Xavian Ambra
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Tomasz Karasiński
[English version] Za każdym razem, kiedy dowiaduję się o możliwości przetestowania kolumn Xaviana, cieszę się niejako z przyzwyczajenia. Dla miłośników sprzętu audio produkty takich firm są tym, czym dla entuzjastów motoryzacji może być przejażdżka egzotycznym, sportowym autem albo przynajmniej rzadką, zabytkową limuzyną. To kolumny, które z założenia mają wyróżniać się na tle masówki, ale na tym ich historia się nie kończy. O początkach Xaviana można przeczytać w praktycznie każdym teście kolumn tej marki, więc wybaczcie, ale daruję sobie już klepanie opowieści o charyzmatycznym audiofilu, który dla swej małżonki przeprowadził się z Włoch do czeskiej Pragi, zatrudnił utalentowanych stolarzy i... Ach, no tak, miało być zupełnie nie o tym. Jednak wystarczy odwiedzić oficjalną witrynę Xaviana lub poznać bliżej jakikolwiek produkt tej manufaktury, aby zdać sobie sprawę z tego, że jest to bardzo wyspecjalizowana, na wskroś audiofilska działalność. Nie ma tu plastiku, taniochy, głośników kupowanych w hurcie za pół dolara i drewnopodobnej okleiny, która wychodzi spod drukarki i w życiu nawet nie widziała kawałka prawdziwego drewna. Roberto Barletta nie robi kolumn do amplitunera, a strojenie nowego modelu zajmuje mu średnio kilka lat. Być może dlatego każda nowość i każda większa zmiana w katalogu jest prawdziwym wydarzeniem. Właśnie z taką zmianą mieliśmy do czynienia w momencie wprowadzenia monitorów Perla i Orfeo. Teraz dołączyła do nich kolejna konstrukcja będąca "czymś pomiędzy" i to właśnie ją mam przyjemność testować. Oto Ambra.
Zmiany w stosunku do wcześniejszych konstrukcji Xaviana są więcej, niż kosmetyczne. Firma słynie ze znakomitej stolarki, jednak najwyraźniej nawet bardzo mocne obudowy z MDF-u pokrytego doskonale położonymi, naturalnymi fornirami nie były jeszcze tym, co zdaniem założyciela marki można osiągnąć. Wraz z pojawieniem się serii Epica i Natura, Xavian wprowadził obudowy wykonane w całości z naturalnego drewna orzechowego łączonego metodą mozaiki. Roberto Barletta nie jest pierwszym konstruktorem, który zdecydował się na takie skrzynki - należy tu przytoczyć chociażby dokonania włoskiego Diapasona i kilku innych firm, które już wcześniej oferowały audiofilom kolumny w skrzyniach z naturalnego drewna. Jednak nawet jeśli Xavian nie może się tutaj pochwalić mianem pioniera, to i tak trzeba przyznać, że wyszło świetnie. Pieczołowicie posklejane deseczki mają nie tylko świetnie się prezentować, ale również pozytywnie wpływać na brzmienie i właściwości rezonansowe całych kolumn. Jeżeli nie wiecie, jaka jest różnica między litym drewnem a MDF-em, spróbujcie wyfrezować otwór w jednym i drugim materiale, a przekonacie się, że to zupełnie inna bajka. Bardziej skomplikowany jest równieć proces produkcji takich obudów. Nie wystarczy kupić gotowych płyt, posklejać ich i pokryć okleiną - tutaj do całego procesu dochodzi również suszenie, sezonowanie, dobieranie i lakierowanie drewna. Ale podobno stolarzy Xaviana nie tak łatwo jest przestraszyć.
Drugi nowy element, który pojawił się w monitorach Perla i Orfeo to głośniki z "własnej fabryki", sygnowane logiem AudioBarletta. Cudzysłów został użyty celowo, bowiem przetworniki nie powstają w zakładzie Xaviana, ale są wykonywane na zamówienie przez zewnętrznego poddostawcę, według projektu czeskiej firmy. Czyli tak, jak w przypadku Audio Physica i innych producentów kolumn, którzy w pewnym momencie uznali, że ogólnodostępne głośniki już im nie wystarczają. A ponieważ Xavian do tego momentu korzystał z najlepszych, skandynawskich przetworników, można zakładać, że jednostki AudioBarletta są przynajmniej równie dobre, jeśli nie lepsze. Trudno jednak to ocenić ponieważ nikt oprócz Xaviana takich głośników nie dostanie. Wszystko prawdopodobnie okaże się podczas odsłuchu.
