Mission ZX-2
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Tomasz Karasiński
W dzisiejszych czasach wiele firm raz po raz wykonuje dziwne ruchy świadczące o tym, że zależy im przede wszystkim na przyciągnięciu nowych klientów. Producenci sprzętu stereofonicznego nagle zaczynają interesować się kinem domowym, specjaliści od wysokiej klasy kolumn głośnikowych wprowadzają na rynek słuchawki, a w katalogach marek nie mających kompletnie nic wspólnego z winylami z dnia na dzień pojawia się szeroka paleta gramofonów. Audiofile zawsze patrzyli na tego typu zachowania z dezaprobatą. Wiadomo, że każde przedsiębiorstwo musi się rozwijać, jednak w skomplikowanym świecie muzycznej aparatury warto też trzymać się tego, na czym znamy się najlepiej, a kto ciągnie za ogon wiele srok, najczęściej usłyszy tylko przeraźliwy jazgot i zostanie z kilkoma długimi, czarnymi piórami. Mission to jeden z tych producentów, którzy trzymają się tematu od kiedy pamiętam. Marka należąca do koncernu IAG koncentruje się na produkcji zestawów głośnikowych i jest kojarzona z budżetówką, choć ostatnio stara się ten wizerunek przełamać, coraz odważniej atakując wyższe przedziały cenowe. Każda seria jest na tyle rozbudowana, aby umożliwić budowę systemu stereo lub kina domowego do dowolnego pomieszczenia. Potwierdza to najnowsza, flagowa linia ZX, w której znajdziemy aż osiem konstrukcji - dwa zestawy podstawkowe, trzy modele podłogowe, dwa głośniki centralne i głośnik efektowy przeznaczony do montażu na ścianie. Do naszego testu trafiły większe monitory ZX-2.
W porównaniu ze starszymi kolumnami tej marki, wykorzystującymi dość standardowe przetworniki i zapakowane w kanciaste, oklejone drewnopodobną folią obudowy, wszystkie modele z omawianej serii prezentują się znacznie, znacznie lepiej. Jak to zwykle w życiu bywa, wyższa jakość wykonania niesie za sobą wyższe ceny, jednak różnica między ZX-ami a usytuowanymi dwa oczka niżej QX-ami nie wydaje się aż tak porażająca. Widać, że firma idzie w dobrym kierunku, a jej szefowie w porę dostrzegają zachodzące na rynku zmiany. Możliwe, że nie jest to jeszcze ich ostatnie słowo. Muszę również przyznać, że najnowsza seria została bardzo logicznie rozplanowana. Poszczególne modele różnią się zazwyczaj tylko jednym głośnikiem, co oczywiście wiąże się także ze zmianą wymiarów obudowy, zwrotnic i paru innych "drobiazgów", jednak z punktu widzenia klienta daje ogromne możliwości dopasowania kolumn do swoich potrzeb i oczekiwań, natomiast z perspektywy producenta oznacza tylko tyle, że po rozciągnięciu obudowy pozostanie mu wkręcić na miejsce dodatkowy woofer. Każdy z siedmiu modeli wykorzystuje taki sam głośnik wysokotonowy, natomiast jednostki nisko-średniotonowe występują w dwóch rozmiarach - 13 i 16,5 cm (te ostatnie zobaczymy tylko w topowych podłogówkach ZX-5). Spójrzcie, jakie to proste. Najmniejszy monitor ZX-1 ma jeden głośnik nisko-średniotonowy, a w większym modelu ZX-2 zobaczymy dwie takie membrany. ZX-3 to praktycznie ta sama konstrukcja, ale w wersji podłogowej. ZX-4 ma jeszcze jeden 13-cm woofer, a ZX-5 to takie ZX-3 z dwoma 16,5-cm głośnikami niskotonowymi. Zupełnie jakby ktoś ułożył tę serię z gotowych klocków. Z punktu widzenia klienta oznacza to nie tylko większą elastyczność i duże możliwości rozbudowy posiadanego systemu, ale też niższe ceny wynikające wprost z mądrego projektu, w którym jeden przetwornik może być wykorzystany w wielu różnych modelach. Powiecie, że Mission nie odkrył Ameryki? To prawda, ale poczekajcie aż zobaczycie na co przekładają się niektóre mądre pomysły w opisywanych monitorach.
