NuPrime IDA-8
- Kategoria: Wzmacniacze i amplitunery
- Tomasz Karasiński
Kojarzycie wzmacniacze i przetworniki marki NuForce? Ja doskonale pamiętam swoje pierwsze spotkanie z referencyjnym kompletem składającym się z przedwzmacniacza i dwóch końcówek mocy, które razem ważyły mniej niż odtwarzacz płyt kompaktowych ze świetnej półki, a mimo to bez problemu napędzały nawet hi-endowe kolumny. Wówczas zastosowana w nich technologia jeszcze raczkowała, a wielu audiofilów uważało, że takie małe pudełeczka nie mają żadnych szans w starciu z klasycznymi wzmacniaczami ważącymi po kilkanaście czy kilkadziesiąt kilogramów. Początkowo sam też nie byłem wielkim fanem konstrukcji cyfrowych, impulsowych czy jak je wtedy nazywano. Pierwsze naprawdę audiofilskie wzmacniacze tego typu na pewno miały swoje zalety, ale w ich brzmieniu brakowało mi wielu, wielu rzeczy, które potrafiły pokazać nawet znacznie tańsze urządzenia tranzystorowe zbudowane w tradycyjny sposób. A jednak maleństwa NuForce'a, wraz z innymi podobnymi konstrukcjami przetarły szlak, którym wkrótce mieli podążyć inni. Na rynku regularnie pojawiały się wzmacniacze i systemy all-in-one pracujące w klasie D. Praktycznie każdy producent deklarował, że opracował własną wersję tego rozwiązania, dzięki czemu brzmienie w ogóle nie przypomina tego, co do tej pory kojarzyliśmy z tą technologią. I prawie za każdym razem było dokładnie odwrotnie. Dźwięk może i był dynamiczny, na pewno w skali makro, do tego całkiem neutralny i przejrzysty, ale też płaski, wyprany z emocji, sztucznie ocieplony i nieprawdziwy. Mimo to, w temat wchodziło coraz więcej firm takich, jak Primare, Cyrus, T+A czy NAD. Nie sposób też pominąć Lyngdorfa, który rozwinął hi-endowe konstrukcje pracujące w tej technologii zanim ktokolwiek inny dostrzegł drzemiący w niej potencjał. W pewnym momencie, nawet nie wiem kiedy, stało się coś dziwnego. Wzmacniacze impulsowe zaczęły grać. Niektóre potrzebowały do tego dobrze dobranych kolumn, ale cóż w tym złego? Primare I32, Lyngdorf TDAI-2170 czy T+A PA 1000 E to integry, które naprawdę potrafią wydobyć z siebie audiofilski dźwięk. A NuForce? Ten w zasadzie rozpadł się na dwie części. Pierwsza funkcjonuje pod dotychczasową nazwą, produkując głównie przenośny sprzęt audio, a także pełnowymiarowy sprzęt do systemów stereo i kina domowego. W 2014 roku marka została wchłonięta przez producenta projektorów, firmę Optoma. Drugą część zabrał ze sobą Jason Lim - współzałożyciel i szef NuForce'a, który mniej więcej w tym samym momencie postanowił wykupić cały dział projektujący urządzenia hi-end i prawa do stworzonych przez tę markę technologii. Następnie przyciągnął utalentowanych inżynierów specjalizujących się w projektowaniu wzmacniaczy impulsowych i powołał do życia własną markę - NuPrime.
