AVM Inspiration CS 2.3
- Kategoria: Systemy stereo
- Tomasz Karasiński
Jeśli uważacie, że miłośnicy wysokiej klasy sprzętu audio to dinozaury, wąsaci malkontenci bojkotujący wszystkie nowe rozwiązania techniczne, wzdychający do wzmacniaczy lampowych, gramofonów i głośników tubowych, z pewnością macie trochę racji. Nie da się bowiem nie zauważyć tego, że taka staromodna elektronika częstokroć prezentuje znacznie wyższy poziom jakościowy - mam tu na myśli zarówno wykonanie, jak i brzmienie - niż ta produkowana obecnie. Mimo to czas potrafi kompletnie zmienić nastawienie nawet najbardziej zatwardziałych tradycjonalistów. Kiedy w sprzedaży pojawiły się pierwsze odtwarzacze płyt kompaktowych, audiofile ich nienawidzili. Mówili, że brzmią sztucznie, płasko i nienaturalnie. Hejt był tak powszechny, że słowo "cyfrowy" używane w odniesieniu do dźwięku ma skrajnie negatywne znaczenie. Podobnie jak "tranzystorowy" - określenie, które upowszechniło się, gdy wzmacniacze półprzewodnikowe zaczęły wypierać konstrukcje lampowe. A dziś? Dziś pasjonaci grającej aparatury zachwycają się tranzystorowymi piecykami, a spora część z nich broni także cedeków, twierdząc, że sa one jedynym godnym uwagi nośnikiem, łączącym wysoką jakość brzmienia z wygodą użytkowania. Audiofile uparcie hejtowali niemal wszystko - systemy wielokanałowe, wzmacniacze impulsowe, pliki, streaming i oczywiście systemy all-in-one. Można odnieść wrażenie, że jeśli coś jest większe, bardziej rozbudowane, droższe i wykorzystuje technologie stare jak świat, będą się do tego modlić, a jeżeli jest bardziej kompaktowe, praktyczne i nowoczesne, rzucą się na to z widłami i pochodniami. Takie są jednak początki, a później przychodzi taki moment, kiedy ci sami ludzie zaczynają pytać, jaki streamer wybrać albo jakim systemem all-in-one mogliby zastąpić swoją wieżę. Obecnie ten trend jest na tyle silny, że duży ruch zapanował nawet w segmencie jednopudełkowców z bardzo wysokiej półki. Jednym z nich jest AVM CS 2.3.
Firma AVM (Audio Video Manufaktur) została założona w 1986 roku w Badenii i od samego początku tworzyła sprzęt dla bardzo wymagających melomanów. Do życia powołali ją dwaj projektanci - Robert Winiarski i Günther Mania. Ich pierwszy produkt, monoblok oznaczony symbolem M1 niemal z dnia na dzień stał się rynkowym hitem. W samych Niemczech sprzedano ponad dziesięć tysięcy sztuk tego piecyka. Niektórzy powiedzą, że skoro każdy klient potrzebował co najmniej dwóch egzemplarzy, to wychodzi nam 5000 klientów, co w 80-milionowym kraju nie robi już takiego wrażenia. Chętnie zobaczyłbym jednak, jak debiutujące, polskie firmy znajdują pięć tysięcy osób chcących kupić audiofilskie, hi-endowe monobloki ozdobione logiem, którego nikt nie kojarzy. Większość może tylko pomarzyć o takim starcie. W Polsce o urządzeniach AVM-a zrobiło się głośno dopiero w latach dziewięćdziesiątych, za co odpowiadały przede wszystkim znakomicie zaprojektowane odtwarzacze płyt kompaktowych. Później historia trochę się urywa. Być może Niemcy nie mieli pomysłu na wejście w świat plików, może sprzedaż przyhamowała, a może po prostu komuś zabrakło energii, aby rozwijać firmę z takim samym zapałem. Wszystko wskazuje na to, że pierwszą dekadę nowego tysiąclecia AVM praktycznie przespał. Przełom nastąpił w 2010 roku, kiedy to firmę przejął Udo Besser, pełniący wcześniej funkcję dyrektora zarządzającego w Burmesterze. Udo miał głowę pełną pomysłów, a AVM był idealną bazą do ich urzeczywistnienia. Zespołem projektantów wciąż kieruje Günther Mania, ale po objęciu władzy przez nowego właściciela firma zaczęła śmigać aż miło.
