Audiolab Omnia
- Kategoria: Systemy stereo
- Karol Otkała
Ostatnie kilkanaście lat to czas bardzo dynamicznego rozwoju technologicznego w branży muzycznej. Czy ktoś na przełomie wieków pomyślałby, że jego niezawodny sprzęt audio za niedługo będzie musiał być mocno wsparty przez dodatkowe urządzenia lub całkowicie wymieniony na taki, który poradzi sobie z nowinkami technologicznymi? Sam znam kilku ortodoksów, którzy oparli się zmianom i dalej korzystają ze sprzętu wyprodukowanego jeszcze w ubiegłym tysiącleciu. Oczywiście w niektórych przypadkach ciężko tym urządzeniom cokolwiek zarzucić, a nawet można podziwiać je za to, jak porządnie zostały wykonane, skoro działają niezawodnie dwadzieścia lat i najwyraźniej zamierzają działać dalej, jednak nie ma co ukrywać, że w przypadku takich sprzętów muzyczne pole manewru jest zawężone praktycznie tylko do płyt kompaktowych, winyli i ewentualnie kaset. Nie przeskoczymy tu pewnej bariery jeśli chodzi o jakość dźwięku i możliwość odtwarzania muzyki cyfrowej.
W związku z tym już kilkanaście lat temu pojawiły się pierwsze wejścia USB dające możliwość podłączenia chociażby pendrive'a po brzegi zapchanego muzyką w formacie MP3. I tak jak ciężko w tym scenariuszu mówić o górnolotnej jakości dźwięku, tak "cyfra" pozwalała na umieszczenie w niewielkim urządzonku kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu godzin muzyki. Wszelkie ograniczenia dotyczące pojemności dysku czy kieszonkowych pamięci zostały wyeliminowane w momencie pojawienia się serwisów streamingowych. Po jakimś czasie od ich powstania było już wiadomo, że prędzej czy później będą musiały zagościć w wysokiej jakości komponentach audio - zwłaszcza, że oferowały coraz to lepszą jakość dźwięku. W końcu ktoś wpadł na rozwiązanie, które z czasem zyskało nazwę all-in-one i pozwalało na mocne zredukowanie liczby klocków potrzebnych do odtwarzania muzyki z płyt, sieci, ale również i telewizora, ponieważ all-in-one bez większego problemu mógł zastąpić coraz bardziej popularne soundbary.
Kilkanaście miesięcy temu sam po wieloletniej przygodzie ze sprzętem Yamahy stałem się posiadaczem takiego rozwiązania w postaci Audiolaba 6000A Play. Już w momencie, gdy sprzęt do mnie trafił, moja analityczna głowa doszukała się dużego naciągnięcia w kontekście pojęcia all-in-one, ponieważ model ten nie ma wbudowanego odtwarzacza CD. Jednak odtwarzacz ten można dokupić jako osobny element, zatem 6000A Play jest "prawie" all-in-one, natomiast ja po kilku dniach słuchania streamingu stałem się szczęśliwym posiadaczem 6000CDT, ponieważ utrwaliłem się w przekonaniu, że bez płyt jednak żyć nie mogę. W momencie spięcia obu sprzętów stałem się posiadaczem hybrydy zaspokajającej większość moich oczekiwań i dającej furtkę do dalszego eksperymentowania chociażby z kolejnymi modelami kolumn. 6000A Play i 6000CDT ładnie prezentują się na półce, jednak swoje ważą, a przede wszystkim zajmują miejsce, którego niektórym ludziom może zwyczajnie brakować. A co jeśli Audiolab powiedziałby, że można oba te pudełka połączyć w jedno urządzenie o mniejszych gabarytach? Testowałbym! I tak w moje ręce trafiła Omnia.
Wygląd i funkcjonalność
Wiadomo, że w przypadku takiego sprzętu zakup będzie świadomy, a nie oparty o wrażenia wzrokowe, zatem producent nie silił się na kolorowe opakowanie. Omnia zapakowana jest w zwykły karton, który waży dość sporo, bo około 11 kg. Okazuje się, że sam sprzęt waży nieco ponad 9 kg, a w opakowaniu oprócz niego znajdują się jeszcze pilot, kabel zasilający oraz pakiet instrukcji. Tu pojawia się pierwsza ciekawostka. Do obsługi Omnii chciałem użyć pilota od 6000A Play, ale okazuje się, że mimo praktycznie identycznego wyglądu dedykowane są one do konkretnych modeli, a w innych działają w bardzo ograniczonym zakresie.
