Bowers & Wilkins 683 S2
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Tomasz Karasiński
Kiedy przyglądamy się firmie odnoszącej takie sukcesy, jakimi może się pochwalić Bowers & Wilkins, często zapominamy o jej historii. A szkoda, bo początki działalności jednego z największych na świecie producentów zestawów głośnikowych były bardzo ciekawe. Firmę założyło dwóch przyjaciół, którzy poznali się w wojsku - John Bowers i Roy Wilkins. Obaj byli dobrze zaznajomieni z elektroniką ponieważ służyli w korpusie Royal Signals zajmującym się łącznością. Po wojnie panowie postanowili otworzyć sklep z elektroniką w miasteczku Worthing na południowym wybrzeżu Anglii. Ponieważ John Bowers był wielkim miłośnikiem muzyki, swoją wiedzę z zakresu elektroakustyki wykorzystywał w praktyce, budując zestawy głośnikowe na zapleczu owego przybytku. Roy Wilkins pomagał w prowadzeniu biznesu, zajmując się bardziej przyziemnymi sprawami. Jedne z pierwszych kolumn kupiła pewna starsza pani, która uwielbiała wdawać się z Johnem Bowersem w dłuższe pogawędki na temat muzyki klasycznej. Pewnego dnia panowie otrzymali wiadomość, że ich klientka zmarła. Domyślam się, że informacja ta została dostarczona przez notariusza, ponieważ niejaka pani Knight zostawiła im w spadku dziesięć tysięcy funtów, które obaj wspólnicy postanowili przeznaczyć na rozwój przedsiębiorstwa.
Później dołączył do nich Peter Hayward zajmujący się głównie sprzedażą telewizorów i działem serwisowym. Okazało się jednak, że najbardziej przyszłościowym pomysłem może być właśnie produkcja kolumn. Tak narodziła się firma, którą znamy dzisiaj. Brytyjskie konstrukcje zostały szybko zauważone przez audiofilów i prasę specjalistyczną, a także specjalistów od masteringu i realizacji nagrań. Firma szczyci się tym, że jej kolumny pracują między innymi w Abbey Road Studios. Wyobraźnię audiofilów rozpalają hi-endowe konstrukcje takie, jak chociażby flagowe Nautilusy. Klienci decydujący się na tańsze modele mogą się czuć pełnoprawnymi członkami klubu, ponieważ rozwiązania techniczne stosowane w najdroższych kolumnach z czasem przechodzą do tych niższych, oczywiście w nieco okrojonej formie. Dzieje się tak już od wielu lat i nic nie wskazuje na to, aby firma miała zmienić swą politykę. Bowers & Wilkins był też jednym z pierwszych producentów audiofilskich kolumn, którzy odważnie weszli na rynek słuchawek, stacji dokujących i głośników komputerowych. Brytyjczycy nigdy nie bali się nowoczesnych rozwiązań i najwyraźniej wciąż chcą dyktować kierunek, w jakim podąża rynek audio.
Wygląd i funkcjonalność
Zawsze miałem sentyment do produktów tej marki, ponieważ moimi pierwszymi głośnikami z prawdziwego zdarzenia były monitory DM303 - niewielkie ale dość dziarskie zestawy, które za niewielkie pieniądze pozwalały poznać estetykę studyjnego dźwięku i uzyskać przedsmak tego, co oferowały wyższe modele. Po jakimś czasie dołączyły do nich podłogówki DM309 oraz - jeśli dobrze pamiętam - głośnik centralny i dedykowany subwoofer. Od takich konstrukcji można było zacząć przygodę z głośnikami brytyjskiej marki. Dziś właściwie trudno powiedzieć, gdzie ta podróż się zaczyna. Dla jednych będą to słuchawki C5, P3, P5 lub P7, dla innych systemy bezprzewodowe, a dla jeszcze innych być może samochody Maserati - Quattroporte lub Ghibli. Jeśli rozglądacie się za klasycznymi kolumnami do zastosowań domowych, musicie zapoznać się z serią 600. Jej najnowsza generacja niedawno trafiła do sklepów, a szczególnym zainteresowaniem melomanów ma się cieszyć największy, opisywany właśnie model 683 S2.
