Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Reson LBK

Reson LBK

Jeżeli uważacie, że testy audiofilskich akcesoriów powstają tylko dlatego, że producentom i dystrybutorom zależy na dobrych ocenach, nagrodach i agresywnym promowaniu takich wyrobów, powinniście poznać kulisy mojego spotkania z kablem Reson LBK. Wpadł on w moje ręce trochę przypadkowo. Zauważyłem go podczas wizyty w warszawskim salonie Audio Forte, który jest oficjalnym przedstawicielem tej marki w Polsce, ale niespecjalnie się tym faktem chwali. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem nawet, że taki przewód istnieje. Z okablowaniem Resona po raz ostatni zetknąłem się bowiem dwadzieścia lat temu. Pamiętam, że te cienkie druciki z tanimi wtykami wyglądały tragicznie, ale grały naprawdę świetnie - szybko, żywiołowo i przejrzyście, choć chwilami trochę ostro. Niektórzy uważali, że to taka tańsza alternatywa dla Nordostów. Pomyślałem, że dobrze byłoby sprawdzić, czy najnowsza wersja, z dużymi, eleganckimi wtykami i przewodnikami poddanymi obróbce kriogenicznej, będzie mogła dziś zrobić to samo, co jej pierwowzór - dać audiofilom namiastkę hi-endowego dźwięku za rozsądne pieniądze. Pełen optymizmu zabrałem kabel ze sobą. Wyobrażałem sobie, że szybko znajdę jakieś informacje na jego temat, ściągnę wszystkie dostępne materiały, przejdę do odsłuchu i zacznę pisać. Okazało się jednak, że nie jest to takie proste. O kablu niewiele wiadomo, nikt inny go nie testował, a opis na stronie producenta składa się z trzech zdań. Odłożyłem temat na później, bo na swoją kolej czekały inne urządzenia. Po kilku miesiącach dystrybutor zapomniał o całej sprawie. Był wyraźnie zaskoczony, gdy zadzwoniłem do niego, aby powiedzieć, że LBK wciąż u mnie jest i być może pod koniec wakacji znajdę czas, aby się nim zająć. Zapraszam więc na test, którego nikt nie chciał, na który nikt nie czekał i który od samego początku przeczył wszelkim stereotypom.

W recenzji wzmacniacza sieciowego Denon Home Amp zażartowałem, że producentowi chyba mocno zależało na tym, aby go nie promować i nie sprzedać zbyt wielu egzemplarzy. Rynkowa premiera zaplanowana na sam środek lata, skąpe informacje prasowe i opisy sugerujące, że jest to taki "wzmacniacz do telewizora" - to mógłby wymyślić tylko ktoś, kto nie chce, aby klienci dowiedzieli się, że Home Amp jest w rzeczywistości kompetentnym i zaskakująco dobrze brzmiącym urządzeniem. To jednak nic w porównaniu z sytuacją, z jaką mamy do czynienia w przypadku opisywanego przewodu. Wpisanie hasła "Denon Home Amp" w najpopularniejszą internetową wyszukiwarkę daje 22 strony wyników, a "Reson LBK" - trzy, przy czym ostatnia zawiera raptem cztery linki. W większości są to witryny sklepów, na których widnieją tylko trzy zdania skopiowane ze strony producenta i cena. Krótko mówiąc, mamy do czynienia z przedmiotem nie tyle niszowym, co niemal całkowicie nieznanym. Zrozumiałbym to, gdyby była to absolutna nowość, ale LBK nie pojawił się w sklepach wczoraj. Pierwsze wzmianki na jego temat, jakie udało mi się znaleźć na Facebooku, pochodzą z początku ubiegłego roku.

Można by było pomyśleć, że wyjaśnienie tego fenomenu jest bardzo proste - kable są nieznane i nie interesują melomanów do tego stopnia, że nawet dystrybutorzy i dealerzy nie angażują się w ich promowanie. Audio Forte twierdzi jednak, że produkty szwajcarskiej manufaktury wciąż cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem. O jakiej skali owego zainteresowania mówimy? Tego niestety nie wiem, ale coś mi mówi, że gdyby były to znaczące liczby, ktoś by sobie przypomniał, że test nowego modelu miał się ukazać na łamach naszego magazynu, a od wiosny nic się w tej sprawie nie dzieje. Może więc istnieje jakaś inna bariera? Może producent ustalił tak zaporowe ceny, że promowanie jego nowego kabla nie ma sensu? Otóż nie. Podobnie jak kiedyś Reson to wciąż taka ciut lepsza budżetówka. Przykładowo, głośnikowy LSC o długości 2,5 metra (para) z fabrycznie założonymi wtykami bananowymi kosztuje 735 zł, a metrowy interkonekt TCC z wtykami RCA - 430 zł. LBK to model flagowy, ale i tak za parę o długości 2,5 metra trzeba zapłacić 1820 zł (co więcej, w bardzo prosty sposób można tę kwotę obniżyć, do czego jeszcze dojdziemy). Wielu producentów audiofilskich akcesoriów za takie pieniądze może nam zaoferować co najwyżej podkładki pod kolce lub kabel LAN o długości 0,5 metra. Jeżeli LBK jest dobry, powinien być niezwykle chodliwym towarem. Jest to bowiem niezwykle oryginalny, nieco tajemniczy, ale intrygujący produkt, który łamie pewne schematy, ale wciąż jest daleki od audiofilskiego hi-endu, gdzie ceny na poziomie kilkudziesięciu tysięcy złotych nikogo już nie szokują.

