Focal Kanta Nº 1
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Tomasz Karasiński
Focal to jeden z niekwestionowanych gigantów w świecie audiofilskich zestawów głośnikowych. I nie chodzi mi nawet o skalę przedsięwzięcia, choć kompleksy fabryczne w Saint-Étienne i Bourbon-Lancy są równie imponujące, jak grubość katalogu czy liczba oficjalnych dystrybutorów i dealerów. Od wielu, wielu lat największe wrażenie robi na mnie jednak wszechstronność francuskich inżynierów i brak słabych punktów w wizerunku Focala jako marki odnoszącej sukcesy na różnych polach związanych z reprodukcją dźwięku. Systemy car-audio, profesjonalne monitory studyjne, głośniki komputerowe, soundbary, budżetowe zestawy kina domowego czy piękne, hi-endowe kolumny dla prawdziwych pasjonatów - w każdej dziedzinie Focal czuje się dobrze. Wystarczy połączyć to wszystko z autorskimi, rozwijanymi od wielu lat rozwiązaniami technicznymi, dopracowanymi procesami produkcji, świetnym wzornictwem, spójną wizją brzmienia jako takiego oraz potężnym zapleczem finansowym, aby otrzymać obraz dobrze naoliwionej maszyny, która w zasadzie nie popełnia błędów. Nas oczywiście najbardziej interesują audiofilskie zestawy głośnikowe i słuchawki. Oba sektory napędzane są technologiami opracowanymi na potrzeby hi-endowych modeli, które zarówno w jednym, jak i drugim świecie noszą tę samą nazwę - Utopia. To w nich Francuzi zawarli całą swoją wiedzę, łącząc ją z najlepszymi materiałami i tworząc produkty niebezpiecznie zbliżające się do ideału. Rozwiązania zastosowane we flagowych modelach po pewnym czasie ściekają do niższych serii, choć czasami liczy się po prostu czas wprowadzenia danej serii na rynek. Im nowsza i droższa, tym więcej unikalnych patentów i nowoczesnych materiałów w niej zobaczymy.
Wydawałoby się, że firma przykładająca tak wielką wagę do technicznej strony swoich wyrobów i dysponująca tak kompletnym, doskonale uporządkowanym katalogiem będzie starała się również utrzymać jednolitą linię wzorniczą, a jej kolumny będą zaprojektowane tak, abyśmy idąc od modelu flagowego w dół widzieli tylko kolejne, coraz bardziej uproszczone wersje tej samej konstrukcji. Jest to przecież sprawdzony schemat, który z lubością stosują nawet najwięksi rywale manufaktury z Saint-Étienne. Francuscy projektanci wybrali jednak inną drogę. Ich zdaniem, niektórych rozwiązań nie można w nieskończoność przenosić do tańszych i tańszych kolumn w coraz bardziej okrojonej formie tylko dla korzyści wizerunkowych. Znacznie lepiej jest potraktować każdy model indywidualnie i zastanowić się jakie rozwiązania sprawdzą się w nim najlepiej. W poszczególnych projektach można oczywiście zobaczyć wiele punktów wspólnych, ale konstruktorzy nie widzą nic złego w tym, aby ich nowe głośniki ewoluowały w pewnym sensie niezależnie od siebie. Niezwykle ciekawie prezentuje się tutaj seria Kanta. Skrajnie nowoczesna, dziwna, dizajnerska, łamiąca pewne schematy, ale wyposażona przez swoich twórców w pakiet wysokiej klasy przetworników i innych firmowych technologii, które każą nam sądzić, że to prawdziwie audiofilski sprzęt.
