AudioSolutions Guimbarde
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Tomasz Karasiński
Na łamach naszego portalu przetestowaliśmy już dwie konstrukcje marki AudioSolutions - niewielkie podłogówki Euphony 50 oraz nieco droższe monitory Rhapsody 60. Przeprowadziliśmy też wywiad z ich konstruktorem - Gediminasem Gaidelisem, który prywatnie wyznał mi, że nie lubi, kiedy recenzenci w kółko powtarzają dwie rzeczy dotyczące jego kolumn. Pierwsza to wzmianka o kraju ich pochodzenia. Dla wielu miłośników dobrego dźwięku jest to ważna informacja ponieważ sprzęt audio często nosi charakterystyczne dla danego kraju cechy brzmieniowe. Są to oczywiście stereotypy, które nie zawsze się sprawdzają, ale przyjęło się, że francuski sprzęt gra szybko i dość jasno, niemiecki stawia na dynamikę i rozdzielczość, a brytyjski oferuje naturalny i lekko ocieplony dźwięk. Litewskie kolumny są na tym rynku ciekawostką i domyślam się, że niektórzy podkreślali ten fakt ponieważ nie wiedzieli, czego można się po nich spodziewać. Drugą często wymienianą informacją jest stosunkowo młody wiek konstruktora. Gediminas Gaidelis nie ma długiej, siwej brody, ale głośnikami zaczął się interesować bardzo wcześnie, w związku z czym dzisiaj może pochwalić się naprawdę sporą wiedzą i doświadczeniem, którego mogłoby mu pozazdrościć wielu starych wyjadaczy.
Tu akurat doskonale go rozumiem, więc w odniesieniu do testowanych monitorów postaram się nie pisać o litewskich kolumnach stworzonych przez młodego inżyniera. Skupię się na produkcie, który jest najnowszą konstrukcją AudioSolutions, prawdopodobnie opisywaną po raz pierwszy na świecie. Guimbarde nie wchodzi w skład żadnej z dotychczasowych serii. Choć z wyglądu przypomina mniejszą wersję monitorów Rhapsody 60, producent zdecydował się utworzyć dla niego osobną zakładkę. Podobnie jak dla flagowego modelu Vantage, który ma zostać zaprezentowany niebawem. Czy będzie to początek nowej serii kolumn, czy tylko jednostkowy przypadek?
Wygląd i funkcjonalność
Tak naprawdę oba rozwiązania brzmią prawdopodobnie. Nie zdziwiłbym się, gdyby za kilka miesięcy do opisywanych monitorów dołączyły na przykład niewielkie, smukłe podłogówki oraz głośnik centralny i subwoofer. Miłośników kina domowego wciąż nie brakuje, a stworzenie pełnego systemu na bazie modeli z serii Rhapsody jest jednak dość kosztownym rozwiązaniem. Z drugiej strony, Guimbarde został zaprojektowany jako głośnik do bardzo konkretnych zastosowań. W zamyśle konstruktora miał to być miniaturowy, elegancki monitor nadający się do ustawienia na biurku lub komodzie, w bliskim sąsiedztwie tylnej ściany. Początkowo byłem nawet przekonany, że będzie to pierwsza kolumna aktywna tej marki, mająca konkurować z typowymi głośnikami komputerowymi. Producent wybrał jednak inną drogę, będącą skrzyżowaniem desktopowej estetyki z typowo audiofilskim podejściem do tematu. Nowe monitory mają raczej skromne gabaryty, jeśli porównamy je do klasycznych zestawów podstawkowych za te pieniądze, ale są znacznie większe od typowych głośników komputerowych. Nie mają też wbudowanego wzmacniacza, więc siłą rzeczy trzeba je podłączyć do stacjonarnego systemu stereo, a nie do dziurki w komputerze lub tanim przetworniku. Odczytuję to jako zachętę do wyciskania jak najlepszego dźwięku z komputera, przy którym wiele osób i tak spędza mnóstwo czasu w ciągu dnia. A że trzeba będzie w tym celu zaopatrzyć się we wzmacniacz, przetwornik i stosowne kable? Cóż, dążenie do jak najlepszego brzmienia wymaga poświęceń. Ci, którzy chcą zrobić to tanio, łatwo i bezproblemowo, mają do wyboru mnóstwo biurkowych głośników bezprzewodowych.
