Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

PMC Twenty 5.21i

PMC Twenty 5.21i

PMC to brytyjska manufaktura założona w 1991 przez Petera Thomasa i Adriana Loadera. Połączenie ich wiedzy i pasji, skupiającej się głównie wokół studyjnej aparatury audio, doprowadziło do stworzenia aktywnego monitora studyjnego oznaczonego symbolem BB5-A. W potężnej skrzyni zawarto właściwie wszystko, z czego marka słynie do dziś - autorskie przetworniki z ciekawą jednostką niskotonową, kopułkowy głośnik średniotonowy i obudowę z długą linią transmisyjną. Co ciekawe, te potężne monitory, z pewnymi modyfikacjami, są produkowane do dziś i to zarówno w wersji aktywnej, jak i pasywnej, pozostając jedną z najbardziej zaawansowanych technicznie i najdroższych pozycji w katalogu (pasywne BB5 SE oferowane są w cenie 149000 zł za parę). Założyciele PMC nie musieli długo czekać na komercyjny sukces. Zawodowi dźwiękowcy szybko poznali się na jakości monitorów BB5-A, po które w pierwszej kolejności zgłosiły się należące do BBC studia Maida Vale i Metropolis Mastering. Dla wielu profesjonalistów zestawy PMC pozostają punktem odniesienia, a lista znanych muzyków i instytucji korzystających ze sprzętu tej marki zdaje się nie mieć końca. Brytyjskie głośniki używane są między innymi w studiach Prince'a i Steviego Wondera, przez renomowane firmy nagraniowe, takie jak Decca i Harmonia Mundi, a także podczas tworzenia ścieżek dźwiękowych przez takich kompozytorów, jak Thomas Newman, Tyler Bates czy John Debney. PMC to także jedna z nielicznych firm, które zostały uhonorowane nagrodą Emmy za wkład w udoskonalanie procesu nagrywania.

Amatorska część katalogu brytyjskiej manufaktury wydaje się być tylko gustownym dodatkiem do sprzętu profesjonalnego, jednak praktyka pokazuje, że audiofile wysoko cenią elektronikę ze studyjnym rodowodem, a skoro głośniki są gotowe, tylko idiota by nie skorzystał. Wystarczy przecież zastąpić wzmacniacz zwrotnicą, wykończyć obudowy eleganckim fornirem i dodać złote gniazda. W niektórych przypadkach faktycznie tak to wygląda, ale z biegiem lat brytyjscy inżynierowie zaczęli poświęcać coraz więcej czasu zestawom przeznaczonym do użytku domowego, ostatecznie tworząc takie cudo, jak flagowe podłogówki Fact Fenestria. Wystarczy jedno spojrzenie na mierzące 170 cm skrzynie z odizolowanym od reszty "gniazdem" z głośnikiem średniotonowym i już wiadomo, że mamy do czynienia z niezwykle zaawansowanymi technicznie kolumnami. Znajduje to odzwierciedlenie w cenie - 239000 zł za parę. A co zostaje z oferty PMC tak zwanym "normalnym audiofilom"? Najtańszą propozycją są wycenione na 6199 zł monitory DB1 Gold. Blisko spokrewnioną z zestawami profesjonalnymi serię Fact otwierają podłogówki Fact 8, za które zapłacimy 39999 zł. Wszystko pomiędzy tymi dwoma konstrukcjami, a nawet ciut więcej to seria Twenty, tudzież Twenty 5 lub Twenty 5i.

PMC Twenty 5.21i

Wygląd i funkcjonalność

Najnowszą generację jedynej przystępnej cenowo "cywilnej" serii kolumn PMC tworzą dwa modele podstawkowe (Twenty 5.21i oraz Twenty 5.22i), trzy modele podłogowe (Twenty 5.23i, Twenty 5.24i i Twenty 5.26i) oraz głośnik centralny Twenty 5Ci. Najważniejsza różnica między modelami oznaczonymi literą "i" a tymi produkowanymi do tej pory (i wciąż dostępnymi w sprzedaży) polega na zastosowaniu tweetera opracowanego we współpracy z firmą Seas, a stosowanego wcześniej także w modelach serii Fact. Jest to miękka kopułka o średnicy 19 mm z dodatkowym fałdem, który zwiększa łączną średnicę elementu drgającego do 34 mm. Cewka tweetera pracuje w płynie ferromagnetycznym. Brytyjscy konstruktorzy twierdzą, że takie rozwiązanie daje lepsze rozpraszanie dźwięku, niższą częstotliwość rezonansową i większą wytrzymałość głośnika. Kolumny z nowej serii otrzymały także całkowicie przeprojektowaną zwrotnicę, montowaną na "wojskowej" płytce z włókna szklanego. W porównaniu z poprzednią generacją obniżono częstotliwość podziału między głośnikami pracującymi w modelach dwudrożnych, z 1,8 do 1,7 kHz. Brytyjscy inżynierowie popracowali także nad zgodnością fazową, poprawiając współpracę między przetwornikami, zwłaszcza w okolicach częstotliwości podziału. Zmieniono również wykończenie płyty, do której przymocowane są gniazda głośnikowe. Jest ona wykonana ze szczotkowanego, a nie polerowanego aluminium. Wśród wszystkich tych nowości niemal zginęła informacja o jednym z najbardziej charakterystycznych rozwiązań, którego PMC trzyma się od wielu, wielu lat. Jest nim oczywiście linia transmisyjna ATL (Advanced Transmission Line), tutaj w wersji z wylotem Laminair. Brytyjczycy trzymają się tego rozwiązania tak mocno, że nawet w najmniejszych modelach nie ma mowy o kompromisach. Bass-reflex? Obudowa zamknięta? Membrana bierna? A kysz! Niektórzy twierdzą, że zdecydowały o tym względy wizerunkowe, bo linia transmisyjna musi mieć odpowiednią długość, a w mini-monitorach nie ma najmniejszego sensu. Konstruktorzy PMC odpowiadają, że ATL to nie jest "jakaś tam" linia transmisyjna. Innymi słowy, twierdzą, że im się ta sztuka udała, a jak ktoś nie umie projektować takich obudów, to faktycznie nie powinien się za to zabierać. Ze starszej serii testowaliśmy podłogówki Twenty 5.24 (a wcześniej większe Twenty 26), w związku z czym tym razem postanowiłem sprawdzić, jak sprawdzają się najmniejsze i najtańsze monitory Twenty 5.21i.