Wygląd i funkcjonalność
Jak każda wyspecjalizowana manufaktura, Xavian ma swoich wiernych fanów i chyba to właśnie ich reakcje na pojawienie się nowych kolumn dadzą nam najlepszą odpowiedź na pytanie, czy wszystkie te zmiany zmierzają w dobrym kierunku. Patrząc na pierwsze recenzje i komentarze w sieci, można powiedzieć, że zdecydowanie tak. Nowe kolumny Xaviana bardzo spodobały się audiofilom, a ci, którzy mieli okazję ich słuchać, chwalą je głównie za piękny wygląd i naturalne, muzykalne brzmienie. Na mnie bardzo dobre wrażenie zrobiły najtańsze monitory z serii Natura - Perla. Do większych, podstawkowych Orfeo chyba jeszcze się nie przekonałem, a podłogówek Stella nie miałem okazji posłuchać w kontrolowanych warunkach. Mam jednak wrażenie, że to właśnie Ambra może być prawdziwym hitem. Można powiedzieć, że jest to taka większa, lepsza wersja Perli, a mój apetyt dodatkowo podsycił fakt, że sam producent określa Ambrę jako następcę modelu XN 250 Evo - moim zdaniem najlepszej z dotychczasowych konstrukcji Xaviana. Jeżeli Ambra mu dorówna, będziemy mieli jedne z najbardziej audiofilskich monitorów w tej cenie, a jeśli okaże się jeszcze lepsza...
Pierwsze wrażenia po otwarciu kartonów można opisać jednym słowem - perfekcja. Do testu otrzymaliśmy nie tylko monitory, ale także dedykowane podstawki wykonane z takiego samego drewna i dopasowane tak, aby kolumienki można było przykręcić do górnych blatów, tworząc w ten sposób jeden monolit. Złożenie stendów i monitorów nie trwało długo ponieważ wszystkie gwinty wykonano z dokładnością co do milimetra, a prawdopodobnie nawet lepiej. W każdym razie - poszło jak po maśle. Kiedy wreszcie Ambry stanęły na swoich miejscach, zachwytów nad ich obudowami nie było końca. Nie mówię tu o sobie, bo - jeśli mam być brutalnie szczery - nie do końca pasują mi kolumny w takim kolorze. Szybko zostałem jednak przegłosowany i w ciągu kilku kolejnych dni z ust osób odwiedzających naszą salę odsłuchową słyszałem tylko dwie frazy - "o matko, jakie to piękne" i "słuchaj, a ile kosztują te kolumny?". Na to drugie pytanie odpowiadałem przekornie "strzelaj" i większość odpowiedzi krążyła w okolicach 20000 zł. Tymczasem Ambry kosztują niewiele ponad połowę tej kwoty. Dedykowane podstawki dodają jeszcze kilka tysięcy, ale tak czy inaczej wygląda na to, że Xavian po raz kolejny stworzył kolumny o nieprzeciętnej urodzie i na dodatek utrzymał ich cenę na przyzwoitym poziomie.
