Onkyo NS-6170
- Kategoria: Przetworniki i streamery
- Tomasz Karasiński
Onkyo to prawdziwy specjalista od fajnego i przystępnego cenowo sprzętu. Japończycy nie zmieniają wzornictwa raz na trzy lata i nie wchodzą w ryzykowne tematy, ale mocno rzeźbią to, czego naprawdę potrzebują klienci. Systemy kina domowego, od komponentów w płaskich obudowach po zaawansowane kombajny z bogatym wyposażeniem, urządzenia stereofoniczne, miniwieże, a nawet odtwarzacze przenośne. Amplitunery tej marki, zarówno wielokanałowe, jak i dwukanałowe, cieszą się w naszym kraju ogromną popularnością. Nie ma się czemu dziwić, bo firma inwestuje w nowe technologie, dzięki czemu nawet urządzenia z dolnej półki oferują bardzo przyzwoitą funkcjonalność. Za dwa, trzy, w porywach cztery tysiące złotych dostaniemy tu urządzenie, które potrafi prawie wszystko. Audiofile zawsze preferowali jednak systemy złożone z oddzielnych klocków, więc w katalogu znajdziemy sześć wzmacniaczy zintegrowanych, sześć odtwarzaczy płyt kompaktowych, dwa tunery, dwa odtwarzacze sieciowe i gramofon. Rekord świata to nie jest, ale odnoszę wrażenie, że już od jakiegoś czasu firma idzie na jakość, a nie ilość. Firma poważnie traktuje temat nowych źródeł i formatów, a jednymi z najciekawszych kąsków w jej ofercie są streamery. Tańszy NS-6130 to bezpośredni konkurent Denona DNP-730AE, Yamahy WXC-50, Pioneera N-30AE i Marantza NA6005. NS-6170 jest tylko trochę droższy, ale teoretycznie powinien już rywalizować z takimi urządzeniami, jak Bluesound Node 2, Pro-Ject Stream Box DS+, Rotel T14 czy Pioneer NC-50DAB. Od takiego źródła możemy już wymagać nie tylko rozbudowanej funkcjonalności, ale też dobrego dźwięku. Sprawdźmy czy tak jest w rzeczywistości.
Dla wielu klientów dzisiejsza sytuacja na rynku odtwarzaczy sieciowych to prawdziwe pole minowe. Do wyboru mamy wiele różnych modeli, ale jeżeli przeanalizujemy swoje potrzeby i zaczniemy rozglądać się za urządzeniem, które spełniłoby je wszystkie, szybko dochodzimy do nieciekawego wniosku - albo zrezygnujemy z co najmniej jednej rzeczy, która jest dla nas ważna, albo szybko wejdziemy w wyższy przedział cenowy. Najprostszym sposobem na dołożenie streamera do posiadanego systemu jest kupno jednego z maleńkich pudełeczek, które łączą się z siecią i dają dostęp do podstawowych funkcji. Yamaha WXAD-10, Advance Acoustic WTX-1000, Klipsch Gate, NAD MDC MT1, Sonos Connect, Denon HEOS Link HS2 lub Arcam rPlay to ciekawe opcje, które otwierają przed nami sporo możliwości, ale jeśli szukamy czegoś naprawdę wszechstronnego, prędzej czy później natkniemy się na taki czy inny problem. Jeżeli nasze pudełeczko ma wyjście analogowe, jakość sygnału będzie prawdopodobnie taka sobie. Ciężko bowiem oczekiwać, że w urządzeniu kosztującym tysiąc lub dwa tysiące złotych znajdzie się przetwornik z najwyższej półki uzupełniony audiofilskimi układami analogowymi. Zwykle w takich źródłach za sygnał na wyjściu odpowiada kilka kości, które spokojnie zmieściłyby się w smartfonie. Jeżeli zainwestujemy w urządzenie podające sygnał na wyjście USB, do kompletu będziemy potrzebowali przetwornika. Auralic Aries Mini lub SOtM sMS-200 to ciekawe, małe komputerki przejmujące na siebie proces odtwarzania muzyki, ale faktyczną konwersję sygnału na postać analogową trzeba wtedy przekazać w ręce kolejnego klocka, najlepiej z podobnej lub wyższej półki cenowej. Jeżeli nie mamy wzmacniacza z dobrym przetwornikiem na pokładzie, a chcemy cieszyć się nie tylko dostępem do wielu źródeł cyfrowej muzyki, ale też dobrym brzmieniem, swobodnie dochodzimy do kwoty czterech, pięciu tysięcy złotych. Jedynym słusznym rozwiązaniem może być kupno streamera, który jeszcze nie kosztuje majątku, ale już ma na pokładzie dobry przetwornik i rozsądną sekcję analogową. NS-6170 to jeden z niewielu pełnowymiarowych odtwarzaczy sieciowych, które można kupić w rozsądnej cenie. Ale czy warto? Czy takie urządzenie naprawdę da nam to, czego potrzebujemy, czy będzie tylko przystankiem na drodze do prawdziwego streamingu?
