Hegel H160
- Kategoria: Wzmacniacze i amplitunery
- Tomasz Karasiński
Plotki o zbliżającym się wprowadzeniu do sprzedaży nowego wzmacniacza Hegla krążyły w audiofilskim środowisku przynajmniej od kilku tygodni. Norwegowie chcieli jednak dopiąć wszystko na ostatni guzik zanim oficjalnie potwierdzili tę informację, prezentując nowy model na swojej stronie internetowej. Może zaczęli zdawać sobie sprawę z tego, jak bardzo wyczekiwane są ich premiery i jak uważnie ich poczynania śledzi większość ludzi z branży. A może po prostu byli bardzo dumni ze swojego nowego produktu i zadbali o to, aby wszystko zadziałało jak należy? Wprowadzenie modelu H160 to spore wydarzenie, ale też nie ma się czemu dziwić. Hegel ma bowiem to do siebie, że nie wprowadza zmian w swoim katalogu tylko po to, aby przypomnieć audiofilom i dziennikarzom o swoim istnieniu. Każdy nowy model musi wprowadzać jakąś zmianę i być zauważalnie lepszy od poprzedników. Sprawdza się to zarówno w przypadku przetworników, jak i dużych wzmacniaczy zintegrowanych.
Ostatnia nowość, 32-bitowy DAC HD12 obsługujący pliki DSD i wyposażony w wyjście słuchawkowe, wypadł z oferty model HD11, który tych udogodnień nie posiadał. Podniesienie poprzeczki w dziedzinie jakości brzmienia było tylko skutkiem ubocznym wynikającym z klasy zastosowanych podzespołów i postępu technicznego, który dokonał się w ciągu tych kilku lat. Model H80 był jednym z pierwszych przystępnych cenowo wzmacniaczy, które zamiast pojedynczego gniazdka USB miały w środku pełnoprawny przetwornik z kilkoma wejściami cyfrowymi. Co więc ma H160? Otóż jest to pierwsza integra w katalogu Hegla wyposażona nie tylko w DAC, ale i funkcję streamingu oraz wyjście słuchawkowe. Liczba zamówień złożonych przez dystrybutorów norweskiej marki z całego świata była tak duża, że do Polski trafiły początkowo tylko dwa egzemplarze. Jeden z nich trafił właśnie do naszej redakcji.
Wygląd i funkcjonalność
Teoretycznie H160 to wciąż środkowa półka w katalogu norweskiej firmy. Ze wzmacniaczy zintegrowanych znacznie droższy pozostaje przecież flagowy H300, a dla żądnym wrażeń audiofilom pozostają jeszcze kombinacje dzielone, z którymi można zabrnąć nawet w rejony mocno hi-endowe. W praktyce jednak nowy model automatycznie staje się najbardziej pożądanym, ponieważ - podobnie jak w przypadku sprzętu Naima - wielu audiofilów twierdzi, że najmłodszy produkt prawie zawsze charakteryzuje się zdecydowanie najlepszym stosunkiem jakości do ceny. Poza tym na dzień dzisiejszy w katalogu Hegla nie ma drugiej integry wyposażonej w łączność z siecią oraz funkcje takie jak AirPlay, z którego implementacji skandynawscy inżynierowie są bardzo dumni. Powiedzmy sobie szczerze - H160 automatycznie "wywiewa" z oferty dwa inne modele - H100 i H200. Ten drugi został już zdjęty z oficjalnej witryny producenta. Drugi jeszcze się na niej ostał, jednak nawet dealerzy przyznają otwarcie, że mając do wyboru klasyczny wzmacniacz, który oprócz wejść analogowych ma tylko jedno, dość przestarzałe gniazdko USB i kosztuje 10500 zł, oraz jeszcze cieplutki piecyk z własnym przetwornikiem i streamerem, w dodatku dysponujący większą mocą i kosztujący 12990 zł, mało kto zdecyduje się na tę pierwszą opcję. Trudno nie przyznać im racji. H160 wydaje się być oczywistym wyborem dla audiofila szukającego wzmacniacza z przedsionka hi-endu i odwalającego przy okazji robotę dwóch innych urządzeń. Nowoczesny system hi-fi w jednym pudełku? Całkiem możliwe.
