Rega Apollo-R + Brio-R + KEF LS50
- Kategoria: Systemy stereo
- Tomasz Karasiński
Kolejny pełny system stereo w naszym teście to propozycja dla audiofilów o jasno sprecyzowanych oczekiwaniach. Było to dla nas jasne już od momentu, w którym zdjęliśmy kartony z palety. Rega i KEF - stuprocentowo brytyjskie brzmienie, w tym przypadku połączone z charakterystycznym dla wielu tamtejszych firm konserwatyzmem. Może nie jest to jeszcze tak oczywiste, kiedy spojrzymy na błyszczące obudowy monitorów LS50, ale dla każdego miłośnika sprzętu audio przekaz jest oczywisty - głośniki to już praktycznie klasyka, a elektronika Regi to nic innego, jak obietnica brytyjskiego grania w tym bardziej rockowym wydaniu. Tutaj została ona zapakowana w dwa małe klocki pachnące trochę stylistyką lat osiemdziesiątych. Teoretycznie powinniśmy otrzymać zestaw idealny do małych i średnich pomieszczeń, przeznaczony dla melomanów, którzy nie lubią się nudzić. A czy tak właśnie będzie?
Apollo-R i Brio-R razem zajmują mniej miejsca, niż niejeden typowy wzmacniacz czy amplituner. Czy to ustawione obok siebie, czy jeden na drugim, prezentują się niezwykle intrygująco. Jedna ze złotych zasad nakazywałaby w takim przypadku postawić wzmacniacz na odtwarzaczu, ale tutaj musimy postąpić odwrotnie ponieważ cedek Regi to klasyczny top-loader. W tej kwocie jest to absolutna sensacja ponieważ napędy ładowane od góry widuje się raczej w hi-endowych maszynach - MBL-ach, Electrocompanietach, Burmesterach... To trochę tak jakby kupić niedrogi, miejski samochód z drzwiami otwieranymi do góry jak w Lamborghini czy Koenigseggu. Wzmacniacz może i jest mały, ale odpowiednio ciężki. Raczej nie mamy tu do czynienia z impulsowym układem wielkości paczki fajek. Wszystko to sprawia, że odruchowo nabieramy do brytyjskiej elektroniki zaufania. Przyjrzyjmy się więc dokładniej tym urządzeniom i sprawdźmy, jak mała wieża Regi wypadnie w połączeniu z KEF-ami, które testowaliśmy solo już jakiś czas temu.
Wygląd i funkcjonalność
Klocki Regi rzeczywiście wyglądają interesująco, a jeśli nie mieliście wcześniej do czynienia z odtwarzaczem ładowanym od góry, gwarantuję, że sama zabawa napędem będzie ciekawym przeżyciem. Pokrywę należy unieść, jednocześnie popychając ją lekko do tyłu. Mechanizm pracuje gładko i bez wyraźnych luzów. W odróżnieniu od top-loaderów z pokrywami nasuwanymi w jednej płaszczyźnie, klapa Apollo-R pełni jednocześnie funkcję docisku, więc nie musimy pamiętać o żadnym krążku nakładanym na płytę. Ciekawym akcentem są również przyciski w kształcie trójkątów i kwadratów. Mało któremu producentowi sprzętu chciałoby się zrobić coś takiego. Największą część frontu odtwarzacza zajmuje czerwony wyświetlacz, który na tle współczesnych ekraników wygląda trochę jakby został zapożyczony z poprzedniej epoki. Ale w końcu odtwarzacz płyt kompaktowych to taki gatunek na wymarciu, więc potencjalnym klientom na pewno nie będzie przeszkadzał brak kolorowego czy dotykowego wyświetlacza. Bo i czemu miałby on służyć? Tutaj przynajmniej widać wszystkie ważne informacje. Za pomocą pilota odtwarzacz można programować lub wyłączyć wyświetlacz gdyby komuś przeszkadzał. Z tyłu - nic zaskakującego. Gniazdo zasilające, niezbalansowane wyjście analogowe i dwa gniazda cyfrowe - koaksjalne i optyczne. Nie ma żadnego gniazda USB ani innych bajerów plikowo-streamerowych. DSD? Raczej nie. iPhone? No przecież telefon służy do dzwonienia. Bluetooth, AirPlay? A co to takiego? Z takich nowinek można podobno słuchać plików MP3 wypalonych na płycie. Innymi słowy - jak nie włożymy nic do paszczy odtwarzacza, daleko nie zajedziemy.