Wygląd i funkcjonalność
Gamę zapoczątkował jeden model - wolnostojący, trójdrożny zestaw Nº 2. Nie jest to pierwszy raz, kiedy francuska manufaktura w ten sposób bada rynek lub przygotowuje swoich klientów na nadchodzące zmiany. Mimo wieloletniego dziedzictwa, do którego wielu producentów chciałoby się raz po raz odwoływać, Focal ma w zwyczaju forsować bezkompromisowo progresywne projekty. Czasami są one tak kosmiczne, że część audiofilów zwyczajnie ich nie rozumie. Nie każdy musi jednak produkować kanciaste, drewniane skrzynki z głośnikami, w związku z czym kiedy z całego świata zaczynają spływać pozytywne opinie, w Saint-Étienne zapala się zielone światło i wkrótce do debiutanckiego modelu dołączają kolejne - w tym przypadku były to monitory Kanta Nº 1, większe podłogówki Kanta Nº 3, głośnik centralny Kanta Center oraz dedykowane podstawki Kanta Stand Nº 1 i Kanta Center Stand. Powiększyła się także paleta kolorystyczna, która początkowo była dzika niczym lakiery sportowych samochodów, natomiast później została uzupełniona wersjami o bardziej klasycznej aparycji. Wszystko to sprawia, że dziś mamy do wyboru szereg ciekawych kolumn, które w zależności od naszych upodobań i - co tu dużo ukrywać - odwagi, mogą być albo skrajnie nowoczesne (z czarnymi obudowami przyozdobionymi żółtymi lub niebieskimi frontami), albo wtopić się w otoczenie (jeśli wybierzemy wersję wykończoną fornirem bądź jednolite wykończenie w kolorze czarnym).
PREZENTACJA: 40 lat głośnikowego modernizmu - Focal
Z punktu widzenia audiofila przyzwyczajonego do klasycznych rozwiązań, Kanta to jakieś dziwactwo. Ekscentryczne, fikuśne, wręcz groteskowe kolumny łączące zaawansowane technicznie przetworniki z odważnym wzornictwem, które pasuje raczej do świata magazynów wnętrzarskich i modowych niż naszego wyobrażenia o tym, jak powinien wyglądać sprzęt audio. I nie ma w tym nic dziwnego, bowiem ekstrawagancki kształt głośników z tej serii jest dziełem agencji Pineau & Le Porcher, z którą Focal współpracuje już piętnaście lat. Z większością jej pomysłów nie mam żadnych problemów. Niektóre uważam wręcz za znakomite - proste, nowoczesne, ciekawe, doskonale uzupełniające funkcję danego modelu i jego pozycję w katalogu. Kanty podobają mi się jednak tylko w niektórych wersjach - tych, w których mamy do czynienia z czarną obudową i wyraźnie odcinającym się od nich frontem - niebieskim, żółtym lub białym. Wtedy dokładnie widać, o co tutaj chodziło - błyszczący, jaskrawy lakier uwydatnia kształt przedniej ścianki, nawiązujący do załamań stosowanych przez Focala od dawna (także w wyższych seriach), a pozostała część obudowy pełni rolę ciężkiej, stabilnej podstawy zwieńczonej ciekawie zaokrągloną płytą z ciemnego szkła. Podłogówkom lekkości dodają eleganckie nóżki, które unoszą całą konstrukcję nad podłogą, a jednocześnie zapewniają jej stabilność. Podobnie prezentują się fabryczne standy pod opisywane monitory. Taki komplet prezentuje się jeszcze lżej i choć na podłodze zajmie tyle samo miejsca, powinien lepiej sprawdzić się w mniejszych pomieszczeniach.
Wracając do wersji wykończeniowych, w Kantach w zasadzie osobno dobieramy front, a osobno obudowę. Nie wszystkie kombinacje są dostępne, jednak ich liczba i tak robi duże wrażenie. Szczególnie w czasach, gdy wielu producentów zostawia nam do wyboru biały lub czarny lakier i jedną okleinę, zazwyczaj tę najbardziej uniwersalną - orzechową. Tutaj do wyboru mamy aż osiem różnych wariantów. Kiedy więc umówiłem się z przedstawicielem polskiego dystrybutora Focala na test "jedynek", byłem przekonany, że dostanę wyjątkowo oryginalne głośniki, które aż miło będzie zabrać na sesję zdjęciową. Nie przewidziałem tylko jednego scenariusza... Do celów demonstracyjnych wybrano parę w kolorze czarnym. Wielu audiofilów dojdzie do wniosku, że właśnie ta wersja jest najbardziej elegancka i bezpieczna, jednak zupełnie nie pokazuje na czym polega wyjątkowy charakter kolumn z tej serii. Ot, kolejne czarne monitory z dwoma głośnikami. Żeby było śmieszniej, już trzecie z rzędu. Nie wiem o co chodzi. Czyżby właśnie kończyła się moda na biały sprzęt? Czy od nowego roku obowiązującym trendem jest czarny lakier fortepianowy? Tak czy inaczej, widząc trzecią parę monitorów w takim kolorze (i to tę, która mogła wprowadzić do tego monochromatycznego świata odrobinę odwagi i radości), byłem trochę zrezygnowany. Postanowiłem więc załatwić przeciwnika jego własną bronią i skorzystałem z bogatych zasobów zdjęć producenta. Tak, wiem, straszny leniuch ze mnie, ale inaczej nie będę miał szansy pokazać testowanych monitorów w innych wykończeniach - tych, które zresztą uważam za najciekawsze. Mógłbym sobie pisać o żółtych frontach i zakrzywieniach obudowy, a ilustracją moich wywodów byłyby zdjęcia czarnych monitorów na czarnych podstawkach. A nie! Będzie psikus. Posłucham oczywiście dostarczonej do naszej redakcji, dobrze wygrzanej pary, ale na zdjęciach będą różne wersje kolorystyczne. Co tam - żółta!
