Onkyo A-9150
- Kategoria: Wzmacniacze i amplitunery
- Tomasz Karasiński
Wzmacniacze zintegrowane wyposażone w moduł przetwornika cyfrowo-analogowego, phono stage czy nawet funkcje streamingowe są chyba najbardziej chodliwym towarem na rynku audio zaraz po słuchawkach i głośnikach bezprzewodowych. Nie ma w tym nic dziwnego, bo coraz więcej audiofilów potrzebuje takich funkcji. Nawet jeśli nie do słuchania muzyki z plików hi-res czy winyli, to chociażby w celu wykorzystania systemu stereo do nagłośnienia wieczornych projekcji z dekodera, konsoli lub odtwarzacza Blu-ray z wyjściem cyfrowym. Moda na łączenie kilku funkcji w jednym urządzeniu zawitała już nawet do świata hi-endu, ale najbardziej odbiła się na modelach z niskiej i średniej półki. Każdy dobry wzmacniacz wyposażony w gniazda cyfrowe to potencjalny hit. Szczególnie, jeśli dodatkowe funkcje nie zostały przeszczepione z taniej miniwieży, tylko faktycznie coś sobą reprezentują. Problem w tym, że ceny takich wzmacniaczy zaczynają się na poziomie 4000-5000 zł. Cyrus One - 3900, NAD C368 - 4299 zł, Marantz HD-AMP1 - 4995 zł, Denon PMA-1600NE - 6995 zł, Hegel H90 - 7290 zł. Jeżeli potrzebujemy czegoś tańszego, dobrym rozwiązaniem mogą być amplitunery stereo takie, jak Onkyo TX-8150 czy Yamaha R-N803D. Oba zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie, ale trochę zalatują kinem domowym. Wyglądają bardziej jak amplitunery AV, w których pięć kanałów zastąpiono dwoma lepszymi, a ja wolałbym aby producent zaczął od dobrego wzmacniacza i dopiero potem wsadził do niego całe wyposażenie dodatkowe. Dokładnie tą drogą poszła teraz pierwsza z wymienionych firm. Na wystawie High End w Monachium odbyła się premiera wzmacniacza Onkyo A-9150 z zaawansowanym przetwornikiem, wyjściem słuchawkowym i przedwzmacniaczem gramofonowym obsługującym wkładki MM i MC. Od razu posypały się pytania - kiedy, ile watów, jaki przetwornik, jaka cena? Zaraz wszystkiego się dowiemy!
Zainteresowanie klientów nowym modelem zupełnie mnie nie dziwi, bo dokładnie czegoś takiego brakowało w katalogu japońskiej firmy. Oczywiście fani Onkyo powiedzą, że istnieją jeszcze integry A-9010, A-9030, A-9050 i A-9070, nie mówiąc już o hi-endowych modelach i całej grupie amplitunerów stereo. Zakładka z dwukanałowymi wzmacniaczami na oficjalnej stronie producenta zawiera aż szesnaście różnych urządzeń. Dlaczego więc A-9150 tak bardzo przyciągnął uwagę audiofilów? Cóż, po pierwsze to nowy wzmacniacz Onkyo, a produkty tej marki cieszą się naprawdę dużą popularnością w naszym kraju. Po drugie, wzmacniacz ma na pokładzie sporo fajnych dodatków. Nie mówię tylko o gniazdach, ale także o transformatorze HCPS, firmowym filtrze DIDRC czy najnowszym układzie Discrete SpectraModule. Do wszystkich tych rzeczy jeszcze dojdziemy, ale nawet bez zagłębiania się w szczegóły można odnieść wrażenie, że A-9150 to urządzenie napakowane nowoczesną technologią. Po trzecie, nowa integra wygląda jak kawał porządnego pieca, bez wielkiego wyświetlacza czy klapki, pod którą schowane są przyciski aktywujące jakieś beznadziejne tryby dla idiotów. I wreszcie po czwarte, cały ten wzmacniacz z wejściami cyfrowymi, przedwzmacniaczem gramofonowym i wyjściem słuchawkowym dostajemy za 2499 zł. Na Facebooku na pewno pojawią się komentarze typu "za drogo", "nie kupię" albo "moja Diora lepsza", ale każdy normalny człowiek zrozumie, że to po prostu bardzo uczciwa propozycja. Przynajmniej w teorii. Przejdźmy zatem do praktyki i sprawdźmy czy A-9150 rzeczywiście jest wzmacniaczem, na który warto było czekać.