Nad jakością wykonania czeskich monitorów można rozwodzić sie godzinami, ale szanujmy swój czas, więc napiszę tylko tyle - jeśli Ambry podobają Wam się na zdjęciach, to dodajcie im jeszcze 50% za wygląd i jakość stolarki, bo na żywo prezentują się jeszcze lepiej. Tego typu produkty po prostu trzeba zobaczyć z bliska, dotknąć, poczuć... Dopiero wtedy można nabrać pojęcia o ich prawdziwej jakości. Podobnie, jak Sonus Faber czy Diapason, Xavian osiągnął tu poziom mistrzowski. Drewniane skrzyneczki i podstawki mają cudowną, trójwymiarową fakturę, na co składa się nie tylko jakość litego drewna, ale także proces jego obróbki i lakierowania. Ambry delikatnie się błyszczą, co szczególnie dobrze widać na zaokrąglonych krawędziach, a jeśli przyjrzycie się łączeniom drewnianych deseczek, nie zauważycie nawet najmniejszych szparek. Zdaniem niektórych, obudowy Xaviana wyglądają aż zbyt perfekcyjnie, i sporo w tym racji. Z przodu oprócz dwóch głośników znajdziemy coś, na co nie pozwalały konstruktorom obudowy z MDF-u - pięknie wyprofilowany tunel rezonansowy w kształcie płaskiej szczeliny. Takie rozwiązanie oszczędza miejsce, estetycznie się prezentuje i ułatwia ustawienie kolumn w pokoju odsłuchowym. W kolumnach z serii XN firma stosowała piękne, metalowe rury umieszczone zazwyczaj z tyłu, ale dzięki szczelinowym bas-refleksom wyrzeźbionym w drewnie, stały się one zbędne. Z tyłu mamy więc tylko pojedyncze terminale wystające z obudowy, plakietkę z informacjami na temat danego modelu i logo AudioBarletta w formie "tarczy" przypominającej plakietkę na masce sportowych bolidów Lamborghini. Logo Xaviana można znaleźć na podstawkach lub mocowanych magnetycznie maskownicach.
I tutaj ujawnił się jeden jedyny minus czeskich kolumn. Grille mocowane w ten sposób są już dość popularne i dobrze, bo frontów kolumn nie szpecą otwory na kołki ani inne elementy, które osobom nie potrzebującym maskownic są zupełnie niepotrzebne. Jednak aby całe rozwiązanie miało sens, powinny być spełnione dwa warunki - maskownice powinny być możliwie lekkie i wykonane w taki sposób, aby stykały się z kolumnami jakimś miękkim elementem - najlepiej materiałem lub za pośrednictwem dodatkowych podkładek z filcu lub gumy. Xavian zastosował natomiast dość ciężkie i sztywne ramki, z rzędem metalowych zszywek od wewnętrznej strony. Jeżeli dokładnie przysuniemy maskownice do kolumn, magnesy w pewnym momencie "chwycą" i wszystko będzie w porządku, jeśli później zdejmiemy je ciągnąc idealnie prostopadle do przedniej ścianki kolumn. Sęk w tym, że maskownice mają zwykle zabezpieczać głośniki przed łapkami dzieci lub zwierząt, ewentualnie nierozsądnych znajomych. Jakakolwiek próba przesuwania maskownicy "na kolumnach" może skończyć się paskudnymi rysami. Drewniane powierzchnie są tak delikatne, że przy odrobinie szczęścia (a raczej nieszczęścia) można porysować je czymkolwiek - paznokciem, telefonem, może nawet kartką papieru (nie żartuję). A ponieważ kolumny nie są pochylone ani nie mają wystającej "głowy" czy nawet supertweetera uniemożliwiającego postawienie na nich doniczki czy innego afrykańskiego czarodzieja, trzeba będzie na nie bardzo uważać. Domyślam się, że Ambry będą też bardzo wrażliwe na naświetlenie, ale z przyczyn oczywistych nie mogłem tego sprawdzić podczas testu. W warunkach domowych często zdarza się, że jedna kolumna stoi w dobrze oświetlonym miejscu, a druga bardziej w cieniu - w takiej sytuacji dla świętego spokoju należałoby od czasu do czasu zamienić głośniki miejscami, bo po kilku latach może się okazać, że jeden z nich wygląda jakby dopiero co wrócił z wakacji w Egipcie.
