DALI Oberon 1 C
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Tomasz Karasiński
Głośniki sieciowe, jednoczęściowe systemy audio i kolumny bezprzewodowe robią ostatnio zawrotną karierę. Nie ma się zresztą czemu dziwić, bo w epoce streamingu wielu melomanów potrzebuje tak naprawdę tylko tego, aby taki sprzęt był możliwie mały i łączył się z laptopem, smartfonem lub telewizorem równie łatwo, jak robią to popularne soundbary. Kiedy jednak zaczniemy szukać takiego zestawu, szybko zorientujemy się, że każda z wymienionych opcji ma jakieś wady. Typowe głośniki bezprzewodowe nie zapewniają nam tej jakości brzmienia, co duże zestawy dla audiofilów. Są oczywiście wyjątki, takie jak Naim Muso czy Devialet Phantom Reactor, ale tu mówimy już o sporym wydatku. Może więc wybrać klasyczne, pasywne kolumny? No tak, ale tutaj człowiek zostaje wplątany w labirynt pytań, na które odpowiedzieć potrafią specjaliści z facebookowych grup, z tym, że każdy mówi coś innego. Wystarczy dojść do momentu, w którym takie kolumny musimy do czegoś podłączyć. Co wybrać? Amplituner, wzmacniacz i streamer, może jakiś inteligentny wzmacniacz stereo? Denona, Yamahę, Audiolaba? A jak to wszystko podłączyć? Ano właśnie... Wówczas perspektywa kupna kolumn bezprzewodowych staje się niezwykle atrakcyjna. Teoretycznie wystarczy je wpiąć do prądu, połączyć się z siecią Wi-Fi lub z telefonem przez Bluetooth i już można słuchać. A jak to wygląda w praktyce?
Jak to w życiu bywa - różnie. Istnieje bowiem co najmniej kilka, jeśli nie kilkanaście przepisów na stworzenie systemu audio, który można nazwać bezprzewodowym. Niektórzy producenci poszli w totalny minimalizm, proponując nam głośniki, które wystarczy podłączyć do prądu, za pomocą aplikacji pokazać im sieć Wi-Fi, z której mają korzystać i tyle - resztę ogarnia za nas wspomniana apka, Spotify Connect, Roon lub jakiś inny, zewnętrzny system, dla którego nasz sprzęt jest tylko "punktem końcowym". Drugą grupę stanowią firmy, których projektanci wychodzą z założenia, że użytkownikowi trzeba dać wszystko, czego mógłby potrzebować. Zwykle otrzymujemy wówczas jakiś duży, jednoczęściowy głośnik, do którego można podpiąć właściwie wszystko od smartfona po gramofon. A jeśli mimo wszystko chcielibyśmy cieszyć się dźwiękiem stereofonicznym? Wówczas prawdopodobnie zainteresujemy się kolumnami bezprzewodowymi. Od czasu do czasu badam ten temat. Wcale nie dlatego, że uważam, że jest to przyszłość hi-endowych systemów audio. Niestety, w tej dziedzinie pozostaję wierny zestawom złożonym i podłączonym w klasyczny sposób, z pasywnymi kolumnami, grubymi kablami, wzmacniaczem lampowym lub mocną, tranzystorową końcówką mocy, odtwarzaczem sieciowym, gramofonem i akcesoriami, które laikom mogą wydawać się idiotyczne i koszmarnie drogie, ale pozwalają dopieścić brzmienie do perfekcji i postawić kropkę nad "i". Nie jestem jednak oderwany od rzeczywistości i wiem, że tak zwani normalni ludzie potrzebują czegoś zupełnie innego - prostszego, bardziej funkcjonalnego i dostępnego w cenie, która mieści się w granicach rozsądku. Inna sprawa, że w tego typu produktach często można zderzyć się z różnymi pomysłami, gadżetami i funkcjami, które w audiofilskich klockach pojawią się dopiero za jakiś czas.
Dlatego właśnie postanowiłem przetestować bezprzewodowe monitory DALI Oberon 1 C. Po pierwsze, koncepcja połączenia aktywnych zestawów głośnikowych z małym urządzeniem pełniącym funkcję centrum połączeniowego wydała mi się kusząca. Z jednej strony dostajemy bowiem zalety typowych głośników bezprzewodowych, a z drugiej - łatwą integrację z telewizorem, konsolą, odtwarzaczem płyt kompaktowych lub, jeśli ktoś złapał winylowego bakcyla, gramofonem. Po drugie, lubię produkty tej marki. Zawsze są jakieś takie, hmm, do rzeczy. Porządnie wykonane i obdarzone przyjemnym, muzykalnym dźwiękiem, w którym nie słychać chęci zaimponowania słuchaczowi w ciągu pięciu sekund. I wreszcie po trzecie, mocno zapadła mi w pamięć prezentacja bezprzewodowych zestawów Callisto 2 C i Callisto 6 C, poprowadzona przez przedstawiciela duńskiej manufaktury, Larsa Møllera, w siedzibie jej polskiego dystrybutora w 2018 roku. Oczekiwania zgromadzonych na sali dziennikarzy chyba nie były zbyt wysokie, bo pozbawienie kolumn kabli to zawsze kompromis, który siłą rzeczy odbija się na jakości dźwięku, a Callisto C zagrały tak, że gdyby obok nich stanęły identyczne kolumny pasywne podłączone do niedrogiego amplitunera sieciowego, w ślepym teście prawdopodobnie trudno byłoby wskazać zwycięzcę. Czy znacznie tańsze Oberony 1 C pokażą coś podobnego?