Reson LBK

Wygląd i funkcjonalność

Zanim przejdziemy do bohatera naszego testu, należałoby przyjrzeć się historii samego Resona. Jest to szwajcarska firma zajmująca się przede wszystkim dystrybucją sprzętu takich marek jak Goldring, Music Hall, Fyne Audio, Creek, Resolution, Volumio czy Rose. Współpracuje z zaledwie trzema sklepami, więc nie jest żadnym gigantem. Z tego, co udało mi się dowiedzieć, czterdzieści lat temu Szwajcarzy postanowili stworzyć kable, które dzięki nietypowemu projektowi będą w stanie wyraźnie poprawić brzmienie typowego systemu stereo, ale jednocześnie pozostaną na tyle tanie, że będzie można stosować je wszędzie, nawet w roli okablowania wewnętrznego poszczególnych komponentów. W całej operacji istotną rolę odegrała brytyjska firma DNM, istniejąca od 1978 roku i specjalizująca się w budowie wzmacniaczy i zestawów głośnikowych. I teraz zabijcie mnie, ale nie potrafię ustalić, czy to DNM zaprojektował owe kable, czy też zostały one opracowane przez Resona, a następnie pojawiły się w urządzeniach brytyjskiej manufaktury, czy może są efektem przyjacielskiej kooperacji obu podmiotów. Wieść niesie, że początkowo owe kable nie były dostępne w sprzedaży, ale zostały w jakiś sposób "odłowione" przez użytkowników z wnętrza wzmacniaczy i kolumn DNM-a. Dopiero wtedy firma miała dojść do wniosku, że warto by było wprowadzić je na rynek w formie gotowych przewodów głośnikowych i interkonektów. Przez jakiś czas były one dostępne pod "łączoną" nazwą DNM Reson, jednak później Szwajcarzy i Brytyjczycy poszli swoimi ścieżkami. Dziś podobne przewody figurują w ofercie zarówno jednej, jak i drugiej manufaktury. Katalog Resona liczy kilkadziesiąt pozycji, przy czym część z nich to wtyki, kable sprzedawane na metry, a także maty gramofonowe, płyny i szczoteczki do czyszczenia płyt winylowych.

LBK to jedna z najdroższych pozycji, a gdyby komuś nie pasowały wtyki bananowe, którymi go zakończono, może także kupić taki sam przewód ze szpuli - LSK. Wprowadza to jakże "pożądane" w takich sytuacjach zamieszanie, ponieważ nawet dystrybutorzy i dealerzy mają problem z nazewnictwem. Na stronie sklepu Audio Forte opisywany model widnieje na przykład jako "LBK Kryo", a na innych witrynach można znaleźć najróżniejsze kombinacje tych liter i dopisków. Według mnie sprawa jest prosta - sam kabel nazywa się LSK, wtyki noszą symbol RBK4 (istnieje jeszcze wersja bez obróbki kriogenicznej, RB4), a ich połączeniem jest gotowy, konfekcjonowany przewód o nazwie LBK. Jeżeli jednak uważacie, że prawidłowa jest inna nomenklatura, nie będę się upierał. Skoro już analizujemy katalog, warto wspomnieć, że nie znajdziemy w nim pasującego do LBK interkonektu. Szkoda, ale może jeszcze się pojawi. Jak widać, Szwajcarzy z niczym się nie spieszą, więc może taka łączówka pojawi się w sprzedaży za rok, może za dwa, a może nigdy. Póki co jedynym reprezentantem tej "serii" jest omawiany przewód głośnikowy.

Miłośnicy wysokiej klasy aparatury audio przyzwyczaili się, że wszelkiej maści akcesoria kupuje się w estetycznych, często zaskakujących swoją formą opakowaniach. W przypadku kabli może to być nawet drewniana skrzyneczka lub aluminiowa walizka, ale ładny karton też się sprawdzi. Jeśli nie wierzycie, zajrzyjcie, proszę, do testów kabli Tellurium Q Ultra Blue II lub Vermouth Audio Rhapsody. To jest, jak by nie patrzeć, muzyczna biżuteria - prezent dla naszego systemu stereo. Czy kosztuje dwadzieścia, czy dwa tysiące złotych, od samego początku powinien sprawić nam radość. Tymczasem Reson LBK jest sprzedawany w woreczku strunowym z grubej folii, w którym próżno szukać jakichkolwiek dodatków w stylu ulotki, książeczki lub karty gwarancyjnej. Tragedia. Kartonowy drapak, który ostatnio sprawiłem swojemu kotu, był zapakowany schludniej. Biorąc pod uwagę niemal całkowity brak zaangażowania producenta i dystrybutora w promowanie nowego modelu, nie zdziwiłbym się, gdyby LBK był pakowany nie w foliową torebkę, ale w coś w stylu lnianego worka nasączonego śmierdzącym i brudzącym ręce smarem. No bo czemu nie? Skoro na razie celem firmy wydaje się być ukrycie swoich wyrobów przed klientami, to może kolejnym krokiem będzie zniechęcanie ich do zakupu na wszelkie możliwe sposoby?

