Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Pylon Audio Ruby Monitor

Pylon Audio Ruby Monitor

Na temat firmy Pylon Audio, jej historii i filozofii napisaliśmy już chyba wszystko, co można było napisać. Chciałbym powiedzieć, że śledziliśmy jej losy od samego początku, ale tak naprawdę zainteresowaliśmy się jej produktami dopiero wtedy, gdy zaczęła odnosić pierwsze sukcesy, a o kolumnach z serii Topaz i Pearl zaczęło się robić głośno. Później były Sapphire'y, Diamondy, Opale i Corale, nie wspominając o zestawach, w których powstaniu jarocińska manufaktura miała mniejszy lub większy udział (jak chociażby podłogówki produkowane pod marką Unitra czy piękne Audio Physiki z serii Classic). Każdy taki test był okazją do nadrobienia zaległości w dziedzinie najnowszych sukcesów Pylona. Wyglądało to tak, jakby firma krok po kroku zaliczała kolejne punkty przygotowanego znacznie wcześniej planu. Wprowadzenie kolejnej serii kolumn, dodanie wersji lakierowanych, wejście na rynki zagraniczne, produkcja własnych przetworników średnio-niskotonowych, premiera nowych flagowców, nawiązanie współpracy z utytułowanymi partnerami, nagrody, wystawy, wyróżnienia, poszerzenie palety fornirów i lakierów, powiększenie fabryki... Raz po raz nachodzi mnie myśl, że warto byłoby pojechać do Jarocina i przygotować reportaż z zakładów Pylona, jednak za każdym razem pojawia się oczywisty problem - taki artykuł musiałby być często aktualizowany, bo w ciągu roku sytuacja może się już zmienić na tyle mocno, że spora część informacji zwyczajnie straci ważność.

Lokomotywa pędzi tak, że nigdy nie ma dobrego momentu ani na reportaż, ani na wywiad, ani nawet na test. Ostatni przeprowadziliśmy rok temu, kiedy to do naszej redakcji zawitały niezwykle eleganckie podłogówki Ruby 25 mkII. Były świetne, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc miałem nadzieję, że w następnej kolejności będę mógł przyjrzeć i przysłuchać się flagowym Jasperom, które zaprezentowano w ubiegłym roku podczas wystawy Audio Video Show. Ich wprowadzenie jest bowiem krokiem, na który czekałem od dłuższego czasu - bezpośrednim, ale doskonale zaplanowanym atakiem na wysoką półkę cenową, gdzie kilku polskich producentów próbowało się dostać, ale zwykle, z nielicznymi wyjątkami, kończyło się to na szumnych zapowiedziach, dwóch lub trzech dużych wystawach i dziwnych opowieściach o arabskim szejku, który poklepał właściciela firmy po ramieniu i obiecał zadzwonić, gdy skończy budowę swojego siedemnastego hotelu. Jaspery nie są jakimś strzałem w ciemno ani desperacką próbą zwrócenia na siebie uwagi. Wydają się być logiczną kontynuacją tego, co Pylon pokazywał nam do tej pory. Majestatyczne, zakrzywione obudowy, legendarne Revelatory Scan-Speaka, zwrotnice zbudowane z elementów wysokiej jakości, piękne wykończenia... W swoich testach wielokrotnie pisałem, że kolumny Pylona grają tak, jakby były zdecydowanie droższe. I to bez względu na serię i rzeczywisty poziom cenowy. To samo można powiedzieć o Pearlach, Opalach, Sapphire'ach czy Diamondach. Przyjmując, że zestawy z Jarocina kosztują zwykle 50-75% tego, co zagraniczna konkurencja oferująca podobną jakość wykonania i brzmienia, wychodzi na to, że im droższe Pylony kupimy, tym więcej wygramy. Idąc tym tropem, Jaspery 25 powinny być konkurencją dla podłogówek za 30-40 tysięcy złotych. Bardzo, ale to bardzo chciałem skonfrontować tę teorię z rzeczywistością. Moje plany pokrzyżowało jednak przeciągające się opóźnienie w dostawach przetworników, w związku z czym przedstawiciel firmy, w osobie samego prezesa, zaproponował mi opcję alternatywną - skromne, podstawkowe zestawy Ruby Monitor. Marudziłem. Oj, jak marudziłem... O tym, że polska firma potrafi budować dobre i niedrogie kolumny, wiem przecież doskonale. Nie muszę się o tym przekonywać po raz siódmy (na łamach naszego magazynu opublikowaliśmy do tej pory dziesięć recenzji kolumn Pylona, z czego sześć wyprodukowałem własnoręcznie). A ponieważ ostatnio opisywałem właśnie podłogówki Ruby 25 mkII, testowanie ich podstawkowego odpowiednika wydało mi się mało interesujące. Mateusz Jujka, który prywatnie jest bardzo sympatycznym gościem, powiedział jednak "posłuchaj ich, nie pożałujesz". Wystarczyły dwa dni, a pod drzwiami miałem już paczkę z firmowymi oznaczeniami i odręcznym dopiskiem "recenzja". Co za pyry, no... Nie myślcie sobie, że Wam te Jaspery odpuszczę!

Pylon Audio Ruby Monitor

Wygląd i funkcjonalność

Nowe pomysły, wystawy, premiery, sukcesy, zdjęcia z uśmiechniętymi dystrybutorami, zleceniodawcy pokroju Audio Physica, nagrody, inwestycje i bezceremonialne granie na nosie utytułowanej konkurencji - wszystko to sprawia, że Pylona powinniśmy szczerze nienawidzić. Tyle, że... Nosz kurczę, nie da się. Jarocińska manufaktura nie dość, że zasadniczo nie popełnia błędów, to jeszcze stara się unikać jakichkolwiek konfliktów i wchodzenia w tematy, które w audiofilskim środowisku uchodzą za dyskusyjne, podejrzane lub wątpliwe moralnie. Niektórzy powiedzą nawet, że firma od dawna gra bezpiecznie, ale jestem przekonany, że każda większa zmiana w rodzaju wprowadzenia nowej gamy kolumn lub rozszerzenia palety kolorystycznej jest poprzedzona miesiącami projektowania, odsłuchów, prób i rozmów z dystrybutorami, dealerami i klientami. U podstaw sukcesu Pylona leży bowiem zaspokajanie potrzeb tych ostatnich. Nie jakieś kosmiczne technologie, nie wymyślanie koła od nowa, nie budowanie wysokoskutecznych kolumn z tubowymi tweeterami i owalnymi membranami biernymi, ale dostarczanie melomanom i audiofilom zestawów głośnikowych, które są zbudowane zupełnie normalnie, mają przyzwoite parametry i dobre przetworniki, a do tego bardzo dobrze grają, potrafią dopasować się do każdego pomieszczenia i nie kosztują majątku. Czego chcieć więcej? Jakby tego było mało, firma utrzymuje bardzo bliski kontakt ze swoimi klientami, którzy chętnie dzielą się zdjęciami swoich systemów, pytają producenta o wskazówki co do sprzętu towarzyszącego i podsuwają mu pomysły na kolejne kolumny. Do rzadkości nie należą nawet historie doświadczonych "pyloniarzy", którzy w ciągu kilku lat przerobili trzy lub cztery pary głośników, za każdym razem wspinając się o krok wyżej. Niewiele firm z branży audio może pochwalić się tak licznym i tak oddanym gronem fanów. Najlepsze jest jednak to, że nie ma w tym żadnego zadęcia i bufonady. Kiedy podczas ubiegłorocznego Audio Video Show wparowaliśmy z aparatami do pokoju Pylona, prezesa firmy zastałem nie w garniturze obok pięknych, białych Jasperów 25, ale... Za jednym z ustawionych po bokach paneli akustycznych, gdzie ubrany w jeansy i zwyczajny t-shirt z firmowymi oznaczeniami siedział na podłodze i skręcał krzesła, bo w sali zlokalizowanej na parterze hotelu Radissson Blu Sobieski szybko zaczęło brakować miejsc siedzących. Wstał, otrzepał się, po cichutku przywitał się z nami i, wskazując na wygięte podłogówki, powiedział "no, takie zrobiliśmy". Jeśli więc za sukcesem Pylona kryje się coś tajemniczego, na pewno nie jest to agresywny marketing.

