Marantz ND8006
- Kategoria: Przetworniki i streamery
- Tomasz Karasiński
Kiedy zaczynałem interesować się sprzętem stereo, swoje audiofilskie preferencje w tej materii należało manifestować poprzez rozdzielanie systemu na jak najmniejsze elementy. Uważano, że od wzmacniacza zintegrowanego lepszy jest przedwzmacniacz i końcówka mocy, a jeszcze wyższy stopień wtajemniczenia osiągniemy zamieniając końcówkę na dwa monobloki. Jeśli chodzi o źródła, podstawowym rozwiązaniem był odtwarzacz płyt kompaktowych, ale za zdecydowanie lepszą opcję uchodził oddzielny transport i przetwornik. Gdyby do każdego z tych urządzeń można było podłączyć dodatkowy zasilacz, zegar taktujący lub inne wyspecjalizowane pudełko, wielu poszłoby tą drogą. Dziś zabawa w potężne wieże wydaje się być domeną ekstremalnego hi-endu. Nawet wymagającym słuchaczom w zupełności wystarczy para porządnych kolumn, wzmacniacz zintegrowany i źródło. Ale jakie? No właśnie... W tej kwestii wciąż panuje niezły bałagan. Mam wrażenie, że w pewnym momencie zaczęliśmy kupować kolejne urządzenia nie po to, aby poprawić jakość brzmienia, ale raczej ze względu na konieczność dołożenia do systemu nowych gniazd i funkcji. Kiedy producenci zauważyli, że coraz więcej audiofilów chce słuchać plików z komputera, rynek zalały przetworniki. Niedługo potem zaczęła się era streamerów. Kto już zainwestował w DAC-a, ale chciał odłączyć laptopa od swojej wieży i wygodnie zarządzać odtwarzaniem muzyki, musiał dokupić kolejny klocek. A co z multiroomem lub integracją naszego sprzętu z systemem inteligentnego domu? Jeżeli dołożymy do tego jakiś magiczny oczyszczacz sygnału cyfrowego, okaże się, że mamy trzy lub cztery urządzenia pełniące rolę źródła. W takiej sytuacji nikogo nie powinna dziwić rosnąca popularność audiofilskich systemów all-in-one, jak Atoll SDA200, Lumin M1, Micromega M-One 100 czy Naim Uniti Atom. Co jednak mają począć melomani, którzy mają już wysokiej jakości wzmacniacz i kolumny, a do szczęścia potrzebują tylko źródła. Jednego, za to pozwalającego słuchać muzyki z czego tylko chcemy - plików wysokiej rozdzielczości, serwisów streamingowych, a nawet płyt kompaktowych. Pomysł wydaje się prosty, ale na rynku naprawdę nie ma zbyt wielu tego typu urządzeń. Jeśli już takowe znajdziecie, cena może zabić. Dlatego właśnie swoje rozwiązanie problemu zaprezentował Marantz. Przed nami jeszcze ciepły ND8006.
Opisywane urządzenie to nic innego, jak połączenie wielu źródeł w jednym urządzeniu. Dawniej nazwalibyśmy go pewnie odtwarzaczem multimedialnym lub wieloformatowym, ale dziś nawet takie określenia nie wyczerpują tematu. Marantz też musiał mieć problem z wymyśleniem adekwatnej nazwy, a w materiałach informacyjnych określa ND8006 mianem kompleksowego odtwarzacza cyfrowych źródeł muzyki. Sama informacja o wprowadzeniu tego modelu na rynek wywołała w audiofilskim środowisku ogromne poruszenie. ND8006 łączy w sobie bowiem wysokiej klasy przetwornik, odtwarzacz sieciowy z łącznością bezprzewodową i klasyczny odtwarzacz płyt kompaktowych, a do tego ma wyjście słuchawkowe i regulowane wyjście analogowe. Kiedy czytałem informację prasową, aż nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Czyżby ktoś wreszcie przełamał panujący od dawna trend i postanowił - w realnej cenie - zaproponować nam źródło mające na pokładzie wszystko, czego moglibyśmy potrzebować? Na to wygląda. Nowe źródło Marantza oferuje nawet możliwość odczytu plików DSD do 11,2 Mhz oraz PCM 32 bit/384 kHz, odtwarzanie z dysków NAS i serwisów streamingowych oraz łączność AirPlay i Bluetooth. A gdyby przyszła nam na to ochota, ma też transport optyczny dzięki któremu zawsze będziemy mogli odłączyć się od sieciowego dobrodziejstwa i posłuchać płyt CD. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że ND8006 jest w pełni kompatybilny z systemem HEOS. Możemy więc uczynić go elementem domowej instalacji multiroom. Wystarczy umieścić w innych pomieszczeniach głośniki lub inne urządzenia z tej rodziny i przełączać się między nimi lub odtwarzać tę samą muzykę w każdym pokoju. HEOS to także firmowa aplikacja, która pozwala chociażby na wygodne odtwarzanie plików z komputera lub dysku sieciowego. Dla osób, które długo pracują przy komputerze lub często mają pod ręką smartfon, jest to genialne rozwiązanie.
