Sennheiser HD 559
- Kategoria: Słuchawki i wzmacniacze słuchawkowe
- Tomasz Karasiński
Sennheiser to firma, która na rynku słuchawek i mikrofonów osiągnęła już praktycznie wszystko. Od lat dostarcza sprzęt nie tylko audiofilom i melomanom, ale także profesjonalistom, muzykom, pilotom, prezenterom telewizyjnym i radiowym, a także tak zwanym zwykłym ludziom. Wybierając słuchawki, wszystko jedno czy do użytku zewnętrznego czy domowego, w dowolnym przedziale cenowym i o dowolnej konstrukcji, trudno jest nie trafić na przynajmniej jeden model tej marki. Ostatnio firma koncentrowała się głównie na eleganckich słuchawkach z serii Momentum i Urbanite zaprojektowanych z myślą o współpracy ze smartfonami i tabletami, a także audiofilskimi odtwarzaczami przenośnymi. Druga odsłona serii Momentum zaowocowała wprowadzeniem modeli bezprzewodowych oraz podziału na nauszniki ze sterowaniem dla urządzeń z systemem iOS i Android. Następnie Sennheiser wprowadził ulepszoną wersję swoich flagowych słuchawek - HD 800S - i niemal równolegle zszokował audiofilskie środowisko prezentując ultra hi-endowy zestaw Orpheus HE 1, którego premiera odbyła się w Narodowej Galerii Sztuki w Warszawie. To jednak produkt dla wyjątkowo zamożnego klienta - cena na poziomie pięćdziesięciu tysięcy euro stawia nowego Orpheusa poza zasięgiem marzeń większości melomanów. Wiadomo było, że wkrótce niemiecki gigant zaprezentuje jakieś bardziej przystępne cenowo nauszniki i właśnie nadszedł ten moment. Za jednym zamachem wprowadzono na rynek trzy nowe serie słuchawek - HD 2, HD 4 i HD 5. Dla audiofilów to właśnie "piątki" będą najbardziej interesującą propozycją, a serię otwierają testowane HD 559.
Oczywiście nie jest to zupełnie nowy produkt, bo chyba trudno byłoby sobie wyobrazić żeby producent tego kalibru nigdy wcześniej nie produkował klasycznych, wokółusznych słuchawek do użytku domowego. HD 559 to w prostej linii następca ciepło przyjętego modelu HD 558. Nauszniki wyglądają bardzo, bardzo podobnie i wykorzystują podobne rozwiązania techniczne. Z zewnątrz nowe HD 559 wyróżnia przede wszystkim eleganckie logo na prostokątnej tabliczce wyrastającej z obudowy każdej muszli. Co ciekawe, wszystkie modele z nowej serii HD 5 mają praktycznie identyczny kształt i różnią się głównie zastosowanymi wewnątrz przetwornikami i materiałami wykończeniowymi. HD 569 to odpowiednik opisywanych HD 559 tyle, że o budowie zamkniętej. HD 579 to trochę bardziej zaawansowane słuchawki utrzymane w eleganckiej, szarej kolorystyce, natomiast najwyższe w serii HD 599 to audiofilskie słuchawki będące bezpośrednim następcą testowanych przez nas trzy lata temu HD 598. Niezaprzeczalną zaletą opisywanych HD 559 jest cena, ale do tego jeszcze dojdziemy... Może po prostu szefowie firmy doszli do wniosku, że nie należy przenosić wojny cenowej na wszystkie nowe produkty? Najwyraźniej postanowili skupić się na tym, co pozwoliło Sennheiserowi zbudować i utrzymać tak silną pozycję - tworzeniu dobrych, wygodnych i niezawodnych słuchawek za normalne pieniądze. Dzięki uprzejmości polskiego dystrybutora, HD 559 otrzymaliśmy jeszcze przed oficjalną premierą, która odbyła się podczas targów IFA 2016 w Berlinie. Mogliśmy więc na spokojnie zapoznać się z tym modelem i sprawdzić czy dokonał się tu jakiś postęp, czy może najtańsze "piątki" to po prostu "stare, dobre Senki".