No dobrze, a jak to wygląda na żywo? Najprostsza odpowiedź brzmi - jak zwykle. Przepraszam za trywializowanie, ale każdy obeznany w temacie osobnik przyzna, że z przodu wszystkie wzmacniacze Hegla wyglądają niemal identycznie. Oczywiście fani Hegla od razu powiedzą, że to H160 ponieważ ma duże gniazdko słuchawkowe z prawej strony, jednak gdyby nie ten szczegół, nowy model byłby nie do odróżnienia od wspomnianych H100 i H200. Ja na przykład uważam, że wszystkie nowe samochody Audi wyglądają tak samo. Szczególnie kiedy siedzi mi taki na zderzaku i w lusterku widzę tylko jego paszczę. Jeżeli mam do czynienia z Q5 lub Q7, grill jest ciut wyżej, ale poza tym nie widzę najmniejszej różnicy. Hegla poznacie, kiedy zajrzycie mu na zaplecze. W modelu H160 wygląda ono zupełnie inaczej, niż w każdym z poprzednich piecyków. Z prawej strony mamy trójbolcowe gniazdo zasilające oraz rząd wejść cyfrowych, a wśród nich jedno gniazdo koaksjalne, trzy optyczne, jedno USB oraz jedno złącze ethernetowe (RJ-45). Mniej więcej w środkowej części tylnej ścianki umieszczono pojedyncze, ale bardzo ładne i funkcjonalne terminale głośnikowe zatopione w przezroczystym plastiku. Po lewej mamy sekcję gniazd analogowych, ale - uwaga - nie jest to standardowy zestaw kilku wejść z jedną przelotką lub pojedynczym wyjściem z przedwzmacniacza. Klasyczne wejścia liniowe są dwa - jedno w standardzie RCA i jedno w formie pary eleganckich XLR-ów. Trzy pozostałe pary gniazd RCA to bezpośrednie wejście do końcówki mocy, wyjście stałe oraz wyjście regulowane. H160 możemy więc wykorzystać niemalże na wszystkie możliwe sposoby, jakbyśmy kupowali oddzielny DAC, przedwzmacniacz i wzmacniacz mocy. Możemy na przykład powierzyć mu tylko funkcję przetwornika lub streamera, a sygnał przesłać dalej do innej integry. Możemy też skorzystać z wbudowanej regulacji głośności i podłączyć Hegla do innej końcówki mocy lub kolumn aktywnych, albo też wykorzystać wyjście z przedwzmacniacza do podłączenia subwoofera. Niby więc nie ma tu miliona gniazd, jak w amplitunerze, a jednak możliwości połączeniowe są ogromne. Nie wspominając już o wyjściu słuchawkowym, które podobno naprawdę daje radę.
Jeśli zdecydujecie się podłączyć H160 do komputera za pośrednictwem gniazda USB, powinniście zobaczyć go jako TE7022 Audio - to oczywiście nazwa odbiornika sygnału cyfrowego Tenora, bardzo chętnie wykorzystywanego przez wielu producentów DAC-ów. Hegel powinien poprawnie współpracować z systemami Windows i OS-X, a nawet z Linuxami. Muzykę z sieci możemy przesyłać przez DLNA lub Apple AirPlay. H160 naturalnie działa przez UPnP dając możliwość odsłuchu plików PCM (WAV/AIFF), FLAC, MP3 i OGG. Największe powody do zadowolenia mają użytkownicy urządzeń z jabłuszkiem. Obecność funkcji AirPlay w zasadzie rozwiązuje im wszystkie problemy. Członkowie innych obozów sprzętowo-software'owych będą mieli trochę trudniej.
