Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Harman Kardon Citation Tower

Harman Kardon Citation Tower

Audiofile interesujący się wzmacniaczami lampowymi, srebrnymi kablami i słuchawkami z najwyższej półki czasami zapominają o tym, że cała ta aparatura stanowi zaledwie część, a może nawet margines szeroko rozumianej branży elektronicznej. Odnoszę wrażenie, że - mimo wielu pozytywnych zjawisk - oba te światy coraz bardziej się od siebie oddalają. W ostatnich latach paliwem napędzającym rozwój branży audio były pliki i streaming, a więc rozwiązania, które przywędrowały tu z krainy komputerów. Pomostem między porządnymi głośnikami a sprzętem wideo - telewizorami i projektorami - są nowoczesne amplitunery i wzmacniacze lub systemy typu all-in-one wyposażone w odpowiednie złącza. Wielu użytkownikom trudno też wyobrazić sobie słuchanie muzyki bez smartfona lub tabletu. Z punktu widzenia producentów słuchawek i głośników bezprzewodowych, to właśnie inwazja urządzeń mobilnych okazała się długo wyczekiwaną rewolucją, która otworzyła przed nimi nowe możliwości i umożliwiła wprowadzenie lepszego dźwięku tam, gdzie wcześniej nie odważylibyśmy się o nim marzyć. Małych firm specjalizujących się w produkcji hi-endowych kabli lub ramion gramofonowych może to nie obchodzić, ale elektroniczni giganci z utęsknieniem czekali na kolejną dużą nowość, kolejny krok w przyszłość, kolejne chwytliwe hasło, które sprawi, że tak zwani normalni ludzie zaczną rozglądać się za nowym sprzętem grającym. I niedawno się doczekali. Tak, jak chętnie wchodzili w temat plików hi-res, streamingu i systemów multiroom, tak teraz oszaleli na punkcie wirtualnych asystentów. Skończyły się czasy, gdy sprzęt audio miał służyć tylko i wyłącznie do słuchania muzyki. Teraz głośniki mają także łączyć się z telewizorami i smartfonami, tworzyć różne strefy i rozprowadzać dźwięk po całym naszym domu, a także komunikować się z nami - albo za pośrednictwem aplikacji, albo głosowo, odpowiadając na nasze pytania i wykonując konkretne komendy. Najnowszym ucieleśnieniem tej wizji są głośniki Harman Kardon Citation. Seria obejmuje modele o różnych kształtach, rozmiarach i zastosowaniach, od małych głośników, które można postawić wszędzie, przez soundbary i subwoofery, aż po potężne, aktywne kolumny podłogowe sprzedawane w parach i fabrycznie skonfigurowane do pracy w systemie stereo. Oto one.

Mogłoby się wydawać, że wszystkie tego typu głośniki są podobne, ale każdy producent tego typu rozwiązań ma swoje pomysły na to, jak powinien wyglądać sprzęt audio, a nawet szerzej - co powinien robić w naszym domu. Sonos stworzył system sprytnych urządzeń, dzięki którym do firmowego multiroomu podłączymy posiadany już sprzęt. Rozwiązanie jest genialne w swojej prostocie, ale dostępne głośniki nie imponują. Tak zwanym normalnym użytkownikom w zupełności wystarczają, ale dla melomanów to jeszcze nie ta jakość brzmienia. To samo można powiedzieć o systemie Denona. Sytuacja zmieniła się w momencie, gdy firma zaczęła wsadzać HEOS-a również do swoich streamerów i amplitunerów. Przy okazji dostały go sieciowe urządzenia Marantza. W audiofilskim systemie stereo można więc postawić wysokiej klasy odtwarzacz, a w sypialni lub pokoju gościnnym zainstalować niewielki głośnik i zarządzać odtwarzaniem muzyki za pomocą jednej aplikacji. Podobnie jest w przypadku Bluesounda, do którego ekosystemu dołączyły klocki NAD-a i aktywne kolumny DALI. Dużo do powiedzenia w tej materii ma również Yamaha, której MusicCast jest najbardziej rozbudowanym tego typu systemem na rynku. Dość powiedzieć, że można zacząć od małego głośnika z radiobudzikiem, a skończyć na potężnym systemie hi-fi albo fortepianie. Harman Kardon poszedł trochę inną ścieżką. Spodziewałem się, że firma szybko zaprezentuje swój multiroom z dedykowaną aplikacją, jednak nigdy się to nie stało. Amerykanie postanowili oddać sprawy software'owe w ręce specjalistów. Zamiast własnej apki, kwestię łączności sieciowej i łączenia poszczególnych urządzeń w grupy przerzucili na system Google Home, natomiast odtwarzanie muzyki - na aplikacje serwisów streamingowych.

Swoją drogą, sprawa jest bardzo ciekawa i wciąż nierozwiązana. Każda licząca się firma musiała w pewnym momencie podjąć ważną decyzję i, przynajmniej przez pewien czas, mocno się jej trzymać. Producenci, którzy zainwestowali we własne oprogramowanie, na razie nie żałują. Każda firma proponująca klientom taką aplikację ma sporo roboty, ale i pewien spokój wynikający z możliwości panowania nad sytuacją. Utrzymanie takiego systemu kosztuje sporo, ale kwota ta rozkłada się na wiele, wiele urządzeń, więc nie jest to zbyt bolesne. Automatycznie wytworzyło się także pewne przywiązanie użytkowników do danej aplikacji i sprzętu, z którego korzystają. Jeśli mamy już cztery różne urządzenia danej marki, piątego raczej nie weźmiemy od innego producenta. Niektórzy postanowili jednak świadomie zrezygnować z własnej aplikacji lub "pominąć" ten etap i przystosować swój sprzęt do współpracy z rozwiązaniami dostarczanymi przez technologicznych gigantów. Firmy te uznały, że nie warto wciskać klientom własnej aplikacji, skoro muzyki i tak będą słuchali za pomocą Spotify Connect albo Roona, z siecią połączą się przez Google Home, a kto wie, może za rok wszyscy będą już rozmawiali ze swoimi głośnikami i łączyli je nie z innymi urządzeniami audio, ale na przykład z inteligentnym oświetleniem? Każdy oczywiście czymś ryzykuje. Firmy dysponujące własną aplikacją mogą w pewnym momencie po cichu z niej wychodzić, bo nie będą w stanie ogarnąć wszystkich dodatków i funkcji, z jakich klienci chcieliby korzystać. Druga grupa ryzykuje tym, że technologiczni giganci skopią temat i zamiast dać ludziom fajne narzędzia do słuchania muzyki, poprzestaną na głupich gadżetach. Jak będzie, tego jeszcze nie wiemy.

Harman Kardon Citation Tower

Asystent a sprawa audiofilska

Możecie mówić co chcecie, ale audiofile jednak różnią się od klientów elektronicznych supermarketów. Tych pierwszych najbardziej interesują wysokiej klasy kolumny wykonane w tradycyjny sposób. Przyglądają się membranom, cewkom, obudowom i zwrotnicom, a z danych technicznych liczy się dla nich tylko skuteczność i impedancja, ewentualnie pasmo przenoszenia lub częstotliwość podziału. Druga grupa ma to wszystko w głębokim poważaniu. Dla takich ludzi, sprzęt grający to coś, co należy do świata szeroko pojętej technologii. A skoro w telewizorze możemy mieć inteligentnego pilota, którego pytamy o pogodę, głośniki również powiny być funkcjonalne i nowoczesne. Wiem, że audiofilom czasami ciężko to zrozumieć, ale pomyślcie jakimi kryteriami kierujecie się kupując, nie wiem, lodówkę. Kogo interesuje jaki ma agregat albo skraplacz? Chcemy, aby była pojemna, ładna i cicha, a z dodatkowych funkcji chętnie weźmiemy każdy gadżet, jak przezroczyste drzwi, pojemniki na napoje czy funkcja zamiany zamrażalnika w drugą lodówkę. Jeżeli śledzicie doniesienia z wielkich wystaw elektroniki użytkowej, na pewno zauważyliście, że hasło "asystent" zdominowało absolutnie wszystko. A jeśli wielcy producenci urządzeń mobilnych i giganci komputerowi uważają, że jest to technologia przyszłości, raczej nie ma co się z nimi kłócić. Trzeba zainteresować się tematem, wczytać się w dokumentację techniczną, zdobyć odpowiednie certyfikaty i dostosować się do wprowadzanych zmian. Jeżeli w wirtualnych asystentów inwestują takie firmy, jak Google, Apple i Amazon, nikt nie będzie udawał mądrzejszego. Tym bardziej, że w tej wizji jednym z najważniejszych urządzeń służących do komunikowania się z naszym asystentem nie będzie wcale smartfon, tablet, komputer ani telewizor, ale głośnik. Mały czy duży, tani czy drogi, audiofilski czy nie - wszystko jedno. Grunt, żeby był wyposażony w mikrofon, łączność sieciową i wymagane oprogramowanie, a stanie się czymś więcej niż urządzeniem służącym do słuchania muzyki.

