HiFiMAN Deva
- Kategoria: Słuchawki i wzmacniacze słuchawkowe
- Witosław Szwacki
Melomanów można z grubsza podzielić na tych, którzy zdecydowanie preferują odsłuchy w systemie opartym o kolumny i tych, którzy nigdy nie rozstają się ze słuchawkami. Osobiście trzymam stronę tej pierwszej grupy, co nie oznacza, że nie dostrzegam zalet nauszników i w żadnych okolicznościach ich nie używam. Pierwsze audiofilskie słuchawki kupiłem dawno, dawno temu. Padło wtedy na model zamknięty Audio-Technica ATH-W1000X. Później zakupiłem dwie pary słuchawek Sennheisera z myślą o słuchaniu muzyki bezprzewodowo, głównie z telewizora i smartfona. W tym sposób nakreślił się jasny i naturalny podział obowiązków - Audio-Techniki służyły mi do odsłuchów z wykorzystaniem sprzętu z wyższej półki, a Sennheiserów używałem na co dzień, do wszystkiego. Jak to w życiu bywa, od dłuższego czasu chodziła mi po głowie myśl o zmianie, a najlepiej - wejściu w świat słuchawek planarnych. I tu pojawia się problem, bo modele skierowane do audiofilów są z reguły przewodowe, duże, niepraktyczne, najczęściej stosunkowo drogie, a napędzanie ich smartfonem - gdybym miał taką potrzebę - nie wydaje się najlepszym pomysłem. A co by się stało, gdyby takie nauszniki mogły pracować zarówno w trybie przewodowym, jak i bezprzewodowym, a dodatkowo nie kosztowałyby majątku? Niemożliwe - pomyślałem. I wtedy właśnie trafiłem na informację o nowym modelu HiFiMAN-a.
Wielu producentów słuchawek zaczęło ostatnio wracać do korzeni, mierząc w zupełnie inne rejony cenowe niż kilka lat temu. Wówczas wszyscy zachwycaliśmy się modelami hi-endowymi, dziś natomiast doskonale wiemy, że za pięć, siedem lub dziesięć tysięcy złotych można kupić piękne, świetnie wykonane nauszniki planarne oferujące brzmienie wysokiej próby, ale wkrótce wielu z nas zaczęło szukać tej samej lub chociażby zbliżonej jakości w akceptowalnej cenie. Doprowadziło to do powstania takich modeli, jak Audeze LCD2 Classic czy HiFiMAN Sundara. Z drugiej strony, jeśli producentom udało się zejść z ceną słuchawek planarnych poniżej dwóch tysięcy złotych, klienci zaczęli wymagać jeszcze więcej od tych droższych. Przykładowo, jedne z najciekawszych nauszników HiFiMAN-a - model Ananda - wyposażono w łączność bezprzewodową, oddając w ręce audiofilów model Ananda BT, którego cena katalogowa to 5295 zł. Na rynku pojawiły się także planarne nauszniki zamknięte przeznaczone dla graczy (Audeze Mobius), a nawet planarne, przewodowe dokanałówki (Audeze iSine).
Muszę przyznać, że żaden z tych pomysłów do mnie nie przemawiał. Może to i ciekawe, może komuś potrzebne, ale ja marzyłem o słuchawkach, które mógłbym wykorzystać na różne sposoby, nie tracąc przyjemności kontaktu z muzyką serwowaną przez specyficzne w swojej budowie i brzmieniu przetworniki planarne. HiFIMAN Deva to właśnie taki wynalazek. Mogą to być klasyczne słuchawki przewodowe, które podłączymy do odtwarzacza lub wzmacniacza słuchawkowego kablem analogowym, mogą także pracować w trybie DAC-a, podłączone do komputera kablem USB, a na dokładkę producent wyposażył je w dołączany moduł Bluetooth, dzięki któremu szybko zamienimy je w wygodne nauszniki do smartfona lub telewizora. Żeby było śmieszniej, kosztują 1695 zł. Czym prędzej chwyciłem za telefon, aby je wypożyczyć i sprawdzić, czy kryje się tutaj jakiś haczyk. Okazało się, że nie ja jeden wpadłem na ten pomysł. Trzeba poczekać, zapisać się, a najlepiej - z góry zapłacić i czekać na dostawę. Zafascynowany możliwościami i ceną nowych HiFiMAN-ów, zmówiłem je w preorderze. Teraz już wszystko wiem, więc spieszę zreferować swoje wrażenia i odpowiedzieć na pytanie, czy zrobiłem interes życia, czy popełniłem kosztowny błąd.