Wygląd i funkcjonalność
Urządzenie wygląda dokładnie tak, jak się spodziewałem. To przede wszystkim porządna, klasyczna integra, która waży swoje i daje nadzieję na długie, bezawaryjne użytkowanie. Czytając materiały prasowe spodziewałem się, że będzie to coś w stylu TX-8150 z nieco ładniejszym frontem, ale tak naprawdę to zupełnie inny rodzaj sprzętu. Tam mieliśmy do czynienia ze stereofonicznym amplitunerem, który na pierwszy rzut oka można było wziąć za model zaprojektowany do systemów kina domowego. A-9150 jest natomiast bardzo eleganckim wzmacniaczem, który ma dodatkowe wejścia cyfrowe i kilka innych gadżetów. Wielu japońskich producentów stosuje w swoich piecykach przedwzmacniacze gramofonowe, gniazda słuchawkowe czy pokrętła do regulacji barwy i balansu. Wszystko to jest jednak zamknięte w bardzo ładnej obudowie z aluminiowym panelem frontowym. Nie ma w nim żadnych nacięć czy wybrzuszeń, dzięki czemu wzmacniacz wygląda naprawdę świetnie. Wiem, że taki minimalistyczny przód nie sprawi, że wzmacniacz zagra lepiej, ale w moim przekonaniu stylistykę i jakość brzmienia może łączyć więcej, niż nam się wydaje. Jeżeli bowiem projektanci zdecydowali się nadać urządzeniu taki wygląd, to prawdopodobnie wiedzieli też co należy zrobić z wnętrzem, aby trafić w oczekiwania klienta. W tym przypadku - audiofila szukającego niedrogiego, ale eleganckiego i dobrze wyposażonego wzmacniacza.
Oprócz trzech małych pokręteł, z przodu znajdziemy włącznik, przycisk do aktywacji wyjść głośnikowych (A/B), duży potencjometr z wyczuwalnymi punktami oporowymi, małe pokrętło do zmiany źródła, wyjście słuchawkowe 6,3 mm oraz trzy mniejsze przyciski. Są to tryb Direct, Phono/MC i tajemniczy guzik z napisem Phase Matching Bass. W instrukcji obsługi przeczytamy, że ten specjalny tryb sprawi, że nawet z kompaktowego systemu audio wydobędziemy głęboki i mocny bas. I to bez utraty klarowności w zakresie średnich tonów. Domyślnie funkcja ta jest jednak wyłączona, co pozwala sądzić, że raczej nie powinniśmy jej stosować jeśli nie ma takiej potrzeby. Ponieważ jednak cała sprawa mnie zaciekawiła, przeprowadziłem szybki test i... Ehm, nie ruszajcie tego guzika. Serio. Może w niektórych systemach i sytuacjach to się komuś spodoba, ale dla mnie to raczej sposób na "wzbogacenie" dźwięku o napompowany, ciągnący się bas. W większości przypadków - zupełnie bez sensu. O wiele lepiej już skorzystać z pokrętła, które pozwala nam zdecydować ile niskich tonów sobie dodamy, a przy tym nie powoduje jakiegoś sztucznego przydźwięku. Phase Matching Bass z prawidłową fazą ma niewiele wspólnego. Jeżeli chcecie mieć dużo basu, lepiej zbierajcie na subwoofer albo skupcie się na tym, co daje sam wzmacniacz. A w tej dziedzinie daje naprawdę sporo i nie potrzeba mu żadnego podbicia.