Wygląd i funkcjonalność
Oba oferowane obecnie modele japońskiej firmy są bardzo podobne z zewnątrz, żeby nie powiedzieć - jednakowe. Wszystko wskazuje na to, że NS-6130 i NS-6170 to dwie wersje tego samego odtwarzacza, różniące się przede wszystkim wyposażeniem i dostępnymi funkcjami. Zwykle nie popieram takiego mnożenia bytów, ale skoro poruszamy się w przedziale cenowym, w którym kilkaset złotych może robić klientom różnicę, istnienie tańszego odpowiednika NS-6170 faktycznie nabiera sensu. Przyglądając się przednim ściankom, w droższym modelu zauważymy tylko dwa dodatkowe napisy. DAB+ to oczywiście informacja o obecności tunera - w tym przypadku zarówno cyfrowego, jak i analogowego. DIDRC (Dynamic Intermodulation Distortion Reduction Circuitry) to firmowy filtr eliminujący zniekształcenia intermodulacyjne, szczególnie dotkliwe w zakresie wysokich częstotliwości.
W standardzie dostajemy dwa porty USB z możliwością odtwarzania muzyki z twardych dysków, sterowanie z poziomu aplikacji Onkyo Remote i Onkyo Controller na systemy iOS i Android, odtwarzanie plików hi-res w formatach FLAC, WAV, Apple Lossless i AIFF do 24 bit/192 kHz oraz DSD aż do 11,2 MHz, obsługę Wi-Fi, AirPlay, Google Cast, oraz serwisów Spotify, TIDAL, Deezer, a na dokładkę radio internetowe TuneIn i bezprzewodowy multiroom FireConnect.
Z tyłu różnice robią się jeszcze wyraźniejsze. W opisywanym modelu do dyspozycji mamy dwa wyjścia cyfrowe, gniazda antenowe i normalne gniazdo zasilające IEC. W tańszym NS-6130 nie uświadczymy tunera, oprócz tego pozostawiono tylko jedno wyjście cyfrowe, a prąd doprowadzany jest kablem zakończonym "ósemką". Pytanie czy takie różnice robią na nas duże wrażenie. Dla jednych użytkowników możliwość odbioru radia FM, AM i DAB+ będzie bardzo ważnym udogodnieniem, eliminującym potrzebę kupna kolejnego urządzenia. Natomiast dla tych, którzy i kupują streamer po to, by słuchać na nim muzyki z plików lub z sieci, brak tunera nie będzie specjalnie dokuczliwy. Wyjście cyfrowe? Mówiąc zupełnie szczerze, gdyby ktoś zamierzał kupić taki streamer tylko po to, aby podawać sygnał do zewnętrznego przetwornika lub wzmacniacza, z pewnością rozważyłby zakup jednego z urządzeń pozbawionych wyjścia analogowego, albo od razu wybierze NS-6130, bo producent zostawił mu wyjście koaksjalne, a nie optyczne. Do czego miałoby się nam przydać dodatkowe wyjście optyczne w NS-6170? Naprawdę nie wiem. Rodzaj zastosowanego gniazda zasilającego traktuję już jako czystą oszczędność lub nawet małą złośliwość. Niewielu producentów okablowania oferuje dobre i przystępne cenowo kable zakończone takim wtykiem, więc wybierając tańszy streamer Onkyo pozostanie nam albo pozostać z fabrycznym przewodem albo wyłożyć kilkaset złotych na lepszą sieciówkę.