Melomani, którzy nie śledzą nowinek ze świata komputerów i szeroko rozumianej elektroniki, z pewnością zastanawiają się o co w ogóle chodzi z tymi asystentami. Otóż jest to technologia, która ma nam pomóc komunikować się z różnymi urządzeniami, których używamy na co dzień, a nawet więcej - przypominać nam o ważnych wydarzeniach, podpowiadać jak powinniśmy ubrać się na wieczorny spacer po mieście, a nawet zamawiać za nas pizzę, włączać piekarnik i ustawiać nawigację w samochodzie bez naszego udziału, informując nas jedynie gdzie jedziemy i jak długo nam to zajmie. Zaczęło się od funkcji rozpoznawania mowy oraz odpowiadania na proste komendy. Ot, nowinka bez większego znaczenia. Z czasem jednak systemy oparte na sieciach neuronowych i uczeniu maszynowym stały się na tyle dobre, aby faktycznie można było z nimi rozmawiać bez poczucia, że coś tu mocno szwankuje. Przełom nastąpił 7 czerwca 2014 roku, kiedy to w trakcie eksperymentu przeprowadzonego w siedzibie Towarzystwa Królewskiego w Londynie, bot zainstalowany na potężnym superkomputerze zdał test Turinga - w trakcie kilkuminutowej rozmowy przekonał sędziów, że jest człowiekiem. Informatycy czekali na ten moment sześćdziesiąt lat.

Od tego momentu sprawy potoczyły się bardzo szybko. Gadające programy stawały się coraz lepsze i coraz mądrzejsze. W ubiegłym roku pokazano ulepszoną wersję Asystenta Google, który był w stanie nie tylko posługiwać się językiem w taki sposób, by ludzki rozmówca nie był w stanie odróżnić jej w rozmowie od prawdziwego człowieka, ale także rozpoznawać kontekst poleceń wydawanych przez użytkownika i wiele niuansów, aby umożliwić zupełnie naturalną interakcję z dowolną osobą, która oczywiście posługuje się danym językiem. Podczas bardzo ciekawej konferencji prasowej pokazano film zarejestrowany podczas testowania technologii Google Duplex. Widać na nim, jak robot wykorzystujący tę technologię dzwoni do salonu fryzjerskiego i umawia swoją właścicielkę na wizytę. Jak to podczas rozmowy z żywym człowiekiem, pojawiają się różne pytania, wybrany termin jest zajęty, ale udaje się wybrać inną godzinę i zakończyć operację sukcesem. Nie sądzę, aby rozmówczyni była świadoma, że rozmawiała z Asystentem Google'a. Tak samo użytkownik, tudzież właściciel takiego robota, będzie mógł rozmawiać z nim tak, jak miało to miejsce na przykład w filmie "Ona". Gdyby jeszcze można było wybrać głos Scarlett Johansson...

Jak można się spodziewać, idea polega na tym, aby ułatwić życie zarówno normalnym użytkownikom, jak i ludziom pracującym w różnych firmach. Zaoszczędzić czas nie tylko na rozmowach telefonicznych, ale także szukaniu różnych rzeczy w sieci, wypełnianiu grafików czy sprawdzaniu gdzie tworzą się największe korki. Można sobie wyobrazić, że taka wirtualna sekretarka już niedługo będzie mogła nie tylko zarezerwować nam stolik w restauracji, ale także na bieżąco sprawdzać indeksy giełdowe lub wyniki meczów piłkarskich, przypominać nam o urodzinach znajomych albo wykonywać za nas przynajmniej część pracy i tym samym odciążać nas od codziennych obowiązków. Fajnie? Cóż, każdy kij ma oczywiście dwa końce. Jeżeli oglądacie dużo filmów i seriali sci-fi, na pewno wiecie jakie są możliwe scenariusze. Niektórzy powiedzą, że pachnie to już wizją przyszłości, jaką pokazali nam twórcy "Czarnego Lustra". Inni dojdą do wniosku, że każda technologia może być wykorzystywana zarówno w pozytywny, jak i negatywny sposób, a ostatecznie asystentem będzie sterował człowiek i to od niego będzie zależała jego praca. Rozwiązanie to z pewnością zainteresuje osoby niepełnosprawne, o czym większość z nas często zapomina. Wyobrażacie sobie połączenie takiego asystenta z systemem rozmieszczonych w domu kamer i prostym robotem, który może podać nam różne przedmioty lub dronem, który poleci do sklepu po bułki albo otworzy furtkę listonoszowi? Przecież wszystko to istnieje już dzisiaj. Inteligentne domy sterowane za pomocą sztucznej inteligencji, która na bieżąco będzie sprawdzać pogodę, pozamyka nam okna i włączy klimatyzację na chwilę przed burzą, a stojącemu na podjeździe autonomicznemu kabrioletowi każe wjechać do garażu? Lodówki, które sprawdzą co mają w środku, a gdy powiemy, że chcielibyśmy ugotować dziś spaghetti z krewetkami, głosem wirtualnego kamerdynera poinformują nas, że brakuje natki pietruszki, śmietana miała termin do wczoraj, a krewetki będziemy musieli wyjąć z zamrażalnika za trzy godziny, aby rozmroziły się o osiemnastej? Głośnik, który wieczorem przeczyta nam kolejny rozdział najnowszego kryminału Jo Nesbø, a kiedy zaśniemy, zgasi światło w sypialni, cichutko puści muzykę relaksacyjną, na podstawie naszego oddechu i chrapania zacznie monitorować jakość naszego snu, a jeżeli przeanalizuje dane dotyczące ruchu drogowego i stwierdzi, że korki będą mniejsze niż zwykle, da nam pospać dziesięć minut dłużej? Moim zdaniem jeżeli to przyszłość, to nieodległa. Jeżeli będziecie czytać ten test za kilka lat i nie zwrócicie uwagi na datę publikacji, pomyślicie pewnie "co za idiota, przecież wszyscy już tego używają".