Wygląd i funkcjonalność
Dzisiejszy standard jeśli chodzi o zestawy podstawkowe, a już w szczególności te z niższej półki cenowej, to prostopadłościenna skrzynka z dwoma głośnikami i klasycznym, najczęściej skierowanym do tyłu bass-reflexem. Poruszając się w przedziale do czterech tysięcy złotych za parę, właściwie ciężko znaleźć coś oryginalnego. Rozumiem, że za takie pieniądze nie da się zbudować hi-endowych monitorów, ale czasami odnoszę wrażenie, że niewielu producentów podejmuje próbę wyjścia poza przyjęty schemat, oferując klientom chociażby duże, trójdrożne zestawy podstawkowe (Quadral Argentum 530) lub monitory z głośnikiem koncentrycznym i nietypowym układem rezonansowym (Fyne Audio F500). Moim zdaniem każda tego typu konstrukcja jest warta uwagi. Szczególnie z punktu widzenia melomana, który chciałby cieszyć się dobrym dźwiękiem, ale musi mierzyć się z wieloma istotnymi ograniczeniami. W wielu przypadkach na kolumny podłogowe zwyczajnie nie ma miejsca, ale kompaktowe monitory nie dają takiej głębi i potęgi brzmienia, o jakiej marzyliśmy. Czy jest to zatem sytuacja bez wyjścia? Niekoniecznie. Można oczywiście pomyśleć o uzupełnieniu monitorów aktywnym subwooferem, ale być może warto także rozważyć zakup większych zestawów podstawkowych. Ot, chociażby takich, jak ZX-2. To naprawdę duże skrzynie, które przy odrobinie szczęścia powinno się udać ustawić w stosunkowo niewielkiej odległości od ściany - tak samo, jak w wielu podobnych monitorach. Z tą różnicą, że tutaj zamiast jednego woofera mamy dwa, a to, w połączeniu z dużą obudową, może oznaczać dźwięk tak głęboki i pełnopasmowy, jak z podłogówek. ZX-2 wydają się kuszące również z uwagi na niewielką różnicę w cenie między nimi a najmniejszymi w serii monitorami ZX-1 - 3998 wobec 3298 zł.
TEST: Mission QX-2
Pierwszą i najważniejszą kwestią, jaką muszę poruszyć są gabaryty i masa opisywanych monitorów. ZX-2 przyjechały do naszej redakcji w jednym, dużym kartonie ważącym ponad dwadzieścia kilogramów. To jednak oddaje skalę zjawiska tylko do pewnego stopnia, bo mówimy o wysokich na 42 cm i głębokich na ponad 35 cm skrzyniach wyposażonych w trzy porządne przetworniki. Od początku było wiadomo, że lekko nie będzie. Jak wszystkie zestawy z serii ZX, omawiane monitory dostępne są w dwóch wersjach kolorystycznych. Do wyboru mamy biały lub czarny lakier o wysokim połysku. Pierwsza wersja podoba mi się bardziej, więc dostałem drugą. Wydaje mi się, że w takim wykończeniu ZX-2 prezentują się jeszcze poważniej. Optycznie powiększają je też leciutko wygięte ścianki boczne. Efekt jest taki, że o postawieniu testowanych monitorów na komodzie lub biurku możemy realistycznie myśleć tylko wtedy, gdy mówimy o meblach z dużymi, głębokimi blatami. Jeśli zaś zdecydujemy się na podstawki, sugerowałbym dobrać te z gatunku bezkompromisowych - najlepiej z czterema nóżkami lub jedną masywną nogą, którą można dociążyć piaskiem lub innym gęstym materiałem. Tutaj automatycznie pojawia się kolejny problem - takie standy z reguły kosztują słono. Z tańszych opcji być może sprawdzi się coś takiego, jak Norstone Stylum 2. Z droższych - któż to wie? Nie spodziewałbym się, że właściciel Missionów zainwestuje połowę ich ceny w same podstawki, ale wcale nie zdziwię się, jeżeli ktoś dojdzie do wniosku, że jedynym dobrym rozwiązaniem jest wykonanie solidnych, stalowych standów na zamówienie. Custom Design RS 202, które z ELAC-ami Vela BS 403 trzymały fason bez najmniejszego problemu, tutaj zaczęły już marudzić. Tak naprawdę, ZX-2 należy traktować jak podłogówki z odciętą dolną częścią obudowy. Dlaczego więc nie zdecydować się od razu na model ZX-3? Fakt, są bardzo eleganckie i rozwiązują problem standów, jednak kosztują już 6498 zł. Jeżeli więc za wykonane na zamówienie standy zapłacimy 1500 zł, z opisywanymi monitorami wciąż zostaje nam tysiąc złotych. Nie wspominając już o sytuacjach, w których faktycznie uda się w prawidłowy sposób ustawić te masywne skrzynie na istniejących meblach.