Od razu należałoby rozprawić się z dwoma ostatnimi epitetami. Opisywane monitory faktycznie są nieduże, chociaż miałem do czynienia z mniejszymi, dwudrożnymi podstawkowcami, jak Chartwell LS3/5, DALI Menuet SE, Sonus Faber Lumina I czy Equilibrium Nano. "Najtańsze" oznacza jednak kwotę 10999 zł w przypadku wersji fornirowanych (do wyboru mamy orzech i nieco jaśniejszy dąb dąb) lub białego lakieru i 11999 zł za parę wykończoną czarnym lakierem fortepianowym. Brytyjczycy nie oszczędzają nawet na pozornie nieistotnych komponentach, w związku z czym nawet monitory otwierające serię Twenty 5i kosztują już całkiem sporo. Dodatkowo, poza specyficznym, spłaszczonym wylotem linii transmisyjnej umieszczonym pod głośnikiem nisko-średniotonowym nie widać tu nic odjazdowego. Ot, kanciaste, lekko pochylone do tyłu monitory z 14-cm wooferem z plecionki, porządnymi obudowami pokrytymi pięknym, naturalnym fornirem i "wubetami" zamontowanymi na sporej, aluminiowej płycie zdobiącej tylną ściankę. Wystarczy jednak przyjrzeć się im z bliska, aby przekonać się, że PMC zna się na swoim fachu. Może nie jest to tak oczywiste, jak w przypadku zestawów podłogowych, których montaż zaczynamy od przykręcenia solidnych, aluminiowych nóżek, jednak dokładniejsza analiza detali nie pozostawia złudzeń, że firma stawia na jakość, jakość i jeszcze raz jakość. Twenty 5.21i są wykonane tak pieczołowicie, że zastosowane w nich rozwiązania techniczne spadają na dalszy plan. Teoretycznie powinniśmy przyglądać się temu, co w brytyjskich zestawach wyjątkowe, a zamiast tego raz po raz przyglądamy się precyzji, z jaką połączono fornir na ostrych krawędziach. Taką stolarką może pochwalić się tylko kilku producentów oferujących monitory w zbliżonej cenie. Amphion, Xavian, Dynaudio, Audio Physic, Vienna Acoustics... Tak, to ten poziom, choć z daleka tego nie widać, bo obudowy PMC nie mają jakichś wymyślnych kształtów. Mógłbym tu wymienić jeszcze kilka marek, ale myślę, że nie jest to konieczne. Najlepsze jest to, że - do czego jeszcze dojdziemy - podobną dbałość o szczegóły widać tu na każdym kroku, także od wewnątrz. To wszystko, w połączeniu z autorskimi przetwornikami, systemem ATL, wylotem Laminair i kilkoma innymi rozwiązaniami zapożyczonymi z zestawów profesjonalnych, składa się na taką, a nie inną cenę. Brytyjczycy nie są zainteresowani produkcją budżetowych kolumn, w związku z czym nawet najmniejsze monitory z serii Twenty 5i należy traktować jako zestawy z wysokiej półki.

Domyślam się, że każdy audiofil zainteresowany opisywanymi zestawami zacznie zastanawiać się nad tym, czy takie maluchy wystarczą do nagłośnienia jego pomieszczenia (nawet jeśli tych wątpliwości nie miałby w przypadku klasycznych monitorów z bass-reflexem, to użycie linii transmisyjnej o długości zaledwie 1,72 metra w połączeniu z 14-cm wooferem każe podejść do tematu z pewną dozą ostrożności), a także nad tym, czy różnica między testowanym modelem a jego poprzednikiem jest na tyle duża, aby oprzeć się pokusie kupna Twenty 5.21 (bez "i") ze sporym rabatem. Muszę przyznać, że rzadko kiedy mamy do czynienia z taką sytuacją, bowiem zwykle przed wprowadzeniem nowej serii producenci robią wszystko, aby dystrybutorzy i dealerzy szybciutko pozbyli się "wychodzących" modeli. Tymczasem - nie wiem, czy jest to spowodowane pandemią, czy może czymś zupełnie innym - kolumny z serii Twenty 5 wciąż są dostępne jako nówki i podobno trochę ich jeszcze na magazynach zostało. W przypadku największych podłogówek z tej serii różnica jest naprawdę duża. Nowe Twenty 5.26i kosztują 45999 zł. Starsze Twenty 5.26 były o tysiąc złotych tańsze, ale po wprowadzeniu nowej serii ich cena spadła do 32900 zł. Decydując się na monitory Twenty 5.21 nie zaoszczędzimy aż tyle, ale w kieszeni wciąż zostanie nam 3000 zł (obecnie zapłacimy za nie 8999 zamiast 11999 zł), a to przecież jedna czwarta ceny wersji "improved". PMC informuje o wielu modyfikacjach, ale jeżeli mam być szczery, najważniejszą z nich jest zmiana tweetera. Czy wnosi ona tak dużo, aby warto było zapłacić za tę przyjemność trzy tysiące złotych? Wątpliwości przybywa, gdy przeanalizujemy dane techniczne obu wersji. Skuteczność, impedancja, zalecana moc wzmacniacza, pasmo przenoszenia, wymiary, a nawet masa - w tych rubrykach nie zmieniło się nic, ani o milimetr, ani o herc, ani o pół decybela. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nawet przetwornik nisko-średniotonowy jest taki sam. Skracając informacje zawarte w broszurce, można powiedzieć, że w nowych monitorach zamontowano tweetery z serii Fact i dokonano drobnej korekty w konstrukcji zwrotnicy. Może trywializuję, ale tak to widzę i naprawdę zaczynam się zastanawiać, czy gra jest warta świeczki. Sprawdzimy to w odsłuchu.