Przechodzimy na zaplecze, a tu spore zaskoczenie. Spodziewałem się, że znajdziemy tu gniazdo USB do podłączenia komputera, może nawet antenę Wi-Fi lub gniazdo LAN dające nam dostęp do funkcji sieciowych, a tymczasem z takich nowoczesnych dodatków mamy do dyspozycji dwa gniazda koaksjalne i dwa optyczne. No dobra, fajnie - czyli mogę podłączyć swój wzmacniacz do konsoli lub czegoś podobnego, ale o słuchaniu muzyki bezpośrednio ze smartfona lub odtwarzaniu plików hi-res z laptopa należy zapomnieć. Pozostaje dokupić zewnętrzny streamer, jak na przykład NS-6130. Ciekawe czy w takiej sytuacji lepiej byłoby wykorzystać gniazda RCA czy połączyć oba komponenty za pomocą cyfrowego kabla koaksjalnego. W A-9150 otrzymujemy więc bardzo podstawowy pakiet wejść cyfrowych, ale za to na widok tylnej ścianki ucieszą się zwolennicy klasycznych rozwiązań. Podczas, gdy ze wzmacniaczy z wieloma nowoczesnymi udogodnieniami znikają normalne gniazda, tutaj mamy wszystko, co chcielibyśmy widzieć w audiofilskim piecyku za te pieniądze. Wejście phono dla wkładek MM i MC, z szeroko rozstawionymi kanałami i zaciskiem uziemiającym, cztery wejścia i jedno wyjście liniowe, do tego wyjście z przedwzmacniacza i bezpośrednie wejście do końcówki mocy. Wychodzi więc na to, że możemy podłączyć do A-9150 cztery źródła cyfrowe, cztery analogowe, gramofon, magnetofon, dwa subwoofery i oczywiście nasze kolumny.
Oprócz tego, z tyłu umieszczono masywne, podwójne terminale głośnikowe akceptujące dowolny rodzaj zakończeń. Daleko od pozostałych gniazd wylądowała trójbolcowa sieciówka IEC. Z innych zabawek do dyspozycji mamy hebelkowy przełącznik trybu Auto Standby oraz małe gniazdko dla zewnętrznego odbiornika podczerwieni. To na wypadek gdyby ktoś chciał zamknąć wzmacniacz w szafce do której nie dochodzą sygnały z pilota. Naturalnie nie popieram takich pomysłów, bo wzmacniacz musi się chłodzić, a poza tym jest naprawdę ładny, ale niektórych użytkowników taka wiadomość ucieszy. Sam pilot to spory kawałek plastiku, którym obsłużymy również źródło. Widać, że firma jednak zachęca swoich klientów do budowania pełnej wieży i nie ma w tym nic złego. Do wyboru mamy przecież sześć odtwarzaczy płyt kompaktowych, w tym jeden z funkcjami sieciowymi i jedną zmieniarkę na sześć płyt, do tego dwa strumieniowce, dwa tunery i jeden gramofon - testowany przez nas niemal dwa lata temu CP-1050. Oferta japońskiej firmy w segmencie hi-fi miejscami pachnie minioną epoką, ale to wszystko łączy się w jedną całość. Jeżeli komuś zależy na nowoczesnym i funkcjonalnym sprzęcie, pewnie wybierze jeden z amplitunerów stereo lub kina domowego. Dla melomanów, którzy z natury są bardziej konserwatywni, są właśnie takie urządzenia, jak A-9150. Czy to taki wzmacniacz, jak za starych, dobrych lat?