LBK to kabel o minimalistycznym wyglądzie i prostej konstrukcji. Na pierwszy rzut oka można nawet stwierdzić, że jest to całkiem zabawne, ponieważ na tle grubych, sztywnych węży, skomplikowanych plecionek i innych wynalazków wyglądających jak dzieło szaleńca, tutaj mamy coś, co pod wieloma względami przypomina "zwykły kabel". Jedyną istotną różnicą jest szeroka, półprzezroczysta taśma rozdzielająca obie żyły. Warto nadmienić, że w większości modeli Resona i DNM-a mają one kolor czerwony i niebieski, natomiast tutaj po raz pierwszy żyła "minusowa" jest czarna, co jest zgodne z kolorami terminali w większości wzmacniaczy i zestawów głośnikowych. Szczerze mówiąc, LBK jest piękny w swojej prostocie. Filigranowy, leciutki, przyjemny i łatwy do zakamuflowania. Jeżeli w swoim systemie musicie prowadzić przewody ciasnymi zakamarkami, Reson wydaje się wręcz stworzony do tego zadania. Nie próbowałem zbyt mocno go zginać, ale zgaduję, że nie będzie to trudne i nie wyrządzi mu krzywdy, o ile nie będziemy tego zbyt często powtarzać. Banany typu BFA z solidnymi, plastikowymi obudowami wchodzą w gniazda jak w masło. Nigdzie nie znalazłem strzałek ani innych oznaczeń w stylu "amp end" i "speaker end", więc podłączałem kable zgodnie z kierunkiem napisów na koszulce. No dobrze, a dlaczego w ogóle ten przewód wygląda tak, jak wygląda? Najprościej rzecz ujmując, jest to celowy zabieg, ponieważ zdaniem jego projektantów grube, skomplikowane, wielożyłowe przewody wprowadzają w systemie audio więcej problemów niż korzyści. Szczegółowo przeanalizujemy ten temat później, ale zdaniem Resona taki prosty kabel jest po prostu lepszy (swoją drogą, koncepcja ta powinna spodobać się przeciwnikom "audio voodoo"). Sceptycy zapytają, co z odpornością na zakłócenia, bo nie dość, że LBK nie ma żadnego ekranowania, to jeszcze izolacja jest tak cieniuteńka, jakby ktoś pomalował druty lakierem do paznokci. Ale wiecie co? Nawet gdy poprowadziłem kable za komodą, której "zawartość" zasilają dwie potężne listwy, nie odnotowałem problemów z zakłóceniami. Może miałem szczęście, a może nie taki diabeł straszny.

LBK w wersji konfekcjonowanej o długości 2,5 metra kosztuje 1820 zł. Tymczasem cena takiego samego kabla ze szpuli to 140 zł za metr, a czterech wtyków - 440 zł. Wychodzi na to, że kupując te elementy oddzielnie, zapłacimy tylko 1580 zł. Ja bym spróbował.

Jedynym miejscem, na które trzeba uważać, są króciutkie odcinki przewodów przy samych wtykach. Bez biegnącego między nimi "rozdzielacza" wydają się one bardzo delikatne, ale oczywiście musiało tak być, abyśmy mogli swobodnie wsunąć wtyki do gniazd. Nie sądzę, by druciki miały się w tych miejscach łamać, ale jeżeli tak się stanie, będzie można po prostu skrócić je o kilka centymetrów. Montaż bananów RBK4 wydaje się banalny, a i przycięcie izolacji nie powinno stanowić najmniejszego problemu. Wtyki zaciska się na przewodzie za pomocą dwóch śrub. Aby uszczelnić całą konstrukcję i zapobiec uszkodzeniu drutów w tym miejscu, producent zastosował specjalne gumowe tulejki, które zresztą również można kupić osobno. Tutaj dochodzimy do ciekawostki, która zainteresuje fanów majsterkowania. Jak wspominałem na początku, LBK w wersji konfekcjonowanej o długości 2,5 metra kosztuje 1820 zł. Tymczasem cena takiego samego kabla ze szpuli to 140 zł za metr, a czterech wtyków - 440 zł. Wychodzi na to, że kupując te elementy oddzielnie, zapłacimy tylko 1580 zł. Ja bym spróbował. Przycięcie izolacji nożykiem i przykręcenie czterech bananów to nie jest "rocket science". Zgaduję, że nawet jeśli będziemy obchodzili się z kablami bardzo ostrożnie, zajmie to maksymalnie godzinę, a w kieszeni zostanie 240 zł. Dodatkowo wybierając ten wariant, możemy sami ustalić długość przewodów. Jeżeli potrzebujemy dokładnie 2,15 m, to takie kable możemy sobie zmontować, nie płacąc za dodatkowe, zbędne centymetry.