Minusy? Najbardziej oczywistym jest brak łączności bezprzewodowej. H160 nie jest wzmacniaczem z pełnoprawnym streamerem na pokładzie. Nie ma gniazda USB typu A umożliwiającego podłączenie pendrive'a, aplikacji umożliwiającej sterowanie urządzeniem i procesem odtwarzania muzyki ani dużego, dotykowego wyświetlacza. Z rzeczy typowo streamerowych mamy tu w zasadzie gniazdko ethernetowe i tyle. Nie wiem co stało na przeszkodzie, aby wyposażyć nowy klocek w antenkę Wi-Fi i Bluetooth. Dla mnie to wciąż najwygodniejsza metoda słuchania muzyki z sieci. Na tablecie lub telefonie mogę mieć zainstalowaną aplikację serwisu streamingowego lub nawet kilka z nich, i każda będzie działała prawidłowo. Bez względu na to, czy mam tablet z jabłuszkiem czy robocikiem, lub też jakimś innym wynalazkiem. Bluetooth załatwia mi w tym momencie wszystko, ponieważ zarządzanie muzyką leży po stronie urządzenia mobilnego. Powiecie, że ta metoda nie jest zbyt audiofilska i pewnie będziecie mieli trochę racji, ale dzięki takim wynalazkom, jak aptX lub inne usprawnienia wprowadzane przez samych producentów sprzętu naprawdę nie jest źle. Może jestem leniwy, ale słuchając muzyki z sieci chcę mieć ją szybko i wygodnie. Jeśli chcę mieć super audiofilsko, wyciągam gramofon i czyszczę sobie winyle małą szczoteczką.
Brzmienie
No i dochodzimy do momentu, w którym tak naprawdę ważą się losy testowanego sprzętu. O ile zazwyczaj w przypadku urządzeń Hegla niespecjalnie można się wyżyć w opisie wyglądu zewnętrznego, tak o brzmieniu można pisać długo. Jeśli mam być szczery, przetworniki tej marki zawsze uważałem za dobre, ale żaden z nich nie pociągał mnie do tego stopnia, abym po kilkunastu minutach słuchania zaczął pałać do niego irracjonalną i szaloną miłością. Ze wzmacniaczami natomiast... H300 był naprawdę znakomity. H80 okazał się wybitny w swojej cenie i gdybym miał sześć tysięcy z kawałkiem do wydania na wzmacniacz, kupiłbym właśnie ten. Nie szukam jednak piecyka za te pieniądze, więc po teście z czystym sumieniem zwróciłem go dystrybutorowi. Jak na tym tle prezentuje się H160? Powiem wprost - to jest wzmacniacz, który naprawdę chętnie przygarnąłbym do swojego systemu odniesienia. Nawet gdyby nie miał tych wszystkich udogodnień i cyfrowych gniazdek, nawet gdyby miał dosłownie jedno wejście, gniazdo zasilające, pokrętło głośności i gniazda głośnikowe, powiedziałbym, że to bardzo dobry wzmacniacz.
