Audiolab 9000A
- Kategoria: Wzmacniacze i amplitunery
- Tomasz Karasiński
Audiolab to marka, która przez wiele lat funkcjonowała w oparciu o jedną serię produktów, a tak naprawdę jeden wyjątkowo udany wzmacniacz zintegrowany, 8000A. Odtwarzacz płyt kompaktowych, procesor kina domowego, przedwzmacniacz, stereofoniczna końcówka mocy, przystępne cenowo monobloki - brytyjska manufaktura mogła proponować audiofilom wszystko, a większość z nich i tak interesowała się tylko kultową integrą zaprojektowaną w latach osiemdziesiątych i modyfikowaną później w bardzo ograniczonym zakresie. 8000A był takim dinozaurem świata audio i do pewnego momentu nic nie wskazywało na to, aby Audiolab zamierzał podejmować kolejne próby zainteresowania klientów czymś, co nie jest nim. W pewnym momencie, a dokładniej w 2010 roku, coś wreszcie zaczęło się dziać. Bazowa seria została odświeżona przemianowana na 8200, a rok później firma pokazała światu coś z zupełnie innej beczki - przetwornik cyfrowo-analogowy M-DAC. Melomani bardzo go polubili, w związku z czym w katalogu zaczęły pojawiać się kolejne sprytne klocki, takie jak M-DAC+, M-ONE, M-CDT, M-DAC Mini czy M-DAC Nano. Prawdziwym hitem był i nadal jest jednak wzmacniacz zintegrowany 6000A, zaprezentowany wraz z transportem 6000CDT w 2018 roku. Integra cenowo plasująca się poniżej 8300A, ale wciąż zbudowana wyjątkowo solidnie i oferująca kilka udogodnień, takich jak wejścia cyfrowe czy łączność bezprzewodowa, dosłownie rozbiła bank, ale żeby było ciekawiej, niedługo potem seria rozrosła się o dwa kolejne klocki - odtwarzacz sieciowy 6000N Play i wzmacniacz z funkcjami sieciowymi 6000A Play. A skoro linia produktów plasująca się poniżej serii 8300 przyjęła się tak dobrze, kolejnym logicznym krokiem mogło być tylko przebicie tej bariery i rozszerzenie oferty w górę. Tak narodziła się seria 9000, której pierwszymi przedstawicielami są wzmacniacz zintegrowany 9000A i transport 9000CDT.
Ten drugi, choć oba klocki ustawione jeden na drugim prezentują się świetnie, interesuje mnie średnio. Jak już wielokrotnie wspominałem, nie jestem zwolennikiem techniki cyfrowej liczącej sobie już czterdzieści lat. Wiem, że wielu melomanów nie wyobraża sobie życia bez swojej kolekcji srebrnych krążków, ale ja od samego początku kibicowałem plikom, a później serwisom strumieniowym, szukając nie tylko wygodniejszego sposobu słuchania muzyki, ale także lepszego brzmienia uzyskanego dzięki uwolnieniu się od sztywnych ram standardu starszego ode mnie. Wiem, że samo poruszanie tego tematu potrafi wywołać ożywioną dyskusję, dlatego postanowiłem zostawić testowanie 9000CDT prawdziwym fanom płyt kompaktowych. Dla mnie w tym momencie liczy się tylko 9000A, ponieważ jest to pierwszy wzmacniacz Audiolaba zaprojektowany jako duży krok naprzód w stosunku do 8000A i wszystkich jego późniejszych wersji. Krótko mówiąc, ma to być najlepsza integra, jaką firma kiedykolwiek stworzyła, a żeby było jeszcze ciekawiej, wprowadzenie do sprzedaży flagowych komponentów ogłoszono niemal dokładnie czterdzieści lat po premierze modelu 8000A, co miało miejsce w 1983 roku. Inżynierowie Audiolaba na pewno wiedzą, jak budować wzmacniacze, ale okazuje się, że potrafią także budować napięcie. Czy udało im się przebić własną legendę? Czy 9000A ma szansę powtórzyć sukces modeli 8000A i 6000A? Przekonajmy się!