Brzmienie
Wiele wskazuje na to, że tak. Nie wiem, może trochę przesadzam, ale od pierwszych minut odsłuchu miałem wrażenie, że opisywany model ma w sobie coś, czego nie dadzą nam bogato wyposażone amplitunery z cyfrowymi funkcjami i impulsowymi zasilaczami. Te zwykle grają poprawnie i bezpiecznie, więc trudno się do czegokolwiek przyczepić, ale wystarczy podłączyć do kolumn takiego A-9150, a otwiera się przed nami trochę inny świat. Ten dźwięk ma w sobie naturalną dynamikę, jest przejrzysty i przyjemny zarazem, a do tego ma bas jak dzwon. Bez sztucznego podbicia, bez stosowania jakichkolwiek zabiegów, które może zrobiłyby wrażenie na grupce nastolatków. Po prostu jest tutaj faktyczna głębia, masa i ciężar. Japońska integra daje nam do zrozumienia, że możemy serwować jej dowolny materiał, a niskie tony nie skończą się i nie wymiękną. A-9150 nie jest ani najmocniejszym ani najdroższym wzmacniaczem, z jakim miałem do czynienia, a mimo to podczas odsłuchu towarzyszyło mi dziwne poczucie bezpieczeństwa. Jakbym po kilku minutach wiedział, że nie będzie żadnych przygód, a brzmienie pozostanie głębokie, dynamiczne, przejrzyste i neutralne do końca testu. I dokładnie tak było.
Wrażenie obcowania z normalnym, fizjologicznym i łatwo przyswajalnym dźwiękiem to dopiero początek. Jasne, dla audiofilów będzie to bardzo ważne, bo nie każdy akceptuje brzmienie wzmacniaczy pracujących w klasie D i innych ekologicznych wynalazków. Dla mnie na przykład klasyczna konstrukcja układu elektronicznego to wciąż podstawa. Wiem, że istnieją urządzenia, które potrafią wycisnąć z tych rozwiązań wiele dobrego, ale na widok dużego transformatora i tranzystorów przykręconych do aluminiowego radiatora, lub lamp, cieszą mi się uszy. Na wieść o procesorach DSP, filtrach cyfrowych i wzmacniaczach impulsowych chowają się natomiast za kołnierz. Wygląda jednak na to, że nie wszyscy producenci sprzętu podzielają ten pogląd. Jeszcze niedawno za 2499 zł można było kupić dwadzieścia wzmacniaczy godnych polecenia. Teraz, tak z ciekawości, chciałem znaleźć przynajmniej dziesięć i mam z tym spory problem. Po wykreśleniu maleńkich boxów i modeli, co do których konstrukcji wewnętrznej mam wątpliwości, zostaje nam zaledwie kilka solidnych, sprawdzonych propozycji. NAD C326BEE, Rotel A10, Yamaha A-S701, Audio Analogue Crescendo, Marantz PM6006, może parę innych modeli. A gdzie reszta? Sporo ponad zakładanym budżetem. Atoll IN50SE - 2990 zł, Cambridge Audio CXA60 - 3490 zł, Arcam A29 - 3499 zł, Creek Evolution 50A - 3900 zł. Większość z wymienionych modeli to konstrukcje mające na liczniku po kilka lat. Prawdopodobnie niebawem zostaną więc albo wymienione na ulepszone wersje kosztujące kilkaset złotych więcej, albo zastąpione zupełnie nowymi modelami w tej samej cenie, ale z innym wnętrzem. Tymczasem Onkyo ma nam do zaproponowania zupełnie nowy, klasyczny wzmacniacz, który wygląda i gra tak, jak kultowe modele sprzed kilkunastu lat. W jego brzmieniu czuć coś, o czym powoli już zapominamy, a czego - moim zdaniem - powinniśmy się coraz mocniej domagać.