Wygląd i funkcjonalność
HiFIMAN wyspecjalizował się w produkcji słuchawek planarnych, docierając z tą technologią do coraz większej grupy użytkowników. Początkowo takie przetworniki były zarezerwowane dla najbardziej wymagających melomanów i wymagały odpowiedniego toru, a w szczególności mocnego wzmacniacza. Nie ma się co oszukiwać - tego typu słuchawki trudno było wysterować z telefonu, choć z czasem skuteczność "planarów" się poprawiła. Przełom nastąpił w momencie wprowadzenia planarnych słuchawek bezprzewodowych. W praktyce jest to układ przetwornika ortodynamicznego z dedykowanym wzmacniaczem oraz przetwornikiem cyfrowo-analogowym. Producent ma więc możliwość optymalnego dostrojenia układu odbierającego i wzmacniającego sygnał do potrzeb konkretnych nauszników. Otrzymujemy zatem kompletny system w formie zwyczajnych, zdawałoby się, nauszników.
Jedną z największych zalet bohatera naszego testu jest funkcjonalność. O ile w przypadku droższego modelu Ananda BT całą elektronikę wbudowano w nauszniki, to w przypadku modelu Deva mamy do czynienia z niezależnym modułem DAC ze zbalansowanym wzmacniaczem słuchawkowym - Bluemini. Na stronie producenta znalazłem informację, że w ofercie pojawią się także trochę tańsze Devy bez tego modułu, czyli klasyczne słuchawki przewodowe z przetwornikami ortodynamicznymi. HiFiMAN jasno wskazuje, że mamy do czynienia z średnią półką cenową dla słuchawek planarnych, przy czym płacimy też za uzbrojenie ich w komunikację bezprzewodową. Takie podejście jest w mojej ocenie jak najbardziej słuszne, bo zyskujemy w ten sposób niesamowitą elastyczność. Możemy korzystać z słuchawek na trzy sposoby: klasycznie (przewodowo), bezprzewodowo (Bluetooth) oraz za pomocą portu USB (na przykład w komputerze). Wszystkie potrzebne przewody i przejściówki znalazły się na wyposażeniu. Mamy tu kabel z wtykiem 3,5 mm, przejściówkę na na 6,3 mm oraz kabel USB zakończony z jednej strony wtyczką typu A, a z drugiej - typu C. Wszystkie przewody są dobrze wykonane i odpowiednio elastyczne.