Oczywiście, w pewnym momencie zapasy głośników bez literki "i" się skończą i nie będzie się nad czym zastanawiać. Ale wtedy PMC prawdopodobnie zaprezentuje światu nową serię Thirty i cała zabawa zacznie się od nowa. Jeżeli tak się stanie, przegrani będą mogli się czuć ci, którzy teraz kupią kolumny z serii Twenty 5i bez rabatu. Przypomina mi to politykę pewnego sklepu z ekskluzywnymi, ekologicznymi ozdobami, dyfuzorami i świecami zapachowymi, w którego produktach ja i moja żona lekko się zakochaliśmy. Wyjściowe ceny są z kosmosu. 199 zł za jedną świecę. Obłęd. Wystarczy jednak odrobina cierpliwości, a zaraz okazuje się, że na pierwsze zakupy obowiązuje jedna zniżka, na kolejne jeszcze większa, w zestawie jest taniej, powyżej pewnej kwoty dostajemy darmową przesyłkę, a tak w ogóle, to po kilku dniach od ostatniego logowania sklep przyzna nam bon albo kolejny rabat, dzięki któremu cena pojedynczego produktu spada o ponad 50%. Wiem, że brzmi to głupio, ale w tym momencie odzywa się we mnie gen łowcy i szepczę do siebie "a co tam, poczekam jeszcze trochę, przecież nikt nie umrze". I faktycznie, za kilka dni dostaję maila z jeszcze większym rabatem z okazji, nie wiem, nowego roku, walentynek, międzynarodowego dnia ślusarza czy czegoś tam. Nie wiem, czy producenci hi-endowego sprzętu nie przyjęli podobnej taktyki. Powoduje to, że po pierwsze część klientów zawsze będzie czuła się oszukana, a po drugie - wszyscy, nawet ci, którym udało się załapać na najlepszą promocję, zaczną się zastanawiać, jaka tak naprawdę jest wartość tego, co kupili. Wszystko jedno, czy jest to dyfuzor zapachowy, czy para audiofilskich monitorów. Nie do końca mi się to podoba, ale co ja mogę? Takie mamy czasy, że rabat jest ważniejszy od ceny, a cena ważniejsza od jakości.

Twenty 5.21i są wykonane tak pieczołowicie, że zastosowane w nich rozwiązania techniczne spadają na dalszy plan. Teoretycznie powinniśmy przyglądać się temu, co w brytyjskich zestawach wyjątkowe, a zamiast tego raz po raz przyglądamy się precyzji, z jaką połączono fornir na ostrych krawędziach. Taką stolarką może pochwalić się tylko kilku producentów oferujących monitory w zbliżonej cenie.

Druga sprawa - rozmiar. Twenty 5.21i są na tyle małe, że należałoby je traktować raczej jako kolumny do pokoju o powierzchni maksymalnie 20 m². A i w takim pewnie będą wymagały lekkiego wspomagania ze strony tylnej ściany. Za bardzo nie ma ich co dosuwać, bo przestrzeń będzie płaska jak pączek, na którym ktoś postawił garnek z zupą, ale powiedzmy sobie szczerze - atomowego basu raczej nie ma się co spodziewać. PMC jest albo jedyną, albo jedną z niewielu firm, które nawet w tak małych monitorach stosują linię transmisyjną. Brytyjczycy mogą sobie mówić, co chcą, ale teoretyczne podstawy takiego postępowania są wątpliwe. (tu odrobina teorii o liniach transmisyjnych). Nie twierdzę, że nie znają się na swojej robocie. Prawdopodobnie wiedzą o liniach transmisyjnych więcej niż ktokolwiek inny. Ale w przypadku Twenty 5.21i także odnoszę wrażenie, że zrobiono to albo dlatego, żeby udowodnić, że w tak małych obudowach też można, albo... PMC nie ogarnia, jak zrobić dobry bass-reflex albo obudowę zamkniętą. Jeżeli opisywane monitory okażą się za małe, rozwiązaniem może być kupno większych Twenty 5.22i. To już solidne, niemal dwukrotnie większe (w sensie objętości) i cięższe skrzynie z 17-cm wooferem. Ale znów - w życiu nie ma nic za darmo, bo za parę tych paczek zapłacimy już 15999 zł. A przecież w tej cenie możemy już wziąć pod uwagę takie monitory, jak ProAc Response DB1, Q Acoustics Concept 300, Harbeth Monitor 30.1 Domestic, Fyne Audio F1-5, Opera Callas, Dynaudio Focus 20 XD, Bowers & Wilkins 705 Signature czy Diapason Karis III. Nikt nie powiedział, że życie audiofila jest łatwe. Twenty 5.21i na pewno przekonują wysoką jakością wykonania, oryginalnymi rozwiązaniami technicznymi, doświadczeniem producenta na rynku profesjonalnym i klasyczną, kompaktową formą. Wersje fornirowane są przepiękne, ale w wykończeniu białym lub czarnym lakierem PMC powinny dopasować się do każdego, nawet bardzo nowoczesnego wnętrza. 14-cm woofer i linia transmisyjna z wylotem z przodu zwiastują brak problemów z ustawieniem. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, nie spodobały mi się mocowane magnetycznie maskownice, które zasłaniają całą przednią ściankę brytyjskich zestawów. Fikuśny port Laminair wygląda bardzo ciekawie, a kopułka ma metalową siateczkę ochronną, więc na dobrą sprawę wystarczyłoby dołączyć do zestawu jakieś okrągłe maskownice zakładane na głośniki nisko-średniotonowe (powiedzmy, że nakładałoby się je na trzy wydłużone śruby, jak w starszych modelach Audio Physica). Twenty 5.21i prezentowałyby się wtedy tak samo dobrze z osłonami i bez. Aha, jest jeszcze coś. Ze wzmacniaczem o niskiej mocy te monitory raczej nie zaśpiewają. Ale o tym później. A właściwie to teraz.