Podsumowując, zamiast zająć się czymś pożytecznym, jak testowanie głośników bezprzewodowych, od dystrybutora niezainteresowanego tematem do tego stopnia, że wkrótce całkowicie o nim zapomniał, wziąłem do testu najnowszy produkt firmy, o której istnieniu pamiętają tylko najstarsi audiofile z najbardziej siwymi włosami. Owym produktem jest zapakowany w woreczek strunowy kabel w formie cienkich drucików połączonych półprzezroczystą taśmą, wyglądający tak, jakby ktoś chciał napluć w twarz wszystkim specjalistom od audiofilskich akcesoriów i udowodnić im, że opowieści o złotych podziałach, magicznych splotach, izolacji powietrznej i potrójnych ekranach nie są warte funta kłaków. Z drugiej strony pojawia się tu pierwiastek z drugiej strony barykady, ponieważ LBK to w zasadzie lepsza wersja modelu LSC, różniąca się kolorem izolacji, wtykami i faktem, że przewodniki poddano obróbce kriogenicznej. W ten sposób cena skoczyła z 735 do 1820 zł, ale jeśli ktoś umie samodzielnie przyciąć końcówki przewodu i przykręcić szesnaście małych śrubek, za taki sam pakiet zapłaci 1580 zł. Absurd czy okazja? Jest tylko jeden sposób, aby się przekonać...

Reson LBK

Brzmienie

Po dwudziestu latach pewne szczegóły mogły mi umknąć, ale dobrze pamiętam, że kable Resona charakteryzowały się szybkim, rozdzielczym i przestrzennym brzmieniem z zaskakująco głębokim basem. Nie do każdego systemu pasowały, ale jeżeli nie występowało ryzyko, że przesadzimy z ostrością, warto było dać im szansę. Ten rodowód doskonale słychać również w opisywanym modelu. LBK jest przewodem o brzmieniu żywym, naturalnym, klarownym i wyrazistym. Nie umykają mu istotne dla prawidłowego odbioru muzyki szczegóły. Dzięki temu od samego początku towarzyszy nam wrażenie, że dźwięk jest realistyczny, namacalny i interesujący. W każdej sekundzie odsłuchu wiele się dzieje. Potwierdziły się także moje wspomnienia w temacie przestrzeni. Scena stereofoniczna nie jest sztucznie napompowana, ale jej rozmiary nie pozostawiają pola do krytyki, a lokalizacja źródeł pozornych jest tak wyraźna i ostra, że poszczególne instrumenty można pokazywać palcem, a niekiedy nawet dostrzec ich kontury. Możliwe nawet, że wrażenie bliskości i obecności instrumentów w pokoju jest jednym z największych atutów flagowego Resona. Nie jest to jeszcze poziom absolutnego hi-endu, ale LBK wypada w tych aspektach bardzo dobrze, szczególnie jeśli porównamy go z kablami z tego samego przedziału cenowego, a nawet trochę droższymi. Wiem, że dla niektórych może to być zaskakujące, bo przewód w postaci dwóch cienkich drutów połączonych taśmą to nie jest żaden kosmiczny wynalazek. Nie ma tu kilogramów najczystszego srebra, geometrii splotu obliczonej przez komputery kwantowe ani bateryjek utrzymujących stałe napięcie między poszczególnymi warstwami izolacji. A jednak efekt jest świetny. LBK po prostu robi robotę. Może kluczem do sukcesu jest właśnie prostota? Może do szczęścia nie potrzeba nic poza sprawdzonym projektem, wysokiej klasy wtykami i przewodnikami poddanymi odpowiedniej obróbce?

Po kilku dniach odsłuchów w różnych konfiguracjach zrozumiałem, jaka jest najważniejsza różnica między nowym flagowcem a standardowymi przewodami Resona. Ani razu nie miałem bowiem poczucia, że brzmienie staje się przesadnie ostre, balansuje na granicy agresji. Gdyby tak było, natychmiast wyłapałbym to w systemie, którego ostatnim ogniwem są Audiovectory QR5. W zakresie wysokich tonów duńskie podłogówki nie mają w zwyczaju owijać niczego w bawełnę. Potrafią zapiszczeć nawet wtedy, gdy wydaje nam się, że jesteśmy bezpieczni, że w danym utworze się to nie wydarzy. Zastępując grubego, ciężkiego Cardasa Clear Reflection cienkim i lekkim jak piórko Resonem, byłem przekonany, że proszę się o kłopoty. Prawdę mówiąc, byłem nawet przygotowany na to, że odsłuch będzie trwał trzy minuty, po czym szybciutko wrócę do Cardasa, a w teście LBK napiszę, że najzwyczajniej w świecie nie jest to kabel do każdego systemu. Tymczasem owe trzy minuty zamieniły się w kwadrans, kwadrans w godzinę, a ja słuchałem dalej, szczerze zdziwiony, że nic strasznego się nie stało. Fakt, góra była rozświetlona, ale była to zasługa Audiovectorów, a nie Resona.