Wygląd i funkcjonalność
Pomysły pomysłami, ale aby stworzyć dobre głośniki bezprzewodowe, trzeba mieć przede wszystkim dobre zaplecze techniczne i finansowe. Nawet jeśli mamy już kolumny pasywne, na których możemy się oprzeć, dochodzi bowiem wzmacniacz, najczęściej również procesor DSP, układy odpowiedzialne za bezprzewodową transmisję sygnału, oprogramowanie, certyfikaty, aplikacja na urządzenia mobilne - krótko mówiąc, cała masa rzeczy, z którymi początkujący producent nie ma szansy sobie poradzić, a już na pewno nie bez pomocy z zewnątrz. Duńczycy akurat mają w tej materii spore możliwości, bo nie dość, że znają się na produkcji audiofilskich kolumn, to jeszcze nieśmiało, trochę nieoficjalnie współpracują z markami należącymi do grupy Lenbrook. Głównie chodzi tu oczywiście o NAD-a i Bluesounda, a więc znanego specjalistę od elektroniki oraz firmę, która zbudowała swą pozycję na głośnikach sieciowych. Kolumny aktywne DALI były jednymi z pierwszych urządzeń stworzonych poza koncernem Lenbrook, w których zobaczyliśmy BluOS-a - system opracowany pierwotnie dla urządzeń Bluesounda. Mogłoby się wydawać, że kolumny DALI oznaczone literą "C" będą po prostu aktywnymi odpowiednikami standardowych modeli, w których zamiast zwrotnicy wstawiono wzmacniacz z procesorem DSP, a sterowanie powierzono małemu "dekoderowi", który w środku jest w zasadzie takim streamerem Bluesounda, czymś w stylu Node'a 2i. Ale to chyba nie do końca tak. Romans DALI z Bluesoundem jest chyba jedną z tych historii, o których więcej się słyszy, niż rzeczywiście się dzieje. Podczas wspomnianej konferencji prasowej Lars Møller zapewniał wszystkich zgromadzonych, że kolumny z serii Callisto C może i są kompatybilne z BluOS-em, ale ani w nich, ani w jednostce centralnej Sound Hub nie zastosowano gotowych podzespołów dostarczonych przez firmy należące do grupy Lenbrook Industries. Duńczycy doszli do wniosku, że hardware trzeba ogarnąć samodzielnie, a BluOS-a wykorzystali po prostu jako software, który - co tu dużo mówić - jest naprawdę w porządku. Jeśli spojrzymy na temat od tej strony, główną różnicą między monitorami Callisto 2 C a opisywanymi Oberonami 1 C oraz podłogówkami Oberon 7 C i głośnikiem efektowym Oberon On-Wall C jest fakt, że w tańszej serii rolę centrum sterowania powierzono mniejszemu urządzeniu o nazwie Sound Hub Compact. W firmowym archiwum fotograficznym można znaleźć zdjęcia przedstawiające kolumny z serii Oberon C z dużym Sound Hubem, ale obecnie na oficjalnej stronie DALI widać jasny podział obowiązków - droższe zestawy bezprzewodowe idą w parze z Sound Hubem, a obok Oberonów C figuruje Sound Hub Compact. To naprawdę niewielkie urządzenie, które możemy postawić, dajmy na to, pod telewizorem. Poza tym każdy z tych trzech modeli jest przeróbką modelu pasywnego - Oberon 1, Oberon 7 i Oberon On-Wall. Dostajemy więc te same obudowy, te same wykończenia i te same przetworniki, ale zamiast zwrotnicy i klasycznych terminali na tylnej ściance każdego z modeli z dopiskiem "C" zamontowano panel ze wzmacniaczem i modułem łączności bezprzewodowej.
TEST: DALI Oberon 3
Wyraźnie widać, że z tematem kolumn bezprzewodowych Duńczycy mierzą się już od jakiegoś czasu. Można powiedzieć, że Oberon to tylko kolejna seria, która została poddana kuracji aktywizującej, przy czym - ku uciesze audiofilów, którzy nie chcą, aby ktoś na siłę ułatwiał im życie - standardowe, pasywne wersje nie są wycofywane. Dzięki temu mamy już Rubicony C (konkretnie da modele - 2 C i 6 C), Callisto C (w takim samym składzie - jeden monitor i jedna kolumna wolnostojąca) oraz Oberony C - najliczniejszą serię, w której oprócz modelu podłogowego i mini-monitora znalazł się głośnik efektowy do montażu ściennego. Jeśli wybierzemy monitory, producent oferuje nam również eleganckie, idealnie dopasowane do nich podstawki Stand E-600. Cenowo nie wygląda to najgorzej. Oberon 7 C, Oberon 1 C, Oberon On-Wall C i Sound Hub Compact kosztują odpowiednio 3999, 2299, 2699 i 1399 zł za sztukę, natomiast za parę standów trzeba zapłacić 399 zł. Aby wejść w posiadanie opisywanego zestawu, składający się z monitorów Oberon 1 C i kompaktowego "dekodera", trzeba więc wydać 5997 zł. Dużo, mało? Moim zdaniem całkiem sporo. Szczególnie biorąc pod uwagę, że tak naprawdę mamy do czynienia z aktywną, bezprzewodową wersją monitorów Oberon 1, których parę wyceniono na 1798 zł. Kilka prostych operacji matematycznych i wychodzi na to, że po zakupie pasywnych Oberonów 1 zostanie nam 4199 zł do wydania na amplituner, wzmacniacz sieciowy, system all-in-one albo elegancki system stereo złożony z oddzielnego wzmacniacza i odtwarzacza strumieniowego. Bluesound Powernode 2i, Leak Stereo 130, Audiolab 6000A Play, Yamaha R-N803D, Pro-Ject Maia DS2, Cyrus One HD? Jest tego trochę. Gdyby Oberony 1 C mogły łączyć się z siecią bez pomocy huba, tak jak typowe głośniki multiroom w stylu Sonosa, sytuacja byłaby ciekawsza. Duńskie monitory byłyby jednymi z najtańszych kolumienek, które wykonują tę samą robotę, ale wyglądają i brzmią jak normalny, porządny, klasyczny sprzęt hi-fi, a nie plastikowa zabawka. Ale nie. Sound Hub Compact jest obowiązkowy. Bez niego nic nie zdziałamy, a z nim taki system automatycznie staje się o 1399 zł droższy.