Wiem, że niektórzy audiofile mogą już być zmęczeni gadaniem o plikach, serwisach i formatach. Ja też chwilami mam tego dosyć. Z jednej strony rozumiem producentów sprzętu, którzy próbują po prostu dostosować się do preferencji klientów, ale w jaki sposób mogą oni słuchać muzyki? Nie ma już prostej odpowiedzi na to pytanie. Może z płyt, może z komputera, a może z sieci? A jeśli tak, to konkretnie z jakiego serwisu, za pomocą jakiego smartfona? To jest masakra. Jestem wielkim zwolennikiem rozwiązań, które mogą zapewnić nam większą wygodę i lepsze brzmienie, ale obiektywnie muszę przyznać, że po kilku latach szukania właściwej drogi, na rynku zrobił się ogromny bałagan. Nikt nawet nie starał się sterować tym procesem w przemyślany sposób. Producenci zaczęli więc serwować klientom wszystko, co wydawało im się słuszne. Odtwarzacze z dodatkowymi wejściami, wzmacniacze z wbudowanym przetwornikiem, przetworniki z funkcjami sieciowymi, serwery bez przetwornika... Uważnie śledzę temat i odbieram sygnały od każdej ze stron tego zamieszania, a dodatkowo sam szukam właściwego źródła i od roku nie mogę się zdecydować. Bo może wejdzie coś jeszcze, może warto się zastanowić albo poczekać na kolejny model... Tymczasem, kiedy zobaczyłem ND8006, aż nie mogłem odkleić się od ekranu. No wreszcie! Wreszcie ktoś zrobił mocne, wszechstronne źródło, które ma szansę załatwić temat, a może nawet pogodzić obozy płytowców i plikowców? Dodatkowo to nie kolejna firma założona dwa tygodnie temu, ale Marantz - marka z pięknymi tradycjami, kierowana przez charyzmatycznego Kena Ishiwatę, którego dotyk zmienia wszystko w miedź. Ale czy ND8006 faktycznie jest tak dobry, jak można było się spodziewać? Zaraz się przekonamy!
Wygląd i funkcjonalność
W dziedzinie wzornictwa nie dokonał się żaden przełom. Podobnie, jak wielu innych producentów z tak przepastnym katalogiem, Marantz trzyma się przyjętego jakiś czas temu schematu, ale nie ma w tym nic złego, bo urządzenia z wygiętymi boczkami i wyeksponowanym panelem centralnym wciąż prezentują się bardzo nowocześnie. ND8006 został wprowadzony równolegle ze wzmacniaczem zintegrowanym PM8006 i tworzy z nim bardzo elegancką i wydajną wieżę, jednak gdybyśmy chcieli sparować testowane źródło z inną integrą Marantza lub dołożyć do wieży kolejny element, bez problemu dopasujemy do siebie wszystkie części takiego zestawu. Użytkownikom daje to bardzo dużą elastyczność. Chcąc zmieścić się w zakładanej kwocie, można na przykład zamiast PM8006 wziąć model PM7005 tańszy o całe dwa tysiące złotych. Nie byłbym też zaskoczony gdyby nowym odtwarzaczem zainteresowali się posiadacze wzmacniaczy i amplitunerów Marantza chcący wzbogacić swój system o wiele nowych funkcji i wskoczyć na wyższy poziom w kwestii jakości dźwięku. W dostarczonej do naszego testu wersji czarnej ND8006 wygląda interesująco, ale moim zdaniem jeszcze lepiej prezentuje się w kolorze szampańskim. Domyślam się jednak, że obie opcje będą miały swoich zwolenników, bo szampańskiego Marantza ciężko jest wkomponować w system złożony z urządzeń innych marek.
Wszystkie elementy użytkowe, za wyjątkiem dużego włącznika zlokalizowanego po lewej, znalazły się w centralnej części przedniej ścianki. To z kolei sprawia, że na pierwszy rzut oka jest tu trochę tłoczno, ale dokładnie tego należałoby się spodziewać po urządzeniu łączącym w sobie odtwarzacz płyt kompaktowych, przetwornik, streamer i kilka innych funkcji. Widać, że inżynierom Marantza mimo wszystko zależało na tym, aby zminimalizować ilość przycisków i w dużej mierze udało się to dzięki zastosowaniu dwóch wielofunkcyjnych okręgów po obu stronach napędu. Jedno służy do nawigacji, drugie zawiera podstawowe komendy takie, jak otwieranie szuflady, play, stop i przeskakiwanie między utworami. Z lewej strony mamy jeszcze dwa dodatkowe przyciski - back i szybki wybór źródła - oraz szerokie gniazdo USB do podłączenia pendrive'a, odtwarzacza przenośnego lub smartfona. Z prawej znalazło się natomiast duże gniazdo słuchawkowe z maleńkim potencjometrem. Oprócz tego, pod napędem optycznym zamontowano spory, czytelny wyświetlacz. Tylną ściankę wyraźnie podzielono na kilka głównych sekcji. W tej cyfrowej mamy wejście USB typu B do podłączenia komputera, jedno wejście koaksjalne i dwa optyczne, gniazdo LAN, dwie antenki dla łączności Bluetooth i Wi-Fi, a także pojedyncze wyjście optyczne i koaksjalne na wypadek gdybyśmy zechcieli puścić sygnał cyfrowy dalej lub skorzystać z zewnętrznego przetwornika. Wyjścia analogowe są dwa - stałe i regulowane. Oba oczywiście w standardzie RCA, na porządnych, szeroko rozstawionych gniazdach. Do dyspozycji mamy także kilka dodatkowych portów komunikacyjnych i dwubolcowe gniazdo zasilające.