PMC Twenty 5.21i

Brzmienie

Aby cieszyć się brzmieniem Twenty 5.21i, trzeba spełnić dwa podstawowe warunki. Pierwszym jest napędzenie ich mocnym, dziarskim wzmacniaczem, z którym żadne kolumny nie dyskutują i który nie ma lepszych i gorszych dni. Z Unisonem Triode 25 testowane monitory zagrały nieźle, ale dopiero z Heglem H20 odezwały się pełnym głosem. Lampowy piecyk, nawet tak dobry i tak neutralny jak Triode 25, nie jest najlepszym pomysłem. Moim zdaniem może tu nawet dojść do sytuacji, w której do Twenty 5.21i podłączymy najpierw hi-endową lampę, a następnie kilkukrotnie tańszy wzmacniacz tranzystorowy, i ten drugi okaże się lepszy - tylko i wyłącznie ze względu na to, jak na takie połączenie reagują brytyjskie głośniki. Teoretycznie 86,5 dB to nie jest jeszcze jakaś przerażająco niska skuteczność, ale kiedy uświadomimy sobie, że mamy do czynienia z kolumnami o studyjnym rodowodzie, sytuacja zacznie się wyjaśniać. Profesjonaliści nie bawią się wzmacniaczami lampowymi i dziwnymi kolumnami wyposażonymi w głośniki szerokopasmowe z lat siedemdziesiątych. W tym świecie liczą się parametry i pewność uzyskanego rezultatu, a równy, neutralny, dynamiczny i przejrzysty dźwięk przekłada się na komfort pracy. Dla audiofila wzmacniacz to zabawka, a kolumny to także ładny mebel. Dla zawodowca sprzęt to narzędzie, które ma działać zawsze i dobrze. Nie może mieć humorów i pokazywać nagrań tak, jak mu się podoba. Sting nie może brzmieć jak Leonard Cohen, bo akurat taką wizję miał konstruktor kolumn. Profesjonalny wzmacniacz musi wzmacniać i nie marudzić, że po dziesięciu godzinach mu ciężko, a studyjne zestawy głośnikowe powinny charakteryzować się liniowym, przezroczystym, szybkim, konkretnym i rozdzielczym brzmieniem, w którym wszystko jest podane jak na tacy. Może być nawet trochę szorstkie, może być delikatnie spłaszczone, nie musi być przyjemne, bo w tym przypadku sprzęt ma umożliwić komuś wykonanie pewnego zadania, a nie wydziwiać i pieścić zmysły.

Brytyjczycy przyzwyczaili się do tego, że ich kolumny będą napędzane albo potężną końcówką mocy albo wbudowanymi wzmacniaczami, które dobiorą sobie sami. Nie muszą one dysponować jakąś potworną mocą, ale na pewno nie będą to także SET-y na triodach 300B. To nie ten adres. Nic dziwnego, że wszystko to zostało przetłumaczone na język sprzętu amatorskiego, a w tym przypadku zamknięte w formie zgrabnych monitorów, które zaczynają grać dopiero z solidnym wzmacniaczem. Na szczęście nikt nie powiedział, że sprzęt towarzyszący ma grać chłodno, twardo i nieprzyjemnie. Spokojnie można tu kombinować z tranzystorowymi piecykami, które potrafią to i owo subtelnie dogrzać. Hybrydy Unisona, Synthesisa i Pathosa, obdarzone muzykalnym brzmieniem wzmacniacze Musical Fidelity, Quada albo NuPrime'a? Moim zdaniem jest spora szansa na sukces. Można również pójść w kierunku całkowitej neutralności, decydując się na przykład na elektronikę Hegla, Atolla albo Audiolaba. Gotowym rozwiązaniem jest oczywiście integra PMC Cor, którą mogliśmy wykorzystać w tym teście, a właściwie w jego drugiej fazie, kiedy porównywaliśmy opisywany model z jego starszym odpowiednikiem. Cor kosztuje 24000 zł, więc w prawdziwym świecie prawdopodobieństwo takiego połączenia jest niewielkie, ale trzeba przyznać, że z kolumnami PMC - czy to maleńkimi monitorami, czy znacznie poważniejszymi podłogówkami - radzi sobie znakomicie. Posiadacze Twenty 5.21i mogą traktować go jak wzmacniacz odniesienia i szukać tańszego odpowiednika o zbliżonym charakterze brzmienia, ale nie zdziwiłbym się też, gdyby audiofile planujący dłuższą przygodę z marką PMC po prostu go kupili, a potem czekali na dzień, w którym, pewnie po przeprowadzce, testowane monitory będzie można zamienić na coś takiego, jak Twenty 5.26i albo Fact 8.

Drugi warunek dotyczy oczywiście rozmiaru i akustyki pomieszczenia odsłuchowego oraz ustawienia samych monitorów. Nie ma co się oszukiwać - Twenty 5.21i to stosunkowo małe zestawy, których nie należy zmuszać do pracy ponad siły. W pokoju o powierzchni 30-40 metrów kwadratowych otrzymamy prawdopodobnie naturalny, szybki i przestrzenny dźwięk pozbawiony odpowiedniego oparcia w dole pasma i nadający się co najwyżej do odsłuchów z niskim lub średnim poziomem głośności. To nie będzie koncertowe brzmienie wypełniające pomieszczenie po brzegi. Co innego, gdy Twenty 5.21i wylądują w pokoju dopasowanym do ich gabarytów. Wtedy ich brzmienie staje się pełniejsze i odważniejsze, choć wciąż ciężko tu mówić o masie i potędze przesuwającej ściany. Kluczem do zrozumienia tej filozofii jest bowiem linia transmisyjna i wszystko, co się z nią wiąże. W dużych zestawach PMC to rozwiązanie daje bas, który jest jednocześnie głęboki i pozbawiony podbarwień. Taki przyjemnie szybki, zwinny, nie ociągający się, a także w dużym stopniu odporny na niespodzianki w stylu "przestawiłem kolumny pięć centymetrów bliżej ściany i rozpętało się piekło".

Niektórzy audiofile powtarzają, że zestawy w obudowach wentylowanych buczą, ich bas się wlecze, zmienia swój charakter w zależności od odtwarzanego materiału, jest nieprzewidywalny i sztucznie napompowany, a jego jedyną zaletą jest większa masa i pozornie zwiększona głębia. Nie mogę się z tym zgodzić, bo takie problemy mają kiepsko zaprojektowane kolumny, a doświadczony konstruktor potrafi sobie z nimi poradzić. Ale faktycznie, żadne rozwiązanie nie jest idealne. Nawet tak zachwalane przez wielu obudowy zamknięte, nie mówiąc już o membranach biernych, odgrodach i innych cudach natury. Brytyjczycy uważają, że linia transmisyjna pozwala uzyskać dźwięk najbardziej zbliżony do oryginału, czyli tego, co dzieje się na żywo. Coś w tym jest, ale mam wrażenie, że w tańszych i mniejszych zestawach korzyści wynikające z zastosowania tak skomplikowanego systemu nie są jeszcze tak wyraźne i tak oczywiste, jak w kolumnach, w których długość linii transmisyjnej dochodzi do trzech, czterech metrów. W małych skrzynkach wykorzystujących obudowę tego typu dostajemy owszem bas wolny od podbarwień, ale też dość płytki, krótki i nie tak potężny, jak by się chciało. Nie jest źle, ale też nie zawsze będzie dobrze. Mały pokój, mocny piecyk i znalezienie odpowiedniego dystansu od tylnej ściany - to trzy klucze do sukcesu. Wtedy będzie super. A ponieważ wielu z nas ma dokładnie takie warunki, to i Twenty 5.21i mogą być bardzo ciekawą propozycją lub wręcz rozwiązaniem problemu, na który jedynym remedium wydawały się być słuchawki. Wybór właściwych kolumn do niewielkiego pomieszczenia i ich prawidłowe ustawienie z uwzględnieniem wszystkich ograniczeń to prawdziwa sztuka, ale z tak bezproblemowymi monitorami jest to do ogarnięcia.