Po co mielibyśmy więc kupować aktywne monitory z urządzonkiem, bez którego nie zagają? DALI ma na to kilka pomysłów. Chodzi o funkcjonalność, łatwość podłączenia, a nawet możliwość przenoszenia zestawu z pokoju do pokoju bez robienia wielkiego zamieszania z kablami. No tak, teoretycznie. W praktyce przedsmak tej wygody dostałem już w momencie rozpakowywania i podłączania systemu. W kartonie dostajemy dwa monitory i stosunkowo długi kabel zasilający dla każdego z nich. Miłym dodatkiem są także przyklejane nóżki w dwóch rozmiarach do wyboru. Następnie wyjmujemy nasze centrum sterowania i zasilacz wtyczkowy z dość krótkim kabelkiem. Ciekawostką jest całkiem elegancki pilot, który ma niestety całkowicie płaskie przyciski. Tylko te odpowiedzialne za regulację głośności otrzymały wypukłe symbole strzałek, które da się wyczuć pod palcem. Reszta to całkowita niewiadoma, więc jeśli podczas wieczornej sjesty na kanapie zechcemy użyć pilota, by zmienić źródło albo wykonać jakąś inną operację, nie da się tego zrobić "na czuja". Sam jestem wybitnie leniwy, a do tego lekko ślepy, więc często robię tak z pilotem do telewizora, dlatego tutaj od razu wyczułem problem. Ale dobra, nieważne... Stawiam lewą kolumienkę - oj, kabel zasilający nie sięga. Zabrakło mi dosłownie 10 cm. Dobrze, idę po przedłużacz. Do prawego monitora na szczęście sięgał fabryczny przewód, ale już wstępnie się wkurzyłem. Teraz Sound Hub Compact. Fajne urządzonko - małe, lekkie, eleganckie, bardzo minimalistyczne, ale wyposażone w dwa gniazda optyczne, wejście analogowe w formie pary gniazd RCA, jedno złącze HDMI, pojedyncze wyjście RCA dla subwoofera, parę lekko nieistotnych drobiazgów oraz duży przycisk Link/Connect umieszczony na środku tylnego panelu. Taki sam, głośno klikający guzik znajdziemy na tylnej ściance monitorów. Teraz właśnie pozostaje podpiąć jakieś kable do huba (chyba, że kupiliśmy taki zestaw tylko po to, aby słuchać na nim muzyki z sieci) i można odpalać.
Fajnie? No niby tak, ale rodzi się kilka pytań. A najważniejsze z nich jest wciąż takie samo - dlaczego miałbym nie kupić amplitunera lub wzmacniacza sieciowego, skoro w sferze wygody podłączenia i użytkowania takiego systemu wychodzi de facto na to samo? Do każdej z kolumn idzie kabel. W klasycznym układzie - głośnikowy, a tutaj - zasilający. Urządzenie pełniące rolę centrum sterowania jest i tu, i tu. Sound Hub Compact jest może znacznie mniejszy od typowej integry lub amplitunera, ale od takiego Bluesounda Powernode 2i już tylko trochę. Możliwość ustawienia kolumn tam, gdzie tylko nam się podoba? Nawet powieszenia ich na ścianie? To znów to samo, co w przypadku normalnych zestawów pasywnych. Tak czy inaczej do każdego z głośników trzeba pociągnąć kabel. Widzę tu taki plus, że Sound Hub Compact może stać w zupełnie innym miejscu. Ale kto miałby tak robić i po co? Żeby odpalić serial z Netflixa i siedzieć w drugim pomieszczeniu, racząc się samym dźwiękiem? Możliwe, że w bardzo specyficznych warunkach takie rozdzielenie kolumn i jednostki sterującej przyniesie pewne korzyści, ale w tym momencie trudno jest mi wyobrazić sobie taką sytuację. Jeżeli chcemy postawić na minimalizm w czystej postaci, weźmiemy coś takiego, jak Naim Muso albo dwa głośniki sieciowe, a jeśli naszym priorytetem jest wysoka jakość dźwięku, wybierzemy raczej normalne, pasywne monitory i wzmacniacz sieciowy. Gdyby cena całego zestawu wynosiła 3500-4000 zł, kalkulacja byłaby zupełnie inna, ale jeśli jest to prawie sześć tysięcy złotych, wchodzimy już w obszar, w którym klienci mają do wyboru wiele kuszących opcji, w tym Oberony 1 i amplituner, wzmacniacz sieciowy lub system złożony z dwóch pełnowymiarowych klocków - dwukanałowej integry i odtwarzacza strumieniowego.