Żadnych funkcji plikowo-sieciowych nie znajdziemy również we wzmacniaczu. Brio-R jest jeszcze prostszy niż Apollo-R. Z przodu mamy tylko włącznik, pojedynczy przycisk do zmiany źródła oraz pokrętło regulacji głośności. Jedynym akcentem dekoracyjnym jest czerwone logo wyłaniające się spod powierzchni lustrzanego panelu frontowego. Z tyłu mamy gniazdo zasilające, pięć wejść analogowych, jedno wyjście do nagrywania i pojedyncze terminale głośnikowe ustawione pionowo. Gniazdo sieciowe jest umieszczone bardzo blisko głośnikowych, więc kable zasilające z dużymi wtyczkami odpadają. W ogóle kable nie powinny być zbyt grube i ciężkie, bo po podłączeniu takowego tylna ścianka zaczyna się wyginać. Wskazane będzie użycie lekkich i możliwie cienkich przewodów.
Myślę, że wyłania się z tego w miarę jasny obraz sytuacji. System Regi zaprojektowano z myślą o melomanach potrzebujących minimalistycznego sprzętu do odtwarzania płyt CD, ewentualnie winyli. Na tle nowoczesnych urządzeń w zbliżonej cenie, funkcjonalność Apollo-R i Brio-R jest mocno okrojona. Posiadaczom ogromnych kolekcji kompaktów nie będzie to przeszkadzało, ale co zrobić jeśli zechcemy posłuchać muzyki z komputera, tabletu, radia internetowego? Rozwiązaniem może być DAC-R. Łączności bezprzewodowej nie ma, ale jest typowym, nawet całkiem fajnie prezentującym się przetwornikiem z asynchronicznym gniazdem USB. Audiofile plikowi mogą więc od razu zastąpić kompakt takim przetwornikiem, ewentualnie dołożyć go do wieży. Winylowcy zainteresują się natomiast modelem Aria - przedwzmacniaczem gramofonowym w identycznej obudowie. Takie cztery klocki muszą wyglądać bardzo fajnie. Można więc powiedzieć, że okrojona funkcjonalność systemu dostarczonego do naszego testu wynika tylko z wyboru źródła. Inne minusy? Wzornictwo brytyjskich komponentów jest mimo wszystko bardzo oryginalne i nie każdemu musi pasować. Szkoda też, że w żadnym z urządzeń nie zamontowano gniazda słuchawkowego. Nie ma go nawet DAC-R. Najwyraźniej Rega wychodzi z założenia, że muzyki słucha się na głośnikach i koniec kropka.
Plusy? Przede wszystkim jakość wykonania obudów. Zarówno Apollo-R, jak i Brio-R mają bardzo zwartą konstrukcję, są przyjemnie monolityczne. Wbrew pozorom, są też bardzo przyjemne w obsłudze - proste, ale przemyślane. Nie wiedzieć czemu, bardzo łatwo się z nimi zaprzyjaźniliśmy, podobnie jak z kolumnami RX5 testowanymi kilka miesięcy temu. Ceny również nie odstraszają. Trzy tysiące z małym kawałkiem za każdy z elementów to niewiele, jeśli weźmie się pod uwagę jakość ich wykonania i prestiż marki, która mogłaby za podobne urządzenia inkasować znacznie więcej. Na temat KEF-ów LS50 nie będziemy się rozpisywać ponieważ wszystko zostało dokładnie wyjaśnione w ich teście. Od tego czasu producent wprowadził kilka nowych wersji kolorystycznych, a do kompletu z Regą dostaliśmy monitory w wykończeniu białym, z niebieskimi membranami. Ciekawym pomysłem do elektroniki Regi byłaby na pewno wersja czerwona z czarnymi membranami lub klasyczna czarna. Zainteresowanych zapraszamy do lektury testu LS50, a my tymczasem przystępujemy do odsłuchu.