Rozsądek podpowiada, że wszystkie te wyrzeczenia i warunki, jakie stawiają swojemu nabywcy brytyjskie zestawy powinien wynagrodzić nam dźwięk, jaki uzyskamy po ich spełnieniu. W przeciwnym wypadku takie kolumienki nie miałyby racji bytu. Z przyjemnością mogę więc zakomunikować, że rzeczywiście tak jest. Twenty 5.21i to wybitnie audiofilskie, rasowe monitory. Mają swoje wymagania, ale wytrwałego, cierpliwego użytkownika, który doceni ich konstrukcję i nie będzie skąpił grosza na elektronikę, podstawki i okablowanie wynagrodzą naturalnym, swobodnym, realistycznym i przestrzennym dźwiękiem. Jak większość kolumn tej marki, grają neutralnie, rzetelnie, liniowo, po prostu prawdziwie. Nie idą w stronę lampowego ciepła ani agresji i chamstwa. Co ciekawe, nie nazwałbym ich brzmienia suchym czy płaskim. Może w wyjątkowo niesprzyjających warunkach i ze źle dobranym wzmacniaczem, ale wystarczy zapewnić im odrobinę wolnego miejsca dookoła i dobry, mocny sprzęt towarzyszący obdarzony naturalnym brzmieniem, aby czerpać z odsłuchu wiele radości. Jest w tym graniu ujmująca lekkość, brak wysilenia. I fantastyczna stereofonia. Są to też jedne z tych kolumn, którym można całkowicie zaufać. Wystarczy poznać ich podejście do muzyki, popracować nad konfiguracją systemu i ustawieniem, a nie spotkają nas już żadne przykre niespodzianki. Z jednej strony cieszy więc sama przewidywalność i powtarzalność uzyskanego rezultatu, a z drugiej fakt, że Twenty 5.21 grają tak rzetelnie i potrafią wydobyć z nagrań naprawdę wiele szczegółów. I to jakoś tak, hmm... Zupełnie bez wysiłku. Bez podbijania wybranych fragmentów pasma, wypychania dźwięku do przodu czy przestawiania instrumentów na scenie. Ich brzmienie jest szybkie, przejrzyste i bezpośrednie, ale nie cierpi na tym neutralność. Odniosłem nawet wrażenie, że z testowanych monitorów można by było wycisnąć jeszcze więcej, uczynić z nich bezwzględne narzędzie do prześwietlania nagrań, ale tutaj priorytetem była zgodność z oryginałem, studyjna poprawność i brak podbarwień. Co tu dużo gadać - pod wieloma względami Twenty 5.21i mogą uchodzić za wzorzec. Jeżeli szukacie niewielkich monitorów o równym, naturalnym i przezroczystym brzmieniu, musicie ich posłuchać. Największym ograniczeniem jest z pewnością bas. Jest przyjemnie zwinny, sprężysty, nie spóźnia się i nie buczy, ale kończy się zbyt wcześnie. Na subwooferowe pomruki nie ma co liczyć. W mniejszym pomieszczeniu można uzyskać prawidłowy dźwięk, choć i tak nie oczekiwałbym, że z 14-cm wooferów wspomaganych linią transmisyjną urodzi się bas na miarę trójdrożnych podłogówek. W najlepszym wypadku będzie to bas, który można nazwać zdrowym. Największym plusem - pomijając ogólną neutralność, liniowość i idealnie "wyzerowaną" barwę - jest natomiast stereofonia. Naprawdę warto zostawić brytyjskim monitorom trochę powietrza, bo potrafią wyczarować w nim prawdziwe cuda. To jedne z tych głośników, od których dźwięki wyjątkowo chętnie się odrywają, układając się w spójny, holograficzny obraz. Aby to usłyszeć, trzeba się trochę postarać, ale chyba każdy, kto wydaje jedenaście tysięcy na monitory wie, z czym ma do czynienia i w jaki sposób wydobyć z takiego sprzętu maksimum jego możliwości.

Największym plusem - pomijając ogólną neutralność, liniowość i idealnie "wyzerowaną" barwę - jest natomiast stereofonia. Naprawdę warto zostawić brytyjskim monitorom trochę powietrza, bo potrafią wyczarować w nim prawdziwe cuda. To jedne z tych głośników, od których dźwięki wyjątkowo chętnie się odrywają, układając się w spójny, holograficzny obraz.