Samo użytkowanie ND8006 jest bardzo przyjemne, wręcz intuicyjne. Nie ma tu żadnych kosmicznych rozwiązań ani prób odkrywania koła na nowo. Dzięki temu podczas instalacji i pierwszego uruchomienia Marantza czułem się zupełnie komfortowo, jakbym spotkał się ze starym, dobrym znajomym. Po podłączeniu do sieci, urządzenie zadaje nam kilka pytań, ale zanim procedura konfiguracji się rozkręciła, już było po wszystkim. Wybieramy źródło, włączamy muzykę i słuchamy. Jeżeli ktoś jest bardziej dociekliwy, w pokładowym menu odkryje kilka dodatkowych opcji. Możemy między innymi wybrać jeden z dwóch filtrów cyfrowych, dezaktywować wyjście regulowane, cyfrowe i słuchawkowe, ustawić maksymalny poziom głośności, wzmocnienie dla nauszników, a nawet zdecydować czy urządzenie ma automatycznie przechodzić w tryb czuwania i po jakim czasie. Do wielu z tych funkcji dostaniemy się również za pomocą pilota, ale ja nawet go nie wyjmowałem ponieważ mam zainstalowaną aplikację systemu HEOS, a testowany odtwarzacz został w niej od razu wykryty. Co więcej, pojawiła mi się przy nim ikona włącznika. Po jej dotknięciu ND8006 budził się do życia. Ale to nie wszystko, bo w oddzielnej zakładce znajdziemy listę dostępnych wejść i za pomocą smartfona przełączymy się na przykład z odtwarzacza płyt kompaktowych na gniazdo optyczne, koaksjalne lub USB. Aplikacja pozwala nam szybko dobrać się do muzyki, a także ustawić kilka dodatkowych rzeczy takich, jak chociażby nazwa urządzenia lub pokoju, w którym jest ono ustawione. Przede wszystkim jednak daje dostęp do plików zgromadzonych na dysku sieciowym, komputerze z udostępnionymi zasobami lub urządzeniu na którym zainstalowana jest aplikacja, a także popularnych serwisów streamingowych - Spotify, TuneIn, Deezer, SoundCloud i TIDAL. ND8006 poradzi sobie nawet z hi-resami, w tym plikami DSD do 11,2 Mhz oraz PCM 32 bit/384 kHz. Nowe źródło Marantza jest też kompatybilne z systeme Spotify Connect, a oprócz dwupasmowego Wi-Fi ma też wbudowaną obsługę Apple AirPlay i Bluetooth. Jakbym się nie starał go zagiąć, nie mam pomysłu. A, nie - przepraszam! W związku z zakończeniem produkcji podzespołów, a więc nieoficjalną śmiercią tego formatu, ND8006 nie obsługuje płyt SACD. Jeżeli już nawet Marantz odpuścił ten temat, można śmiało uznać go za zamknięty.
Myślę, że z powyższego opisu jasno wynika, że ND8006 potrafi naprawdę dużo, ale żadna wyliczanka gniazd i funkcji nie oddaje charakteru tego urządzenia. Dla mnie jest to źródło, które może sprawdzić się w dowolnym systemie ze średniej, a może nawet wyższej półki. Oczywiście każdy audiofil może mieć inną sytuację sprzętową, ale właśnie dlatego źródła łączące w sobie wiele funkcji mogą stać się niesamowicie popularne. Wielu melomanów używających głównie odtwarzacza płyt kompaktowych chce w końcu wejść w świat streamingu, ale bez rezygnowania z gromadzonych latami srebrnych krążków. To zrozumiałe, bo płyt jeszcze nigdzie nie rozdają za darmo. Kolekcja zajmująca dwa regały to po prostu kupa forsy, która może i zbiera kurz, ale też jest gotowa do odsłuchu w dowolnym momencie, nawet gdy zabraknie Internetu. 300 cedeków to wcale nie jest dużo, ale jeśli przyjmiemy, że każdy z nich kosztował średnio 40 zł, daje nam to 12000 zł w samych płytach. Żaden zdrowy na umyśle audiofil nie wyrzuci ich na śmietnik. Kupno streamera wchodzi w grę pod warunkiem, że komuś będzie się chciało wszystkie te krążki przerzucić przez komputer i zgrać do bezstratnych plików. Ja po przeprowadzce jeszcze nie znalazłem na to czasu. ND8006 rozwiązuje ten problem raz na zawsze, godząc dwie strony płytowo-plikowej wojny. Ale to jeszcze nic. Chcecie, by pracował jako DAC podłączony do komputera? Nie ma problemu. Jeśli tak wolicie albo po prostu macie system stereo ustawiony w pobliżu peceta, przy którym spędzacie mnóstwo czasu, wystarczy skorzystać z kabla USB. Jeśli szukacie źródła, które "zbierze" dźwięk ze wszystkich urządzeń w salonie, ND8006 też zrobi to z przyjemnością. Zamierzacie zbudować system multiroom, zaczynając od tego najważniejszego? Nie ma problemu. Marantz stanie się centralnym elementem w dużym systemie stereo lub kina domowego, a w innych pokojach wystarczy umieścić głośniki, streamery lub wzmacniacze z rodziny HEOS. Zarządzanie tym wszystkim z poziomu aplikacji jest naprawdę wygodne. Nie macie we wzmacniaczu gniazda słuchawkowego, a czujecie, że czasami by się przydało? Proszę bardzo! Kurczę... Naprawdę ciężko jest mi wymyślić coś, czego ND8006 by nie zrobił.
