie wiedział o czym mowa. Dzięki temu muzyka nie jest dzielona na pierwszy plan i jakieś tam resztki. Nie ma nawet podziału na pierwszą, drugą i trzecią linię frontu. Dźwięki mogą lądować w dowolnym miejscu i stanowić tak ważny składnik całości, jak zostało to zarejestrowane przez realizatorów. Jeśli będziecie porównywać Cardasy z mniej przejrzystymi kablami, większość tych drobnych odgłosów wyląduje bliżej i dostanie bardziej wyraziste zarysy. Nie jest to jednak ten rodzaj przejrzystości, który po dłuższym kontakcie staje się męczący. To taki efekt, który sprawia, że wyciągamy z półki kolejne i kolejne płyty, obserwując z pewną fascynacją, co się stanie na utworach, o których wiedzieliśmy już wszystko, a przynajmniej tak nam się wydawało.
Oprócz nadawania muzyce trójwymiarowych kształtów w sensie detali i kolejnych warstw nagrań, kable Cardasa robią też coś niesamowitego z przestrzenią. Prawdopodobnie oba te efekty łączą się ze sobą, dając niezwykle wciągającą mieszankę. Po zmianie kabli stereofonia zazwyczaj w jakiś sposób się zmienia - scena staje się szersza lub węższa, zwiększa się głębia, precyzja lub efekt oderwania dźwięku od głośników. W tym przypadku było jednak trochę inaczej. Przestrzeń stała się bardziej realistyczna i namacalna, ale w zasadzie trudno powiedzieć, z czego to wynikało. Na pewno precyzja lokalizacji źródeł ma z tym coś wspólnego, ale to nie tylko to. Jeśli wiecie w jaki sposób malują muzykę wzmacniacze lampowe, a w jaki tranzystorowe, to kablom Cardasa zdecydowanie bliżej pod tym względem do lamp. Z jednej strony podają konkretne informacje o przestrzeni, a z drugiej dbają też o całą otoczkę i informacje o akustyce, polewając całość jakąś taką mgiełką z dźwiękowego planktonu. Wybaczcie tę językową gimnastykę, ale niezwykle trudno jest opisać ten efekt. Największą zaletą Cardasów jest jednak to, że nie trzymają się jednego schematu. Tu właśnie nie mamy tylko zjawiska poszerzania czy pogłębiania sceny stereofonicznej. Na jednej płycie przestrzeń będzie szeroka, a na drugiej wąska i przybliżona do słuchacza. Nie ma reguły, a kable też nie narzucają swoich reguł. Raczej sprawiają, że dźwięk jeszcze bardziej odcina się od głośników i tworzy w pokoju takie struktury, jakie dyktuje konkretne nagranie. Z jakichś powodów lepiej słuchało nam się też, kiedy przysunęliśmy się trochę do kolumn. Wrażenia przypominały trochę to, co fundują dobre głośniki elektrostatyczne i magnetostatyczne. A przecież stały przed nami klasyczne, dwudrożne kolumny na głośnikach dynamicznych, w dodatku w zamkniętych obudowach.
Może amerykańskim kablom spodobał się nasz system, a może one po prostu tak mają... Nie chciało nam się jednak nad tym zastanawiać. Zamiast tego postanowiliśmy maksymalnie wykorzystać czas testu i fundowaliśmy sobie takie sesje odsłuchowe, że zaniedbaliśmy nawet niektóre obowiązki. Spotkanie z Cardasami było po prostu wielką frajdą i nawet podchodząc do sprawy obiektywnie (bo to przecież nie nasze kable) nie jesteśmy w stanie wytknąć im żadnych wad. O takich kwestiach jak równowaga tonalna czy barwa dźwięku nie ma nawet co się rozpisywać - jest idealnie. Najważniejsze wydaje się jednak to, co amerykańskie kable robią z dźwiękiem w sensie kontrastu, dynamiki, przejrzystości i stereofonii. Nawet w tej cenie efekt może być trudny do powtórzenia.
Na koniec postanowiliśmy trochę popsuć sobie przyjemność słuchania i sprawdzić, który z kabli dawał nam jej najwięcej. Odpowiedź jest jednak trudna, bo każda zmiana powodowała podobne rozjechanie się dźwięku. Zmiana interkonektu z modelu Clear Sky na Parseca nie była jeszcze aż tak bolesna. Można było zaobserwować lekką ustratę selektywności, ale w zamian pojawiało się więcej ciepła i tej lampowej otoczki wokół instrumentów. Natomiast próba oszukania systemu i wpięcia w miejsce Parseca wielokrotnie tańszego interkonektu Argentum Sw-0,5/1 skończyła się szybkim powrotem do łączówki Clear Sky. Przestrzeń nie była już tak trójwymiarowa, wrócił podział muzyki na pierwszy plan i wydarzenia rozgrywające się w tle. To samo z sieciówką, która zasilała odtwarzacz. Po raz kolejny próbowaliśmy zachachmęcić wpinając w jej miejsce Audioquesta NRG-2 i znów porażka, znów coś ważnego w muzyce zniknęło. Nie ma więc prostej odpowiedzi na pytanie, który z kabli Cardasa daje najwięcej dobrego. Jeśli możecie sobie na to pozwolić, weźcie już cały komplet i wiedzcie, że bardzo Wam zazdrościmy.