PORADNIK: Wszystko o wzmacniaczach słuchawkowych
Same słuchawki przychodzą do nas w kartonowym pudełku wyłożonym miękkim materiałem, ze wspomnianymi wyżej akcesoriami. Ciekawostką jest moduł Bluemini, który ma postać wygiętego łuku pasującego do kształtu muszli. Urządzonko jest wykonane z plastiku i bardzo lekkie (25 g), stąd mimo asymetrycznego podpięcia do lewej muszli nie powoduje odczucia zmiany w masie hełmofonu. Podpina się go po prostu do wtyku 3,5 mm w lewej muszli. Dzięki zabezpieczeniu w postaci plastikowego klipsa trzyma się on wystarczająco mocno. Nie udało mi się tego przetestować, ale wydaje mi się, że skoro moduł Bluemini pasuje do tego konkretnego gniazda, to z innymi słuchawkami HiFiMAN-a o podobnym kształcie - gdyby udało się go do nich wetknąć - też powinien pracować bez problemów (oczywiście trzeba zwrócić uwagę na odgięcie klipsa mocującego). Bluemini ma to tylko, co jest potrzebne, czyli klawisz wielofunkcyjny, diodę pokazującą stan urządzenia, otwór dla mikrofonu i przycisk odcinający zasilanie złącza USB (dobrze pomyślane) oraz gniazdo do komunikacji i ładowania wbudowanego akumulatora. Nie ma natomiast regulacji głośności i sterowania odtwarzaczem. Można jedynie zatrzymać odtwarzanie lub odebrać połączenie. To jasno wskazuje, że nie mamy do czynienia z funkcjonalnością typową dla sprzętu mobilnego. Kłopotliwa jest tylko jasność niebieskiej diody podczas pracy w trybie bezprzewodowym. W ciemnym pokoju potrafi zrobić się naprawdę jasno... Sam zasięg komunikacji bezprzewodowej nie sprawia problemu, choć należy mieć na uwadze, że częstotliwości, w których pracuje nadajnik, nie "czują" się najlepiej w otoczeniu działających mikrofal czy bliskości routerów sieci Wi-Fi. Przy braku zbędnych zakłóceń zasięg pozwala na zmianę pomieszczenia i swobodne przemieszczanie się po domu (spokojnie można wyjść do ogrodu). Oczywiście im lepszy kodek, tym wymagana jest lepsza przepustowość i w przypadku stosowania LDAC-a wskazane jest, aby od nadajnika nie oddzielało nas kilka grubych ścian.
Na koniec zostawiłem sobie opis samych nauszników, bo są podobne do innych, znanych audiofilom konstrukcji HiFiMAN-a. Producent w swojej linii, umownie nazwijmy to "budżetowych" słuchawek, stosuje muszle o kształcie okrągłym, a w tych droższych - wydłużone, w kształcie łezki. Taki podział wynika z konstrukcji zastosowanych przetworników i budowy muszli. Devy swoim wygładem i ceną najbardziej przypominają model Sundara. Różnice oczywiście są, bo zastosowano między innymi inny kształt pałąka, nie mówiąc już o materiale, którym został obszyty. W ten sam sposób wykończono też pady. Wspomniane różnice, a także zastosowanie w kilku miejscach elementów plastikowych zamiast metalowych, przełożyły się na stosunkowo niską masę słuchawek (360 g). Praktyczna uwaga - jak zawsze w otwartych słuchawkach, nie ma praktycznie żadnej izolacji akustycznej, stąd słyszymy wszystko, co się dzieje dookoła, a odtwarzana muzyka też jest doskonale słyszalna dla ludzi z naszego otoczenia. Wszystko zależy od poziomu głośności. Jeśli chcemy wsłuchiwać się w szczegóły, nie męcząc uszu wysokim poziomem decybeli, musimy raczej poszukać cichego, odosobnionego miejsca.
Devy swoim wygładem i ceną najbardziej przypominają model Sundara. Różnice oczywiście są, bo zastosowano między innymi inny kształt pałąka, nie mówiąc już o materiale, którym został obszyty. W ten sam sposób wykończono też pady.Minusy? Zarówno pady, jak i pałąk wykończono skóropodobnym materiałem w dyskusyjnym, brązowym kolorze. Mnie to nie przeszkadza, ale wydaje mi się, ze konserwatystom bardziej przypadłaby do gustu uniwersalna czerń. Spodobało mi się natomiast to, że pady są hybrydowe - w części, która styka się ze skórą mamy zupełnie inny, przyjemny w dotyku materiał. Zapewnia to lepszy przepływ powietrza i nie szkodzi dobremu ułożeniu poduszek na skórze. Muszle mają wystarczający zapas przestrzeni, aby objąć uszy, a słuchawki można spokojne ułożyć na głowie tak, aby nie spadały. Metalowy pałąk ma zadowalający zakres regulacji, z klasycznym mechanizmem pozwalającym ustawić rozchylenie skokowo. Mimo, że mamy do czynienia ze słuchawkami - jak by nie patrzeć - bezprzewodowymi, konstrukcja pałąka nie jest składana, więc nie należy się z nim mocować, bo słuchawek nie uda nam się "spłaszczyć" i wsadzić do teczki. Najważniejsze jest jednak to, że Devy pozwalają na kilkugodzinne odsłuchy bez uczucia zmęczenia. Problemu nie sprawi nam ani grzanie i pocenie się skóry (jak to bywa w słuchawkach zamkniętych), ani zbyt duża masa, ani nacisk nauszników na głowę. Jest w porządku, a nawet bardzo w porządku.