Mam jednak inny problem z Pylonem. I to już od dawna. Nie chodzi o firmę lub jej poczynania, ale o to, co z jej produktami wyprawiają klienci. Facebookowy fanpage jarocińskiej manufaktury jest pełen zdjęć, które po pewnym czasie zlewają się w jeden obrazek i mogłyby stanowić świetną bazę do stworzenia poradnika pod tytułem "czego nie robić z zestawami głośnikowymi". Są wprawdzie pozytywne przykłady (w tym systemy, w których Pylony pracują ze znacznie droższą elektroniką), ale standardowa sytuacja to ogromny telewizor, pod nim komoda z amplitunerem i dekoderem oraz kolumny wepchnięte w ścianę, czasami nawet między wspomnianą komodą a biurkiem lub jakąś witrynką z kieliszkami. Rozumiem różne ograniczenia i konieczność wmontowania sprzętu w wystrój pomieszczenia odsłuchowego. Wiem, że nie każdy ma do dyspozycji przestronny salon, w którym sprzęt audio może stanąć sobie tak, jak jest to wymagane. Jestem świadomy, że w życiu czasami trzeba iść na kompromisy, aby zadowolone były nie tylko głośniki, ale także wszyscy dookoła. Ale dlaczego odmawiać im choćby tych 20-30 cm? Co drugie Pylony na tych zdjęciach dosłownie ryją gniazdami o tynk. Nie mówię już o ustrojach akustycznych. Ktoś walnął na ścianie kafelki albo beton? Trudno, niech tak będzie. Tylko dlaczego Diamondy 28 z bass-reflexem dmuchającym do tyłu stoją w dwudziestometrowym pokoju przytulone do ściany tak, że jeszcze trochę, a stałyby u sąsiada?

Ze wszystkich tych zdjęć można wywnioskować przede wszystkim dwie rzeczy. Po pierwsze, klientom Pylona bardzo odpowiada to, że mogą wybrać kolor okleiny pasujący do mebli, więc był to ze strony producenta strzał w dziesiątkę. Po drugie, albo posiadacze Pylonów nie wiedzą jak się z takimi kolumnami obchodzić, albo mają taką wiedzę, ale z jakiegoś powodu z niej nie korzystają. Jest to oczywiście ogromny kompromis. Wiem, że życie to nie bajka, a czasami kolumny muszą stać przy ścianie, bo stolik, bo pies, bo dziecko, bo żona rozkłada przed telewizorem matę do jogi i wymachuje rękami i nogami na prawo i lewo... Sam też nie jestem kosmitą żyjącym na innej planecie. Ale po jaką cholerę kupować sprzęt, który zaraz po wyjęciu z pudełka zamierzamy zarżnąć na kilka różnych sposobów? Głównie nieprawidłowym ustawieniem i kiepską elektroniką. Kolumny kosztują powiedzmy pięć tysięcy złotych, ale grają jak konkurencja za 7000-8000 zł, więc rozsądek podpowiadałby, aby użyć wzmacniacza i źródła z podobnej półki. A co robi typowy klient Pylona? Kupuje amplituner za 2000 zł. Akustyka pomieszczenia do kitu, ustawienie jak z horroru, a sprzęt towarzyszący dobrany na zasadzie "jak najwięcej za jak najmniej". Domyślam się, że większość tych osób powie, że ich zdaniem dźwięk jest super. Mam jednak wrażenie, że soundbar byłby dla nich tak samo super, a przynajmniej używaliby go zgodnie z przeznaczeniem.

Przekaz bijący z tej galerii jest dość jasny. Witrynka z kieliszkami jest dla mnie ważniejsza niż dźwięk... Nie przeszkadza mi stół zasłaniający prawy głośnik średniotonowy i stojący na nim wazon, zasłaniający tweeter... Musiałem powiesić wzmacniacz i odtwarzacz na ścianie, bo żona na szafce obok postawiła świeczkę, kaktusa i dwie ramki ze zdjęciami... Zdarzają się też pozytywne wyjątki, ale generalnie krew się w żyłach gotuje. Ja wymiękłem w momencie, gdy zobaczyłem zdjęcie dosuniętych na maksa do ściany Diamondów Monitor w dziwnym, fioletowym kolorze, z dopiskiem "wybór redakcji" (żeby nie było wątpliwości, nie chodzi o nas). Producent oczywiście nie ma wielkiego wpływu na to, co ludzie zrobią z jego sprzętem. Jeżeli ktoś chce kupić luksusowy samochód z mocnym silnikiem i jeździć nim 30 km/h po dziurawych drogach, jego sprawa. Może także kupić wypasiony, gamingowy komputer i rżnąć na nim w pasjansa. Wydaje mi się jednak, że nie zaszkodziłoby przygotować jakiejś uniwersalnej instrukcji obsługi ze wskazówkami odnośnie prawidłowego ustawienia kolumn. Nawet szerzej zakrojona kampania informacyjna nie byłaby głupim pomysłem, bo wygląda to tak, jakby producent lodówek chwalił się, że co drugi klient nie widzi różnicy między przodem a tyłem i stawia lodówkę drzwiami do ściany. Na szczęście istnieje też inna metoda radzenia sobie z takimi problemami. Można przecież stworzyć głośniki, których w zasadzie nie ma jak "zepsuć". W tym przypadku byłyby to zestawy, które sprawdzą się w małych i średnich pomieszczeniach, w dziwacznym ustawieniu, najlepiej w obudowie zamkniętej lub z tunelem rezonansowym skierowanym do przodu, a do tego na tyle niedrogie, żeby połączenie z budżetową elektroniką nie odebrało im na dzień dobry chęci życia. I zdaje się, że takim czymś są Ruby Monitor.