Na pierwszy rzut oka ZX-2 prezentują się bardzo dostojnie. Jak na mój gust, ich obudowy są trochę przyciężkawe, jednak jakość wykonania większości elementów, jak na standardy tego przedziału cenowego, nie budzi żadnych wątpliwości. Obudowy otrzymały nie tylko łukowato wygięte boczki, ale też ładnie zaokrąglone krawędzie, dzięki czemu monitory wyglądają dość "aerodynamicznie". Lakier nie wygląda jak szkło, co jednak jest zupełnie zrozumiałe i, może z kilkoma wyjątkami, powtarza się w zestawach głośnikowych do jakichś dziesięciu tysięcy złotych. We wszystkich modelach z serii ZX zastosowano jednak bardzo ciekawe przetworniki. Wysokimi tonami zajmuje się pierścieniowy tweeter z metalowym kolcem wystającym z centralnej części miękkiej, pofałdowanej membrany, natomiast niskie i średnie tony obsługują woofery z mlecznymi, sferycznymi, aluminiowymi membranami i wklęsłymi resorami schowanymi za ozdobnymi pierścieniami z tworzywa sztucznego. Owe pierścienie przylegają do ściętego kołnierza tweetera, a ich krawędzie łagodnie skręcają na brzegach, zawijając się wokół frontów zgodnie z zaokrągleniami obudowy. Kołnierze wooferów pokryto otworami, które najwyraźniej mają umożliwiać przepływ powietrza z pracującego za nimi zawieszenia. Efekt wizualny jest bardzo ciekawy. Wydaje się, że mamy do czynienia z głośnikami pozbawionymi typowego, gumowego resora.
Obudowy otrzymały nie tylko łukowato wygięte boczki, ale też ładnie zaokrąglone krawędzie, dzięki czemu monitory wyglądają dość "aerodynamicznie". Lakier nie wygląda jak szkło, co jednak jest zupełnie zrozumiałe i, może z kilkoma wyjątkami, powtarza się w zestawach głośnikowych do jakichś dziesięciu tysięcy złotych.Wszystko wskazuje na to, że inżynierowie brytyjskiej firmy przywiązują dużą wagę do detali, czego potwierdzeniem jest umieszczony z tyłu tunel rezonansowy. Owalny, pionowy port otrzymał wyżłobienia ułatwiające przepływ powietrza, a od środka zabezpieczono go materiałową siateczką. To proste i tanie rozwiązanie, a dzięki niemu właściciele ZX-ów będą mieli pewność, że żadne przypadkowe przedmioty nie dostaną się do wnętrza kolumn. Może jestem przewrażliwiony, ale zdarzało mi się już znajdować w rozkręcanych kolumnach ciastka, wkręty, a nawet martwe owady. Na tylnej ściance opisywanego modelu znajdziemy również elegancką tabliczkę znamionową i ładne, pojedyncze terminale umieszczone w plastikowym profilu zamontowanym przy samej podstawie. W zestawie otrzymujemy montowane magnetycznie maskownice. W dzisiejszych czasach to nic specjalnego, ale nieźle trzymają się frontu i zasłaniają to, co najważniejsze. "Dwójki" są też fabrycznie podklejone czterema nóżkami z miękkiej gumy, co - mając na uwadze ich gabaryty - nie jest złym pomysłem. Minusy? Gdybyśmy mówili o monitorach za dwukrotnie większe pieniądze, pewnie czepiałbym się lakieru, ale przy tej cenie krytyka nie przeszłaby mi przez gardło. Wiem, że nawet w tym przedziale cenowym można znaleźć kolumny wykończone odrobinę lepiej, jednak osobiście wolałbym dołożyć wszystkie dostępne środki do przetworników, a kiedy patrzę na pierścieniowe tweetery w testowanych zestawach, mam wrażenie, że tak się właśnie stało. Domyślam się, że klienci zainteresowani budową systemu wielokanałowego chętnie zobaczyliby w serii ZX chociaż jeden aktywny subwoofer, jednak dobranie go z oferty jakiegoś innego producenta, szczególnie przy tak popularnych wykończeniach, również nie powinno być wielkim problemem.
