iFi Audio iOne Nano
- Kategoria: Przetworniki i streamery
- Marcin Pindel
iFi Audio jest specyficzną firmą, wyróżniającą się na tle innych producentów sprzętu grającego. Prawie wszystkie jej urządzenia są bardzo małe lub wręcz miniaturowe, a do tego charakteryzują się wysoką jakością wykonania i zaskakująco dobrym dźwiękiem. O ich sukcesie przesądziły wyjątkowo przyjazne ceny, a także umiejętność szybkiego reagowania na zachodzące na rynku zmiany, jaką wykazują się inżynierowie odpowiedzialni za nowe projekty. To właśnie w tych małych klockach często pojawiały się najnowsze podzespoły, które dopiero później aplikowały do swoich urządzeń inne firmy. Choć trudno w to uwierzyć, nie miałem do tej pory do czynienia z żadnym urządzeniem iFi Audio. Słyszałem o nich jednak same pozytywne opinie, co skłoniło mnie do przetestowania jednego z najnowszych modeli - przetwornika cyfrowo-analogowego o nazwie iOne Nano. To tak naprawdę duży DAC w maleńkim opakowaniu. Większość tego typu produktów przeznaczona jest do współpracy z komputerem, ale nie tym razem. Tutaj mamy możliwość wykorzystania przetwornika na różne sposoby, w zależności od naszych potrzeb i preferencji. Sam producent zapewnia, że iOne Nano to prawdziwie audiofilskie źródło, które obsługuje sygnały PCM, DSD i DXD, ale przy okazji może posłużyć nam do puszczania muzyki ze smartfona, konsoli, a nawet telewizora. No to jak? Czy iOne Nano jest przetwornikiem dającym wysokiej klasy dźwięk, czy tylko fajną zabawką mogącą uzupełnić nasze domowe centrum rozrywki?
Wszystko wskazuje na to, że dostarczony do testu model jest po prostu kolejnym przetwornikiem w ofercie firmy, która i tak mocno obstawiła ten segment rynku. W ofercie iFi Audio znajdziemy przecież mnóstwo małych urządzeń z serii Pro, Micro i Nano. Są to nie tylko przetworniki, ale także wzmacniacze słuchawkowe, bufory lampowe, przedwzmacniacze gramofonowe i wszelkiego rodzaju akcesoria takie, jak zasilacze, filtry czy kable. Dla miłośników stylistyki retro przygotowano nawet system mikro z dedykowanymi kolumienkami. Ostatnie nowości to między innymi nowy bufor lampowy iTube2 Micro, przetwornik ze wzmacniaczem słuchawkowym iDSD Nano LE, profesjonalny wzmacniacz dla posiadaczy słuchawek elektrostatycznych Pro iESL oraz opisywany iOne Nano czyli małe pudełko - duży dźwięk. Jeszcze kilka lat temu ciężko było znaleźć przyzwoicie grający sprzęt, którego cena byłaby osiągalna dla przeciętnego obywatela naszego kraju, gdzie nierzadko liczy się każda zarobiona złotówka. Ale iFi Audio właśnie w tym się specjalizuje. iOne Nano jest nie tylko tani, ale potrafi też odtworzyć pliki wysokiej rozdzielczości, w tym zachwalane i modne DSD. Z jednej strony można się tylko cieszyć, z drugiej jednak należy pamiętać o tym, że takie możliwości oferuje coraz więcej DAC-ów, nawet tych niewiele droższych lub porównywalnych cenowo z testowanym modelem. iOne Nano ma jednak w rękawie kilka asów - funkcjonalność, wysokiej jakości podzespoły i technologię zapożyczoną z hi-endowych urządzeń marki AMR. Czy to wystarczy, aby firma przekonała do siebie kolejnych audiofilów? Sprawdźmy!