Kolumny dotarły do naszej redakcji w dwóch pudłach o naprawdę poważnych gabarytach i masie zachęcającej do skorzystania z wózka. Obyło się jednak bez konieczności wzywania posiłków, a to dlatego, że wszystkie elementy zapakowano bardzo skrupulatnie. Mimo powagi sytuacji, można nawet przeprowadzić montaż kolumn w pojedynkę. Na wyposażeniu znajdziemy duże cokoły stabilizujące oraz pudełeczka z akcesoriami, których wybór będzie zależał od rodzaju podłogi. Posiadacze grubych wykładzin i dywanów z pewnością wybiorą kolce, natomiast na parkietach, panelach, płytkach i innych twardych powierzchniach idealnie sprawdzą się nóżki wykonane z jakiegoś rodzaju gumy lub kauczuku. Producenci zestawów podłogowych nie zawsze o tym pamiętają, więc Bowersowi należy się tutaj duży plus. W redakcji zwykle stosujemy podkładki filcowe lub metalowe nóżki pod kolce, ale w tym przypadku nie były one potrzebne. Prawdę mówiąc, przykręcanie cokołów również można sobie darować, chyba że kolumny mają stać w wolnej przestrzeni w domu, w którym grasują dzieci, psy i inne siły natury. Wówczas montaż płyt zabezpieczających kolumny przed przewróceniem będzie jak najbardziej na miejscu, jednak w innych przypadkach raczej nie będzie to miało negatywnego wpływu na brzmienie. Producent najwyraźniej również to przewidział, ponieważ gwinty mają ten sam rozmiar. Można więc spokojnie wkręcić nóżki lub kolce bezpośrednio w podstawy kolumn, a cokoły wrzucić do pudełek.
Podobnie ma się sprawa z maskownicami. Są to klasyczne, plastikowe ramki z rozpostartym materiałem. Osobiście o wiele bardziej wolałbym patrzeć na głośniki, które w 683 S2 wyglądają bardzo efektownie. Górę pasma odtwarza aluminiowa kopułka Decoupled Double Dome wyposażona w tubę Nautilus tłumiącą energię tylnej strony membrany, średnicą zajmuje się kewlarowy głośnik z piankowym zawieszeniem FST, natomiast niskie częstotliwości odtwarzają dwa dwuwarstwowe woofery aluminiowe wspomagane dmuchającym do przodu tunelem Flowport. Jeśli nie wiecie, co oznaczają te wszystkie skróty i dziwne nazwy, dowiecie się wszystkiego w jednym z kolejnych akapitów. Jedno jest pewne - zasłanianie takich głośników to grzech, który można usprawiedliwić tylko w niektórych okolicznościach.
Wracając do funkcjonalności, 683 S2 są potężne, ale stosunkowo łatwe w ustawieniu. Umieszczenie tunelu rezonansowego z przodu pozwala dosunąć kolumny do tylnej ściany pomieszczenia odsłuchowego. Oczywiście nie całkowicie, ale w jakimś rozsądnym zakresie. Nawet jeśli z jakichś względów będziecie mogli zostawić odstęp rzędu co najwyżej 20-30 cm, nic tragicznego nie powinno się wydarzyć. Jedynym interesującym elementem zamontowanym na zapleczu są podwójne gniazda złączone fabrycznymi zworkami i zabezpieczone plastikowymi zaślepkami. Na szczęście ich wydłubanie nie jest szczególnie trudne, więc posiadacze kabli zakończonych bananami nie muszą się niczego obawiać. Kuszącą opcją może być natomiast bi-amping, jednak to już będzie zależało od możliwości i chęci rozwoju każdego użytkownika.
Minusy? Nie przekonuje mnie wzornictwo i wykończenie brytyjskich podłogówek. Z dotychczasowych wcieleń serii 600 najbardziej podobała mi się wersja S3 z lekko wypukłymi, plastikowymi frontami z ciekawym wzorkiem przypominającym bieżnik opon zimowych i skrzynkami pokrytymi okleiną w kolorze Calvados. Pewnie zaczynam już mówić jak stary dziad z włosami w uszach, ale kanciaste skrzynki dostępne w kolorze czarnym i białym wyglądają dla mnie zbyt nudno i banalnie. Trudno jednak oczekiwać, że za takie pieniądze uda nam się kupić tak duże kolumny, które na dodatek będą wykończone naturalnym fornirem lub lakierem fortepianowym. 683 S2 to nie dizajnerskie gadżety, które mają pięknie prezentować się na biurku obok laptopa. To potężne skrzynie, w które brytyjscy inżynierowie postanowili zapakować jak najwięcej rozwiązań technicznych zaczerpniętych z wyższych i droższych modeli. Jeśli twierdzicie inaczej, spróbujcie je wnieść na piąte piętro. Te kolumny ważą swoje i wyglądają bardzo poważnie. A jak grają?