Brzmienie
Opisywane monitory swoimi gabarytami, wyglądem i układem przetworników obiecują wiele w kwestii dynamiki i rozpiętości pasma. Podczas pierwszego odsłuchu zafundowałem im więc porządną próbę ognia i nie zawiodłem się - dźwięk był potężny, muskularny i koncertowy. Obyło się jednak bez buczącego, przeciągniętego i rozlewającego się po podłodze basu, czym ZX-2 zaskarbiły sobie moją sympatię jeszcze bardziej. Co więcej, poczucie obcowania z dużym, pełnopasmowym i wciągającym dźwiękiem nie wynikało tylko i wyłącznie z ogólnej skali prezentacji lub głębi niskich tonów, ale także - a może przede wszystkim - przekonującej dynamiki w skali makro, trójwymiarowej sceny stereofonicznej oraz przyjemnego wrażenia, że z opisywanymi monitorami wszystko jest w porządku. Ich konstruktorzy nie postawili wszystkiego na jedną kartę, w związku z czym podczas odsłuchu w głowie nie kołacze nam się myśl, że są to kolumny stworzone "do czegoś" lub "pod coś" - takie, które mają za zadanie wykończyć przeciwnika podbitym basem lub przewiercającymi się przez głowę wysokimi tonami. Co by nie mówić, testowane przez nas ponad rok temu QX-2 potrafiły ukąsić. Pokazały bardzo efektowne, ale wyraźnie wyostrzone brzmienie. A przecież tutaj mamy do czynienia z bardzo podobnym głośnikiem wysokotonowym i kilkoma innymi elementami, dzięki którym z zamkniętymi oczami moglibyśmy powiedzieć, że to kolumny z tej samej stajni. Jak to jednak w audiofilskim świecie bywa, teoria sobie, a praktyka sobie. Żadne urządzenie nie jest wyłącznie sumą podzespołów, z jakich zostało zbudowane. Może w testowanych monitorach mamy do czynienia z przeprojektowanym tweeterem, może inne głośniki nisko-średniotonowe pozwoliły inaczej go zaaplikować, a może swoje trzy grosze dokładają do tego wszystkiego takie "detale", jak obudowa, tłumienie wewnętrzne, okablowanie, gniazda czy wreszcie komponenty zastosowane w zwrotnicy. Tak czy inaczej, ZX-2 to konstrukcja z zupełnie innej półki. Monitor, który nie tylko nie ma kompleksów wobec średniej wielkości podłogówek i nie tylko potrafi zainteresować nas odtwarzaną muzyką, ale też gra na tyle przyjemnie i kulturalnie, abyśmy nie musieli korygować sytuacji pozostałymi elementami toru audio lub robić sobie kilkunastominutowej przerwy po każdym wysłuchanym albumie.