Same kolumienki są bardzo małe i niezbyt ciężkie, więc teoretycznie można je wcisnąć w każdą półkę, a nawet powiesić na ścianie. Jest tylko jeden haczyk - z tyłu znajduje się tunel rezonansowy, więc jeżeli komuś naprawdę chodzi po głowie zawieszenie głośników na kołkach, proponowałbym najpierw ten otwór zatkać. Umieszczenie tunelu w tym miejscu pozwoliło jednak wygospodarować sporo miejsca na przednim panelu, dzięki czemu 90% jego powierzchni zajmują przetworniki - charakterystyczny dla kolumn tej marki woofer z membraną z włókna drzewnego i tekstylną kopułkę o średnicy 29 mm. Sound Hub Compact też może zostać powieszony na ścianie, co moim zdaniem ma trochę więcej sensu. Pod warunkiem, że znajdziemy dla niego odpowiednie miejsce i wymyślimy jakiś sprytny sposób na zamaskowanie kabli. Na górnej ściance "dekodera" zobaczymy świecący okrąg, który na pierwszy rzut oka wygląda bardzo nowocześnie. Okazuje się jednak, że nie jest to żaden panel dotykowy, a jedynie element pełniący funkcję wyświetlacza. Zostaje nam zatem pilot.
Teraz pewnie myślicie, że to wszystko i tak jest bez znaczenia, bo wystarczy ściągnąć firmową aplikację albo odpalić Google Home lub DTS Play-Fi, połączyć huba z siecią Wi-Fi i w ten sposób zarządzać nie tylko poziomem głośności i aktywnym wejściem, ale także bardziej zaawansowanymi ustawieniami całego systemu. Otóż nie. Sound Hub Compact nie ma łączności Wi-Fi. Gniazda LAN też nie. A gdyby przyszło komuś do głowy, że wystarczy podłączyć komputer, gniazda USB typu B też nie ma, a to, które jest (USB-A), nie pracuje w trybie DAC-a. Firma informuje, że może ono zasilać (tak, zasilać, ale o przesyłaniu danych nie ma już mowy) zewnętrzny streamer albo urządzenie mobilne, ale tak naprawdę pełni tylko funkcję złącza serwisowego. Zostaje nam więc tylko Bluetooth oraz wejścia na tylnym panelu huba. A gdzie jakaś korekcja akustyki pomieszczenia, streaming, Spotify Connect, AirPlay, BluOS, obsługa asystentów głosowych? Innymi słowy, gdzie są funkcje, które dostajemy w wielu urządzeniach kosztujących tyle, co Sound Hub Compact? No cóż, nie ma. Wszystko to sprawia, że Oberony 1 C to takie całkiem drogie głośniki Bluetooth, które przy okazji możemy potraktować jako alternatywę dla soundbara, ale żeby to była konkurencja dla wypasionych głośników sieciowych albo audiofilskich systemów, które mogą odtwarzać muzykę bezpośrednio z serwisów strumieniowych i którymi możemy sterować za pomocą aplikacji, to nie. Jak taki system może nie mieć Wi-Fi? Nie rozumiem tego. Jedynym sensownym rozwiązaniem wydaje się zastąpienie kompaktowego huba większym modelem, który kosztuje 2999 zł. Wówczas cena zestawu wyniesie jednak 7597, a przecież wciąż będziemy mieli monitory, które konstrukcyjnie (mam tu oczywiście na myśli przetworniki i obudowę) nie różnią się od wycenionych na 1798 zł Oberonów 1.
Oczywiście, niektórzy melomani dojdą do wniosku, że Bluetooth i gniazdo HDMI to i tak wszystko, czego im do szczęścia potrzeba, ale nawet jeśli faktycznie tak jest, wciąż powraca temat ceny. Ktoś, kto słucha muzyki z telefonu, a dodatkowo chce uzyskać lepszy dźwięk z telewizora, może kupić sobie fajny soundbar, jak chociażby Polk Audio MagniFi Mini. Taki zestaw kosztuje tyle, co sam Sound Hub Compact, ale łączy się z siecią, dzięki czemu nasz smartfon nie musi tak naprawdę odtwarzać muzyki, ale pełni rolę "pilota", który tylko wydaje komendy głośnikowi. Tymczasem w instrukcji obsługi modelu Sound Hub Compact hasło "Wi-Fi" pojawia się tylko przy okazji potencjalnego konfliktu z routerami lub innymi urządzeniami nadającymi na tej samej częstotliwości (opisywany hub komunikuje się z kolumienkami na częstotliwości 5,2 lub 5,8 GHz, więc do takiej sytuacji nie powinno dojść). Ponieważ nasz hub nie łączy się z siecią, nie możemy także skorzystać z aplikacji, która pozwalałaby zarządzać jego ustawieniami. Wynikają z tego "zabawne" problemy, jak chociażby brak możliwości określenia kanałów - która kolumna jest lewa, a która prawa. Może jest na to jakiś patent, ale rozwiązałem to dość szybko, puszczając utwór testowy. Rozumiem, że Sound Hub Compact jest tańszą, prostszą alternatywą dla dużego Sound Huba. Zdaję sobie także sprawę z tego, że niektórzy melomani nie będą nawet wiedzieli, po co mieliby kupować sprzęt, który łączy się z siecią Wi-Fi, skoro mają Bluetooth i to w zupełności im wystarczy. Mimo to wydaje mi się, że ta grupa będzie coraz mniejsza, a każdy, kto ma do wydania sześć tysięcy złotych, na pewno weźmie pod uwagę inne opcje. Taki Naim Muso 2nd Generation może i nie oferuje prawdziwej stereofonii, może jest tylko jednoczęściowym głośnikiem, ale postawiony obok opisywanego systemu wygląda jak statek kosmiczny przelatujący obok awionetki.