Większość firm startujących w branży audio musi długo pracować na swoje pierwsze duże sukcesy, jednak w tym przypadku sprawy potoczyły się już bardzo szybko. Mając w garści wszystko, co sobie wypracował i w co zainwestował, Jason Lim błyskawicznie wprowadził do sprzedaży pierwsze produkty pod nową marką, a te zaczęły zbierać pozytywne recenzje i nagrody na całym świecie. Aktualny katalog NuPrime'a zawiera nie tylko przedwzmacniacze, końcówki mocy i wzmacniacze zintegrowane, ale także przetworniki cyfrowo-analogowe, odtwarzacz i transport płyt kompaktowych, procesor kina domowego, wzmacniacze słuchawkowe, a nawet adapter sieciowy tudzież mały streamer. Wydaje się jednak, że najbardziej apetycznym kąskiem w tej karcie pozostaną wzmacniacze, szczególnie te wyposażone w przetwornik lub inne dodatki. Takie, jak IDA-8 - skromnych rozmiarów integra dysponująca mocą 100 W na kanał, zamknięta w niewielkiej, eleganckiej obudowie i wyposażona w cztery wejścia cyfrowe i jedno analogowe. Urządzenie jest skromne, ale jego parametry sugerują, że warto się nim zainteresować, chociażby ze względu na potencjalne możliwości dynamiczne, nowoczesnego DAC-a siedzącego w środku i cenę - 4295 zł. Jak na taki wzmacniacz, to bardzo rozsądna kwota. Szczególnie biorąc pod uwagę, że naprawdę dopracowana klasa D wciąż pozostaje domeną hi-endowych urządzeń, a NuPrime kontynuuje tradycje marki, która wprowadziła tę technologię na audiofilskie salony. Jeżeli zastanawiacie się gdzie jest haczyk, producent ma na to proste wytłumaczenie. Na jego stronie przeczytamy, że ceny wszystkich modeli są wyliczane tylko i wyłącznie na podstawie zastosowanych w nich części i rozwiązań technicznych. Inaczej mówiąc, są adekwatne do kosztów produkcji. NuPrime zapewnia, że nie dolicza sobie bonusów za brzmienie, własną pomysłowość ani nawet nagrody przyznawane przez znane czasopisma i portale. Jeżeli dzięki sprytnym zabiegom technicznym dany model będzie grał jak sprzęt z wyższej półki, ale koszt jego produkcji pozostanie taki sam, cena również się nie zmieni. Producent podaje tu nawet kilka przykładów w jaki sposób można osiągnąć ten sam lub bardzo podobny efekt bez konieczności kupowania i montowania w środku dodatkowych, kosztownych podzespołów. Z jednej strony mamy więc nowoczesne rozwiązania, a z drugiej minimalizm pozwalający zmniejszyć końcową cenę i przy okazji uprościć niektóre układy elektroniczne. Brzmi fajnie, a jak jest w rzeczywistości?
Wygląd i funkcjonalność
Muszę przyznać, że od początku pachniało mi to dobrze. Wzmacniacz przyjeżdża do nas w skromnym kartonie w formie walizki, w której czai się właściwe opakowanie. Jeśli spodziewaliście się, że wyjmiecie z niego dwa kilogramy papierów i akcesoriów takich, jak kable, antenki, ściereczki i nie wiadomo co jeszcze, pomyliliście się. Okazuje się, że karton jest niewiele większy od samego urządzenia. Oprócz niezbędnego zabezpieczenia na czas transportu, w pudełku znajdziemy tylko prostego pilota, instrukcję obsługi, dwa podstawowe kable i adapter Bluetooth. Wszystkie dodatkowe informacje oraz sterowniki dla znajdują się na stronie NuPrime'a. Mam wrażenie, że brak ozdobników jest ze strony producenta wyraźnym pierwszym sygnałem, że nic się tutaj nie marnuje. Pieniądze, które wydaliśmy na nasz wzmacniacz faktycznie poszły na wzmacniacz, a nie pięknie wydane broszurki, sygnowane logiem firmy akcesoria w osobnych pokrowcach czy grubsze, ale wciąż budżetowe kable, które każdy normalny audiofil i tak wymieni na lepsze. Jeszcze bardziej przekonująca jest jakość wykonania testowanej integry. IDA-8 ma wielkość średniej klasy przetwornika, ale jego obudowa to w tym przedziale cenowym prawdziwa perełka. Aluminiowy klocek pozbawiony jakichkolwiek widocznych wycięć lub radiatorów prezentuje się wyjątkowo elegancko i został złożony z dużą dokładnością. Gdzie by nie spojrzeć, jest praktycznie perfekcyjnie.