Podstawkowe Kanty wyglądają niewinnie, ale tak naprawdę to porządne i zaskakująco ciężkie monitory. Uwagę zwraca nie tylko ich masa, ale także różnorodność materiałów użytych do wykonania obudowy oraz przetworników. Charakterystyczny front to wcale nie lakierowany MDF, ale specjalny, zagęszczony polimer. Co ciekawe, przednia ścianka nie jest dopasowana do pozostałej części skrzynki, ale lekko wystaje poza jej obrys. Boczki i zaokrąglony tył to jeden element wykonany ze sklejki, która w tym bardziej nowoczesnym wariancie jest wykończona lakierem o lekko metalicznej strukturze. W drugiej, bardziej klasycznej wersji kolorystycznej nakładana jest na nią warstwa naturalnego forniru. Dolna ścianka wygląda jeszcze inaczej. Ten element został najprawdopodobniej wykonany z MDF-u i wykończony czarnym, a w zasadzie ciemnoszarym lakierem o fakturze przypominającej chropowate tworzywo sztuczne. Nie ukrywam, że średnio mi się to spodobało. O ile w modelach podłogowych praktycznie tego nie widać, o tyle w monitorach podstawa obudowy znajduje się mniej więcej na wysokości naszych oczu. Drobny zgrzyt rekompensują jednak górne ścianki wykonane ze szkła. Zaokrąglone krawędzie o zielonkawym odcieniu, lustrzana, czarna powierzchnia i firmowe logo umieszczone w pobliżu frontu. Pięknie i elegancko. To jednak wciąż nie wszystko. Zostają nam bowiem duże, pojedyncze gniazda umieszczone z tyłu, na aluminiowej płycie ciągnącej się aż do tunelu rezonansowego o sporej średnicy, srebrzyste kołnierze wokół głośników, berylowe tweetery, membrany z kompozytu na bazie włókien lnianych...
Wygląda więc na to, że choć forma opisywanych monitorów jest skrajnie nowoczesna, dużo się tu dzieje. Wizualny miszmasz mogą uspokoić montowane magnetycznie maskownice, które w tym przypadku mają postać okrągłych, lekko wypukłych kratownic pokrytych czarnym materiałem. Może nie są transparentne akustycznie, ale ponieważ tweeter jest chroniony zamontowaną na stałe, metalową siateczką, do zabezpieczenia pozostaje nam tylko głośnik nisko-średniotonowy. Osobiście uważam, że Kanty - szczególnie te podłogowe - są jednymi z niewielu kolumn, które z maskownicami prezentują się lepiej niż bez. Na wyposażeniu znajdziemy też zatyczki do bass-reflexów w formie walców wykonanych ze stosunkowo sztywnej gąbki. Ich obecność to znak, że producent bierze pod uwagę sytuację, w której monitory muszą stanąć w pobliżu tylnej ściany pomieszczenia, a zamiast z góry karcić swoich klientów za takie zachowania, daje im do wykorzystania opcję awaryjną. Zresztą czasami, nawet w dość swobodnym ustawieniu, pewne częstotliwości wzbudzają się z przyczyn niezależnych od użytkownika. Kolumny mogą być ustawione tak, jak pokazuje to instrukcja obsługi, wszystkie widoczne powierzchnie mogą być wyłożone ustrojami akustycznymi, ale ścian się przecież nie rozepchnie. Dlatego miło, że Focal pomyślał o tym drobnym, ale dla wielu audiofilów bardzo użytecznym dodatku.