Na koniec zostawiłem sobie porównanie testowanej pary oraz wersji bez litery "i". Początkowo podchodziłem do tego dość niechętnie, bo nie wiadomo, jak długo kolumny ze starszej serii będą jeszcze dostępne w regularnej sprzedaży, a jeżeli już zaczniemy się zastanawiać nad takimi rzeczami, równie dobrze w ramach jednej recenzji mógłbym opisać różnice między Twenty 5.21i a większymi Twenty 5.22i, następnie wziąć jeszcze Twenty 5.22 (bez "i"), a potem wyciągnąć jeszcze z pół tuzina monitorów z tego przedziału cenowego. Wiem, że audiofile polujący na takie kolumienki biorą pod uwagę wiele różnych modeli i zastanawiają się, jak te mają się do tamtych, a jak tamte wypadają w porównaniu z tymi. Ale tak można się bawić bez końca, więc kiedy testuję jeden produkt, staram się skupić na nim i co najwyżej ocenić jego brzmienie w kilku różnych konfiguracjach sprzętowych. W tym przypadku skusiłem się na takie porównanie z dwóch względów. Po pierwsze, wszystko wskazuje na to, że Twenty 5.21 są i jeszcze przez jakiś czas będą osiągalne, w związku z czym takie porównanie zainteresuje więcej niż trzech audiofilów, którym uda się dorwać jakieś ostatnie, zmaltretowane egzemplarze demonstracyjne. Po drugie, różnica w cenie jest na tyle duża, a w parametrach na tyle mała, że człowiek automatycznie zaczyna zastanawiać się nad zakupem modelu ze starszej serii. Zatem ustawiłem, podłączyłem posłuchałem, porównałem i doszedłem do wniosku, że postęp jest naprawdę niewielki. Uważam, że tweeter zastosowany w Twenty 5.21i daje bardziej rozdzielczy, a jednocześnie bardziej elegancki, ładniej oszlifowany dźwięk. Góra pasma w Twenty 5.21 wydaje się lekko szorstkawa, mniej dźwięczna i napowietrzona. No, ale... Trzy tysiące złotych piechotą nie chodzi. Gdyby różnica w cenie wynosiła tysiąc złotych, bez gadania dopłaciłbym do nowej wersji z lepszym tweeterem, ale jeżeli wybierając starszą generację można zaoszczędzić jedną czwartą ceny, poszedłbym właśnie tą drogą, a swój "zarobek" dołożyłbym do wzmacniacza, źródła lub kabli. Mam wrażenie, że w ten sposób można ugrać więcej, ale rozumiem też tych (a podobno znalazło się ich już kilku), którzy wybrali nową wersję, nie oglądając się na żadne promocje. Lepszą elektronikę lub kable można przecież dokupić później, a tweetera i zwrotnicy się już nie wymieni. Każdy będzie musiał rozwiązać tę łamigłówkę samodzielnie. Warto jednak wziąć pod uwagę to, że Twenty 5.21 to ta sama neutralność, ta sama średnica, ta sama mikrodynamika i stereofonia, a w gruncie rzeczy także prawie ten sam poziom przejrzystości. Gdybym testował właśnie ten model, a po kilku dniach odsłuchu ktoś pokazał mi Twenty 5.21i i zapytał, czy dopłacę za tę różnicę 3000 zł, prawdopodobnie poprosiłbym go, aby spadał na szczaw, natomiast za 1000, może 1500 zł wziąłbym nowsze, lepsze monitory i dałbym mu na drogę cebulę, ziemniaki, śmietankę i jajka ugotowane na twardo, żeby sobie dobrą szczawiową ugotował.

PMC Twenty 5.21i

Budowa i parametry

PMC Twenty 5.21i to dwudrożne, podstawkowe zestawy głośnikowe wykorzystujące obudowę z linią transmisyjną. Jest to rozwiązanie polegające na umieszczeniu za przetwornikami długiego, zazwyczaj mocno wytłumionego tunelu układającego się w swego rodzaju labirynt. W odróżnieniu od bass-reflexu, który jest zasadniczo rurą wykorzystującą przepływ powietrza do wzmacniania konkretnych częstotliwości, linia transmisyjna ma nie tyle dmuchać basem, co tłumić energię tylnej strony membrany głośnika. Przetworniki nie muszą więc walczyć z powstającym wewnątrz skrzynek ciśnieniem, tak jak w obudowach zamkniętych, ale ten "niepotrzebny" dźwięk nie jest też kierowany na zewnątrz, a przynajmniej nie bezpośrednio. Mówi się, że obudowy labiryntowe łączą szybkość i klarowność basu charakterystyczną dla kolumn zamkniętych z potęgą i głębią typową dla układów z bass-reflexem. Rozwiązanie to częściej widuje się w dużych zestawach wolnostojących, jednak w opisywanych monitorach, ze względu na ich kompaktową formę, całkowita długość linii transmisyjnej to 1,72 m. W porównaniu z modelem Twenty 5.26i, gdzie linia transmisyjna mierzy aż 3,3 m, to niewiele, ale jak na kolumienki o wymiarach 16,2 x 34 x 28,4 cm - całkiem sporo. Jak można się domyślić, taki wynik osiągnięto poprzez maksymalne spłaszczenie tunelu i zwinięcie go w taki sposób, że między głośnikiem nisko-średniotonowym a umieszczonym tuż pod nim wylotem linii transmisyjnej fale dźwiękowe muszą "wykonać" aż trzy zwroty o 180° i jeden dodatkowy zakręt pod gniazdami. Labirynt kończy się aerodynamicznym wylotem Laminair. Jest to rozwiązanie opracowane po to, aby zapewnić perfekcyjny przepływ powietrza z wnętrza obudowy do otoczenia. Przy jego projektowaniu wykorzystano doświadczenia, jakie zdobył Oliver Thomas pracując w Formule 1, gdzie turbulencje są zawzięcie zwalczane, gdyż hamują wyścigowe bolidy. Laminair został po raz pierwszy zastosowany w profesjonalnych monitorach głównych QB1, gdzie w linię transmisyjną wdmuchują powietrze cztery 10-calowe głośniki niskotonowe. Ów specyficzny wylot umożliwił minimalizację turbulencji spowalniających przepływ powietrza, przez co reprodukowany przez kolumnę bas był jeszcze szybszy, dynamiczniejszy i lepiej zdefiniowany, a przepływające powietrze nie wytwarzało żadnych odgłosów. W modelu Twenty 5.21i element ten ma postać plastikowej ramki z ciekawymi, łukowatymi poprzeczkami. Tuż za nimi znajduje się czarna, prostokątna gąbka. Niskimi i średnimi częstotliwościami zajmuje się firmowy głośnik o średnicy 14 cm, wyposażony w odlewany, metalowy kosz, solidny układ magnetyczny i membranę G-weave, która wygląda jak typowe włókno węglowe, ale tak naprawdę została uformowana z innego, choć bardzo podobnego materiału - włókna szklanego. Powyżej 1,7 kHz pałeczkę przejmuje przetwornik wysokotonowy opracowany we współpracy z firmą Seas, zapożyczony z serii Fact. Jest to miękka kopułka o średnicy 19 mm z dodatkowym fałdem, który zwiększa łączną średnicę elementu drgającego do 34 mm. Cewka tweetera pracuje w płynie ferromagnetycznym. Zwrotnicę wraz z terminalami przymocowano do ogromnej, metalowej płyty zajmującej niemal całą tylną ściankę. Stosunkowo prosty filtr zbudowano z elementów wysokiej jakości, z bardzo eleganckimi kondensatorami polipropylenowymi i cewkami nawiniętymi miedzianym drutem o sporym przekroju. Podczas oględzin brytyjskich zestawów nie sposób nie zwrócić uwagi na wysoką jakość ich wykonania i wyjątkową dbałość producenta o szczegóły. Twenty 5.21i to pozornie normalne, klasyczne skrzynki, jednak począwszy od forniru, a na przetwornikach i gniazdach skończywszy, wszystko jest tu naprawdę dopieszczone i perfekcyjnie spasowane. Obudowy wykonane z MDF-u są delikatnie pochylone do tyłu, a do tego bardzo, bardzo sztywne i solidne. Linia transmisyjna działa przecież jak dodatkowe wzmocnienie, które w tak małych monitorach pewnie i tak nie byłoby konieczne. Labirynt wytłumiono białą gąbką o falistym kształcie. Tylny panel wykonany ze szczotkowanego aluminium zdobi gigantyczna, pochylona litera "i". Znajdziemy tu także pojedyncze, szeroko rozstawione "wubety". Co ciekawe, numer seryjny znajdziemy na osobnej, zaokrąglonej tabliczce umieszczonej nad aluminiową płytą. Można było przecież nadrukować na niej elegancki prostokącik i wpisać oznaczenia ręcznie, markerem. Ale nie. W PMC z jakichś powodów to nie przeszło. Nie trzeba chyba dodawać, że podczas wykręcania głośników i zwrotnicy ze skrzynek nie sypią się wióry. Wkręty nie wchodzą bowiem bezpośrednio w MDF, ale we wklejone w tych miejscach metalowe, gwintowane tuleje. Mało tego. Głośniki zastosowane w modelach z serii Twenty 5i nie zostały zaprojektowane od podstaw. Tweeter podkradziono z wyższej serii, a pozostałe jednostki są "odziedziczone" po starszych zestawach Twenty 5. Mimo to, oba przetworniki zamontowane w testowanych monitorach otrzymały naklejki z napisem "Twenty 5i". Czyli nawet, gdy brytyjscy inżynierowie biorą sobie coś "z półki", to na potrzeby kolumn z konkretnej serii albo dochodzą do tego jakieś modyfikacje, albo przynajmniej wykonuje się specjalne naklejki. Komu by się chciało? Przecież żaden klient i tak tego nie zobaczy, a nawet jeśli, to jaką różnicę mu to zrobi? Może nawet ucieszyłby się, gdyby na magnesie kopułki znalazł się emblemat z napisem "PMC Fact". Ale nie, tutaj jest "Twenty 5i" i koniec. Jeżeli więc zastanawiacie się, dlaczego za takie monitory trzeba zapłacić 10999 zł, wystarczy zaaplikować tak bezkompromisowe podejście do obudów, głośników, zwrotnic, wylotów, materiałów wykończeniowych czy wreszcie linii transmisyjnej ATL, aby odpowiedź nasunęła się sama.