Na stronie firmy znajdziemy informację, że około 30% części potrzebnych do zbudowania takiego sprzętu pochodzi z USA. Co wydaje się już zupełnie nieprawdopodobne, firma spowiada się swoim klientom nawet z przyjętego sposobu dzielenia zysków. 60% trafia w ręce dealerów, specjalistów od sprzedaży oraz działu wsparcia technicznego, 30% przeznaczane jest na inżynierów, ludzi od marketingu i menedżerów, a 10% to koszt utrzymywania fabryki i jej pracowników.Szczególnie ciekawie prezentuje się przednia ścianka z "przezroczystym" wyświetlaczem w formie maleńkich pikseli przebijających się przez wybrzuszenie w centralnej części frontu. Ominięto w ten sposób potrzebę montowania brzydkiego ekranu. Wskazania wyświetlacza są bardzo czytelne, choć trzeba w tym celu siedzieć na wprost wzmacniacza lub pod stosunkowo niewielkim kątem. Patrząc na niego z góry lub z boku, nie zobaczymy prawie nic. To samo można jednak powiedzieć o prawie każdym urządzeniu wykorzystującym klasyczny displej. Oprócz tego, znajdziemy tu tylko dwa identyczne pokrętła. Lewe służy do wyboru źródła dźwięku, pełniąc jednocześnie funkcję włącznika. Aby wybudzić integrę z trybu czuwania lub zakończyć pracę, należy po prostu dłużej je przytrzymać. Gałka po prawej to oczywiście potencjometr, którego wciśnięcie aktywuje funkcję szybkiego wyciszenia. Genialnie proste i bardzo intuicyjne rozwiązanie. Dodam tylko, że zastosowany w tym modelu układ regulacji głośności pozwala na bardzo precyzyjne ustawienie żądanego poziomu nawet podczas wieczornych odsłuchów. Pokrywa i boczki to jeden element, który na miejscu trzymają ledwo widoczne śruby licujące się z jego powierzchnią. Jakość wykonania tego elementu przywodzi na myśl testowany przez nas niedawno wzmacniacz słuchawkowy Questyle CMA400i. Przez chwilę myślałem nawet, że trop szybko doprowadzi mnie do Foxconna, ale NuPrime deklaruje, że wszystkie urządzenia są produkowane w jego własnej fabryce na Tajwanie. Jednocześnie na stronie firmy znajdziemy informację, że około 30% części potrzebnych do zbudowania takiego sprzętu pochodzi z USA. Co wydaje się już zupełnie nieprawdopodobne, firma spowiada się swoim klientom nawet z przyjętego sposobu dzielenia zysków. 60% trafia w ręce dealerów, specjalistów od sprzedaży oraz działu wsparcia technicznego, 30% przeznaczane jest na inżynierów, ludzi od marketingu i menedżerów, a 10% to koszt utrzymywania fabryki i jej pracowników. Nawet ciężko powiedzieć czy to dobre wyniki, bo rzadko która firma dzieli się ze światem takimi szczegółami. NuPrime uważa jednak, że klienci mają prawo wiedzieć na co przeznaczane są ich pieniądze.
Na tylnej ściance opisywanego wzmacniacza zmieściło się prawie wszystko, czego przeciętny użytkownik będzie potrzebował do szczęścia. Mamy tu aż cztery wejścia cyfrowe (optyczne, koaksjalne, USB typu B i drugie typu A), jedno wejście analogowe w formie pary gniazd RCA, wyjście dla aktywnego subwoofera (również podwójne, więc można zaopatrzyć się nawet w dwa subwoofery), a także niezłej jakości terminale głośnikowe, wykręcany bezpiecznik i trójbolcowe gniazdo sieciowe zintegrowane z głównym włącznikiem. Szczerze mówiąc, taka konfiguracja bardzo mi się podoba. IDA-8 może pracować jako wzmacniacz biurkowy podłączony do komputera, ale też jako serce systemu stereo stojącego w salonie, gdzie oprócz laptopa podepniemy do niego konsolę lub zewnętrzne źródło takie, jak streamer, odtwarzacz płyt kompaktowych, serwer lub coś w tym rodzaju. Aby wygodnie odtwarzać muzykę z wielu źródeł, można nawet wyposażyć się serwer, taki jak Auralic Aries Mini lub SOtM sMS-200, albo skorzystać z prostego streamera multiroom typu Sonos Connect, Denon HEOS Link HS2 lub Yamaha WXC-50. Jeżeli komuś wystarczy podstawowa funkcjonalność bezprzewodowa, wystarczy podpiąć dołączony do zestawu adapter Bluetooth do szerokiego gniazda USB. Zyskamy w ten sposób możliwość słuchania muzyki bezpośrednio ze smartfona lub tabletu, a więc i z każdej aplikacji, jaką na nim zainstalujemy. Adapter jest przy tym całkiem elegancki, a na wypadek gdyby blokował nam dostęp do innych gniazd, producent dorzucił do niego krótki przedłużacz USB. Jeszcze ciekawszym rozwiązaniem może być kupno opcjonalnego adaptera Wi-Fi o nazwie WR-100D. To osobne pudełko, które daje nam możliwość odtwarzania muzyki z dysku NAS lub innego urządzenia dostępnego w sieci, a także serwisów streamingowych, takich jak Spotify, TuneIn, Qobuz czy TIDAL. Urządzenie kosztuje 529 zł, więc spokojnie można się na nie szarpnąć. Większość firm dałaby nam co najwyżej opcję dokupienia większego odtwarzacza sieciowego za kolejne cztery tysiące z kawałkiem. Tutaj natomiast wciąż nie przekraczamy magicznej bariery pięciu tysięcy złotych, a dostajemy konkretny wzmacniacz z kilkoma wejściami cyfrowymi i mały streamer otwierający drzwi do muzyki z sieci. Szkoda, że nie dostałem go w komplecie z testowaną integrą, choćby dla szybkiego sprawdzenia możliwości takiego systemu.