Na wyposażeniu znajdziemy zatyczki do bass-reflexów w formie walców wykonanych ze stosunkowo sztywnej gąbki. Ich obecność to znak, że producent bierze pod uwagę sytuację, w której monitory muszą stanąć w pobliżu tylnej ściany pomieszczenia, a zamiast z góry karcić swoich klientów za takie zachowania, daje im do wykorzystania opcję awaryjną.Opcjonalnie możemy też zaopatrzyć się w firmowe podstawki. Są piękne i zaprojektowane tak, aby monitory były delikatnie przesunięte do tyłu. Mają cztery długie nóżki zakończone regulowanymi kolcami, a w tylnej części znajdziemy nawet otwory, którymi poprowadzimy kable (może najgrubsze węże się tutaj nie zmieszczą, ale z nieco cieńszymi przewodami nie powinniśmy mieć problemów). Kanty Nº 1 można oczywiście przykręcić do dedykowanych standów za pomocą czterech śrub, które standardowo są wkręcone w podstawy kolumn i pełnią rolę nóżek (stawiając monitory na innych meblach, jeśli komuś coś takiego przyjdzie do głowy, warto więc czymś je podkleić albo poszukać kolców lub tłumiących wibracje nóżek, które będą pasować do takiego gwintu). Jak to w życiu bywa, jest tylko jeden minus - cena. Za parę podstawek Kanta Stand Nº 1 zapłacimy 4499 zł. Oh la la! No niemało. Ale może to wcale nie przesada, skoro same monitory kosztują 21998 zł. Pozostałe minusy? Do kwestii technicznych raczej ciężko się przyczepić. Pozostaje więc wzornictwo, które wyraźnie podzieliło audiofilską społeczność. Nie dość, że Kanty prezentują się bardzo oryginalnie, to jeszcze zastosowano w nich wiele różnych materiałów, a takie połączenie nie zawsze działa. Ze wszystkich wersji kolorystycznych podobają mi się tylko trzy - z czarnymi obudowami i frontami w kolorze niebieskim, żółtym lub białym. Reszta to moim zdaniem średnio udana próba przypodobania się miłośnikom klasycznego sprzętu. Domyślam się, że Focal musiał jednak dać klientom większe pole manewru, bo w pewnym momencie w jego katalogu powstała dziura, którą wspólnymi siłami załatały dwie serie kolumn - Sopra i Kanta. Weźmy na przykład monitory. W chwili obecnej Kanta Nº 1 sąsiaduje z modelami Aria 906 (4598 zł za parę) i Sopra N° 1 (33998 zł za parę). Miłośnicy tradycyjnych rozwiązań i powściągliwych, minimalistycznych kolumn nigdy jednak nie mieli z Francuzami po drodze, więc i w tym przypadku będą musieli podjąć pewne ryzyko i wstawić do swojego salonu dziwne, nietuzinkowe, lekko wyzywające głośniki.
Brzmienie
Kanty Nº 1 wziąłem do testu poniekąd dla własnej przyjemności, a poniekąd dlatego, że od czasu do czasu spotykam się z opiniami audiofilów, którzy twierdzą, że w brzmieniu kolumn francuskiej firmy coś im zwyczajnie nie pasuje. Co ciekawe, najczęściej nie potrafią nawet ubrać tego w słowa. Niektórzy mówią o szorstkości w zakresie średnich tonów lub lekko bezkompromisowej górze pasma, która w wykonaniu berylowych tweeterów faktycznie potrafi pokazać mnóstwo detali - czasem nawet takich, o których istnieniu wolelibyśmy nie wiedzieć. Za każdym razem próbuję się jednak dowiedzieć o co chodzi i skonfrontować to z własnymi doświadczeniami, ale jakoś mi to nie wychodzi. Francuzi nie opanowali oczywiście sztuki konstruowania idealnych zestawów głośnikowych, bo takowe praktycznie nie istnieją. Nawet jeśli stworzymy sobie w głowie jakiś niedościgniony wzorzec neutralności i przezroczystości, każda kolumna będzie dodawała coś od siebie albo inaczej reagowała na zmianę wzmacniacza, kabli lub nagrania. Tym niemniej, w niektórych przypadkach naprawdę