Budowa i parametry
W kablach z serii Clear Sky zastosowano kilka firmowych patentów. Najważniejszym wydaje się być technologia Matched Propagation, której techniczne wytłumaczenie jest stosunkowo proste - prędkość propagacji sygnału w przewodnikach musi być dopasowana do dielektryka, aby w brzmieniu nie pojawiały się zakłócenia wynikające z niekompatybilności tych materiałów. Geometria jest oczywiście zgodna z różnymi złotymi podziałami - najcieńsze druciki znajdują się w środku kabla, a w miarę oddalania się od centrum ich średnica rośnie (dokładnie w stosunku 1:1,618). Kable mają budowę licową, a więc każdy z przewodników jest izolowany osobno. Zewnętrzne koszulki w testowanych przewodach wykonano z materiału o nazwie Alcryn będącego zaawansowaną technicznie mieszanką polimerów.
Dokładną budowę kabli i różnice pomiędzy nimi wyjaśnił dyrektor marketingu Cardas Audio - Josh Meredith. Według niego kable Clear Sky są najbliżej spokrewnione z serią Clear Light. Niektóre mogły być tańsze dzięki wykorzystaniu mniejszej liczby przewodników. Głośnikowy Clear Sky wykorzystuje na przykład dokładnie połowę przewodników stosowanych w modelu Clear Light. Głównym czynnikiem pozwalającym obniżyć ceny kabli było jednak opracowanie nowej technologii produkcji. George Cardas znalazł sposób na zmniejszenie liczby kroków, w których odbywa się produkcja skomplikowanych konstrukcyjnie przewodów, co naturalnie przekłada się na niższe koszta. Bardzo ciekawe rozwiązanie zastosowano też w sieciówce Clear M. Aby uniknąć szumów i zakłóceń wynikających z tworzenia się pętli masy, przewód uziemiający jest tutaj znacznie dłuższy niż dwie pozostałe żyły, a dodatkowo na jednym z końcu został kilkukrotnie owinięty wokół filtra toroidalnego. Jeśli zaś chodzi o różnice między testowanymi interkonektami, największą z nich jest rodzaj dielektryka. Parsec wykorzystuje nieco mniej zaawansowane i tańsze materiały izolacyjne, co przekłada się na brzmienie, które według producenta jest cieplejsze, bardziej lampowe.
Konfiguracja
Komplet kabli Cardasa odsłuchiwaliśmy głównie na systemie złożonym z kolumn Divine Acoustics Proxima, wzmacniacza Creek Destiny 2 i odtwarzacza Naim CD 5XS. Drugim wykorzystanym w teście wzmacniaczem był Audiolab 8200A. Cardasy załapały się też na odsłuch niemieckiego systemu T+A DAC 8 + AMP 8, a pod koniec testu Proximy zastąpiliśmy Audiumami Comp 5. Kabli do porównań było tyle, że chyba nie ma sensu wymieniać ich wszystkich. Całość zasilała listwa Gigawatt PF-2 z kablami LC-2 mkII i jednym Audioquestem NRG-2.
Werdykt
Kupno kabli za te pieniądze to lekkie szaleństwo. Niektórzy uznają nawet, że ciężkie, ale istnieją przecież modele wielokrotnie droższe. Przy takich Nordostach Valhalla albo Siltechach Royal Signature Double Crown, testowane Cardasy to małe piwo. Na szczęście my nie musieliśmy nawet zostawiać dystrybutorowi zaliczki, aby sprawdzić ich możliwości brzmieniowe. Pozwala to podejść do produktu na trzeźwo, nawet trochę chłodno. Ot, kolejne kable do przetestowania. Już pierwszego dnia wiedzieliśmy jednak, że komplet przewodów Cardasa to coś specjalnego. Chyba żadne kable nie zrobiły nam do tej pory takich cudów z przestrzenią, zwiększając kontrast muzycznego obrazu. Czy to mało czy dużo, warto czy nie warto - każdy już będzie musiał zdecydować sam. W budżetowym systemie ciężko będzie docenić działanie Cardasów, ale dla właścicieli hi-endowych systemów, które wiele pokazują i niewiele wybaczają, może to być odkrycie.
Dane techniczne
Materiał przewodnika: OFC
Zastosowane technologie: Matched Propagation, Golden Section
Dielektryk: Alcryn, PFA
Ceny: Parsec IC - 1400 zł (1 m), Clear Sky IC - 2300 zł (1 m), Clear Sky SP - 4700 zł (2 x 3 m), Clear M Power - 2700 zł (1,5 m)
Sprzęt do testu dostarczyła firma Voice.
Zdjęcia: Małgorzata Filo, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Komentarze