Brzmienie
Odpowiedź jest prosta - tak samo. Poważnie, majestatycznie i z prawidłowym wykopem. Brzmienie tych kolumn jest zbudowane na mocnym, basowym fundamencie, którego głębia budzi pozytywne skojarzenia z tym, czego można doświadczyć w dobrze nagłośnionej sali kinowej. Podstawa harmoniczna ma właściwe rozciągnięcie, co automatycznie nadaje muzyce głębi. Bowersy oferują wręcz subwooferowe zejście, jednak bez popadania w buczenie. Brytyjscy inżynierowie unikają wszelkiego rodzaju przekłamań i podkolorowań, a przecież w zakresie niskich tonów byłyby one tak samo szkodliwe, jak w wyższych rejonach pasma. Być może dlatego bas przy całej swojej masie zachowuje nienaganną zwinność. Przypomina trochę drogą limuzynę z dużym silnikiem - to, że takie auto waży dwie tony, wcale nie oznacza, że nie potrafi wystartować spod świateł. Tutaj mamy podobną sytuację. Najpierw w uszy rzuca się głębia i masywność niskich tonów, jednak później zdajemy sobie sprawę z tego, że nie powoduje to żadnych skutków ubocznych w rodzaju spowolnienia tempa czy przysłaniania wokali. Można powiedzieć, że 683 S2 znakomicie wywiązują się z obietnicy, jaką składają nam już samym swoim wyglądem. Kupując duże, trójdrożne kolumny podłogowe z dwoma metalowymi wooferami mamy przecież prawo oczekiwać potężnego dźwięku opartego na muskularnym basie. W tym przypadku wystarczą trzy minuty, aby przekonać się, że właśnie takie brzmienie dostaniemy. Wielu audiofilów uważa, że tylko trójdrożne zestawy są w stanie wydobyć z siebie naprawdę pełnopasmowy dźwięk i czasami trudno się z nimi nie zgodzić.
Kiedy przyzwyczaimy się do ogólnego charakteru kolumn, przeprowadzimy próbę mocy i pozachwycamy się subwooferowym basem, zaczynamy się zastanawiać, czy głośniki pokażą nam jeszcze coś ciekawego i czy ich brzmienie nie znudzi nam się po kilku dniach. W tym przypadku prawdopodobieństwo wpadki jest minimalne. Brytyjskie kolumny zostały bowiem zestrojone tak, aby były zdolne odtworzyć każdą muzykę, a od czasu do czasu nawet zaskoczyć swojego właściciela czymś pozytywnym. Neutralność na pewno była dla konstruktorów jednym z najwyższych priorytetów, zarówno jeśli chodzi o równowagę tonalną, jak i barwę dźwięku. Mimo lekko subwooferowego charakteru niskich tonów, wszystkie zakresy żyją ze sobą w zgodzie. Dzięki temu artyści również nie wchodzą sobie w drogę, a my otrzymujemy czysty, klarowny przekaz, w którym nie trzeba się niczego doszukiwać na siłę. Temperatura dźwięku została ustawiona na zero, dzięki czemu opisywane kolumny mogą być nie tylko narzędziem służącym czerpaniu przyjemności z odsłuchu, ale też wiarygodnym instrumentem, który powie nam prawdę o nagraniu i sprzęcie towarzyszącym. Mimo, że 683 S2 są wielokrotnie tańsze od kolumn pracujących w moim systemie odniesienia, nie obawiałbym się testować na nich wzmacniaczy czy przetworników, a nawet kabli. Żeby nie być gołosłownym, wykorzystałem je do testu systemu Quad Elite, włoskiego wzmacniacza Unison Research P40 i kabli Acoustic Zen. Obiektywne spojrzenie brytyjskich kolumn na kwestię barwy oraz ich ogólna równowaga tonalna bardzo mi się przydały.