Porównując opisy i dane techniczne omawianych modeli, spodziewałem się, że największą różnicą między nimi będzie maksymalna jakość odtwarzanych plików i ilość obsługiwanych serwisów streamingowych. Tak naprawdę oba odtwarzacze Onkyo mają bardzo zbliżoną funkcjonalność. W standardzie dostajemy dwa porty USB z możliwością odtwarzania muzyki z twardych dysków, sterowanie z poziomu aplikacji Onkyo Remote i Onkyo Controller na systemy iOS i Android, odtwarzanie plików hi-res w formatach FLAC, WAV, Apple Lossless i AIFF do 24 bit/192 kHz oraz DSD aż do 11,2 MHz, obsługę Wi-Fi, AirPlay, Google Cast, oraz serwisów Spotify, TIDAL, Deezer, a na dokładkę radio internetowe TuneIn i bezprzewodowy multiroom FireConnect. Kurczę, na papierze wygląda to naprawdę sensownie. Oba streamery różnią się jednak jakością zastosowanych w środku podzespołów. Funkcjonalność może więc być podobna, ale to testowany model jest tym audiofilskim. NS-6130 ma na pokładzie przetwornik AK4452, a o innych układach producent nie pisze zbyt wiele. W NS-6170 dostajemy szerokopasmowy filtr DIDRC, dwa przetworniki Asahi Kasei AK4490, po jednym dla każdego kanału, dwa niezależne układy zasilające i odseparowane obwody cyfrowe i analogowe dla każdego kanału, wytwarzany na zamówienie transformator i wysokiej jakości kondensatory. W dużym skrócie, to wszystkie zalety tańszego modelu wzbogacone o poważne układy audio w konfiguracji dual mono. Dlatego to właśnie ten odtwarzacz trafił do naszego testu.
TEST: Onkyo A-9150
Polityka japońskiej firmy jest bardzo ciekawa, żeby nie powiedzieć - unikalna. Wielu producentów w takiej sytuacji ograniczyłoby funkcjonalność tańszego modelu, aby "ułatwić" klientom decyzję o zakupie tego droższego. Onkyo tymczasem daje nam prawie takie samo wyposażenie, ale zupełnie inną jakość elementów przekładających się na brzmienie. Co ciekawe, w sklepach internetowych NS-6170 mocno trzyma katalogową cenę 3199 zł. Znalazłem go za 2999 zł, ale niższe kwoty raczej na rynku nie funkcjonują. W przypadku NS-6130 rekomendowana cena detaliczna wynosi 2199 zł, ale bez większego problemu można kupić go za 1599 zł. Wychodzi na to, że stosowanie audiofilskich komponentów zwyczajnie się opłaca, a audiofilów nie jest łatwo przekonać do gorszych podzespołów decydujących o brzmieniu, choćby nawet funkcjonalność była praktycznie taka sama. NS-6170 też ideałem nie jest, ale jeżeli gra tak, jak sugerowałaby jakość zastosowanych komponentów, to w swoim przedziale cenowym może być sporym hitem. Największym minusem jest dla mnie brak wejść cyfrowych. Gdyby to zależało ode mnie, na tylnej ściance zamontowałbym jedno wejście koaksjalne i dwa optyczne, a także dodatkowe wyjście koaksjalne. Koszt takiej operacji nie byłby wysoki, a klienci zyskaliby pełnoprawnego DAC-a dającego możliwość pociągnięcia dźwięku chociażby z konsoli czy telewizora. Z drugiej strony, nie ma na co narzekać, bo w tej cenie niewiele odtwarzaczy sieciowych ma tak bogate wyposażenie i możliwości software'owe, a taki "przetwornik do oglądania filmów" ma na pokładzie coraz więcej wzmacniaczy zintegrowanych. Z użytkowego punktu widzenia, nie mam do NS-6170 żadnych zastrzeżeń. Co miało działać, rzeczywiście działało. Szczególnie spodobała mi się też firmowa aplikacja. Jest bardzo dobra, choć trzeba przyznać, że przypomina trochę apkę MusicCast Yamahy. Te przyciski, te zdjęcia pomieszczeń... Nie wiem kto bardziej inspirował się pomysłami rywala, ale coś chyba jest na rzeczy. Z drugiej strony, co takiego można jeszcze wymyślić w kwestii interfejsu wyświetlanego na ekranie wielkości paczki papierosów? Ważne, że wszystko działa jak należy.