Brzmienie
Przed odsłuchem zastanawiałem się na ile brzmienie testowanych monitorów będzie podobne do tego, co prezentowały XN 250 Evo. Przecież mamy tutaj całkowicie nowe głośniki i zupełnie inne obudowy, nie wspominając już o innych kluczowych elementach takich, jak chociażby zwrotnice. A jednak... Okazuje się, że to nie przetworniki czy kondensatory są najważniejsze, ale człowiek, który składa wszystkie części w jedną całość. Wyraźnie słychać tu rękę tego samego twórcy, chociaż wydaje mi się, że Ambry w każdej dziedzinie są jeszcze o oczko lepsze od moich ulubionych XN 250 Evo. Oczywiście możemy się tu rozwodzić nad głębią niskich tonów, barwą średnicy czy przejrzystością wysokich tonów, ale żadna z tych rzeczy nie jest w brzmieniu Xavianów najważniejsza. Kluczową, podstawową sprawą jest tutaj rewelacyjne połączenie wszystkich składowych i umiejętne dostrojenie całej konstrukcji tak, abyśmy mieli wrażenie słuchania muzyki z jednego źródła bez jakichkolwiek barier. Rezultatem jest brzmienie naturalne, harmonijne, spójne i perfekcyjnie zrównoważone. Oczywiście Ambry mają więcej zalet, ale ich muzykalny charakter wybija się ponad wszystko, co sobie wymyślicie i od razu udziela się nam podczas słuchania. Gwarantuję, że jeszcze zanim zaczniecie oceniać szybkość niskich tonów czy kształt sceny stereofonicznej, złapiecie się na tym, że właściwie najchętniej wysłuchalibyście kilka płyt od początku do końca, bo Xaviany grają tak... Pięknie.
Wytrawni audiofile od razu wyłapią w tym brzmieniu kilka elementów charakterystycznych nie tylko dla włoskiej, ale i brytyjskiej szkoły kształtowania dźwięku. Choć generalny obraz muzyki jest tutaj jak najbardziej prawidłowy, skojarzenia z konstrukcjami Sonusa, Spendora, Kudosa czy nawet Harbetha nasuwają się same. Myślę, że na osiągnięcie takich rezultatów pozwoliło konstruktorowi wprowadzenie przetworników własnego projektu. Gdybym na podstawie różnic między Ambrami a XN 250 Evo miał się pokusić o ocenę możliwości samych głośników, powiedziałbym, że nowe jednostki są szybsze, a przy tym mają ten sam wyrównany, uniwersalny i muzykalny charakter, co stosowane wcześniej Revelatory Scan-Speaka. Z takimi głośnikami Roberto Barletta mógł najwyraźniej wyciągnąć z brzmienia jeszcze więcej realizmu budowanego przede wszystkim na bazie przyjemnej, namacalnej barwy i tej naturalnej lekkości charakterystycznej dla papierowych membran. Kierunek jest ten sam, co wcześniej - czeskim monitorom zależy przede wszystkim na nawiązaniu pewnej więzi ze słuchaczem i jeśli tylko macie odrobinę muzycznej wrażliwości, szybko to zauważycie. Jednocześnie nie jest to granie przesadnie ocieplone czy spowolnione. Na pewno istnieją kolumny oferujące szybszy, bardziej wyczynowy i punktowy dźwięk, ale czy ich słuchanie daje nam tyle przyjemności? Niektórzy powiedzą, że tak i ani się z tym nie zgodzę ani nie zaprzeczę, bo to w końcu od naszego gustu zależy czy coś nam się podoba czy nie. Jedni wolą pomidorową, a inni ogórkową i wszelkie spory mające na celu ustalenie która zupa jest lepsza są całkowicie bezsensowne. Xaviany chyba bardziej przemówią do fanów pomidorowej, z makaronem. Ich brzmienie jest przyjemnie kremowe i aromatyczne. Można je konsumować talerz po talerzu, a jeśli lubicie takie granie, nigdy Wam się nie znudzi. Żona co tydzień będzie pytała "znowu chcesz żebym ci tej pomidorowej nagotowała?!" a Wy z uśmiechem na twarzy powiecie tylko "taaak!". Dokładnie tak samo jest z Xavianami. Jeżeli trafia do Was takie naturalne, spójne i muzykalne brzmienie, każdego dnia będziecie odpalać swój system i słuchać choćby i tych samych płyt na okrągło. Z Ambrami za każdym razem będzie to niesamowicie przyjemna, muzyczna podróż.
