Meze 99 Classics
- Kategoria: Słuchawki i wzmacniacze słuchawkowe
- Tomasz Karasiński
[English version] Rynek słuchawek i urządzeń zaprojektowanych by im towarzyszyć rozwija się obecnie w zaskakującym tempie. A przecież nie wynaleziono ich wczoraj... Historia głośników połączonych pałąkiem i przeznaczonych do noszenia na głowie liczy sobie ponad sto lat. Wydaje się jednak, że nagły rozwój urządzeń mobilnych tchnął w ten wynalazek nowe życie. Już wprowadzenie przenośnych odtwarzaczy kaset, potem płyt kompaktowych, a wreszcie plików pociągnął za sobą wzrost zapotrzebowania na słuchawki, a od kilku lat wszystko to jest podporządkowane smartfonom i tabletom. Nauszniki stały się także wyznacznikiem stylu, a przy okazji coraz więcej osób zaczęło zwracać uwagę na jakość dźwięku jaką oferują. Na gwałtownie rosnącym rynku znalazło swoje miejsce wielu nowych graczy. Jednym z nich jest firma Meze oferująca wyjątkowe słuchawki wykonane z drewna.
Pomysł nie jest nowy - drewniane nauszniki widzieliśmy już w wydaniu co najmniej kilku firm takich, jak Audio-Technica, Grado, Denon, AudioQuest czy nawet Kruger&Matz. A jednak dostarczone do naszego testu słuchawki Meze 99 Classics wyjątkowo dobrze wpisują się w aktualne trendy. Mimo zastosowania drewna, nie wyglądają jak eksponat z muzeum techniki, a ich konstrukcja pozwala sądzić, że będą sprawowały się dobrze w każdym środowisku - w domu i poza nim, zarówno z porządnym wzmacniaczem, jak i tabletem czy smartfonem. Na zdjęciach prezentują się wręcz fantastycznie, a ich konstruktorzy zapewniają, że wszystkie elementy wykonano z ogromną dbałością o szczegóły. Mamy naturalne materiały, przyjazne parametry oraz kilka gadżetów takich, jak pilot z mikrofonem czy elegancki futerał. Wszystko to wygląda tak dobrze, że zacząłem zastanawiać się, jak u licha firma z zaledwie kilkuletnim doświadczeniem może zrobić coś takiego. Ludzie z Meze utrzymują jednak, że nie ma tu żadnych czarów, a tylko dobry pomysł i dużo cierpliwości potrzebnej do jego realizacji.
Firma powstała w 2009 roku, a jej nazwa pochodzi od nazwiska założyciela - Antonio Meze. Oprócz niego zespół tworzy siedem osób, z których większość to melomani i aktywni muzycy. Siedziba firmy znajduje się w miasteczku Baia Mare w Rumunii. W katalogu oprócz opisywanego modelu 99 Classics znajdziemy dokanałówki 11 Classics i 11 Deco. To oczywiście nie jedyne modele, jakie udało się opracować w ciągu kilku lat działalności - starsze słuchawki po prostu nie są już oferowane. Zapewne przyczyną takiego stanu rzeczy jest stopień skomplikowania nauszników i cała procedura wytwarzania drewnianych elementów muszli. Samo sezonowanie drewna trwa osiemnaście miesięcy. Doprowadzenie muszli do wymaganego kształtu zajmuje osiem godzin, a ich piaskowanie, lakierowanie, sezonowanie i polerowanie - 45 dni. Projektanci twierdzą, że mogliby robić to szybciej i mniej dokładnie, ale ich zdaniem warto poświęcić tyle czasu i energii na samą obróbkę drewna, bo to właśnie te elementy mają być podstawą efektu wizualnego i brzmieniowego. Do tego dochodzą oczywiście przetworniki, elementy konstrukcyjne i wykończeniowe. Patrząc na dokonania konkurencji, można by było przypuszczać, że cenowo 99 Classics będą plasowały się w okolicach dwóch, może trzech tysięcy złotych. Ale nie - kosztują dokładnie 309 euro, czyli po aktualnym kursie - 1309 zł. Będzie ciekawie!
