Audioengine HD6
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Karol Otkała
W ostatnich latach możemy zaobserwować bardzo dynamiczny rozwój segmentu sprzętu audio do użytku codziennego. W łatwy sposób możemy dobrać odpowiednie urządzenie do konkretnych potrzeb. I tak jeśli szukamy czegoś, co umili nam muzycznie czas na wyjazdach i jednocześnie nie będzie zajmować pół plecaka, z pomocą przyjdą nam głośniki przenośne, takie jak chociażby JBL Flip czy Charge. I o ile rozwiązanie to świetnie sprawdzi się w terenie, tak w domu może się okazać niewystarczające. Przenośny głośnik nie zda egzaminu, gdy będziemy chcieli obejrzeć film z dźwiękiem lepszej jakości niż ten z telewizora. W takiej sytuacji powinniśmy raczej wybrać soundbar, który z kolei nie wypadnie najlepiej podczas słuchania muzyki. Błędne koło, prawda? Przy powyższym scenariuszu od razu nasuwa się jedno rozwiązanie - zakup kilku urządzeń do konkretnych celów. Przy nieograniczonym budżecie i dużej powierzchni mieszkaniowej będzie to z pewnością najlepsza opcja, jednak wielu z nas ma ograniczenia - zarówno finansowe, jak i przestrzenne. Producenci elektroniki wyszli naprzeciw oczekiwaniom i tej grupy docelowej (swoją drogą chyba największej) i stworzyli rozwiązanie, które będzie w stanie zaspokoić większość potrzeb "domowych". Jednocześnie nadal będzie to sprzęt na tyle mobilny, że możliwe będzie przewiezienie go do domu letniskowego lub na imprezę do znajomych bez rozbierania połowy umeblowania. Przedstawicielem takiego rodzaju rozwiązania jest bohater dzisiejszego testu - Audioengine HD6.
Producenta, którego siedziba mieści się w Austin w Teksasie, można uznać za nowicjusza w branży. Firma powstała w 2005 roku z prostym założeniem - tworzyć sprzęt, który świetnie brzmi, jest prosty w użyciu i sprawia, że chce się słuchać muzyki na co dzień. Pomysł jak najbardziej słuszny i godny pochwały, ale też będący jedną z niewielu informacji na temat producenta, które można znaleźć w Internecie. Z oficjalnej strony dowiemy się jeszcze o tym, że założyciele Audioengine, Dave i Brady, od dawna "siedzą" w branży i mają w swoich CV-kach epizody u takich olbrzymów jak Harman Kardon, Apple czy Gibson Guitars. Pod marką Audioengine tworzą głośniki bezprzewodowe, kolumny aktywne i pasywne oraz subwoofery. Model HD6 to mój pierwszy kontakt z tym producentem. Na papierze te aktywne, bezprzewodowe monitory prezentują się interesująco. A jak będzie w praktyce?
Wygląd i funkcjonalność
W czasie oczekiwania na paczkę musiałem oczywiście sprawdzić, z czym będę miał do czynienia. Na zdjęciach dostępnych w Internecie HD6 nie wyglądają jak sprzęt o dużych gabarytach. Dlatego zdziwiłem się, gdy kurier dostarczył mi naprawdę pokaźny karton, który dodatkowo sporo ważył. Sytuacja wyjaśnia się od razu po otwarciu opakowania - sprzęt jest po prostu zabezpieczony tak dobrze, że nie ma mowy nawet o minimalnym ruchu. Ten może wystąpić tylko w przypadku pozostałej, luźnej części zawartości opakowania. W skład zestawu wchodzą, oczywiście poza dwoma głośnikami, bardzo solidne przewody głośnikowe, dwa kable RCA, jeden przewód 3,5 mm, przewód zasilający, krótka instrukcja oraz bardzo minimalistyczny, aluminiowy pilot. Przewody zostały umieszczone w dwóch materiałowych workach. W podobnych, ale zdecydowanie większych znajdują się również głośniki. Jednak nie jest to jedyne zabezpieczenie sprzętu przez uszkodzeniami mechanicznymi. Pod materiałowym workiem otrzymujemy jeszcze drugą osłonę, z tworzywa sztucznego. Osobno zawinięte są zarówno monitory, jak i maskownice. Co wydaje się oczywiste, rozpakowanie całości i doprowadzenie jej do stanu używalności zajmuje dłuższą chwilę, ale przynajmniej wiadomo, że testowany sprzęt można zamawiać nawet przez Internet bez obawy, że po przejściu przez sortownię lub upadku z niewielkiej wysokości zawartość nie będzie się już do niczego nadawała.