Nad ich konstrukcją i wyglądem zewnętrznym nie będę się specjalnie rozwodził, bo większość tej pracy wykonałem podczas testu podłogówek Ruby 25 mkII. Mimo to, muszę przyznać, że opisywane monitory są wyjątkowo zgrabne i sprawiają wrażenie bardzo, bardzo solidnych. Spodobała mi się nawet okleina, która może nie wygląda jeszcze tak dobrze, jak wykończenia stosowane w najwyższych seriach Pylona (nie wspominając już o Audio Physicach Classic 5), ale za 2799 zł naprawdę nie ma na co narzekać. Tym bardziej, że oprócz porządnej stolarki otrzymujemy tutaj autorski głośnik nisko-średniotonowy PSW 17.8 EXS z membraną wykonaną z Endumaxu, należącą do serii Prestige, miękką kopułkę H1149-06 27TDC Seasa i kilka innych dodatków, które razem dają wrażenie obcowania ze znacznie droższymi monitorami. Wystarczy spojrzeć na gniazda. Nie są to małe, brzydkie terminale wciśnięte w plastikowy profil, ale eleganckie "wubety" wystające z czarnej, lustrzanej płytki znamionowej. Fakt, polska firma nie stosuje tego rozwiązania po raz pierwszy, co nie zmienia faktu, że mało które monitory mieszczące się w kwocie trzech tysięcy złotych za parę wyglądają tak dobrze nie tylko z przodu, ale i z tyłu. Skoro o przodzie mowa, najciekawszym elementem jest szeroki tunel rezonansowy zlokalizowany przy samej podstawie skrzynek. Podobnie jak głośniki, został on zabezpieczony czarną, metalową siateczką. Dzięki temu delikatne elementy drgające są niemal całkowicie bezpieczne (no, ciekawski maluch zawsze może użyć czegoś w rodzaju patyczka, ale palca w kopułkę na pewno nie wsadzi), a obecność ażurowego grilla będzie miała bardzo, bardzo niewielki wpływ na jakość brzmienia (niektórzy producenci twierdzą, że maskownice takiego typu są praktycznie niewidoczne w pomiarach). Na zasłonięcie tunelu rezonansowego w ten sam sposób zdecydowano się zapewne dlatego, aby zachować wizualną spójność całego projektu, jednak przy okazji każdy użytkownik testowanych monitorów będzie mógł mieć pewność, że do środka nic nie wleciało ani nie weszło. Znajomy serwisant powiedział nam kiedyś, że klocki, papierki, kawałki pizzy lub martwe owady w kolumnach z klasycznym, otwartym bass-reflexem to nic nadzwyczajnego... Gdyby ktoś miał wątpliwości co do siateczek, Pylon oferuje też tradycyjne, okrągłe maskownice z magnetycznym mocowaniem.

Podczas ustawiania kolumn w pokoju odsłuchowym powinniśmy brać pod uwagę nie tylko własną wygodę i charakterystykę częstotliwościową (naturalnie, mam tu na myśli przede wszystkim problemy z niskimi tonami), ale także coś, co nazywa się stereofonia. Dosuwając głośniki do ściany lub upychając je w ciasnej przestrzeni, w dużym stopniu się jej pozbawiamy. Chciałbym wierzyć, że klienci Pylona wykonają choć jeden eksperyment, aby się o tym przekonać, ale kiedy przypomnę sobie zdjęcia na firmowym fanpage'u, oczyma wyobraźni widzę już Ruby Monitory stykające się gniazdami z tylną ścianą, powieszone na suficie albo położone płasko obok siebie, między dekoderem a telewizorem.

Jeśli chodzi o wygląd jedynych monitorów z serii Ruby, jedynym elementem budzącym moje wątpliwości jest firmowe logo. Wykonano je w bardzo elegancki sposób, jednak nie mogę zrozumieć dlaczego zostało zamontowane tuż nad wylotem tunelu rezonansowego. Wygląda to trochę dziwnie. Zupełnie jakby monterzy chcieli zaoszczędzić sobie trochę pracy, korzystając z obecności poziomego frezu, do którego można równać literki. Moim zdaniem logo powinno znaleźć się w połowie odległości między głośnikiem nisko-średniotonowym a szczelinowym bass-reflexem. O wiele bardziej zastanowiły mnie jednak nagwintowane tuleje w podstawach opisywanych zestawów. Zwykle producenci kolumn montują je w podłogówkach, aby użytkownik mógł wkręcić w nie kolce lub nóżki, których wysokość można swobodnie regulować. Jeżeli tego typu otwory widzimy w monitorach, jest to wyraźna wskazówka, że możemy zaopatrzyć się w firmowe podstawki zaprojektowane tak, aby można je było skręcić z głośnikami w jedną całość. Tymczasem w modelu Ruby Monitor tuleje zostały rozstawione tak szeroko, jakby producent chciał nam dać do zrozumienia, że możemy traktować je jak mini-podłogówki. Na wyposażeniu znalazłem nawet komplet metalowych nóżek podklejonych filcem. Różne rzeczy widziałem, ale monitory na metalowych nóżkach o regulowanej wysokości? Czyżby była to ze strony producenta wyraźna sugestia, że opisywane monitory możemy stawiać na komodach, biurkach, regałach, konsolkach i innych tego typu meblach? Nie ma dmuchającego do tyłu bass-reflexu, więc czemu nie? Przyznam, że takie rozwiązanie automatycznie wzbudza we mnie delikatny, wewnętrzny sprzeciw. Podczas ustawiania kolumn w pokoju odsłuchowym powinniśmy brać pod uwagę nie tylko własną wygodę i charakterystykę częstotliwościową (naturalnie, mam tu na myśli przede wszystkim problemy z niskimi tonami), ale także coś, co nazywa się stereofonia. Dosuwając głośniki do ściany lub upychając je w ciasnej przestrzeni, w dużym stopniu się jej pozbawiamy. Chciałbym wierzyć, że klienci Pylona wykonają choć jeden eksperyment, aby się o tym przekonać, ale kiedy przypomnę sobie zdjęcia na firmowym fanpage'u, oczyma wyobraźni widzę już Ruby Monitory stykające się gniazdami z tylną ścianą, powieszone na suficie albo położone płasko obok siebie, między dekoderem a telewizorem (przysięgam, że pewnego dnia pójdę o krok dalej i zacznę robić zdjęcia Pylonów zamkniętych wewnątrz szklanej witrynki albo wywalonych na balkon i grających do środka przez uchylone okno).

Dlaczego producent zadał sobie tyle trudu i wyposażył swoje monitory we wkręcane, podklejone filcem nóżki? Czy chodziło o to, aby pod stojącymi na komodzie kolumienkami łatwiej było zetrzeć kurz? Szczerze mówiąc, nie potrafię znaleźć innego wytłumaczenia, bo teoria o poziomowaniu głośników brzmi co najmniej tak nieprawdopodobnie, jak opowieści o tym, że epidemia koronawirusa została wywołana przez Chińczyka, który zrobił sobie zupę z nietoperza. Odruchowo pomyślałem, że nagwintowane tuleje można wykorzystać w bardziej audiofilski sposób, przykręcając monitory do porządnych podstawek. Sęk w tym, że ich górne blaty musiałyby być naprawdę, naprawdę duże, bo podstawa opisywanych monitorów mierzy 19,6 cm szerokości i 31,5 cm głębokości, a otwory zostały umieszczone niemal w samych narożnikach. W rezultacie, górne blaty wykorzystywanych przeze mnie podstawek Custom Design RS 202 spokojnie zmieściły się między wkręconymi nóżkami. Wyglądało to doprawdy komicznie. Myślę, że niegłupim pomysłem byłoby stworzenie dedykowanych podstawek, na przykład takich z jedną, solidną, prostokątną, metalową nogą (z możliwością dociążenia piaskiem) i górnym blatem w kształcie litery "X" (aby na każdym z czterech ramion znalazł się otwór na śruby). Dla audiofilów byłby to znak, że Ruby Monitor nie jest tylko głośnikiem stworzonym z myślą o ludziach, którzy traktują kolumny jak przedłużenie telewizora lub meblościanki. Może w ogóle nie o to chodziło? No właśnie - może tak naprawdę mamy do czynienia z wysokiej klasy sprzętem, którego zlekceważenie byłoby dużym, dużym błędem? Odpowiedzi na to pytanie może udzielić nam tylko odsłuch.