Wygląd i funkcjonalność
Od pierwszego kontaktu mamy wrażenie obcowania z czymś bardzo wyjątkowym. I to nie tylko ze względu na fakt, że marka Meze jest jeszcze mało popularna. Dla wielu osób sama ekskluzywność takich nauszników byłaby wystarczającym powodem do ich kupna. Pisząc te słowa, mógłbym wyjść w nich na miasto praktycznie pewny, że nikt nie będzie miał identycznych nauszników na głowie. Być może szybko się to zmieni, bo cena 99 Classics nie odstrasza, natomiast jakość wykonania stoi na bardzo wysokim poziomie. Drewno drewnem, ale te słuchawki po prostu robią wrażenie jako całość. Otwieramy eleganckie pudełko, a tam twardy pokrowiec o skomplikowanych kształtach. Wewnątrz oprócz słuchawek znajdziemy oddzielny pokrowiec z akcesoriami, a w nim instrukcję obsługi, dwa przewody (1,2 m z pilotem i 3 m bez pilota), adapter samolotowy i przejściówkę na dużego jacka. Są także same słuchawki - piękne, dopieszczone, intrygujące. O wysokiej jakości ich wykonania świadczą takie detale, jak chociażby złote zdobienia z naniesioną nazwą firmy i modelu. Wszystkie, włącznie z mocowaniami skórzanego paska i muszli, rozdzielaczem kabla czy końcówką wtyczki 3,5 mm mają identyczny kolor, co nie jest takie oczywiste nawet w przypadku hi-endowych słuchawek. Dzięki sprytnej konstrukcji pałąka, który tworzy tak naprawdę jeden metalowy element ukształtowany w dwa połączone ze sobą poprzeczki, 99 Classics nie są ciężkie. Szczególnie dobrze prezentują się drewniane muszle, które dzięki długotrwałej obróbce są przyjemnie gładkie w dotyku.
Zamiast typowego pałąka z regulacją długości, projektanci Meze zdecydowali się na rozciągany pasek, który automatycznie dostosowuje się do głowy słuchacza. Zakres regulacji jest dość duży. Jeżeli nawet ja mogłem naciągnąć muszle na uszy, prawie każdemu powinno się to udać. Od razu słychać też, że 99 Classics będą całkiem nieźle izolowały nas od zewnętrznego hałasu. Nie jest to może zupełna cisza, jak w niektórych modelach z aktywną redukcją szumów, ale jak na zwykłe słuchawki zamknięte - w porządku. Bardzo spodobało mi się wykończenie skórzanego paska i jego szerokość. To sprawia, że po założeniu nie trzeba długo dopasowywać słuchawek i układać na głowie każdego ich elementu. Oznaczenia kanałów znajdziemy tylko na przewodzie, a konkretnie na dwóch wtyczkach wchodzących w gniazda nauszników. Same słuchawki wydają się być idealnie symetryczne, więc przy zakładaniu należy zwrócić uwagę na litery "L" i "R" na końcówkach kabli. W ciągu kilku minut po otwarciu pudełka miałem już słuchawki na głowie, podłączyłem je do iPhone'a i szybko oswoiłem się z pilotem. Wszystko działa, nie ma żadnych większych niedociągnięć, a do tego wciąż mamy wrażenie obcowania z produktem wyjątkowym, jakby słuchawki zostały wykonane tylko dla nas, na specjalne zamówienie, przez firmę z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem.
Minusy? Widzę tylko dwa. Po pierwsze - rozmiar padów. Jak dla mnie są one odrobinę za małe, dosłownie o pół centymetra. Wówczas 99 Classics mógłbym nazwać pełnoprawnymi słuchawkami wokółusznymi. Dla osób z mniejszymi małżowinami takie właśnie będą, ale dla mnie to coś pośredniego między słuchawkami wokółusznymi a nausznymi. Potwierdziło się to po pierwszym dłuższym odsłuchu, kiedy zacząłem już czuć nacisk na zewnętrzne rejony moich uszu i musiałem zrobić sobie krótką przerwę. Nie chcę przez to powiedzieć, że Meze są niewygodne. Posiadacze dużych uszu muszą po prostu liczyć się z tym, że nauszniki nie obejmą ich w całości. Nie jest to duży problem, bo same pady też nie są wyjątkowo głębokie. Drugi minus to efekt mikrofonowy wywołany ocieraniem się kabla o ubranie. Dość częsta przypadłość słuchawek zamkniętych, więc nie ma się co czepiać. W domu jest to praktycznie bez znaczenia, natomiast biorąc 99 Classics na spacer trzeba mieć świadomość, że odgłosy przewodu ocierającego się o kurtkę będą przenosiły się do obu nauszników. Plusy? W zasadzie wszystko inne. Naprawdę, te słuchawki to jedno z największych pozytywnych zaskoczeń ostatniego roku. A już najbardziej podoba mi się wersja w jasnym wykończeniu, ze srebrnym pałąkiem, obiciami z jasnobeżowej skóry i drewnem klonowym zamiast orzechowego. Dostawy rozpoczną się w marcu, więc domyślam się, że dopiero za parę tygodni skończy się sezonowanie drewna, po czym rozpocznie się żmudny proces jego obróbki. Piękna rzecz.