Wygląd i funkcjonalność
Dla mnie najważniejsze jest oczywiście to, jak nowy flagowiec Audiolaba jest zbudowany i jak poradzi sobie w teście odsłuchowym, jednak zanim do tego przejdziemy, pochylmy się nad jego wyglądem i wyposażeniem, sprawdzając przy okazji, jak swoją topową integrę zachwala sam producent. Na pierwszy rzut oka widać, że firma idzie z duchem czasu i choć przednią ściankę testowanego piecyka zdobią trzy duże, metalowe pokrętła, tuż obok pojawił się kolorowy wyświetlacz o przekątnej 4,3 cala. Ekran rozciągnięty na całą wysokość frontu wyświetla szereg informacji, takich jak poziom głośności, aktywne wejście czy dane dotyczące odtwarzanego sygnału, ale może także pokazywać oddawaną w danej chwili moc w dwóch różnych formatach - jako wskaźniki wychyłowe lub podzielone na dwa kanały rzędy kolorowych kresek, które kojarzą mi się ze wzmacniaczami Diory. Grafikę można przyciemnić lub całkowicie wyłączyć, zgodnie z preferencjami użytkownika. No cóż, co kto lubi. Moim zdaniem wirtualne "wycieraczki" są całkiem fajne, choć oczywiście do klasycznych, mechanicznych wskaźników trochę im brakuje. Nie wiem, po jakiego grzyba w dolnej i górnej części ekranu pojawiają się jasnoczerwone paski. Może miały one imitować poświatę tradycyjnej żarówki, ale efekt jest co najmniej dziwny i moim zdaniem bez tych pasków wskaźniki wyglądałyby o wiele lepiej. Wyświetlacz daje również dostęp do menu wzmacniacza, które obejmuje takie opcje jak cyfrowy upsampling, regulacja czułości wejść, kontrola balansu, automatyczne przełączanie w tryb czuwania czy ograniczenie głośności po włączeniu wzmacniacza. Na szczęście ekran nie jest dotykowy, w związku z czym do dyspozycji mamy również pokrętła służące do wyboru źródła i trybu pracy integry oraz największą, naprawdę solidną gałę do regulacji głośności. Z przodu umieszczono również duże gniazdo słuchawkowe i dyskretny, płaski przycisk trybu czuwania. Wzmacniacz można oczywiście obsługiwać za pomocą dołączonego do zestawu pilota.
TEST: Audiolab 6000A
9000A otrzymał elegancką, metalową obudowę, ale to akurat u Audiolaba norma. Nawet 6000A jest świetnie zbudowany i budzi zaufanie samą swoją formą. Czy jednak 9000A jest na oko znacznie większy i cięższy niż 8300A? Cóż, są to stosunkowo niewielkie różnice. 9000 ma taką samą szerokość, jest o 9 mm wyższy, 12 mm głębszy i 1,6 kg cięższy. Pozostaje jeszcze moc. Podczas gdy 8300A oddaje 75 W na kanał przy 8 Ω, flagowiec osiąga okrągłe 100 W. Wydaje się, że ani wielkość, ani masa, ani moc wyjściowa nie są kluczowymi argumentami przemawiającymi za wyborem droższego modelu. Z informacji udostępnionych przez producenta wynika, że zależało mu raczej na stworzeniu konstrukcji bardziej dopracowanej i wyrafinowanej. Ma to sens, ponieważ 100 W na kanał przy 8 Ω to dla zdecydowanej większości zestawów głośnikowych świat i ludzie. Nie należy także zapominać o tym, że 9000A zawiera całkiem rozbudowaną i porządnie zbudowaną sekcję cyfrową, której sercem jest wysokiej jakości przetwornik. Bluetooth oraz wyjście słuchawkowe też nie są bez znaczenia. Wychodzi na to, że Audiolab upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu, wprowadzając wzmacniacz nie tylko lepszy i mocniejszy, ale także bardziej funkcjonalny niż 8300A.