H160 po prostu robi to, co do niego należy. W audiofilskim środowisku określa się to mianem drutu ze wzmocnieniem - urządzenia, które w żaden sposób nie ingeruje w podany mu sygnał, a jedynie wzmacnia go i przekazuje na wyjście. Tak z grubsza powinien działać każdy piecyk, ale w realnym świecie taka sytuacja praktycznie nigdy nie będzie miała miejsca. Każdy rodzaj konstrukcji dodaje do muzyki coś od siebie. Swoje odchyły mają zarówno układy lampowe, jak i półprzewodnikowe. Te pracujące w klasie A, AB i D, wykorzystujące globalną pętlę sprzężenia zwrotnego lub całkowicie jej pozbawione, te mocne i o wiele słabsze... Ogromna różnorodność znanych nam rozwiązań technicznych oraz spory rozrzut w kwestii dokładności egzekwowania tych pomysłów sprawiają, że jeden wzmacniacz brzmi tak, a inny - inaczej. Jest to jedna z fundamentalnych przyczyn tego, że od kilkunastu lat zajmuję się recenzowaniem sprzętu audio i jeszcze mi się to nie znudziło. A także tego, że ludzie wciąż chętnie pochłaniają te wypracowania, czego jesteście najlepszym dowodem;-) Gdyby wszystkie wzmacniacze brzmiały tak, jak H160, mógłbym sobie chyba szukać innego zajęcia. Dlaczego? Bo w zasadzie niewiele można o nim napisać. Muzyka brzmi na nim tak, jak powinna, bez żadnych sztucznych dodatków czy konserwantów. Słuchałem tego wzmacniacza zaledwie kilka dni, ale w tym czasie przerzuciłem naprawdę mnóstwo muzyki i nie trafiłem na album, którego brzmienie znacząco odbiegałoby od tego, czego się spodziewałem. Żadna płyta nie ujawniła jakichś szczególnych odchyłów lub preferencji norweskiej integry. Jedyne, co H160 nadaje odtwarzanemu materiałowi - jeśli w ogóle można tak powiedzieć - to energia, dynamika, przejrzystość i namacalność. W pozostałych aspektach można mówić jedynie o wzorowej, jak na ten przedział cenowy, neutralności i wierności.
Wszystko to przekłada się oczywiście na dwie rzeczy, których wielu audiofilów szuka i które wysoko ceni każdy prawdziwy meloman. Pierwsza to ogólny realizm przekazu. Poczucie, że muzyka nie jest z lepszym lub gorszym skutkiem odtwarzana, ale żyje i pulsuje dokładnie tutaj, przed nami. Odbierane przez nas czy to świadomie, czy też zupełnie bezwiednie wrażenie, że to się dzieje naprawdę i tylko zmysł wzroku płata nam figla pokazując czarne pudełko i dwie kolumny, a nie scenę, publiczność i prawdziwych muzyków. Druga to ogromna uniwersalność materiałowa. Pewność, że możemy najpierw wrzucić Mozarta, a zaraz po nim Slipknota i w żadnym z tych przypadków sprzęt nas nie zawiedzie. H160 nie jest jednym z tych wzmacniaczy, które przy odtwarzaniu wokali chwytają za serce, ale po zmianie repertuaru na rockowy koncert sprawiają, że mamy ochotę raczej złapać się za głowę. On pożera wszystko i w każdych ilościach. To jedno z tych urządzeń, na których można polegać niezależnie od sytuacji.
Kiedy do końca testu zostały raptem dwa dni, postanowiłem sprawdzić, jak Hegel sprawuje się w roli przedwzmacniacza, samodzielnego źródła i wzmacniacza słuchawkowego. Odpowiedź jest banalnie prosta - tak samo. Nic dziwnego, że z połączenia składników o tak uniwersalnym i audiofilskim charakterze wyszło urządzenie będące niemalże ucieleśnieniem idei hi-fi. Jako przetwornik H160 grał równo i neutralnie, jako wzmacniacz słuchawkowy spisywał się świetnie zarówno z tanimi, jak i bardzo wymagającymi nausznikami, a jako końcówka mocy po prostu ładował, jak stary, dobry Krell. Szybko jednak wróciłem do słuchania go w całości. Tak zdecydowanie najbardziej mi się podobało.