Brzmienie
O ile wzornictwo i jakość wykonania słuchawek Meze zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie, i jeszcze byłem w stanie uwierzyć że tak młodej firmie udało się stworzyć tak dojrzały i dopracowany produkt, to brzmienie było jednym wielkim znakiem zapytania. Moim zdaniem jest to najtrudniejszy element całej układanki. Patrząc na stronę internetową firmy z pięknymi zdjęciami modelek w ich słuchawkach, upewniałem się w przekonaniu, że Meze to coś więcej niż dobry pomysł wsparty entuzjazmem jego twórców i profesjonalnie zorganizowaną otoczką. W całym tym przedsięwzięciu widać kilka lat pracy, ale czy to wystarczy? Przecież nawet firmom z potężnym doświadczeniem i stustronicowym katalogiem zdarzają się wpadki. Dręczony wątpliwościami postanowiłem założyć 99 Classics na głowę, podłączyć je do swojego iPhone'a i choć przez chwilę posłuchać aby wstępnie określić czy mamy do czynienia z wpadką, czy może coś z tego będzie. Otworzyłem aplikację Spotify, puściłem losowy kawałek z naszej playlisty i... Nie mogłem uwierzyć w to, co usłyszałem.
Nooo, moi drodzy... Najwyraźniej mamy do czynienia z ludźmi, którzy doskonale wiedzą, co robią. A przecież dopiero wyciągnąłem słuchawki z pudełka. Były zupełnie niewygrzane, a na dodatek pracowały ze smartfonem puszczającym skompresowaną muzykę z sieci. I mimo to, 99 Classics zaprezentowały fantastycznie naturalny, dobrze zrównoważony i czytelny dźwięk. Stwierdzenie, że wszystko będzie dobrze zajęło mi może z minutę. Naprawdę, wysłuchałem fragmentów trzech doskonale znanych mi utworów i już wiedziałem, że nie ma tu żadnych niedoróbek, które często można zaobserwować w słuchawkach startujących producentów. W szczególności mam tu na myśli przełom średnich i wysokich tonów. Moim zdaniem w wielu nausznikach z tego zakresu cenowego jest to jeden z krytycznych elementów, w którym szybko wychodzą na wierzch problemy z przetwornikami, wytłumieniem i generalnie słabym rozeznaniem projektantów w temacie. Niektórzy sprytnie dążą do wycofania tego fragmentu pasma, co niestety skutkuje utratą wyrazistości i zamuleniem dźwięku. Inni mylą spłaszczony zakres średnich i wysokich tonów z rozdzielczością. Dlatego podczas pierwszego odsłuchu skierowałem swój radar na ten obszar i szybko doszedłem do wniosku, że brzmienie jest nie tylko liniowe, ale też czyste i pozbawione sztucznych podbarwień czy wyostrzeń. Być może już na tym etapie dały o sobie znać drewniane obudowy nauszników, bo mimo ogólnej neutralności, brzmienie było delikatnie ocieplone, organiczne i przyjemne.