Tak naprawdę spodobało mi się też kilka innych drobiazgów. ND8006 nie jest jeszcze hi-endowym źródłem, a mimo to jego konstruktorzy wzięli pod uwagę to, że niektórzy użytkownicy będą chcieli połączyć go ze znacznie droższymi wzmacniaczami za pomocą audiofilskich kabli. Dlatego oba wyjścia analogowe przyjęły formę szeroko rozstawionych gniazd RCA. Wraz z opisami, te cztery złącza zajmują mniej więcej tyle samo miejsca, co cała sekcja cyfrowa, z gniazdem zasilającym włącznie. Dodatkowo, gniazda stałe są nieco porządniejsze niż regulowane. Japończycy po prostu wiedzieli, że większość użytkowników zepnie swojego ND8006 z porządnym wzmacniaczem zintegrowanym, prawdopodobnie za pomocą kabli z masywnymi, zakręcanymi wtyczkami. Nawet jeśli sięgniecie po najdroższe integrkonekty Cardasa czy AudioQuesta, nie powinno być żadnych problemów. Gniazdo słuchawkowe to przykład tej samej logiki. Nikt nie będzie tu podłączał słuchawek do smartfona z 3,5-mm wtykiem. Właściciel tego źródła sięgnie co najmniej po Beyerdynamiki lub Sennheisery wyposażone w dłuższy kabel z dużym jackiem. Spodobało mi się także wnętrze, ze schludnie zmontowaną elektroniką i zasilaczem bazującym na porządnym toroidzie. Obawiałem się, że pozytywne wrażenie zepsuje praca napędu, ale tu też spotkało mnie miłe zaskoczenie. Szuflada porusza się bardzo płynnie i stosunkowo cicho, a podczas odtwarzania mechanizm wydaje z siebie tylko cichutki szum, bez żadnego cykania czy brzęczenia. Widziałem w swoim życiu odtwarzacze płyt kompaktowych za dwukrotnie większe pieniądze, które chciałyby mieć tak kulturalny transport. Mimo to, największą siłą ND8006 jest jego wszechstronność. Przykładowo, w moim systemie załatwił kilka rzeczy jednocześnie. Wykorzystałem prawie wszystkie jego funkcje, może za wyjątkiem wejścia koaksjalnego i wyjścia regulowanego. I naprawdę nie było to nic trudnego. Do wejść optycznych podłączyłem konsolę i dekoder aby można było oglądać telewizję i filmy z porządnym nagłośnieniem. Marantz służył mi jednak głównie jako streamer i odtwarzacz płyt kompaktowych w jednej obudowie. Połączyłem go ze wzmacniaczem lampowym, którego wyposażenie kończy się na kilku wejściach i zdalnym sterowaniu. To zupełnie nieważne, bo ND8006 od razu otwiera przed nami mnóstwo możliwości. A czy gramy sobie na mocnym wzmacniaczu tranzystorowym połączonym z brytyjskimi monitorami czy skromnej lampie z kolumnami o wysokiej skuteczności, to już zupełnie go nie obchodzi. Przynajmniej teoretycznie, bo w praktyce każde źródło musi jeszcze dobrze grać. Jak mawiają audiofile, czego nie ma na początku toru, tego na pewno nie będzie na końcu. Przekonajmy się więc czy oprócz fantastycznej funkcjonalności, Marantz oferuje nam brzmienie, z jakiego słyną urządzenia tej marki.
Brzmienie
Nie wiem dlaczego, ale źródła Marantza zawsze były dla mnie bardziej interesujące niż wzmacniacze. Od momentu wprowadzenia na rynek pierwszego odtwarzacza płyt kompaktowych CD-63, japońska firma była postrzegana jako ekspert w dziedzinie cyfrowego przetwarzania sygnału. Z punktu widzenia topologii, rozwiązania stosowane dzisiaj na pewno ciężko byłoby bezpośrednio połączyć z tamtymi osiągnięciami, ale na przestrzeni lat Marantz stworzył wiele znakomitych odtwarzaczy i przetworników, wliczając w to najnowsze modele NA-11S1 czy SA-10. Nie można też pominąć źródeł, jakie pojawiły się w międzyczasie. Po głowie chodzi mi chociażby wspaniały kompakt CD-17 KI Signature. Wzmacniacze tej marki wcale nie były gorsze, ale jednak stały w cieniu źródeł docenianych przez audiofilów z całego świata. W moim przekonaniu stało się tak ze względu na brzmienie i jego specyficzny charakter, który właśnie w integrach bardziej rzucał się w uszy. Możliwe, że jest to tylko moja opinia, ale uważam, że odtwarzacze tej marki oferowały bardziej uniwersalny, lepiej zrównoważony dźwięk. Co ciekawe, po wzmacniacze Marantza chętnie sięgam podczas różnego rodzaju odsłuchów i polecam je w konkretnych sytuacjach - kiedy brzmieniu brakuje wyrazistości, dynamiki i skupienia na detalach połączonego z precyzyjną organizacją przestrzeni. Pamiętam co najmniej kilka zestawów, którym ciągle czegoś brakowało mimo, że teoretycznie były złożone prawidłowo. Integry Marantza potrafiły wtedy zrobić coś, co nie wychodziło nawet droższym wzmacniaczom. Pozbierać wszystkie elementy dźwiękowej układanki w jedną całość. Nadać muzyce kształt, treść i znaczenie. Nie powiem o nich złego słowa, a mimo to zawsze mocniej ciągnęło mnie do źródeł. Zwykle miały w sobie mniej tego japońskiego zabarwienia, dając pięknie zbalansowany dźwięk, którego wszystkie aspekty traktowane były z jednakową powagą.