Wygląd i funkcjonalność
Urządzenie dostarczane jest w małym, eleganckim, białym pudełeczku przywołującym skojarzenia z produktami Apple'a. Podobno nie jest to mylne wrażenie, bo za opakowania urządzeń iFi Audio odpowiedzialna jest ta sama firma, która dostarcza pudełeczka do iPhone'ów, iPadów i innych sprzętów z nadgryzionym jabłkiem. W środku znajdziemy krótką instrukcję wyjaśniającą nam działanie... Nie, nie przetwornika, ale podświetlanego loga umieszczonego z przodu. Dzięki zmianie koloru loga iFi Audio, dowiemy się z jakim formatem i częstotliwością próbkowania mamy do czynienia w danym momencie. Najwyraźniej producent uznał, że iOne Nano i tak trafi w ręce osób, które doskonale wiedzą, co z nim zrobić. Nie zabrakło też kabla USB oraz interkonektu RCA. Oba nie wyglądają źle, ale wiadomo, że po jakimś czasie najlepiej będzie je wymienić na lepsze w celu dalszej poprawy brzmienia naszego DAC-a. W zestawie znalazła się również przejściówka, która przyda się jeśli będziemy chcieli wpiąć się do przetwornika cyfrowym kablem optycznym. Maleńka nakładka jest niezbędna ponieważ iOne Nano nie ma osobnego wejścia optycznego, ale coś w stylu "dwa w jednym". Toslink jest tutaj zintegrowany z cyfrowym wejściem koaksjalnym. Z jednej strony jest to bardzo sprytna zagrywka, szczególnie w tak miniaturowym urządzeniu. Z drugiej jednak ogranicza funkcjonalność w przypadku, gdy użytkownik będzie chciał korzystać z dwóch źródeł cyfrowych - jednego z wyjściem optycznym i drugiego z koaksjalnym. W takiej sytuacji pozostaje jedynie przepinanie kabli, oczywiście z wykorzystaniem wspomnianej przejściówki.
Jakość wykonania testowanego przetwornika stoi na bardzo wysokim poziomie. Jego obudowa w całości wykonana jest z aluminium. Nic nie trzeszczy, nie piszczy i nie zgrzyta. Ponieważ nie wiadomo czy zechcemy ustawić DAC-a na stoliku, schować go za sprzętem albo nawet wrzucić do tyłu, aby wisiał sobie w plątaninie kabli, producent dołączył do kompletu przyklejane, silikonowe nóżki. Do nas należy decyzja czy z nich skorzystamy, czy nie. Jedyną wadą tak małego urządzenia jest bardzo niska masa, więc posiadacze cięższych kabli powinni od razu pomyśleć o dociążeniu urządzenia aby nie przechylało się pod ciężarem audiofilskich interkonektów. Jeśli chodzi o wyposażenie, z przodu mamy przycisk do parowania DAC-a z urządzeniami Bluetooth (iOne Nano obsługuje kodeki AAC i apt-X), pośrodku znajduje się mały okrągły wyświetlacz, który zmienia kolor w zależności od jakości dostarczanego sygnału, a po prawej stronie - dwa przełączniki hebelkowe. Jednym wybieramy wejście, a drugi służy do wyboru filtra cyfrowego. Dla sygnałów DXD filtry są zawsze takie same, natomiast dla PCM i DSD użytkownik ma możliwość wyboru. Dostępne są dwa ustawienia - Measure i Listen - przy czym dla sygnałów PCM są to warianty filtra cyfrowego, a dla DSD - analogowego. Projektanci iFi Audio, dysponując ograniczonym budżetem, wykonali kawał dobrej roboty. iOne Nano jest bardzo funkcjonalny i przyjemny w użytkowaniu, a nie zapominajmy, że całą tę technologię udało się zapakować do obudowy o wymiarach 2,5 x 6,4 x 10 cm.
Z tyłu znajdziemy wyjście liniowe w postaci pary gniazd RCA, wejście koaksjalne, które jest także wejściem optycznym oraz wyjściem cyfrowym (jeśli mielibyśmy ochotę użyć iOne Nano jako konwertera dla lepszego DAC-a) oraz wejście USB 3.0, które jest w pełni kompatybilne z USB 2.0. Wejście koaksjalne jest izolowane galwanicznie z wykorzystaniem firmowych technologii REclock i REgenerate. Zasilanie pobierane jest z komputera, dzięki czemu ani z tyłu ani też z boku nie mamy gniazda dla zasilacza wtyczkowego. A co zrobić, jeśli nie mamy zamiaru podłączać komputera, a jedynie chcemy wykorzystać nasz przetwornik między wzmacniaczem a konsolą lub tylko do słuchania muzyki ze smartfona przez Bluetooth? To proste - wystarczy wykorzystać dowolną ładowarkę USB i wszystko powinno działać. Sam sprawdzałem to rozwiązanie korzystając z ładowarki Apple'a i iOne Nano działał poprawnie. Instalacja przetwornika w systemie jest banalnie prosta - ściągamy sterowniki ze strony producenta bądź parujemy urządzenie przez Bluetooth i możemy cieszyć się wysokiej jakości dźwiękiem. Jeśli chcemy wykorzystać wejście koaksjalne lub optyczne, jest jeszcze prościej - podłączamy kabel, przełączamy hebelek w żądaną pozycję i gramy.