Bluetooth obsługuje kodeki AAC, aptX i aptX HD, a w materiałach producenta można przeczytać, że komunikacja między hubem a głośnikami to hi-res pełną gębą - nieskompresowany sygnał 24 bit/96 kHz. Fajnie, ale tym mocniej zastanawiam się, dlaczego Duńczycy zadali sobie tyle trudu, a następnie pozbawili użytkownika możliwości dobrania się do muzyki odtwarzanej prosto z sieci, chociażby z TIDAL-a.No dobrze, może jakieś plusy? Okej - Bluetooth obsługuje kodeki AAC, aptX i aptX HD, a w materiałach producenta można przeczytać, że komunikacja między hubem a głośnikami to hi-res pełną gębą - nieskompresowany sygnał 24 bit/96 kHz. Fajnie, ale tym mocniej zastanawiam się, dlaczego Duńczycy zadali sobie tyle trudu, a następnie pozbawili użytkownika możliwości dobrania się do muzyki odtwarzanej prosto z sieci, chociażby z TIDAL-a. Przy odrobinie szczęścia można uznać, że między smartfonem a hubem skorzystamy z kodeka aptX HD, więc wielkich strat jakości nie będzie. Z minusów warto jeszcze wspomnieć o tym, że bez względu na to, czy kupimy dużego czy małego huba, tak naprawdę nie wiadomo, co stanie się w przyszłości. Bluetooth pewnie jeszcze długo będzie obowiązującym standardem, z gniazd optycznych i HDMI pewnie też będziemy korzystać nawet i za dziesięć lat, choć z pewnością to i owo się na rynku elektroniki pozmienia, ale generalnie Oberony 1 C bez firmowego "dekodera" nie będą działać, a to już rodzi obawy, że w pewnym momencie DALI wycofa się z tego pomysłu, ktoś w centrali dojdzie do wniosku, że zabawa w bezprzewodowe kolumny to strata czasu, a my zostaniemy z tym, co kupiliśmy. Jedynym sposobem na zwiększenie funkcjonalności testowanego systemu jest dołożenie do huba czegoś takiego, jak Primare NP5 Prisma - kolejnego małego urządzonka, które łączy się z siecią i daje nam dostęp do muzyki z serwisów strumieniowych lub plików, które udostępniamy lokalnie, na przykład z komputera lub dysku NAS. Jest to opcja godna rozważanie, ale znów - cena, cena, cena. Każdy taki ruch sprawia, że automatycznie wchodzimy w przedział cenowy, w którym obowiązują trochę inne standardy - zarówno w dziedzinie łączności i funkcjonalności, jak i jakości wykonania samych głośników. Wprawdzie jest to tylko teoria, ale domyślam się, że właśnie z tego powodu Duńczycy zdjęli ze swojej strony zdjęcia pokazujące bezprzewodowe Oberony w komplecie z dużym Sound Hubem.
Przed otwarciem pudełka byłem pozytywnie nastawiony do opisywanego zestawu. Podobały mi się przecież pasywne Oberony 3, a sam pomysł wykorzystania istniejących kolumn i stworzenia na ich bazie zestawów bezprzewodowych wydaje się świetny. Nie mogę jednak pozostać obojętny na szereg minusów, które zauważy każdy w miarę ogarnięty użytkownik - brak łączności LAN i Wi-Fi, brak przycisków sterujących lub panelu dotykowego na hubie czy wreszcie niewielka przewaga takiego systemu nad standardowym zestawem złożonym z kolumn pasywnych i wzmacniacza lub amplitunera. Nie twierdzę, że na świecie nie ma ani jednego melomana, któremu Oberony 1 C wydadzą się atrakcyjne. Są kompaktowe, ładne i stosunkowo bezproblemowe. Można je postawić na komodzie pod telewizorem, na firmowych podstawkach, na biurku lub półce z książkami, a jeśli nie będzie innej rozsądnej opcji - powiesić je na ścianie. Sound Hub Compact ma kilka podstawowych gniazd, nie zajmuje zbyt dużo miejsca, można do niego podłączyć zewnętrzny subwoofer aktywny, na pokładzie jest Bluetooth 5.0 z aptX HD, a jedno naciśnięcie przycisku Link/Connect na hubie i monitorach sprawia, że system łączy się szybciutko i naprawdę może być gotowy do użycia zaraz po wyjęciu z pudełka. Amerykanie określiliby taką propozycję jako "mixed bag" - kilka plusów, kilka minusów, a wszystko pomieszane tak, że nie do końca wiadomo, co o tym sądzić. Zawsze powtarzam jednak, że o wartości sprzętu decyduje jego brzmienie, dlatego oddaję głos swoim uszom i niech one zdecydują, czy opisywany system zasługuje na uwagę, czy jest tylko dziwactwem stworzonym z myślą o ludziach, którzy marzą o przepiłowaniu swojego soundbara na dwie części i rozsunięciu ich w taki sposób, aby uzyskać prawidłową scenę stereofoniczną.