Powiecie, że Karasińskiego już do reszty powaliło? Najpierw walczę z płytami kompaktowymi, opowiadając się po stronie gęstych plików i płyt winylowych, a teraz chwalę nowy wzmacniacz za to, że gra po staremu... Cóż, dokładnie tak jest! A-9150 naprawdę potrafi dać czadu. Nie tylko pod względem dynamiki, ale też ogólnego charakteru brzmienia. Japoński piecyk ma taki leciutki, fabrycznie włączony loudness. O głębokim basie już wspominałem, ale na przeciwnym skraju pasma dzieje się jeszcze więcej. Na szczęście nie jest to podbicie, które całkowicie zaburzyłoby równowagę tonalną i dobrze pojętą neutralność. Nie ma jednak co ukrywać, że dźwięk jest trochę podrasowany. Mamy wrażenie jakby nasza ulubiona muzyka była potężniejsza, a jednocześnie wyławiamy drobne szczegóły i koncentrujemy się na napowietrzonej przestrzeni. Wszystkie te zabiegi byłyby na nic gdyby A-9150 był za słaby i nie potrafił faktycznie nakarmić membran prądem. Ale potrafi, dzięki czemu nawet nie mam mu za złe tych maleńkich oszustw. Drugim, jeszcze większym plusem jest naturalna barwa dźwięku w całym paśmie. Analizując zakres średnich tonów stwierdziłem, że nie ma tu ani zagęszczenia i ocieplenia, ani sterylnej suchości. Jest po prostu prawidłowo. Testowany wzmacniacz potrafi odtworzyć barwy wokali i instrumentów w sposób wierny i nie budzący wątpliwości. Wrażenie chłodnego obiektywizmu może wynikać z małej górki w zakresie wysokich tonów, ale moim zdaniem barwa jest tutaj nastawiona na zero. Jeżeli chcecie usłyszeć trochę więcej ciepła, hmm... Marantz nie, Yamaha nie, Arcam też nie... Może NAD, Atoll albo Creek? Ale to już trochę inne pieniądze.
Kiedy japońska firma zapowiadała premierę testowanego modelu, spodziewałem się, że będzie to nowoczesny wzmacniacz w ładnym opakowaniu. Tymczasem A-9150 to po prostu porządna, klasyczna integra charakteryzująca się dynamicznym, głębokim i rozdzielczym brzmieniem z odrobiną zabarwienia charakterystycznego dla sprzętu z tamtych stron świata. Z zewnątrz to kawał porządnego pieca, a po podłączeniu źródła i kolumn okazało się, że także kawał porządnego grania. Rzadko który wzmacniacz za takie pieniądze potrafi prowadzić kolumny z taką pewnością siebie, oferując zgrabną kompozycję złożoną z przyciągających ucho elementów. Minusy? Brak wejścia USB. Kto normalny wsadza do wzmacniacza przetwornik AK4452 obsługujący sygnały 32 bit/768 kHz i nie daje klientom szybkiej, łatwej opcji aby od razu wykorzystać jego potencjał? Dobrze, może nie każdy lubi słuchać muzyki z laptopa podłączonego do wzmacniacza. Ja też wolę inne rozwiązania, jak chociażby zewnętrzne streamery. Ale mówimy o budżetowym wzmacniaczu. Nabywcy takiego piecyka mogą po prostu jeszcze nie mieć pieniędzy na drugi klocek. A-9150 to niestety nie wzmacniacz all-in-one. To po prostu integra stereo, która ma cztery wejścia cyfrowe, wbudowany phono stage i wyjście słuchawkowe, bardzo dobre zresztą. Aby wykorzystać jego potencjał, trzeba będzie sięgnąć po dobre źródło. Dlatego domyślam się, że wielu klientów zdecyduje się mimo wszystko na amplituner stereo, jak chociażby TX-8250 dostępny w takiej samej cenie. A-9150 wymaga też ostrożności przy wyborze kolumn. Unikałbym zestawów o bardzo zadziornym i ofensywnym brzmieniu. Chyba, że lubicie takie bezkompromisowe granie. Osobiście szukałbym głośników, które do listy zalet japońskiego wzmacniacza dopiszą trochę ciepła, dając w efekcie brzmienie tak samo efektowne, ale bardziej muzykalne. Tannoy, DALI, Pylon Audio, Mission, Dynaudio? Warto poświęcić na to trochę czasu, bo z tym piecykiem można osiągnąć naprawdę dużo.