Dziwne? No nie wiem... Przecież wielu z nas już w tym momencie nie wyobraża sobie życia bez smartfona. Procesory wyręczają nas tak często, że sami stajemy się coraz głupsi. Widzę to po sobie. Kiedyś w pamięci liczyłem całki i znałem tytuły wszystkich utworów na wszystkich płytach, które stały na półce obok mojego odtwarzacza. Dziś proste obliczenia muszę sprawdzić na kalkulatorze, a muzykę wybierają mi algorytmy serwisów streamingowych. Wiedzą co może mi się spodobać i najczęściej mają rację. Do wirtualnych asystentów jakoś mnie nie ciągnie, ale może po prostu nie jestem jeszcze gotowy. Wątpliwości wzbudza u mnie przede wszystkim to, że ich działanie ma się opierać na głośnikach wyposażonych w czułe mikrofony. Wiadomo, że są one potrzebne po to, abyśmy mogli nawiązać kontakt z naszym robotem, ale każdy mikrofon staje się jednocześnie pluskwą, która z pewnością zostanie wykorzystana także do innych celów. Możecie mówić, że to teorie spiskowe, ale nie ulega wątpliwości, że smartfony, tablety i telewizory już od dawna nas słuchają. Nie tylko wtedy, gdy z nich korzystamy, ale cały czas. Sam przeprowadziłem kilka eksperymentów i sorry, ale wszystko wskazuje na to, że sprawy zabrnęły dalej, niż nam się wydawało. Ot, taki przykład. Nigdy, ale to nigdy nie wpisywałem w wyszukiwarkę nic, co dotyczyłoby mebli ogrodowych. Nie pisałem na ten temat maili, nie wchodziłem na strony sklepów oferujących takie rzeczy, a podczas jazdy samochodem, gdy telefon miałem w kieszeni, rzuciłem dla jaj hasło "meble ogrodowe z technorattanu". Wracam do domu, odpalam komputer i na wszystkich stronach, na których wyświetlają się reklamy Google'a, widzę meble z technorattanu. Wydaje się, że reklamy to tylko szczyt góry lodowej. Taki asystent może przecież nauczyć się naszego głosu. Przecież będzie nas słuchał codziennie. Po jakimś czasie będzie umiał nawet podrobić różne nasze dziwne zachowania i przewidzieć jakich słów użyjemy w konkretnej sytuacji. Z założenia, będziemy także podawali mu różne informacje. A co jeśli ktoś włamie się na nasze konto i użyje asystenta, aby połączyć się z bankiem? Czy wyobrażacie sobie, że pewnego dnia przychodzicie do pracy, a koleżanka z innego działu przychodzi do Was i mówi, że jest jej bardzo miło, że pamiętaliście o jej urodzinach i zadzwoniliście złożyć jej życzenia, kiedy oczywiście nic takiego nie miało miejsca? Albo dostajecie informację o podniesieniu składki ubezpieczenia na życie, bo Wasz asystent odkrył, że palicie fajki i umówił Was na wizytę do onkologa?

Na szczęście, każde nowoczesne rozwiązanie napotyka na swojej drodze różnego rodzaju bariery, które delikatnie, w ten czy inny sposób hamują jego rozwój i pozwalają nam przetestować pewne rzeczy zanim okaże się, że nie wszystko działa tak, jak powinno. Autonomiczne samochody jeszcze nie poruszają się po naszych drogach, a to po części dlatego, że nie wiadomo kto miałby pójść do więzienia lub zapłacić odszkodowanie gdyby takie auto spowodowało wypadek. Twórcy dronów, robotów i supernowoczesnych komputerów mają wielkie łby, ale za tym wszystkim musi nadążać prawo, etyka i choćby podstawowa przyzwoitość. Dobre wychowanie kazałoby odstawić elektryczną hulajnogę w bezpieczne miejsce po zakończonej jeździe, ale przecież można rzucić ją na chodnik lub wjechać na stację metra i zostawić na peronie, aby ktoś się o nią potknął. I to się dzieje. Dla asystentów głosowych największym problemem jest liczba i różnorodność używanych na świecie języków i dialektów. Asystent Google'a działa na razie w siedemnastu językach. Gigant z Mountain View ma przecież w tej kwestii ogromne doświadczenie. Aby tak się stało, za oprogramowaniem musi jednak pójść sprzęt. I tu dochodzimy do bohatera naszego testu.

Harman Kardon Citation Tower

Wygląd i funkcjonalność

Kiedy otrzymałem informację o premierze głośników Harman Kardon Citation, pomyślałem, że będzie to kolejna nowinka, która z perspektywy audiofila nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Zazwyczaj w systemach multiroom nie ma bowiem miejsca na porządne kolumny. Ot, jeden mały głośnik, drugi mały głośnik, soundbar, subwoofer i jakiś kanciasty streamer umożliwiający rozszerzenie ekosystemu o starą wieżę bez jakichkolwiek funkcji sieciowych. Ale nie tym razem. W pewnym momencie wielu producentów audiofilskiej elektroniki rzuciło się na głośniki bezprzewodowe, co przyciągnęło zupełnie innych klientów, jednak posiadacze droższych modeli zaczęli narzekać. Wcale nie na to, że nagle mniej zamożni melomani otrzymali szansę posiadania sprzętu z takim czy innym logiem, ale na to, że wśród tych nowoczesnych głośników nie było nic, co pachniałoby hi-endem. Dlatego na rynku pojawiły się wypasione, bezprzewodowe kolumny aktywne, luksusowe soundbary i głośniki sieciowe będące w prostej linii odpowiednikami audiofilskich monitorów i podłogówek. Z drugiej strony, takimi produktami od dawna atakują nas takie firmy, jak Bose czy Bang & Olufsen. Do obu mam stosunek, nazwijmy to, ambiwalentny. Wiem, że nie jest to technologia z najwyższej półki, szczególnie jeśli chodzi o dźwięk. A jednak, kiedy dostaję informacje prasowe, patrzę na zdjęcia pięknych kolumienek z drewnianymi ozdobami i czytam o głośnikach 3D, myślę "kurczę, tak właściwie, to dobrze robią - normalny człowiek natychmiast to łyknie". Z tym, że nie tyle "normalny", co "raczej zamożny", bo tanio nie jest. Dlatego Harman Kardon najwyraźniej przestał zawracać sobie głowę tanimi głośnikami bezprzewodowymi i zaczął iść w tym kierunku. Seria Citation jest tego najlepszym dowodem.

Małe głośniki sieciowe, soundbary, subwoofery - wszystko to już widzieliśmy i wszystko to oferuje konkurencja. Ale potężne, aktywne podłogówki skonfigurowane pod kątem pracy w systemie stereo? To jest dopiero coś! Żeby było ciekawiej, Bose właściwie nie robi nic podobnego. Soundbary i głośniki komputerowe - tak, ale z dużymi głośnikami stereo jest problem. Bang & Olufsen oferuje kilka wypasionych podłogówek, jednak ich ceny są zaporowe. Flagowy zestaw Beolab 90 kosztuje 164999 zł, jednak jest to cena za sztukę. Za parę wychodzi prawie trzysta trzydzieści tysięcy złotych (piszę słownie, aby było wiadomo, o czym mówimy). Para mniejszych BeoLabów 50 kosztuje 132995 zł. Tak, sto trzydzieści dwa tysiące dziewięćset dziewięćdziesiąt pięć złotych. Są także smukłe BeoLaby 18 - 22799 za sztukę, przy czym warto dołożyć do nich maskownice. Czarne kosztują 1999 zł (sztuka), natomiast te ładniejsze, drewniane to już 4799 zł (sztuka). Razem, z drewnianymi maskownicami, wychodzi ponad pięćdziesiąt pięć tysięcy złotych. Wciąż uważacie, że kable za dziesięć tysięcy złotych to szaleństwo? Spodziewałem się więc, że bezprzewodowe podłogówki Harmana będą kosztowały co najmniej dwadzieścia, może trzydzieści tysięcy za parę. A tu psikus. Za te potężne głośniki zapłacimy dokładnie 10798 zł. I nie trzeba do nich dodawać żadnych maskownic ani routerów. Nieco ponad dziesięć tysięcy i mamy gotowy system stereo w formie dwóch eleganckich kolumn obitych czarnym lub szarym materiałem. Szach i mat? Zaraz się przekonamy, ale chyba wszystko na to wskazuje.