Co to wszystko ma wspólnego z testowanym odtwarzaczem? Wbrew pozorom, całkiem sporo. ND8006 jest bowiem blisko spokrewniony z innymi źródłami Marantza, a to oznacza, że możemy wymagać od niego naprawdę wiele i nie powinniśmy być rozczarowani. Zgodnie z nakreślonymi wcześniej trendami, brzmienie jest ze wszech miar prawidłowe, wyważone i spójne. Nie znajdziemy tu rzucającego się w uszy rozjaśnienia będącego nieodłącznym elementem japońskiej szkoły brzmienia. Góra pasma jest obecna i pełna szczegółów, ale to nie ona przykuwa naszą uwagę w pierwszej kolejności. Barwa? Naturalna, wręcz przezroczysta, co najwyżej z odrobiną przyjemnego zagęszczenia na przełomie niskich i średnich tonów. Skoro więc nie rozdzielczość gra tutaj pierwsze skrzypce, to co? Odpowiedź jest prosta - dynamika, amerykańska skala dźwięku i bas. Kiedy odpaliłem pierwsze pliki z dysku sieciowego, Marantz zagrał tak, jakby nagle wszystko wokół mnie urosło o jakieś 10-15%. Poczułem się jakby kolumny zyskały dodatkowe dziesięć centymetrów, ich membrany co najmniej ze cztery, a tylna ściana pokoju odsłuchowego została przepchnięta dobry metr dalej. ND8006 może i został wykonany w Japonii, ale ma wyraźnie amerykańskie zacięcie jeśli chodzi o podejście do muzyki. Na szczęście dobrze wie, gdzie leżą granice dobrego smaku. Dla bezpieczeństwa nawet się do nich nie zbliża. Trudno jednak zaprzeczyć, że w jego brzmieniu jest pewien element koncertowej potęgi. Nie chodzi nawet o to, że czegoś jest więcej, a czegoś mniej. Brzmienie przez cały czas pozostaje zrównoważone i naturalne. Ale kiedy membrany idą w ruch, a bas zaczyna wgryzać się w podłogę, trudno nie odnieść wrażenia, że naprawdę uczestniczymy w muzycznym spektaklu rozgrywającym się tu i teraz. Oczywiście do poziomu hi-endowego realizmu Marantzowi jeszcze trochę brakuje, ale granica nudnego, poprawnego grania charakterystycznego dla wielu przetworników i streamerów z tego przedziału cenowego została przekroczona. Ten dźwięk nie dość, że jest obiektywnie bardzo dobry, to jeszcze ma w sobie "to coś". Możecie to nazwać jak chcecie. Dla mnie jest to po prostu umiejętność prezentowania muzyki w taki sposób, aby chciało nam się jej słuchać.
Nic dziwnego, że od początku wciągnąłem się w test, a po kilku dniach zapomniałem o konieczności zapamiętywania bądź zapisywania swoich obserwacji. Siłą rzeczy, musiało to spaść na dalszy plan. Kiedy dysponuje się tak wszechstronnym odtwarzaczem dającym dostęp do muzyki z wielu źródeł, słuchanie naprawdę potrafi pochłonąć nas na długie godziny. ND8006 sprawdził się także w roli przetwornika, uczestnicząc w nagłaśnianiu wieczornych seansów filmowych. Skoro kilkaset kilogramów filmów na płytach DVD zmusiło mnie do wybudowania specjalnych półek, szkoda by było, aby cała ta kolekcja tylko się kurzyła. Audiofilski system stereo zapewnia w tej kwestii wrażenia nie gorsze niż kino domowe za podobne pieniądze. Amatorzy kina domowego zdziwiliby się jakie efekty można usłyszeć w takiej konfiguracji. Nawet w serialach, które teoretycznie nie powinny obfitować w tego typu atrakcje. Marantz z dużym spokojem odtwarzał każdy materiał, czy to muzyczny czy filmowy. Ba! Mam wrażenie, że jego koncertowa natura dodała ścieżkom dźwiękowym rozmachu i emocji. Pod koniec testu stało się coś jeszcze dziwniejszego. Zrezygnowaliśmy z żoną z telewizji na rzecz wspólnego słuchania muzyki. I tak, jak w wielu domach odbywa się tradycyjna walka o pilota, tak my przekazywaliśmy sobie z ręki do ręki smartfon z aplikacją HEOS kontrolującą odtwarzacz. Mimowolnie wymienialiśmy się uwagami na temat basu czy przestrzeni, ale przede wszystkim słuchaliśmy muzyki. Marantz pokazywał wiele różnic między kolejnymi nagraniami, ale nie wyżywał się na gorszych realizacjach. Po prostu dawał do zrozumienia, że niektóre płyty nie będą brzmiały tak dobrze, jak te nagrane po audiofilsku. Jeśli natomiast chodzi o samą muzykę, ND8006 nie ma jasno określonych preferencji. Wszystko jedno czy na listę odtwarzania trafi pop, rock, metal, elektronika, jazz czy klasyka. Możemy być pewni, że Marantz nie wywinie nam żadnego przykrego numeru. To źródło, na którym można polegać, ale przede wszystkim można słuchać go z prawdziwą przyjemnością.