GALERIA: Najlepsze gramofony do 2000 zł
Mimo skromnych gabarytów, IDA-8 jest stosunkowo ciężki. Wzmacniacz waży 4,3 kg, za co częściowo odpowiedzialna jest aluminiowa obudowa, ale nie bez znaczenia jest także gęsto upakowana w jej wnętrzu elektronika ze sporym transformatorem toroidalnym w sekcji zasilacza. NuPrime zdecydował się bowiem na klasyczny układ liniowy, co niektórych być może zdziwi, ale nikt przecież nie powiedział, że wzmacniacz pracujący w klasie D musi mieć zasilacz impulsowy. Rozwiązanie z klasycznym napędem opartym na dużym transformatorze jest coraz częściej spotykane i kto wie, może właśnie ten element jest odpowiedzialny za wyższą postrzeganą jakość dźwięku w tej grupie wzmacniaczy? Co ciekawe, IDA-8 podczas pracy mocno się nagrzewa. Niewielkie gabaryty sugerują, że można wcisnąć go nawet w niewielką szczelinę, ale radziłbym zostawić trochę wolnej przestrzeni dookoła. Inżynierowie NuPrime'a pewnie nie chcieli szpecić obudowy rządkami otworów wentylacyjnych, ale jak zwykle w takich przypadkach, lepiej dmuchać na zimne (albo raczej ciepłe). Ostatni ciekawy detal to antywibracyjne nóżki, do których producent bardzo się przyłożył. Składają się z metalowego trzpienia na którym osadzono zaokrąglony na końcu, gumowy stożek. Jego powierzchnia od strony obudowy nie jest zupełnie płaska, ale składa się z dwóch koncentrycznych pierścieni, co ma jeszcze skuteczniej odizolować naszą integrę od szkodliwych wibracji. Urządzenie na takim "zawieszeniu" leciutko pływa na boki, więc efekt jest widoczny gołym okiem. IDA-8 zajmuje mniej miejsca niż typowa konsola, a mimo to producent zadbał nawet o takie detale. Z tyłu spodobało mi się przede wszystkim mądre rozmieszczenie gniazd, nie wspominając o obecności normalnego gniazda zasilającego. Mimo, że mamy do czynienia z iście kompaktowym wzmacniaczem, nie musimy chować za stolikiem lub biurkiem brzydkiej puszki w stylu zasilacza od starego laptopa. To samo dotyczy terminali głośnikowych. Najmądrzejszym rozwiązaniem będą banany, ale przy odrobinie szczęścia powinno udać się zamontować widełki lub gołe kable bez spowodowania zwarcia. Zaciekawiły mnie tylko opisy wejść. Każde z nich jest oznaczone zarówno cyfrą, jak i literą. Wejścia cyfrowe to C1 (koaksjalne), O2 (optyczne), U3 (USB typu B), E4 (USB typu A), a analogowe opisano jako A5. Hmm... To nie wystarczyłoby napisać C, O, U, E i A, albo tradycyjnie 1, 2, 3, 4 i 5? Oczywiście w niczym to nie przeszkadza, ale chyba nigdy nie widziałem takich zdublowanych oznaczeń. Może to taka nietypowa gra w statki. C1? Pudło. A5? Trafiony, zatopiony!