Budowa i parametry
Hegel H160 to wzmacniacz zintegrowany wyposażony we wbudowany przetwornik cyfrowo-analogowy, łączność sieciową i wyjście słuchawkowe. Jego przednią ściankę zdobią tylko cztery elementy - firmowe logo, duży wyświetlacz oraz dwa pokrętła odpowiadające za wybór źródła dźwięku i regulację głośności. Całość zamknięto w metalowej obudowie usadowionej na trzech stosunkowo wysokich nóżkach, co w połączeniu z licznymi otworami wentylacyjnymi pozwala sądzić, że podczas pracy integra dość mocno się nagrzewa. Na pewno warto zapewnić jej trochę wolnej przestrzeni dookoła. Wysokie nóżki dają także dostęp do włącznika, który umieszczono w podstawie urządzenia, aby nie zaburzać symetrii frontu. Norweska firma musi poważnie traktować wyjście słuchawkowe ponieważ jego moc jest drugim parametrem podanym w specyfikacji technicznej, a wynosi ona dokładnie 270 mW na kanał przy 64-omowym obciążeniu. Nie jest to jeszcze rekord świata, ale taka dawka mocy powinna wystarczyć nawet do napędzenia stosunkowo trudnych, hi-endowych słuchawek. Do kolumn H160 posyła z kolei 150 W na kanał przy ośmiu omach i 250 W na kanał w przypadku impedancji czteroomowej. Z ciekawszych parametrów warto wymienić pasmo przenoszenia zaczynające się przy 5 Hz i sięgające 100 kHz oraz współczynnik tłumienia powyżej 1000.
Konfiguracja
Audium Comp 5, Albedo HL 2.2, Pylon Audio Sapphire 31, Naim CD5 XS, Apple MacBook Pro, Audioquest Cinnamon, Cardas Clear Light, Albedo Geo, Enerr AC Point One, Enerr Symbol Black Pearl Hybrid, Cardas Clear Beyond.
Werdykt
Hegel po raz kolejny podniósł poprzeczkę, tym razem w kategorii wzmacniaczy dla mocno wkręconych audiofilów. Nie tylko dzięki nowym gniazdkom i funkcjom, ale przede wszystkim za sprawą mocno dopieszczonego, wyrafinowanego brzmienia. Nie zdziwię się jeśli H160 będzie hitem na miarę H80, tylko w innym przedziale cenowym. Nowa integra szczególnie spodoba się melomanom szukającym sprzętu totalnie uniwersalnego i niezawodnego brzmieniowo. Tym, którym nie odpowiada tłumaczenie, że sprzęt nie jest w stanie dobrze zagrać takiej czy innej muzyki lub współpracować z danymi kolumnami dlatego, że pracuje na przykład w czystej klasie A lub ma w środku jakieś kapryśne lampy. Jeżeli macie już dość cackania się z podobnymi problemami, posłuchajcie H160. Możliwe, że zamkniecie w ten sposób temat wzmacniacza na długie, długie lata.
Dane techniczne
Moc wyjściowa (kolumny): 2 x 150 W/8 Ω
Moc wyjściowa (słuchawki): 270 mW/64 Ω
Wejścia analogowe: 1 x RCA, 1 x XLR, 1 x RCA (Home Theatre)
Wyjścia analogowe: 1 x RCA (Fixed), 1 x RCA (Variable)
Wyjście słuchawkowe: 6,3 mm
Wejścia cyfrowe: 3 x Optical, 1 x USB, 1 x LAN (RJ-45), 1 x Coax
Pasmo przenoszenia: 5 Hz - 100 kHz
Zniekształcenia: <0,005%
Współczynnik tłumienia: >1000
Wymiary (W/S/G): 12/43/41 cm
Cena: 12990 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma Moje Audio.
Zdjęcia: Małgorzata Filo, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
-
Ps39
Zgadzam się z werdyktem. Odniosłem podobne wrażenie po dwóch tygodniach słuchania tego wzmacniacza. On gra wszystko co mu się podsunie. Słucham głównie jazz, ale na półce i na dysku jest dużo innej muzyki i ona mnie zaskoczyła z H160. Wszystko gra lepiej niż z H80, który grał u mnie od czerwca 2014. Dla mnie H80 był świetny do jazzu i kobiecych wokali. H160 nauczyli grać wszystko i to jest w nim porywające. Gorąco go rekomenduję.
1 Lubię -
Carmel
Duzo basu. Pelna kontrola dolu. Podlaczony do niego ca stream magic v2 i dynaudio x38. Polaczone kablem coax.
0 Lubię -
-
-
Komentarze (5)