Budowa i parametry
Onkyo A-9150 to zintegrowany wzmacniacz stereo wyposażony w przetwornik cyfrowo-analogowy oraz phono stage obsługujący wkładki MM i MC. Producent chwali się zastosowaniem kilku firmowych technologii takich, jak transformator HCPS dostarczający prąd do baterii wykonanych na zamówienie kondensatorów filtrujących o pojemności 10000 µF każdy, jednak prawdziwą nowością są układy Discrete SpectraModule wprowadzone po raz pierwszy właśnie w tym modelu. Są to ekranowane stopnie wejściowe końcówki mocy zbudowane na tranzystorach i mogące pochwalić się szybkością narastania napięcia 500 V/µs. W testowanym modelu zobaczymy dwa takie moduły - mają one postać pionowych, aluminiowych bloczków, w których zamknięte są dyskretne układy elektroniczne. Można je podejrzeć patrząc na wzmacniacz z boku, pod dużym kątem, jednak co dokładnie kryje się w klockach opisanych jako Discrete SpectraModule, ciężko powiedzieć. Producent twierdzi, że dzięki nim zachowana zostaje prawdziwa dynamika dźwięku i bardzo szerokie, liniowe pasmo przenoszenia sięgające nawet nie kilo, a megaherców. Wydzielenie korektora RIAA z obwodów wzmacniacza zaowocowało zwiększeniem odporności tego czułego układu na zakłócenia. Przetwornik cyfrowo-analogowy zbudowano w oparciu o kość Asahi Kasei AK4452 pracującą z częstotliwością 768 kHz i długością słowa 32 bit. Proces wspomagany jest przez filtr bardzo wysokich częstotliwości DIDRC, który oczyszcza sygnał z szumów. W sekcji przedwzmacniacza zastosowano obwód Optimum Gain Volume Control izolujący sygnał od szumów i zapobiegający zniekształceniom przy niskim poziomie głośności. Symetryczny układ zaprojektowano z zachowaniem tej samej długości ścieżek lewego i prawego kanału, co minimalizuje błędy odtwarzania sceny stereo. A-9150 ma także duże, aluminiowe radiatory, dzięki czemu nie powinien się przegrzewać nawet przy intensywnym użytkowaniu. Jeśli chodzi o parametry, wzmacniacz oferuje moc 60 W na kanał przy 4 Ω. Nigdzie nie mogłem znaleźć wartości podawanej przy obciążeniu 8 Ω, ale domyślam się, że będzie to około 35-40 W. Przy maksymalnej mocy zniekształcenia osiągają poziom 0,08%. Do tego A-9150 może pochwalić się współczynnikiem tłumienia wynoszącym 80 i stosunkiem sygnału do szumu 107 dB.
Konfiguracja
Pylon Audio Diamond Monitor, Equilibrium Ether Ceramique, Marantz HD-DAC1, Astell&Kern AK70, Sennheiser HD 600, Equilibrium Tune 33 Light, Enerr Tablette 6S, Enerr Symbol Hybrid.
Werdykt
Wprowadzając na rynek opisywany wzmacniacz, Onkyo wyraźnie daje nam do zrozumienia, że nie zapomina o audiofilach. Nawet jeśli większość klientów za te pieniądze kupi bogato wyposażony amplituner. Wytłumaczenie niewtajemniczonym melomanom dlaczego mieliby się zdecydować na urządzenie bez wyświetlacza, łączności bezprzewodowej i wielu innych bajerów będzie trudnym zadaniem. Chyba, że darujemy sobie opowieści o tranzystorach i przejdziemy od razu do odsłuchu. A-9150 jest ładniejszy, cięższy i bardziej elegancki, ale to właśnie na tym etapie ujawnia się jego prawdziwa przewaga nad amplitunerami i systemami all-in-one. Trzeba tylko poświęcić trochę pieniędzy na dodatkowe źródło i przyłożyć się do wyboru kolumn. Jeśli spełnicie te dwa warunki, będziecie cieszyć się brzmieniem, o jakim posiadacze jednopudełkowych rozwiązań w tej cenie mogą tylko pomarzyć.