Brzmienie
Opisywane monitory są wyraźnie mniejsze od testowanych wcześniej, pasywnych Oberonów 3, w związku z czym spodziewałem się po nich podobnego, ale mniej potężnego brzmienia, skoncentrowanego na średnich i wysokich tonach. Po kilku minutach odsłuchu stało się jasne, że do pewnego stopnia faktycznie tak jest, ale kiedy tylko postanowimy sprawdzić zasięg niskich częstotliwości, wybierając z ulubionej playlisty najgęstsze, najbardziej wymagające utwory, Oberony 1 C sięgają po wspomaganie, prawdopodobnie pod postacią aktywnej zwrotnicy lub ustawionego fabrycznie korektora, dzięki czemu muzyka dostaje dodatkowego kopa, basowe dmuchnięcie, o które pasywnych monitorów tej wielkości na pewno byśmy nie podejrzewali. Wpisuje się to oczywiście w pewien schemat, do którego przyzwyczajeni są użytkownicy popularnych głośników bezprzewodowych. Większość producentów tego typu urządzeń za punkt honoru stawia sobie wyciśnięcie z nich jak najniższych pomruków, co z punktu widzenia audiofila wydaje się idiotyczne, ale jeżeli tylko zostanie zrealizowane z odrobiną dobrego smaku, robi naprawdę piorunujące wrażenie. Słysząc głęboki, potężny, dynamiczny dźwięk z dwóch maleńkich kolumienek, mało który klient będzie się zastanawiał, czy to zasługa wbudowanego procesora DSP, czy może umiejętnego zestrojenia woofera i bass-refleksu. Skala wydarzenia aż nie pasuje do kompaktowych rozmiarów sprzętu. Tutaj jest podobnie, ale ów niskotonowy dopalacz działa w dość specyficzny sposób, ograniczając się tylko do zakresu, w którym Oberony 1 C prawdopodobnie miałyby niewiele do powiedzenia. Można powiedzieć, że wyższy bas oraz przedział średnio-wysokotonowy to dokładnie to, co wyszłoby z takich monitorów w normalnych warunkach. Dostajemy tu zdrowy, naturalny i całkowicie przekonujący dźwięk. Dopiero na dolnym skraju pasma słychać, że coś się dzieje - ktoś tu grzebał, ktoś zaingerował, aby brzmienie nie było zbyt cienkie, płaskie i średniotonowe. Na szczęście operacji nie przeprowadzono po chamsku, bez przygotowania i umiaru. Oberony 1 C nie są buczącymi potworami, które za wszelką cenę chcą nam udowodnić, że potrafią zejść niżej niż trójdrożne podłogówki. I całe szczęście.
TEST: DALI Menuet SE
W tym momencie mógłbym powtórzyć niemal wszystko, co napisałem o Oberonach 3. Mimo słyszalnego podbicia najniższych tonów, w "jedynkach" dźwięk ma trochę mniejszą skalę, może brakuje mu gęstości i mięcha w zakresie średniego basu, dynamika w skali makro nie jest taka sama, ale dzięki temu wszystko odbywa się ciut szybciej, muzyka wydaje się bardziej skondensowana, wyraźniejsza, obecna, po prostu ciekawsza. Jednym z charakterystycznych elementów firmowego brzmienia jest przyjemna, ciepła, płynna, organiczna średnica i Oberony 1 C nie są w tej kwestii wyjątkiem. Wysokie tony również są dość spokojne, ale obecne i wystarczająco czyste. Czasami nawet potrafi złapać wiatr w żagle i pokazać trochę blasku, ale nawet wtedy mamy do czynienia z ładnie oszlifowanym dźwiękiem, w którym nie sposób doszukać się szwów i zadr. Jest to bardzo naturalne granie, które szybko "wchodzi". Nie trzeba się do niego przyzwyczajać, robić porządków w płytotece lub playlistach, bo nagle wszystko stanęło na głowie i znów priorytety nam się poprzestawiały po zmianie sprzętu. Czasami jest tak, że podłączamy nowe kolumny i odruchowo zaczynamy słuchać trochę innej muzyki. Tutaj raczej tego efektu nie będzie, a jeśli już, prawdopodobnie obierzemy kurs na muzykę łagodniejszą, kameralne składy, wokale, jazz, ambient, coś klimatycznego. Raczej nie są to głośniki dla fanów ostrego łojenia.
Jak wydobyć z nich to, co najlepsze? Próbowałem na różne sposoby, ale w opisywanym zestawie użytkownik może właściwie tylko zafundować Sound Hubowi jak najlepsze źródło. W ustawieniach praktycznie nie pogrzebiemy, żadnych trybów w samym systemie nie pozmieniamy, plików DSD też nie puścimy. Chyba, że za pomocą przetwornika lub streamera, który następnie podłączymy do huba interkonektem analogowym, co w sumie też mija się z celem, bo wówczas sygnał będzie musiał zostać zamieniony z powrotem na postać cyfrową. Udowodnił mi to odsłuch z wykorzystaniem Marantza HD-DAC1 w roli źródła. Ostatecznie słuchałem więc muzyki z TIDAL-a, przez Bluetooth. Pozostaje jeszcze drugi obszar, jakim jest odtwarzanie dźwięku z telewizora. Tu akurat opisywany system sprawdził się świetnie. Trzeba jednak zaznaczyć, że jeśli ktoś jest przyzwyczajony do soundbara, samo rozdzielenie i rozsunięcie lewego i prawego kanału będzie wymagało przestawienia. Wiem - to dziwne, że w dzisiejszych czasach stereofonia jest dla niektórych ludzi jakimś odkryciem, ale do tego właśnie doprowadziło robienie ludziom wody z mózgu najpierw plastikowymi "kinami domowymi", a następnie jednoczęściowymi głośnikami bezprzewodowymi.