Omnia trafiła do sprzedaży w dwóch wersjach kolorystycznych - srebrnej i czarnej. Do mnie dotarł model w wersji czarnej, która prezentuje tak, jak powinna, ale ma jeden mankament - doskonale eksponuje i przyciąga kurz. W przypadku jednolitej powierzchni nie stanowiłoby to problemu, jednak obudowa zbudowana jest z "szorstkiego" szczotkowanego aluminium, które nie współpracuje z użytkownikiem przy wycieraniu kurzu. Po kilku próbach sięgnąłem po mikrofibrę, która doskonale radzi sobie z tym problemem. Nie zmienia to faktu, że w sezonie wiosennym, gdy wszystko pyli, o Omnię warto zadbać nawet kilka razy w tygodniu. Mój prywatny zestaw również jest czarny, ale z ciekawości chciałbym kiedyś sprawdzić, jak sytuacja przedstawia się z wersją srebrną, na której kurz z pewnością jest mniej widoczny.
TEST: Audiolab 6000A Play
Przedni panel jednoczęściowego Audiolaba zaprojektowany został w sposób bardzo oszczędny. W jego środkowej części umieszczono duży, kolorowy wyświetlacz. Poza nim mamy tu tylko sześć przycisków - jeden duży i pięć mniejszych, napęd optyczny z wysuwaną tacką (miłośnikom kompaktów spodoba się to bardziej niż transport szczelinowy), diodę sygnalizacyjną, wejście słuchawkowe oraz odbiornik podczerwieni. Wspomniane przyciski uruchamiają najważniejsze funkcje urządzenia, więc w ostateczności można poradzić sobie nawet bez pilota. Mamy tu oczywiście włącznik, regulację głośności, przejście do kolejnego utworu (brak przycisku przełączania wstecz), stop i wysuwanie tacki oraz wybór wejścia. Ciekawie zaczyna się robić, gdy zajrzymy na tylną ściankę urządzenia. Poza standardami, takimi jak włącznik zasilania, mamy tu wejścia - trzy analogowe, jedno gramofonowe (MM), bezpośrednie wejście do końcówki mocy, dwa gniazda koncentryczne, dwa optyczne, jedno opisane jako DTS Play-Fi Streaming, jedno USB-B oraz wyjścia - analogowe wyjście pre-out, słuchawkowe, wyzwalacz i oczywiście terminale głośnikowe. Wszystko to sprawia, że przy niewielkim nakładzie pracy możemy połączyć Omnię z innymi sprzętami w domu i stworzyć kombajn, który nie tylko będzie odtwarzał nam muzykę strumieniowo lub z płyt CD, ale też zastąpi soundbar przy oglądaniu telewizji.
Z racji posiadania prywatnego zestawu 6000A Play i 6000CDT podczas testowania Omnii nie udało mi się uniknąć porównań, które z jednej strony sprawiały, że do niektórych rozwiązań byłem lekko uprzedzony, bo przyzwyczaiłem się już do innych, drugiej jednak mogą pomóc w wyborze osobom, które wahają się pomiędzy zakupem jednego lub dwóch "klocków". Jest to pierwsza i jednocześnie najbardziej oczywista różnica. To, co w serii 6000 ubrano w dwa osobne pudełka, w Omnii ubrano w jedno. Zyskały na tym gabaryty sprzętu i tak jak szerokość i głębokość jest porównywalna, tak Omnia zyskuje na wysokości - jest o 4 cm niższa od mojego zestawu i o ponad 4 kg od niego lżejsza. Niby 4 cm to niedużo, ale uwierzcie, że w mieszkaniu w bloku nawet tyle potrafi pomóc w lepszym ustawieniu elektroniki na stoliku.