Nie chcę zanudzać nikogo rozbieraniem dźwięku na czynniki pierwsze, ale podczas testu zebrałem kilka ciekawych obserwacji. Marantz ma lekką tendencję do powiększania muzyki, głównie na skrajach pasma. Bas jest więc głęboki, gęsty i energiczny, a wysokie tony wystarczająco przejrzyste i klarowne, aby dać nam wgląd w to, co dzieje się na nagraniach. Nie oznacza to jednak, że w całym tym zamieszaniu ginie zakres średnich tonów. Bynajmniej. Średnica jest bardzo wyrazista i neutralna. Początkowo miałem jednak małe wątpliwości co do stereofonii. NA8006 grał bardzo szeroko, rozpychając scenę na boki, ale dźwięki pierwszoplanowe były mało wyraziste. Brakowało im namacalności. Udało mi się to skorygować doginając kolumny o kilka stopni do środka bazy. Dalszą poprawę przyniosło jednak... Wyłączenie analogowego wyjścia regulowanego i wyjść cyfrowych, co odtwarzacz zasygnalizował zaświeceniem się małej, czerwonej diody na wyświetlaczu. Scena wreszcie się zagęściła i nabrała kształtów, zupełnie jakby ktoś postawił w tym dźwięku kropkę nad "i". Jeśli lubicie nieco cieplejsze granie, będziecie mogli też skorzystać z drugiego filtra cyfrowego. Tak czy inaczej, polecam wykonać tę operację, bo w domyślnej konfiguracji wszystkie dostępne gniazda są włączone, co najwyraźniej nie pozostaje bez wpływu na brzmienie. Różnica nie jest gigantyczna, ale zauważalna. A przecież audiofilska zabawa polega na zbliżaniu się do nieuchwytnego ideału. Zwykle każdy kolejny krok oznacza wymianę wzmacniacza lub kolumn, ewentualnie kupno wielkiej listwy lub drogich kabli. Skoro więc można poprawić brzmienie za pomocą kilku przycisków wyłączających zbędne funkcje, zdecydowanie warto to zrobić. Zanim to odkryłem, i tak byłem gotowy przyznać Marantzowi wysokie noty. Kiedy jednak usłyszałem na co naprawdę stać to urządzenie w dziedzinie stereofonii, nie miałem już żadnych wątpliwości. Biorę! Tylko poproszę szampańskiego.
Budowa i parametry
Marantz ND8006 to wszechstronne źródło, które producent nazywa kompleksowym odtwarzaczem cyfrowych źródeł muzyki. Urządzenie łączy możliwość odtwarzania płyt kompaktowych, streaming muzyki z sieci, przetwornik cyfrowo-analogowy oraz funkcjonalność multiroom HEOS. Firma deklaruje też, że nowy model powstał w oparciu o doświadczenia zebrane podczas projektowania odtwarzaczy NA8005 oraz SA8005, z wykorzystaniem nowych funkcji i strojenia. ND8006 wykorzystuje opatentowany system Marantz Musical Digital Filtering, a sercem całego układu jest DAC ESS Sabre 9016 wykorzystujący dwa zegary taktujące dla dokładnej obsługi każdego sygnału cyfrowego audio. Obwód izolacji szumów zastosowany na wejściu USB typu B oraz na dwóch cyfrowych wejściach optycznych i jednym koaksjalnym ma blokować zakłócenia przenoszone z podłączonych komponentów. W sekcji analogowej zastosowano słynne moduły HDAM (Hyper-Dynamic Amplifier Module). Co ciekawe, zobaczymy je także w obwodzie wzmacniacza słuchawkowego, który dzięki możliwości wyboru jednego z trzech ustawień siły wzmocnienia ma zapewnić bezproblemową obsługę szerokiej gamy nauszników. Jak można się domyślić, wnętrze ND8006 jest wypchane elektroniką po brzegi. Architektura jest jednak bardzo przejrzysta, a poszczególne sekcje nie walczą ze sobą o każdy milimetr powietrza. Patrząc od przodu, z lewej mamy rozbudowaną sekcję cyfrową z modułem przetwornika, dalej elementy odpowiedzialne za łączność sieciową i sterowanie, następnie część zasilacza i dużą płytkę z częścią analogową, z lustrzanymi obwodami dla prawego i lewego kanału. W pobliżu przedniej ścianki zamontowano oczywiście transport optyczny i transformator toroidalny, który częściowo zaekranowano metalową puszką aby zminimalizować zakłócenia wewnętrzne. Jeśli chodzi o parametry, ND8006 może się pochwalić stosunkiem sygnału do szumu na poziomie 110 dB, pasmem przenoszenia od 2 Hz do 20 kHz i wyjątkowo niskimi zniekształceniami wynoszącymi dokładnie 0,00002%. O tym, że Marantz nie sprzedaje nam powietrza świadczy też masa. 8 kg to wynik, którego nie powstydziłby się niejeden wzmacniacz w zbliżonej cenie. ND8006 jest produkowany w miejscowości Shirakawa w Japonii. Miło wiedzieć, że firma oparła się pokusie przeniesienia swych zakładów w jakiekolwiek miejsce, gdzie koszty prowadzenia fabryki są niższe, ale i do jakości wyrobów podchodzi się nieco inaczej.