ciężko jest mi zrozumieć dlaczego sprzęt danej marki miałby się komukolwiek nie podobać. Harbethy? Wiadomo - raczej nie przypadną do gustu miłośnikom dynamicznego, żywego i koncertowego dźwięku. Audiovectory? Przeciwnie - grają imponująco, ale nie idą w stronę ciepła i łagodności. Mam je, używam, uwielbiam, ale też rozumiem ludzi, którzy po odsłuchu powiedzą "to nie dla mnie, to nie mój dźwięk". Z Focalami jest o wiele trudniej. Fakt, zestawy francuskiej firmy też z reguły skręcają w kierunku szybkiego, czystego, przejrzystego i trójwymiarowego brzmienia, jednak ich konstruktorzy dbają o to, aby uzupełnić te zalety elementami, które znakomicie ten dźwięk dopełniają - spójnością, eleganckim wykończeniem wysokich tonów, odrobiną naturalnego kleju w zakresie średnich tonów i czymś, co ogólnie moglibyśmy nazwać dużą kulturą grania. I choć w najnowszych modelach widzimy coraz więcej ciekawych rozwiązań technicznych, "firmowe" brzmienie Focala wcale nie podąża w kierunku laboratoryjnej precyzji i studyjnej suchości. Wręcz przeciwnie - staje się coraz bardziej naturalne, organiczne, ludzkie, swobodne i pozbawione wewnętrznych naprężeń.
TEST: Focal Utopia
Takie właśnie przemyślenia pojawiły się w mojej głowie, kiedy pierwszy raz odpaliłem opisywane monitory. Fakt, Kanty Nº 1 to nie ciepłe kluchy. Grają dobrze zrównoważonym, czytelnym, konkretnym, odpowiednio szybkim i bogatym w detale dźwiękiem. Już od pierwszych minut zaczynamy jednak dostrzegać drugą stronę medalu. Tak, przejrzystość wysokich tonów jest nieprzeciętna, nawet jak na monitory z tego przedziału cenowego. Tak, na pewno nie jest to brzmienie nastawione na oczarowanie słuchacza ciepłymi wokalami tonącymi w mocno przygaszonym, rozproszonym świetle głębokiej, malowanej plamami przestrzeni i atmosferze weekendowego relaksu. Ale pewne elementy takiego grania także tu odnajdziemy. Żaden z nich nie gra pierwszych skrzypiec ani nawet nie myśli o tym, aby awansować do roli pierwszoplanowej, jednak wspólnymi siłami pięknie równoważą dominujące atrybuty francuskich monitorów, dopełniając dźwięk tak, aby Kanty Nº 1 mogły zagrać w każdym dobrym systemie i pozwoliły nam cieszyć się każdą muzyką. Z jednej strony otrzymujemy więc czysty, dynamiczny, otwarty i przestrzenny dźwięk, a z drugiej - naturalną barwę, odrobinę gładkości charakterystycznej dla głośników z papierowymi membranami, fantastyczną spójność i niemal całkowity brak zgrzytów, które mogłyby odciągnąć naszą uwagę od muzyki. Długo szukałem "tego czegoś", co mogłoby komukolwiek przeszkadzać, ale po kilku dniach zwyczajnie się poddałem. Nie oznacza to, że nie przyjmuję do wiadomości, że - tak, jak z Harbethami czy Audiovectorami - nie ma sprzętu, który podobałby się wszystkim. Zawsze można przecież trafić na kiepskie połączenie lub niewygrzany egzemplarz. Po kilku odsłuchach można też dojść do wniosku, że inne kolumny w zbliżonej cenie zrobiły na nas większe wrażenie lub zwyczajnie bardziej nam się podobają. Wybór jest ogromny, a na tym poziomie niemal wszystkie kolumny są dobre, bardzo dobre lub wybitne (co daje kilkanaście, kilkadziesiąt, a może nawet kilkaset modeli do rozważenia). Tak czy inaczej, nie rozumiem co takiego mogłoby komukolwiek w Kantach Nº 1 wadzić. Takie połączenie neutralności, dynamiki, przejrzystości i trójwymiarowej przestrzeni z odrobiną przyjemnej gładkości, papierową barwą i spójnością jest bardzo, ale to bardzo atrakcyjne. Dla wielu audiofilów - bliskie ideału.