Brzmienie
Jeżeli czytacie nasze testy regularnie, zapewne wiecie, że wybór opisywanych urządzeń nie jest przypadkowy. Staramy się recenzować rynkowe premiery oraz modele, które uważamy za najciekawsze lub nawet w jakimś sensie wyjątkowe. Na przeciętny i kiepski sprzęt po prostu szkoda nam czasu. Każdy test to wożenie lub wysyłanie kartonów, organizowanie sesji zdjęciowej i obróbki graficznej, odsłuchy, porównania, a na końcu oczywiście pisanie, korekta i publikacja gotowego artykułu. Na jedno urządzenie schodzi się minimum dwa lub trzy tygodnie, a czasami znacznie dłużej. Etap testów odsłuchowych jest zwykle najprzyjemniejszy, ale cała reszta to kupa roboty, która poszłaby na marne gdyby na końcu okazało się, że dane urządzenie gra po prostu słabo. Dlatego za każdym razem robimy mały rekonesans, próbując dowiedzieć się czegoś na temat naszego kolejnego celu. Często pomagają nam w tym sami dystrybutorzy, którzy akurat doskonale wiedzą co w ich ofercie jest szczególnie wartościowe i warte opisania. Nauczyli się, że podrzucanie audiofilskim magazynom przeciętnych urządzeń przynosi skutek odwrotny do zamierzonego. Kiedy padła propozycja przetestowania NuPrime'a, bardzo się do tego pomysłu zapaliłem, ale zanim wzmacniacz został wkręcony w tryby redakcyjnej machiny, postanowiłem zorganizować szybki odsłuch. Ot, aby upewnić się, że jego brzmienie będzie warte opisania. Postawiłem małe pudełeczko na stoliku, podłączyłem cztery kable, odpaliłem ostatnio odtwarzaną playlistę i aż usiadłem z wrażenia. No, no... Czułem, że ten wzmacniacz będzie dobry, ale żeby aż tak?! Dynamika, bas, przestrzeń, barwa... Zaraz, zaraz, co tu się dzieje? Odruchowo sprawdziłem czy przysłano mi sprzęt, na który się umawialiśmy. Przecież to miała być integra za cztery tysiące złotych z małym kawałkiem. Wchodzę na stronę dystrybutora i wszystko się zgadza - 4295 zł. W takim razie skąd taki dźwięk? Dobrze, że miałem możliwość zweryfikowania takich informacji w trakcie odsłuchu. Gdyby test odbywał się na wystawie lub w sklepie, a dystrybutor powiedziałby mi, że IDA-8 kosztuje 6000-7000 zł, uwierzyłbym. Mało tego! Powiedziałbym, że mi się podoba.
Na początku postanowiłem przekonać się czy deklarowana przez producenta moc faktycznie przekłada się na dynamikę i umiejętność panowania nad głośnikami. Cóż, mogę jedynie potwierdzić, że IDA-8 ładuje jak trzeba. Okiełznanie dwudrożnych podłogówek z ceramicznymi wooferami nie sprawiło mu żadnego problemu. Nie przestraszył się ani ich prądożernej natury ani sporej dysproporcji cenowej. Dźwięk miał odpowiednią masę, był szybki i bezpośredni, a niskie tony były zbudowane na wyraźnie zaznaczonym ataku, choć nie brakowało im też wypełnienia i mięsistości. Czy tak grają stuwatowe wzmacniacze? Generalnie tak, choć słyszałem także integry, które na papierze miały 120 W, a brzmieniowo wypadały słabiej, a także te mające teoretycznie 40 czy 60 W, które pod względem odczuwalnej dynamiki mogłyby pokazać jeszcze więcej. Postawię tu jednak dwie gwiazdki. Po pierwsze, takie sytuacje dotyczą zazwyczaj modeli znacznie droższych. Przykładowo, testowany przez nas niedawno Naim Uniti Atom zdaniem producenta dysponuje mocą 40 W na kanał przy 8 Ω, a potrafi posłać kolumnom takiego kopa, że stają na baczność i grają jakby zostały potraktowane paralizatorem. To wprawdzie system all-in-one, ale kosztuje 9999 zł. Biorąc pod uwagę jego funkcjonalność i jakość wykonania, to i tak bardzo dobra cena, ale przyznacie, że 4295 zł to trochę inna skala gwałtu na domowym budżecie. Druga gwiazdka dotyczy samego charakteru brzmienia i jego wpływu na postrzeganą przez nas moc. Zazwyczaj bowiem każdy objaw ocieplenia czy złagodzenia dźwięku sprawia, że odsłuch staje się bardziej relaksujący, a muzyka płynie jakby spokojniej. Co ciekawe, tych elementów w brzmieniu NuPrime'a również jest pod dostatkiem. Wzmacniacz umiejętnie łączy ze sobą dwa światy - dynamikę, przejrzystość, uderzenie i tak zwany drive oraz równowagę, spokój, barwę i pewną trudną do zdefiniowania harmonię. Dlatego właśnie już w pierwszych minutach odsłuchu zacząłem się zastanawiać czy na pewno podłączyłem ten model, o którym wcześniej rozbawiałem z dystrybutorem przez telefon. Bo żeby wzmacniacz za cztery tysiące z kawałkiem grał czysto i energicznie albo ciepło i przyjemnie, to rozumiem. Ale żeby robił i jedno i drugie, w ogóle się przy tym nie męcząc? O kochani, to naprawdę nie zdarza się zbyt często.