Brzmienie
Podobnie jak w przypadku każdego nowego sprzętu, także słuchawki planarne wymagają wygrzewania. Producent nie podaje dokładnej wartości, ale dobrze jest pograć około 100-150 godzin zanim przetworniki się dotrą i ułożą. Odsłuchy, ze względu na różne typy połączenia, zostały wykonane dla każdego typu komunikacji oddzielnie. Na początek najważniejszy i chyba najbardziej oczywisty wniosek z odsłuchów - pod względem jakości dźwięku Devy najlepiej wypadły w klasycznym połączeniu przewodowym z dobrym wzmacniaczem, na drugim miejscu uplasowało się połączenie kablem USB, a na końcu - bezprzewodowe, w transmisji Bluetooth. Od razu uprzedzę, że od tej reguły mogą być pewne wyjątki, a ostatecznie wszystko będzie zależało od wykorzystanego sprzętu. W szczególności dotyczy to pierwszego i drugiego miejsca - jeśli nie dysponujemy wysokiej klasy przetwornikiem lub wzmacniaczem słuchawkowym, połączenie USB może okazać się lepsze niż standardowe wyjście 3,5 mm.
TEST: NuPrime ST-10 + ST-10M
Ogólnie Devy można określić jako bardzo dobrze i przyjemnie brzmiące słuchawki. Ich sygnatura dźwiękowa nie męczy i pozwala na długotrwałe odsłuchy niezależnie od typu komunikacji. Dodatkowo mają to do siebie, że im dłużej się ich słucha, tym coraz bardziej się je docenia. W mojej ocenie jest to bardzo dobra próba pogodzenia pewnej łagodności i równowagi w przekazie z odpowiednią dawką szczegółów, co zapewnia dobra rozdzielczość i przejrzystość. Przekaz jest właściwie liniowy i neutralny. Słuchawki niczego ze sobą nie zlewają i nie zamulają, ale także nie mamy tutaj do czynienia z ciężkim, ciemnym dźwiękiem. Można to określić jako przyjemna lekkość, ale z zachowaniem proporcji między szczegółowością a masywnością dźwięku. Rozpatrując zakres niskich tonów, na pewno znajdą się słuchawki, które potrafią zejść niżej (jak choćby wspomniane wcześniej Anandy BT), ale nie oznacza to, że basu jest mało. Jego ilość jest wystarczająca - entuzjastów muzyki elektronicznej z wyjątkowo niskimi pomrukami serwowanymi w dużych ilościach może nie zachwyci, ale w innych gatunkach, szczególnie podczas słuchania jazzu i klasyki będzie to już odpowiedni poziom. Inna sprawa, że wiele osób jest przyzwyczajonych do pewnego podbicia zakresu nikotynowego, czego w HiFiMAN-ach po prostu nie ma, stąd taki, a nie inny odbiór. Lepsze efekty w zakresie niskotonowym można uzyskać korzystając z połączenia przewodowego. Wtedy lepiej słychać teksturę basu, choć w dalszym ciągu nie będziemy mieli ekstremalnie niskiego zejścia. Większą role odgrywa tutaj kontrola i spójność niskich tonów.