Brzmienie
Pierwszy odsłuch, a właściwie rozgrzewkę przeprowadziłem z wykorzystaniem wzmacniacza Yamaha A-S1100 i od początku wiedziałem, że w takim układzie dostanę prawdopodobnie zbyt dużo japońskiego charakteru. Faktycznie, dźwięk był zdecydowanie rozjaśniony, ale - jak się później okazało - odpowiedzialność za ten stan rzeczy leżała przede wszystkim po stronie integry. Po spięciu testowanego streamera z lampowym wzmacniaczem Unison Research Triode 25, równowaga tonalna wróciła do normy. Co więcej, udało mi się uzyskać brzmienie naprawdę wysokiej próby. Nie tylko w kwestii ogólnego balansu między basem, środkiem i górą, ale także pod względem dynamiki, przejrzystości i stereofonii. NS-6170 nie potrzebował wiele czasu, by mnie do siebie przekonać. To po prostu bardzo dobre źródło.
Większość źródeł z przedziału 1500-2000 zł gra w miarę równo, uniwersalnie i bezpiecznie, ale z oczywistych względów ciężko znaleźć w ich brzmieniu jakiekolwiek elementy charakterystyczne dla źródeł z wyższej półki. Onkyo ma do zaoferowania znacznie więcej. Jego dźwięk jest nie tylko dobrze poukładany, ale też energiczny, rozdzielczy, oparty na fajnym basie i po prostu interesujący.
Czy w ogóle mamy tu do czynienia ze wspomnianym na początku rozjaśnieniem, charakterystycznym dla wielu japońskich urządzeń? Hmm, może trochę? Nie polega to jednak na celowym podbiciu wysokich tonów. Moim zdaniem sedno sprawy leży raczej w doświetleniu detali w zakresie wysokich tonów, a nie wypchnięciu ich do przodu w całości. Czasami mamy więc wrażenie, że słyszymy ciut więcej i jesteśmy w stanie wyłowić z ulubionych nagrań całą masę szczegółów. Nie odbija się to jednak na pozostałych fragmentach pasma. Średnica jest niemal całkowicie neutralna. Do tego stopnia, że aż nie wiem, co mógłbym o niej napisać. Że jest? Że wokale mają naturalną barwę i są odpowiednio czytelne? Owszem, ale naprawdę ciężko tu zdiagnozować oznaki własnego charakteru, jakie NS-6170 mógłby dodawać od siebie. Na niektórych płytach zakres średnich tonów był leciutko cofnięty, ale w połączeniu ze wzmacniaczem lampowym było to praktycznie niezauważalne. Bas? Tutaj być może niektórych zaskoczę, ale Onkyo potrafi w tym zakresie pokazać pazury. Nie robi tego przy każdej nadarzającej się okazji, więc na większości albumów niskie tony po prostu są. Kiedy jednak japoński streamer zostanie do tego sprowokowany, wypuszcza z siebie potężną falę uderzeniową, która po przepuszczeniu przez wzmacniacz i kolumny zamienia się w gęsty, toczący się po podłodze basior. Zupełnie jakby NS-6170 chciał od czasu do czasu dać nam do zrozumienia, że nie dotyczą go żadne ograniczenia w kwestii pasma przenoszenia, a nie korzysta ze swych możliwości cały czas tylko dlatego, że jest audiofilskim źródłem dbającym o neutralność i wierność wobec odtwarzanego materiału.