System przyjeżdża do nas w jednym, ogromnym kartonie. Na palecie. Kiedy ostatnio odbierałem od kuriera coś takiego, była to lodówka. Spodziewałem się, że kolumny będą pakowane pojedynczo, jednak producent w ten sposób wyraźnie daje nam do zrozumienia, że nie są to głośniki, które możemy rozstawiać w różnych pomieszczeniach w dowolnej konfiguracji - tu jeden, tam dwa, a tam pięć. Nie. Citation Tower to w zasadzie bezprzewodowy, aktywny system stereo i tego należy się trzymać. Z gigantycznego opakowania wyjmujemy najpierw pudełko z akcesoriami (zbyt wiele ich tu nie ma - do pełni szczęścia wystarczą nam kable zasilające) oraz dwa lustrzane kartony oznaczone jako "Primary Speaker" i "Secondary Speaker". Głośniki nie są bowiem identyczne. Ten pierwszy został wyposażony w niewielki wyświetlacz dotykowy umieszczony na górnej ściance, natomiast drugi łączy się z nim bezprzewodowo. Każda z kolumn ma formę wysokiego, ściętego stożka osadzonego na okrągłej podstawie. Kiedy mówię "wysokiego", wcale nie żartuję. Mierzące 116 cm zestawy z łatwością przysłoniły moje Audiovectory QR5, które do małych przecież nie należą. Pojedynczy głośnik waży 19 kg, więc szybko zaczynamy zdawać sobie sprawę, że nie jest to prosty, lekki, plastikowy sprzęt do telewizora. Citation Tower to raczej aktywne kolumny w nowoczesnym wydaniu.

Spodziewałem się, że bezprzewodowe podłogówki Harmana będą kosztowały co najmniej dwadzieścia, może trzydzieści tysięcy za parę. A tu psikus. Za te potężne głośniki zapłacimy dokładnie 10798 zł. I nie trzeba do nich dodawać żadnych maskownic ani routerów. Nieco ponad dziesięć tysięcy i mamy gotowy system stereo w formie dwóch eleganckich kolumn obitych czarnym lub szarym materiałem.

Obicie całej konstrukcji materiałową maskownicą przywidzi na myśl podłogówki Gradienta i Vandersteena. Nie jest jednak powiedziane, że taki sprzęt spodoba się każdemu. Owszem, głośniki wykończone w ten sposób są teraz bardzo modne, jednak co innego, gdy mówimy o urządzeniu wielkości litrowej butelki coli, a co innego, gdy materiałem obleczone są podłogówki sięgające nam do łokcia. W niektórych wnętrzach Citation Tower mogą sprawiać wrażenie przytłaczających. U mnie natomiast niemal całkowicie zniknęły, ponieważ tylną ścianę pokoju odsłuchowego wyłożyłem czarnymi panelami Vicoustic VicWallpaper VMT. Kiedy zauważyła je moja żona, zapytała tylko po cholerę mi dwie kolejne żony i dlaczego podprowadziłem je jakiemuś sułtanowi. Szkoda, że producent nie przewidział możliwości montowania maskownic w innych kolorach. Wprawdzie wszystkie odcienie szarości są dzisiaj w modzie, ale znam ludzi, którzy z przyjemnością zapłacą nawet kilka tysięcy złotych, aby głośniki pasowały im do musztardowej kanapy albo koralowych zasłon. Zresztą, wystarczy spojrzeć na konkurencję. Jeżeli Bang & Olufsen oferuje maskownice, za które trzeba zapłacić 9598‬ zł, to znaczy, że ktoś je kupuje. Swoją drogą, opcja wymiany "obicia" przydałaby się chociażby z uwagi na możliwe "wypadki" w rodzaju zachlapania materiału. Producent twierdzi, że jest on odporny na zabrudzenia, ale wolałbym tego nie sprawdzać. W starciu z kieliszkiem czerwonego wina poległa już niejedna poduszka i niejedna kanapa, która miała być "odporna na zachlapania" lub "łatwa w czyszczeniu". Średnio wyobrażam sobie też potyczkę takich kolumn z kotem. Ja akurat nie mam, ale codziennie zagląda do mnie kotka sąsiadki, a kiedy zobaczyła wysoki słupek obity materiałem, zrobiła oczy jak pięć złotych i stała przy oknie dłuższą chwilę. Obstawiam, że średnio rozgarnięty kot zredukuje te maskownice do pojedynczych nitek w ciągu miesiąca. Co ciekawe, wersja czarna jest czarna tylko z daleka. Z bliska widać, że w materiał wplecione są włókna w najróżniejszych kolorach - żółte, zielone, błękitne, fioletowe... Dlatego też podczas sesji zdjęciowej, w świetle studyjnych lamp, kolumny zaczęły mienić się wszystkimi brawami tęczy.

Jeśli chodzi o funkcjonalność i dostępne opcje połączeniowe, wszystko znajdziemy na tylnym panelu, za niewielką, plastikową klapką. I nie ma tego zbyt dużo. Oprócz gniazda zasilającego, zobaczymy tu tylko gniazdo USB opisane jako złącze serwisowe i przycisk do resetowania głośnika. A gdzie wejście optyczne, gniazdo HDMI lub LAN, a nawet standardowy, analogowy jack? Nie ma. Wielu producentów głośników bezprzewodowych stosuje tego typu elementy, aby rozszerzyć funkcjonalność danego zestawu. W końcu kabel HDMI to najprostszy sposób, aby podłączyć głośniki do telewizora, a wejście analogowe, czy to w formie gniazda 3,5 mm, czy nawet pary gniazd RCA, może się przydać chociażby do podłączenia gramofonu. Innymi słowy, lepiej mieć, niż nie mieć. Wówczas pojawia się jednak narzekanie, że co to za głośniki bezprzewodowe, które na wyposażeniu mają dziesięć różnych kabli... Tutaj producent stawia sprawę jasno - do wyboru mamy Wi-Fi lub Bluetooth. Preferowana jest oczywiście pierwsza opcja. Po włączeniu obu kolumn do prądu, wystarczy spojrzeć na wyświetlacz w tej oznaczonej jako "Primary Speaker" i rozpocząć konfigurację systemu. Kluczem do sukcesu jest aplikacja Google Home. To za jej pośrednictwem pokazujemy głośnikom sieć, z której mają korzystać i zaczynamy komunikować się z Asystentem Google.

Harman Kardon najwyraźniej nawet nie bierze pod uwagę scenariusza, w którym technologia ta miałaby się okazać chwilową modą, a za kilka lat zostać całkowicie zapomniana. A przecież nie wszystkie nowe rozwiązania przyjmują się tak dobrze, jak życzyliby sobie ich twórcy. Pamiętam jak jeszcze kilka lat temu producenci telewizorów wprowadzali modele z technologią 3D. Organizowali konferencje prasowe w najmodniejszych lokalizacjach w Warszawie. Twierdzili, że trójwymiarowy obraz będzie to przełomem na miarę pierwszych płaskich ekranów. Przekonywali dziennikarzy i klientów o wyższości okularów pasywnych nad aktywnymi lub odwrotnie, jednocześnie przewidując, że w ciągu kilku lub kilkunastu lat rozwój techniczny umożliwi nam oglądanie treści 3D bez jakichkolwiek wspomagaczy. I co? I, za przeproszeniem, wiadomo co. Dziennikarze i specjaliści z branży kręcili głowami i zwracali uwagę na ogromne dziury w całym tym planie - rozdwajający się obraz, bóle głowy, niewygodne okulary, a przede wszystkim - brak treści 3D oraz brak perspektyw na ich upowszechnienie. Szczególnie zapadł mi w pamięć pewien wesoły jegomość, który w jednej z restauracji przy Placu Teatralnym powiedział, że technologią 3D w pierwszej kolejności zainteresują się producenci filmów dla dorosłych, ostrzący sobie zęby na milionowe zyski. I gdzie te trójwymiarowe dziewczynki? Gdzie wykresy pokazujące, że do 2020 roku 90% telewizorów w Europie będzie obsługiwało technologię 3D? Zniknęły. Cisza. Nie widzę też porażającej popularności okularów VR. Większość tego szmelcu już leży na śmietniku albo w piwnicy. Równie dobrze można dogadać się z maszynami jak Cypher i dać się podłączyć do Matrixa. Z Asystentem Google sprawa jest bardziej skomplikowana i, co tu dużo ukrywać, dość obiecująca. Jeżeli nie chcemy, wcale nie musimy z niego korzystać.