Kolejne eksperymenty potwierdziły, że mimo nienagannej rozdzielczości jest to przewód o naturalnym, barwnym, nasyconym brzmieniu, w którym jest miejsce na pewną dozę gładkości, a może nawet odrobinę przyjemnego ciepła. LBK nie obchodzi się z dźwiękiem jak rzeźnik. Jest zdecydowanie bardziej kulturalny niż Resony, które pamiętam z dawnych lat. Dzięki wprowadzonym modyfikacjom ten ekscentryczny kabel wydoroślał, nabrał ogłady, zmienił się na lepsze. To z kolei sprawia, że jest czymś więcej niż ciekawostką, która przykuwa uwagę, ale nikt jej w swoim systemie nie chce. Ach, no i bas - tu akurat wszystko jest po staremu, co daje nam kolejny element, na którym można zawiesić ucho i sprawia, że flagowiec Resona mimo swego wyrazistego charakteru jest przewodem wszechstronnym i całkiem uniwersalnym. Niskie tony są głębokie, gęste, mocne, ale dalekie od przesady. Ot, po prostu zdrowy, mięsisty bas, który prawdopodobnie nikogo by nie dziwił gdyby nie był zasługą tak cienkiego, filigranowego, niepozornego kabelka.

Wyjmując z wyłożonej aksamitem walizki gruby, piękny kabel zakończony masywnymi, rodowanymi wtykami jesteśmy niemal pewni, że brzmienie naszego systemu wzniesie się dzięki niemu na zupełnie inny poziom. A tutaj? Dźwięk jest bardzo, bardzo dobry, a odpowiada za niego - przepraszam za wyrażenie - guma od majtek.

W tym momencie dochodzimy do czegoś, co może stać się podstawą pięknej gównoburzy. Reson LBK oczywiście nie jest najlepszym kablem głośnikowym na świecie. Z wynalazkami kosztującymi tyle, co dobry samochód, raczej bym go nie porównywał. Zastanawiam się jednak, czy audiofile go docenią, a w szczególności czy będą umieli oddzielić to, co widzą od tego, co słyszą. Siła sugestii, psychoakustyka - nazywajcie to, jak chcecie, tyle że w tym przypadku mamy do czynienia z mechanizmem odwrotnym niż ten, na który najczęściej wskazują sceptycy. Zwykle jeszcze przed rozpoczęciem odsłuchu jesteśmy kuszeni opowieściami o kosmicznych technologiach i egzotycznych materiałach. Wyjmując z wyłożonej aksamitem walizki gruby, piękny kabel zakończony masywnymi, rodowanymi wtykami jesteśmy niemal pewni, że brzmienie naszego systemu wzniesie się dzięki niemu na zupełnie inny poziom. A tutaj? Dźwięk jest bardzo, bardzo dobry, a odpowiada za niego - przepraszam za wyrażenie - guma od majtek. Z drugiej strony czy zbliżone cenowo Nordosty, Tellurium Q i inne kable w postaci taśmy wyglądają o wiele lepiej? Może jest to tylko efekt jakiegoś naszego przyzwyczajenia i - nie oszukujmy się - rozpoznawalności tych marek. Czegoś, co miłośnikom sprzętu audio zdążyło się już dobrze zakodować w głowie. Reson proponuje nam coś zupełnie innego. Z jednej strony mamy oryginalny, liczący sobie już czterdzieści lat pomysł i materiały z bardzo wysokiej półki, z drugiej zaś tandetne opakowanie, wygląd niewiele lepszy niż w przypadku kabla z marketu budowlanego, niemal całkowity brak marketingowego bełkotu, rozpoznawalność marki na poziomie bliskim zera i możliwość obniżenia ceny poprzez zakup "ciętego ze szpuli" modelu LSK i przykręcenie wtyków we własnym zakresie (koniecznie na kuchennym stole). To tak szalone, że aż piękne.

Reson LBK

Budowa i parametry

Reson LBK to przewód głośnikowy typu solid core z przewodnikami wykonanymi z miedzi poddanej obróbce kriogenicznej. Proces ten określany jest także jako wymrażanie, a jego skutkiem jest zmiana wewnętrznej struktury metalu (która staje się gęstsza i bardziej uporządkowana) oraz jego właściwości - charakteryzuje się on wówczas wyższą wytrzymałością i stabilnością. Pod kątem przewodzenia sygnałów audio najważniejszy wydaje się fakt, że redukowane są w ten sposób naprężenia szczątkowe. Producent informuje, że przewodniki zostały dodatkowo pokryte cienką warstwą srebra, a w innych źródłach znalazłem informację, że ich przekrój to około 1 mm², a rdzeniem jest miedź berylowa (zawierająca dodatek 0,5-3% berylu). Z tego samego materiału, z tym że pokrytego ochronną warstwą złota, wykonano elementy stykowe we wtykach bananowych RBK4, które podobno dostarcza Resonowi firma ETI Research.