Devy najlepiej czują się w zakresie średnich tonów i tutaj są w stanie pokazać więcej zalet swoich wyjątkowych przetworników. Średnica jest bardzo realistyczna i przyjemna w odbiorze. Szczególnie dobrze to słychać w przypadku wokali, w szczególności żeńskich (Jill Barker). Z jednej strony mamy dobrą przejrzystość, z drugiej zaś energia zakresu średniotonowego powoduje, że w brzmieniu nie ma żadnej ostrości. Jest wręcz pewna łagodność, i to wszystko przy zachowaniu jak najlepszego wglądu w nagrania. Daje się nawet zauważyć pewne uprzywilejowanie wokali. Są one pokazywane jakby z przodu, a dopiero krok za nimi znajduje się cała reszta. Mimo takiej prezentacji nie tracimy informacji w ścieżce instrumentalnej i spokojnie jesteśmy w stanie wyłowić wiele szczegółów, czasami po ponownym przesłuchaniu danego utworu. Z tego, co pamiętam, w porównaniu do dużo droższego modelu Ananda BT wydajność opisywanych słuchawek w zakresie średniotonowym jest w mojej ocenie bardzo podobna. Nie tracimy zbyt wiele na szczegółowości i rozdzielczości. Różnicę widać dopiero w przestrzeni i ilości powietrza pomiędzy instrumentami. Wysokie tony są kontynuacją tego, co słyszeliśmy w zakresie średniotonowym. Otrzymujemy bardzo dobry wgląd w nagranie z dużą ilością szczegółów. Jak na tak niedrogie słuchawki, mikrodynamika jest naprawdę imponująca. Jest przestrzeń i powietrze. Nie nazwałbym HiFiMAN-ów jasnymi, bo w mojej ocenie góry pasma jest tyle, ile trzeba. W dalszym ciągu mówimy o bardzo realistycznym i przyjemnym przekazie. Oczywiście można w tym zakresie pokazać więcej, ale w tym przypadku producent wstrzelił się w idealny kompromis między ilością szczegółów a przyjemnością słuchania. Muzyka nie płynie do uszu, ale wręcz przepływa przez naszą głowę. Przepraszam za owo dziwaczne wytłumaczenie, ale nie wiem, jak to inaczej zobrazować. Zakładamy słuchawki, zamykamy oczy i słuchamy. Nie tracimy szczegółów, ale odbieramy brzmienie jako płynne i muzykalne.
Na koniec zostawiłem opis przestrzeni, której przecież po słuchawkach planarnych można oczekiwać. Niektórzy będą się spodziewali niesamowicie rozległej stereofonii, jednak Devy stawiają tutaj na pewien rodzaj intymności. Ze względu na uprzywilejowanie wokali, są one prezentowane bliżej, z przodu, a dopiero od tego miejsca scena rozrasta się na różne strony. HiFiMAN-y lubią grać bardziej do przodu niż na boki. Nie mamy tu do czynienia z rozbudowaną sceną otaczającą głowę, ale raczej z dobrym wglądem wgłąb nagrań. Aby uzyskać w tym temacie jeszcze więcej, trzeba będzie sięgnąć po znacznie droższe nauszniki. Nie oznacza to, że temu elementowi prezentacji można coś zarzucić. To raczej konsekwencja pewnych wyborów przy strojeniu konkretnego modelu. Jeżeli już mam się do czegoś przyczepić, narzekałbym na sposób prezentacji warstw w nagraniu i ogólnego wrażenie trójwymiarowości. Z drugiej strony mamy tu bardzo dobrą separację, która nadrabia ten nieco zagęszczony, skoncentrowany na wokalach sposób budowania przestrzeni. Jest to kolejny element wzmacniający poczucie spójności brzmienia i przewagę prezentacji całościowej nad analitycznością. Taki dźwięk jest po prostu bardzo przyjemny i według mnie ciężko będzie znaleźć osobę, której nie przypadnie on do gustu.