Wygląd i funkcjonalność
Słuchawki otrzymaliśmy w eleganckim, kartonowym pudełku mocno przypominającym to, w które zapakowane były ostatnie testowane przez nas Sennheisery Momentum M2 AEi. Firma najwyraźniej podeszła do tematu hurtowo i nawet tańsze nauszniki oddaje w ręce klientów w tak eleganckich opakowaniach. Żadnych plastikowych wytłoczek, które widzieliśmy chociażby we wspomnianych we wcześniejszym akapicie HD 598. Jako, że HD 559 to słuchawki do użytku domowego, wewnątrz nie znajdziemy już żadnego twardego pokrowca, tylko od razu przechodzimy do rzeczy - nasze nauszniki leżą wygodnie w dopasowanej wytłoczce z szarej gąbki. Możemy je od razu wyjąć i przymierzyć bez mocowania się z kablem ponieważ przewód jest odłączany i spoczywa w oddzielnej komorze na dole opakowania. Od strony słuchawek zakończony jest 2,5-mm wtykiem micro-jack z prostą blokadą. Po wetknięciu wtyczki w gniazdo, należy ją delikatnie obrócić aby przewód już na pewno nie wypiął nam się podczas słuchania. Swoją drogą, czasami lepiej żeby właśnie się wypiął, ale muszę przyznać, że ze względu na znaczną długość kabla (3 m) parę razy zdarzyło mi się pociągnąć go albo o coś zaczepić i Sennheisery ani trochę na tym nie ucierpiały. Po stronie źródła znajdziemy natomiast duży wtyk 6,3 mm - to wyraźny sygnał, że HD 559, mimo niewygórowanej ceny, zostały zaprojektowane z myślą o poważnym odsłuchu z wykorzystaniem wzmacniacza słuchawkowego, przetwornika, ewentualnie amplitunera lub jakiegoś innego stacjonarnego sprzętu. Laptop raczej odpada. Wprawdzie w pudełku znajdziemy również przejściówkę na mały wtyk, ale to raczej ryzykowna opcja. Nie ze względu na parametry słuchawek - sądzę, że nawet komputer czy tablet podołałby takiemu zadaniu, ale obawiałbym się o przypadkowe uszkodzenie gniazda słuchawkowego w takim sprzęcie. Duży wtyk z założoną przejściówką to "zestaw" o długości zbliżonej do iPhone'a 5S, więc nawet przypadkowe szarpnięcie za taką "dźwignię" mogłoby się skończyć dla smartfona wizytą w serwisie.
Przejdźmy zatem do samych nauszników. Co tu dużo mówić - to po prostu klasyczne, domowe Sennheisery. Kurczę, wyglądają prawie identycznie jak HD 558! Poza logiem na nausznikach widzę tu bardzo niewiele zmian. Musiałbym otrzymać do porównania oba modele aby wyłapać wszystkie drobne różnice, ale na pierwszy rzut oka muszę powiedzieć, że jestem w kropce. Nawet obicia muszli wydają mi się identyczne, a jeżeli rzeczywiście tak by było, to pewnie z tego powodu, że pady są wymienne i w razie uszkodzenia czy po prostu nadmiernego zużycia można w prosty sposób je zdemontować i założyć nowe. Wprowadzenie jakiegoś nowego kształtu wiązałoby się więc z koniecznością utrzymywania w firmowym magazynie zapasu gąbeczek do różnych modeli, a te od HD 558 nie pasowałyby już do HD 559. Niemcy chyba nie robią takich rzeczy tylko dlatego, że komuś tam nagle przestał pasować kształt starych poduszeczek. A jeżeli zamierzacie z tego powodu narzekać, przyjrzyjcie się chociażby słuchawkom jednego z największych rywali Sennheisera. Beyerdynamic chyba już z milion lat produkuje słuchawki z okrągłymi, welurowymi padami, które również można w razie konieczności wymienić, choć "wygniecione" są jeszcze wygodniejsze. Tam jednak procedura wymiany poduszek wymaga pewnej wprawy i cierpliwości, natomiast w Sennheiserach odbywa się to błyskawicznie - wystarczy lekko pociągnąć i podważyć pady, które po chwili "puszczają" w kilku punktach i już. Operację można przeprowadzić dosłownie w ciągu pięciu sekund. Inna sprawa, że nic nie wskazuje na to, by obicia miały się bardzo szybko zużyć.