Tylna ścianka testowanej integry to połączenie klasyki i nowoczesności. W sekcji analogowej użytkownik ma do dyspozycji jedno wejście zbalansowane (XLR), trzy wejścia niezbalansowane (RCA), wejście dla gramofonu z wkładką MM, wejście do końcówki mocy oraz wyjście z przedwzmacniacza, które może przydać się na przykład do podłączenia subwoofera. Tuż obok znalazła się część cyfrowa, w której mamy wejście USB typu B, dwa wejścia koaksjalne i dwa optyczne, a także gniazdo USB typu A do aktualizacji oprogramowania. Osoby, które chcą przesyłać strumień danych bezprzewodowo ze smartfonów, tabletów i komputerów, mogą skorzystać z łączności Bluetooth 5.0 z obsługą kodeków aptX, aptX Low Latency, aptX HD, LDAC, AAC i SBC. Dalej na tylnej ściance mamy gniazda wyzwalacza, pojedyncze terminale głośnikowe oraz trójbolcowe gniazdo zasilające i umieszczony tuż nad nim główny włącznik.
Obsługa dźwięku hi-res w 9000A obejmuje PCM do 32 bit/768 kHz oraz DSD do 22,5 MHz (DSD512). Obsługiwane są wszystkie znaczące formaty bezstratne, w tym FLAC, ALAC, AIFF i WAV, a także formaty stratne. Model 9000A zapewnia również pełne dekodowanie MQA, co sprawia, że flagowa integra Audiolaba ma być doskonałym wzmacniaczem dla subskrybentów najwyższego abonamentu TIDAL-a, gdzie można znaleźć zawartość Masters (MQA). Użytkownicy mogą zdecydować się na upsampling cyfrowych sygnałów audio do 352,8 lub 383 kHz, a pięć ustawień filtrów rekonstrukcji DAC-a pozwala słuchaczowi dostosować dźwięk do swoich preferencji.
Co ciekawe, choć Audiolab mocno popracował nad sekcją cyfrową, bazując rzecz jasna na swoich wcześniejszych projektach, 9000A nie oferuje funkcji sieciowych. Producent tłumaczy, że z punktu widzenia wydajności całego układu wbudowanie modułu strumieniowego o jakości wystarczającej do zaspokojenia ambicji brzmieniowych takiego wzmacniacza oznaczałoby pogorszenie wydajności w innych obszarach, a 9000A jest przede wszystkim wysokiej klasy wzmacniaczem zintegrowanym. Innymi słowy, w pewnym momencie postanowiono się zatrzymać, przerzucając temat streamingu na inne urządzenia. Jakie? Niebawem w sprzedaży powinien pojawić się streamer należący do serii 9000. Domyślam się, że będzie to urządzenie podobne do odtwarzacza 6000N Play, ale kto wie, może Audiolab znowu nas zaskoczy i pokaże coś znacznie bardziej zaawansowanego? 9000A ma certyfikat Roon Tested, który realnie niewiele daje, ale skoro nawiązano współpracę z twórcami tego oprogramowania, może strumieniowiec z serii 9000 będzie miał certyfikat Roon Ready? Na razie to jednak tylko moje domysły.