W swojej klasie cenowej 683 S2 stawiają poprzeczkę bardzo wysoko, szczególnie w dziedzinie neutralności i przejrzystości. W zakresie średnich i wysokich tonów mamy do czynienia z bardzo dobrą rozdzielczością, dzięki czemu wokale są czytelne, a mikrodetale podane w bardzo wiarygodny sposób. Nie kłóci się to jednak w żaden sposób z przyjemnością, jaką możemy czerpać z odsłuchu. Dawniej wielu audiofilów zarzucało kolumnom tej marki rozjaśnienie i przesadną ostrość. Nawet jeśli tak było, to te czasy mamy już najwyraźniej za sobą. Oczywiście, jeżeli kupicie zupełnie świeże głośniki, będziecie musieli dać im trochę czasu na dojście do siebie. Kewlarowe membrany są wyjątkowo czułe na wygrzewanie. Przy dość intensywnym graniu proces ten może potrwać nawet kilkanaście dni, jeśli nie dłużej. Na szczęście z testem 683 S2 nikt nas nie gonił i mogliśmy solidnie przećwiczyć głośniki. Prawdopodobnie po dwóch miesiącach grania byłoby jeszcze ciut lepiej, ale o tym przekonają się już pewnie świeżo upieczeni właściciele Bowersów.
Budowa i parametry
683 S2 to trójdrożny zestaw podłogowy w obudowie wentylowanej. Zastosowanych w nim rozwiązań technicznych jest co niemiara. W głośniku wysokotonowym wykorzystano co najmniej dwa patenty. Pierwszy to konstrukcja Decoupled Double Dome polegająca na oddzieleniu kopułki od otoczenia za pomocą warstwy materiału tłumiącego, w tym przypadku czegoś w rodzaju żelu. Dzięki temu wibracje obudowy nie przenoszą się na 25-mm, aluminiową membranę, czego skutkiem ma być czystszy, bardziej napowietrzony dźwięk. Drugą technologią jest tubka tłumiąca energię tylnej strony membrany. W stosunkowo długiej, zwężającej się ku tyłowi rurce wypełnionej materiałem tłumiącym fale są wygaszane tak, aby nie wracały znów do kopułki i tym samym nie zakłócały jej prawidłowej pracy. Bardzo ciekawy jest również 15-cm głośnik średniotonowy, którego membranę wykonano z kewlaru i oparto na piankowym zawieszeniu FST. B&W stosuje żółte plecionki od 1974 roku, więc dziś nie są one już niczym rewolucyjnym, jednak specyficznego zawieszenia nie skopiowała chyba żadna inna firma. Technologia Fixed Suspension Transducer minimalizuje zniekształcenia zamieniając drgania w ciepło. Brytyjscy inżynierowie twierdzą, że jest to znacznie lepsze niż konwencjonalne resory gumowe, a ponieważ skok głośnika średniotonowego nie jest jeszcze zbyt duży, wąski pasek pianki na obrzeżu membrany w zupełności mu wystarcza.
Korektor fazy w kształcie pocisku ma nie tylko optymalizować rozchodzenie się fal, ale także poprawiać liniowość pracy głośnika. W dwóch 16,5-cm przetwornikach niskotonowych zastosowano aluminiowe membrany w układzie Dual Layer. Z nazwy można wnioskować, że są to konstrukcje dwuwarstwowe, jednak z materiałów producenta dowiemy się tylko tyle, że rozwiązanie to pozwoliło przesunąć częstotliwość rezonansową układu, co ma oczywiście korzystny wpływ na brzmienie. Odtwarzanie niskich tonów wspomaga tunel rezonansowy Flow Port, którego wylot pokryty jest wgłębieniami podobnymi do tych, jakie można znaleźć na powierzchni piłeczek golfowych. Ma to zmniejszyć turbulencje powietrza przepływającego przez bas-refleks. Uff... Z parametrów technicznych warto zwrócić uwagę na przyjazną, ośmioomową impedancję i skuteczność na poziomie 89 dB. Oznacza to, że te sporawe podłogówki powinny dać się napędzić nawet niezbyt mocnym wzmacniaczem lub amplitunerem. Producent zdaje się potwierdzać te przypuszczenia, podając rekomendowaną moc wzmacniacza w przedziale od 25 do 200 W na kanał.
Konfiguracja
Naim CD5 XS, Naim NAC 152 XS, Naim NAP 155 XS, Unison Research P40, Quad Elite, Tellurium Q Black, Cardas Clear Light, Albedo Geo, Enerr AC Point One, Enerr Symbol Hybrid, Enerr Holograph, Cardas Clear Beyond, Ostoja T1.