Zachęcony takim początkiem odsłuchów, dałem słuchawkom kilka dni na rozgrzewkę. Ustawiłem je na swoim drewnianym stojaku, na którym nawiasem mówiąc prezentowały się jeszcze lepiej, i przez kilka dni podawałem im to, co odtwarzałem sobie na kolumnach. Jako, że najczęściej jest to muzyka elektroniczna obfitująca w gęsty bas, ewentualnie muzyka filmowa lub faktyczne wieczorne projekcje, po jakichś stu godzinach grania uznałem etap rozgrzewki za zakończony. Drugi odsłuch odbył się już na poważnie, z wykorzystaniem przetwornika Marantz HD-DAC1 i plików hi-res. 99 Classics znów pozytywnie mnie zaskoczyły. Wiedziałem już, że mogę spodziewać się po nich dobrego dźwięku, ale że aż tak dobrego? Tym razem oprócz ogólnej naturalności i znakomitej spójności dał o sobie znać głęboki, mięsisty bas i szybki, rozdzielczy zakres wysokich tonów. Meze grają przyjemnie, ale nie po swojemu. Starają się wiernie odtwarzać materiał muzyczny, nie można powiedzieć żeby mocno naginały rzeczywistość w stronę lampowego ocieplenia. Ich barwa może się audiofilom kojarzyć z głośnikami wykorzystującymi papierowe membrany, ale nic ponadto. Niskie tony są delikatnie wyeksponowane, ale znów - proszę nie mylić tego z jakimś chamskim podbiciem. Meze stawiają na głębię i mięsko, ale bynajmniej nie zapominają o tym, że niskie tony muszą zachować właściwą kontrolę i dyktować rytm nagrań. To samo dotyczy góry pasma. Jest odpowiednio doświetlona i pełna detali, ale wie, co to kultura grania. Nawet z Marantzem, który czasami obchodzi się z muzyką bezkompromisowo, w brzmieniu nie pojawił się jazgot.
Do jakich innych słuchawek mógłbym porównać 99 Classics? Do głowy przychodzą mi przede wszystkim Sennheisery Momentum M2 AEi. Nie dość, że oba modele są oferowane w zbliżonej cenie, to jeszcze ich charakter brzmienia jest moim zdaniem bardzo podobny. Stojąc przed takim wyborem, miałbym naprawdę duży problem. Postanowiłem nawet zapytać przedstawiciela firmy Meze, czy aby któryś z ich inżynierów nie pracował wcześniej dla Sennheisera, ale nie. Rumuńscy projektanci twierdzą, że kluczem do sukcesu jest tylko i wyłącznie długotrwały proces dobierania elementów i strojenia słuchawek. Jeżeli opracowanie odpowiednich obudów, przetworników i materiałów tłumiących ma zająć kilka miesięcy czy nawet lat - w porządku. O ile doprowadzi do stworzenia słuchawek tak dobrych, jak to tylko możliwe w danym budżecie. To samo dotyczy ich późniejszego strojenia. Podobno wszystkie elementy poddawane są długotrwałym odsłuchom. Na tej podstawie, krok po kroku dobierano gatunek drewna, geometrię muszli i każdy inny drobiazg. Może więc nie ma się co dziwić, że wyszło tak dobrze? Ja w każdym razie jestem pod dużym wrażeniem i gwarantuję, że 99 Classics możecie brać w ciemno.
Budowa i parametry
Meze 99 Classics to zamknięte słuchawki dynamiczne z drewnianymi obudowami. Jeśli nie liczyć drobiazgów w rodzaju końcówek przewodów wchodzących w nauszniki, nie znajdziemy tu ani grama plastiku - w tym celu musielibyśmy dostać się do wnętrza muszli, gdzie z tworzywa wykonano elementy podtrzymujące przetworniki lub konektory. Z zewnątrz zobaczymy tylko metal i ekologiczną skórę, a konkretnie pałąk ze stali i złocone mocowania odlewane z cynku. W pałąku i poduszkach nauszników zastosowano piankę z efektem pamięci, co ma zwiększać komfort noszenia słuchawek. Pilot z mikrofonem na kablu przeznaczonym dla urządzeń mobilnych jest uniwersalny - pracuje zarówno z urządzeniami Apple'a, jak i tymi na Androidzie czy Windowsie. Oba przewody - krótki i długi - wykonano z miedzi OFC i wzmocniono włóknami kewlarowymi. W drewnianych muszlach pracują 40-mm głośniki z mylarowymi membranami i neodymowymi układami magnetycznymi. Jeśli chodzi o parametry, 99 Classics powinny być łatwe do wysterowania nawet dla przeciętnego smartfona. Ich pasmo przenoszenia rozciąga się od 15 Hz do 25 kHz, impedancja wynosi 32 omy, a skuteczność - 103 dB.