Teoretycznie nowa konstrukcja AudioSolutions mogłaby zostać potraktowana jako klasyczny monitor przeznaczony do ustawienia na podstawkach, jednak jest kilka szczegółów wskazujących na to, że ich miejscem docelowym jest biurko, komoda lub nawet ciasna szafka. Zamiary producenta zdradzają chociażby filcowe podkładki przyklejone do każdej ze skrzynek. Dzięki nim możemy stawiać głośniki nawet na szklanym blacie bez obaw o porysowanie któregokolwiek z elementów. Wylot tunelu rezonansowego umieszczono z tyłu, jednak użytkownik nigdy nie będzie mógł dopchnąć go do samej ściany. W dolnej i górnej części tylnego panelu wykonano stosowne zakładki, a i same gniazda wystające ze złoconej płytki znamionowej skutecznie uniemożliwiają zablokowanie dostępu powietrza do bass-reflexu. Z zamontowanymi kablami zakończonymi wtykami bananowymi, wylot znajdzie się w odległości przynajmniej kilkunastu centymetrów od ściany. Wydaje się, że konstruktor zrobił to z premedytacją, ponieważ głębokie obudowy same w sobie mogą zniechęcać użytkowników do wystawiania monitorów na sam brzeg biurka. Guimbarde mogą być zestawami, które wręcz wymagają pewnego wspomagania akustycznego. Jak znam życie, wszystko to zostało dokładnie pomierzone i wymodelowane.
Wracając do wyglądu, Guimbarde ustawione na biurku prezentują się rewelacyjnie. Wyglądają elegancko i profesjonalnie zarazem, a to pewnie za sprawą chropowatego lakieru, którym pokryto podstawę oraz górną i tylną ściankę skrzynek. Front i boki dostępne są w trzech wersjach kolorystycznych. Do wyboru mamy biały lakier oraz kilka gatunków naturalnego forniru - orzech i widoczny na zdjęciach palisander wymagający 8% dopłaty. Dokładając 15% wyjściowej ceny możemy też wybrać drewno oliwkowe lub dowolny kolor z palety RAL. Jakość stolarki nie pozostawia pola do krytyki. Nawet niektórzy producenci ekskluzywnych mebli mogliby tu podpatrzyć to i owo. Obudowy są tak sztywne i solidne, jakby były pełne w środku. Tego jednak nie udało mi się dowiedzieć, ponieważ nawet po wykręceniu wszystkich możliwych śrub zarówno głośniki, jak i płytka z gniazdami pozostały na swoich miejscach. Zupełnie, jakby przetworniki zostały wklejone na stałe, a wkręty służyły tylko do zamaskowania otworów w ich koszach. Tak czy inaczej, musiałem się poddać i przejść od razu do etapu wygrzewania i odsłuchu.
Z kwestii praktycznych, monitory nie mają maskownic, co dla niektórych może stanowić pewien problem. Tweeter chronią przed wgnieceniem dwie plastikowe poprzeczki, ale papierowa membrana głośnika nisko-średniotonowego wydaje się być raczej delikatna. Pochwalić należy natomiast opakowanie, w którym kolumienki można by było wysłać nawet na księżyc i z powrotem. Nawet bardzo ambitni kurierzy nie mają z nimi szans.
Brzmienie
Ponieważ opisywane monitory zostały wprowadzone do oferty całkiem niedawno, istniało spore prawdopodobieństwo, że dostarczona do naszej redakcji para była zupełnie świeża. Postanowiłem więc zafundować głośnikom nieco przyspieszoną rozgrzewkę i przepuściłem przez nie kilka soundtracków, oczywiście z gatunku tych cięższych. Kiedy wrzucałem do playlisty ścieżki dźwiękowe z "Incepcji" i "Mrocznego Rycerza" zastanawiałem się, czy przebywanie w pokoju podczas tego festiwalu turbodoładowanego basu na pewno jest dobrym pomysłem. Obstawiałem, że możliwe scenariusze są dwa - albo głośniki gruchną jeszcze bardziej napompowanym dołem wpadając w niekontrolowane buczenie albo rzeczywiście okażą się świeże, w związku z czym basu po prostu nie będzie. Zdecydowałem się jednak rzucić uchem na ich starcie z brutalną, hollywoodzką materią i muszę powiedzieć, że żadna z prognozowanych wersji się nie sprawdziła. Litewskie monitory pokazały brzmienie godne niewielkich kolumn podłogowych, z kinową dynamiką i potęgą. Myślę, że nawet Hans Zimmer byłby zadowolony z tego efektu. Niskie częstotliwości nie były pompowane jedynie przez dmuchające do tyłu tunele rezonansowe, dzięki czemu całość zachowała całkiem naturalny koloryt. Oczywiście słyszałem w życiu głębszy, bardziej efektowny i lepiej wypełniony bas, ale Guimbarde pokazały w tym temacie zdecydowanie więcej, niż można się było spodziewać patrząc na ich gabaryty i cenę. Pozostając wciąż pod wrażeniem ich możliwości w tej kwestii, przepuściłem przez playlistę jeszcze kilka ulubionych soundtracków, a kolejnego dnia potraktowałem monitorki bardzo zróżnicowanym materiałem. Wiem, że wykorzystane przeze mnie ścieżki dźwiękowe są jednak dość specyficzne i niektórzy twierdzą, że brzmią dobrze nawet na kieszonkowych głośnikach bezprzewodowych. Nie do końca się z tym zgadzam, ale na pozytywnych wrażeniach z pierwszego dnia odsłuchów nie mogłem przecież zakończyć testu. Zazwyczaj dopiero dłuższe odsłuchy z wykorzystaniem szerokiego spektrum nagrań pokazują, jaki sprzęt jest naprawdę.