Werdykt
Dwa tygodnie spędzone w towarzystwie podłogówek B&W minęły bardzo szybko. Mimo sporych gabarytów, 683 S2 rewelacyjnie dopasowały się do mojego pomieszczenia odsłuchowego i pozwoliły mi z przyjemnością słuchać nie tylko ulubionej muzyki, ale także ocenić inne testowane urządzenia. Oprócz potężnego basu i dynamiki dostałem świetną rozdzielczość, stuprocentowo neutralną barwę i bardzo dobrą przestrzeń. Te kolumny nie narzucają muzyce własnego charakteru, nie mają też żadnych odchyłek i humorów. Po prostu grają jak trzeba, niezależnie od okoliczności. Z jednej strony to bezpieczny wybór i zakup na długie lata, z drugiej natomiast stosunkowo niedrogi sposób na osiągnięcie pełnopasmowego, kinowego brzmienia bez konieczności obładowywania pokoju dziesięcioma pudełkami ze zwisającymi kablami. To naprawdę może się spodobać. A jeśli przygarniecie B&W pod swój dach, będziecie mogli obserwować, jak z dnia na dzień grają coraz lepiej i lepiej.
Dane techniczne
Rodzaj kolumn: podłogowe, trójdrożne
Efektywność: 89 dB
Impedancja: 8 omów
Pasmo przenoszenia: 52 Hz - 22 kHz
Częstotliwości podziału: 400 Hz, 4 kHz
Wymiary (W/S/G): 98,5/19/36,4 cm (bez cokołów)
Masa: 27,2 kg (sztuka)
Cena: 5998 zł (para)
Sprzęt do testu dostarczyła sieć salonów Top Hi-Fi & Video Design.
Zdjęcia: Małgorzata Filo, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
kris_k
Widzę, że B&W powoli idzie w niższych seriach w kierunku osiemsetek. Jestem ciekaw kiedy dadzą Rohacell w woofery i wyodrębnią tweeter do tubki w sześcetkach:-) Tak swoją szosą - ceny wersji D są absolutnie sufitowe. Mogliby wrzucić na rynek osiemsetki z tańszym gwizdkiem a diament dawać jak upgrade.
0 Lubię -
Bartin
Kris, nie mogę się z Tobą zgodzić. Gdybyś wziął pod uwagę dźwięk, wkład technologiczny i wygląd na tle innych marek (tj. Avalon, ATC) to na ich tle te ceny są bardzo atrakcyjne. Szczególnie modelu 802 Diamond. Te kolumny potrafią zagrać piekielnie dobrze. Pozdrawiam.
0 Lubię -
kris_k
Nie twierdzę że nie potrafią - więcej powiem - wiem że grają świetnie. Ale skok cen o 100% w górę w porównaniu do starszej serii 800S jest moim skromnym zdaniem nie do końca uzasadniony (np. 804S kosztowały 16kzł, 804D kosztują 31kzł...).
0 Lubię -
andporebski
Wydaje mi się, że to zupełnie naturalna sprawa. Wszystko musi mieć sens nie tylko brzmieniowy czy wizualny, ale też ekonomiczny. B&W chcąc lub nie chcąc prowadzi technologiczną wojnę z innymi producentami kolumn, więc pewnego dnia ktoś powiedział - zróbmy kopułkę z diamentu. Więc zrobili, co jak sądzę kosztowało ich wiele, wiele tysięcy funtów. Aby taki wydatek się zwrócił, nie można zaaplikować gotowego głośnika do jednego modelu - trzeba go wsadzić do kilku lub kilkunastu. I w ten sposób hi-endowa technologia przechodzi nawet na tak małe konstrukcje, jak 805D. Ta sama sytuacja ma miejsce w przypadku producentów samochodów. Jeżeli firma - powiedzmy BMW (podobieństwo nazw przypadkowe) opracuje nowy, bardzo dobry silnik, to trafi on pod maski wielu, wielu modeli, a nie tylko jednego czy dwóch. Wtedy inwestycja ma szansę się zwrócić. A nie słyszałem żeby ktoś narzekał, że w swoim samochodzie ma zbyt dobry silnik. Jak chce mały, ekonomiczny i zawodny silnik, może sobie kupić Ładę.
0 Lubię -
Marek
"Zafalowania charakterystyki na przełomie średnich i wysokich częstotliwości, wzmocniony zakres niskich, wymagająca impedancja (minimum poniżej 3 omów), efektywność 85 dB." Czyli producent coś kręci... Tu potrzeba mocnego, wydajnego prądowo wzmacniacza.
0 Lubię
Komentarze (5)