Trzeba przyznać, że dzięki eliptycznym muszlom montowanym na zakrzywionych zawiasach słuchawki są bardzo wygodne. Praktycznie po chwili można już zapomnieć, że mamy cokolwiek na głowie. Przypominają o tym jedynie pady, które są bardzo miękkie i przyjemne w dotyku, ale trochę grzeją w głowę. W zimie na pewno będzie to pożądane zjawisko, ale ponieważ test przeprowadzałem kiedy za oknem temperatury dochodziły do 30 stopni, trudno było nie zauważyć że coś delikatnie grzało mnie w dyńkę. Dużym plusem HD 559 jest natomiast pałąk. Umieszczenie go pod kątem w stosunku do nauszników jest bardzo fizjologiczne i sprawia, że nie musimy ani chwili mocować się ze słuchawkami. Po dobraniu odpowiedniego rozmiaru "wchodzą na głowę same" i nie trzeba przesuwać ich do przodu ani do tyłu w celu znalezienia optymalnej pozycji. Jak na swoje rozmiary, HD 559 są również dość lekkie, więc nie spadają z głowy nawet przy mocniejszych ruchach. Udało się to osiągnąć bez zwiększania nacisku nauszników na głowę, co znów poprawia komfort użytkowania słuchawek i daje wrażenie, że leżą jak robione na miarę. A przynajmniej ja miałem takie odczucia. Dodam jeszcze, że zakres regulacji pałąka jest bardzo duży. Nawet przy mojej przewymiarowanej czaszce miałem jeszcze ze dwa "oczka" zapasu z każdej strony. Kolejny plus to solidność wykonania pałąka i elementów ruchomych. W porządku, dominuje tu tworzywo sztuczne i na żadne ekstrawaganckie elementy raczej nie ma co liczyć, ale słuchawki ani trochę nie trzeszczą. Przy poruszaniu głową na boki słyszałem co najwyżej odgłosy padów, które jeszcze dopasowywały się do mojej głowy, natomiast żadnych "plastikowych" odgłosów nie stwierdziłem. Na lewą muszlę przenosiły się jedynie odgłosy przewodu ocierającego się o ubranie, więc dla własnego komfortu ułożyłem go tak, aby zwisał swobodnie z biurka. Podsumowując, wydaje mi się, że HD 559 są trochę lepiej zbudowane niż poprzednie HD 558. Choć z zewnątrz wydaje się, że konstruktorzy zmienili jedynie osłony muszli, po drodze musieli doszlifować jeszcze kilka detali, bo nowe słuchawki sprawiają wrażenie jeszcze bardziej dopracowanych. A że generalny kształt nie uległ zmianie? A co tu więcej wymyślać? Spójrzcie na samochody Porsche. Z generacji na generację zmieniają się podobno wszystkie elementy włącznie z detalami i elementami karoserii, a jednak generalna koncepcja jest taka sama od wielu, wielu lat. A ponieważ się sprawdziła, nikt nie ma zamiaru jej zmieniać.
