1ARC Arrow
- Kategoria: Gramofony i sprzęt analogowy
- Krzysztof Kalinkowski
Niezbyt często zdarzają się mi testy urządzeń wyprodukowanych w Polsce. Wynika to po części z tego, że nadal w naszym kraju jest stosunkowo niewielu producentów, a dystrybutorzy firm zagranicznych mają większą siłę przebicia. Dlatego jestem zawsze bardzo zadowolony, kiedy w moje ręce trafia jakieś urządzenie oznaczone naklejką "Made in Poland". Urządzenia proponowane przez rodzimych producentów są bardzo różne. Są firmy wytwarzające sprzęt z najwyższej półki, dla zasobnych w gotówkę miłośników muzyki, często fantastycznie zaprojektowane i wykonane. Są urządzenia dopasowane do indywidualnych życzeń klientów, jednostkowe, produkowane na konkretne zamówienie. Jest też spora grupa produktów, gdzie konstruktorzy stawiają jedynie na brzmienie, całkowicie ignorując sferę wizualną, co moim zdaniem nie jest najlepszym rozwiązaniem. I w końcu jest całkiem duża grupa produktów dopracowanych wizualnie, dobrze grających i do tego jeszcze wycenionych w sposób bardzo rozsądny. Może trochę uprzedzę fakty, ale testowany przedwzmacniacz plasuje się w tej ostatniej kategorii.
Ale o szczegółach nieco później. Sama firma 1ARC nie była mi znana aż do momentu otrzymania do rąk testowanego urządzenia. Po drobnym rozpoznaniu okazało się, że to produkt konstruktorów zaprzyjaźnionych ze sklepem sprzedającym płyty winylowe - Vinyl Goldmine. Ten fakt wzbudził moje zainteresowanie, ponieważ jeśli jakieś urządzenie jest zaprojektowane przez pasjonatów i dla pasjonatów, zazwyczaj brzmienie takiego produktu jest co najmniej satysfakcjonujące.
Wygląd i funkcjonalność
1ARC Arrow składa się z dwóch osobnych pudełek. Jedno, większe, zawiera właściwy przedwzmacniacz, drugie jest zewnętrznym zasilaczem. Jednostka centralna jest stosunkowo nieduża - ma około 25 cm szerokości i głębokości oraz 5 cm wysokości. Cała obudowa wykonana jest z grubych płytek aluminiowych - gruby front jest srebrny, szczotkowany, reszta obudowy anodowana na czarno. Całość jest solidnie poskręcana, a wszystkie wkręty zagłębiono w odpowiednich podfrezowaniach, co wygląda bardzo estetycznie. Na przedzie obudowy nie ma żadnych manipulatorów ani logo producenta, jest jedynie umieszczona po środku, bliżej dołu obudowy, dyskretna czerwona dioda sygnalizująca włączenie zasilania. Cztery imbusowe wkręty mocujące front do reszty należy uznać za elementy dekoracyjne. Logo odnajdziemy na górze, gdzie zostało prawdopodobnie laserowo wycięte i zabarwione na biało. Całość spoczywa na solidnych, antywibracyjnych nóżkach.
Tylna ścianka przedwzmacniacza jest o wiele ciekawsza. Po jej lewej stronie mamy wejście i wyjście na pozłacanych gniazdach RCA oraz zacisk uziemienia, po środku hebelkowy przełącznik rodzaju wkładki oraz regulator wzmocnienia (gain). Całości dopełnia gniazdo zasilania, będące typowym gniazdem XLR. Muszę jednak wrócić do przełącznika rodzaju wkładki i regulacji wzmocnienia, bowiem nie są do końca typowe. Oprócz standardowych nastaw dla wkładek MM i MC, przełącznik posiada jeszcze jedną pozycję - MC HO. Jest to o tyle ciekawe, że jak dotąd nie spotkałem się z tym w żadnym innym przedwzmacniaczu. Drugą ciekawostką jest regulacja wzmocnienia - jest bezstopniowa, ustawiana przy pomocy potencjometru. Daje to możliwość dostosowania wzmocnienia do czułości naszego wzmacniacza, czy też własnych preferencji w tym zakresie.
Jak wspomniałem wcześniej, zasilacz jest zewnętrzny. Wykonano go w dokładnie taki sam sposób jak jednostkę główną, z grubych płatów aluminium - to prawdziwy wypas. Sądząc po ciężarze, wmontowano tam dość dużych rozmiarów transformator. Przednia ścianka obudowy jest tak samo skromna, jak w głównym urządzeniu - tutaj także znajdziemy jedynie czerwoną, dyskretną diodę. Na tylnym panelu mamy gniazdo IEC z wyłącznikiem oraz zamontowany na stałe, bardzo długi i giętki przewód zasilający niskiego napięcia, pozwalający na dalekie rozstawienie obu części przedwzmacniacza. Według producenta przedwzmacniacz zasilany jest symetrycznie, napięciem +/- 18 V.