Jeżeli wyobrazicie sobie brzmienie, jakim powinien dysponować streamer wychodzący poza typową budżetówkę, NS-6170 to dokładnie to. Większość źródeł z przedziału 1500-2000 zł gra w miarę równo, uniwersalnie i bezpiecznie, ale z oczywistych względów ciężko znaleźć w ich brzmieniu jakiekolwiek elementy charakterystyczne dla źródeł z wyższej półki. Onkyo ma do zaoferowania znacznie więcej. Jego dźwięk jest nie tylko dobrze poukładany, ale też energiczny, rozdzielczy, oparty na fajnym basie i po prostu interesujący. Przekracza typowy dla budżetowych odtwarzaczy poziom, na którym sprzęt "jakoś tam gra" i wkracza na terytorium, gdzie muzyki słucha się z prawdziwą przyjemnością. Chce nam się odkrywać kolejne nagrania, a nawet pokombinować, aby wycisnąć z naszego źródła jeszcze więcej. NS-6170 zareaguje na zmianę kabli, pokaże różnice między poszczególnymi plikami i odwdzięczy się, gdy poświęcimy trochę czasu na dobór sprzętu towarzyszącego. Oczywiście, tak dobre źródło powinno sprawdzić się w każdym odpowiednio skonfigurowanym systemie, ale szczęściu zawsze można trochę pomóc, prawda? W moim przypadku najlepiej sprawdziły się dwa wzmacniacze - wspomniany już Unison Research Triode 25 i Exposure XM5. W obu przypadkach takie równe, a nawet trochę ocieplone brzmienie okazało się być strzałem w dziesiątkę. Moim zdaniem idealny system dla testowanego streamera powinien oferować odrobinę zagęszczenia w zakresie średnich tonów, nie psując żadnego z pozostałych aspektów prezentacji. Może Creek Evolution 50A, NuPrime IDA-8, Fezz Audio Silver Luna? Chcąc uzyskać doskonale wyważony dźwięk, kręciłbym się w tych okolicach. W zależności od posiadanych lub planowanych kolumn, można jednak zagrać odważniej. W końcu każda sytuacja jest inna, podobnie jak nasze osobiste preferencje - tak brzmieniowe, jak i muzyczne.