Monitorom z reguły łatwiej jest namalować przed nami przekonującą scenę stereofoniczną, a Focale skrzętnie z tej przewagi korzystają. Dźwięki chętnie odrywają się od ich membran, wychodząc nie tylko na boki, ale przede wszystkim układając się w solidnie zakotwiczony w powietrzu obraz. Kanty nie należą ani do kolumn podających nam muzykę na twarz, ani tych, które imponują głębią, sadzając nas w jednym z tylnych rzędów i pozwalając obserwować rozgrywające się przed nami wydarzenia z większego dystansu. Ich przestrzeń jest pod tym względem dobrze wypośrodkowana. Warto przy tym zauważyć, że francuskie monitory wcale nie muszą być ustawione z aptekarską precyzją, a gdy zechcemy usiąść w innym miejscu lub nawet przejść się po pokoju odsłuchowym, efekt nie pryska niczym bańka mydlana. Nº 1 są jednymi z tych zestawów głośnikowych, którym wygenerowanie wciągającej stereofonii przychodzi zadziwiająco łatwo, jakby robiły to odruchowo, bez zastanowienia i proszenia się o dodatkowe pięć centymetrów w tę czy inną stronę. Bożym światem się cholery nie przejmują. I mam wrażenie, że doskonale się przy tym bawią. Jeżeli miałbym się do czegoś przyczepić, może życzyłbym sobie, aby zakres średnich tonów był jeszcze bardziej wyrazisty i podkręcony. Fakt, delikatne ocieplenie membrany Flax odbieram jako coś bardzo pozytywnego i pożytecznego, jednak berylowa kopułka potrafi wydobyć z nagrań tyle planktonu, że aż chciałoby się, aby dokładnie tak wyglądało to w całym paśmie. Ale cudów nie ma, a im niżej, tym dźwięk staje się przyjemniejszy, bardziej wygładzony i zaokrąglony. Mówimy oczywiście o zjawiskach bardzo subtelnych, ale na tym poziomie cenowym właśnie o takie subtelności chodzi. Wyższy poziom rozdzielczości w całym paśmie jest jednak zarezerwowany dla wyższych modeli, jak chociażby Sopra Nº 1. W końcu jeśli w kolumnach z trzech najwyższych serii tweetery są w gruncie rzeczy bardzo podobne, to różnice muszą czaić się gdzie indziej.
Francuskie monitory wcale nie muszą być ustawione z aptekarską precyzją, a gdy zechcemy usiąść w innym miejscu lub nawet przejść się po pokoju odsłuchowym, efekt nie pryska niczym bańka mydlana. Nº 1 są jednymi z tych zestawów głośnikowych, którym wygenerowanie wciągającej stereofonii przychodzi zadziwiająco łatwo, jakby robiły to odruchowo, bez zastanowienia i proszenia się o dodatkowe pięć centymetrów w tę czy inną stronę.Na koniec zostawiłem sobie niskie tony. Jeżeli polubicie brzmienie francuskich monitorów, będzie to jedyny element, któremu trzeba będzie przysłuchać się bliżej. Polecałbym nawet wypożyczenie kolumn za kaucją i przeprowadzenie kontrolnego odsłuchu w docelowych warunkach. Podobnie, jak wielu innych producentów wysokiej klasy zestawów podstawkowych, Focal za punkt honoru postawił sobie bowiem wydobycie z opisywanych monitorów potężnego, głębokiego, mięsistego i nasyconego basu, którego zasięg nie będzie budził u słuchaczy żadnych wątpliwości. No i nie budzi. Kanty Nº 1 potrafią zejść tak nisko, że nie powinny mieć kompleksów wobec średniej wielkości kolumn podłogowych. Poradzą sobie nie tylko z muzyką wymagającą mocnego oparcia w dole pasma, ale także z filmowymi ścieżkami dźwiękowymi, z którymi pewnie też przyjdzie im się zmierzyć. W przyrodzie nie ma jednak cudów, a doświadczony słuchacz szybko zorientuje się, że głośniki nisko-średniotonowe pracują tylko do pewnego momentu, a za subwooferowe pomruki odpowiadają pracujące pełną parą bass-reflexy. Aby to sprawdzić, wystarczy zresztą skorzystać z dołączonych do zestawu zatyczek. Cel został więc osiągnięty. Pozostają tylko dwa