Konfiguracja
Asus Zenbook UX31A, Marantz HD-DAC1, T+A E-Serie Power Plant Balanced, iPhone 5S, iPad Air 2.
Werdykt
Niezwykle mocny strzał w samo centrum największego obecnie pola bitwy. Szukając słuchawek za tysiąc złotych z kawałkiem, możecie pójść po najmniejszej linii oporu i wybrać coś z oferty jednego z najbardziej utytułowanych producentów. Nikt przecież nie powie, że słuchawki Sennheisera, Beyerdynamika, AKG, Bose, Bang & Olufsena, Denona, B&W, Focala, Grado, Harmana czy Philipsa są złe. Każda z tych firm ma w swojej ofercie słuchawki dokładnie tego typu - porządne, stylowe, zaprojektowane do współpracy ze smartfonem, laptopem lub małym przetwornikiem. Aby się przebić, trzeba zaproponować klientom coś wyjątkowego lub przynajmniej bardzo, bardzo dobrego. Moim zdaniem 99 Classics takie właśnie są. Nie ustępują markowym bestsellerom ani pod względem jakości wykonania ani brzmienia, do tego wyglądają naprawdę świetnie i są inne, bardziej ekskluzywne. Moim zdaniem to jedna z najciekawszych propozycji w tym przedziale cenowym.
Dane techniczne
Typ słuchawek: dynamiczne, zamknięte
Pasmo przenoszenia: 15 Hz - 25 kHz
Skuteczność: 103 dB
Impedancja: 32 omy
Przetworniki: 40 mm
Długość kabla: 3 m (bez pilota) + 1,2 m (z pilotem i mikrofonem)
Kompatybilność: Apple, Android, Windows
Masa: 290 g
Cena: 1309 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma Meze Audio.
Zdjęcia: Małgorzata Karasińska, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Tłumienie hałasu
Cena
Nagroda
-
-
stereolife
Są dostępne w naszej sali odsłuchowej w Warszawie, ul. Pańska 75. Sprzętu można posłuchać w godz. Pon-Pt: 10:00 - 20:00 i Sob: 11:00 - 17:00.
0 Lubię -
-
Dominik
Bardzo proszę o poradę. Zachęcony opiniami zastanawiam się nad zakupem tych słuchawek, ponoć ze smartfonami grają dobrze, mam tylko pytanie - jeśli w HTC 10 jest system Hi-Res Audio i ich dołączone dokanałówki też są Hi-Res, to czy lepiej byłoby szukać do tego telefonu słuchawek zamkniętych też Hi-Res? Czy słuchawki też są 24-bitowe, czy tylko odtwarzacz w takich zestawach Hi-Res?
Jestem laikiem w tych sprawach, będę wdzięczny za podpowiedź.0 Lubię -
nowymis
Hi-Res to określenie dotyczące materiału, którego się słucha, czyli tak zwanych plików wysokiej rozdzielczości. Przyjmuje się, że dźwięk wysokiej rozdzielczości to wszystko, co przekracza granicę ustanowioną przez format CD czyli 16 bit/44,1 kHz. Natomiast w odniesieniu do słuchawek, wzmacniaczy czy kolumn nie ma to większego sensu, no może poza ładnym napisem czy naklejką na opakowaniu mówiącą, że dany model nadaje się do słuchania muzyki Hi-Res. Przy wyobrze słuchawek należy raczej kierować się ich jakością, ewentualnie parametrami elektrycznymi typu impedancja czy skuteczność. Logo Hi-Res to obecnie coraz częściej chwyt marketingowy, a nie potwierdzenie faktycznej kompatybilności. Wyjątkiem są streamery, przetworniki albo chociażby odtwarzacze przenośne czyli urządzenia służące do faktycznego "odczytu" plików. Mam nadzieję, że nie namieszałem.
0 Lubię -
Dominik
Ciekawe jakie będą wrażenia po porównaniu ich z dokanałówkami do HTC 10 i moimi wcześniejszymi dokanałówkami Beats Audio Tour 2.0 i czy zgraja się z HTC 10... Ciekawe czy sprawdziłyby się w pewnym stopniu do pracy w domowym studiu...
0 Lubię
Komentarze (6)