Brzmienie
W pierwszej chwili zestawienie LS50 z klockami w cenie trzech tysięcy za element może wydać się ryzykowne ponieważ te kolumny czują się bardzo dobrze nawet w towarzystwie znacznie droższej elektroniki, a co za tym idzie - potrafią w dość bezlitosny sposób obnażyć wady tej tańszej. Tymczasem z kompletem Regi zgrały się od razu, co było dla nas pierwszym niezwykle ważnym sygnałem świadczącym o jego dużym potencjale. Szczególnie dobrze wypadł zakres niskich tonów, który właścicielom monitorów KEF-a może akurat przysporzyć tyleż radości, co kłopotów. LS50 mają podbity mid-bas, którego pochodzenie bywa w zależności od odtwarzanej muzyki bardziej tunelowe, niż głośnikowe. Elektronika Regi nie tylko nie odebrała brytyjskim kolumienkom potęgi, ale wręcz delikatnie wyrównała pasmo, w dużym stopniu maskując niedoskonałości wyciągniętego trochę na siłę basu. Najlepsze było jednak to, że miniaturowe klocki w ogóle nie dały KEF-om większych powodów do narzekania. Połączenie to nie odebrało "pięćdziesiątkom" żadnej z ich kluczowych zalet - przestrzeni, szybkości i przejrzystości. Dźwięk był pełen energii, miał naturalną barwę i właściwe wypełnienie na całej szerokości pasma, choć wciąż dało się zauważyć w tej mieszance charakter zarówno kolumn, jak i elektroniki.
Z tych pierwszych na pewno warto wymienić stereofonię, dynamikę i rozdzielczość zakresu średnich i wysokich tonów. Przestrzeń z dobrze zaprojektowanego i zaaplikowanego głośnika koncentrycznego jest czymś, co w tej cenie naprawdę trudno jest powtórzyć. Nie chodzi tylko o rozmiary sceny stereofonicznej, ale także, a może przede wszystkim ostrość lokalizacji, zdolność grania punktami, a nie plamami. W bardzo bezpośredni sposób przekłada się to na odczuwalny realizm obcowania z muzyką, za co wielu audiofilów kocha nie tylko te monitory, ale też szereg innych konstrukcji z głośnikami koncentrycznymi. Grono firm stosujących to rozwiązanie jest całkiem spore - Cabasse, Gradient, Tannoy, TAD, Vienna Acoustics... Słysząc tak konkretny, dobrze zogniskowany dźwięk trudno jest zaprzeczyć ich zaletom. Jeżeli mógłbym sobie życzyć czegoś jeszcze, wskazałbym na słabsze rozciągnięcie sceny wgłąb, ale może po części jest to moje skrzywienie wynikające z częstego obcowania z kolumnami, które trójwymiarową scenę fundują słuchaczowi praktycznie zawsze, bez względu na otoczenie czy rodzaj słuchanej muzyki.
Bardzo spodobała mi się średnica. Tutaj elektronika Regi dorzuciła do charakteru KEF-ów trochę przyjemnego ciepła, nie zapominając jednak o szybkości wpływającej na czytelność wokali. Wysokie tony były bardzo szczegółowe, ale bez wyostrzeń czy nieprzyjemnego jazgotu. Po raz kolejny wrażenie przejrzystości wynikało bardziej z ogólnej zwartości i dynamiki w skali mikro, niż próby podbijania któregoś z podzakresów czy przesuwania całego balansu tonalnego w górę. Jeśli już, to w tym najwyższym przedziale częstotliwości Brio R i Apollo R delikatnie wygładzały sytuację, jednak w bardzo subtelny sposób - nie poprzez maskowanie szczegółów i ogólne zamulanie dźwięku, ale raczej minimalne wyciszenie skraju pasma. Inżynierowie Regi na szczęście nie zastosowali tu żadnych bardziej brutalnych zabiegów, bo to mogłoby się odbić na szczegółowości systemu, co dla KEF-ów byłoby bardzo krzywdzące. Im generalnie wystarczy nie przeszkadzać, a w tym temacie na pewno zrobią swoje - i tak właśnie się stało.
Szczerze mówiąc, początkowo nie spodziewałem się, że połączenie najtańszego systemu Regi z kultowymi LS50 wypadnie tak dobrze. Dla mnie te monitory stanowią książkowy przykład produktu, którego możliwości w pewnych aspektach wchodzą na terytorium konkurencji z wyższej półki. O ile jednak dla samych KEF-ów jest to duże wyróżnienie, to dla współpracującej z nimi elektroniki - niekoniecznie. Dla wzmacniacza i odtwarzacza za trzy tysiące z kawałkiem, podłączenie takich głośników to nie lada wyzwanie. Na szczęście w tym przypadku nie działo się nic złego. Ba! Komplet Regi nie tylko nie podciął KEF-om skrzydeł, ale nawet w dużym stopniu wyprostował ich podbity bas, dodał trochę ciepła w średnicy i ogłady w zakresie wysokich tonów, co zdecydowanie wyszło muzyce na dobre. Czy to już synergia? Może jeszcze nie na sto procent, ale na dziewięćdziesiąt - tak. Kto wie, może za pomocą odpowiednich kabli i akcesoriów uda się wycisnąć z tego systemu jeszcze więcej? Dla nas bardzo atrakcyjna propozycja i kolejny udany występ Regi, bo o LS50 od początku byliśmy spokojni.