Dla niektórych będzie to zaskoczenie, ale jednak sprzęt, a nawet wersja systemu operacyjnego też ma wpływ na brzmienie. W połączeniu USB wiele zależy od kabla i rezygnacji z zasilania w czasie odsłuchów (funkcja dostępna w ramach modułu Bluemini)Na koniec kilka słów dotyczących sprzętu towarzyszącego i jego wpływu na wydajność opisywanych nauszników. Po pierwsze, kluczowa jest jakość źródła, zarówno w rozumieniu użytego sprzętu, jak i nagrania. Z telefonów miałem do dyspozycji LG V40 ThinQ, Samsunga Galaxy S7 i iPhone'a 6s . W przypadku Androida zawsze korzystałem z kodeka LDAC, a na iPhonie - AAC. O ile różnice pomiędzy dwoma różnymi systemami są jednoznaczne (LDAC jest bardziej dojrzałym kodekiem - zawsze pracował w parametrach 32 bit/96 kHz), o tyle bardzo ciekawe okazało się porównania Androida z Androidem, gdzie nawet w połączeniu Bluetooth słychać było wyraźną różnicę. Krótko mówiąc, im nowsza implementacja sprzętowa nadajnika Bluetooth w telefonie, tym lepszy był efekt. Dla niektórych będzie to zaskoczenie, ale jednak sprzęt, a nawet wersja systemu operacyjnego też ma wpływ na brzmienie. W połączeniu USB wiele zależy od kabla i rezygnacji z zasilania w czasie odsłuchów (funkcja dostępna w ramach modułu Bluemini). Na koniec eksperyment, o którym celowo nie wspominałem, bo w przypadku tak niedrogich słuchawek niewielu użytkowników będzie miało okazję go przeprowadzić. Otóż słuchawki najlepiej zagrały nie z komputerem, ale o wiele lepszym źródłem USB w postaci streamera Auralic Aries G1. Implementacja DAC-a w module Bluemini jest na tyle dobra, że Auralic rozpoznał go jako oddzielny DAC. Trzeba tylko zwrócić uwagę na ustawienie regulacji głośności, bo słuchawki jej nie mają. O to, że przetwornikom coś się stanie akurat bym się nie martwił (Bluemini ma wystarczającą wydajność, ale daleko mu do poziomu wytrzymałości mocowej słuchawek). Bardziej mam na myśli nasze uszy. Co tu dużo mówić, włączanie słuchawek ustawionych na pełną moc na pewno nie jest dobrym pomysłem. Trzeba zawczasu zadbać o to, aby głośność była mniejsza już na urządzeniu źródłowym. Jeśli zaś chodzi o klasyczne połączenie z wykorzystaniem kabla analogowego, sprawdza się stara zasada mówiąca, że im lepszy mamy wzmacniacz, tym lepszy dźwięk uzyskamy. Zaczynając od tych wbudowanych w telefony, najlepiej wypadł odsłuch na LG V40 ThinQ (swego czasu określanego jako najbardziej audiofilski smartfon na rynku). Jeżeli chcemy w pełni wykorzystać w pełni możliwości HiFiMAN-ów, warto pokusić się o skorzystanie z połączenia zbalansowanego, bo słuchawki takowe umożliwiają. Zresztą już w połączeniu niezbalansowanym potrafią pokazać swoje zalety. Najważniejsze jest jednak to, że między poszczególnymi trybami pracy możemy przełączać się bez większego problemu, a jeśli korzystamy z kabla analogowego, możemy w tym czasie ładować moduł Bluemini, który przyda nam się podczas wypadu na miasto, wideokonferencji lub wieczornego seansu filmowego. Bardziej uniwersalnych słuchawek można ze świecą szukać. A takich, które dodatkowo mają przetworniki ortodynamiczne i kosztują 1695 zł - chyba nawet ze szperaczem.