iebawem w sprzedaży powinien pojawić się streamer należący do serii 9000. Domyślam się, że będzie to urządzenie podobne do odtwarzacza 6000N Play, ale kto wie, może Audiolab znowu nas zaskoczy i pokaże coś znacznie bardziej zaawansowanego?W materiałach informacyjnych producent chwali się zastosowanym w 9000A stopniem gramofonowym, zapewniając, że winyl został tu potraktowany z taką samą troską jak źródła cyfrowe. Audiolab twierdzi, że dzięki wysokiej jakości, niskoszumowemu układowi z precyzyjną korekcją RIAA, precyzyjnym filtrom wejściowym i ulepszonemu zasilaczowi brzmienie na wejściu gramofonowym jest wciągające, dynamiczne i pełne detali. Stopień gramofonowy obsługuje wprawdzie tylko wkładki z ruchomym magnesem, ale podobno nie jest to niedopatrzenie ani szukanie oszczędności, lecz celowe działanie. Jaka filozofia za tym stoi? Zdaniem Audiolaba stopnie gramofonowe, które obsługują zarówno wkładki MM, jak i MC, są zazwyczaj kompromisem, a użytkownicy gramofonów z wkładką MC i tak zdecydują się na zewnętrzny stopień korekcyjny. Zamiast więc realizować obie funkcje w stopniu zaledwie zadowalającym, firma postanowiła skupić się wyłącznie na wykonaniu znakomitego przedwzmacniacza MM. Dla użytkowników tego typu wkładek wejście w 9000A ma być na tyle dobre, aby nie musieli kupować osobnego phono stage'a. Przyznam, że jest to ciekawa koncepcja, ale na ile jest to prawda, a na ile chwyt marketingowy? To trzeba będzie sprawdzić w odsłuchu. Nie byle jakie ma być też wyjście słuchawkowe. Audiolab informuje, że obsługuje je osobny układ wzmacniający, którego konstrukcja z prądowym sprzężeniem zwrotnym oraz wysoka częstotliwość narastania sygnału gwarantują dynamiczne i detaliczne brzmienie wszystkich rodzajów nauszników.
Tradycyjnie dla wzmacniaczy zintegrowanych Audiolaba, 9000A oferuje trzy różne tryby pracy odzwierciedlające jego dyskretną architekturę wewnętrzną i pozwalające na dostosowanie się do zmieniających się wymagań użytkownika. Podstawowym trybem jest "Integrated" - łączy on stopnie przedwzmacniacza i wzmacniacza mocy, umożliwiając podłączenie źródeł cyfrowych i analogowych do wejść wzmacniacza oraz pary głośników do jego gniazd. Tryb "Pre-Power Mode" oddziela od siebie wspomniane sekcje, co pozwala na wykorzystanie 9000A wyłącznie jako końcówki mocy - na przykład podłączonego do procesora AV w systemie kina domowego. Moim zdaniem bardziej prawdopodobne jest to, że część użytkowników dobierze do flagowej integry Audiolaba adekwatny jakościowo i cenowo streamer z regulowanym wyjściem i wtedy pojawi się pytanie, czy lepiej korzystać właśnie z tej funkcji, czy z przedwzmacniacza w integrze. Z doświadczenia wiem, że lepsza może być opcja numer jeden. Rozdzielenie preampu i końcówki mocy umożliwia również wpięcie w tor dodatkowego urządzenia przetwarzającego sygnał poprzez podłączenie gniazda pre-out wzmacniacza do zewnętrznego procesora, a następnie "zawrócenie" sygnału z wyjścia procesora do gniazda "power" w 9000A. Ostatni tryb, "Pre Mode", wyłącza stopień wzmacniacza mocy, przekształcając 9000A w samodzielny przedwzmacniacz z przetwornikiem cyfrowo-analogowym. Póki co w serii 9000 nie ma ani stereofonicznej końcówki mocy ani monobloków, ale kto wie, może jeszcze je zobaczymy.
Brzmienie
Wzmacniacze Audiolaba zawsze kojarzyły mi się z dobrze zrównoważonym, stosunkowo neutralnym, ale przede wszystkim szybkim, dynamicznym i przejrzystym brzmieniem. Nigdy nie było tu przesadnego słodzenia, przymilania się do słuchacza i pudrowania rzeczywistości. Wprost przeciwnie - to raczej granie skręcające w stronę tańszych wzmacniaczy Naima, Cyrusa i Exsposure'a, choć żadna z wymienionych firm nie ma już w ofercie integry, która mogłaby nawiązać rywalizację z 6000A. Najtańszy piecyk Audiolaba jest na tyle dobry i zbliżony pod względem charakteru do 8300A, że niektórzy melomani doszli do wniosku, że kupno tego drugiego nie ma wielkiego sensu. Jak zatem producent zamierza przekonać kogokolwiek do przeskoczenia na jeszcze wyższą półkę i wyboru wzmacniacza kosztującego nie 3699 i nie 4999, ale 9999 zł? Odpowiedź już po pierwszych minutach odsłuchu okazała się prosta - podsuwając nam wzmacniacz grający nie tylko równo, szybko, dynamicznie i rozdzielczo, ale także wyjątkowo płynnie, spójnie i muzykalnie.