Projektanci iFi Audio, dysponując ograniczonym budżetem, wykonali kawał dobrej roboty. iOne Nano jest bardzo funkcjonalny i powinien zadowolić zarówno początkujących amatorów sprzętu hi-fi, którzy szukają czegoś uniwersalnego i prostego w obsłudze, jak i bardziej zaawansowanych audiofilów rozglądających się za dobrym przetwornikiem, w którym można jeszcze pogmerać. Oczywiście iFi Audio oferuje również urządzenia dające więcej możliwości i wyposażone w większą liczbę gniazd i hebelków, ale może większość użytkowników dojdzie do wniosku, że to właśnie opisywany model oferuje wszystko, czego im do szczęścia potrzeba? iOne Nano to ciekawe urządzenie skierowane do osób ceniących sobie miniaturyzację i prostotę. Możemy go wykorzystać na różne sposoby, podłączając do niego komputer, telewizor, dekoder lub dowolne źródło Bluetooth, a gdyby nam się znudził, będzie można wykorzystać go do konwersji sygnału USB lub Bluetooth do postaci S/PDIF, na przykład w połączeniu z innym przetwornikiem ze znacznie wyższej półki. Minusy? Pierwszy to konieczność zwrócenia uwagi na kable lub ewentualnego dociążenia obudowy. Wbrew pozorom, tak malutkie urządzenie także wymaga uwagi podczas instalacji. Drugie zastrzeżenie dotyczy gniazda cyfrowego mogącego pełnić jedną z trzech funkcji. W teorii jest to bardzo mądre, ale w praktyce wolałbym mieć do dyspozycji trzy oddzielne gniazda. Rozumiem jednak, że miniaturowa obudowa na to nie pozwala, więc i tak dobrze, że projektantom chciało się pomyśleć jak tu pogodzić ogień z wodą. Przejdźmy zatem do odsłuchu.
Brzmienie
Ponieważ do naszego testu dotarł zupełnie nowy egzemplarz, pozwoliłem mu pograć jakiś czas samotnie w domowym zaciszu. Pierwszego dnia formalnego odsłuchu, iOne Nano pozytywnie mnie zaskoczył. Mogłoby się wydawać, że po przetworniku wielkości dużej paczki zapałek nie można się spodziewać zbyt wiele, a jednak jest zupełnie odwrotnie. Test rozpocząłem od włączenia muzyki z serwisu TIDAL. Już w takiej sytuacji, brzmienie tego małego pudełeczka można było określić jako naturalne, ale skierowane delikatnie w tę cieplejszą stronę. Z używanymi przeze mnie monitorami Chario, ta brzmieniowa specyfika się nasila, co mi osobiście w żaden sposób nie przeszkadzało. Włoskie kolumny same w sobie grają dość ciepło, z aksamitną górą pasma, a iOne Nano nie usiłował odwrócić tej sytuacji ani wyprowadzić któregoś z podzakresów na pierwszy plan. Nie jest to przecież jego zadaniem. Ten maleńki DAC starał się raczej zachować odpowiednią równowagę tonalną i naturalną barwę. Pokazał nawet więcej, niż mógłbym się spodziewać po urządzeniu za te pieniądze. Szybko potwierdziło się to, co wcześniej czytałem i słyszałem o pudełeczkach iFi Audio.