W katalogu znajdziemy nie tylko wzmacniacze i odtwarzacze srebrnych krążków, ale też streamery, przetworniki i systemy all-in-one. Zainwestowano też w software, tworząc własną aplikację na urządzenia mobilne. Nie da się ukryć, że sprawy zaczęły iść w naprawdę dobrym kierunku. Udo Besser tchnął w AVM-a sporo energii, ale nie zapomniał o historii i filozofii tej marki, zachowując jej typowo niemieckie podejście do kwestii produkcyjnych, kontroli jakości i szeroko pojętej solidności. Fabryka znajduje się w miejscowości Malsch nieopodal Karsruhe. Nie jest to jednak zakład, w którym gotowe wzmacniacze z Chin są sprawdzane i przepakowywane w ładniejsze pudełka. Niemcy cenią sobie części od lokalnych poddostawców i dokładną, ręczną robotę. Nawet metalowe płyty, z których składane są obudowy, dostarczają im podwykonawcy z Badenii. Teoretycznie to tylko kawałki aluminium, które można by było sprowadzić z Tajwanu albo Indonezji, ale ludzie z AVM-a uważają, że czasami warto zapłacić za elementy najwyższej jakości. "Każdy element ma swoje jasno określone zadanie i okazało się, że często najprostsza koncepcja obwodu działa najlepiej. Część, której tam nie ma, nie może wpływać na muzykę, nie generuje niepotrzebnych kosztów i nigdy nie może być wadliwa. Komponenty hi-fi to nie tylko rzeczy techniczne, przede wszystkim są częścią domu naszych klientów, dlatego przywiązujemy dużą wagę do tworzenia wspaniale wyglądających produktów. Aby zrealizować tę filozofię, wszystkie komponenty AVM produkujemy we własnej fabryce w południowych Niemczech i zachowujemy cały dział projektów i rozwoju w naszej siedzibie. Mocno wierzymy, że metoda prób i błędów rzadko prowadzi do dobrze brzmiącego sprzętu hi-fi. Dlatego nie tworzymy niepotrzebnie skomplikowanych obwodów, które do prawidłowego funkcjonowania zawsze potrzebują wielu elementów kompensacyjnych." - przeczytamy na stronie AVM-a. Brzmi nieźle, ale czy tak samo sprawy mają się w rzeczywistości?
Wygląd i funkcjonalność
Inspiration CS 2.3 jest następcą modelu CS 2.2, który miałem przyjemność testować ponad trzy lata temu. Zanim mu się przyjrzymy, chciałbym zwrócić uwagę na opakowanie i wyposażenie dodatkowe. Rozpakowując sprzęt z wysokiej półki, możemy natknąć się na różnego rodzaju drobiazgi i dokładnie tak było w tym przypadku. Z głównego kartonu musimy najpierw wyciągnąć katalog i instrukcję obsługi oraz mniejsze pudełko zawierające bawełniane rękawiczki, przewód zasilający, dwie plastikowe antenki, płaski skórzany portfel z zabezpieczeniem RFID (wewnątrz umieszczono kartę posiadacza urządzenia z numerem seryjnym i podpisem oraz kupon z kodem pozwalającym na wypróbowanie oprogramowania Roon przez dwa miesiące) oraz sześć wtyków RCA z oznaczeniami impedancji - 100 Ω, 200 Ω i 1 kΩ. Świeżo upieczony nabywca AVM-a powinien uśmiechnąć się jeszcze zanim zobaczy swój nowy sprzęt, który został zabezpieczony miękkim woreczkiem z gumką. W komplecie zabrakło mi jedynie pilota. Okazuje się, że można go kupić osobno, ale skoro urządzenie łączy się z siecią i możemy nim sterować za pomocą firmowej aplikacji, zdalne sterowanie w formie tradycyjnej stało się opcją, a nie koniecznością. Moim zdaniem producent mógłby jednak przełknąć ten koszt i dorzucić jakieś małe, metalowe cacko do każdego egzemplarza CS 2.3, ponieważ nie jest to tani sprzęt, a grzebanie w smartfonie nie zawsze jest tak wygodne jak obsługiwanie systemu pilotem. Zrozumiałbym to, gdybyśmy mieli do czynienia z klockiem nastawionym na streaming, ale opisywany model zawiera nawet transport CD, więc odczytuję to jako niekonsekwencję. CS 2.3 miał być urządzeniem dla wszystkich - zarówno dla tych, którzy mają bogatą kolekcję cedeków, jak i tych, którzy opowiadają się za plikami i streamingiem, a może nawet zechcą podłączyć swój zestaw stereo do telewizora, aby móc oglądać filmy i seriale z dźwiękiem, który zmiażdży każdy soundbar. A skoro tak, ze sterowaniem powinno być tak samo - dla jednych aplikacja, dla innych klasyczny pilot. Swoją drogą, jeśli już od dawna nie korzystacie z płyt kompaktowych, w ofercie AVM-a pojawił się model AS 2.3, czyli nieco tańszy odpowiednik testowanego CS 2.3 bez transportu.