Brzmienie
Jak zdradziłem na wstępie, 1ARC Arrow to bardzo kompetentnie grające urządzenie. W brzmieniu czuć ucho miłośnika winylu, postawiono bowiem na przyjemność ze słuchania, a nie wyczynowość. Dźwięk był gęsty, ciepły, prawdziwie analogowy. Testy zacząłem od muzyki jazzowej. W bardzo fajny sposób 1ARC poradził sobie z odwzorowaniem instrumentów, szczególnie akustycznych. Ich brzmienie było nieco pogrubione w niskich rejestrach, co dodawało im masy i naturalności. Dobrze została też oddana przestrzeń nagrań - scena dźwiękowa była całkiem spora, a źródła pozorne na niej dokładnie umiejscowione. Było też sporo tego, co tygrysy lubią najbardziej - audiofilskiego powietrza wokół instrumentów. Najważniejsze było jednak to, że dla 1ARC-a liczyła się tylko muzyka, a nie to, co się działo poza nią. To nie jest urządzenie dla wsłuchujących się w westchnienia muzyków z trzeciego rzędu orkiestry, ale dla tych, którzy przede wszystkim stawiają na zanurzenie się w spektaklu muzycznym i emocjach z tym związanych.
W zasadzie mógłbym poprzestać na opisie z poprzedniego akapitu, ale może nie wszystkich czytelników by to usatysfakcjonowało, więc spróbuję rozłożyć brzmienie testowanego przedwzmacniacza na więcej składowych. Zacznijmy od basu. Do oceny tego podzakresu wykorzystałem oprócz jazzu także płyty z muzyką elektroniczną. Szczególnie utwory Kraftwerk i Dead Can Dance są dla mnie dobrym testerem. Arrow poradził sobie z nimi doskonale. Utrzymał właściwy rytm, pozwolił na zejście ich na odpowiednią głębokość i odpowiednio to kontrolował. Jedynie na ich najniższej części następowało lekkie rozmycie, ale to absolutnie wybaczalne na tym poziomie cenowym. Bardzo przy tym podobała mi się barwa i potęga tego zakresu - naprawdę na wysokim poziomie.
Wysokie tony nie odstawały jakością od basu. Były dźwięczne, wyraźne, a przy tym nie popadające w przesadę, nie wybijające się na pierwszy plan. Nie było też w nich śladu zapiaszczenia. Perkusjonalia były czytelne, miały odpowiedni dla siebie blask. Także w muzyce elektronicznej sprawdzało się to bardzo dobrze. Stare, analogowe syntezatory z płyt Jean Michela Jarre'a czy Vangelisa brzmiały czasem ostro, czasem z lekkim zawoalowaniem, ale właśnie takie powinny być! Naprawdę ciężko jest znaleźć urządzenie, które potrafi to przekazać w tak bezpośredni sposób.
Także średnica nie sprawiła zawodu. Do oceny tego podzakresu najczęściej używam płyt z wokalami, tak też było i tym razem. Lekkie dociążenie dołu pasma zaowocowało tym, że głosy brzmiały bardziej zmysłowo i gładko, niż zazwyczaj. To pomogło trochę trudnym do prawidłowego odtworzenia gardłom, na przykład zachrypniętemu Peterowi Gabrielowi, czy zazwyczaj piszczącej Kate Bush. Z kolei u Adele czar był jeszcze większy, niż zwykle. Konstruktorowi testowanego phono stage'a zdecydowanie udało się uzyskać bardzo przyjemną barwę tego podzakresu, co nie jest wcale takie oczywiste, szczególnie w tym zakresie cenowym.
Na koniec wspomnę może o jednej, dość ważnej rzeczy. Większość odsłuchów przeprowadziłem korzystając z mojego gramofonu i wkładek MC, ale gościnnie miałem u siebie gramofon Transrotora wyposażony we wkładkę MM. Porównując brzmienie na obu rodzajach wkładek mogę powiedzieć, że jest niemal identyczne. Myślę, że różnice, które usłyszałem - nieco gorsze zejście basu, utwardzenie wysokich tonów oraz utrata pewnej plastyczności średnicy z wkładką MM - wynikają bardziej z różnic pomiędzy wkładkami (i deckami), niż odmiennym podejściem 1ARC-a do wzmacnianego sygnału. Jak dla mnie to bardzo dobry prognostyk dla wszystkich, którzy dysponują wkładką MM, a chcą w przyszłości przejść na wersję z ruchomą cewką - Arrow nie będzie ich ograniczał, a może pokazać, że warto takowej zmiany dokonać.