Kiedy od polskiego dystrybutora Xaviana dowiedziałem się, że Ambry były od początku projektowane jako kolejne wcielenie XN 250 Evo, przypomniałem sobie swoje spotkanie z tamtymi zestawami i chcąc nie chcąc odpaliłem, że zostały one wprowadzone na rynek kilka ładnych lat temu, dokładnie chyba coś koło ośmiu lub dziewięciu. Domyślam się zatem, że projektowanie nowego hi-endowego monitora średniej wielkości trwało co najmniej kilka lat i podobno moje obliczenia są bliskie prawdy. Roberto Barletta pewnie nikomu tego nie zdradzi, ale bądźmy szczerzy - nowe przetworniki, nowe obudowy, nowe podstawki... Nawet jeśli rozbijemy ten czas na kilka modeli, bo przecież bliźniacze modele Perla, Premio, Orfeo i podłogówki Stella nie narodziły się znikąd, z łatwością wyobrazimy sobie jak czasochłonnym procesem musiało być zaprojektowanie, zbudowanie i ostateczne dostrojenie takich kolumn. Zaczynając chociażby od sezonowania drewna i klejenia obudów w technice mozaiki. Tego nie robi się od razu, bez przygotowania. Takie monitory nie wyjdą z drukarki 3D. Potrzebna jest do tego cierpliwość i mnóstwo serca, a ja mam wrażenie, że wszystko to przełożyło się na ostateczne brzmienie testowanych kolumienek. Powiedzmy sobie szczerze, Ambry grają po prostu cudownie. Oczywiście nie każdy musi się zgadzać z filozofią pana Barletty. Równie dobrze można przecież zrobić obudowy z MDF-u, głośniki kupić z pierwszego lepszego katalogu, zwrotnice złożyć na podstawie dwóch wzorów starych jak świat z kondensatorów, cewek i oporników kupowanych na wagę, na koniec upchać do obudowy dwie garści wełny mineralnej i słuchać empetrójek. Ale wielu z nas, tak zwanych audiofilów, przywiązuje do tego większą wagę. Cierpliwie dobieramy wzmacniacz do kolumn, źródło do wzmacniacza, kable do listwy i kolce do podkładek aby czerpać maksymalną przyjemność ze słuchania muzyki. Ambry są jednymi z tych kolumn, które potrafią pięknie odwdzięczyć się za trud włożony w konfigurację systemu, a następnie nagrodzić nas za to, że zamiast empetrójek podaliśmy im pliki hi-res, muzykę z winylu albo chociażby płyty kompaktowej, a kabli sieciowych nie kupiliśmy w Castoramie. To monitory dla wytrawnych melomanów i prawdziwych audiofilów.
No właśnie, skoro już jesteśmy w tym temacie, kilka wskazówek dla tych, którzy zdecydują się posłuchać czeskich monitorów w salonie lub u siebie w domu. Przede wszystkim - mocny wzmacniacz. Tak, to jeszcze jedna rzecz łącząca Ambry z modelem XN 250 Evo. Choć mamy tu inne głośniki, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że ich układy magnetyczne i cewki są zbudowane bardzo podobnie. Tak czy inaczej, nowe Xaviany żłopią prąd jak amerykańskie krążowniki szos benzynę. Startować do nich z czterdziestowatową integrą albo kilkunastowatową lampą to jak zarywać do pięknej, elegancko ubranej kobiety w brudnych dresach, sypiąc tekstami zasłyszanymi na dyskotece. Gdyby choćby się odwróciła, byłby to wielki sukces, ale najprawdopodobniej w ogóle nie zareaguje. Jeżeli liczycie na jakikolwiek sukces, musicie się postarać i raczej nie ma opcji aby cokolwiek zdziałać bez przygotowań i mniejszych lub większych inwestycji. W przypadku Xavianów kluczowa będzie inwestycja w mocny wzmacniacz - najlepiej od solidnych stu watów w górę. Jeżeli już takowy posiadacie, będziecie mieli ułatwioną sprawę. Jeżeli nie, skombinujcie sobie taki przed odsłuchem i przezornie zastanówcie się czy ewentualnie będziecie mogli sobie taki sprawić. Ambry przecież nie będą pytały czy zegarek macie własny czy pożyczony, ale jeżeli wyciągniecie taki z kalkulatorkiem z pierwszej komunii, zamiast grania będzie kupa śmiechu, a po jakimś czasie kolumny dyskretnie dadzą Wam do zrozumienia, że lepiej będzie jak zamówicie im taksówkę. Na pierwszej randce zaproponowałem im Power Planta T+A - integrę, która potrafi rozbujać praktycznie każde kolumny. Wiochy nie było, ale potencjometr musiałem przekręcić mocno w prawo, aby coś rzeczywiście zaczęło się dziać. Czeskie monitory zagrały pięknie, ale w przerwach między utworami delikatnie chrząkały i wodziły wzrokiem w kierunku mocniejszej R-ki. Z PA 2500 R membrany już bez najmniejszego oporu ruszyły do akcji. Nie chcę sugerować, że dopiero ze wzmacniaczem za sześćdziesiąt tysięcy złotych można wydobyć z tych głośników maksimum ich możliwość, ale kierunek na pewno jest słuszny. Poważny, mocny, nawet lekko brutalny piec - to jest coś od czego bym zaczynał odsłuchy. Naturalnie znajdą się i tacy, którym bardziej spodoba się połączenie Xavianów z fajną lampką albo przyjemnym, muzykalnym tranzystorem. Ważne, aby nie przesłodzić, a jednocześnie zapewnić głośnikom tyle mocy ile potrzebują.