TEST: AVM Inspiration CS 2.2
Z zewnątrz urządzenie prezentuje się niemal dokładnie tak samo jak jego poprzednik. Patrząc na ich zdjęcia, można wręcz pobawić się w "znajdź trzy różnice". Pierwszą i najbardziej oczywistą jest większy, bardziej nowoczesny ekran, który na dodatek stał się dotykowy i reaguje na zbliżenie dłoni. W związku z tym można było wyeliminować przyciski, które w modelu CS 2.2 znajdowały się bezpośrednio pod wyświetlaczem. W praktyce wygląda to tak, że podczas pracy widzimy dane na temat odtwarzanego utworu, a gdy zbliżymy palec do ekranu, jego zawartość się zmienia - na dole pojawiają się kropki zastępujące przyciski, a nad nimi widać symbole funkcji, których w danym momencie możemy użyć. O ile sam pomysł mi się podoba, o tyle działanie owych "przycisków" nie wzbudziło mojego zaufania. Czasami po prostu nie reagują i trzeba spróbować ponownie. Ciekawe jest natomiast to, że przyciski mogą zmienić się w zależności od tego, co akurat robimy. Przykładowo, podczas odtwarzania płyty nie zobaczymy komendy wysunięcia krążka, ale jeśli naciśniemy "stop", ta pojawi się w jego miejscu. Najbardziej brakowało mi w tym wszystkim przycisku uruchamiającego tryb czuwania. Co prawda sprzęt powinien sam wyłączyć się po pewnym czasie nieaktywności, ale jestem przyzwyczajony do tego, że kiedy kończę odsłuch i wychodzę z pokoju, wyłączam wszystko ręcznie. Jak to się robi w AVM-ie? Serio, nie wiem. Najprościej zrobić to za pomocą aplikacji. Trzecią różnicą jest spłaszczenie przycisków zlokalizowanych obok płaskiego potencjometru i zamiana czarnego wyjścia słuchawkowego na srebrne. CS 2.3 jest jednym z niewielu urządzeń, których front jest równiusieńki, mimo że nie jest to jeden wielki ekran. Podobnie jak w przypadku poprzednika, największe wrażenie robi jednak sama obudowa. Jest przepiękna. Złożona z aluminiowych płyt bryła może być ozdobą każdego wnętrza, a w jej ustawieniu z pewnością pomoże fakt, że mamy do czynienia z klockiem w formacie 3/4 (34 cm szerokości zamiast standardowych 43-44). Mało? W takim razie powinniście zobaczyć dostępne wersje kolorystyczne - srebrną, czarną, czerwoną, niebieską i chyba najbardziej odjazdową, chromowaną (producent nazywa ją Cellini).
Jednym z największych atutów bohatera naszego testu jest jego wszechstronność i uniwersalność. CS 2.3 jest jednym z tych urządzeń, które można polecić melomanom niezdecydowanym oraz tym, którzy korzystają z wielu źródeł i właśnie dlatego, a nie ze względu na oszczędność miejsca, chcą zastąpić klasyczną wieżę jednym klockiem. Płyty kompaktowe? Nie ma problemu. Co prawda mamy tu napęd szczelinowy, a więc rozwiązanie, za którym miłośnicy srebrnych krążków nie przepadają, ale nie oszukujmy się, nie jest to najgorsza rzecz na świecie i ma tyle samo minusów, co plastikowa szuflada, która wyjeżdżając z urządzenia, wpada w widoczne gołym okiem i wyraźnie słyszalne wibracje. Streaming? Tutaj Niemcy naprawdę zaszaleli, tworząc nowy silnik X-Stream Engine, umożliwiający obsługę najpopularniejszych formatów audio wysokiej rozdzielczości, w tym DSD256. Rozwiązanie AVM-a wykorzystuje autorskie oprogramowanie i może być aktualizowane. Już pierwszego dnia testu, po podłączeniu systemu do sieci i odpaleniu aplikacji, zostałem poproszony o zatwierdzenie takiego update'u, więc nie jest to jedna z tych historii, kiedy producent obiecuje aktualizacje, a następnie przez rok w temacie nie dzieje się nic. Na wyposażeniu modelu Inspiration CS 2.3 nie zabrakło interfejsu HDMI (z obsługą ARC, czyli zwrotnego kanału audio) ani łączności Bluetooth. Dostępne są także wejścia i wyjścia cyfrowe audio (koaksjalne i optyczne), a także złącze USB-A. Wejście gramofonowe jest natomiast kompatybilne z wkładkami MM i MC. Owe wtyczki z oznaczeniami impedancji, które znajdziemy w pudełku z akcesoriami, mają nam pomóc w dopasowaniu charakterystyki wbudowanego phono stage'a do używanej przez nas wkładki. Należy je wsunąć do gniazd opisanych jako "Load", tuż obok wejścia gramofonowego. Cała sekcja cyfrowa została opracowana na nowo. Zastosowano w niej przetwornik cyfrowo-analogowy ESS 9038 Q2M. Całkowicie nowa jest też końcówka mocy, bazująca na większym modelu CS 8.3. Moc wyjściowa podawana przez producenta to 140 W na kanał przy 4 Ω. To ciekawe, bowiem poprzednik przy takim obciążeniu oferował aż 165 W. Jeśli mam być szczery, nie robi mi to żadnej różnicy, bo z takim napędem każde normalne kolumny powinny obudzić się do życia.