Kiedy głośniki były już porządnie wygrzane, uruchomiłem odtwarzacz i przepuściłem przez niego krążki Toola, Red Hot Chili Peppers, Drowning Poola, Trentemøllera, Aphex Twina, Elsiane Madonny, Agnes Obel i Lany Del Rey. W ruch poszedł także chór Musica Sacra, chopinowskie Scherza w wykonaniu Ivo Pogorelicha i kilka innych płyt z muzyką klasyczną, z Mozartem i Griegiem na czele. Wnioski? Guimbarde rzeczywiście nie mają większych braków w zakresie niskich tonów. Oczywiście na samym dole brzmienie nie jest tak wyraziste, jak w przypadku dużych zestawów wolnostojących lub systemów wspomaganych subwooferem, jednak średni bas z powodzeniem nadrabia te zaległości. Co ciekawe, niewielki dołek udało mi się zaobserwować na przełomie niskich i średnich tonów. Być może konstruktor nie chciał, aby głośniki wpadały w nieprzyjemne dudnienie i dostroił obudowy, zwrotnice lub układ rezonansowy tak, aby wyeliminować wrażenie pudełkowatości brzmienia, będące częstą bolączką małych monitorów. Guimbarde grają zdrowo i pozostają wiarygodne na całej szerokości pasma, a to duży sukces.
Dla mnie jednak największą zaletą tych zestawów jest przestrzeń. Kolumienki nie tylko potrafią zbudować w pokoju scenę stereofoniczną wykraczającą daleko poza krawędzie skrzynek, ale robią to nawet ustawione na biurku w niewielkiej odległości od siebie. Wydawało mi się, że głośniki umieszczone w tak głębokich obudowach będą pod tym względem problematyczne. Sądziłem, że w warunkach ograniczonej przestrzeni użytkowej, wrażenie rozsądnej głębi można uzyskać tylko dzięki zaawansowanym technicznie, ale niewielkim głośnikom komputerowym, które wylądują gdzieś obok ekranu. A tu niespodzianka! Przetworniki znajdowały się bliżej przedniej, niż tylnej krawędzi blatu, a mimo to podczas odsłuchu czułem się tak, jakbym słuchał szeroko rozstawionych kolumn siedząc na wygodnej kanapie w dużym pomieszczeniu. Spodziewałem się, że z głową oddaloną co najwyżej o pół metra od każdej z kolumienek, będę nieustannie atakowany jaskrawymi wysokimi tonami, ale Guimbarde grały raczej do tyłu, tworząc scenę z całkiem realistyczną perspektywą.
Zmiana konfiguracji polegająca na ustawieniu monitorów na standach w normalnych odległościach od ścian i z bazą o szerokości 2,5 metra nie spowodowała radykalnych zmian w charakterze brzmienia. Pozbawione wspomagania w postaci tylnej ściany, Guimbarde zagrały dźwiękiem nieco lżejszym, ale wciąż dynamicznym i przestrzennym. To zestawy zaprojektowane z myślą o pracy w specyficznych warunkach akustycznych, co nie zmienia faktu, że są to po prostu bardzo fajne monitory o naturalnym i przyjemnym usposobieniu. Jak zwykle w przypadku zestawów tej marki, mamy do czynienia z delikatnie ocieploną średnicą. Wokale mają organiczną, papierową barwę, co sprzyja długodystansowym odsłuchom. Wysokie tony po prostu są. Nie mają ani wyjątkowo analitycznego zacięcia ani tendencji do uśredniania i filtrowania informacji. Wydaje się, że konstruktorowi zależało przede wszystkim na tym, aby góra pasma idealnie stapiała się z resztą i nie psuła efektu. Wszystko to zaowocowało wysokim poziomem muzycznej wszechstronności i uniwersalności repertuarowej. Guimbarde to zestawy, którym można zafundować każdą muzykę. Może to być dość zaskakujące, bo patrząc na tak niewielkie głośniki spodziewamy się raczej brzmienia dość specyficznego i nakierowanego na jakiś minimalistyczny jazz. Uważam jednak, że przy odpowiednim ustawieniu można z nich wydobyć naprawdę wiele.