PORADNIK: Jak wybrać wzmacniacz zintegrowany
Powiem króko - dla mnie całkowicie zmienia to reguły gry, czyniąc z 9000A wzmacniacz kompletny. Nie tylko obiektywnie lepszy, nie tylko dysponujący większą siłą przekonywania dzięki wyższej mocy i wysokiej jakości brzmienia na wejściach cyfrowych, do czego jeszcze wrócę, ale przede wszystkim otwierający się na doznania z drugiego końca skali, dodający do typowych dla audiolaba plusów cały szereg plusów zupełnie nieaudiolabowych. Podłączając kable i uruchamiając 9000A po raz pierwszy, byłem przekonany, że szykuje się szykuje się ostre napierdzielanie - że testowany piecyk okaże się czymś w rodzaju mniejszej, tańszej, bardziej cywilizowanej alternatywy dla bezkompromisowych tranzystorowców w stylu Marka Levinsona, Gryphona i Luxmana. Przywitało mnie natomiast brzmienie, owszem, neutralne, energiczne i mocne, ale też - i tu kompletne zaskoczenie - gładkie, leciutko ocieplone, pełne, mięsiste, oparte na niskim, przyjemnie masującym brzuch basie, a do tego niezwykle kulturalne i uniwersalne. Nie chcę przez to powiedzieć, że firma kojarzona z mocnym, chwilami nawet twardym dźwiękiem postanowiła nagle wykonać zwrot o sto osiemdziesiąt stopni i stworzyć tranzystorową integrę o lampowym sercu. Opisując swoje wrażenia w ten sposób, posunąłbym się zdecydowanie za daleko. Jeżeli jednak mieliście okazję słuchać któregokolwiek ze wzmacniaczy Audiolaba i po pewnym czasie doszliście do wniosku, że o ile nie sposób przyczepić się do żadnego z tych "technicznych" aspektów prezentacji, o tyle bardzo brakuje w tej kompozycji pierwiastka analogowo-lampowego, koniecznie umówcie się na odsłuch 9000A, bo w jego brzmieniu o niczym już nie zapomniano.
Test rozpocząłem od podłączenia flagowej integry Audiolaba do systemu, w którym towarzyszyły jej Audiovectory QR5 i streamer Auralic Vega G1. Dało mi to możliwość wypróbowania 9000A zarówno w roli wzmacniacza zintegrowanego, jak i końcówki mocy. W obu konfiguracjach poradził sobie śpiewająco, przy czym opcja z przerzuceniem regulacji głośności na Auralica spodobała mi się bardziej. Szybko zdałem sobie sprawę, że dzięki uzupełnieniu brzmienia o cechy, których do tej pory wzmacniaczom Audiolaba brakowało, 9000A stał się urządzeniem wyjątkowo wszechstronnym, "łykającym" każdą muzykę. To nie jest wzmacniacz do jazzu, rocka, klasyki, elektroniki ani metalu - to wzmacniacz do wszystkiego. Niezwykle trudno jest mi wskazać repertuar, który pasował mu najbardziej i odnoszę wrażenie, że to samo tyczy się źródła, kolumn, kabli i innych audiofilskich akcesoriów. Jeżeli tylko będziecie trzymali się dobrego, sprawdzonego sprzętu towarzyszącego, prawdopodobieństwo konfliktu z flagowcem Audiolaba będzie minimalne. Potwierdziło się to w drugim systemie, gdzie rolę źródła pełnił Auralic Aries G1 podłączony do wzmacniacza kablem USB Fidata HFU2, a ostatnim elementem toru były monitory Equilibrium Nano. Zupełnie inna konfiguracja, a efekt ten sam - dynamiczny, czysty, naturalny dźwięk, w którym płynność, spójność i muzykalność są tak samo ważne jak szybkość, przejrzystość i precyzyjne obrazowanie przestrzenne. Skoro już jesteśmy w tym temacie, dodam tylko, że 9000A oferuje świetną, przekonującą przestrzeń, która jest już nie tylko szeroka, ale także głęboka. Szkoda, że nie mam na wyposażeniu 6000A, ale znam jego brzmienie bardzo dobrze i wydaje mi się, że w bezpośrednim starciu to właśnie spłaszczenie sceny stereo mogłoby być jedną z głównych, najbardziej rzucających się w uszy bolączek po przeskoczeniu z 9000A na podstawową integrę w ofercie Audiolaba.