Budowa i parametry
Rega Apollo-R to odnowiona wersja odtwarzacza Apollo, wprowadzonego na rynek w 2005 roku. Trudno jednak mówić o wyraźnych postępach w dziedzinie wyposażenia - opisywany model pozostał klasycznym odtwarzaczem płyt kompaktowych bez wbudowanego DAC-a z ośmioma wejściami cyfrowymi. Ma za to napęd ładowany od góry, co może spodobać się audiofilom szukającym oryginalnego i nietuzinkowego sprzętu. Podczas odczytu, srebrne krążki są dociskane za pomocą nasuwanej na napęd pokrywy. Konwersją zajmuje się układ WM8742 Wolfsona. Producent podaje, że w stosunku do poprzedniego modelu poprawiona została architektura głównego PCB, zasilanie części cyfrowej i analogowej oraz interfejs użytkownika. Trudno sobie jednak wyobrazić, co dokładnie inżynierowie lub specjaliści od marketingu mieli na myśli mówiąc o poprawionym interfejsie, bo Apollo-R jest prawie tak spartański, jak tylko się dało. Przy odrobinie fantazji można było chyba tylko zabrać mu wyświetlacz. Z danych technicznych producent podaje tylko wymiary, zużycie energii, długość fali lasera, napięcia na gniazdach wyjściowych i częstotliwość próbkowania - 44,1 kHz, tak jakby mogła być inna. Danych na temat pasma przenoszenia, zniekształceń harmonicznych czy odstępu sygnału od szumu nie ma. Hmmm... Nie żebyśmy byli zwolennikami oceniania sprzętu przez pryzmat danych technicznych, ale zamiast podawać liczby oczywiste albo mało znaczące, Rega mogła już pójść na całość i wydrukować w tabelce tylko wymagane parametry zasilania i rozmiar baterii do pilota. To by było nawet zabawne, a tak wygląda jakby tabelkę przygotowała sekretarka, która o sprzęcie wie tyle, że co jakiś czas wyjeżdża na paletach z fabryki.
Trochę więcej można dowiedzieć się na temat wzmacniacza Brio-R, nie tylko ze względu na większą ilość informacji na stronie producenta, ale także fakt, że w odróżnieniu od Apollo-R, urządzenie to można bezproblemowo rozkręcić. Po zdemontowaniu pokrywy naszym oczom ukazuje się gęsto upakowany, klasyczny układ z odpowiednio dużym toroidem w sekcji zasilacza i niemal lustrzanych końcówkach mocy. W każdym kanale pracują dwa tranzystory Sanken Darlington produkujące 50 W przy ośmiu omach. Stopień sterujący pracuje w czystej klasie A. Co ciekawe, górna pokrywa jest uziemiona za pomocą osobnego przewodu, a i w podstawie wzmacniacza można znaleźć zacisk uziemiający, co pozwala sądzić, że producent bardzo poważnie traktuje ten temat. Jako jeden z największych producentów gramofonów, Rega zadbała również o układ phono stage'a, który ma być dopasowany do firmowych szlifierek, ze szczególnym uwzględnieniem najniższych częstotliwości. Jedyny minus dotyczy, jak można się było domyślać, bliskości elementów, które nie zawsze muszą się lubić. Ulokowanie potencjometru w sąsiedztwie transformatora toroidalnego nie wygląda dobrze, ale w praktyce nie powoduje słyszalnych przydźwięków czy innych tego typu atrakcji.