Pylon Audio Ruby Monitor

Brzmienie

Polska firma ma ciekawe podejście do monitorów. Tak naprawdę, w tym momencie w jej katalogu znajdziemy zaledwie cztery modele podstawkowe zbudowane z myślą o pracy w systemach stereo - Diamond Monitor, Ruby Monitor, Opal Monitor i Pearl Monitor. Wszystkie są na tyle poważne, aby można było im powierzyć nagłośnienie nawet średniej wielkości pomieszczenia bez wspomagania w postaci aktywnego subwoofera. Wyraźnie widać, że Pylon koncentruje się na zestawach podłogowych, nie wprowadzając za jednym zamachem pełnych serii głośników przypominających gotowe zestawy kina domowego, z dziwnymi surroundami i głośnikami centralnymi. Te, jeśli już, pojawiają się w ofercie znacznie później. Mogłoby się wydawać, że z monitorami w ogóle nie jest Pylonowi po drodze, ale to nieprawda. Każdy model podstawkowy pełni tu ważną funkcję i został stworzony "do czegoś". Monitory z serii Pearl i Opal potrafią zaprezentować duży, pełnopasmowy dźwięk i sprawdzają się w sytuacjach, w których nawet najmniejsze zestawy wolnostojące z tych serii nie są dobrym rozwiązaniem. Diamond Monitor to bardzo charakterystyczna konstrukcja. Nie jest to skromniejszy odpowiednik podłogowych Diamondów 25, ale głośnik oferujący szybsze, bardziej przejrzyste, wręcz delikatnie "podkręcone" brzmienie, w którym znajdziemy mniej typowej dla Pylonów łagodności, spójności i kultury grania, za to zdecydowanie więcej konkretów, detali i ostrych konturów. Wielu producentów stosuje taktykę, która w pewnym sensie zapewnia bezpieczeństwo zarówno kupującym, jak i im samym - wystarczy znaleźć kolumny, których brzmienie nam się podoba, a następnie dobrać rozmiar dopasowany do metrażu i akustyki nagłaśnianego pomieszczenia. Odsłuch podstawkowych Diamondów uświadomił mi, że inżynierowie Pylona potrafią wyjść poza ten schemat i zaoferować swoim klientom coś ciekawszego. Poszczególne modele należące do tej samej serii mogą być nie tylko mniejsze lub większe, ale także trochę inaczej zestrojone.

Jak na tym tle wypadają monitory z serii Ruby? Cóż, w ich brzmieniu na pewno można znaleźć wiele podobieństw do Ruby 25 mkII. Podobnie, jak w modelu wolnostojącym, wiele dobrego dają tu membrany z Endumaxu, nadające opisywanym zestawom odrobinę charakterystycznego zabarwienia. Jednocześnie należy zwrócić uwagę na dwa bardzo istotne elementy. Po pierwsze, monitory nie mają problemów z niskimi tonami. Żadnych. Ani z zejściem, ani z kontrolą, ani ze "szczegółami", takimi jak barwa, wypełnienie, szybkość czy umiejętność płynnego przejścia w górę, bez przysłaniania średnicy (która, podobnie jak w modelu podłogowym, jest jednym z ważniejszych atutów tych kolumn) lub zostawiania w tym miejscu jakiejś dziwnej dziury, w której pewne dźwięki giną niemal całkowicie, a inne są sztucznie dopalane na brzegach, aby stworzyć wrażenie, że głośnikom niczego nie brakuje. Niektórzy melomani będą podejrzliwie patrzeć na szerokie tunele rezonansowe zasłonięte metalowymi siateczkami, ale gwarantuję, że nie ma się czego obawiać. Wręcz przeciwnie. W komfortowych warunkach, na dobrych standach i z odrobiną wolnej przestrzeni dookoła, testowane monitory zachowują się co najmniej tak samo dobrze, jak podobne zestawy z bass-reflexem na tylnej ściance, natomiast w trudniejszych, bardziej kompromisowych okolicznościach meblowo-pokojowych powinny poradzić sobie znacznie lepiej, w dalszym ciągu pozwalając użytkownikowi cieszyć się zdrowym, pełnopasmowym dźwiękiem. Z wpychaniem Pylonów w ciasne zakamarki telewizyjnego regału bym się jednak nie rozpędzał. Tutaj do gry wchodzi bowiem drugi element, na który zwróciłem uwagę od razu - przestrzeń. Drodzy moi, co się tutaj odjaniepawliło, to sam nie rozumiem. Nie będę nawet mnożył przymiotników, które przychodzą mi w tym momencie do głowy. Wystarczy powiedzieć, że tak rozbudowana, trójwymiarowa, precyzyjna i totalnie odklejona od głośników stereofonia jest w tym przedziale cenowym prawdziwym ewenementem. Po raz kolejny okazało się, że monitorów nie powinno się traktować jak biedniejszych podłogówek z mniejszym basem. W porządku, bas może i mniejszy (choć nawet w trzydziestometrowym pokoju zupełnie mi go nie brakowało), ale przestrzeń o klasę lepsza. Może wypisuję głupoty. Może od testu Ruby 25 mkII upłynęło już zbyt wiele czasu, a ja zapomniałem, że i one miały w tej dziedzinie wiele do pokazania. Ale w ich teście skupiłem się na średnicy, porównując ją nawet z tym, co wyprawiają polipropylenowe głośniki stosowane w monitorach produkowanych na licencji BBC (w przypadku opisywanego modelu mógłbym to wszystko powtórzyć), natomiast tym razem nic nie urzekło mnie tak, jak stereofonia.