Brzmienie
Muszę przyznać, że jeszcze do niedawna Sennheiser znajdował się u mnie na liście firm, które niezaprzeczalnie szanuję i cenię za konkretne produkty takie, jak słuchawki z serii Momentum i Urbanite, a także hi-endowe HD 600, HD 700 HD 800, natomiast kiedy ktoś pytał mnie o jeden z modeli, których osobiście nie słuchałem, nie potrafiłem z pełnym przekonaniem powiedzieć "bierz w ciemno". Oczywiście firm, których produkty można polecać bez odsłuchu jest niesłychanie mało. Sennheiser zawsze był na dobrej drodze żeby do tego grona trafić, ale jednak nie wszystkie słuchawki tej marki były zestrojone tak, aby ich dźwięk podobał się każdemu melomanowi. Przykładowo jedne z moich ulubionych słuchawek podróżnych - PX 100 - były przez niektórych krytykowane za zbyt ciemne, uspokojone brzmienie. Mnie akurat bardzo to pasowało, mogłem godzinami relaksować się przy ulubionej muzyce bez względu na to czy wychodziłem na spacer, jechałem rowerem, autobusem czy nawet pociągiem. Lubiłem te słuchawki tak bardzo, że zarżnąłem chyba ze dwie czy trzy pary. Każda z nich pod koniec swojego cyklu życiowego wyglądała jak buty, w których Forrest Gump kilka razy przebiegł Amerykę od oceanu do oceanu, i to wyłącznie z mojej winy. Natomiast gdyby któryś ze znajomych zapytał mnie o tego typu słuchawki, poleciłbym mu PX 100 tylko po krótkim odsłuchu aby upewnić się, że taki charakter brzmienia nie będzie mu przeszkadzał. Tak samo było z testowanymi przeze mnie jakiś czas temu HD 518. Z równowagą tonalną wyraźnie przechyloną na korzyść niskich tonów, do tych słuchawek trzeba było mieć albo odpowiedniego partnera w postaci jasnego, przejrzystego wzmacniacza albo... Po prostu lubić taki dźwięk. W każdym razie nie miałbym odwagi polecić ich nieznajomemu, który powiedziałby "mam neutralną elektronikę, słucham różnorodnej muzyki i szukam normalnych, dobrych słuchawek". A to dlatego, że - podobnie jak PX 100 - HD 518 grały dość specyficznie. I wszystko jedno czy ciemno czy jasno, spokojnie czy ofensywnie - tak charakterystyczne produkty po prostu nie są dla każdego. Kiedy więc otrzymałem do testu HD 559, mimowolnie zacząłem się zastanawiać czy znów będziemy mieli do czynienia z nausznikami nadającymi muzyce własny szlif, czy może coś się w tej materii zmieni. No i proszę - zmieniło się! Już po kilku minutach odsłuchu wiedziałem, że HD 559 są właśnie takimi słuchawkami, które bez względu na rodzaj słuchanej muzyki czy charakter posiadanego sprzętu można polecić każdemu.
Przede wszystkim - równowaga. HD 559 nie mają większych odchyłów ani w kierunku niskich, ani wysokich tonów. Ich brzmienie jest po prostu zdrowe, normalne i łatwo przyswajalne. Po założeniu nauszników na głowę nie musimy się przyzwyczajać do tego, że teraz bas będzie dominował nad resztą pasma, a wysokie częstotliwości będziemy musieli wyławiać z muzyki na siłę albo po prostu pogodzić się z ich brakiem. Nowe Sennheisery nie fundują nam żadnych tego typu historii i nie zmuszają naszego mózgu do przestawienia suwaków w naszym wewnętrznym korektorze. Właściwie to HD 559 nie wymagają od słuchacza żadnych przygotowań - można je założyć na głowę i od razu bez zbędnych ceregieli rozpocząć odsłuch, czerpiąc przyjemność od pierwszych sekund. Ten dźwięk jest dobrze poukładany, równy i ze wszech miar prawidłowy. Już sam ten fakt niesłychanie mnie ucieszył, bo akurat spodziewałem się, że raczej wszystko zostanie po staremu i brzmienie najtańszych "piątek" będzie przygaszone, mocno uspokojone i zestrojone tak, jakby konstruktorzy chcieli dać nam do zrozumienia, że w pełni audiofilskie doznania oferują dopiero słuchawki o kilkaset złotych droższe. Dlaczego HD 559 są tak dobre? Moim zdaniem są dwie odpowiedzi - albo konstruktorzy Sennheisera zdecydowali się nie podcinać im skrzydeł albo w ciągu kilku lat wykonali tak duże postępy, że teraz nawet najtańsze nauszniki w tej serii oferują świetny, pełnowartościowy dźwięk.