W sprzęcie audio coraz ważniejsza jest warstwa software'owa, w tym aplikacja służąca do obsługi systemu i odtwarzania muzyki. Dlatego właśnie niemiecka manufaktura stworzyła zupełnie apkę AVM RC X, która jest naprawdę świetna. Błyskawicznie znajduje nasze urządzenie i pozwala poustawiać w nim tyle rzeczy, że nawet po kilku dniach towarzyszyło mi wrażenie, że nie odkryłem jeszcze wszystkiego. Możemy nawet zmienić tryb pracy wyświetlacza, aby zawsze był na nim widoczny poziom głośności, albo zdecydować, czy opisy odtwarzanych utworów mają być przewijane, gdy na ekranie zabraknie miejsca, czy nie. Szkoda, że odkryłem tę funkcję dopiero po zakończeniu sesji zdjęciowej. Zmiana wejść, regulacja barwy, ustawienia dotyczące najmniejszych drobiazgów, nawet włączenie lub wyłączenie końcówki mocy - aplikacja AVM-a ma naprawdę duże możliwości. Jedyny problem jest taki, że wielu użytkowników i tak będzie z niej korzystało wyłącznie po to, aby pogrzebać w ustawieniach. Resztę może bowiem załatwić Spotify Connect, AirPlay 2 albo Roon. Niestety brakuje TIDAL-a Connect, więc melomani mocno związani z tym serwisem będą musieli po prostu zalogować się do niego w aplikacji AVM-a, co na dłuższą metę nie jest tak wygodne jak korzystanie z TIDAL-a bez żadnych nakładek (podobno opcja TIDAL Connect ma się pojawić w ramach jednej z kolejnych aktualizacji oprogramowania). Problem może oczywiście rozwiązać Roon i coś mi mówi, że wielu posiadaczy tego urządzenia zainwestuje w to udogodnienie. Szkoda, że jest to drogi system, a niebawem ma być jeszcze droższy (teraz ci, którzy wykupili pakiet dożywotni, mogą poczuć się wygrani). Na pokładzie jest też Bluetooth, ale w wersji 4.2 i to znów może być podstawą do narzekania. Nie żeby klientom jakoś naprawdę dramatycznie na tym zależało, ale w takim urządzeniu wszystko powinno być na wypasie, najnowsze, nawet Bluetooth, z którego normalny użytkownik będzie korzystał rzadko albo wcale.
CS 2.3 jest jednym z tych urządzeń, które można polecić melomanom niezdecydowanym oraz tym, którzy korzystają z wielu źródeł i właśnie dlatego, a nie ze względu na oszczędność miejsca, chcą zastąpić klasyczną wieżę jednym klockiem.A może się mylę? Może nie dość, że będzie korzystał, to jeszcze nie będzie nawet zdawał sobie sprawy z tego, czy między 4.2 a 5.1 jest jakaś różnica? Wydawałoby się, że Inspiration CS 2.3 trafi wyłącznie w ręce osób świadomych jego potencjału, ale pozostaje jeszcze spora grupa klientów, których przyciągną jego wygląd, funkcjonalność i pochodzenie, a sprawy techniczne i brzmienie nie będą ich przesadnie interesowały. Niedawno odwiedziłem znajomego, który podczas imprezy puszczał muzykę z... jacuzzi. Nikt akurat nie chciał się kąpać, ale była podświetlana na fioletowo woda i muzyka z telefonu, lecąca przez głośniki w tej ogrodowej wannie, która kosztowała kilkadziesiąt tysięcy złotych. AVM też mógłby wylądować w jego domu i wiecie, co interesowałoby go najbardziej? Że jest to niewielki klocek, który w towarzystwie ładnych kolumn potrafi praktycznie wszystko, że można go podłączyć do telewizora, że jest to ekskluzywny, niemiecki sprzęt