Podobnie, jak w przypadku znacznie tańszych monitorów QX-2, brzmienie opisywanych zestawów jest nakierowane na czystość, energię i muzykalność rozumianą raczej jako umiejętność wciągnięcia słuchacza w rozgrywającą się przed nim akcję, a nie otulanie go cieplutkim, milutkim, rozmazanym dźwiękiem z wokalami serwowanymi na twarz i całą resztą podawaną w formie rozlewających się za kolumnami plam. Missiony grają konkretnie, wszystko jest tutaj dobrze zorganizowane i uporządkowane, z wyraźnymi granicami, także w domenie czasowej. Mimo nisko schodzącego basu wspieranego przez umieszczony na tylnej ściance tunel rezonansowy, nic się tu nie rozpływa ani nie ciągnie. Jak można się było spodziewać patrząc na aluminiowe membrany, barwa dźwięku jest delikatnie schłodzona, jednak nie na tyle, aby stanowiło to jakikolwiek problem lub wpływało na szeroko rozumiany komfort odsłuchu. Fakt, wybierając wzmacniacz do ZX-2 unikałbym raczej modeli grających sucho, jasno, chłodno i beznamiętnie, jednak jeżeli celujemy w brzmienie neutralne i przezroczyste, wyprostowanie charakteru opisywanych monitorów nie będzie wymagało użycia klasycznej, ciepłej lampy lub wybitnie przesłodzonego piecyka tranzystorowego. ZX-2 to w gruncie rzeczy zestawy podchodzące do muzyki w bardzo rzetelny, skrupulatny sposób, a uzyskanie tak przekonującego, realistycznego brzmienia z pominięciem prawidłowego odwzorowania barw byłoby niemożliwe. To samo mógłbym powiedzieć o spójności. Może nie jest to element, który projektanci tych zestawów postawili na pierwszym lub nawet drugim miejscu, ale mimo wszystko udało im się stworzyć kolumny utrzymujące stały, wysoki poziom we wszystkich aspektach prezentacji. Od basu po górę pasma, od dynamiki po stereofonię.
Widząc dwie metalowe membrany w sporawych, pogrubionych optycznie obudowach zastanawiałem się czy ZX-2 nie będą monitorami, którym chodzi wyłącznie o robienie hałasu - głównie niskimi i wysokimi tonami. Na szczęście podczas odsłuchu wszystkie moje obawy i uprzedzenia ustąpiły miejsca rosnącemu z dnia na dzień przeświadczeniu, że znalazłem naprawdę wartościowe zestawy, które sprawdzą się w wielu systemach i wielu realnych, życiowych sytuacjach. Zrozumiałem, że brytyjscy inżynierowie wybrali trochę niestandardowe, ale bardzo rozsądne rozwiązanie. Kiedy w jednej serii mamy do wyboru mniejsze i większe monitory, różnica sprowadza się do średnicy głośnika nisko-średniotonowego i rozmiarów obudowy. Mission też mógł pójść tym tropem, instalując w "dwójkach" pojedynczy, duży woofer zapożyczony z topowych podłogówek ZX-5. Możliwe jednak, że wówczas zakres niskich, a także średnich tonów byłby wolniejszy, a kwestia ustawienia kolumn w pokoju odsłuchowym nie byłaby tak łatwa do opanowania. Tymczasem para 13-cm wooferów pracuje jak w zegarku. Dostajemy wystarczające "zejście", ale nic się nie ciągnie, a bass-reflex nie dmucha jak szalony. Nie polecałbym wprawdzie dosuwać monitorów do samej ściany, jednak przy zachowaniu rozsądnego dystansu operacja powinna się udać. Wisienką na torcie jest to, co potrafią zaprezentować pierścieniowe głośniki wysokotonowe. Pamiętam czasy, kiedy tweetery tego typu były domeną kolumn hi-endowych. Po raz pierwszy podobnym przetwornikiem zachwyciłem się słuchając podłogówek Audio Physic Avanti III. Dziś to żadna rewelacja, choć wyrafinowane tweetery pierścieniowe można znaleźć nawet w zestawach w cenie samochodu. Wystarczy spojrzeć na jednostkę zastosowaną w Gamutach RS3i, których cena w przeliczeniu na złotówki gładko przekracza 65000 zł. Zewnętrzne podobieństwo jest uderzające. Tweeter w Missionach na pewno nie jest aż tak dopracowaną konstrukcją, co jednak nie zmienia faktu, że tak czyściutka, lekka, nasycona mikrodetalami i pięknie wykończona góra pasma w monitorach za niecałe cztery tysiące złotych to prawdziwa gratka, żeby nie powiedzieć - ewenement.