Jakie jest brzmienie tego DAC-a? Delikatnie ocieplone, z dość łagodną górą pasma i gęstą średnicą, która gra tutaj pierwsze skrzypce. Jedynym minusem było osłabienie najniższego basu. Być może brak subwooferowych pomruków jest świadomym zabiegiem mającym zwrócić naszą uwagę na to, co w brzmieniu iOne'a Nano jest najciekawsze, ale jeśli z jakiegoś powodu musicie zrobić sobie w pokoju trzęsienie ziemi, to nie ten adres. Brzmienie testowanego przetwornika jest naturalne (nie mylić z neutralnością) i zestrojone z myślą o muzykalności, a nie hollywoodzkich efektach. Niemniej trzeba przyznać, że średni i wyższy bas skutecznie nadrabia to, czego nie ma w najniższym zakresie częstotliwości, dzięki czemu nie słyszymy jakichś ewidentnych braków. Jeżeli więc od początku nastawicie się na szukanie nierówności w paśmie, po przesłuchaniu kilku nagrań nafaszerowanych subsonicznymi pomrukami na pewno je znajdziecie. Jeśli natomiast podejdziecie do sprawy normalnie i włączycie muzykę, której słuchacie najczęściej, usiądziecie w fotelu i zaczniecie chłonąć dźwięk dla czystej przyjemności, nie będziecie rozczarowani, a prawdopodobnie od razu zwrócicie uwagę na wciągającą średnicę i aksamitną barwę tego przetwornika. Ten muzykalny charakter iOne'a Nano naprawdę może się podobać.
Skoro już tak dobrze mi się słuchało, postanowiłem sprawdzić brzmienie testowanego źródła na różnych wejściach i ustawieniach. Pewnie nikogo nie zaskoczy to, że iOne Nano najlepiej zagrał z komputerem, na wejściu USB. W porównaniu do transmisji Bluetooth, różnica nie była może kolosalna, ale chyba każdy będzie mógł ją dostrzec. Przełączając się między tymi dwoma sposobami przesyłania dźwięku, wyraźnie słychać, że wejście USB oferuje brzmienie znacznie lepszej jakości. Kawałek "Feel Loved" JJ Rosa zabrzmiał z pełną zadziornością, werwą i przestrzenią. Dźwięk był znacznie pełniejszy, niż można było oczekiwać. Z kolei "Imagine" w wykonaniu Keb' Mo' pokazał prawdziwą klasę tego urządzenia. Tak dobra lokalizacja źródeł pozornych i wyraźnie rozmieszczenie poszczególnych instrumentów w przestrzeni to coś, czego owszem bym się spodziewał, ale w przetworniku z zupełnie innego przedziału cenowego. Bluetooth jest szybki i bezproblemowy, ale w trakcie testu kilka razy zdarzyło się, że sygnał znikał z niewiadomych przyczyn, i to zarówno przy użyciu systemu Android, jak i iOS. Być może to jakiś problem software'owy, ale nie to jest najważniejsze. Przy tym sposobie przesyłania muzyki przekaz tracił na szybkości, dźwięki nie odrywały się już od kolumn tak, jak to miało miejsce podczas użycia wejścia USB, a rozlokowanie instrumentów na scenie nie było już tak pewne i wyraźne. Jednak mimo, że różnice są słyszalne, w żadnym stopniu nie wpływają negatywnie na ogólny komfort brzmienia. iOne Nano gra zdecydowanie lepiej, niż wskazywałaby na to jego cena. Bardzo możliwe, że w ślepym odsłuchu uznałbym, że mam do czynienia z przetwornikiem z wyższej półki. A jeśli chcecie wykorzystać jego pełny potencjał, polecam odpowiednio skonfigurowane wejście USB, ewentualnie koaksjalne lub optyczne. Bluetooth jest fajny i wygodny, ale nawet z kodekiem apt-X to jeszcze nie to samo, co słuchanie wysokiej jakości plików przesyłanych porządnym kablem.