Drugą różnicą od razu rzucającą się w oczy jest obecność w Omnii kolorowego wyświetlacza LCD IPS. Oferuje on uproszczony interfejs użytkownika, graficzną prezentację formatów odtwarzania, źródeł muzyki oraz miernika VU. Trzeba przyznać, że wszystko to wygląda ładnie i przykuwa uwagę, gdy odwiedzą nas goście. Jednak wszystkie te elementy, może poza miernikiem VU, nie niosą za sobą praktycznie żadnej wartości. W serii 6000 również wyświetloną mamy informację na temat źródła dźwięku, głośności czy tego, którą mamy aktualnie sekundę utworu. Podane jest to jednak na prostych wyświetlaczach diodowych. Jedyną odczuwalną różnicą jest tu tak naprawdę to, że Omnia pokazuje przy muzyce strumieniowej informację o artyście i tytule aktualnie odtwarzanego utworu. 6000A Play takiej opcji nie posiada. Jednak w Omnii rozwiązanie to nie zawsze działa idealnie i często zawiesza się, pokazując nadal informację o utworze, którego słuchaliśmy kilkanaście minut temu. Ciężko stwierdzić jednoznacznie, czy jest to wina sprzętu, czy może też serwisu streamingowego. Czy zatem wersja kolorowa w zdecydowanie większej rozdzielczości jest tutaj potrzebna? Kwestia gustu. Moim zdaniem niekoniecznie, ponieważ jej potencjał nie jest do końca wykorzystany, jak miało to miejsce na przykład w NAD-zie M10 V2, którego miałem okazję testować kilka miesięcy temu.
Trzecią różnicą jest całkowite wyeliminowanie w Omnii pokręteł na rzecz przycisków. Osobiście mam co do tego rozwiązania bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony jest ono w pełni funkcjonalne, jednak za pomocą pokrętła zdecydowanie szybciej zmienimy w wyraźny sposób głośność lub źródło dźwięku, na przykład ze streamingu na CD. Dodatkowo duet 6000A Play i 6000CDT ma dwa dodatkowe przyciski - repeat oraz cofanie utworów. Bez tego pierwszego bez problemu można sobie poradzić. Brak drugiego sprawia, że w przypadku chęci posłuchania jeszcze raz tego samego utworu trzeba sięgnąć po pilota. Jest to mała, wręcz kosmetyczna rzecz, która jednak może wpłynąć na komfort użytkowania sprzętu.
Podobieństwa? Całkiem sporo. Oba urządzenia korzystają z aplikacji mobilnej Play-Fi. Ta w ekspresowy sposób pozwoli nam skonfigurować urządzenie, podłączyć je do sieci Wi-Fi, zaktualizować i połączyć z serwisami streamingowymi. W przypadku Spotify taka jednorazowa konfiguracja pozwala na późniejsze odstawienie Play-Fi na boczne tory, ponieważ sprzęt Audiolaba świetnie współgra z usługą Spotify Connect, dzięki czemu w samej aplikacji Spotify można wskazać Omnię jako źródło dźwięku. W obu modelach serwis działa bardzo dobrze i pozwala sterować muzyką za pomocą aplikacji na komputer lub urządzenia mobilne. W obu przypadkach możemy wyeliminować użytkowanie pilota, ponieważ praktycznie za wszystko odpowiada Spotify - głośność, przerzucanie utworów, ich powtarzanie i tak dalej. Wszystko byłoby idealnie gdyby nie jakość streamingu oferowanego przez Szwedów. Umówmy się - jakość HiFi oferowana jest przez konkurencję od co najmniej kilku lat. TIDAL od dłuższego czasu ma też w orężu MQA. W tym świecie Spotify zatrzymał się gdzieś w połowie drogi i błądzi, zapowiadając szumnie udostępnienie muzyki w wysokiej rozdzielczości. Ostatnie zapowiedzi dotyczyły początku 2022 roku. Od tego czasu minęło ponad pół roku, a w temacie nie dzieje się nic.