Werdykt

Twenty 5.21i to niewielkie, ale bardzo dobre monitory, z którymi doświadczony audiofil będzie mógł wiele osiągnąć. Mają swoje ograniczenia (bas, dynamika w skali makro) i stawiają pewne warunki (niezbyt duże pomieszczenie, wydajny wzmacniacz, prawidłowe ustawienie), ale jak już zagrają, nawet doświadczeni i wymagający słuchacze będą mogli pokiwać głową w geście uznania i całkowitej satysfakcji. W brzmieniu tych kompaktowych kolumienek można znaleźć powiew studyjnej dokładności, ale nie jest to najważniejsze. Przede wszystkim słychać tu niezwykłą dojrzałość, normalność i uniwersalność. Takie monitory nie powinny się też szybko znudzić, bo tak neutralny, spójny i realistyczny dźwięk znudzić się nie ma prawa. PMC może i nie pierniczy się z cenami, ale potrafi dostarczyć to, czego tylko moglibyśmy oczekiwać i czego wielu audiofilów szuka latami, czasami bezskutecznie. Duża klasa. Pozostaje jednak kwestia wyboru między najnowszą a poprzednią wersją. Co zrobić? Dopłacić i mieć spokój sumienia, czy zaoszczędzić, a różnicę przeznaczyć na lepszy wzmacniacz, źródło, podstawki lub kable? To trudne pytanie, a odpowiedź zależy przede wszystkim od tego, czy trzy tysiące złotych to dla nas dużo, czy mało. I czy w ogóle nowsza odmiana będzie wymagała aż takiej dopłaty, bo nie wiadomo, czy przypadkiem nie załapiemy się na jakiś oficjalny lub mniej oficjalny rabat, albo czy w przyszłym roku seria Twenty 5i nie podzieli losu linii Twenty 5 i nie zostanie zepchnięta przez serię Thirty, z okazji trzydziestej rocznicy założenia firmy. Każdy będzie zagłosuje własnym portfelem. Ja na szczęście nie jestem tutaj od myślenia. Mogę więc powiedzieć tylko tyle, że gdybym musiał zaaranżować sobie audiofilską enklawę w niewielkim pokoju, ale chciał przy tym uzyskać bardzo neutralny, dojrzały, konkretny i uniwersalny dźwięk, Twenty 5.21i znalazłyby się wysoko na mojej liście życzeń.

PMC Twenty 5.21i

PMC Twenty 5.21i

Dane techniczne

Rodzaj kolumn: podstawkowe, dwudrożne
Pasmo przenoszenia: 46 Hz - 25 kHz
Impedancja: 8 Ω
Skuteczność: 86,5 dB
Częstotliwość podziału: 1,7 kHz
Wymiary (W/S/G): 34/16,2/28,4 cm
Masa: 6 kg (sztuka)
Cena: 10999 zł (para)

Konfiguracja

Auralic Vega G1, Hegel H20, Unison Research Triode 25, Marantz HD-DAC1, PMC Cor, Clearaudio Concept, Cambridge Audio CP2, Cardas Clear Reflection, Albedo Geo, Enerr One 6S DCB, Enerr Transcenda Ultra, Enerr Transcenda Ultimate, Norstone Esse.