Budowa i parametry
Niestety producent nie pozwolił nam zajrzeć do środka obudów, więc jedyny opis budowy, jaki posiadam, został przedstawiony mi przez konstruktora. Zgodnie z nim, układ wewnętrzny jest całkowicie autorski, oprócz korekcji krzywej RIAA ma dodatkową korekcję eliminującą pasmo powyżej 50 kHz, co ma poprawić reprodukcję wokali, szczególnie przy stosowaniu gorszej jakości wkładek. Układ przedwzmacniacza zbudowany jest wokół selekcjonowanych wzmacniaczy operacyjnych produkcji Analog Devices. Warto jeszcze wspomnieć, że stabilizowany zasilacz dostarcza do jednostki głównej napięcie symetryczne. Według producenta, w ten sposób można osiągnąć o wiele lepsze parametry pracy op-ampów, nie do wykonania przy zasilaniu tylko jednym napięciem. Mam jednak dwa drobne zastrzeżenia natury ergonomicznej - zacisk uziemienia dla przewodu gramofonowego jest umieszczony bliżej gniazd wyjściowych, niż wejściowych, co u mnie - gdzie ten przewód jest połączony na stałe z interkonektem - spowodowało pewną trudność w jego podłączeniu. Także średnica tego zacisku jest zbyt duża - widełki przewodu uziemieniowego nie obejmowały sztyftu, trzeba więc było trochę pokombinować, żeby go wpiąć. I to by było na tyle jeśli chodzi o minusy.
Konfiguracja
HP Thin Client (Win XP + Foobar2000/JRiver), Monster Cable 250DCX, Vovox Vocalis, B&W 804S, Linn Unidisk 1.1, Hegel HD20, iFi iDSD, Stello U3, Manley Shrimp, Linn Akurate A2200, Linn Silver, Linn Black, Mogami Pure Resolution, Ultralink Audiophile Mk II, Enerr Holograph Hybrid, Gigawatt PF-2, Gigawatt PF-1, Gigawatt LC-2 mk II, Gigawatt LC-1 mk II, Audionova Starpower mk II, Michell Gyro SE, Jelco 750D, Dynavector DV-20X2 L, Lyra Dorian, iFi iPhono, iFi Tube, AKG K142HD, AKG K619, Pro-Ject Headbox i gościnnie Transrotor Rossini, Transrotor TR800 i Transrotor Uccello.
Werdykt
Bardzo dobrze wykonane urządzenie zaprojektowane przez pasjonatów czarnej płyty, co słychać. Czaruje słuchacza prawdziwie winylową barwą dźwięku i gęstym przekazem. Dodatkowo posiada unikatowe rozwiązania funkcjonalne - bezstopniową regulację wzmocnienia i dostosowanie do wkładek MC HO. Myślę, że producent będzie dalej pracował nad jego rozwojem, być może wersją pozwalającą na zmianę wszystkich nastaw obciążenia i pojemności wkładki, ale już teraz urządzenie to stanowi bardzo ciekawą propozycję dla posiadaczy średniej klasy gramofonów. Co najważniejsze, dobrze gra zarówno z wkładkami MM jak i MC, a to naprawdę nie jest częste. Oczywiście nie jest to sprzęt bez wad. Jak w każdym urządzeniu z tej półki cenowej, tutaj też konstruktor musiał zdecydować się na pewne kompromisy. Ale moim zdaniem, wyborów dokonał bardzo dobrych. Zdecydowanie polecam więc wciągnięcie 1ARC-a na listę odsłuchową przez wszystkich, którzy szukają naprawdę dobrego przedwzmacniacza gramofonowego.
Dane techniczne
Pasmo przenoszenia: 19 – 21000 Hz (korekcja RIAA + autorska 3,2 μS)
Tryb sterowania: Manualny
Typ wkładki: MM/MC/MC HO
Typ pracy układu: Układ scalony (podwójny układ wzmacniaczy operacyjnych)
Zniekształcenia THD: <0,03%
Pojemność wejściowa MM: 150 pF
Impedancja wejściowa MM: 47 kΩ
Impedancja wejściowa MC: 91 Ω
Impedancja wejściowa MC HO: 1 kΩ
Wzmocnienie MM: 30-60 dB (regulacja płynna)
Wzmocnienie MC: 30-60 dB (regulacja płynna)
Stosunek sygnał/szum MM: 78 dB
Stosunek sygnał/szum MC: 79 dB
Zużycie prądu: 10W (zasilacz symetryczny stabilizowany)
Cena: 3199 zł
Sprzęt do testu udostępniła firma 1ARC.
Zdjęcia: Małgorzata Filo, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
Maciek
Dobrą praktyką jest pokazywanie co dane urządzenie ma w środku, jak i z czego jest zbudowane. Niestety na stronie producenta nie można uświadczyć zdjęć wnętrza. Jakość komponentów i wykonania determinuje przynajmniej w moim wypadku decyzję o wstępnym odsłuchu i ewentualnym późniejszym zakupie.
0 Lubię -
revelatorr
Ja myślę że najlepszą praktyką byłoby zamieszczanie przez producenta schematów elektronicznych i jeszcze spisu części, które trzeba kupić, żeby sobie taki klocek złożyć w piwnicy.
1 Lubię -
-
-
-
-
Przemek
Panie Krzysztofie mam na odsłuchu obecnie wersję SE i mam pytanie natury technicznej. Jak Pan sobie poradził z widełkami od przewodu uziemieniowego - moje również są zbyt wąskie dla sztyftu i w całości go nie obejmują. Odginać je? Pozdrawiam!
0 Lubię
Komentarze (7)