Po kilku minutach odsłuchu, Ruby Monitorów zrobiło mi się wręcz szkoda. Zagrały tak dobrze i tak nieadekwatnie do swojej ceny, że aż ciężko było mi w to uwierzyć. Testowałem przecież podłogówki Ruby 25 mkII, w związku z czym powinienem mieć w głowie pewne wyobrażenie na temat brzmienia ich podstawkowej wersji. A jednak takiego spektaklu się nie spodziewałem. Choć niejedno już w życiu słyszałem, a zestawy z jarocińskiej manufaktury też zaskoczyły mnie nie raz i nie dwa, w mojej podświadomości chyba nie było miejsca na to, że monitory za 2799 zł mogą zagrać aż tak dobrze, z tak spektakularną przestrzenią, zdrowym basem, naturalną średnicą i ciekawym, rewelacyjnie uchwyconym balansem między przejrzystością a gładkością. Dodam tylko, że w ostatnim czasie testowałem wiele fajnych lub ekstremalnie fajnych zestawów podstawkowych - Audiovector R1 Signature (11490 zł), Wharfedale Linton Heritage (4398‬ zł), ELAC Vela BS 403 (8998‬‬ zł), Mission ZX-2 (3998‬‬ zł), Focal Kanta Nº 1 (21998‬‬ zł), JBL HDI 1600 (6980‬ zł) oraz ATC SCM 11 (6990 zł), których recenzja powinna pojawić się na łamach naszego portalu w ciągu kilku dni. Nawet na postawie ostatnich testów widać więc, że mam pewne rozeznanie w temacie monitorów, choć - przyznaję - zwykle są to konstrukcje z wyższej półki. No właśnie... Dlaczego więc podczas odsłuchu Pylonów zupełnie nie było tej różnicy słychać?! Oczywiście, Ruby Monitory grają inaczej, ale w stosunku do monitorów za 4000-7000 zł nie miałem wrażenia jakiejś katastrofalnej przepaści jakościowej. Spokojnie jestem sobie w stanie wyobrazić sytuację, w której po krótkim odsłuchu, tylko na podstawie charakteru i jakości brzmienia, wybrałbym Pylony zamiast Missionów czy vintage'owych skrzyń Wharfedale'a. Z ATC, ELAC-ami i JBL-ami byłoby trochę trudniej, bo tutaj pewien postęp (wnikający głównie z zastosowania znacznie droższych komponentów) powinien objawić się szybciej. SCM 11 idą w kierunku studyjnej czystości i potrafią pokazać muzykę w bardzo bliski, sugestywny, namacalny i bezpośredni sposób. HDI 1600 oferują duży, koncertowy dźwięk z imponującym basem i wyrazistą górą pasma. Vela BS 403 to jeden z moich faworytów - głośnik, który być może pracowałby w moim systemie odniesienia, gdybym miał do nagłośnienia ciut mniejsze pomieszczenie. Sęk w tym, że Ruby Monitor też ma wiele, wiele zalet i mimo dość oczywistej różnicy jakościowej (podkreślam - różnicy, nie przepaści) w stosunku do wymienionej trójki, nie zdziwię się ludziom, którzy po krótkim odsłuchu zdecydują się na Pylony, uznając, że zaoszczędzone w ten sposób pieniądze lepiej będzie dorzucić do wzmacniacza, źródła, podstawek i kabli.

Towarzystwo sprzętu i okablowania z wyższej półki zupełnie polskich monitorów nie przestraszyło. Zagrały tak, jakby miały z tego niesamowitą frajdę. Zupełnie jakby ucieszyły się, że tym razem nie będą siedziały w ciasnej meblościance, podłączone do budżetowego amplitunera, ze źródłem muzyki w postaci teledysków z YouTube'a przesyłanych ze smartfona przez Bluetooth.

No właśnie - Ruby Monitory zagrały świetnie, ale z czym i w jakich warunkach... Mogę opowiadać o dobrze zrównoważonym brzmieniu i fantastycznej, trójwymiarowej przestrzeni, ale być może usłyszałem to tylko dlatego, że potraktowałem polskie głośniki po królewsku. Podobnie, jak większość kolumn opisywanych na łamach StereoLife, trafiły do systemu, którego używam na co dzień. Unison Research Triode 25, Auralic Vega G1, Clearaudio Concept, a nawet listwa Enerr One 6S DCB to urządznia znacznie, znacznie od Pylonów droższe. Można przyjąć, że wycisnąłem z nich wszystko, co tylko wycisnąć się dało. Nie zmienia to jednak faktu, że bawiłem się znakomicie. Co wydaje się równie ważne, towarzystwo sprzętu i okablowania z wyższej półki zupełnie polskich monitorów nie przestraszyło. Zagrały tak, jakby miały z tego niesamowitą frajdę. Zupełnie jakby ucieszyły się, że tym razem nie będą siedziały w ciasnej meblościance, podłączone do budżetowego amplitunera, ze źródłem muzyki w postaci teledysków z YouTube'a przesyłanych ze smartfona przez Bluetooth. Podłączanie sprzętu i okablowania za kilkadziesiąt tysięcy złotych do monitorów wycenionych na 2799 zł wydaje się równie nielogiczne, ale przynajmniej daje bardzo satysfakcjonujący efekt i pozwala sprawdzić co tak naprawdę te głośniki potrafią. Nikomu nie będę takiego połączenia polecał, jednak warto wyciągnąć z tej lekcji pewne wnioski i pokombinować tak, aby zapewnić Pylonom odpowiednie towarzystwo, traktując je adekwatnie nie do ceny, ale do brzmienia, jakie oferują. Czy jest ono dla kogoś warte cztery, pięć czy sześć tysięcy złotych, to już sprawa umowna. Na rynku można znaleźć dwukrotnie droższe zestawy podstawkowe, które Ruby Monitory rozgromią w pięciominutowym porównaniu, więc realną poprzeczkę cenową możecie ustawić sobie mniej więcej na tym poziomie. Gdybym miał zbudować na ich bazie audiofilski system stereo, zacząłbym niewątpliwie od... Ustawienia i podstawek. Nie będę nikogo przekonywał do odsuwania kolumn od tylnej ściany na metr czy dwa, bo nie o to chodzi, ale pozostawienie tych 30-40 cm z odrobiną wolnej przestrzeni po bokach powinno być dobrym punktem wyjścia do dalszych eksperymentów. Standy - możliwie ciężkie i stabilne. Mogą nawet stanąć na kolcach i granitowych płytach. Tutaj trzeba będzie pokombinować, ale bez oszczędzania i oszukiwania się, że najtańsze podstawki stworzone z myślą o maleńkich surroundach będą wystarczające. Wbrew pozorom, Ruby Monitor to kawał solidnego klocka, któremu trzeba zapewnić prawidłowe podparcie. Przy wyborze wzmacniacza na pewno zwróciłbym uwagę na takie konstrukcje, jak Musical Fidelity M2si, Audiolab 6000A, Fezz Audio Silver Luna, Unison Research Unico Primo, Exposure XM5, NuPrime IDA-8 i Hegel H90. Nie, absolutnie nie żartuję. Oczywiście, można napędzić te monitory amplitunerem Denona lub Yamahy za dwa tysiące złotych z kawałkiem i na pewno jakoś zagrają. Ale, powtarzam to po raz kolejny - jeżeli ktoś chce zaoszczędzić, a zamiast "jakości" wystarcza mu "jakoś", proponuję kupić soundbar za tysiąc złotych. Aby wydobyć z Pylonów choć część tej magii, o której napisałem wyżej, trzeba będzie również zainwestować w źródło i okablowanie. Najtaniej i najprościej będzie wybrać wzmacniacz wyposażony w dobry przetwornik i nakarmić go czymś w rodzaju Primare'a NP5 Prisma. W przeciwnym wypadku polecałbym coś w rodzaju Bluesounda Node 2i, a jeśli i to nie wchodzi w grę, albo jeśli kwestia odtwarzacza ma być załatwiona raz a dobrze - pełnowymiarowe źródło w rodzaju Marantza ND8006. Kable - co kto lubi, ale może bez schodzenia poniżej poziomu Melodiki. Osobiście raczej skierowałbym swoją uwagę w stronę tańszych modeli Equilibrium, Albedo, może Chorda, Cardasa, Tellurium Q - to już w zależności od zapotrzebowania, w ramach dopieszczenia systemu i delikatnego skorygowania obranego kierunku.