Sprzęt do testu dostarczyła firma EIC. W artykule wykorzystano zdjęcia udostępnione przez firmę PMC i wykonane przez redakcję portalu StereoLife.

Równowaga tonalna
RownowagaStartRownowaga2Rownowaga3Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4RownowagaStop

Dynamika
Poziomy6

Rozdzielczość
Poziomy7

Barwa dźwięku
Barwa4

Szybkość
Poziomy7

Spójność
Poziomy7

Muzykalność
Poziomy7

Szerokość sceny stereo
SzerokoscStereo2

Głębia sceny stereo
GlebiaStereo13

Jakość wykonania
Poziomy8

Funkcjonalność
Poziomy7

Cena
Poziomy6


Komentarze

  • Brak komentarzy

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z okazji czterdziestych urodzin firmy, w tym momencie jesteśmy już w połowie drogi do kolejnej okrągłej rocznicy (Renaud de Vergnette założył firmę Triangle w 1980 roku). Wszyscy znamy tę historię -...

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo? To pytanie na pewnym etapie zadawał sobie każdy, kto uważa się za melomana lub audiofila. Prostej odpowiedzi niestety nie ma, bo nawet doświadczeni miłośnicy muzyki i sprzętu audio wciąż szukają swojego ideału. Osobom przymierzającym się do zakupu swojego pierwszego systemu audio można jednak wytłumaczyć kilka podstawowych...

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

W erze streamingu coraz więcej melomanów sięga po muzykę na fizycznych nośnikach, czego doskonałym przykładem stały się płyty winylowe. Renesans gramofonów i czarnych krążków trwa już co najmniej dekadę. Tłocznie płyt winylowych pracują na pełnych obrotach. Produkcję wznawiają nawet największe wytwórnie, a dla artystów wydających nowy album brak wersji LP...

Streaming krok po kroku

Streaming krok po kroku

Streaming - to pojęcie niemal całkowicie zdominowało świat sprzętu hi-fi. Na przestrzeni dziesięciu lat ten sposób słuchania muzyki przeszedł ewolucję od ciekawostki technologicznej interesującej tylko najbardziej postępowych melomanów i audiofilów do czegoś, co jest dla nas zupełnie naturalne i oczywiste. Dla wielu osób streaming to nieodłączna część codziennego funkcjonowania, podstawowe...

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

W naszym magazynie koncentrujemy się na treściach kierowanych do entuzjastów i osób żywo zainteresowanych sprzętem stereo. Niezależnie od aktualnych reguł działania internetowych wyszukiwarek czy liczby przypadkowych wizyt na danej stronie bazę czytelników stanowią ludzie dysponujący sporą wiedzą i doświadczeniem w tym temacie. Nawet oni muszą jednak dostrzegać pewną lukę w...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
NAD C389

NAD C389

NAD (New Acoustic Dimension) to jedna z firm, które od samego początku umiejętnie łączyły innowacje i czysto naukowe podejście do tematu ze wspaniałym zmysłem biznesowym i wyczuciem sytuacji na rynku....

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal...

Lyngdorf FR-2

Lyngdorf FR-2

Kim jest Peter Lyngdorf? Genialnym inżynierem, czy może raczej wizjonerem i utalentowanym przedsiębiorcą? Tego nie podejmuję się rozsądzać, ale jedno jest pewne - facet nie lubi się nudzić i wspiera...

Bannery boczne

Komentarze

a.s.
Nasz zmysł słuchu nie ma "liniowej charakterystyki przetwarzania". Sygnały o takim samym natężeniu, ale o różnej częstotliwości, wywołują wrażenia różnej głośno...
Rafał
Witam. Posiadam głośniki 120 Club od JBL i te 12 godzin nie wiem na jakiej mocy jest. Podłączyliśmy konsole kablami i dwa głośniki ze sobą też na kable i nieste...
Piotr
Wiem, że o switche można się kłócić tak jak o kable, generalnie nie jestem hejterem różnych niekonwencjonalnych urządzeń audio ale polecam taki eksperyment: w t...
stereolife
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Obywatel GC
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...

Płyty

Newsy

Tech Corner

Magiczny świat potencjometrów, czyli wszystko o regulacji głośności w sprzęcie audio

Magiczny świat potencjometrów, czyli wszystko o regulacji głośności w sprzęcie…

Regulacja głośności jest jedną z najważniejszych funkcji każdego systemu audio. Prawidłowe działanie tego elementu naszego sprzętu ma ogromny wpływ na przyjemność płynącą z jego użytkowania. Kiedy potencjometr zaczyna tracić swoją funkcjonalność, nawet w niewielkim stopniu, jest to niezwykle kłopotliwe, a może też być niebezpieczne dla innych elementów zestawu, takich jak...

Nowości ze świata

  • Triangle Electroacoustique is one of the oldest French loudspeaker manufacturers. Although the latest anniversary models, still available for sale, were introduced on the occasion of the company's fortieth birthday, at this point we are already halfway to another round anniversary...

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

Prezentacje

Bez szumów, bez kabli, bez kompromisów - Sennheiser

Bez szumów, bez kabli, bez kompromisów - Sennheiser

Czy znasz firmę Sennheiser? Na to pytanie twierdząco odpowie niemal każdy, kto interesuje się szeroko pojętym sprzętem audio. DJ, prezenter radiowy, producent muzyczny, artysta, gwiazda estrady, kierownik sceny, zapalony gracz, audiofil, a nawet zwyczajny słuchacz mający chrapkę na porządne słuchawki jednej z prestiżowych marek - wszyscy oni prawdopodobnie choć raz...

Poradniki

Listy

Galerie

Dyskografie

Wywiady

Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z...

Popularne artykuły

Vintage

Denon PMA-500Z

Denon PMA-500Z

Oto wzmacniacz produkowany przez Denona w latach siedemdziesiątych. Większość egzemplarzy dostępnych dziś na internetowych aukcjach pochodzi z roku 1975 lub...

Słownik

Poprzedni Następny

SPDIF

Standard połączenia cyfrowego dla sygnału audio przeznaczony do urządzeń domowych, oparty na opracowanym wcześniej standardzie AES/EBU przeznaczonym raczej do użytku profesjonalnego. SPDIF został wprowadzony przez firmy Sony i Philips, skąd...

Cytaty

AdamNeste.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.