Gdyby ten wzmacniacz za dotknięciem czarodziejskiej różdżki miał się zmienić w kolumny, byłoby to coś w stylu Dynaudio lub PMC. Już nie Audio Physic, ale jeszcze nie Harbeth. Coś pomiędzy, ale z delikatną tendencją do ocieplania. Tak, chyba Dynaudio pasuje mi tu najbardziej.Jeżeli podczas odsłuchu nie będziecie nastawiać się na wyławianie z całości konkretnych elementów, odkryjecie, że NuPrime jest nastawiony przede wszystkim na szeroko rozumianą naturalność. Nie jest całkowicie przezroczystym wzmacniaczem, bo lubi ocieplać atmosferę. Na szczęście w bardzo umiejętny sposób, nie wpływający negatywnie na ogólny realizm przekazu. Wyraźnie słychać, że IDA-8 jest urządzeniem pokazującym muzykę jako całość. W jego brzmieniu nie ma dziur. Bas płynnie przechodzi w średnie tony, a te z kolei w bardzo naturalny, niewymuszony sposób łączą się z górą pasma. Zarówno w sensie ilości, jak i charakteru. Pasmo jest znakomicie wyrównane, ale w każdym zakresie wzmacniacz dodaje od siebie to i owo. Niskie częstotliwości są przyjemnie zagęszczone, w średnicy kryje się odrobina ciepła i sporo delikatności, a wysokie tony potrafią zabrzmieć bardzo wdzięcznie, z odpowiednią dawką szczegółów, ale też dużą kulturą i umiejętnością gładkiego wykańczania dźwięków na samych krawędziach. Gdyby ten wzmacniacz za dotknięciem czarodziejskiej różdżki miał się zmienić w kolumny, byłoby to coś w stylu Dynaudio lub PMC. Już nie Audio Physic, ale jeszcze nie Harbeth. Coś pomiędzy, ale z delikatną tendencją do ocieplania. Tak, chyba Dynaudio pasuje mi tu najbardziej. Bas jest dynamiczny i mięsisty, średnica lekko miodowa, ale czytelna i bezpośrednia, a wysokie tony jedwabiste i znakomicie poukładane. Wszystko to znakomicie układa się w jedną całość i to samo można powiedzieć o brzmieniu NuPrime'a. Każdy z elementów składających się na ostateczny przekaz jest ciekawy, ale żaden nie wyłamuje się z ogólnego obrazu, co w konsekwencji daje bardzo sympatyczny efekt integralności dźwięku. Wszystkie kawałki układanki są na swoich miejscach, ale - co jeszcze ważniejsze - wszystkie zostały ze sobą spięte, dzięki czemu z pozycji słuchacza widzimy jeden obraz, a nie zbiór elementów, które sami musimy do siebie dodać.
Minusy? No cóż, w tak dobrze zestrojonym brzmieniu po prostu ciężko je znaleźć. Domyślam się, że dla niektórych IDA-8 będzie wzmacniaczem zbyt ciepłym, ale to oczywiście zależy przede wszystkim od sprzętu towarzyszącego i naszych osobistych preferencji. Do zestawów o wyjątkowo gęstym i uspokojonym charakterze pewnie nie byłby to mój pierwszy strzał, chociaż i tak postarałbym się sprawdzić NuPrime'a, bo czasami można się mocno zdziwić. Poza tym, naprawdę nie widzę tutaj żadnych potencjalnych pułapek. Taki wzmacniacz powinien dogadać się z większością dostępnych na rynku kolumn, dając w efekcie naturalne, uniwersalne brzmienie, które spodoba się każdemu i sprawdzi się w dowolnym repertuarze. Wiem, bo na kilkunastu minutach odsłuchu nasz test się nie skończył. NuPrime został na stoliku dłużej, niż planowałem. Potraktowałem go bardzo różnorodną muzyką i sam nie wiem czy jego usposobienie najbardziej podobało mi się w połączeniu z elektroniką, rockiem, jazzem czy klasyką. Wchodziło mi wszystko. Mogę zaświadczyć, że IDA-8 jest bardzo muzykalnym zwierzęciem. Ma też bardzo fajną przestrzeń. W tej kwestii NuPrime nie kombinuje, starając się odwzorować wymiary i proporcje w sposób zgodny z zamierzeniami muzyków i realizatorów dźwięku. Scena nie jest ani rozepchana na boki ani przesunięta w którąkolwiek stronę w wymiarze głębokości. Jeżeli wykorzystamy efektowne, audiofilskie nagrania, zobaczymy bardzo fajną, trójwymiarową przestrzeń z wyraźnie zarysowanymi źródłami. Jeśli natomiast wybierzemy album nagrany normalnie, bez wodotrysków ale też bez ewidentnych błędów, dokładnie taki efekt uzyskamy. Podpowiem tylko, że NuPrime bardzo pozytywnie reaguje na każdą wprowadzoną w systemie zmianę na lepsze. Jeżeli więc zafundujecie mu źródło z wyższej półki albo podłączycie droższe kable głośnikowe, doceni to i wydusi z siebie jeszcze więcej. A więc audiofilski wzmacniacz pełną gębą. Za takie pieniądze... Żyć, nie umierać!