Przejdźmy zatem do pytania, dlaczego w ogóle opisywane kable wyglądają tak, jak wyglądają. Szwajcarzy twierdzą, że stosowanie przewodów złożonych z wielu skręconych ze sobą żył nie ma sensu, ponieważ po przekroczeniu pewnego przekroju zaczynają występować zjawiska, które zakłócają przepływ prądu. Interakcje pól magnetycznych z sygnałem mogą powodować zakłócenia, więc im cieńszy przewodnik, tym bardziej klarowny dźwięk można uzyskać. Mówiąc jeszcze inaczej, grube kable oczywiście mają swoje plusy, z których najważniejszym jest zmniejszenie rezystancji, jednak zdaniem projektantów Resona "rozsądny wzrost oporu" powoduje znacznie mniejszą degradację dźwięku niż brnięcie w przekroje przewymiarowane dziesiątki lub nawet setki razy w stosunku do tego, co jest rzeczywiście potrzebne.

"Reson to pierwsze komercyjne kable, w których wpływ pola elektromagnetycznego determinuje rozmiar i format przewodnika. Te same zasady, które kierują rozwojem w kierunku pojedynczych solidnych żył o małych przekrojach, definiują optymalny kształt płaskiego kabla ze stałym odstępem między żyłami." - przeczytamy na stronie producenta. Dzięki prostej topologii, przewody te mają także ułatwiać pracę wzmacniaczowi. Taśma utrzymująca stały dystans między żyłami pozwala Resonowi zachować stałą, niską pojemność. Firma argumentuje również, że taka konstrukcja pozwala na lepsze tłumienie drgań przewodników. Pojedyncza żyła typu solid core o niewielkim przekroju ma również redukować efekt prądów wirowych. W opisie zamieszczonym na stronie dystrybutora napisano, że jest to zjawisko powstające w kablach, które wykonane są jako wiązki wielu cienkich przewodów. Wytwarzane tam pole magnetyczne jest niejednorodne, co indukuje niewielkie prądy o zwrocie przeciwnym do sygnału, czego następstwem jest zniekształcenie przesyłanej informacji. Jak widać, każda firma ma swój pomysł na to, jak powinien wyglądać idealny kabel. Szkoda, że Reson nie udostępnia żadnych danych technicznych. Z konkretów, które da się opisać liczbami, pozostają nam więc dwie wartości - długość i cena.

Werdykt

Reson LBK to produkt, który w dzisiejszych realiach nie powinien istnieć. Wygląd, marka, opakowanie, marketing - to wszystko leży tak bardzo, że aż śmiać się chce. Ba! Żeby w ogóle znaleźć ten kabel, trzeba wiedzieć, gdzie szukać. Gdyby nie czysty przypadek, pewnie nigdy nie dowiedziałbym się o jego istnieniu. Nie powinienem nawet zawracać sobie nim głowy, ale rzecz w tym, że gra wspaniale - naturalnie, szybko, detalicznie, przestrzennie, ale z odpowiednią dozą ciepła, gładkości i kultury oraz głębokim, mięsistym, konkretnym basem. Pytanie tylko, czy klienci będą umieli oddzielić od siebie te dwie rzeczy rzeczy, bowiem efekt autosugestii działa zarówno w jedną, jak i drugą stronę. Tak, jak niedoświadczeni, ale zamożni klienci potrafią kupić przeciętny lub słaby sprzęt, którego jedyną zaletą jest to, że dobrze wygląda, tak niektórzy nawet nie będą chcieli sprawdzić Resona, bo nie jest odpowiednio gruby, masywny, drogi i błyszczący. Powiem więcej - gdyby ten kabel grał był ładniejszy i bardziej okazały, gdyby przyjeżdżał w pięknym pudełku z listami miłosnymi od producenta, gdyby firma miała na koncie setki nagród i wydawała mnóstwo pieniędzy na działania marketingowe, wielu audiofilów doszłoby do wniosku, że za taki produkt i taki dźwięk warto zapłacić 4000-5000 zł, a nawet więcej. Ponieważ jednak tak nie jest, prawdopodobnie za chwilę pojawią się komentarze, że tysiąc osiemset złotych za taki drucik to rozbój w biały dzień i robienie z ludzi idiotów. Na szczęście istnieje jeszcze - mała, bo mała - grupa osób, którym zależy przede wszystkim na dźwięku i tylko pod tym kątem oceniają, czy coś jest warte swojej ceny. I dla nich właśnie jest ten test.

Reson LBK

Dane techniczne

Rodzaj kabla: głośnikowy
Konstrukcja: solid core
Przewodnik: srebrzona miedź berylowa poddana obróbce kriogenicznej
Przekrój: około 1 mm²
Dostępne wtyki: banany BFA
Cena: 1820 zł (komplet 2 x 2,5 m), 140 zł/m (sam przewód LSK), 880 zł (same wtyki RBK4)

Sprzęt do testu pozwolił wynieść i kompletnie o tym zapomniał salon Audio Forte. W artykule wykorzystano zdjęcia udostępnione przez firmę Reson i wykonane przez redakcję magazynu StereoLife.