pytania. Pierwsze - jak audiofile ocenią taki efekt? Czy przypadkiem nie będą opowiadali się za mniej imponującym, ale szybszym i bardziej przewidywalnym brzmieniem? Drugie - jak z takimi "podłogowymi monitorami" poradzi sobie nasze pomieszczenie odsłuchowe? Mniejsze kolumny z reguły kupuje się przecież ze względu na ograniczoną przestrzeń i obawy - często jak najbardziej uzasadnione - przed tym, że w mniejszym pokoju podłogówki zwyczajnie się uduszą. Tymczasem Kanty Nº 1 potrafią dmuchnąć takim basiskiem, że szklanki w kuchni się odzywają. Na oba pytania odpowiedź jest jedna - trzeba spróbować, posłuchać francuskich monitorów u siebie, a w razie problemów z basem pokombinować trochę z ustawieniem i zatyczkami lub sprawdzić inne sposoby na wyprostowanie pasma. Nie można też wykluczyć, że po piętnastu minutach odsłuchu będzie można ogłosić sukces. U mnie na przykład niskie tony nie sprawiały szczególnych problemów, ale też pomieszczenie mam bardziej "podłogówkowe" niż "monitorowe". Z drugiej strony, sposobów na opanowanie basu jest co najmniej kilka, a gdyby komuś go brakowało, pozostaje tylko dosuwanie kolumn do ściany (ze szkodą dla stereofonii), zmiana sprzętu towarzyszącego lub grzebanie w ustawieniach korektora. Poza tym, w sieci wielu ludzi kreuje się na znawców, purystów i zapalonych audiofilów walczących z wszelkimi objawami ulepszania i koloryzowania dźwięku, a jak człowiek słyszy tak solidny bas z monitorów, to miska się cieszy. No co zrobisz? Nic nie zrobisz.
Budowa i parametry
Focal Kanta Nº 1 to dwudrożne, podstawkowe zestawy głośnikowe w obudowie wentylowanej. Jak informuje producent, konstrukcja ta została zaprojektowana z myślą o nagłośnieniu pomieszczeń o powierzchni do 25 metrów kwadratowych. Dyskretny głośnik ma być szczególnie dobrze dostosowany do ustawienia na półce lub dedykowanych podstawkach, a po umieszczeniu w pobliżu ściany, w otworach rezonansowych należy zamontować dołączone do zestawu zatyczki. Podobnie, jak w większości wysokich modeli Focala, kluczową sprawą są zastosowane w opisywanych monitorach rozwiązania techniczne. Jednym z ciekawszych jest system Tuned Mass Damping czyli specjalne pogrubienia na zawieszeniu głośnika. Dzięki niemu cały resor drga w fazie z membraną, zamiast falować niczym flaga na wietrze. Francuzi przyznają, że inspiracją do stworzenia tego systemu była technologia stosowana w wieżowcach odpornych na trzęsienia ziemi, stosowana skądinąd także w samolotach czy elementach zawieszenia samochodów wyścigowych. Dodatkowa masa oscyluje w opozycji do częstotliwości rezonansowej, aby można było ją kontrolować. Druga firmowa technologia kryje się za skrótem NIC (Neutral Inductance Circuit). To zasadniczo pierścień Faradaya, którego wymiary, materiały i położenie zostały zoptymalizowane tak, aby pole magnetyczne nie było już zależne od położenia cewki drgającej, a więc także natężenia lub częstotliwości przepływającego przez nią prądu. Wizualizacja złożonych interakcji magnetycznych wymagała stworzenia specjalnego oprogramowania symulacyjnego, na co dział badawczo-rozwojowy Focala poświęcił podobno trzy lata. W kolumnach z serii Kanta wzrok przyciągają jednak przede wszystkim membrany głośników. 