TEST: Onkyo CP-1050
Do największych plusów testowanego urządzenia z pewnością należy zaliczyć przestrzeń. Mówiąc wprost, dostałem tu wszystko, czego można oczekiwać od źródła za podobne pieniądze, a nawet trochę więcej. Scena była szeroka i doskonale zorganizowana, z nieźle zarysowaną głębią i doskonale słyszalnymi elementami pozwalającymi na oddanie właściwej akustyki każdego nagrania. Onkyo nie spłaszcza wszystkiego do wymiaru grubej kreski albo wręcz plamy między głośnikami, co niestety często zdarza się podczas odsłuchu budżetowych streamerów. Wydaje mi się, że jakość zastosowanych wewnątrz komponentów daje o sobie znać szczególnie w kwestii przejrzystości i stereofonii. Takich wrażeń przestrzennych nie da się wycisnąć z przestarzałej kości DAC-a za pięćdziesiąt centów. Minusy? Bo ja wiem... Obiektywnie naprawdę trudno jest się tutaj do czegokolwiek przyczepić. NS-6170 oferuje bardzo dobry, świetnie skomponowany dźwięk z delikatnym podkreśleniem japońskiej precyzji i przywiązania do detali. Jeżeli można na coś narzekać w skali bezwzględnej, to trochę szkoda, że w jego brzmieniu nie ma jeszcze tak ujmującej gładkości, jaką potrafią pokazać streamery z naprawdę wysokiej półki, rzędu 5000-10000 zł. No, ale czy przy cenie 3199 zł można na serio traktować to jako minus? Dla mnie jedynym poważniejszym mankamentem NS-6170 jest brak wejść cyfrowych. Gdyby na tylnym panelu znalazło się chociaż jedno wejście koaksjalne i jedno optyczne, dystrybutor miałby już pieniądze na koncie, a ja jechałbym właśnie do magazynu odebrać swoje nowe źródło. Dla niektórych klientów taką blokadą może być brak XLR-ów, gniazda słuchawkowego lub regulowanego wyjścia. Na miejscu producenta dodałbym te funkcje, pogrzebał trochę we wnętrznościach, dodał na przykład większy transformator i to chyba zamknęłoby temat. Takie urządzenie mogłoby kosztować 3699 zł, ale miałoby już praktycznie wszystko, czego dusza zapragnie. Jeżeli nie potrzebujecie aż tak rozbudowanych opcji i szukacie po prostu dobrego, audiofilskiego źródła do swojego systemu, za trzy tysiące z małym kawałkiem dostaniecie naprawdę świetny dźwięk, i wciąż masę funkcji, bo co by nie mówić, software'owo biedy tu nie ma. NS-6170 to streamer, który można polecać w ciemno.
Budowa i parametry
Onkyo NS-6170 to odtwarzacz sieciowy o bogatej funkcjonalności, wykorzystujący kilka firmowych systemów i rozwiązań technicznych charakterystycznych raczej dla sprzętu z wyższego przedziału cenowego. Po otwarciu obudowy naszym oczom ukazuje się, hmm... Głównie sporo powietrza. Ponad połowa obudowy to pusta przestrzeń, a to dlatego, że producent zdecydował się umieścić niemal wszystkie ważne układy w pobliżu tylnej ścianki. Płytki zawierające przetwornik, układy analogowe, sekcję tunera i wszelkiej maści cyfrowe wspomagacze ustawiono jedna nad drugą. Miejscami w pionie mamy aż trzy piętra, co tłumaczy dużą ilość wolnego miejsca w obudowie. Do przedniej ścianki przytulono jeszcze dużą płytkę z układami sterującymi, a do podstawy przykręcono średniej wielkości transformator z rdzeniem EI. Kolejną płytkę z drugim, małym transformatorem i częścią układów zasilacza zamontowano pionowo na bocznej ściance, w pobliżu gniazda zasilającego. Wygląda to trochę dziwnie - na pierwszy rzut oka wydaje się, że producent sprzedaje nam audiofilskie powietrze, ale japońscy konstruktorzy starali się raczej maksymalnie skrócić ścieżkę sygnałową i przy okazji odsunąć wrażliwe komponenty od tych, które