Budowa i parametry
iFi Audio iOne Nano to miniaturowy przetwornik cyfrowo-analogowy zbudowany na kości Burr-Browna dającej możliwość natywnego odtwarzania plików aż do rozdzielczości 384 kHz w postaci PCM oraz 12,4 MHz w DSD. Okrągłe logo na frocie zmienia kolor podświetlenia w zależności od częstotliwości próbkowania. Wariantów jest tyle, że patrząc na wyświetlacz można nawet zorientować się czy w danym momencie słuchamy plików DSD64 czy DSD128. Czerwone logo oznacza brak sygnału. Szkoda, że nie przewidziano opcji całkowitego wyłączenia podświetlenia, chyba, że coś przeoczyłem. Wejście cyfrowe jest galwanicznie izolowane i wykorzystuje firmowe technologie REclock i REgenerate. W tym maleńkim przetworniku zastosowano także system Global Master Timing, znany między innymi z odtwarzacza AMR DP-777. Jak twierdzi producent, zadaniem tego układu jest kompletne zablokowanie jittera poprzez przetaktowanie sygnału własnym, precyzyjnym zegarem. Ciekawostką jest wbudowana technologia Active Noise Cancellation, którą najprędzej skojarzylibyśmy ze słuchawkami, ale tutaj jest to nazwa filtra minimalizującego szumy i zakłócenia pochodzące z urządzenia zasilającego, którym w tym przypadku może być komputer lub nawet zasilacz USB. Jak podaje producent, dzięki temu rozwiązaniu poziom zmierzonych szumów jest nawet do stu razy niższy, niż przy zastosowaniu typowego filtrowania. Jak zwykle w urządzeniach tej marki, prawie cały układ elektroniczny zmieścił się na dwustronnej płytce drukowanej, którą po odkręceniu kilku śrub możemy bezpiecznie wysunąć z aluminiowej obudowy. Sercem urządzenia jest konwerter Burr-Brown DSD1793, wspomagany przez kilka innych kości, w tym procesor XMOS umieszczony na oddzielnej, mniejszej płytce zamontowanej piętrowo nad głównym układem. Wszystkie sekcje na dużej płytce są szczegółowo opisane. Jeśli chodzi o parametry, iOne Nano może pochwalić się stosunkiem sygnału do szumu na poziomie 109 dB, zniekształceniami utrzymanymi poniżej 0,0015% oraz pasmem przenoszenia od 20 Hz do 20 kHz, ale przy odchyłce 0 dB na plusie i 0,5 dB na minusie, z włączonym filtrem Measure. Impedancja na wyjściu analogowym jest niższa, niż 50 Ω, a pobór energii nie przekracza według danych producenta 2,5 W.
Konfiguracja
Dayens Ampino Custom, Roksan Blak, Chario Constellation Lynx, Arcam irDac, okablowanie DIY.
Werdykt
iFi Audio iOne Nano to rewelacyjny przetwornik. Nie w skali bezwzględnej, ale w swojej cenie - na pewno. Nie wiem czy inni producenci mają do zaoferowania tak grającego DAC-a za porównywalne pieniądze. iOne Nano obsługuje większość formatów, z których możecie korzystać, a nawet takie, w których prawdopodobnie nawet nie macie zapisanej żadnej muzyki. Gdyby jednak sytuacja się rozwinęła, dobrze wiedzieć, że nasze źródło obsłuży nawet tak gęste pliki. Jak na taką miniaturkę, nowy przetwornik iFi Audio jest też zaskakująco funkcjonalny. Oprócz komputera możemy tu podłączyć nawet konsolę czy dekoder telewizyjny, a muzykę z telefonu lub tabletu puszczać bezprzewodowo dzięki łączności Bluetooth. Brzmieniowo iOne Nano również oferuje więcej, niż sugerowałaby jego cena. Nie ma idealnie równego pasma i nie młóci basem jak subwoofer od budżetowego soundbara, ale za to gra naturalnie, organicznie i muzykalnie, z lekką dawką ciepła i świetną przestrzenią. W ślepym teście większość z nas pewnie nie zorientowałaby się, że mamy do czynienia z urządzeniem kosztującym ledwo ponad tysiąc złotych. Do pełni szczęścia przydałaby się tylko cięższa obudowa lub jakiś system mocowania, aby nasz DAC nie ganiał się po stoliku z innymi klockami ani nie spadł z niego, ciągnięty przez audiofilskie interkonekty. Domyślam się jednak, że każdy użytkownik znajdzie na to swój patent. Polecam!
Dane techniczne
Przetwornik: 24-bitowy Burr-Brown DSD1793
Wejścia cyfrowe: Bluetooth, USB 3.0, koaksjalne, optyczne
Wyjścia cyfrowe: koaksjalne
Wyjścia analogowe: RCA
Napięcie wyjściowe (RCA): 2,05 V
Pasmo przenoszenia: 20 Hz - 20 kHz (+0/-0,5 dB)
Zniekształcenia (THD+N): <0,0015%
Stosunek sygnał/szum: 109 dB
Impedancja wyjściowa: <50 Ω
Pobór mocy: 2,5 W
Wymiary (W/S/G): 2,5/6,4/10 cm
Masa: 122 g
Cena: 1049 zł
Sprzęt do testu udostępniła firma Camax.
Zdjęcia: Marcin Jaworski, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
Komentarze