Tyle już napisałem, a nie było jeszcze ani słowa o niskich tonach, przejrzystości czy dynamice? No i prawidłowo, bo w brzmieniu tych monitorów zupełnie nie o to chodzi. Dzielenie dźwięku na podzakresy i kategorie w tym przypadku mija się z celem. Tak samo zresztą jak próby porównywania poszczególnych aspektów ich brzmienia z tym, co oferują w danej dziedzinie konkurencyjne zestawy. Jeżeli więc zastanawialiście się czy Ambry mają głębszy bas niż Kudosy Cardea C1 albo czy ich góra jest jaśniejsza niż ta w Audiovectorach SR1 Signature, to... Zupełnie nie są to kolumny dla Was. Naprawdę, jeżeli czytając ten test szukacie tego typu porównań, prawdopodobnie nie trafi do Was sposób kreowania muzyki przez Xaviany. Dla świętego spokoju mogę powiedzieć, że jak na monitory o tych gabarytach, niskich tonów jest tutaj sporo, a raczej - mają one zasięg porównywalny ze średniej wielkości podłogówkami za podobne, a nawet ciut większe pieniądze. Wysokie tony są idealnie dopasowane do średnicy, a ilościowo nie jest ich ani za dużo, ani za mało, tylko dokładnie tyle, ile powinno być. Wisienką na torcie jest przestrzeń - trójwymiarowa i wciągająca. Ale naprawdę, jeżeli podczas odsłuchu macie się zastanawiać czy aby na pewno inne kolumny nie mają głębszego basu albo bardziej nasyconej średnicy, możecie zapomnieć o tym, na czym w tym przypadku należy się skupić przede wszystkim - przyjemności słuchania.
Budowa i parametry
Xavian Ambra to dwudrożne, podstawkowe zestawy typu bass-reflex należące do serii Natura. Podobnie jak w mniejszych Perlach, obudowa jest tutaj wykonana z litego włoskiego orzecha połączonego w technice mozaiki. Wewnątrz stosowane jest tłumienie bitumiczne. W trakcie produkcji obudowy przechodzą okres oczekiwania przed przejściem do kolejnego etapu, trwający około trzech tygodni. Tunel bass-reflexu w postaci szczeliny ma ujście na przedniej ściance aby ułatwić ustawienie kolumn w pomieszczeniu. Ambra jest kolejnym modelem wykorzystującym głośniki AudioBarletta własnego projektu Xaviana. Głośnik niskośredniotonowy o rozmiarze 18 cm ma polipropylenową membranę, miękką kopułkę przeciwpyłową, odlewany kosz i układ magnetyczny o niskich zniekształceniach. Głośnik wysokotonowy ma 26-milimetrową, tekstylną kopułkę i miedziane pierścienie zwierające. W zwrotnicy zastosowano między innymi kondensatory Mundorfa, a producent zapewnia, że wszystkie części filtra są precyzyjnie dobierane. Xavian opisuje zwrotnicę jako układ szeregowy o nazwie Fase Zero. Na tylnej ściance jest pojedyncza para złoconych terminali głośnikowych Xaviana. Jeśli chodzi o parametry, Ambry mają efektywność 88 dB i 8-omową impedancję nominalną. Pasmo przenoszenia rozciąga się od 42 Hz do 20 kHz, a częstotliwość podziału ustalono na 2700 Hz. Mogłoby się wydawać, że takie zestawy nie będą trudne do wysterowania, ale nie dajcie się nabrać - mimo niewielkich rozmiarów i przyjaźnie wyglądających wartości impedancji i skuteczności, z Ambrami trzeba obchodzić się po męsku. Zalecana przez producenta moc wzmacniacza to 30-150 W, ale naszym zdaniem lepiej operować bliżej tej górnej, niż dolnej granicy.