KEF LS50 to dwudrożne monitory w obudowie wentylowanej, wykorzystujące słynny głośnik koncentryczny Uni-Q. Koncepcja polega na umieszczeniu jednego głośnika w centrum drugiego. Otrzymujemy wówczas punktowe źródło dźwięku, które pod wieloma względami jest układem idealnym z akustycznego punktu widzenia. Głośnik zastosowany w LS50 jest stosunkowo niewielki. Złocistą membranę wykonano ze stopu magnezu i aluminium. W centrum membrany znajduje się spora, nieruchoma część skrywająca 25-mm kopułkę wysokotonową. Tunel rezonansowy ma eliptyczny kształt i dmucha do tyłu. Zmusza to użytkownika do zachowania odpowiedniego dystansu od tylnej ściany. Parametry KEF-ów każą szukać do ich napędzenia raczej mocnego wzmacniacza, jednak w praktyce LS50 nie są takie straszne. 85 dB skuteczności przy 8-omowej impedancji znamionowej to jeszcze nic niezwykłego, choć trzeba zaznaczyć, że impedancja minimalna wynosi 3,2 Ω.
Konfiguracja
Equilibrium Tune 33 Light, Argentum Sw-0,5/1, Enerr AC Point One, Solid Tech Radius Duo 3.
Werdykt
Jeśli chodzi o brzmienie, trudno mieć do opisywanego zestawu jakieś większe zastrzeżenia. Do uzyskania stuprocentowej synergii zabrakło bardzo niewiele - może trzeba by było użyć innych kabli, a może pokombinować jeszcze trochę z zasilaniem i ustawieniem. Tak czy inaczej, miniaturowe klocki Regi i kultowe monitory KEF-a to przepis na sukces. Sam mam tylko dwie uwagi. Pierwsza - monitory powinny być czerwone z czarnymi głośnikami. Druga - w roli źródła powinien wystąpić DAC-R, a nie Apollo-R, bo płyta kompaktowa to przeżytek, który może i był fajny, kiedy Polską rządził Wojciech Jaruzelski (tak właściwie format ten został zaprezentowany jeszcze za czasów jego poprzednika, Henryka Jabłońskiego), ale prawie 40 lat później wypadałoby już troszeczkę pójść naprzód. Obie uwagi możecie traktować jako moje osobiste, subiektywne przemyślenia.
Dane techniczne
Rega Apollo-R
Przetwornik: 24-bitowy
Odtwarzane formaty: Odtwarzanie CD-R, CD-RW, MP3
Wyjścia cyfrowe: optyczne, koaksjalne
Wyjścia analogowe: RCA
Zdalne sterowanie: +
Wymiary (W/S/G): 9/22/31,5 cm
Cena: 3290 zł
Rega Brio-R
Moc wyjściowa: 50 W/8 Ω
Wejścia: 5 x RCA
Wejście gramofonowe: MM
Regulacja barwy: -
Zdalne sterowanie: +
Wymiary (W/S/G): 9/22/31,5 cm
Cena: 3200 zł
KEF LS50
Efektywność: 85 dB
Impedancja: 8 Ω
Pasmo przenoszenia: 79 Hz - 28 kHz
Wymiary (W/S/G): 30,2/20/27,8 cm
Masa: 7,2 kg (sztuka)
Cena: 4890 zł
Sprzęt do testu dostarczył salon Q21.
Zdjęcia: Rega, KEF, Małgorzata Karasińska, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
-
Marcin
Dzięki za test! Jak wypadną te KEFy w porównaniu do Dynaudio X14? Czy warto łączyć X14 ze wzmacniaczem Regi czy tez szukać czegoś innego (zależy mi na dobrze brzmiących wokalach)?
0 Lubię -
stereolife
Wydaje nam się, że połączenie systemu Regi z X14 powinno być dobrym pomysłem. Brio-R ma wbrew pozorom sporo pary, gra realistycznie i dość bezpośrednio. Dynaudio też od jakiegoś czasu wykonuje małe kroczki w kierunku jeszcze większej neutralności, z mniejszą ilością miodowej polewy, także może być sukces, choć przed zakupem warto jeszcze sprawdzić samemu aby zyskać stuprocentową pewność co do słuszności tej decyzji. Jedno jest dla nas pewno - małym Regom warto dać szansę, bo to wcale nie takie "zabawki" na jakie wyglądają.
0 Lubię -
stream
Trochę dziwnie czyta się recenzje odtwarzaczy CD pisane przez osobę deklarującą swoją niechęć do płyt kompaktowych, uważającą ten nośnik za przeżytek (podobnie było w recenzji cedeka Soul Note). Mimo zastrzeżenia autora, że są to osobiste i subiektywne przemyślenia, odbieram taką recenzją jako nie do końca obiektywną...
2 Lubię -
Pablo
Płyta CD to przeżytek. Wybitne stwierdzenie. Coś w stylu o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Śwìętami Wielkanocnymi.
0 Lubię
Komentarze (4)