Na Oberony 1 C zwrócą uwagę ludzie, którzy uważają, że system audio powinien być mały, elegancki i funkcjonalny, ale z budżetowymi soundbarami, miniwieżami i jednoczęściowymi głośnikami sieciowymi albo mieli już do czynienia i chcą kupić coś, co pozwoli im uzyskać wyższą jakość brzmienia i zanurzyć się w prawdziwej, naturalnej przestrzeni.I tutaj właśnie upatrywałbym szansy na sukces opisywanego zestawu, bo sprzęt dla audiofila to to nie jest. Na Oberony 1 C zwrócą uwagę raczej ludzie, którzy uważają, że system audio powinien być mały, elegancki i funkcjonalny, ale z budżetowymi soundbarami, miniwieżami i jednoczęściowymi głośnikami sieciowymi albo mieli już do czynienia i chcą kupić coś, co pozwoli im uzyskać wyższą jakość brzmienia i zanurzyć się w prawdziwej, naturalnej przestrzeni. Znam wiele takich osób i coś mi mówi, że testowany zestaw trafi w ich potrzeby. Stawiamy małe pudełeczko pod telewizorem, podłączamy do niego kabel HDMI, na skrajach komody lub fabrycznych standach lądują małe, zgrabne kolumienki, w ciągu pięciu sekund parujemy to wszystko ze smartfonem, kładziemy pilota na stoliczku obok kanapy i mamy nagłośnienie, które z jednej strony może służyć nam do słuchania muzyki z ulubionego serwisu strumieniowego (bo przecież Bluetooth nie wybrzydza, w przeciwieństwie do niektórych aplikacji, jakie fundują nam producenci sprzętu łączącego się z siecią Wi-Fi), a z drugiej - zapewni nam brzmienie lepsze niż to, jakie uzyskalibyśmy z najlepszych soundbarów w zbliżonej cenie. No i czego tu nie lubić? Okej, do mnie ten zestaw nie do końca trafia, ale to jest moja subiektywna opinia. Wolałbym przeznaczyć te same pieniądze na pasywne Oberony 1 i coś w stylu Audiolaba 6000A Play, bo nie widzę nawet tych korzyści praktycznych, może poza tym, że Sound Hub Compact jest mniejszy od klasycznego wzmacniacza. Wybrałbym sprzęt, który ma większe możliwości i daje lepszy dźwięk. Ale wiem, że są ludzie, którzy postawią na prostotę i będą mieli w nosie moje gadanie.
Budowa i parametry
DALI Oberon 1 C to podstawkowe, dwudrożne kolumny bezprzewodowe w obudowie wentylowanej. Producent zapewnia, że wszystkie zestawy z serii Oberon C w połączeniu z nadajnikiem Sound Hub Compact są doskonale przystosowane do współczesnych, domowych instalacji multimedialnych, w których głównymi źródłami dźwięku są urządzenia Bluetooth i telewizory Smart TV. Oberon 1 C to najbardziej kompaktowy głośnik z tej serii. Model ten został wyposażony w ultralekki głośnik wysokotonowy z miękką kopułką o średnicy 29 mm oraz głośnik nisko-średniotonowy SMC o średnicy 5,25 cala z membraną z włókna drzewnego. Obudowa z zamontowanym na tylnej ściance tunelem rezonansowym ma oferować optymalną równowagę między objętością wewnętrzną wymaganą przez głośnik niskotonowy a kompaktowymi wymiarami, odpowiednimi dla małych pomieszczeń. Oberon 1 C może być używany ze stojakiem DALI Connect E-600, ustawiany na meblach oraz półkach lub montowany bezpośrednio na ścianie dzięki otworom montażowym umieszczonym z tyłu. Podobnie jak pozostałe głośniki z tej serii, Oberony 1 C wykorzystują interfejs bezprzewodowy, cyfrowe przetwarzanie sygnału (DSP) i elektroniczne wzmacniacze mocy pracujące w klasie D. Cała ta elektronika została zamontowana w module umieszczonym na tylnym panelu. Dwukanałowe wzmocnienie zapewnia po 50 W dla każdego z przetworników. Funkcje zwrotnicy są realizowane przez procesor DSP pracujący z rozdzielczością 24 bit/96 kHz. Duńczycy zapewniają, że zaprojektowany z myślą o bezproblemowej integracji z telewizorami i dźwięku Bluetooth, bezprzewodowy przedwzmacniacz Sound Hub Compact łączy w sobie wszystkie funkcje i udogodnienia potrzebne do odegrania kluczowej roli w bezprzewodowym systemie hi-fi. Urządzenie to może obsługiwać różne źródła cyfrowe i analogowe, w tym HDMI ARC, a także łączyć się z urządzeniami audio Bluetooth, takimi jak smartfony, tablety, laptopy i komputery stacjonarne. Sound Hub Compact jest sterowany za pomocą pilota na podczerwień. Na górnym panelu samego urządzenia znajdują się tylko podświetlane wskaźniki informujące o aktywnym wejściu i poziomie głośności. W materiałach informacyjnych napisano nawet, że nie trzeba uczyć się obsługi żadnej skomplikowanej aplikacji sterującej, bo głośność można regulować bezpośrednio ze źródła (w domyśle - z telefonu). Brzmi to trochę jak reklama skierowana do ludzi w podeszłym wieku albo próba przekucia wady (brak łączności sieciowej i aplikacji sterującej) w zaletę (jeśli czegoś nie ma, to nie trzeba się tego uczyć). Ciekawostką jest fakt, że Sound Hub Compact przesyła dane do głośników przy użyciu opatentowanego, 30-bitowego protokołu bezprzewodowego pochodzącego z większego modelu Sound Hub. Duńczycy zapewniają, że opóźnienie transmisji audio z wejścia do głośnika jest zwykle mniejsze niż 15 ms, a taktowanie między głośnikami zapewnia dokładność aż do pojedynczego okresu próbkowania transmitowanych danych audio.