To nie jest wzmacniacz do jazzu, rocka, klasyki, elektroniki ani metalu - to wzmacniacz do wszystkiego. Niezwykle trudno jest mi wskazać repertuar, który pasował mu najbardziej i odnoszę wrażenie, że to samo tyczy się źródła, kolumn, kabli i innych audiofilskich akcesoriów. Jeżeli tylko będziecie trzymali się dobrego, sprawdzonego sprzętu towarzyszącego, prawdopodobieństwo konfliktu z flagowcem Audiolaba będzie minimalne.W tym momencie zacząłem zastanawiać się, dlaczego Audiolab tak stanowczo podkreśla, że opisywany model nie otrzymał wbudowanego modułu strumieniowego, dorabiając do tego filozofię z pogranicza opowieści o złotych bezpiecznikach. Tak, doskonale rozumiem, że w świecie wysokiej jakości sprzętu audio rozdzielanie poszczególnych elementów toru jest często preferowane i może dawać wspaniałe rezultaty. Lampowy przedwzmacniacz i tranzystorowe monobloki zamiast integry? Pewnie, to brzmi super. Transport sieciowy, przetwornik, zegar taktujący, upsampler i dwa zewnętrzne zasilacze zamiast jednopudełkowego streamera? Też można. Czasami jednak okazuje się, że zbliżanie poszczególnych modułów do siebie i związane z tym skrócenie toru sygnałowego, eliminacja dodatkowych obudów i kabli też nie jest działaniem pozbawionym sensu. Wystarczy wspomnieć o Brystonie BR-20, który łączy w sobie streamer, przetwornik i przedwzmacniacz i zdaniem producenta sprawdza się lepiej niż preamp BP-17³, przetwornik BDA-3 i transport sieciowy BDP-Pi. Gdyby 9000A został wyposażony w moduł strumieniowy, stałby się killerem w kategorii systemów all-in-one w cenie do 15000 zł. Mógłby nawet zaorać takie hity jak Naim Uniti Atom czy NAD M10 V2. Obawiam się jednak, że przy okazji zmiótłby z mapy urządzenie z własnej stajni - Omnię.
Może właśnie tu jest pies pogrzebany? Wydaje mi się, że coś może być na rzeczy. Z punktu widzenia architektury wewnętrznej nie widzę bowiem żadnych przeciwwskazań, by powstało coś takiego jak 9000A Play. Pamiętajmy jednak, że mówimy o urządzeniu z zupełnie innej półki cenowej, a dla klientów skłonnych wydać dziesięć tysięcy złotych na wzmacniacz kupno osobnego streamera nie jest problemem. Ba! Jest nawet przywilejem. Wieża złożona z opisywanej integry, transportu i odtwarzacza sieciowego będzie taką nowoczesną wersją zestawu, o jakim wielu melomanów marzyło dawno temu i logicznym krokiem naprzód w stosunku do systemu all-in-one. Jestem niezwykle ciekawy, czy nowy strumieniowiec będzie wykorzystywał Play-Fi, czy może coś innego. Byłoby genialnie, gdyby Audiolab postanowił zrobić to po swojemu, ale na razie nic na to nie wskazuje. Nie chcę wydawać wyroków, dopóki nie zobaczę streamera z serii 9000 i jego ceny. Jeśli będzie rozsądna, wielu klientów prawdopodobnie od razu zdecyduje się na taki komplet, kupując nawet tłumaczenie Audiolaba o tym, że wsadzenie płytki obsługującej łączność sieciową do 9000A obniżyłoby jego osiągi i negatywnie odbiło się na brzmieniu.