i że można wybrać wersję czerwoną albo lśniącą niczym lustro. I tyle. Całe to gadanie o wersjach Bluetooth i impulsowych końcówkach mocy obchodziłoby go tyle, co pozostawiona przez niedoświadczoną sprzątaczkę rysa na blacie kuchennym w jego poprzednim domu. Kiedy audiofile będą rozprawiali nad wyższością klasy AB nad klasą D, tacy ludzie odpalą sobie AVM-a, posłuchają muzyki 15 minut, a potem zaczną zastanawiać się nad kolejnymi "inwestycjami". A skoro już przy tym jesteśmy, dla większości zainteresowanych największą wadą opisywanego modelu będzie cena. 26990 zł to sporo, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że do pełni szczęścia potrzebne są już tylko kolumny i kable. Inflacja po raz kolejny dała nam się we znaki, ponieważ trzy lata temu za Inspiration CS 2.2 trzeba było zapłacić 19999 zł. Problemem jest nie tylko sama kwota, ale również to, że stawia ona bohatera naszego testu obok bardzo mocnych rywali, takich jak Naim Uniti Nova, Devialet Expert 140 Pro, T+A R 1000 E, Primare I35 Prisma, Hegel H390 czy Lyngdorf TDAI-3400. Rodzi się oczywiste pytanie - czy kupno AVM-a ma sens? Na korzyść niemieckiego kombajnu przemawia jego wyposażenie. Rzadko który rywal może pochwalić się tyloma gniazdami i funkcjami oraz tak rozbudowaną aplikacją sterującą. Jak to zwykle bywa, wszystko zależy od tego, co Inspiration CS 2.3 pokaże w odsłuchu.
Brzmienie
Przystępując do tego etapu testu, zacząłem zastanawiać się, czy przypadkiem za chwilę nie będę musiał znaleźć sposobu, aby napisać to samo, co w recenzji modelu Inspiration CS 2.2, tylko innymi słowami. Wydaje się bowiem, że mamy do czynienia z tym samym klockiem, a wprowadzone przez producenta modyfikacje ograniczyły się do kwestii estetycznych i funkcjonalnych, takich jak powiększony wyświetlacz, spłaszczone przyciski czy nowa aplikacja na urządzenia mobilne. Na szczęście do tego momentu zdążyłem już odrobić lekcje i poczytać co nieco o tym urządzeniu, co doprowadziło mnie do prostego wniosku - jest to całkowicie nowy sprzęt, który z poprzednikiem łączy jedynie obudowa. Architektura wewnętrzna została zmieniona w taki sposób, że na zdjęciach wnętrza zgadza się właściwie tylko umiejscowienie transportu optycznego. Jeśli mam być szczery, nie potrafię znaleźć logicznego wytłumaczenia takiej rewolucji, ponieważ Inspiration CS 2.2 sprawował się świetnie. W porządku, rozumiem postęp w dziedzinie układów odpowiedzialnych za łączność i funkcje strumieniowe, ale Niemcy poszli za ciosem i zmienili również końcówkę mocy, przedwzmacniacz gramofonowy, przetwornik, zasilacz - no, kurczę, wszystko. Na papierze wygląda to świetnie, ponieważ w nowym modelu wprowadzono wiele funkcji, których brakowało poprzednikowi. Dotarłem nawet do udostępnionej przez producenta prezentacji, gdzie wyższość opisywanego systemu nad jego poprzednim wcieleniem została udowodniona niemalże w sposób matematyczny. No wiecie, to Niemcy, więc mamy mnóstwo liczb, tabelek i wykresów. Na logikę ciężko z tym dyskutować. Ale kiedy stare bebechy wyrzuca się do kosza, zastępując je nowymi, brzmienie niemal na pewno nie będzie takie samo. I nie jest.