Co? Dziwicie się, że tak rozpisuję się o monitorach za niecałe trzy tysiące złotych? Że zaczynam opowiadać o ich ustawieniu i dobierać im towarzystwo? Fakt, może powinienem skopiować kilka zdań z recenzji Ruby 25 mkII, dopisać coś o basie i przestrzeni i zamknąć temat. W końcu kogo to obchodzi, jeśli najważniejsza jest możliwość zakupu na raty i okleina pasująca do paneli podłogowych z promocji. Ludzie mają na głowach poważne sprawy, jak wybór baterii prysznicowej czy koloru rolet rzymskich, a tu wyskakuje jakiś pajac Karasiński i pierdzieli, że do głośników tańszych niż porządne drzwi z ościeżnicami warto podłączyć elektronikę za osiem tysięcy złotych i postawić je na ciężkich, metalowych podstawkach. Wierzę jednak, że przynajmniej część wyjeżdżających z jarocińskiej fabryki Ruby Monitorów trafi w ręce audiofilów, którzy wprawdzie nie mogą sobie pozwolić na zakup hi-endowych kolumn, ale za to doskonale zrozumieją to, o czym tutaj piszę i będą wiedzieli w jaki sposób wydobyć z polskich głośników to, co najlepsze. Choć cena na to nie wskazuje, są tego warte.

Pylon Audio Ruby Monitor

Budowa i parametry

Pylon Audio Ruby Monitor to dwudrożna kolumna podstawkowa w obudowie wentylowanej. Konstrukcja oparta jest o autorski głośnik nisko-średniotonowy oznaczony symbolem PSW 17.8 EXS, wyposażony w metalowy kosz, spory układ magnetyczny z pierścieniem Faradaya oraz membranę z materiału o nazwie Endumax. Jak zapewnia producent, jest to tworzywo charakteryzujące się bardzo dobrym balansem między tłumieniem wewnętrznym a sztywnością, przy czym ciężar membrany jest niższy od analogicznego stożka z włókna szklanego lub celulozy. Górę pasma odtwarza jedwabna kopułka wysokotonowa Seasa. Polska firma chętnie korzysta z przetworników znanych, skandynawskich poddostawców, a ponieważ zamawia ich niemało, w skromnym budżecie mogą zmieścić się nawet tak dobre tweetery, jak zastosowana tutaj 27-mm jedwabna kopułka H1149-06 27TDC. Może nie jest to jeszcze głośnikowy hi-end, ale wiochy na pewno nie ma. Nie rozumiem tylko dlaczego w tabelach danych technicznych Pylon uparcie stosuje "swoje" oznaczenia przetworników kupowanych u Seasa lub Scan-Speaka. Tutaj na przykład dowiemy się, że głośnik wysokotonowy to nie Seas H1149-06 27TDC, ale Pylon Audio PST-120.6. Gdyby chodziło o ekstremalnie tanie podzespoły ściągane z mało znanej, dalekowschodniej fabryki, byłoby to jeszcze zrozumiałe, ale napis "Made in Norway" nie powinien nikogo urazić ani zniechęcić. Może miała to być jakaś forma zabezpieczenia kolumn przed kopiowaniem? Niewykluczone, jednak znam ludzi, którzy nawet na podstawie niewyraźnego zdjęcia głośnika potrafią z pamięci wyrecytować jego symbol i podstawowe parametry techniczne, a każda konkurencyjna firma zawsze może sobie takie monitory kupić, pomierzyć i rozłożyć na części. Wielka inwestycja to przecież nie jest. Amatorami garażowej roboty też bym się nie przejmował. Oni lubią majsterkować, a nie słuchać muzyki, a skoro z dala od żony i dzieci mogą sobie wystrugać to, na co tylko pozwalają im fundusze, z reguły robią "klony" ProAców, a nie Pylonów. Wracając do testowanych monitorów, aby wykręcić z nich głośniki, należy najpierw zdemontować metalowe siateczki zabezpieczające obie jednostki przed uszkodzeniem. Operacja nie jest trudna, choć wymaga wprawy i cierpliwości. Maskownice są ciasno spasowane, a dla pewności zostały w kilku punktach "chwycone" elastycznym klejem. Jak zwykle, jakość stolarki w Pylonach można tylko chwalić. Nawet w tańszych zestawach polskiej firmy wszystko jest sklejone i wyfrezowane równiuteńko. Tutaj obudowy zostały wykonane z grubych płyt MDF. Wnętrze wytłumiono grubymi płatami syntetycznej waty przylegającymi do każdej ze ścianek. Nie zastosowano tu dodatkowych wzmocnień, ale należy pamiętać, że obudowę usztywnia szczelinowy tunel rezonansowy. Zwrotnicę zamontowano tuż przy gniazdach. Prosty filtr zbudowano z elementów przyzwoitej jakości. Ciekawostką są grube, miedziane kable, które do głośników zostały przylutowane, a nie przymocowane na zaciskane złączki. Może to mało istotny szczegół, ale w budżetowych kolumnach rzadko widuje się takie rzeczy. Żyjemy przecież w czasach daleko posuniętej optymalizacji kosztów, w związku z czym jakakolwiek czynność wymagająca od pracownika skupienia i precyzji musi zostać zastąpiona czymś szybkim i skutecznym, jak pistolet na zszywki lub szybkozłączki i zaciskarka. Najwyraźniej w Jarocinie niektóre rzeczy wciąż robi się po staremu, co akurat bardzo mnie cieszy.

Werdykt

Ruby Monitor to produkt dla dwóch typów klienta. Pierwszy to typowy przedstawiciel "pyloniarzy" z facebookowego profilu firmy. Niech sobie upchnie te monitory w ciasnym zakamarku meblościanki zmontowanej kuchennym nożem, niech dosunie je do ściany aż gniazda chrupną o tynk, niech podłączy je do siedmiokanałowego amplitunera, na lewej stawiając dracenę w plastikowej doniczce, a na prawej - metalową figurkę afrykańskiego czarownika. Obstawiam, że i tak zagrają lepiej niż monitory z serii Diamond lub Opal, z dmuchającym do tyłu bass-reflexem. Drugi to audiofil, który doskonale wie, jak się z takim sprzętem obchodzić, ale z takich czy innych względów musi wstrzymać się z większymi wydatkami - jeśli nie w departamencie wzmacniacza, to przynajmniej przy wyborze kolumn. Rozsądek podpowiadałby, aby na głośnikach nie oszczędzać, a już na pewno nie kupować takich, które nawet z podstawkami i kolcami są tańsze od wzmacniacza i źródła. To prawda. Ale co ja poradzę na to, że takie monitory mogłyby kosztować 4299 albo 4599 zł, a kosztują 2799 zł? Nie mój cyrk, nie moje małpy. Wiem tylko, że po tym teście będę miał gotową odpowiedź na pytania o dobre, uniwersalne, audiofilskie zestawy podstawkowe do 4000-5000 zł. I sam zastanawiam się czy ich sobie nie zostawić. Ot tak, dla zasady - aby mieć pod ręką świetne monitory i od czasu do czasu przypominać sobie ile dobrego dźwięku można wyczarować nawet przy mocno ograniczonym budżecie. Gorąco polecam!