Budowa i parametry
NuPrime IDA-8 to kompaktowy wzmacniacz cyfrowy o unikalnej konstrukcji określanej przez producenta mianem Power DAC. Oznacza to, że sygnał audio przetwarzany jest w całości w domenie cyfrowej. Także ten dostarczany na wejście analogowe jest od razu zamieniany na postać zero-jedynkową. Zdaniem producenta, taka topologia pozwala na zachowanie niezwykle niskiego poziomu szumów, co powinno przekładać się na idealnie ciemne tło. W zamyśle producenta głównym źródłem sygnału audio dla testowanego wzmacniacza są formaty cyfrowe, dlatego też IDA-8 dysponuje czterema wejściami cyfrowymi i tylko jednym analogowym w standardzie RCA. Z technicznego punktu widzenia, nawet podłączając odtwarzacz płyt kompaktowych czy streamer, warto skorzystać z wejścia koaksjalnego lub optycznego aby ominąć podwójną konwersję sygnału - najpierw w źródle, a następnie we wzmacniaczu. Mimo to, gniazdo analogowe może przydać się chociażby do podłączenia gramofonu. Konstruktorzy NuPrime'a zapewne zdają sobie sprawę z rosnącej popularności płyt winylowych i gramofonów, dlatego też zdecydowali się zamontować z tyłu przynajmniej to jedno wejście analogowe. Układ wzmacniacza został zaprojektowany tak, aby połączyć wydajność charakterystyczną dla konstrukcji pracujących w klasie D (końcówka mocy) z barwą i elegancją brzmienia typową dla piecyków pracujących w klasie A (przedwzmacniacz).
IDA-8 ma na pokładzie kilka ciekawych rozwiązań, takich jak sterowanie zbudowane w oparciu o autorski mikroprocesor z retencją pamięci, przetwornik wykorzystujący programowalny chip FPGA dla ultra niskich zniekształceń jitter oraz układ przedwzmacniacza zbudowany w technologii ULCAM (Ultra-Linear Class A Module) bez globalnej pętli sprzężenia zwrotnego. Dzięki temu udało się uzyskać bardzo dobre parametry (THD na poziomie 0,0015% i stosunek sygnał/szum wynoszący 130 dB). Końcówka mocy pracująca w klasie D jest przełączana z częstotliwością 600 kHz. To dwukrotnie więcej, niż w większości tego typu układów. Do regulacji głośności wykorzystano scalony tłumik zbudowany w technice cienkowarstwowych rezystorów. Oznacza to, że niezależnie od wybranego poziomu głośności, w torze audio pracuje tak naprawdę tylko jeden rezystor. Całość napędza klasyczny, liniowy zasilacz wykorzystujący całkiem spory transformator toroidalny oraz kilka baterii kondensatorów. Firma chwali się bardzo wysoką sprawnością tego układu, dochodzącą do 93 procent. Wszystko to sprawia, że wnętrze NuPrime'a naprawdę nie wygląda biednie, jak w niektórych wzmacniaczach, w których wnętrzu widać jedynie cztery cewki, kilka układów scalonych i garść części wymontowanych z komputerowego zasilacza. Jakość montażu jest praktycznie wzorowa. Szczególnie spodobało mi się wycięcie na radiator w płytce z układami końcówki mocy umieszczonej piętrowo w pobliżu gniazd głośnikowych. Oddaje on ciepło do obudowy za pośrednictwem cienkiego, białego paska przyklejonego do pokrywy w tym samym miejscu. Jak deklaruje producent, niezależnie od impedancji (4 lub 8 Ω) wzmacniacz oddaje równe 100 W na kanał. W szczycie wartość ta może dochodzić nawet do 280 W.