Czy któraś z tych opcji jest bliska prawdy? Tego niestety nie wiem, moje domysły mogą nie mieć wiele wspólnego z rzeczywistością, bo przecież nie uczestniczyłem ani w pracach nad nowymi modelami ani w jakimś tajnym zebraniu na którym bracia Sennheiserowie zarządzili, że od tej pory słuchawki mają grać lepiej i koniec, kropka. Wydaje mi się jednak, że w opracowaniu HD 559 mogły się przydać doświadczenia z kilkoma modelami wprowadzonymi na rynek w ciągu ostatnich dwóch-trzech lat. W szczególności doszukiwałbym się tutaj punktów wspólnych z modelami Momentum M2 AEi, Urbanite XL, a także HD 630VB. Bardzo podobna jest w tym brzmieniu taka, hmm, fajna normalność, ale przyozdobiona kilkoma elementami, które znawcom tematu mogą się skojarzyć z droższymi modelami niemieckiej firmy. W każdym z trzech przytoczonych wyżej przypadków, po założeniu słuchawek na głowę mogłem powiedzieć tylko "o kurczę, ale dobrze grają" i to już w zasadzie wyczerpywało temat. Nie za ciemno, nie za jasno, nie zbyt ospale czy agresywnie... Po prostu dobrze. W przypadku HD 559 jest dokładnie tak samo, a gdybym miał się pokusić o przyrównanie ich do któregoś ze wspomnianych wyżej modeli, powiedziałbym, że najbliżej im do Urbanite'ów XL. Mimo ogólnej poprawności, ich brzmienie jest bowiem bardzo płynne, gładkie i muzykalne. Nie odbywa się to kosztem któregoś z podzakresów, a jeśli już, to może najwyższe częstotliwości są leciutko wycofane. Nie wpływa to jednak na ogólną równowagę tonalną, a jedynie nadaje brzmieniu pewien smak. Nie jest to jednak cecha rzucająca się w uszy już w pierwszych minutach odsłuchu. Aby ją zauważyć, trzeba się trochę wsłuchać i porównać ze sobą kilka ulubionych kawałków na kilku różnych nausznikach.
Jakież to zatem cechy sprawiają, że HD 559 przywodzą na myśl droższe nauszniki Sennheisera? Dla mnie jest to przede wszystkim pewna lekkość grania, szczególnie dobrze słyszalna w zakresie średnich i wysokich tonów. Cóż, jako wielki fan kultowych HD 600 nie mogłem nie zwrócić uwagi na ten element, aczkolwiek na swoje usprawiedliwienie muszę dodać, że nie była to ani pierwsza rzecz w którą zacząłem się wsłuchiwać ani tym bardziej coś, czego pragnąłem tak bardzo, że zacząłem sobie coś wmawiać. Nie - moim zdaniem HD 559 mają odrobinę tej charakterystycznej swobody, szybkości i zwiewności, z której słyną HD 600. Oczywiście nie jest to ten sam poziom ani ta sama jakość, ale powiem tak - jeżeli słuchaliście HD 600 i podobało Wam się ich brzmienie, ale szukacie słuchawek za dużo mniejsze pieniądze, HD 559 pozwolą Wam cieszyć się pewnymi elementami hi-endowego grania. Drugim ogromnym plusem opisywanego modelu jest bas. Tutaj możecie szykować się na prawdziwie subwooferowe doznania, tyle, że bez wkurzania wszystkich domowników i sąsiadów. HD 559 potrafią zejść bardzo nisko, ale przez cały czas kontrolują sytuację i nie pozwalają sobie na zbytnie rozluźnienie. Niskie tony w ich wydaniu są pełne, głębokie i gęste, a jednocześnie odpowiednio szybkie i sprężyste. Tutaj znów przypomniały mi się przygody z modelami Momentum M2 AEi i Urbanite XL, a także kolumnami Audiovector QR1, których bas bardzo zachwalałem. Czy to możliwe, że HD 559 oferują tak dobry dźwięk za mniejsze pieniądze? A pewnie - w końcu nie mają ani błyszczącego pałąka pokrytego alcantarą, ani pilota z mikrofonem, ani nawet pokrowca i innych gadżetów na wyposażeniu. Nie zmienia to jednak faktu, że to znakomite słuchawki.