Dane techniczne
Wejścia analogowe: 4 x RCA, 1 x phono (MM/MC)
Wyjścia analogowe: 1 x pre-out, 1 x rec-out
Wejścia cyfrowe: 2 x optyczne, 2 x koaksjalne
Wyjście słuchawkowe: 6,3 mm
Moc wyjściowa: 60 W/4 Ω
Pasmo przenoszenia: 20 Hz - 20 kHz
Stosunek sygnał/szum: 107 dB
Zniekształcenia: 0,08%
Współczynnik tłumienia: 80
Impedancja wyjścia słuchawkowego: 390 Ω
Zużycie energii: 160 W
Wymiary (W/S/G): 13,9/43,5/33,1 cm
Masa: 9,2 kg
Cena: 2499 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma EIC.
Zdjęcia: Małgorzata Karasińska, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
Bromu
Powiem tak - szukałem wzmacniacza zintegrowanego od jakiegoś czasu. Nie chciałem wydać więcej jak 1500 zł i miałem spory problem ze znalezieniem czegokolwiek co zdeklasowało by mojego 20 letniego Onkyo A-9211 po modyfikacjach własnych. Trafiłem jednak do Rzeszowa, do sali odsłuchowej gdzie po odsłuchaniu wszystkomającego amplitunera Yamachy który nie zrobił na mnie żadnego wrażenia, poleciłem podłączyć ten wzmacniacz. Podczas odsłuchu płyty "Amarok" Oldfielda, micha sama zaczęła się uśmiechać, albowiem to było to! Dźwięk z tego wzmacniacza jest po prostu... Taki jaki ma być. Bez mrugnięcia okiem nabyłem go pomimo ceny i satysfakcja jest 100%. Rzadkie połączenie wyglądu z klasą i takiego samego brzmienia. Ten wzmacniacz jest konkretny. Dobrze, że nie kupiłem wszystkomającej Yamahy albo innego Pioneera, bo byłbym... Nieszczęśliwy.
7 Lubię -
Jak
30 W/8 Ω za PDF z www Onkyo. No i jeszcze, jeśli się nie mylę, ten sprzęt jest produkowany w Japonii, a nie Malezji lub Chinach.
3 Lubię -
Malezyjczyk
Mylisz się, nawet na zdjęciu ilustrującym artykuł widać napis "Made in Malaysia".
1 Lubię -
grzegorz
Witam. Kupiłem zestaw A-9150 plus NS-6130 i tu mam pytanie jak ten zestaw podłączyć? Czy cyfrowo będzie lepiej? Wiem, że najlepiej sprawdzić ale nie mam kabla i czy jest sens inwestować? Z góry dziękuję za podpowiedź.
3 Lubię -
Jacek
Tranzystory Toshiby, to musi jakoś grać. Miałem stary Onkyo kiedyś i tez mi się podobało jak grał. Kupiłbym ten wzmacniacz, tylko nie mogę strawić tych niebieskich diodek wszędzie. Wszyscy tylko te niebieskie badziewia... Kiedy się obudzą te firmy, że zielone i czerwone były przyjemniejsze dla oka i nastrojowe, a te niebieskie to na dyskotekę, a nie do sprzętu chcącego być w dziale hi-fi. Zastanawiam się nad Exposure, bo ma czerwone diodki. Nie będzie mnie to wkurzało za każdym razem jak popatrzę na to, bo jest parę klocków co bym o nich pomyślał, ale wszystko miga na niebiesko Rotel, NAD, Onkyo, Pioneer, wszystko japońskie. Co tych Japończyków porąbało na ten niebieski? Jakie były piękne Rotele, jak były zielone i czerwone podświetlenia, a teraz jest chłam, przynajmniej wizualnie.
12 Lubię -
-
-
gabriel
Mam go od ponad roku. Rewelacja. Yamaha A-S501 i Stary Pioneer A-400 stoją sobie grzecznie w kącie.
1 Lubię
Komentarze (8)