Wisienką na torcie jest to, co potrafią zaprezentować pierścieniowe głośniki wysokotonowe. Pamiętam czasy, kiedy tweetery tego typu były domeną kolumn hi-endowych. Po raz pierwszy podobnym przetwornikiem zachwyciłem się słuchając podłogówek Audio Physic Avanti III. Dziś to żadna rewelacja, choć wyrafinowane tweetery pierścieniowe można znaleźć nawet w zestawach w cenie samochodu. Wystarczy spojrzeć na jednostkę zastosowaną w Gamutach RS3i, których cena w przeliczeniu na złotówki gładko przekracza 65000 zł.Minusy? Mając na uwadze przedział cenowy, w którym operujemy, mogę jedynie wrócić do spraw, o których już co nieco napisałem. ZX-2 są naprawdę duże, w związku z czym znalezienie dla nich odpowiednio stabilnych, ciężkich standów nie jest wyłącznie kwestią estetyki i wystroju naszego pokoju odsłuchowego. Najlepszym rozwiązaniem byłyby z pewnością dedykowane, fabryczne podstawki, których - z tego, co się orientuję - albo jeszcze w ofercie Missiona nie ma, albo w ogóle nie będzie. W katalogu opisywane monitory prezentowane są na masywnych postumentach z grubymi podstawami wyposażonymi we wkręcane nóżki, ale w chwili obecnej w żadnym sklepie takich standów nie widzę. Szkoda, że producent nie wyposażył "dwójek" w nagwintowane, metalowe tuleje umożliwiające zespolenie skrzynek z podstawkami - choćby nawet musiały one zostać wykonane na zamówienie lub odpowiednio zmodyfikowane. Myślicie, że przesadzam? Możliwe, ale zmienicie zdanie, kiedy zobaczycie te monitory na standardowych podstawkach. Wygląda to tak, jakby hipopotam wsiadł na Wigry 3. Rozwiązanie kwestii standów będzie wymagało od użytkownika trochę zachodu. W wielu przypadkach warto będzie ten wysiłek podjąć, jednak jeżeli głośniki wraz z podstawkami i tak mają stanąć w wyznaczonym miejscu na podłodze, najprościej byłoby rozwiązać sprawę za pomocą pieniędzy i wybrać bardzo podobne konstrukcyjnie podłogówki ZX-3. Możliwe, że trzeba będzie odsunąć je dalej od tylnej ściany, ale możliwe też, że w zamian dostaniemy jeszcze głębszy, bardziej swobodny bas. Odpowiednio ustawione i "opanowane" ZX-2 odwdzięczą się jednak bardzo dobrym, odpowiednio zrównoważonym, energicznym i wszechstronnym dźwiękiem, a zaoszczędzone pieniądze będzie można dołożyć do wzmacniacza, źródła lub okablowania, co również nie pozostanie niezauważone.
Budowa i parametry
Mission ZX-2 jest większym z dwóch podstawkowych zestawów głośnikowych dostępnych w serii ZX. Konstrukcja opiera się na dwóch 13-cm przetwornikach nisko-średniotonowych i 38-mm pierścieniowym tweeterze, które umieszczono na przedniej ściance w układzie d'Appolito. W porównaniu z najmniejszym modelem ZX-1, wysokość kolumn została zwiększona do 42 cm, choć projektanci zachowali dwudrożną konstrukcję. Jak zapewnia producent, dwa woofery pozwoliły rozszerzyć dolną granicę obsługiwanych częstotliwości z 52 do 45 Hz. Jednostki DiaDrive wyposażono we wklęsłe, aluminiowe membrany. Producent zapewnia, że głośniki wykorzystują efektywną wentylację, szybko usuwając powietrze znajdujące się za membranami, w ten sposób minimalizując rezonans i umożliwiając uzyskanie czystszego zakresu średniotonowego wykraczającego poza 3 kHz. Konstrukcja wyróżnia się również ozdobnym, plastikowym pierścieniem przysłaniającym resor, co ma zwiększać przejrzystość dźwięku zakresu średniotonowego. Za odwzorowanie wysokich tonów odpowiada całkowicie nowy tweeter z pierścieniową membraną i metalowy korektorem fazy. Przetwornik tego typu pozwala wyeliminować wiele niedoskonałości pojawiających się w konwencjonalnych kopułkach. Centralną część membrany przymocowano na stałe do rdzenia magnetycznego