PORADNIK: Jak wybrać kolumny
Starszy model chwaliłem głównie za neutralność, rewelacyjną dynamikę i coś, co można nazwać siłą przekonywania. Inspiration CS 2.2 był jednym z niewielu systemów all-in-one grających tak dobrze, że ani przez chwilę nie miało się poczucia, że wepchnięcie całej elektroniki do jednego pudełka musi oznaczać kompromis w takiej czy innej dziedzinie. "Kiedy Inspiration CS 2.2 zaczął grać, stało się jasne, że mamy do czynienia z kolejnym urządzeniem, które spokojnie poradziłoby sobie w starciu z porównywalnym cenowo systemem złożonym z kilku oddzielnych komponentów. Dosłownie po dziesięciu minutach odsłuchu wiedziałem już, że jest dobrze." - napisałem w tamtej recenzji i doskonale pamiętam, że kombajn AVM-a zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Inspiration CS 2.3 zaczął inaczej. Być może była to kwestia innej charakterystyki pracy potencjometru, a może zupełnie nowej końcówki mocy, ale nie czułem się, jakby jeden nierozważny ruch palca po ekranie smartfona miał doprowadzić do wysadzenia kolumn w powietrze. Żebyśmy nie zrozumieli się źle - niemiecki jednopudełkowiec potrafi zagrać głośno, ale trzeba go do tego sprowokować. Mniej więcej do jednej trzeciej skali możemy się poruszać swobodnie, bowiem nic strasznego się nie dzieje. Dopiero potem, a tak naprawdę po przekroczeniu "godziny dwunastej" (wiem, w opisie urządzenia z cyfrowym potencjometrem nie ma to sensu, ale tak się przyzwyczaiłem) urządzenie startuje i zaczyna pompować w kable zauważalnie większą dawkę prądu. To oczywiście dobra informacja dla wszystkich, którzy lubią słuchać muzyki stosunkowo cicho, bez dyskotekowego łomotu. Poziom decybeli można bowiem wyregulować bardzo, ale to bardzo precyzyjnie. Co poza tym? Podobnie jak poprzednik, Inspiration CS 2.3 gra dość neutralnie - zarówno w sensie równowagi tonalnej, jak i barwy. Jest dół, środek i góra. Nic nie wybija się na pierwszy plan, chyba że skorzystamy z korektora. Generalnie jest naprawdę nieźle, choć w większości aspektów jest to po prostu dźwięk z kategorii "nic nie razi, ale też nic jakoś szczególnie nie zachwyca".
W tym momencie muszę jednak darować sobie dalsze dywagacje na temat niskich czy wysokich tonów, ponieważ w brzmieniu Inspiration CS 2.3 jest jedna rzecz, która definiuje je tak mocno, że wszelkie pozostałe kwestie schodzą na dalszy plan. Chodzi o przestrzeń. Tak jak w starszym modelu sprawą numer jeden i zarazem największym atutem urządzenia była dynamika, tak tutaj o naszym odbiorze dźwięku i o ostatecznej decyzji wszystkich, którzy zdecydują się na odsłuch, przesądzi stereofonia. Jest tak obszerna, tak trójwymiarowa, tak oderwana od głośników, że w pierwszej chwili jest to niemalże nienaturalne. Można odnieść wrażenie, że Inspiration CS 2.3 ma jakiś włączony na stałe układ odpowiedzialny za uprzestrzennienie dźwięku - coś w rodzaju trybu surround lub procesora DSP, którego zadaniem jest zmuszenie kolumn do grania bardziej na boki niż do środka. Czasami, na przykład podczas słuchania nagrań koncertowych, można zaobserwować efekty, których nie boję się nazwać kinowymi - odgłosy dobiegające jakby z boku, wrażenie rozwarstwienia się dźwięku na kilka osobnych warstw i inne tego rodzaju atrakcje, których w systemach stereo doświadczamy raczej rzadko, a w tych z najwyższej półki praktycznie nigdy. Oczywiście nie mam tu na myśli tego, że zestawy dwukanałowe nie potrafią wygenerować realistycznego obrazu stereo. Potrafią, ale robią to w zupełnie inny, moim zdaniem bardziej fizjologiczny sposób. Tutaj natomiast dostajemy przestrzeń rodem z soundbarów, w których kilkanaście głośników wali dźwiękiem na boki i w sufit, aby odbite od ścian fale stworzyły efekt otoczenia słuchacza dźwiękiem. Okej, może trochę przesadzam, ale jest to co najmniej odważne. W pierwszej chwili pomyślałem, że zamieniłem miejscami wtyki bananowe, ale nie - kolumny były podłączone prawidłowo, w fazie. Później szukałem rozwiązania w ustawieniach. Korektor w aplikacji AVM-a, jeśli nie chcemy wchodzić głębiej, ma zasadniczo dwa ustawienia - "liniowe" i "skorygowane". Fabrycznie aktywna była pierwsza opcja. Kiedy uruchomiłem drugi tryb, przestrzeń stała się jeszcze dziwniejsza. Zupełnie jakby inżynierowie AVM-a doszli do wniosku, że większość systemów stereo gra zbyt ciasno, wypełniając dźwiękiem jedynie miejsce między głośnikami, więc trzeba zrobić to odwrotnie - rozepchnąć dźwięk na boki, aby był wszędzie, tylko nie tam, gdzie przyzwyczailiśmy się spoglądać podczas odsłuchu.