Omnia oferuje słuchaczowi jakość MQA, której seria 6000 nie obsługuje. Ta informacja może pomóc podjąć decyzję grupie nastawionej na ten bardzo przyszłościowy format. Zwolennicy zwykłego HiFi oraz muzyki z płyt CD lub winylowych nadal mogą się wahać.Przejście do wyższej rozdzielczości jest zatem możliwe tylko u konkurentów. TIDAL od jakiegoś czasu również świadczy usługę Connect. Niestety w sprzętach Audiolaba jest ona niedostępna i próby uzyskania odpowiedzi, dlaczego tak jest (w różnych źródłach), zakończyły się niepowodzeniem. W związku z tym - niezależnie od serwisu - aby cieszyć się muzyką w wysokiej jakości, musimy skorzystać z aplikacji Play-Fi. Ta dostępna jest tylko na urządzenia mobilne, zatem jest to pierwsze utrudnienie. Drugim jest sama jej obsługa, która jest niesamowicie toporna i nieergonomiczna. Kolejną bolączką takiego rozwiązania jest to, że źródłem dźwięku jest tutaj telefon przesyłający muzykę do Omnii - w rozwiązaniu Connect sprzęt pobiera ją bezpośrednio z serwisu, a telefon jest tylko pilotem. W związku z tym obciążamy baterię naszego smartfona i narażamy się na przerwanie odtwarzania w momencie, gdy odejdziemy za daleko albo ktoś do nas zadzwoni. Przyznam, że jest to patowa sytuacja, bo z jednej strony możemy słuchać muzyki w świetnej jakości, z drugiej natomiast ergonomia użytkowania może znacząco skoczyć kosztem jakości. Nie ma opcji pomiędzy. Pozostaje nam jedynie liczyć na to, że kiedyś w urządzeniach Audiolaba udostępniony zostanie TIDAL Connect lub ewentualnie Spotify udostępni w końcu muzykę wysokiej rozdzielczości.
Tu pojawia się pierwsza, bardzo istotna różnica pomiędzy serią 6000 a Omnią. Ta druga oferuje słuchaczowi jakość MQA, której seria 6000 nie obsługuje. Ta informacja może pomóc podjąć decyzję grupie nastawionej na ten bardzo przyszłościowy format. Zwolennicy zwykłego HiFi oraz muzyki z płyt CD lub winylowych nadal mogą się wahać. Istotną informacją może być tu dodatkowo to, że nie jestem przekonany co do w pełni prawidłowego funkcjonowania tej usługi, ponieważ w niektórych przypadkach albumów jakości master na wyświetlaczu Omnii mamy jawną informację o tym, że muzyka odtwarzana jest w jakości MQA. W innych przypadkach otrzymujemy komunikat o formacie PCM. Ostatnio wielu specjalistów kwestionuje sensowność stosowania formatu MQA, ale teoria teorią, a doświadczenie mówi, że kiedy obok tytułu utworu widzimy w TIDAL-u oznaczenie "Master", możemy szykować się na pierwszorzędną jakość brzmienia. Z pozostałych funkcjonalności warto wspomnieć o odtwarzaczu CD. Ten w obu modelach jest właściwie taki sam i trzeba przyznać, że doskonale radzi sobie nawet z płytami mocno nadgryzionymi zębem czasu. Omnia bez zająknięcia odtwarzała nawet mocno porysowane egzemplarze, co ciekawe, radziła sobie nawet z albumami wydanymi w ramach akcji "zagraniczna płyta - polska cena", na których wiele innych odtwarzaczy polegnie z kretesem.
Brzmienie
Omnia jest jedynym z tych urządzeń, w przypadku których chciałoby się pójść na łatwiznę i napisać, że zainteresowanych brzmieniem odsyłam do testów modeli 6000A i 6000A Play, ponieważ dla mnie modele te brzmią niemal identycznie. Nie byłoby to jednak do końca uczciwe wobec czytelników, a jednocześnie po części minąłbym się z prawdą. Tak jak wspomniałem, Omnia oferuje obsługę standardu MQA, którego w linii 6000 nie ma i jest to jedyny moment, w którym te dwa światy różnią się brzmieniowo. Jakość MQA dostarcza więcej detali i momentami słychać to gołym uchem. Jednak w dużej części przypadków różnice te oscylują w granicach autosugestii. Poza tym moje ucho nie było w stanie wychwycić różnic między kombinacją 6000A Play + 6000CDT a Omnią.
Kombajn Audiolaba bardzo dobrze mógłby podsumować fragment utworu "Prosto" z repertuaru Kultu - "Idę prosto, nie skręcam ni w lewo, ni w prawo". Tak jak Kazik w owym utworze, tak i Audiolab podczas reprodukcji dźwięku nie skręca w żadną ze stron i zachowuje się wręcz do bólu neutralnie. Omnia wydaje się nie szukać argumentów do podbijania którejkolwiek z płaszczyzn, serwując słuchaczowi dźwięk skomponowany optymalnie i brzmiący prawidłowo, bez zbędnego kombinowania i brnięcia w gmatwanie. Liczy się wierne odwzorowanie zapisanego na płycie materiału, co większości przypadków otrzymamy od razu, bez jakiejkolwiek ingerencji w ustawienia. W przypadku domniemanych deficytów któregoś z pasm w odtwarzaniu streamingowym pomóc może nam ręczny korektor. Przyznam jednak, że przez kilka tygodni, przez które miałem okazję korzystać z Omnii, ani razu z takiego korektora nie skorzystałem. 90% czasu odsłuchów oparte było o płyty CD oraz jakość HiFi/Master z TIDAL-a. W pierwszych dniach walczyłem ze sobą wewnętrznie o większą ergonomię obsługi, próbując odtwarzania ze Spotify Connect, jednak różnica jakościowa była na tyle wyczuwalna, że wygoda zeszła na dalszy plan.