Konfiguracja
Marantz HD-DAC1, Sennheiser HD 600, Equilibrium Ether Ceramique, Unison Research Triode 25, Cardas Clear Reflection, Equilibrium Tune 33 Light, Enerr Tablette 6S, Enerr Symbol Hybrid.
Werdykt
ND8006 już w momencie rynkowej premiery miał zadatki na hit. Rewelacyjna funkcjonalność wynikająca z umieszczenia w jednej obudowie odtwarzacza płyt kompaktowych, przetwornika, streamera i wzmacniacza słuchawkowego mówi sama za siebie. Dodajmy do tego regulowane wyjście analogowe pozwalające chociażby na współpracę z kolumnami aktywnymi oraz system multiroom HEOS, a otrzymamy muzyczny kombajn, jakich w tej cenie praktycznie się nie widuje. Pamiętajmy jednak, że najważniejsze jest brzmienie. Sprzęt może umożliwiać słuchanie muzyki z powietrza, ale jeśli nie będzie dobrze grał, nic z tego nie będzie. Na szczęście Marantz wie to i owo na temat źródeł cyfrowych i zrobił ze swojej wiedzy użytek. ND8006 nie tylko działa, ale i gra spektakularnie. Naturalnie i audiofilsko, ale z godnym podziwu wykopem. To chyba najbardziej mnie cieszy, bo kiedy dotarła do mnie pierwsza informacja prasowa na temat tego modelu, byłem bliski zamówienia go w ciemno. Powstrzymywała mnie tylko myśl, że może wsadzanie tak wielu funkcji do jednego urządzenia to jednak zły pomysł? Po tym, co zobaczyłem i usłyszałem, moje wątpliwości zostały rozwiane. Taki uniwersalny odtwarzacz to rewelacyjna sprawa! Marantz zostaje w naszym redakcyjnym systemie odniesienia, a ja szczerze polecam go każdemu audiofilowi szukającemu prawdziwie wszechstronnego źródła za rozsądne pieniądze.
Dane techniczne
Przetwornik: 32-bitowy ESS Sabre 9016
Wejścia cyfrowe: LAN, koaksjalne, 2 x optyczne, 2 x USB
Wyjścia cyfrowe: optyczne, koaksjalne
Wyjścia analogowe: 2 x RCA (stałe i regulowane)
Wyjście słuchawkowe: 6,3 mm (regulowane)
Odtwarzane formaty: CD, CD-R/RW, MP3, WMA, AAC, FLAC, ALAC, WAV, DSD
Łączność: Wi-Fi, Bluetooth, Spotify Connect, AirPlay, TuneIn, Deezer, TIDAL, Napster, SoundCloud
Pasmo przenoszenia: 2 Hz - 20 kHz
Stosunek sygnał/szum: 110 dB
Zniekształcenia: 0,00002 %
Separacja kanałów: 105 dB
Odtwarzanie bez pauz: +
Pobór mocy: 42 W
Wymiary (W/S/G): 10,6/44/34,1 cm
Masa: 8 kg
Cena: 5495 zł
Sprzęt do testu udostępniła firma Horn Distribution.
Zdjęcia: Marantz, Małgorzata Karasińska, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
kornik
Nie mamy na wyposażeniu Hugo 2, choć wcale bym się nie obraził. Natomiast co do połączenia z zewnętrznym DAC-em, podczas testu wykonałem tylko krótki odsłuch w towarzystwie Marantza HD-DAC1 i mam wrażenie, że zagrało ciut lepiej, ale nie chciałbym wprowadzić nikogo w błąd ponieważ ND8006 trafił do nas jako "gorąca" nowość i nie mieliśmy czasu sprawdzić absolutnie wszystkich jego możliwości. W tym momencie czekamy jednak na dostawę, zamówiony przez nas odtwarzacz ma być dostępny pod koniec marca. Wtedy zacznie normalnie pracować w naszym redakcyjnym systemie, więc przy testach DAC-ów będziemy prawdopodobnie wykonywać takie eksperymenty. Wtedy będziemy wiedzieć znacznie więcej na ten temat. Hugo 2 pewnie już nie dostaniemy, ale miał do nas dotrzeć Qutest;-)
2 Lubię -
Krzysztof
Z jakiego źródła grane były pliki? Opis brzmienia nieco rozbieżny z recenzją w pewnym branżowym czasopiśmie. Sam testowałem przez 2 tygodnie z Marantzem PM8005 i KEF R500 bezpośrednio porównując brzmienie do SA7003. Grałem nim bardzo długo. Z filtrem 1 ND jest suchszy i bardziej cyfrowy w niektórych częstotliwościach ze środka pasma. Minimalnie zawężona scena. Różnica na granicy percepcji może nawet autosugestii. Filtr 2: nie sposób odróżnić ND8006 od SA7003. Porównywałem taki sam materiał tzn. taka sama płyta puszczona w obu i pstrykanie przełącznikiem źródła. Poza tym porównanie CD w SA i w ND kolejno: pliki FLAC z tej samej płyty, TIDAL HiFi natywnie i przez USB z tyłu przez PC bit prfect (nie masters tylko 44,1/16) pliki przez USB z kompa i z dysku przednim USB. Nie sposób odróżnić ND8006 od SA7003. Kompletnie nie wyczuwam podbicia basu i amerykańskiego grania. Niemniej jednak nie wykluczam, że różnica może wystąpić przy spięciu tego źródła z innym, droższym wzmacniaczem i kolumnami.