Aby skonfigurować swoją cyfrową sekretarkę, trzeba poświęcić aplikacji trochę czasu. Utworzyć dom, dodać urządzenia, nadać im nazwy i wskazać w którym pomieszczeniu znajduje się każde z nich, a następnie zapoznać bota ze swoim głosem. Apka prosi abyśmy powtórzyli za nią kilka podstawowych zwrotów. W tym momencie Asystent Google będzie odpowiadał tylko na nasze komendy. Kolejnym krokiem jest udostępnienie programowi różnych informacji i przyznanie mu dostępu do innych aplikacji, na przykład ulubionych serwisów streamingowych. Jeżeli tego nie zrobimy, naturalnie nie będziemy mogli poprosić go o włączenie wybranej płyty lub utworu. Co ciekawego można zrobić z takim wirtualnym kamerdynerem? Cóż, naprawdę sporo. Pytanie o godzinę czy prognozę pogody to dla niego mało. Tak właściwie, możemy zapytać o wszystko, co normalnie wpisalibyśmy w wyszukiwarkę. Jak zrobić ciasto marchewkowe, jakie dźwięki wydaje z siebie wieloryb albo jak długo zajmie nam podróż samochodem do Paryża. Za pomocą komend głosowych możemy też sterować odtwarzaniem lub wyregulować głośność. Wystarczy poprosić aby głośnik grał trochę ciszej albo wskazać żądany poziom wysterowania (na przykład 35%). Za każdym razem trzeba jednak użyć hasła "Hej Google", co po dłuższym czasie zaczyna robić się denerwujące. Rzecz w tym, że kiedy głośnik powie nam to, co jego zdaniem stanowi odpowiedź na nasze pytanie albo wykona nasze polecenie, proces się zatrzymuje. Aby znów zaczął nas słuchać, musimy powtórzyć komendę "Hej Google". To trochę tak, jakby mieć służącego, który robi dla nas tylko jedną rzecz i wychodzi z pokoju. Jeżeli nie potrafimy zdefiniować poziomu głośności za pomocą liczb i poprosimy, aby Asystent Google ją zwiększył, owszem zrobi to - podkręci głośność o jedną "kreseczkę". Wydaje się jednak, że tylko kwestią czasu jest to, aby w czasie rzeczywistym reagował na takie polecenia, jak "jeszcze", "jeszcze odrobinę" albo "ciut mniej". Bardzo spodobało mi się natomiast to, że system zapytany o jakąś bardzo konkretną rzecz, zaczyna wypowiedź od podania źródła. Najwyraźniej sam korzysta z "firmowej" wyszukiwarki, mówiąc, że najcelniejsza jego zdaniem odpowiedź pochodzi z takiej i takiej strony.

Jakie zastosowania będzie to miało w prawdziwym życiu? Jeśli mam być szczery, asystentem pobawiłem się dwa dni, a później wróciłem do wpisywania szukanych haseł na komputerze lub smartfonie. Raz, że robię to szybciej, a dwa, że mogę dowiedzieć się więcej. Asystent lubi bowiem odpowiadać na nasze pytania krótko i węzłowato, co nie zawsze się sprawdza. Gdyby był kobietą, po którejś takiej odzywce zacząłbym się zastanawiać dlaczego jest na mnie obrażona. Może rozwiązaniem byłby jakiś mały gadżet, coś w rodzaju breloka z przyciskiem, którego moglibyśmy używać chociażby po to, by za każdym razem nie zaczynać wątku od hasła "Hej Google"? No, ale... Jeśli miałbym nosić przy sobie jakiegoś pilota do głośnika, wolałbym użyć smartfona. Umiem sobie wyobrazić, że za ileś lat technologia będzie bardziej dopracowana, a Asystenta Google będziemy mogli poprosić dosłownie o wszystko. Na razie jednak jest to tylko ciekawy bajer. Zabawka na kilka minut. W każdym razie nie jest to coś, co zachęciłoby mnie do zakupu takiego, a nie innego sprzętu. Pamiętam jednak, że jeszcze parę lat temu śmiałem się z idiotyzmów, jakie wypluwał z siebie popularny tłumacz. Subwoofery przerabiał na okręty podwodne, a z radiatorów (tych we wzmacniaczach) robił grzejniki. Dziś można natomiast wkleić mu spory kawałek specjalistycznego, technicznego tekstu i dostać coś, co już po kilku drobnych korektach nadaje się do wykorzystania. Nie mówię więc, że rozwiązanie to nie ma przyszłości. Ma, ale będzie wymagało jeszcze sporych nakładów i - jak to w świecie skomplikowanych, samouczących się algorytmów - czasu. A ponieważ Asystenta Google w dużej mierze szkolić będą sami użytkownicy, im więcej osób z niego skorzysta, tym lepszy się stanie.

Citation Tower to dla mnie nie tyle głośniki bezprzewodowe, co elegancki system audio w formie dwóch potężnych kolumn. Jako audiofil, traktuję je jako trójdrożne podłogówki, do których dorzucono moduł łączności bezprzewodowej i kilka nowoczesnych gadżetów. Ich zewnętrzna forma może odciągać uwagę od tego, co najważniejsze - dostajemy tu poważne zestawy wyposażone w 20-cm woofer, dwa 10-cm głośniki nisko-średniotonowe i 25-mm kopułkę wysokotonową. Wszystko wskazuje na to, że będziemy mogli cieszyć się dużym, pełnopasmowym dźwiękiem bez podłączania zewnętrznego wzmacniacza, ani jakichkolwiek innych urządzeń. Wystarczy włączyć kolumny do prądu, podłączyć je do sieci i już można słuchać muzyki z różnych źródeł. Fajnie. Podoba mi się też jakość wykonania, a w szczególności budząca respekt masa opisywanych podłogówek i dbałość producenta o detale, takie jak stabilne podstawki, metalowe podstawy i panele na górze każdego z głośników czy klapki, za którymi można schować kable zasilające. Nie ulega wątpliwości, że Citation Tower sprawiają wrażenie dopracowanych.

Minusy? Przede wszystkim, kolumny są naprawdę, naprawdę duże. Rozumiem zamysł projektantów, którzy chcieli "pójść po bandzie", ale część klientów może spojrzeć na takie słupy i stwierdzić, że to już lekka przesada. Myślę, że wersja zmniejszona o 10-20% też byłaby fajna, ale bardziej "zjadliwa". Zamiast 20-cm woofera, 18-cm. Zamiast obudowy wysokiej na 116 cm - maksymalnie metr. Cokoły w kształcie stożka sprawiają, że optycznie kolumny wydają się ciut lżejsze, jednak generalnie są naprawdę spore i nijak nie da się od tego uciec. Największym problemem może być to, że tunele rezonansowe dmuchają do tyłu, więc przy ustawieniu kolumn trzeba będzie zachować sensowny dystans od tylnej ściany. Nie dostajemy tu także żadnego rozwiązania awaryjnego w rodzaju systemu korekcji akustyki pomieszczenia z dołączonym do zestawu mikrofonem. Domyślam się, że niejeden klient postawi głośniki przy samej ścianie, albo nawet w narożnikach, a później będzie się zastanawiał dlaczego nie słychać nic oprócz buczącego basu (chyba, że komuś taki dźwięk się podoba). Szkoda też, że producent nie przewidział żadnych dodatkowych gniazd umożliwiających szybkie podłączenie kolumn do telewizora. W serii Citation nie ma też urządzenia będącego czymś w rodzaju routera, jakiegoś małego pudełeczka, które pozwalałoby nam spiąć system z telewizorem, komputerem, konsolą lub gramofonem. Jedynym rozwiązaniem jest połączenie bezprzewodowe. Niby wygodne, ale ja jednak pozostaję w tych sprawach tradycjonalistą. Jeden kabel i nie dość, że mamy lepszą jakość dźwięku, to jeszcze nie interesują nas żadne opóźnienia ani zakłócenia. Brakowało mi także wygodnej aplikacji do odtwarzania plików. Google Home ma coraz większe możliwości, jednak wciąż nie jest to aplikacja typowo muzyczna. Rewelacyjnym uzupełnieniem takiego zestawu byłaby obsługa Roona, jednak nie wiem czy Harman Kardon podejmie to wyzwanie. Raczej bym na to nie czekał. Pozostaje nam więc wszystko, co leży w zasięgu Chromecasta. Z firmowych materiałów jasno wynika, że Citation Tower to raczej coś w rodzaju funkcjonalnego, ale wyjątkowo prostego w obsłudze systemu stereo, a nie audiofilskie głośniki nastawione na odtwarzanie plików DSD512. Asystent Google jest tutaj ważniejszy niż moc wbudowanego wzmacniacza (której zresztą nie znalazłem w żadnych materiałach na stronie producenta). Sprawdźmy więc czy Citation Tower to tylko duża zabawka, czy poważny zestaw audio dla melomanów ceniących sobie nie tylko wygodę, ale i dobry dźwięk.