Podobnie jak w przypadku 6000A Play, tak i Omnia mimo swojej neutralności zaskakuje dynamiką. Doskonale słychać to w muzyce elektronicznej, ale i też szybciej granych ciężkich klimatach. Podczas odtwarzania klasyków nowojorskiego harcore'u nagranych przez Biohazard, sprzęt aż rwał się do grania. Piękno i moc tego gatunku zawarte są w jego prostocie i bezpośredniości. Omnia oba te elementy odzwierciedla doskonale. I nawet nie brakuje tu ciężaru, którego deficyt odczuwałem, testując niektóre modele słuchawek bezprzewodowych. Co więcej, w momentach natężonego natłoku dźwięków sprzęt doskonale radzi sobie z detalicznością i odzwierciedleniem wszystkich szczegółów. Nic tu nie ginie, zza minimalnie dominującej ściany gitar bez problemu wyłowimy pozostałe elementy układanki, takie jak bas, perkusja czy wokale. Sytuacja ta potwierdziła się również w przypadku innych gatunków muzyki "okołometalowej", ale też w zdecydowanie lżejszych klimatach, jak chociażby Pink Floyd. Albumy tego zespołu budują niesamowity klimat i przestrzeń, którą Omnia bardzo zgrabnie odwzorowuje.
Będąc już w temacie przestrzeni, koniecznie trzeba wspomnieć o nagraniach koncertowych. Tutaj Audiolab również radzi sobie doskonale, budując przed słuchaczem szeroką scenę, która otwiera przed słuchaczem morze możliwości. Oczywiście wiadomo, że nagrania koncertowe są wyjątkowo wrażliwe na produkcję, jednak w przypadku poprawnego masteringu Omnia jest w stanie wyciągnąć z nich ostatnie soki. Świetnym momentem testu było przebrnięcie przez wszystkie nagrania "live" Iron Maiden. Tutaj muzycznie na przestrzeni kilkudziesięciu lat zmieniło się niewiele. Wielką różnicę i upływający czas doskonale słychać natomiast w głosie Dickinsona, który w każdym nagraniu był dobrze słyszalny, naturalny i wyrazisty.
Omnia, podobnie jak 6000A Play, zachowywała się co najmniej bardzo poprawnie, dostarczając mi dźwięk zgodny z moimi oczekiwaniami - nasycony, detaliczny i dynamiczny.Dobrodziejstwo pracy zdalnej sprawia, że muzyka może towarzyszyć mi nawet przez kilkanaście godzin na dobę. Omnia, podobnie jak 6000A Play, ułatwiła mi taki scenariusz, ponieważ przy zachowaniu neutralności tonalnej oferuje również w miarę neutralną barwę, z minimalnym odchyleniem w stronę ciepła. Dzięki temu nawet kilkugodzinne sesje oparte o kilka gatunków przebiegają bezboleśnie i muzyka cieszy ucho, zamiast je męczyć. Minusy? Czasami ta daleko posunięta neutralność sprawiała, że nagrania o "piwnicznej" jakości, jak chociażby pierwsze krążki Napalm Death czy też Dezertera, potrafiły zabrzmieć zdecydowanie za twardo i topornie, jednak akurat sprzęt oskarżałbym o ten stan rzeczy jako ostatni i był to chyba jedyny typ nagrań, który momentami mnie męczył. Jest to cecha charakterystyczna tych wydawnictw, do których zdecydowanie trzeba "mieć dzień". W pozostałych gatunkach Omnia, podobnie jak 6000A Play, zachowywała się co najmniej bardzo poprawnie, dostarczając mi dźwięk zgodny z moimi oczekiwaniami - nasycony, detaliczny i dynamiczny. I w zasadzie to zdanie mogłoby posłużyć zarówno za podsumowanie, jak i wskazówkę, dla kogo skierowany jest ten sprzęt.