Werdykt
W świecie sprzętu audio nie zawsze, a nawet bardzo rzadko opłaca się kombinować. Dlatego właśnie dobrze zaprojektowane i perfekcyjnie wykonane wzmacniacze tranzystorowe oraz klasyczne integry lampowe stają się coraz droższe. Konstrukcje hybrydowe wciąż nie są zbyt popularne, choć wiele z nich faktycznie łączy zalety obu technologii, natomiast do wzmacniaczy pracujących w klasie D audiofile podchodzą niechętnie. Mają ku temu powody, bo w wielu przypadkach rozwiązanie to ma o wiele więcej plusów na papierze, niż w rzeczywistości. Firma założona przez Jasona Lima była jednym z prekursorów w tej dziedzinie, ale dopiero z perspektywy dzisiejszego testu widzę jak bardzo sprawy poszły do przodu. NuPrime zakombinował strasznie. Stworzył całkowicie nietypową hybrydę łączącą w sobie przetwornik cyfrowo-analogowy, przedwzmacniacz pracujący w klasie A, nowoczesną końcówkę mocy pracującą w klasie D i tradycyjny zasilacz liniowy. Wszystko to zamknięto w niewielkiej, aluminiowej obudowie utrzymanej w minimalistycznym stylu. Z technicznego punktu widzenia to niezłe dziwactwo, ale nasz test pokazał, że IDA-8 to piękne, proste w użyciu i funkcjonalne urządzenie oferujące naturalny, dobrze zrównoważony, muzykalny i bardzo uniwersalny dźwięk oraz moc zdolną poruszyć nawet trudne do napędzenia kolumny. I to wszystko za 4295 zł? Nie chcę powiedzieć, że to mało, ale doskonale znam możliwości porównywalnych cenowo wzmacniaczy, a tak audiofilskiego brzmienia za te pieniądze dawno nie słyszałem. Wiecie czym tak naprawdę jest NuPrime? To taka skromniejsza wersja Hegla H90 w mniejszej obudowie, bez kilku gniazd i funkcji sieciowych, ale za niewiele ponad połowę ceny. Norweski wzmacniacz oferuje moim zdaniem lepszą mikrodynamikę, przejrzystość i przestrzeń, a wspomniane funkcje sieciowe dla niektórych oznaczają po prostu brak konieczności inwestowania kolejnych kilku tysięcy w źródło, więc mimo wszystko H90 wciąż pozostaje jedną z najlepszych opcji na rynku. Ale jeżeli słuchacie muzyki z komputera lub macie już opanowaną kwestię źródła i potrzebujecie wzmacniacza grającego przyjemnie i muzykalnie, ale wciąż czysto i dynamicznie, koniecznie posłuchajcie NuPrime'a. Mocna rzecz.
Dane techniczne
Wejścia cyfrowe: koaksjalne, optyczne, USB (A), USB (B), Bluetooth (adapter w zestawie)
Wejścia analogowe: 1 x RCA
Wyjścia analogowe: 1 x sub-out
Maksymalne parametry sygnału: PCM 32 bit/384 kHz, DSD 11,2 MHz
Moc wyjściowa: 2 x 100 W
Pasmo przenoszenia: 10 Hz - 50 kHz
Zniekształcenia: 0,005%
Stosunek sygnał/szum: 95 dB
Wymiary (W/S/G): 5,5/23,5/28,1 cm
Masa: 4,3 kg
Cena: 4295 zł
Konfiguracja
Equilibrium Ether Ceramique, Bowers & Wilkins 706 S2, Astell&Kern AK70, iPhone SE, Cardas Clear Reflection, Equilibrium Tune 33 Light, Enerr Tablette 6S.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
-
Tytyg
Świetna recenzja. Miałem okazję pobawić się tym wzmacniaczem kilka dni temu i przyznaję że to bardzo dobry sprzęt, mi dość przypadło do gustu jego brzmienie. Sądzę że jest wart uwagi.
0 Lubię -
Seba
Naprawdę dobry wzmacniacz. Słuchałem w połączeniu z B&W 707 S2 oraz Gato Audio FM-8. Włączasz i liczy się tylko muzyka :) Bardzo Muzykalne maleństwo.
0 Lubię -
Komentarze (4)