Harman Kardon Citation Tower

Brzmienie

Nie oszukujmy się. Klient decydujący się na tak duże głośniki wymaga odpowiednio dużego dźwięku. Dlatego ich pierwszym zadaniem będzie udowodnienie, że opłacało się kupić podłogówki przyjeżdżające na palecie. Równie dobrze można było przecież postawić w salonie dwa urządzenia wielkości słoika i efekt byłby ten sam, prawda? No właśnie, nieprawda. Niewielkie głośniki sieciowe próbują przezwyciężyć swoje naturalne ograniczenia na różne sposoby, jednak zawsze będzie to rozwiązanie kompromisowe, szczególnie w większych pomieszczeniach. Można dosuwać je do ściany, można udawać, że płaski soundbar lub para maleńkich monitorów to sprzęt, który nie zawiedzie nas w żadnej sytuacji, jednak już pierwsze minuty odsłuchu "żon sułtana" pokazały, że oszustwo, nawet bardzo przekonujące, zawsze będzie oszustwem. Citation Tower nie oszukują. Nie muszą. Walą dźwiękiem prosto w twarz. Jest uderzenie, jest prawdziwy, subwooferowy bas, jest dynamika i koncertowa skala dźwięku, na którą składa się nie tylko ogólna "siła przekonywania", ale także przestrzeń. Osobiście wolałbym gdyby niskie tony były lekko "skręcone". Chętnie przehandlowałbym odrobinę głębi za ciut lepszą szybkość i kontrolę. Rozumiem jednak, że jest to element, który podoba się "ludziom". A gdyby bas był zbyt krótki, zbyt punktowy i zwyczajnie zbyt lekki, w oczach i uszach przeciętnego klienta Citation Tower byłyby skreślone. Inna sprawa, że taki zestaw będzie służył nie tylko do słuchania muzyki, ale także do "wzmacniania wrażeń" podczas wieczornych seansów filmowych. A tu masywny bas sprawdza się zazwyczaj świetnie.

Citation Tower nie oszukują. Nie muszą. Walą dźwiękiem prosto w twarz. Jest uderzenie, jest prawdziwy, subwooferowy bas, jest dynamika i koncertowa skala dźwięku, na którą składa się nie tylko ogólna "siła przekonywania", ale także przestrzeń.

Kiedy przyzwyczaimy się do skali dźwięku wydobywającego się z tych tajemniczych słupów, zaczyna dochodzić do nas, że ich największą zaletą nie jest ani nisko schodzący bas, ani dynamika. Audiofile zauważą to bardzo szybko, choć część z nich pewnie nie uwierzy, że takie cuda mogą zaserwować nam aktywne, bezprzewodowe kolumny za dziesięć tysięcy złotych z kawałkiem. Pozostali słuchacze pewnie odruchowo odnotują, że dźwięk jest "dobry", choć nie będą potrafili ubrać tej "dobrości" w słowa ani wskazać elementów, które o niej decydują. Pierwszym hitem jest średnica. Naturalna, czytelna, namacalna i całkiem bliska. Choć nie udało mi się zdjąć maskownic i zajrzeć testowanym zestawom pod ten materiałowy płaszcz, domyślam się, że zastosowano tu wysokiej jakości głośniki nisko-średniotonowe z lekkimi, papierowymi membranami. Tak konkretna prezentacja wokali i innych instrumentów operujących w środku pasma skojarzyła mi się bowiem z audiofilskimi monitorami JBL-a. Nie jest to jeszcze ten poziom realizmu, który pokazały chociażby L100 Classic, jednak kierunek jest ten sam, a i wykonanie - jak na ten przedział cenowy - całkiem niezłe. Ważne, że Citation Tower nie należą do dużej, dużej grupy głośników bezprzewodowych, w których średnica została potraktowana po macoszemu. W wielu tego typu konstrukcjach znajdziemy pojedynczy woofer nastawiony na pompowanie jak najgłębszego basu i zupełnie przeciętną kopułkę wysokotonową. W takim układzie średnica zostaje zepchnięta na drugi plan. Niskie tony są, wysokie mniej więcej też, ale wokale brzmią jak spod koca. Tutaj nie. W tych kolumnach średnica ma pełnię praw obywatelskich i nie boi się z nich korzystać. Dzięki temu nigdy nie mamy wątpliwości co artysta miał na myśli. Świadomie czy nie, odbieramy dźwięk jako pełny, nasycony, czytelny i bezpośredni.

Drugim hitem jest przestrzeń. Rzadko które głośniki bezprzewodowe potrafią malować scenę stereofoniczną tak, jak wysokiej klasy zestawy pasywne podłączone do dobrego wzmacniacza. Wynika to zapewne z wielu czynników, z których najważniejsze to jakość zastosowanych w nich komponentów oraz konieczność zapewnienia idealnej synchronizacji czasowej między prawym a lewym kanałem, co w przypadku kolumn połączonych "powietrzem" nie jest takie oczywiste. Powiecie, że różnice rzędu setnych sekundy nie mają żadnego znaczenia? W takim razie przeprowadźcie prosty eksperyment. Kupcie tani przewód głośnikowy i utnijcie dwa odcinki, jeden o długości dwóch, a drugi - dziesięciu metrów. Sygnał w takim kablu powinien rozchodzić się z prędkością światła. Teoretycznie, bo w praktyce jest trochę gorzej. Specjalista od audiofilskiego okablowania, Nordost, w wielu swoich modelach podaje prędkość propagacji na poziomie 80-85% prędkości światła. Tak czy inaczej, różnica między takimi kablami będzie liczona w milionowych częściach sekundy. A jednak scena stereofoniczna "rozjedzie się" od razu. Dlatego jeśli chodzi o stereofonię, po głośnikach sieciowych z reguły nie spodziewam się zbyt wiele. A tu proszę - trójwymiarowa, dobrze poukładana przestrzeń z wyraźnie zarysowanymi konturami wokalistów i instrumentów, prawidłowo rozrysowanymi planami i odległościami, a nawet odrobiną prawdziwej, sugestywnej głębi. Po pewnym czasie zorientowałem się, że wrażenie to wynika w dużej mierze z różnicy między umiejscowieniem dźwięków pierwszoplanowych, głównie wokali, a tak zwaną "całą resztą". Nie zmienia to jednak faktu, że słucha się tego przyjemnie. Citation Tower są duże, ale potrafią zbudować w pokoju odsłuchowym równie duży dźwięk. Tak pod względem odczuwalnej mocy, basu i dynamiki, jak i swobody, z jaką budują scenę stereofoniczną i wypełniają pomieszczenie dźwiękiem.