Budowa i parametry
Audiolab Omnia to stereofoniczny system all-in-one, który łączy funkcje wzmacniacza zintegrowanego, odtwarzacza płyt kompaktowych, odtwarzacza strumieniowego, przetwornika cyfrowo-analogowego i wzmacniacza słuchawkowego. Producent zapewnia, że urządzenie zachowuje rozpoznawalne elementy projektowe, takie jak prosty, ale efektowny wygląd czy dopracowany układ elektroniczny. Zakrzywioną na krawędziach obudowę wykonano ze szczotkowanego aluminium. Dyskretny stopień wzmacniacza mocy pracujący w klasie AB dostarcza 50 W na kanał przy ośmiu omach, przy maksymalnym poborze prądu 9 A. Wzmacniacz mocy wykorzystuje topologię CFB (komplementarne sprzężenie zwrotne), zapewniając liniowość i stabilność termiczną, ponieważ prąd jałowy jest utrzymywany niezależnie od temperatury tranzystorów wyjściowych. Transformator toroidalny o mocy 200 VA i cztery kondensatory o pojemności 15000 µF każdy pomagają wzmacniaczowi utrzymać pełną kontrolę nad muzyką. Dzięki wysokiej jakości podzespołom, z liniowymi sygnałami wejściowymi przechodzącymi do precyzyjnego analogowego stopnia głośności, Omnia ma być znakomitym przedwzmacniaczem i zdaniem producenta sprawdziłaby się w tej roli nawet jako osobne urządzenie. Miłośników płyt winylowych z pewnością ucieszy obecność niskoszumowego przedwzmacniacza gramofonowego MM, z precyzyjnym wyrównaniem RIAA. Moduł ten został zaprojektowany tak, aby jak najlepiej wykorzystać muzykę zagnieżdżoną w rowkach płyty LP. Aby móc odtwarzać dźwięk z sieci, Omnia została wyposażona w port Ethernet, który nadaje się do połączenia przewodowego i większych wymagań przepustowości cyfrowego dźwięku o wysokiej rozdzielczości. Aby zapewnić najwygodniejszy dostęp do bezprzewodowego odtwarzania muzyki, Omnia oferuje łączność Bluetooth z obsługą kodeka aptX. Odtwarzanie z sieci Wi-Fi jest wspomagane przez DTS Play-Fi - kontrolowaną przez aplikację platformę zapewniającą wysokiej jakości bezprzewodowy dźwięk w całym domu, zdolną do strumieniowego przesyłania muzyki w wysokiej rozdzielczości do jakości 24 bit/192 kHz. Sekcja DAC-a opiera się na układach wieloletniego partnera Audiolaba. Nowy przetwornik cyfrowo-analogowy ESS Sabre 9038Q2M wykonuje konwersję cyfrowo-analogową, wykorzystując 32-bitową architekturę HypersStream II i eliminator zakłóceń Time Domain Jitter Eliminator, aby zapewnić bardzo niski poziom szumów i wysoki zakres dynamiki.
Werdykt
Przy okazji testu modelu 6000A zdefiniowaliśmy dla niego trzy grupy odbiorców - poszukiwacze audiofilskiego ideału, melomani oraz osoby słuchające bardzo różnorodnej muzyki. Sam należę do tej trzeciej grupy i przyznam, że oba modele w pełni zaspokajają moje oczekiwania, radząc sobie praktycznie z każdym gatunkiem muzycznym. I tak jak w przypadku większości słuchawek, które miałem okazję testować, zawsze znalazł się album, który wypadał gorzej i sprzęt sobie z nim nie radził, tak neutralność Audiolaba po prostu "robi robotę". 6000A Play i 6000CDT kupiłem już jakiś czas temu, ale jeszcze nie kusiło mnie, by przesiąść się na inną elektronikę. W tej cenie nie widzę po prostu zbyt wielu sensownych alternatyw, a na podniesienie poprzeczki jest dla mnie jeszcze za wcześnie. A czy przesiadłbym się z 6000A Play i 6000CDT na Omnię? Raczej nie. Jedynym argumentem przemawiającym za takim krokiem byłaby obsługa MQA, ale takie bajery jak kolorowy wyświetlacz do mnie nie przemawiają, ponieważ w zupełności wystarcza mi ten diodowy, a pokrętła są moim zdaniem lepsze i fajniejsze od przycisków. Gdybym jednak miał się cofnąć w czasie i wybierać między 6000A Play i 6000CDT a Omnią, miałbym zdecydowanie twardszy orzech do zgryzienia, ponieważ cenowo wychodzi na to samo, a obsługa MQA jest bardzo mocną kartą przetargową przemawiającą na korzyść opisywanego kombajnu. Najważniejsze jednak, że jest to kolejny klocek Audiolaba, który można polecać w ciemno, co z przyjemnością czynię.