Budowa i parametry
Audiolab 9000A to wzmacniacz zintegrowany z wbudowanymi przetwornikiem cyfrowo-analogowym, wzmacniaczem słuchawkowym i przedwzmacniaczem gramofonowym. Głównym projektantem elektroniki znajdującej się wewnątrz jest Jan Ertner - ten sam człowiek, który jest odpowiedzialny za model 6000A, a także wiele innych nagradzanych przez lata komponentów audio. Postawiono przed nim wyzwanie stworzenia najlepszego w historii Audiolaba wzmacniacza zintegrowanego - tej samej kategorii produktów, która przyniosła marce rozgłos - rozszerzając wysoki poziom funkcjonalności 6000A przy jednoczesnym zapewnieniu flagowej wydajności. Jeśli chodzi o sekcję przetwornika, Audiolab lubi wracać do słynnego, wprowadzonego na rynek ponad dziesięć lat temu modelu M-DAC, który był jednym z pierwszych produktów audio na świecie, w którym zastosowano przełomowe układy Sabre32 Reference DAC firmy ESS Technology. Później, między innymi w modelach 8200CD, 8300CD i 6000A królowała kość ES9018, po czym Audiolab przeszedł na 32-bitowy układ Sabre nowej generacji - ES9038Q2M, zastosowany na przykład w systemie all-in-one Omnia. 9000A wykorzystuje kość ES9038PRO - ośmiokanałowy układ DAC, któremu towarzyszą mu autorskie obwody pozwalające na maksymalne wykorzystanie architektury HyperStream II oraz technologii Time Domain Jitter Eliminator. Krytycznym elementem ma tutaj być aktywny filtr post-DAC, przystosowany do wykorzystania potencjału ES9038PRO.
Wracając do podstawowej funkcji testowanego modelu, 9000A bazuje na doświadczeniu, jakie Audiolab zdobył w ciągu czterech dekad badań nad wzmacniaczami w klasie AB. Z mocą znamionową 100 W na kanał przy ośmiu omach powinien napędzić dowolne głośniki z niezwykłą łatwością i dużą rezerwą. 9000A to konstrukcja dual-mono z pojedynczym transformatorem, ale całkowicie oddzielnymi zasilaczami dla lewego i prawego kanału. Transformator toroidalny o mocy 320 VA łączy się z pojemnością rezerwową 60,000 μF i czterema tranzystorami wyjściowymi na kanał, specjalnie skonfigurowanymi w celu poprawy liniowości w trudnych warunkach obciążenia i zdolnymi do dostarczenia maksymalnego prądu wyjściowego 15 A na kanał. Sekcja przedwzmacniacza jest maksymalnie uproszczona, aby zachować czystość sygnału. Sygnały z wejścia liniowego przechodzą do sterowanego mikroprocesorem analogowego stopnia głośności. Producent twierdzi, że wiele wysiłku włożono w fizyczne rozmieszczenie obwodów w 9000A, chroniąc wrażliwą sekcję przedwzmacniacza przed zakłóceniami. Niezależne, niskoszumowe zasilacze dla krytycznych stopni, wysoce efektywne odrzucanie fal radiowych oraz skrupulatne odsprzęganie zasilaczy w modułach wzmacniaczy mocy, przyczyniają się do uzyskania brzmienia na miarę znacznie droższych systemów dzielonych. Nie zmienia to faktu, że na pierwszy rzut oka 9000A wygląda jak nieco bardziej rozbudowana, poprawiona, wzmocniona wersja modelu 6000A. Z jednej strony szkoda, że Audiolab nie zaproponował nam czegoś nowego, z drugiej - dysponując tak udanymi piecykami, nie trzeba było zaczynać od zera. Może to nawet dobrze, bo gdyby tak się stało, moglibyśmy otrzymać kolejną integrę wykorzystującą układy Hypex NCore i brzmiącą tak samo jak cała reszta.