Budowa i parametry
HD 559 to model, który otwiera nową serię HD 5 Sennheisera. Otwarte słuchawki wykorzystują naturalnie własnej konstrukcji przetworniki produkowane w fabryce w Wennebostel. Jak zapewnia producent, pełnej wielkości nauszniki zapewniają idealny komfort, a miękkie poduszki są wymienne. Technologia Ergonomic Acoustic Refinement ma kierować dźwięk wprost do uszu użytkownika, dając czystsze i bardziej naturalne brzmienie. Producent niestety nie podaje dokładnego rozmiaru przetworników ani nie ujawnia z jakiego materiału wykonane są ich membrany. Można się jednak spodziewać, że są to jednostki bardzo podobne do tych, jakie znajdziemy w wyższym modelu HD 579 - tam zastosowano przetworniki o średnicy 38 mm. Równie skąpe są dane techniczne udostępnione przez niemiecką firmę. Wiadomo jedynie, że impedancja opisywanych słuchawek wynosi to 50 Ω, SPL - 108 dB, zniekształcenia są mniejsze niż 0,2% przy 1 kHz i 100 dB, a pasmo przenoszenia rozciąga się od 14 Hz do 26 kHz. Słuchawki wyposażono w solidny 3-metrowy przewód ze złączem 6,3 mm.
Konfiguracja
Marantz HD-DAC1, Questyle CAS192D + CMA800R, Astell&Kern AK70, Astell&Kern AK120 II, Soul Note SD300, ADL Stratos, T+A E-Serie Power Plant Balanced.
Werdykt
Audiofile mówią, że apetyt rośnie w miarę słuchania i jest w tym sporo racji, bo po kilku dniach z HD 559 na głowie zacząłem się zastanawiać co jeszcze mogłoby się poprawić z modelem HD 579 lub HD 599. To dlatego, że już opisywane HD 559 dały mi mnóstwo frajdy, pozwoliły odłączyć się od otoczenia i zanurzyć w ulubionej muzyce. A wierzcie mi, nie udałoby się to, gdyby nauszniki były złe. Powiem więcej - wydaje mi się, że Sennheiser robi ostatnio ogromne postępy. Ktoś zapyta - jakie "postępy", jakie "ostatnio"? Przecież to firma, która produkuje słuchawki kilkadziesiąt lat i doskonale wie, jak to się robi. To prawda, ale moim zdaniem z każdą nową serią, z każdym ważniejszym modelem jakość wykonania i brzmienia wciąż się poprawia, co na tym poziomie naprawdę nie jest proste. A teraz mała wisienka na torcie. Poprzedni model HD 558 kosztował 769 zł, więc HD 559 są o dwadzieścia złotych... Tańsze. Ciekawe czy wynika to z chłodnej kalkulacji, czy może Sennheiser chce tylko maksymalnie wkurzyć konkurencję;-)
Dane techniczne
Typ słuchawek: dynamiczne, wokółuszne, otwarte
SPL: 108 dB
Impedancja: 50 Ω
Pasmo przenoszenia: 14 Hz - 26 kHz
Wtyk: 6,3 mm
Cena: 549 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma Aplauz.