Pylon Audio Ruby Monitor

Dane techniczne

Rodzaj kolumn: podstawkowe, dwudrożne, wentylowane
Pasmo przenoszenia: 40 Hz - 20 kHz
Impedancja: 8 Ω
Skuteczność: 86 dB
Wymiary (W/S/G): 42/19,6/31,5 cm
Masa: 9 kg (sztuka)
Cena: 2799‬ zł (para)

Konfiguracja

Unison Research Triode 25, Auralic Vega G1, Clearaudio Concept, Cambridge Audio CP2, Cardas Clear Reflection, Albedo Geo, Enerr One 6S DCB, Enerr Transcenda Ultra, Enerr Transcenda Ultimate, Custom Design RS 202, Norstone Esse.

Sprzęt do testu dostarczyła firma Pylon Audio. W artykule wykorzystano zdjęcia wykonane przez redakcję portalu StereoLife.

Równowaga tonalna
RownowagaStartRownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4RownowagaStop

Dynamika
Poziomy7

Rozdzielczość
Poziomy7

Barwa dźwięku
Barwa4

Szybkość
Poziomy7

Spójność
Poziomy8

Muzykalność
Poziomy8

Szerokość sceny stereo
SzerokoscStereo2

Głębia sceny stereo
GlebiaStereo03

Jakość wykonania
Poziomy6

Funkcjonalność
Poziomy7

Cena
Poziomy8

Nagroda
sl-rekomendacja


Komentarze (6)

  • Pyloniarz

    Jestem szczęśliwym "pyloniarzem". Diamond 28 BHG + Cambridge Audio CXA80 + CXC. Dźwięk taki, jakiego szukałem - lekki zwiewny na górze, czysty i przejrzysty a jednocześnie nasycony górą. Zero piasku czy zabrudzeń. Kryształ. Średnica nie krzyczy i łagodzi dodatkowo całe brzmienie, wszystko w ryzach trzymane krótko i w dyscyplinie. Bas jako dopełnienie. Nie dominuje ale kiedy trzeba zejdzie bardzo nisko. Raczej krótki i punktualny niż potężny i rozciągnięty. Ale w całym tym zestawie najważniejsza rzecz to synergia. Muzyka występuje jako całość. Widać, że magik który stroił te paczki podszedł to tematu jak muzyk, a nie technik. To gra muzykę a nie odtwarza sekwencję kodu zero-jedynek. I dlatego po 12 latach kombinowania zostaję przy Pylonie. Trwam w tym postanowieniu z przyjemnością od 2 lat i wszystko wskazuje na to że tak zostanie. Pozdrawiam Pyloniarzy. I tych półko-meblo-ściankowych i tych bardziej świadomych. A dodam tylko, że według mnie pomieszczenie to połowa sukcesu, bo słyszałem świetne zestawy w słabym pomieszczeniu, które grały słabo i słabe zestawy w dobrym pomieszczeniu, które grały dobrze.

    0
  • Olaf

    Hmm... Kupowałem Diamond monitor zanim pojawiły się Ruby Monitor. Teraz po Pańskim teście kto wie czy mając obu nie wybrałbym właśnie Ruby. Czy w pańskim odczuciu w bliskim polu Ruby pokazałyby się lepiej od Diamondów Monitor (które też mieliście w teście) pod względem stereofonii?

    1
  • Sławomir

    Wspaniałe, kotoodporne kolumny! Muszę sobie kupić. Będą stały na komodzie i będzie je napędzać końcówka mocy Realistic MPA 100 z przedwzmacniaczem Audio-gd Master 11S. Widziałem je na zeszłorocznym Audio Video Show.

    1
  • WS

    Przyznam szczerze, że jestem strasznie zawiedziony tymi kolumnami. Wypożyczyłem je do domu do odsłuchu. Grały z Audiolabem 6000A. Jak dla mnie zagrały zupełnie nijako. Bez życia, bez dynamiki, z wyeksponowaną, lekko sztuczną średnicą. Przestrzeń też nie zrobiła na mnie wrażenia. Brzmienie nie było męczące, ale nie miało też w sumie nic, co przyciągnęłoby mnie do nich na dłużej. Zawiodłem się także niskimi tonami - były płytkie, suche, bez głębszych wybrzmień. Zdziwiło mnie to szczególnie, zwłaszcza, że Ruby Monitor to już całkiem pokaźne paczki. No nic, szukam dalej :)

    4
  • Jarek

    Ja mam z kolei trochę inne myśli. Otóż kiedy przeglądam oferty krajowych producentów kolumn, którzy monitory oferują prawie wyłącznie z tylnym bass-reflexem, to się zastanawiam, dla kogo one są. W polskich realiach bowiem ci, którzy potrzebują małych kolumn, z reguły nie mają warunków do użytkowania "wydmuchu w tył". Ci zaś, którzy takimi warunkami dysponują, najczęściej mają też możliwość ustawienia kolumn podłogowych i na takie też się decydują. Zatem kolumny podstawkowe z tylnym bass-reflexem, o ile nie robi się ich głównie na eksport, są u nas tak trochę "dla nikogo". Realia są zaś takie, że przy ustawianiu kolumn często wybór jest niewielki, a czasami nie ma żadnego. Jeśli segment z PRL-u wraz z szafą na ubrania zajmuje całą ścianę naszej klitki (pozdrawiam z "wagonu" 2 x 4 m!), to podstawek pod kolumny nie mamy gdzie wcisnąć, choćbyśmy nie wiem jak chcieli. Kolumny mogą stanąć albo we wnękach segmentu, albo... nigdzie. I to tylko w samych rogach, bowiem tam konstrukcja mebla jest najsztywniejsza, dzięki czemu mebel w najmniejszym stopniu "zawtóruje" kolumnom (rezonans! - co przy okazji wyjaśniałoby pomysł z wyposażeniem kolumn w nóżki). Przy czym realia płacowe są takie, że jeśli już "szarpnęliśmy się" na nowe "nagłośnienie", to z wymianą umeblowania trzeba będzie poczekać. To samo notabene dotyczy konfiguracji sprzętowej. Zmianę sprzętu na lepszy z reguły zaczynamy od kolumn, bo z reguły mają one największy wpływ na jakość dźwięku. Innymi słowy, kolumny z wyższej półki zestawione z amplitunerem z niższej - to często po prostu zestaw "w trakcie przemiany", czekający na "następne pieniądze". Reasumując: cieszę się, że wreszcie ktoś poszedł po rozum do głowy w sprawie bass-reflexu! Być może inni pójdą za tym chwalebnym przykładem. Być może w ofercie polskich producentów pojawi się więcej konstrukcji zamkniętych lub "otwartych do przodu". Oby! Co do samej recenzji - i tej, i drugiej o Ruby 25 mkII, do której odsyła - widzę delikatny "przerost formy nad treścią". Czytając, musiałem przedzierać się przez dygresje i popisy erudycji, nim znalazłem odrobinę konkretów o tym, jak to ustrojstwo brzmi. Nie słyszałem Harbethów ani Chartwelli, więc takie porównania nic mi nie mówią. Dużo więcej wyjaśniło mi na przykład zdanie "bliskość, gładkość i odrobinę naturalnego ciepła, ale też szybkość i szczegółowość". Którego zresztą musiałem poszukać w recenzji Ruby 25 mkII.

    10
  • Leszek Z

    Panie Jarku, Pana komentarz jest bardziej rzeczowy i na temat niż sama recenzja.