Inspiration CS 2.3 to propozycja dla melomanów, którzy szukają luksusowego systemu all-in-one, który przekona ich kolumny, aby wybuchły dźwiękiem na wszystkie strony, wypełniły pokój po same brzegi, a nawet zastąpiły system kina domowego podczas filmowych seansów (w końcu gniazdo HDMI nie znalazło się na tylnym panelu przez przypadek).W związku z powyższym, ostateczny rezultat brzmieniowy jest na tyle oryginalny, że jego ocena będzie całkowicie indywidualną sprawą. Konserwatyści zapewne podziękują już po kilku minutach, ponieważ zgodnie z ich postrzeganiem świata takie majstrowanie przy dźwięku stoi w sprzeczności z ideałem wysokiej wierności. Audiofile uwielbiają przekonującą przestrzeń, ale tylko wtedy, kiedy jest ona zgodna z pewnymi normami i przekłada się na wyższy poziom realizmu, większą namacalność źródeł pozornych, możliwość precyzyjnego odczytania informacji o lokalizacji poszczególnych instrumentów. Tymczasem niemiecki kombajn od samego początku, bez pomiarów wykonywanych za pomocą mikrofonu, bez żadnego dodatkowego osprzętu, funduje nam efekty rodem z soundbarów i rozbudowanych systemów kina domowego. I nie można tego wyłączyć, a przynajmniej ja nie znalazłem na to sposobu. Niecodzienna przestrzeń sprawia, że Inspiration CS 2.3 - w odróżnieniu od swojego poprzednika - nie jest idealnym urządzeniem dla audiofilów szukających brzmienia ciekawego, mocnego, przekonującego, ale zgodnego ze wszystkimi regułami sztuki. To raczej propozycja dla melomanów, którzy szukają luksusowego systemu all-in-one, który przekona ich kolumny, aby wybuchły dźwiękiem na wszystkie strony, wypełniły pokój po same brzegi, a nawet zastąpiły system kina domowego podczas filmowych seansów (w końcu gniazdo HDMI nie znalazło się na tylnym panelu przez przypadek). A może po prostu Niemcy doszli do wniosku, że w dzisiejszych czasach klienci są już tak przyzwyczajeni do różnego rodzaju "surroundów", mieli do czynienia z takim uprzestrzennionym dźwiękiem w samochodzie, w soundbarze, może nawet w głośnikach komputerowych, że trzeba jakąś część tego świata przenieść do sprzętu stereo? Nie wiem, ale niezależnie od tego, jak ten efekt oceniam, muszę oddać AVM-owi, że idzie pod prąd, a Inspiration CS 2.3 jest chyba jedynym dostępnym na rynku jednopudełkowym systemem aspirującym do miana hi-endowego, który oferuje tak oryginalną przestrzeń i robi to od razu po wyjęciu z pudełka, bez żadnych dodatkowych zabiegów. Odpowiedź na pytanie postawione pod koniec poprzedniego rozdziału jest więc jasna - tak, kupno AVM-a jak najbardziej ma sens, jeśli nie satysfakcjonuje nas stereofonia żadnego innego all-in-one'a. Albo jeśli sprzęt musi być niebieski, czerwony lub chromowany.
Budowa i parametry
AVM Inspiration CS 2.3 to jednoczęściowy system muzyczny łączący w jednej obudowie odtwarzacz płyt kompaktowych, przetwornik C/A, odtwarzacz strumieniowy, tuner FM oraz wzmacniacz zintegrowany z wejściem gramofonowym (MM/MC) i gniazdem słuchawkowym. To akurat nie zmieniło się w stosunku do poprzedniego modelu. Jeśli pominiemy większy, dotykowy wyświetlacz i płaskie przyciski, taka sama jest również obudowa. Cała reszta jest natomiast nowa, może z wyjątkiem szczelinowego transportu TEAC-a, ale ciężko to jednoznacznie stwierdzić, ponieważ w starszej wersji otrzymał on dodatkowe wytłumienie w formie starannie dociętego i przyklejonego do obudowy napędu plastra filcu, natomiast w tej nowszej jest zupełnie odsłonięty. Domyślam się, ze jest to ta sama jednostka, bo producenci takich urządzeń nie mają już w tej kwestii wielkiego wyboru. Transport wraz z zamkniętym w osobnej, metalowej puszce modułem zawierającym końcówkę mocy zajmują mniej więcej dwie trzecie wnętrza. Resztę elektroniki, zapewne dla skrócenia ścieżki sygnałowej, umieszczono tuż przy gniazdach na jednej głównej i kilku dodatkowych płytkach. W okolicach antenek obsługujących łączność Wi-Fi i Bluetooth znalazły się układy filtrujące prąd i zasilacz podtrzymujący życie urządzenia w trybie czuwania, natomiast obok końcówki mocy widzimy cztery duże kondensatory wykonane specjalnie dla AVM-a. Dalej znajdują się płytki z sekcją wejść i wyjść cyfrowych, układem X-Stream Engine, przetwornikiem (w tej roli znany i lubiany ESS Technology ES9038Q2M), przedwzmacniaczem i zbudowanym na bazie wzmacniaczy operacyjnych przedwzmacniaczem gramofonowym. Co ciekawe, niemieccy konstruktorzy nie zdecydowali się na popularne moduły wzmacniające Hypexa ani Purifi Eigentak, wybierając mniej popularny odpowiednik firmy Pascal, a konkretnie dwukanałową końcówkę mocy ze zintegrowanym zasilaniem U-PRO 2S, pracującą oczywiście w klasie D.