Jeśli mam być szczery, kupiły mnie te głośniki. Nie spodziewałem się tego, ale ich odsłuch dostarczył mi sporo frajdy. Możliwe nawet, że kupiłbym je, gdybym miał do nagłośnienia drugi pokój o powierzchni co najmniej 20-25 metrów kwadratowych. Aby wykorzystać ich potencjał, należy bowiem zostawić sobie trochę miejsca na eksperymenty. Umieszczone z tyłu bass-reflexy dmuchają mocno, a ponieważ współpracują z 20-cm wooferami, rozwiązania kompromisowe nie wchodzą w grę. Wciskanie takich kolumn w ciasne zakamarki nie ma żadnego, ale to żadnego sensu. Z minusów pozostaje oczywiście brak możliwości odtwarzania gęstych plików lub uzupełnienia zestawu streamerem, który mógłby wziąć tę robotę na siebie. Harman Kardon wybrał rozwiązanie lekko bezkompromisowe, stawiając prostotę i wygodę użytkowania wysoko ponad audiofilizmem. Kolumny mają być dwie (fajnie), mają być gotowe do użycia od razu po podłączeniu do prądu (też fajnie, choć nie w każdej sytuacji) i odtwarzać muzykę z popularnych serwisów streamingowych (mniej fajnie, bo z plików hi-res na pewno moglibyśmy uzyskać jeszcze lepszy dźwięk). Ale z punktu widzenia "normalnego klienta", to same dobre wiadomości. Człowiek, którego nie interesują opowieści wąsatych miłośników winyli, rozumie to tak - producent zadbał o moją wygodę, czyli zrobił to, co do niego należy, a dźwięk i tak jest świetny. Citation Tower nie są pierwszymi tego typu głośnikami na rynku. Ale jest to jeden z pierwszych gotowych zestawów sieciowych, którego producent wyraźnie postawił nie tylko na technologię, ale także na bezkompromisowy rozmiar i klasyczne, czyste stereo. Biorąc pod uwagę wszystkie te plusy, cena jest co najmniej zachęcająca. Za dziesięć tysięcy z groszami dostajemy nowoczesny sprzęt, który poradzi sobie z nagłośnieniem dużego salonu, a do szczęścia potrzebuje jedynie prądu i sieci Wi-Fi.

Harman Kardon Citation Tower

Budowa i parametry

Harman Kardon Citation Tower to sieciowe kolumny podłogowe łączące w sobie potężny dźwięk stereo, industrialny dizajn i nowoczesne rozwiązania, takie jak wbudowany Chromecast czy obsługa Asystenta Google pozwalająca na sterowanie głosowe i kontrolę nad odtwarzaną muzyką, organizacją dnia czy sterowanie inteligentnym domem. Opisywany model można oczywiście uzupełnić innymi głośnikami z serii Citation, tworząc system multiroom z soundbarem, aktywnym subwooferem i mniejszymi głośnikami pracującymi w innych pomieszczeniach. Pod względem konstrukcyjnym, Citation Tower to trójdrożne zestawy aktywne wykorzystujące 20-cm głośnik niskotonowy zamontowany poziomo w okolicach podstawy, dwa 10-cm przetworniki nisko-średniotonowe i 25-mm kopułkę wysokotonową. Kolumna opisana jako "Primary Speaker" została wyposażona w niewielki, ale czytelny wyświetlacz dotykowy dający użytkownikowi szybki dostęp do ustawień i innych funkcji, wliczając w to zarządzanie odtwarzaniem muzyki czy ręczną regulację poziomu głośności. Ponieważ jednak podczas odsłuchu wyświetlacza raczej nie zobaczymy, pod maskownicą ukryto cztery jasne LED-y pokazujące na przykład aktualny poziom wysterowania lub status wbudowanych mikrofonów. Z ich obecności ucieszą się przede wszystkim użytkownicy korzystający z Asystenta Google. Zestawy dostępne są w dwóch wersjach kolorystycznych - czarnej i jasnoszarej, a obicie zostało wykonane przez firmę Kvadrat z odpornego na zabrudzenia materiału na bazie naturalnej wełny. Producent zapewnia, że maskownice są również odporne na ogień, ale tego akurat nie sprawdzałem. Odtwarzanie niskich częstotliwości wspomagają zamontowane z tyłu tunele rezonansowe w formie ciekawych ślimaków zakrzywiających się ku górze. W materiałach informacyjnych firma nie rozwija jednak tego tematu. Informacje na temat budowy przetworników i wbudowanego wzmacniacza są bardzo skromne. Z danych technicznych zostaje kilka mało interesujących parametrów, jak stosunek sygnału do szumu czy moc wyjściowa 2 x 200 W (RMS). Co można z tego wyczytać? Niewiele, ale po co komu taka wiedza, skoro głośników nie można podłączyć do żadnego wzmacniacza lub amplitunera? Pozostaje podłączyć do prądu i słuchać, mając omy i decybele w głębokim poważaniu.

Werdykt

Dla jednych - głośniki sieciowe w prawdziwie bezkompromisowym wydaniu. Dla innych - zderzenie świata nowoczesnych technologii z porządnymi, trójdrożnymi kolumnami aktywnymi dysponującymi uderzeniem, dynamiką i stereofonią, jakiej nie powstydziłyby się audiofilskie podłogówki. Mam jednak wrażenie, że dla większości klientów Citation Tower będą po prostu alternatywą dla najlepszych dizajnerskich zestawów głośnikowych dostępnych na naszym rynku. Alternatywą, dodajmy, wcale nie gorszą, za to znacznie, znacznie tańszą. Gdybym był właścicielem salonu z wysokiej klasy sprzętem hi-fi, postawiłbym je w jakimś ciemniejszym zakamarku i czekał na właściwy moment. Po zakończonym odsłuchu systemu za pięćdziesiąt tysięcy złotych - widząc minę klienta, którego taka inwestycja przeraża tylko trochę mniej niż korespondencja z banku - powiedziałbym "aaach, no i niedawno dostaliśmy jeszcze coś takiego...". Wystarczy krótka prezentacja, pięć minut odsłuchu i mamy to. Trafiony, zatopiony.

Harman Kardon Citation Tower

Dane techniczne

Rodzaj kolumn: podłogowe, trójdrożne, wentylowane, bezprzewodowe
Zastosowane przetworniki: 1 x 20 cm, 2 x 10 cm, 1 x 25 mm
Łączność: Wi-Fi, Bluetooth
Moc wyjściowa: 2 x 200 W (RMS)
Stosunek sygnał/szum: >80 dB
Zużycie energii: <2 W (standby)
Wymiary (W/S/G): 116/34,7/34,7 cm
Masa: 19 kg/szt
Cena: 10798 zł (para)

Konfiguracja

Apple iPhone SE, Astell&Kern AK70, Enerr Tablette 6S.

Sprzęt do testu dostarczyła firma JBL. W artykule wykorzystano zdjęcia udostępnione przez firmę Harman Kardon i wykonane przez redakcję portalu StereoLife.

Równowaga tonalna
RownowagaStartRownowaga4Rownowaga5Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga3RownowagaStop

Dynamika
Poziomy7

Rozdzielczość
Poziomy7

Barwa dźwięku
Barwa4

Szybkość
Poziomy6

Spójność
Poziomy6

Muzykalność
Poziomy6

Szerokość sceny stereo
SzerokoscStereo2

Głębia sceny stereo
GlebiaStereo13

Jakość wykonania
Poziomy6

Funkcjonalność
Poziomy6

Cena
Poziomy7


Komentarze (2)

  • wojtek

    Słuchałem, szkoda zachodu. Zamiast soundbara - może.

    0
  • Rafał

    Miałem kupić KEF-y R900 z Cyrusem One i bardzo jasne kable żeby podbić wysokie. Zrezygnowałem, bo trzeba im dać mocy, a w bloku to nierealne, ale grało super według mnie, choć audiofilem nie jestem, ale kocham dobre brzmienie. Mam nadzieję, że te mnie usatysfakcjonują, bo nie stać mnie na kolumny za trzysta tysięcy. W salonie było nieźle, ale bez rewelacji, tyle że przez Bluetooth a nie apkę. Po tym "maratonicznym" artykule utwierdziłem się trochę w przekonaniu, że będę zadowolony. Czas pokaże.