Dane techniczne
Wejścia analogowe: 3 x RCA, 1 x Phono (MM)
Wyjścia analogowe: 1 x RCA (pre-out)
Wejścia cyfrowe: 2 x optyczne, 2 x koaksjalne, 1 x USB-B, 1 x USB-A
Wyjścia cyfrowe: 1 x optyczne, 1 x koaksjalne
Łączność: LAN, Wi-Fi, Bluetooth (aptX)
Moc wyjściowa: 2 x 50 W/8 Ω, 2 x 75 W/4 Ω
Czułość wejściowa: 720 mV
Impedancja wejściowa: 47 KΩ/100pF (Phono MM)
Całkowite zniekształcenie harmoniczne (THD): <0,0004%
Pasmo przenoszenia: 20 Hz - 20 kHz (+/- 0,1 dB)
Stosunek sygnału do szumu: > 110 dB
Konwerter D/A: ES9038Q2M
Pobór mocy w trybie czuwania: <0,5 W
Wymiary (W/S/G): 15,6/44/32,7 cm
Masa: 9,1 kg
Cena: 7999 zł
Konfiguracja
Pylon Audio Ruby Monitor, Audiolab 6000A Play, Audiolab 6000CDT, Melodika Purple Rain, Bang & Olufsen Beoplay HX, Samsung Galaxy S10, Dell Inspiron 5000.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
Piotr
Istnieją pewne standardy strumieniowania, dziś należy do nich Tidal/Spotify Connect, Google Cast, AirPlay czy wreszcie DLNA, ew. zgodność z Roonem. Nie są to technologie z kosmosu niemożliwe do zaimplementowania, więc nie mogę się nadziwić firmom, które wypuszczają klocki z ambicją 'all-in-one' ale bez któregoś z tych protokołów, lub zgoła bez żadnego z nich, za to z uzależnieniem odbiorcy od własnej, natywnej apki, która na ogół jest do niczego, a wkrótce się okazuje że też bez aktualizacji. Nawet upiornie drogie Devialety w niektórych modelach są zupełnie niezgodne ze standardami. Albo ów Audiolab, poza tym przecież ciekawy. Także BlueOS (chociaż w miarę dopracowany w końcu, w n-tej wersji) uzależnia klienta niemal wyłącznie od własnej aplikacji, która jest niezła, ale bardzo daleka od doskonałości. Prawdziwie udanym all-in-one jest Arcam SA30, który ma wszystkie opisane standardy (żeby nie było za słodko - nie ma BT ani obsługi DSD, mimo dobrego DACa, za to ma Dirac i naprawdę dobrze brzmi) i po dwóch latach na rynku, znów w n-tej aktualizacji firmware wszystko zaczęło wreszcie działać zgodnie z opisem :) Podobnie Cambridge Audio Evo, do tego o niebo ładniejszy wzorniczo (plus piękny wyświetlacz - ten w SA30 przypomina budżetowe chińskie amplitunery z lat 90.), ale raczej gorszy brzmieniowo od SA30 (porównywałem). Po złych doświadczeniach programowo unikam urządzeń, które chcą mnie uzależnić tylko od własnych aplikacji lub Bluetootha, to trochę żenada w XXI wieku.
5 Lubię -
-
paweł
Ja z powodzeniem korzystam z 6000A Play z mConnect. Ta apka nie odtwarza muzykę z TIDAL-a bez pośrednictwa telefonu, który jest tylko pilotem. Czy w Omnii też tak to działa?
0 Lubię -
Karol
@paweł - W mConnect telefon nie jest tylko pilotem - po "ubiciu" aplikacji w smartfonie muzyka przestaje być odtwarzana. Apka ta działa identycznie jak PlayFi.
0 Lubię -
Komentarze (5)