Werdykt
Zgodnie z moimi przypuszczeniami, 9000A jest świetny. Robi to, co w niższych przedziałach cenowych zrobiły 8300A i 6000A - od razu wskakuje na szczyt listy urządzeń, których trzeba posłuchać. Dla wszystkich audiofilów szukających poważnej integry będzie jednym z oczywistych kandydatów do zakupu. Nie dość, że znakomicie wywiązuje się ze swojej podstawowej funkcji, to jeszcze ma naprawdę dobry przetwornik, niezły przedwzmacniacz gramofonowy i bardzo przyzwoite wyjście słuchawkowe, a dodatkowo użytkownik może w łatwy sposób rozdzielić poszczególne sekcje, zmieniając go w uniwersalny przedwzmacniacz z wejściami analogowymi i cyfrowymi lub końcówkę mocy. Minusy ograniczają się do drobiazgów, takich jak na przykład zamontowana na stałe antenka obsługująca Bluetooth. Cena? Fani Audiolaba powiedzą, że jest wysoka, ale jeśli porównacie 9000A z konkurencyjnymi wzmacniaczami, okaże się, że jest adekwatna do jakości, szczególnie jeśli chodzi o wrażenia odsłuchowe. Co tu dużo mówić, Audiolab po raz kolejny namieszał, tyle że tym razem w zupełnie innym segmencie. I choć konkurencja jest mocna, mam wrażenie, że 9000A znajdzie swoich fanów równie szybko jak 6000A.
Dane techniczne
Moc wyjściowa: 2 x 100 W/8 Ω, 2 x 160 W/4 Ω
Wejścia analogowe: 3 x RCA, 1 x XLR, 1 x phono (MM), 1 x main-in (RCA)
Wyjścia analogowe: 1 x RCA (pre-out)
Wejścia cyfrowe: 2 x optyczne, 2 x koaksjalne, 1 x USB-B
Wyjście słuchawkowe: 6,3 mm (20-600 Ω)
Łączność: Bluetooth 5.0 (aptX, aptX Low Latency, aptX HD, LDAC, AAC, SBC)
Przetwornik: 32-bitowy (ES9038PRO)
Pasmo przenoszenia: 20 Hz - 20 kHz
Stosunek sygnał/szum: >110 dB
Zniekształcenia: <0,0004%
Maksymalny prąd wyjściowy: 15 A
Wymiary (W/S/G): 8,9/44,4/34,2 cm
Masa: 9,4 kg
Cena: 9999 zł
Konfiguracja
Audiovector QR5, Equilibrium Nano, Unison Research Triode 25, Hegel H20, Auralic Aries G1, Auralic Vega G1, Marantz HD-DAC1, Clearaudio Concept, Cambridge Audio CP2, Cardas Clear Reflection, Tellurium Q Ultra Blue II, Albedo Geo, KBL Sound Red Corona, Enerr One 6S DCB, Enerr Tablette 6S, Enerr Transcenda Ultimate, Fidata HFU2, Melodika Purple Rain, Sennheiser HD 600, Beyerdynamic DT 990 PRO, Beyerdynamic DT 770 PRO, Meze 99 Classics, Bowers & Wilkins PX5, Pro-Ject Wallmount It 1, Custom Design RS 202, Silent Angel N8, Vicoustic VicWallpaper VMT, Vicoustic ViCloud VMT.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
Simeo
Audiolab sypnął ostatnio nowościami (jak nie Audiolab:). Mam nadzieję na test 7000A za jakiś czas.
2 Lubię -
stereolife
@Simeo - Seria 7000 pojawiła się, kiedy test 9000A był na półmetku. Szczerze mówiąc, nie wiemy, czy to dobrze, bo chętnie przetestowalibyśmy cały system z serii 7000, ale teraz trzeba dać szansę innym producentom, bo wiele ciekawych urządzeń czeka na swoją kolej. Do tematu na pewno wrócimy:-)
2 Lubię -
Slawek
Ja tez chętnie bym zobaczyl test 7000A. Podobno charakter brzmienia ten sam co 6000A, ale o wiele lepszy wykończeniu.
0 Lubię
Komentarze (3)