i połączono krawędzią z otaczającym ją pierścieniem. W ten sposób udało się zwiększyć precyzję i efektywność odtwarzania dźwięku, co także doprowadziło do zmniejszenia zniekształceń oraz poprawy jakości brzmienia, nawet przy częstotliwościach rzędu 30 kHz i wyższych. Dbałość o detale widać także w wylocie portu rezonansowego, którego specjalny wzór i asymetryczny kształt umożliwiają wyeliminowanie zniekształceń pojawiających się w przypadku gładkich, okrągłych portów wentylacyjnych. Jak to wszystko wygląda na żywo? Otóż całkiem ciekawie. Przy odrobinie wprawy i wykorzystaniu odpowiednich narzędzi, ozdobne pierścienie otaczające przetworniki można zdemontować w stosunkowo łatwy sposób - tak, jak w wielu kolumnach zdejmuje się maskownice mocowane na kołki. Po ściętym z obu stron pierścieniu tweetera widać, że projektantom zależało na maksymalnym zbliżeniu głośników do siebie. Tak naprawdę, pomysł ze zdejmowanymi pierścieniami można było pociągnąć dalej i zamiast tradycyjnych maskownic dołączyć do zestawu drugi komplet osłonek z przyklejonym materiałem. Prawdopodobnie nie chciano jednak, aby użytkownik kiedykolwiek zobaczył mało pociągające śruby i kosze przetworników, a nawet wklęsłe, gumowe resory jednostek nisko-średniotonowych. Wszystkie głośniki noszą oznaczenia Missiona, a wnętrze skrzynek wytłumiono gęsto zbitą wełną mineralną. Z usprawnieniem wentylacji wooferów firma jednak trochę przesadziła, bo mamy do czynienia z blaszanymi koszami o dość szerokich ramionach. W pobliżu magnesów zobaczymy dodatkowe otwory, co nie zmienia faktu, że odlewane kosze o węższych ramionach usprawniłyby przepływ powietrza jeszcze bardziej, ale pewnie nie zmieściły się w budżecie. Na szczęście środków wystarczyło na rzeczy mających większy wpływ na jakość brzmienia, walory estetyczne czy funkcjonalność. Jeśli chodzi o parametry, ZX-2 charakteryzują się 89-dB skutecznością, co w połączeniu z 8-Ω impedancją nominalną czyni je stosunkowo łatwymi do wysterowania.
Werdykt
Zgodnie z obowiązującymi w dzisiejszych czasach zasadami, z uwagi na rynkowy staż i pozytywne opinie użytkowników z każdą kolejną serią brytyjska firma powinna zastosować jeden z dwóch modeli działalności - szybko wprowadzać kolejne wersje tych samych głośników w coraz wyższych cenach lub zostawić cennik w spokoju, ale raz po raz ciąć koszty na przetwornikach, obudowach, gniazdach i tego typu drobiazgach. Mission wybrał jednak trzecią opcję - podnoszenie jakości wykonania i brzmienia z każdą kolejną serią i oszczędzanie tylko na tych elementach, których ani nie widać, ani nie słychać. Z punktu widzenia klienta, jest to wręcz wymarzona sytuacja. Płacimy właściwie niewiele więcej niż za zestawy z serii QX, ale dostajemy kolumny z zupełnie innej półki. ZX-2 to przede wszystkim bardzo porządne, duże i całkiem uniwersalne monitory o dużych możliwościach, ale także, co tu dużo mówić, dobry interes. Odpowiednio ustawione i uzupełnione umiejętnie dobraną elektroniką, sprawią swojemu właścicielowi mnóstwo frajdy.
Dane techniczne
Rodzaj kolumn: podstawkowe, dwudrożne, wentylowane
Pasmo przenoszenia: 45 Hz - 24 kHz
Impedancja: 8 Ω
Skuteczność: 89 dB
Częstotliwość podziału: 2400 Hz
Zalecana moc wzmacniacza: 25 - 150 W
Wymiary (W/S/G): 42/24/36,2 cm
Masa: 9,4 kg (sztuka)
Cena: 3998 zł
Konfiguracja
Unison Research Triode 25, Auralic Vega G1, Cambridge Audio CP2, Clearaudio Concept, Cardas Clear Reflection, Albedo Geo, Melodika Purple Rain, Enerr One 6S DCB, Enerr Transcenda Ultra, Enerr Transcenda Light, Custom Design RS 202, Norstone Esse.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Komentarze