Równowaga tonalna
RownowagaStartRownowaga4Rownowaga5Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga5Rownowaga4Rownowaga4RownowagaStop

Dynamika
Poziomy7

Rozdzielczość
Poziomy8

Barwa dźwięku
Barwa4

Szybkość
Poziomy7

Spójność
Poziomy6

Muzykalność
Poziomy7

Szerokość sceny stereo
SzerokoscStereo2

Głębia sceny stereo
GlebiaStereo13

Jakość wykonania
Poziomy5

Funkcjonalność
Poziomy6

Cena
Poziomy7

Nagroda
sl-rekomendacja


Komentarze (6)

  • Jacek

    Jakbym nie widział, to mógłbym powiedzieć, że ktoś robi mnie w ch...a. Fantazja "konstruktorów" jak widać nie ma granic absurdu i bezczelności. Nie wiem, czy czymś takim odważyłbym się podpiąć głośniki miniwieży w warsztacie, a co tu mówić o jakimś poważniejszym sprzęcie... Pomijając cenę tego ustrojstwa.

    12
  • Obywatel GC

    Ale nad czym autor się zastanawia? Odpowiedź jest banalnie prosta - większość społeczności audio nie kupi przewodu za 1800, 730 czy nawet 430 zł. Chyba, że już naprawdę nie będzie co zrobić z kasą. Natomiast audiofile, którzy bawią się w kupowanie przewodów ich nie kupią, bo wolą wydać niebotyczne kwoty, nawet jeśli taki przewód nie jest tego wart, bo nie gra muzyka, tylko cyferki i kwoty. Kto da więcej. Dlatego ten przewód nie schodzi ze sklepowych półek jak świeże buły.

    3
  • a.s.

    Jak czytam o lepszym tłumieniu drgań przewodników w przewodzie głośnikowym, to jestem przekonany, że niektórzy audiofile są nieźle nawiedzeni.

    7
  • Ryszard

    Pamiętam te kable! Miałem interkonekt z dziwnymi wtykami, które były całe plastikowe. Zamiast typowego centralnego bolca i metalowej obejmy miały dwa bolce - również ten zewnętrzny (masa). Potem zamieniłem go na Van den Hula The First, ale w swojej cenie Reson był nie do pobicia.

    1
  • Jurek

    Przypomniały mi się moje wczesne doświadczenia audiofilskie i połączenie Radmora płaskimi kablami antenowymi z Altusami.

    5
  • Wojtek

    Dwa cienkie przewody... równolegle, czyli kondensator.

    0

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

W naszym magazynie koncentrujemy się na treściach kierowanych do entuzjastów i osób żywo zainteresowanych sprzętem stereo. Niezależnie od aktualnych reguł działania internetowych wyszukiwarek czy liczby przypadkowych wizyt na danej stronie bazę czytelników stanowią ludzie dysponujący sporą wiedzą i doświadczeniem w tym temacie. Nawet oni muszą jednak dostrzegać pewną lukę w...

Liczy się muzyka, czyli o kupowaniu sprzętu audio z umiarem

Liczy się muzyka, czyli o kupowaniu sprzętu audio z umiarem

Z muzyką i sprzętem grającym jestem związany od zawsze, a wszystko za sprawą prowadzonego przez mojego ojca sklepu z płytami i komponentami stereo. Przez nasz dom przewinęły się setki wzmacniaczy, magnetofonów, odtwarzaczy CD, gramofonów, tunerów, kolumn głośnikowych, albumów, koncertów i boxów płytowych z najróżniejszych epok. Każdego dnia obcowałem z rozmaitym...

Sade - Zmysłowa królowa elegancji

Sade - Zmysłowa królowa elegancji

Wyobraźcie sobie, że siedzicie w przyciemnionym klubie jazzowym w latach czterdziestych XX wieku. Mężczyźni noszą eleganckie, dopasowane garnitury, we włosach mają brylantynę, a w dłoniach dzierżą cygara lub papierosy. Kobiety ubrane są w wytworne suknie, ich fryzury i makijaże powalają, a niektóre z nich palą papierosy w lufkach. Dym unosi...

Led Zeppelin - Gdy światem rządzili tytani

Led Zeppelin - Gdy światem rządzili tytani

No i jak tu - w kilku akapitach - opisać zespół takiego kalibru jak Led Zeppelin? Grupa, która dosłownie wstrząsnęła światem muzycznym niczym ciężkie kroki tytana z mitologii greckiej i uwiodła serca milionów słuchaczy jak nimfa leśna uwodzi maluczkich w dawnych klechdach. Pioruny perkusyjnych uderzeń sprowadzane na ten świat przez...

TIDAL rozstaje się z MQA i 360 Reality Audio. Jedni: "O, nie, moja muzyka zniknie!". Drudzy: "No i dobrze, koniec z tym oszustwem!"