16,5-cm jednostkę nisko-średniotonową wyróżnia membrana Flax czyli kanapkowa konstrukcja wykonana z włókna lnianego zamkniętego dwoma cienkimi warstwami włókna szklanego. Taki stożek charakteryzuje się wysokim tłumieniem wewnętrznym, a przy tym pozostaje niezwykle lekki i sztywny. Francuzi uważają, że wszystkich tych wymagań nie może spełnić membrana z jednego materiału i stąd technologia kanapkowa, będąca od dawna znakiem rozpoznawczym Focala. Dlaczego len? Zdaniem francuskich konstruktorów, ten naturalny materiał jest dwukrotnie lżejszy niż włókno szklane, a do tego jest bardzo sztywny, co pozwala wzmocnić membranę i ograniczyć jej odkształcenia podczas pracy, minimalizując poziom zniekształceń. Membranę 27-mm głośnika wysokotonowego wykonano oczywiście z berylu. O tym rozwiązaniu pisaliśmy już wielokrotnie. Warto jednak zaznaczyć, że odwrócona, berylowa kopułka zastosowana w kolumnach z serii Kanta została wyposażona w system IAL 3, który łączy w sobie dwa inne rozwiązania IAL (Infinite Acoustic Loading) i IHL (Infinite Horn Loading). W dużym skrócie, chodzi o zapewnienie delikatnemu tweeterowi komfortowych warunków pracy, imitujących w zasadzie nieskończoną, wolną przestrzeń po drugiej stronie membrany. Ma to zapewnić specjalnie ukształtowana komora wypełniona dwoma rodzajami pianki o różnej gęstości. Niejako przy okazji, materiał ten tłumi energię akustyczną i zapobiega powstawaniu szkodliwych rezonansów. W odróżnieniu od kolumn z serii Sopra i Utopia, w których tylna komora tweetera ma w zasadzie postać osobnej, elegancko wyeksponowanej obudowy, w zestawach z serii Kanta demontaż głośników jest utrudniony, żeby nie powiedzieć - niemożliwy. Pracownicy autoryzowanego serwisu na pewno mają na to jakiś patent, ale w naszym przypadku rozkręcanie kolumn skończyło się na demontażu metalowej osłony tweetera.
Werdykt
Francuzi stworzyli ciekawe, oryginalne, może nawet odważne, ale też bardzo audiofilskie monitory, które zagrzeją sobie miejsce w niejednym systemie stereo. Kanta Nº 1 to wyjątkowo pozytywne głośniki, którym w dobrej zabawie nie przeszkodzi ani charakter sprzętu towarzyszącego (przy zachowaniu rozsądnego poziomu jakościowego), ani rodzaj słuchanej muzyki (o ile nagranie nie będzie spartolone, bo przy tym poziomie przejrzystości prawda wyjdzie na wierzch w ułamku sekundy). Mogę je polecić zarówno audiofilom szukającym uniwersalnych, hi-endowych monitorów obdarzonych naturalnym, wciągającym, świetnie skomponowanym dźwiękiem, jak i melomanom, których dyskusje o berylowych tweeterach i srebrnych kablach nie interesują tak bardzo, jak czysta przyjemność kontaktu z muzyką na naprawdę wysokim poziomie. Aby tego doświadczyć, należy jednak zastosować się do wskazówek producenta, dotyczących zarówno maksymalnej powierzchni pokoju odsłuchowego, jak i ustawienia kolumn oraz ich ostatecznego strojenia. W wielu pomieszczeniach trzeba będzie nad tym popracować, zaczynając od zakupu fabrycznych podstawek, które skutecznie podnoszą koszt całej inwestycji. Jestem jednak przekonany, że zacznie się ona zwracać już od pierwszego dnia, a po kilku dniach wygrzewania i dopinania kwestii ustawienia na ostatni guzik, Kanty zaczną śpiewać jeszcze piękniej.
Dane techniczne
Rodzaj kolumn: podstawkowe, dwudrożne, wentylowane
Pasmo przenoszenia: 46 Hz - 40 kHz
Impedancja: 8 Ω
Skuteczność: 88 dB
Częstotliwość podziału: 2400 Hz
Zalecana moc wzmacniacza: 25 - 150 W
Wymiary (W/S/G): 42,2/23,4/39,1 cm
Masa: 13 kg (sztuka)
Cena: 21998 zł
Konfiguracja
Unison Research Triode 25, Soul Note A-2, Auralic Vega G1, Primare NP5 Prisma, Cambridge Audio CP2, Clearaudio Concept, Cardas Clear Reflection, Albedo Geo, Melodika Purple Rain, Enerr One 6S DCB, Enerr Transcenda Ultra, Enerr Transcenda Light, Custom Design RS 202, Norstone Esse.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
Rafal
Ładne są. Miałem je kupować, ale nie mam gdzie odsłuchać i boje się trochę czy nie będą zbyt jasne pod Luxmana.
1 Lubię
Komentarze (1)