generują najwięcej zakłóceń. W końcu jeśli prawie wszystkie gniazda znajdują się z tyłu, to nie ma sensu prowadzić sygnału przez całą obudowę tylko po to, by zakryć jej "podłogę". Sercem urządzenia są dwa przetworniki Asahi Kasei AK4490 (32 bit/768 kHz). Większość obwodów cyfrowych i analogowych dla każdego kanału poprowadzono całkowicie niezależnie. W każdym z nich pracuje nawet osobny DAC, więc możemy mówić o układzie dual-mono. Ciekawostką jest szerokopasmowy filtr DIDRC (Dynamic Intermodulation Distortion Reduction Circuitry) eliminujący zniekształcenia intermodulacyjne przy ultra wysokich częstotliwościach. Producent chwali się także zasotosowaniem wytwarzanego na zamówienie transformatora, wysokiej klasy kondensatorów w obwodach przetwornika i pozłacanymi gniazdami. Urządzenie odtwarza pliki hi-res w formatach FLAC, WAV, Apple Lossless i AIFF do 24 bit/192kHz oraz DSD256. Na pokładzie mamy między innymi dwupasmowe Wi-Fi, radio w czterech formatach (AM, FM, DAB+ i TuneIn), obsługę Google Cast, AirPlay, Spotify, TIDAL-a i Deezera, a także bezprzewodowy multiroom FireConnect. Jeśli chodzi o parametry, warto zauważyć przede wszystkim bardzo szerokie pasmo przenoszenia, które według producenta zaczyna się już przy 4 Hz i rozciąga aż do 70 kHz. Nie podano przy tym spadku, z jakim ten pomiar został wykonany i zaznaczono, że takie pasmo uzyskamy na plikach w jakości 24 bit/192 kHz. Stosunek sygnału do szumu wynos 115 dB, a zniekształcenia - 0,002%. Oprócz tego, producent podaje dokładne parametry wyjść cyfrowych i analogowych, jednak nie wiem czy kogokolwiek będzie to interesowało. Są raczej standardowe. NS-6170 waży 4,5 kg, a z gniazdka pobiera całe 37 W.
Werdykt
Gdybym chciał kupić streamer w cenie do 4000 zł i nie potrzebowałbym dodatkowych wejść cyfrowych ani bajerów w rodzaju kolorowego wyświetlacza, NS-6170 znalazłby się w ścisłej czołówce kandydatów do zakupu. Ma bardzo rozbudowaną funkcjonalność, szczególnie z punktu widzenia odtwarzanych formatów, obsługiwanych połączeń i serwisów streamingowych, można go obsługiwać za pomocą fajnej i bezproblemowej aplikacji Onkyo Controller, a - co najważniejsze - oferuje brzmienie na poziomie źródeł za nieco większe pieniądze. Równe, naturalne, z delikatnym naciskiem na przejrzystość i dynamikę, ale też świetną przestrzenią i zaskakująco potężnym basem. Przez cały czas trwania testu, nie miałem też jakichkolwiek problemów z przerywaniem połączenia, zawieszaniem się oprogramowania czy resetowaniem ustawień, a dodam tylko, że ze względu na uzyskaną jakość brzmienia, męczyłem japoński odtwarzacz dłużej, niż powinienem. Zaprzęgnąłem go do pracy przy kilku innych testach i nawet w takim układzie sprawdził się wyśmienicie. W pełni zasłużona rekomendacja.
Dane techniczne
Wejścia cyfrowe: LAN, 2 x USB
Wyjścia cyfrowe: optyczne, koaksjalne
Wyjścia analogowe: 1 x RCA
Odtwarzane formaty: MP3, MPEG4, AAC, WMA, FLAC, WAV, Apple Lossless, AIFF, DSD (DSF/DIFF)
Łączność: Wi-Fi, Spotify Connect, AirPlay, TuneIn, Deezer, TIDAL, FireConnect
Pasmo przenoszenia: 4 Hz - 70 kHz
Stosunek sygnał/szum: 115 dB
Zniekształcenia: 0,002 %
Pobór mocy: 37 W
Wymiary (W/S/G): 10/43,5/31,7 cm
Masa: 4,5 kg
Cena: 3199 zł
Konfiguracja
Marantz HD-DAC1, Pylon Audio Sapphire 31 StereoLife Edition, Equilibrium Ether Ceramique, Exposure XM5, Unison Research Triode 25, Equilibrium Tune 33 Light, Enerr Tablette 6S, Enerr Symbol Hybrid.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
Komentarze (2)