TIDAL rozstaje się z MQA i 360 Reality Audio. Jedni:…

Wreszcie stało się to, co zdaniem wielu audiofilów stać się musiało, a może nawet nastąpiło to odrobinę za późno. Serwis strumieniowy TIDAL poinformował swoich użytkowników o "nadchodzących zmianach w formatach audio", a treść zamieszczonego na stronie serwisu komunikatu jest w gruncie rzeczy bardzo prosta - TIDAL "wychodzi" z formatów MQA...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
Indiana Line Diva 3

Indiana Line Diva 3

Na początku sierpnia opublikowaliśmy test kolumn Indiana Line Diva 5. Sympatyczne, ładne, porządnie wykonane, oferujące zaskakująco dobry dźwięk i rozsądnie wycenione podłogówki zrobiły na mnie znakomite wrażenie. Wydawało mi się,...

Bluesound Node Nano

Bluesound Node Nano

Co jakiś czas jak bumerang wraca dyskusja o tym, że muzyka na fizycznych nośnikach umiera, że kasety, płyty kompaktowe i winyle to przeżytek i za chwilę nie będzie ich na...

Reson LBK

Reson LBK

Jeżeli uważacie, że testy audiofilskich akcesoriów powstają tylko dlatego, że producentom i dystrybutorom zależy na dobrych ocenach, nagrodach i agresywnym promowaniu takich wyrobów, powinniście poznać kulisy mojego spotkania z kablem...

Komentarze

stereolife
@Przemyslaw - Niekoniecznie. Impreza rządzi się swoimi prawami i wystawcy nie zawsze są skłonni organizować takie odsłuchy, bo kogoś akurat interesuje porównani...
Przemyslaw
Dziękuję za informację. Jeśli będę potrzebował pomocy, oczywiście napiszę. Jak wiemy, wkrótce odbywać będzie się kolejna wystawa Audio Video Show w Warszawie i ...
stereolife
@Przemyslaw - Gdybyśmy testowali Altaira G2.2, na pewno pokusilibyśmy się o takie porównanie, ale został on wprowadzony na rynek po publikacji niniejszego testu...
Przemyslaw
Proszę uprzejmie o poradę, czy i jak na tle Vegi G2.2 ma się Altair G2.2, bo nie wiem, czy on również ma doskonałą jakość dźwięku przy jednak dość sporej różnic...
Wojtek
Dwa cienkie przewody... równolegle, czyli kondensator.

Płyty

Blood Incantation - Absolute Elsewhere

Blood Incantation - Absolute Elsewhere

Nazwa tego zespołu przewija się w moim muzycznym życiu praktycznie od premiery "Starspawn", która miała miejsce osiem lat temu. Zwrotem...

Newsy

Tech Corner

Obudowy głośnikowe w praktyce - rodzaje, właściwości, brzmienie

Obudowy głośnikowe w praktyce - rodzaje, właściwości, brzmienie

Zapewne niejedno z nas próbowało kiedyś przestawiać swoje kolumny głośnikowe w różne miejsca w mieszkaniu lub domu, aby sprawdzić, gdzie będą najlepiej grały. Oczywiście ma to sens, ponieważ rozmiar, akustyka pomieszczenia czy rozstawienie kolumn względem słuchacza i ścian mają kluczowe znaczenie dla ich brzmienia. Jednak czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się nad...

Nowości ze świata

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

  • Sonus Faber announced the launch of Suprema, a groundbreaking loudspeaker system rooted in luxury, unparalleled audio excellence and meticulous craftsmanship. Marking the brand's 40th anniversary, the Suprema system, featuring two main columns, two subwoofers and one electronic crossover, represents the...

Prezentacje

40 lat głośnikowego modernizmu - Focal

40 lat głośnikowego modernizmu - Focal

Co przychodzi nam do głowy, kiedy myślimy o Francji? Wiadomo - świetna kuchnia, doskonałe wina i sery, luksusowe perfumy, nowoczesna architektura, pokazy mody, festiwale filmowe, słynni malarze i wiecznie zakorkowane uliczki Paryża. Dla amatorów sprzętu hi-fi jest to także jeden z najważniejszych krajów na audiofilskiej mapie świata. To właśnie tutaj...

Poradniki

Listy

Galerie

Dyskografie

Wywiady

Tomasz Karasiński - StereoLife

Tomasz Karasiński - StereoLife

Chcąc poznać ludzi zajmujących się sprzętem audio, związanych z tą branżą zawodowo, natkniemy się na wywiady z konstruktorami, przedsiębiorcami, sprzedawcami,...

Popularne artykuły

Vintage

Radmor 5102

Radmor 5102

Do napisania krótkiego tekstu o bodajże najlepszym produkcie polskiej, socjalistycznej myśli technicznej skłoniła mnie lektura testu wzmacniacza Unitra Edward. Ostatnimi...

Słownik

Poprzedni Następny

Open baffle

Inaczej obudowa otwarta. Jest to jeden z rodzajów obudowy głośnikowej, dość szczególny ponieważ w wielu przypadkach stanowi ona w zasadzie coś w rodzaju deski, w którą wkręcone są głośniki. W...

Cytaty

HarukiMurakami.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.