Budowa i parametry
HiFiMAN Deva to otwarte słuchawki planarne z odbiornikiem Bluetooth Bluemini i przetwornikiem USB. Producent twierdzi, że jest to jedyny słuszny wybór dla wszystkich, którzy oczekują najwyższej jakości dźwięku, ale nie mogą zdecydować, czy preferują wygodę zapewnianą przez połączenie Bluetooth, czy kable zapewniające najlepsze możliwe brzmienie. Devy oferują użytkownikowi trzy możliwości połączenia - cyfrowo (za pomocą kabla USB), analogowo (z użyciem klasycznej wtyczki 3,5 mm) oraz bezprzewodowo (za pomocą standardowej łączności Bluetooth). Należy jednak zauważyć, że połączenie bez wykorzystania kabli jest możliwe dzięki specjalnemu adapterowi Bluemini, który jest w istocie nakładką na jeden z nauszników i jest wyposażony w tradycyjną wtyczkę 3,5 mm. Jak informuje producent, wysoka jakość dźwięku oraz minimalizacja opóźnień są możliwe dzięki wykorzystaniu najnowocześniejszych i najpopularniejszych kodeków Qualcomm aptX HD oraz LDAC. Adapter Bluemini podłączany jest do słuchawek za pomocą tradycyjnego gniazda analogowego. Czarny moduł odbiornika został dopasowany do kształtu lewego nausznika, w którym znajduje się gniazdo 3,5 mm. Dzięki wbudowanemu przetwornikowi, Deva umożliwia także transfer plików w jakości do 24 bit/192 kHz za pomocą kabla USB typu C, dzięki któremu bez problemu odczytamy pliki muzyczne z telefonu czy komputera. Użytkownikom pozwoli to wyeliminować konieczność użycia zewnętrznego DAC-a, a tym samym uzyskanie wysokiej jakości brzmienia bez dodatkowych akcesoriów. Do budowy słuchawek wykorzystano znaną i sprawdzoną już w innych konstrukcjach membranę NsD (NEO supernano Diaphragm), która jest aż o 80% cieńsza od poprzednich projektów marki. Taka konstrukcja ma zapewniać wysoką responsywność dźwięku i dokładne obrazowanie przestrzenne. Jeśli chodzi o parametry, które wprawdzie zainteresują nas tylko przy klasycznym połączeniu przewodowym, Devy charakteryzują się 18-Ω impedancją i 93,5-dB skutecznością. Zgodnie z danymi producenta, czas pracy modułu Bluemini na jednym ładowaniu waha się od 7 do 10 godzin.
Werdykt
Rzadko kiedy mam do czynienia z tak uniwersalnym produktem. Devy obsługują właściwie każdy z znanych mi sposobów słuchania. Moduł Bluemini jest na tyle wydajny i dobry jakościowo, że w wielu przypadkach, gdy nie będziemy dysponować wyraźnie lepszym źródłem, różnice w jakości dźwięku między połączeniem przewodowym a bezprzewodowym zaczną się zacierać. Co by nie mówić, tak dobrze zrealizowane połączenie Bluetooth pozwala już wejść w świat zarezerwowany wcześniej dla audiofilskich słuchawek przewodowych. Jeżeli nie chcemy przekroczyć bariery dwóch tysięcy złotych, dla większości melomanów nowe HiFiMAN-y mogą być końcem poszukiwań. Patrząc na to, co oferują i ile kosztują, nie mam uwag. Może nie jest to jeszcze interes życia, ale dobry zakup - na pewno.
Dane techniczne
Typ słuchawek: planarne, otwarte, wokółuszne
Impedancja: 18 Ω
Skuteczność: 93,5 dB
Stosunek sygnał/szum (Bluemini): 95 dB
Zniekształcenia (Bluemini): < 0,1%
Pasmo przenoszenia: 20 Hz - 20 kHz
Łączność: analogowa (3,5 mm), cyfrowa (USB), bezprzewodowa (Bluetooth)
Obsługiwane kodeki Bluetooth: aptX, aptX HD, AAC, SBC, LDAC
Masa: 360 g (słuchawki), 25 g (Bluemini)
Cena: 1695 zł
Konfiguracja
LG V40 ThinQ, Smasung Galaxy S7, iPhone 6s, Auralic Aries G1, Audiobyte Black Dragon, Audiobyte Hydra Z, KBL Sound Red Eye, Audioquest Cinnamon, Tomanek TAP 8, Furutech FP-3TS762, KBL Soud Fluid.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Tłumienie hałasu
Cena
Nagroda
Komentarze