Budowa i parametry
Ponieważ kolumienek nie udało się w żaden sposób rozkręcić, w tej części artykułu muszę polegać na informacjach producenta. Z jego zapewnień wynika, że Guimbarde to model przeznaczony do pracy na biurkach i półkach, zbudowany w oparciu o technologię produkcji obudów stosowaną już wcześniej w zestawach z serii Rhapsody. Widać to zresztą z zewnątrz, a jedyną istotną zmianą w stosunku do kolumn z tej serii jest rodzaj lakieru użytego do wykończenia ścianek dolnej, górnej i tylnej. Głośniki zostały zamontowane w skórzanym profilu wystającym delikatnie z płaszczyzny frontu. Wszystkie ścianki pokryte fornirem mają konstrukcję trójwarstwową, co pozwala kontrolować wibracje. Dwie wewnętrzne warstwy wykonano ze sklejki o grubości odpowiednio 5 i 8 mm, natomiast zewnętrzną powłokę stanowi 3-mm MDF. Elementy wykończone lakierem to MDF o grubości 36 mm. Jakość stolarki stoi na wysokim poziomie. Fani marki zauważą też odmienione logo na złotej płytce pod głośnikami.
Z konstrukcyjnego punktu widzenia, Guimbarde to klasyczny mini-monitor w obudowie wentylowanej. Tunel rezonansowy znalazł się z tyłu, natomiast z przodu mamy dwa przetworniki - 12-cm średnio-niskotonowiec z papierową membraną oraz 2,5-cm kopułka z anodyzowanego aluminium. Pierwszy to prawdopodobnie jedna z odmian mid-woofera SB Acoustics SB15MFC30, natomiast drugi z zewnątrz wygląda jak Vifa NE25VTC lub któraś z bliźniaczych wersji. Zwrotnica drugiego rzędu dzieli pasmo przy częstotliwości 2200 Hz, a więc stosunkowo nisko. Zestawy charakteryzują się 86-dB skutecznością i pasmem przenoszenia rozciągającym się według producenta od 58 Hz do 25 kHz. Zamiast impedancji nominalnej, AudioSolutions podaje wartość minimalną i maksymalną. Ponieważ impedancję minimalną zmierzono na 3,12 oma przy 226 Hz, dla świętego spokoju można uznać Guimbarde za zestawy 4-omowe.
Konfiguracja
Naim CD5 XS, Naim NAC 152 XS, Naim NAP 155 XS, Tellurium Q Black, Cardas Clear Light, Albedo Geo, Enerr AC Point One, Enerr Symbol Hybrid, Enerr Holograph, Audioquest NRG-2, Ostoja T1.
Werdykt
Guimbarde to głośnik do specyficznych zastosowań, z którego można jednak wydobyć naturalne i pełne brzmienie. Tak naprawdę w tej całej układance nie zgadza się tylko jeden element - cena. W standardowym wykończeniu kolumienki kosztują 5990 zł, a w wersji widocznej na zdjęciach nawet ciut więcej. Przy całym moim szacunku dla konstruktora, uważam, że z tą kalkulacją po prostu przesadził. Za parę KEF-ów LS50 trzeba zapłacić 4500 zł. B&W CM1 kosztują 3398 zł. Nawet Sonus Faber wycenił swoje Toye na 2990 zł w wykończeniu skórzanym i 3990 zł w drewnie orzechowym. Nie wyrażam teraz swojej opinii, podaję jedynie suche fakty. Guimbarde to bardzo sympatyczne kolumienki. Udało mi się z nich wycisnąć znacznie więcej, niż się spodziewałem. Znalezienie uzasadnienia dla tak wysokiej ceny przychodzi mi jednak z trudem.
Dane techniczne
Rodzaj kolumn: podstawkowe, dwudrożne
Efektywność: 86 dB
Impedancja: 4 omy
Pasmo przenoszenia: 58 Hz - 25 kHz
Wymiary (W/S/G): 30,2/17,5/28,9 cm
Masa: 7 kg (sztuka)
Cena: 5990 zł
Sprzęt do testu udostępnił salon Premium Sound.
Zdjęcia: Małgorzata Filo, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Komentarze