0 Lubię -
Grzegorz
Szkoda ze nie pokusili się Państwo o porównanie do dwóch najważniejszych chyba konkurentów - Pioneera N-70AE i Cambridge Audio Azur 851N. Ale byłbym obowiązany za ewentualne opinie/uwagi w porównaniu z tymi dwoma odtwarzaczami.
0 Lubię -
stereolife
Panie Grzegorzu, bardzo byśmy chcieli. To dobry pomysł, ale niestety nie jesteśmy w stanie do testu każdego urządzenia sprowadzać jeszcze kilku innych porównywalnych modeli dla porównania. Gdybyśmy, tak jak Pan zasugerował, brali zawsze po dwa inne urządzenia (co na pewno byłoby pożyteczne z punktu widzenia ustawienia opisywanego modelu na pewnym tle, z tym nie dyskutujemy), to zamiast ośmiu czy dziesięciu kartonów w miesiącu, musielibyśmy przerzucać dwadzieścia lub trzydzieści. Zwyczajnie nie mamy na to warunków, a i czas potrzebny na wykonanie każdego testu musiałby się trochę wydłużyć. Inna sprawa, że dystrybutorzy Pioneera czy Cambridge'a chyba nie byliby chętni wypożyczać nam sprzętu, płacić za przesyłkę w obie strony i brać na siebie ryzyko uszkodzenia sprzętu w transporcie tylko po to, abyśmy w teście Marantza wspomnieli, że przeprowadziliśmy takie porównanie i jeden z tych modeli miał lepsze to, a drugi tamto. A jeszcze okazałoby się, że Marantz jest z tej trójki najlepszy i wówczas na bank zostalibyśmy posądzeni o stronniczość, żeby nie powiedzieć dosadniej. Jak znamy tę branżę, to takie wypożyczanie urządzeń do gościnnego udziału w innych testach szybko by się nam skończyło. Staramy się natomiast układać harmonogram testów tak, aby między kolejnymi urządzeniami z tej samej kategorii nie było zbyt dużych odstępów. Tuż przed recenzją Marantza publikowaliśmy test Cyrusa Stream Xa, później był Onkyo NS-6170 i Bluesound Node 2, a obecnie testujemy Yamahę NP-S303. Mamy też inny pomysł na fajne ogarnięcie urządzeń bezpośrednio ze sobą rywalizujących, ale to na razie eksperyment. Jak będą efekty, na pewno się pochwalimy, a na razie - robim co możem:-)
0 Lubię -
BartekN
Kategoria "kombajny" łącząca funkcję streamera z odtwarzaczem CD, gdzie wszystko doposażonej jest w szereg wejść i wyjść nie jest aż taką nowością, jak wynika z sugestii autora artykułu. Na przykład dwa, trzy lata temu TEAC wypuścił model CD-P800NT lecz kosztujący ponad trzy razy mniej od omawianego Marantza. Uważam, że w swojej klasie cenowej urządzenie jest warte uwagi. Myślę że warto, obok Yamahy NP-S303, je przetestować, tym bardziej, że recenzji w prasie jest tyle co na lekarstwo. Pozdrawiam.
1 Lubię -
Karol
Fajne urządzenie, jednak zawiodłem się na aplikacji TIDAL. Jaki jest sens kupować streamer jeśli rekomendowana opcja słuchania TIDAL-a jest przez zew komputer :( Trochę to absurdalne. Właśnie ze względu na obsługę TIDAL-a zakupiłem ten model a tymczasem brzmi to bardzo średnio. Góra pasma praktycznie jest wycięta. Moim zdaniem to bardzo duży minus. Reszta faktycznie na brzmi świetnie.
0 Lubię -
Feluś
Przed zakupem jakiegokolwiek sprzętu tego typu warto przeczytać opinie o aplikacji zdalnego sterowania w sklepach Apple czy Google. Od razu rysuje się jasny obraz że od strony programowo-użytkowej praktycznie wszystkie te "wynalazki" są w fazie "wczesna alfa" a użytkownicy, za swoje ciężko zarobione pieniądze są testerami.
1 Lubię -
Kuba
Ale dlaczego nie ma tunera DAB? Czy listy Trójki już zawsze trzeba będzie słuchać z miniwieży?
0 Lubię -
Jacekp
Czy jakość dźwięku Marantza ND8006 jest lepsza niż Auralica Vega G1? Tak wygląda na podstawie końcowych ocen.
0 Lubię
Komentarze (15)