Zdjęcia: Sennheiser, Tomasz Karasiński, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Tłumienie hałasu
Cena
Nagroda
-
SOG
Dostałem te słuchawki od żony na gwiazdkę, więc z założenia są to najlepsze nauszniki jakie kiedykolwiek miałem. A miałem ich w życiu sporo, bo były i jakieś dawne Panasoniki, później Senki HD201, następnie świetne CAL!, a ostatnio AKG 519 DJ. Było tego więcej, ale nie pamiętam ;) I powiem tak: nie polubiłem tych Sennheiserów ani w przypadku muzyki elektronicznej (X-Dream, Recoil, Depeche Mode, Blue Planet Corporation), ani w przypadku rocka (Muse, Metallica), ani w przypadku muzyki filmowej (Interstellar, Blade Runner 2049, Homeworld: Deserts Of Kharak). Z tym modelem jest jak z elegancką kobietą, która niezaprzeczalnie jest atrakcyjna, znakomicie ubrana, inteligentna, ale jakoś wolałbym spędzić czas z zakręconą i zwariowaną kumpelą, z którą chciałbym się zestarzeć. HD 559 są - wzorem innych Senków - surowe, bez emocji, analityczne, po prostu niemieckie. Niczego nie narzucają, po prostu na zimno odtwarzają. To z jednej strony wielka zaleta techniczna, a z drugiej chciałoby się jakiejś przyjemności dodanej, której tu nie uświadczę. Ale... To co odwalają te słuchawki w temacie muzyki klasycznej przechodzi ludzkie pojęcie. Scena, scena, wielka scena! Przestrzeń jest ogromna, a każdy instrument ma swoje "miejsce na membranie". Wiedeńskie koncerty noworoczne nigdy nie brzmiały tak pięknie i głęboko, a imersja jest po prostu niesamowita. Dopiero teraz pojąłem filozofię tej firmy. Odkąd pamiętam na stoisku targowym IFA w Berlinie zawsze w słuchawkach Sennheisera leciała muzyka klasyczna (zupełnie inaczej niż wszyscy pozostali producenci serwujący chwytliwy pop) i teraz wiem dlaczego. Chcesz fajnego grania? Strzel sobie Sony, Aurvanę, Denona, albo AKG (mają świetne produkty). Ale gdy Steinberg jest dla Ciebie czymś więcej niż jakimś nazwiskiem to bierz Sennheisera.
1 Lubię -
SOG
Minęło kilka miesięcy i muszę odrobinę sprecyzować mojego poprzedniego posta. Zacznę od tego, że niesamowicie polubiłem muzykę elektroniczną w tym modelu. Wszystko inne co teraz zakładam na uszy sprawia wrażenie ścisku i duchoty dźwiękowej. W HD 559 można rękę włożyć pomiędzy poszczególne elementy muzyki, a szczególnie jest to słyszalne w dolnych partiach. Ne umiem tego fachowo określić, bo nie recenzuję słuchawek zawodowo, ale ta namacalność dźwięków i przestrzeń pomiędzy nimi jest fantastyczna. Jednocześnie wrażenie to wydaje się być naturalne, a nie dodane "od fabryki". Teraz mam problem, bo każde inne słuchawki brzmią przy tych sztucznie, a nawet wczoraj miałem okazję posłuchać konkurencji za ponad 800 zł.
1 Lubię -
-
Adam Komorowski
Mega recenzja, czekam na uszy i jak wypadną w konfrontacji z Creative Aurvana Live 2. Rozpadły mi się, chociaż grają ładnie.
0 Lubię
Komentarze (4)