    6

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

W naszym magazynie koncentrujemy się na treściach kierowanych do entuzjastów i osób żywo zainteresowanych sprzętem stereo. Niezależnie od aktualnych reguł działania internetowych wyszukiwarek czy liczby przypadkowych wizyt na danej stronie bazę czytelników stanowią ludzie dysponujący sporą wiedzą i doświadczeniem w tym temacie. Nawet oni muszą jednak dostrzegać pewną lukę w...

Liczy się muzyka, czyli o kupowaniu sprzętu audio z umiarem

Liczy się muzyka, czyli o kupowaniu sprzętu audio z umiarem

Z muzyką i sprzętem grającym jestem związany od zawsze, a wszystko za sprawą prowadzonego przez mojego ojca sklepu z płytami i komponentami stereo. Przez nasz dom przewinęły się setki wzmacniaczy, magnetofonów, odtwarzaczy CD, gramofonów, tunerów, kolumn głośnikowych, albumów, koncertów i boxów płytowych z najróżniejszych epok. Każdego dnia obcowałem z rozmaitym...

Sade - Zmysłowa królowa elegancji

Sade - Zmysłowa królowa elegancji

Wyobraźcie sobie, że siedzicie w przyciemnionym klubie jazzowym w latach czterdziestych XX wieku. Mężczyźni noszą eleganckie, dopasowane garnitury, we włosach mają brylantynę, a w dłoniach dzierżą cygara lub papierosy. Kobiety ubrane są w wytworne suknie, ich fryzury i makijaże powalają, a niektóre z nich palą papierosy w lufkach. Dym unosi...

Led Zeppelin - Gdy światem rządzili tytani

Led Zeppelin - Gdy światem rządzili tytani

No i jak tu - w kilku akapitach - opisać zespół takiego kalibru jak Led Zeppelin? Grupa, która dosłownie wstrząsnęła światem muzycznym niczym ciężkie kroki tytana z mitologii greckiej i uwiodła serca milionów słuchaczy jak nimfa leśna uwodzi maluczkich w dawnych klechdach. Pioruny perkusyjnych uderzeń sprowadzane na ten świat przez...

TIDAL rozstaje się z MQA i 360 Reality Audio. Jedni: "O, nie, moja muzyka zniknie!". Drudzy: "No i dobrze, koniec z tym oszustwem!"

TIDAL rozstaje się z MQA i 360 Reality Audio. Jedni:…

Wreszcie stało się to, co zdaniem wielu audiofilów stać się musiało, a może nawet nastąpiło to odrobinę za późno. Serwis strumieniowy TIDAL poinformował swoich użytkowników o "nadchodzących zmianach w formatach audio", a treść zamieszczonego na stronie serwisu komunikatu jest w gruncie rzeczy bardzo prosta - TIDAL "wychodzi" z formatów MQA...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
Indiana Line Diva 3

Indiana Line Diva 3

Na początku sierpnia opublikowaliśmy test kolumn Indiana Line Diva 5. Sympatyczne, ładne, porządnie wykonane, oferujące zaskakująco dobry dźwięk i rozsądnie wycenione podłogówki zrobiły na mnie znakomite wrażenie. Wydawało mi się,...

Bluesound Node Nano

Bluesound Node Nano

Co jakiś czas jak bumerang wraca dyskusja o tym, że muzyka na fizycznych nośnikach umiera, że kasety, płyty kompaktowe i winyle to przeżytek i za chwilę nie będzie ich na...

Reson LBK

Reson LBK

Jeżeli uważacie, że testy audiofilskich akcesoriów powstają tylko dlatego, że producentom i dystrybutorom zależy na dobrych ocenach, nagrodach i agresywnym promowaniu takich wyrobów, powinniście poznać kulisy mojego spotkania z kablem...

Komentarze

stereolife
@Przemyslaw - Niekoniecznie. Impreza rządzi się swoimi prawami i wystawcy nie zawsze są skłonni organizować takie odsłuchy, bo kogoś akurat interesuje porównani...
Przemyslaw
Dziękuję za informację. Jeśli będę potrzebował pomocy, oczywiście napiszę. Jak wiemy, wkrótce odbywać będzie się kolejna wystawa Audio Video Show w Warszawie i ...
stereolife
@Przemyslaw - Gdybyśmy testowali Altaira G2.2, na pewno pokusilibyśmy się o takie porównanie, ale został on wprowadzony na rynek po publikacji niniejszego testu...
Przemyslaw
Proszę uprzejmie o poradę, czy i jak na tle Vegi G2.2 ma się Altair G2.2, bo nie wiem, czy on również ma doskonałą jakość dźwięku przy jednak dość sporej różnic...
Wojtek
Dwa cienkie przewody... równolegle, czyli kondensator.

Płyty

Blood Incantation - Absolute Elsewhere

Blood Incantation - Absolute Elsewhere

Nazwa tego zespołu przewija się w moim muzycznym życiu praktycznie od premiery "Starspawn", która miała miejsce osiem lat temu. Zwrotem...

Newsy

Tech Corner

Magiczny świat potencjometrów, czyli wszystko o regulacji głośności w sprzęcie audio

Magiczny świat potencjometrów, czyli wszystko o regulacji głośności w sprzęcie…

Regulacja głośności jest jedną z najważniejszych funkcji każdego systemu audio. Prawidłowe działanie tego elementu naszego sprzętu ma ogromny wpływ na przyjemność płynącą z jego użytkowania. Kiedy potencjometr zaczyna tracić swoją funkcjonalność, nawet w niewielkim stopniu, jest to niezwykle kłopotliwe, a może też być niebezpieczne dla innych elementów zestawu, takich jak...

Nowości ze świata

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

  • Sonus Faber announced the launch of Suprema, a groundbreaking loudspeaker system rooted in luxury, unparalleled audio excellence and meticulous craftsmanship. Marking the brand's 40th anniversary, the Suprema system, featuring two main columns, two subwoofers and one electronic crossover, represents the...

Prezentacje

W sto lat od mono do multiroomu - Denon

W sto lat od mono do multiroomu - Denon

O historii sprzętu audio można się wiele nauczyć przeglądając dzieje firm, które tworzą go od wielu, wielu lat. Korzeni większości wynalazków stanowiących swoiste kamienie milowe w rozwoju technologii nagrywania i odtwarzania dźwięku należy oczywiście szukać w Europie i USA, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że życie dzisiejszych audiofilów nie...

Poradniki

Listy

Galerie

Dyskografie

Wywiady

Tomasz Karasiński - StereoLife

Tomasz Karasiński - StereoLife

Chcąc poznać ludzi zajmujących się sprzętem audio, związanych z tą branżą zawodowo, natkniemy się na wywiady z konstruktorami, przedsiębiorcami, sprzedawcami,...

Popularne artykuły

Vintage

Philips EL3300

Philips EL3300

Czy uwierzycie, że ten prościutki, przenośny magnetofon, który widzicie na zdjęciu powyżej to pierwszy na świecie sprzęt obsługujący nowy format...

Słownik

Poprzedni Następny

Bluetooth

Bluetooth jest technologią bezprzewodowej transmisji danych. W sprzęcie audio najcześciej korzysta się z niego podczas strumieniowania muzyki z urządzeń mobilnych oraz laptopów. Sygnał ten jest dość trwały i dociera do...

Cytaty

JodiPicoult.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.