    0

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Streaming krok po kroku

Streaming krok po kroku

Streaming - to pojęcie niemal całkowicie zdominowało świat sprzętu hi-fi. Na przestrzeni dziesięciu lat ten sposób słuchania muzyki przeszedł ewolucję od ciekawostki technologicznej interesującej tylko najbardziej postępowych melomanów i audiofilów do czegoś, co jest dla nas zupełnie naturalne i oczywiste. Dla wielu osób streaming to nieodłączna część codziennego funkcjonowania, podstawowe...

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

W naszym magazynie koncentrujemy się na treściach kierowanych do entuzjastów i osób żywo zainteresowanych sprzętem stereo. Niezależnie od aktualnych reguł działania internetowych wyszukiwarek czy liczby przypadkowych wizyt na danej stronie bazę czytelników stanowią ludzie dysponujący sporą wiedzą i doświadczeniem w tym temacie. Nawet oni muszą jednak dostrzegać pewną lukę w...

Liczy się muzyka, czyli o kupowaniu sprzętu audio z umiarem

Liczy się muzyka, czyli o kupowaniu sprzętu audio z umiarem

Z muzyką i sprzętem grającym jestem związany od zawsze, a wszystko za sprawą prowadzonego przez mojego ojca sklepu z płytami i komponentami stereo. Przez nasz dom przewinęły się setki wzmacniaczy, magnetofonów, odtwarzaczy CD, gramofonów, tunerów, kolumn głośnikowych, albumów, koncertów i boxów płytowych z najróżniejszych epok. Każdego dnia obcowałem z rozmaitym...

Sade - Zmysłowa królowa elegancji

Sade - Zmysłowa królowa elegancji

Wyobraźcie sobie, że siedzicie w przyciemnionym klubie jazzowym w latach czterdziestych XX wieku. Mężczyźni noszą eleganckie, dopasowane garnitury, we włosach mają brylantynę, a w dłoniach dzierżą cygara lub papierosy. Kobiety ubrane są w wytworne suknie, ich fryzury i makijaże powalają, a niektóre z nich palą papierosy w lufkach. Dym unosi...

Led Zeppelin - Gdy światem rządzili tytani

Led Zeppelin - Gdy światem rządzili tytani

No i jak tu - w kilku akapitach - opisać zespół takiego kalibru jak Led Zeppelin? Grupa, która dosłownie wstrząsnęła światem muzycznym niczym ciężkie kroki tytana z mitologii greckiej i uwiodła serca milionów słuchaczy jak nimfa leśna uwodzi maluczkich w dawnych klechdach. Pioruny perkusyjnych uderzeń sprowadzane na ten świat przez...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
Revival Audio Sprint 4

Revival Audio Sprint 4

Rynek sprzętu audio jest wypełniony towarem niczym dyskonty przed świętami. Wybór jest przeogromny, chwilami wręcz przytłaczający. Na półkach dominują produkty uznanych, znanych audiofilom marek, których historia sięga nieraz czasów przedwojennych....

Escape Speakers P9

Escape Speakers P9

Myśląc o nowoczesnym sprzęcie audio, takim jak streamery, słuchawki bezprzewodowe czy głośniki sieciowe, zwykle mamy z tyłu głowy jedną myśl - aby był to produkt na poziomie, lepiej trzymać się...

Rega Aethos

Rega Aethos

Rega to brytyjska firma, która zdobyła uznanie melomanów głównie dzięki produkcji wysokiej jakości gramofonów. Klienci czasami zapominają jednak, że jej katalog obejmuje znacznie szerszy asortyment komponentów stereo, takich jak wzmacniacze,...

Komentarze

Dariusz
Apple Music ma 3 poziomy jakości. Stratna, bezstratna (jakość CD) i hi-res (tylko część utworów). Ostatnio mocno promuje dźwięk przestrzenny. Wszystko to w pods...
Radek
Obecna cena H95 zatrzymała się na kwocie 5555 zł, dlatego postanowiłem zdecydować się na ten model. Jestem na etapie odkrywania jego możliwości w warunkach domo...
Piotr
TIDAL za 21,99 zł. to chyba obecnie najlepsza opcja. Pliki Hi-Res FLAC. Spotify od co najmniej dwóch lat zapowiada ze za pół roku uruchomi streaming właśnie z p...
Garfield
@a.s. - Może i tak, ale nie znam kolumn z kopułką aluminiową czy magnezową, których góra odpowiadałaby mi bardziej niż z Esotara. Berylowych i diamentowych parę...
a.s.
Miękka kopułka nie działa jak tłok przy niższych częstotliwościach (1 - 8 kHz) - po to wymyślono twarde kopułki aluminiowo magnezowe i jeszcze lepsze berylowe, ...

Płyty

Sólstafir - Hin Helga Kvöl

Sólstafir - Hin Helga Kvöl

W tym roku mija dziesięć lat mojej przygody z ekipą Sólstafir. Wszystko zaczęło się od albumu "Otta", na który trafiłem...

Newsy

Tech Corner

Podstawowe własności i parametry wzmacniaczy stereo

Podstawowe własności i parametry wzmacniaczy stereo

Czy to w domowym zaciszu, na koncercie, podczas pracy w studiu czy w samochodzie - wzmacniacz jest jednym z kluczowych elementów każdego systemu stereo. Czym właściwie jest? Najprościej można powiedzieć, że jest to układ elektroniczny, którego zadaniem jest wytworzenie na wyjściu sygnału analogowego będącego wzmocnioną kopią sygnału podanego na wejście....

Nowości ze świata

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

  • Sonus Faber announced the launch of Suprema, a groundbreaking loudspeaker system rooted in luxury, unparalleled audio excellence and meticulous craftsmanship. Marking the brand's 40th anniversary, the Suprema system, featuring two main columns, two subwoofers and one electronic crossover, represents the...

Prezentacje

Elektryczna podróż młodego geniusza - JBL

Elektryczna podróż młodego geniusza - JBL

Nie istnieje pewnie na świecie miłośnik dobrego dźwięku, którego nie interesowałaby geneza znanych marek zajmujących się produkcją sprzętu hi-fi. Niewątpliwie jedną z nich jest JBL - legendarna, amerykańska firma, której korzenie sięgają lat dwudziestych ubiegłego stulecia. Marka, którą powinien kojarzyć każdy, kto choć raz z ciekawości przyglądał się głośnikom na...

Poradniki

Listy

Galerie

Dyskografie

Sade - Zmysłowa królowa elegancji

Sade - Zmysłowa królowa elegancji

Wyobraźcie sobie, że siedzicie w przyciemnionym klubie jazzowym w latach czterdziestych XX wieku. Mężczyźni noszą eleganckie, dopasowane garnitury, we włosach...

Wywiady

Tomasz Karasiński - StereoLife

Tomasz Karasiński - StereoLife

Chcąc poznać ludzi zajmujących się sprzętem audio, związanych z tą branżą zawodowo, natkniemy się na wywiady z konstruktorami, przedsiębiorcami, sprzedawcami,...

Popularne artykuły

Vintage

Regency TR-1

Regency TR-1

Zapewne każdy się zgodzi, że rozwój przemysłu audio jest nierozerwalnie związany z postępem technologicznym. Jednym z pierwszych przełomów, jaki dokonał...

Słownik

Poprzedni Następny

Próbkowanie

Proces pomiaru sygnału w określonych odstępach czasowych. Przyjmuje się, że częstotliwość próbkowania powinna być co najmniej dwa razy większa od największej częstotliwości składowej obecnej w próbkowanym sygnale. W przeciwnym razie...

Cytaty

LudwikJerzyKern.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.