Werdykt
"Szanowna Redakcjo, przymierzam się do zakupu zestawu stereo z prawdziwego zdarzenia i wybrałem już kolumny, ale znalezienie dla nich partnera w postaci systemu all-in-one sprawia mi nie lada kłopot. Sprawdziłem już wiele dostępnych na rynku modeli, takich jak Naim Uniti Nova, Devialet Expert 140 Pro, T+A R 1000 E, Primare I35 Prisma, Hegel H390 czy Lyngdorf TDAI-3400, jednak żaden z nich nie spełnił moich oczekiwań. Chciałbym, aby mój pokój odsłuchowy wypełnił się dźwiękiem do ostatniego centymetra, aby elektronika zmusiła kolumny do wygenerowania spektakularnej przestrzeni - chciałbym się w niej zanurzyć, utonąć, ale nie znalazłem urządzenia, które potrafiłoby mi to zapewnić. Nawet używany przeze mnie do tej pory soundbar oferuje większą, ciekawszą, bardziej trójwymiarową przestrzeń. W porównaniu z tymi efektami brzmienie z kolumn zawsze jest małe, płaskie, ciasne i pozbawione wyrazu. Proszę o pomoc!" - nie napisał do nas nigdy żaden czytelnik. I całe szczęście, bo jeszcze do niedawna nie wiedziałbym, co mu poradzić. Prawdopodobnie zasugerowałbym, aby pomyślał o systemie kina domowego z głośnikami na suficie lub zainwestował w jeszcze lepszy soundbar. Teraz jednak będę miał gotową odpowiedź - urządzeniem, które sprawdzi się w takiej sytuacji, jest AVM Inspiration CS 2.3. Jeśli nie potrzebujemy takiego turbodoładowania, pojawia się problem, ponieważ tego "ficzeru" nie da się wyłączyć. Niemiecki kombajn gra albo super nadmuchanym, albo - jeśli pogrzebiemy w ustawieniach - super hiper nadmuchanym dźwiękiem. A gdyby nie ta dziwna, trójwymiarowa przestrzeń, obawiam się, że zostałoby nam tylko równe, neutralne, do bólu poprawne brzmienie, w którym nie ma nic ciekawego. Wszystko to prowadzi do prostej konkluzji - o ile poprzedni model można było polecić każdemu, kto mógł udźwignąć taki wydatek, tak jego następca jest sprzętem do zadań specjalnych. Dla mnie ideałem byłby system łączący funkcjonalność nowego i brzmienie starego modelu, ale obawiam się, że to marzenie ściętej głowy.
Dane techniczne
Moc: 2 x 140 W/4 Ω
Wejścia analogowe: 2 x RCA
Wyjścia analogowe: 1 x tape-out, 1 x pre-out
Wejścia cyfrowe: 1 x optyczne, 1 x koaksjalne, 1 x USB, 1 x LAN
Wyjścia cyfrowe: 1 x optyczne, 1 x koaksjalne
Łączność: Wi-Fi, AirPlay 2, Roon Ready, Spotify Connect, UPnP, Bluetooth 4.2
Wyjście słuchawkowe: 3,5 mm
Stosunek sygnał/szum: 95 dB
Zniekształcenia: < 0,005 %
Pasmo przenoszenia: 5 Hz - 80 kHz (-3 dB)
Wymiary (W/S/G): 9,2/34/32,5 cm
Masa: 7,1 kg
Cena: 26990 zł
Konfiguracja
Audiovector QR5, Equilibrium Nano, Unison Research Triode 25, Hegel H20, Auralic Aries G1, Auralic Vega G1, Marantz HD-DAC1, Clearaudio Concept, Cambridge Audio CP2, Cardas Clear Reflection, Tellurium Q Ultra Blue II, Albedo Geo, KBL Sound Red Corona, Enerr One 6S DCB, Enerr Tablette 6S, Enerr Transcenda Ultimate, Fidata HFU2, Melodika Purple Rain, Sennheiser HD 600, Beyerdynamic DT 990 PRO, Beyerdynamic DT 770 PRO, Meze 99 Classics, Bowers & Wilkins PX5, Pro-Ject Wallmount It 1, Custom Design RS 202, Silent Angel N8, Vicoustic VicWallpaper VMT, Vicoustic ViCloud VMT.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Komentarze