Werdykt
Oberony 1 C powinny przypaść do gustu ludziom, którzy mają specyficzne wymagania odnośnie sprzętu grającego. Melomanom, którzy lubią normalny, klasyczny sprzęt, a nie głośniki w formie jajka lub podświetlanego walca, a jednocześnie chcą cieszyć się wygodą, jaką daje łączność bezprzewodowa. Miłośnikom oglądania filmów i seriali, którym nie wystarczają typowe soundbary, a szansy na postęp upatrują w rozdzieleniu prawego i lewego kanału. Tym, którym podobają się kompaktowe monitory, z którymi można zrobić praktycznie wszystko i ustawić je, gdzie nam się tylko podoba, ale nie mają ochoty czytać recenzji, chodzić po salonach z audiofilskim sprzętem i przeczesywać grup dyskusyjnych, aby dobrać do swoich pasywnych kolumienek funkcjonalny wzmacniacz lub amplituner, a potem bawić się jeszcze w dobieranie kabli i akcesoriów. Ja patrzyłem na Oberony 1 C i kompaktowego Sound Huba przez pryzmat tego, jakie inne urządzenia mógłbym kupić za te same pieniądze. Ale nie każdy jest mną. I bardzo dobrze, bo wtedy wszyscy byliby grubi, brzydcy i gnuśni. Jeżeli szukacie czegoś prostego, fajnego, co nawet laik podłączy w piętnaście minut i będzie mógł słuchać muzyki z telefonu albo puszczać dźwięk z telewizora, powinniście być zadowoleni. Jeżeli jednak macie choć odrobinę audiofilskiego zmysłu, dorzućcie sześćset złotych i kupcie Menuety SE, a potem zbierajcie na wzmacniacz. Kiedy kupicie jakikolwiek sensowny piecyk, dostaniecie pięć razy lepszy dźwięk, a jeśli uzupełnicie Menuety SE elektroniką z prawdziwego zdarzenia - dziesięć razy lepszy.
Dane techniczne
Łączność: Bluetooth 5.0 z AAC, aptX i aptX HD (Sound Hub Compact)
Wejścia: 2 x optyczne, 1 x analogowe (RCA), 1 x HDMI ARC (Sound Hub Compact)
Wyjścia: 1 x sub-out (RCA)
Pasmo przenoszenia: 39 Hz - 26 kHz (+/- 3 dB)
Moc wzmacniacza: 2 x 50 W
Transmisja bezprzewodowa: 24 bit/96 kHz
Wymiary (W/S/G): 27,4/16,2/23,4 cm (Oberon 1 C), 3/21,2/13,2 cm (Sound Hub Compact)
Masa: 4,4 kg (Oberon 1 C), 0,5 kg (Sound Hub Compact)
Cena: 5997 zł (2 x Oberon 1 C + Sound Hub Compact)
Konfiguracja
LG 55SK8100PLA, Apple iPhone SE, Astell&Kern AK70, Asus Zenbook UX31A, Marantz HD-DAC1.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
-
Artek
Dorzucę swoje trzy grosze, ale bez opisu w postaci podbudowy matematycznej, bo ani czasu na to nie mam, ani wam by się czytać nie chciało ;-) Rozwiązanie aktywne jest z definicji lepsze niż rozwiązanie pasywne. Słowem, a w zasadzie sformułowaniem kluczem, wynikającym z analizy matematycznej odpowiedzi obu układów, jest tu "z definicji" - a więc nie ma tu relatywizacji i miejsca na polemikę. Biorąc te same głośniki dla obu rozwiązań i nie mając ograniczeń w kwestii sprzętowej rozwiązanie pasywne jest na starcie przegrane. Jak pisał Linkwitz - jedyna przewaga rozwiązań pasywnych to ich niska cena. Dobre aplikacje aktywne są drogie, ale szukając rozwiązań bezkompromisowych i najlepszego dźwięku to jest obecnie najlepsza droga.
0 Lubię -
Krzych
Zakres 39 - 26 000 Hz przy +/- 3dB powinno mówić wszystko. Chyba nie ma kolumn pasywnych, które potrafiłyby zajść tak nisko z częstotliwością przy zachowaniu tolerancji +/- 3 dB. Uważam, że właśnie/dokładnie takie rozwiązanie jest przyszłością szanującej się branży audio. Programowo (procesor wzmacniacza kolumn) jest w stanie dostosować każdy sygnał do możliwości głośników i wydobyć poprawny dźwięk bez względu na tło dźwiękowe. Świetnie przemyślana procedura rejestrowania kolumny aktywnej w wybranej funkcji (pozycji w pomieszczeniu). Mam nadzieję, że przyszłość tej branży sprawi, że zostanie przyjęty standard komunikacji przedwzmacniacz-kolumny aktywne. Wówczas możliwy będzie swobodny wybór marki tunera i marki kolumn.
0 Lubię
Komentarze (2)