Konfiguracja
Marantz HD-DAC1, T+A E-Serie Music Player Balanced, T+A E-Serie Power Plant Balanced, T+A PA 2500 R, Atoll IN100 SE, YBA Heritage D100, Cardas Parsec, Enerr Tablette 6S, Enerr Symbol Hybrid, Solid Tech Radius Duo 3.
Werdykt
Xavian już od dawna jest uważany za producenta naprawdę audiofilskich kolumn, których wartość wizualna i brzmieniowa wykracza poza to, czego oczekiwalibyśmy patrząc na cenę danego modelu. Tak było z niedrogimi monitorami NEOX1 i nieco droższymi Perlami, więc i wielkim zaskoczeniem nie jest, że historia powtórzyła się ze znacznie poważniejszymi Ambrami. Kiedy już pograły sobie kilka dni w naszej sali odsłuchowej, urządziliśmy dodatkowy test - prezentowaliśmy je naszym gościom i znajomym audiofilom, a po krótkim odsłuchu prosiliśmy aby odgadli ich cenę. Najniższym strzałem było piętnaście tysięcy złotych, najwyższym - dwadzieścia pięć. Średnia oscylowała w granicach dwudziestu tysięcy, a w rzeczywistości Ambry kosztują niewiele ponad dziesięć. Tak, wiem, to też sporo jak na relatywnie niewielkie monitory, ale zobaczcie je, posłuchajcie, porównajcie z konkurencją. Jeżeli w sprzęcie audio szukacie przede wszystkim muzyki, a w muzyce - naturalności, bliskiego kontaktu z artystami i czystej przyjemności słuchania, musicie umówić się na spotkanie z Xavianami.
Dane techniczne
Rodzaj kolumn: podstawkowe, dwudrożne, wentylowane
Efektywność: 88 dB
Impedancja: 8 Ω
Pasmo przenoszenia: 42 Hz - 20 kHz
Wymiary (W/S/G): 38/23/27,6 cm
Masa: 9,2 kg (sztuka)
Cena: 10990 zł (para)
Sprzęt do testu dostarczyła firma Moje Audio.
Zdjęcia: Marcin Jaworski, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
-
-
stereolife
Atoll jak najbardziej dał radę, no ale IN100 SE to w swojej cenie prawdziwy mocarz. Grało fajnie, ale Ambry z każdą zmianą wzmacniacza "w górę" dawały z siebie wyraźnie więcej. Nie wszystkie kolumny tak mają, niektórym taki Atoll albo Power Plant w zupełności wystarczy. Tutaj jest jeszcze spory zapas jeśli chodzi o przyszłe inwestycje:-)
0 Lubię -
premiumsound
U nas grały z Atoll IN200 i to było świetne połączenie, za jeszcze rozsądne pieniądze. Bardzo dobrze zgrywają się z Audia Flight FL3S, dobrym towarzyszem jest Hegel H160. I tak jak napisano w teście, im wyżej, tym lepiej. W przyszłym tygodniu planujemy jakieś nowe konfiguracje stworzyć, to damy znać. Barletta zawsze robił prądożerne kolumny i z tymi jest podobnie. Można do nich podłączyć kilka razy droższą elektronikę i nie będzie to mezalians:) Ambry to godny następca XN 250 i krok w górę według nas.
1 Lubię -
Tadziu
Cena taka sama jak za Diapason Karis NW. Wykonanie takie samo, piękne mebelki i tylko drewno. Pytanie jak się ma Ambra do Karis NW? Które są bardziej muzykalne i wciągają na wiele godzin (jestem melomanem). Które mają lepszy bas i bardziej nieneutralne/czarujące brzmienie (nie lubię płaskich/neutralnych kolumn audiofilskich).
0 Lubię -
Komentarze (6)