TEST: DALI Oberon 1 C
Powolne odkrywanie HD6 sprawia dużo frajdy ze względu na jakość ich wykonania. Monolityczne bryły monitorów, których obudowy wykonano z płyt MDF, prezentują się naprawdę okazale. Już podczas wypakowywania sprzętu czuć różnicę w masie między jedną a drugą kolumienką. Wynika ona z faktu, iż ważący około 8 kg lewy głośnik jest aktywnym sercem zestawu, prawy z kolei jest pasywny. Co więcej, wydaje się, że jest to dokładny odpowiednik pasywnego modelu o identycznych wymiarach, który funkcjonuje w katalogu amerykańskiej firmy jako HDP6. Jedyną różnicą jest tylny panel, który w przypadku pasywnego monitora ogranicza się do klasycznych, pojedynczych terminali głośnikowych. Zaplecze głośnika aktywnego wygląda o wiele ciekawiej. Większość "pleców" zajmuje bardzo pokaźny radiator odprowadzający z urządzenia nadmiar ciepła. Oprócz niego znajdziemy tu również antenę Bluetooth wraz z przyciskiem odpowiedzialnym za parowanie, wejście stereo minijack, wejście optyczne, dwie pary gniazd RCA, wyjścia głośnikowe do prawego kanału, włącznik zasilania, selektor napięcia (230/115 V), komorę bezpiecznika oraz gniazdo zasilające. W obu głośnikach znajdziemy ponadto szczelinowy tunel rezonansowy, który ulokowano bardzo wysoko, prawdopodobnie wykorzystując górną płytę MDF jako jeden z elementów tworzących ów bass-refleks. Jedynym minusem jest fakt, że zasilany jest tylko lewy głośnik i to właśnie do niego musimy podłączyć kabel zasilający. Obie kolumienki muszą też być połączone kablem głośnikowym, co w niektórych sytuacjach może być kłopotliwe. Teraz dodajmy do zestawu jakiś gramofon, telewizor lub konsolę i cóż, czasami właśnie tak w praktyce wygląda ta cała nowoczesność i bezprzewodowość. Może to być zaskoczenie dla osób przyzwyczajonych do typowych głośników sieciowych w stylu Sonosa. Dobrze, że dołączony do zestawu kabel głośnikowy jest stosunkowo długi, umożliwiając praktycznie dowolne ustawienie głośników. Szkoda natomiast, że producent "sztywno" ustalił, co mamy w prawym kanale, a co w lewym. Dlaczego nie możemy tego wybrać, na przykład za pomocą małego hebelka? Można się domyślić, że w niektórych sytuacjach role powinny być odwrócone - wygodniej byłoby nam podłączyć aktywny monitor z prawej strony, a pasywny z lewej. W wielu systemach tego typu można odwrócić kanały nawet z poziomu aplikacji. Tutaj jest to niemożliwe.
Od frontu tak dużych różnic w budowie głośników już nie uświadczymy. W obu umieszczono jedwabne przetworniki wysokotonowe oraz odpowiedzialne za średnie i niskie tony przetworniki z kevlarową membraną. Można je zabezpieczyć przed uszkodzeniem, ukrywając je pod materiałowymi maskownicami, które do głośników przyczepiane są za pomocą magnesów. Magnesy te są świetnie spasowane, dzięki czemu maskownica przyciąga się do konkretnego miejsca bez możliwości jakiegokolwiek przesunięcia. Dodatkowo użycie magnesów sprawia, że potencjalne szarpnięcie maskownic nie połamie zawiasów, tylko zwyczajnie odczepi je od głośników. Jedyna różnica między głośnikami sprowadza się do zawartości metalowej listewki umieszczonej pod wooferem. Głośnik pasywny ma tutaj tylko wygrawerowaną nazwę producenta, a w głośniku aktywnym mamy tu dodatkowo diodę, odbiornik podczerwieni oraz pokrętło głośności. Spięcie głośników oraz podłączenie zestawu do zasilania jest banalnie proste. Aby amerykańskie monitory mogły szybko połączyć się z laptopem, powinny być jednak wyposażone w gniazdo USB typu B - takie, jakie znajdziemy w każdym przyzwoitym przetworniku. Niestety, takiego złącza na tylnym panelu brakuje. Nie pozostaje nam zatem nic innego, jak tylko rozpocząć testy od najprostszego możliwego wariantu, czyli połączenia HD6 z telefonem przez Bluetooth.
Parowanie urządzeń jest banalnie proste i ogranicza się właściwie tylko do wciśnięcia odpowiedniego przycisku na głośniku aktywnym, a następnie wybraniu na urządzeniu mobilnym odpowiedniej pozycji. Gotowe! Zanim jednak w pełni zacząłem cieszyć się odtwarzaną muzyką pojawił się pierwszy zgrzyt - niedogodność, o której, korzystając z własnego zestawu audio, zdążyłem już dawno zapomnieć. Otóż w przypadku połączenia Bluetooth nasz telefon, tablet lub laptop automatycznie staje się głównym źródłem dźwięku, w związku z czym oprócz odtwarzanej muzyki usłyszymy tu również powiadomienia z WhatsAppa, Messengera, klienta poczty czy też dzwonek połączeń przychodzących. I o ile w przypadku głośnika mobilnego typu JBL Flip, używanego gdzieś na wyjeździe plenerowym, nie stanowi to większego problemu, tak w sprzęcie domowym jest to dla mnie nie do zaakceptowania. Możemy oczywiście wyciszyć wszystkie powiadomienia, ale nie jest to żadne rozwiązanie. Druga niewygodna kwestia to zużycie baterii w urządzeniu mobilnym, które przy intensywnym odtwarzaniu muzyki jest odczuwalnie wyższe niż przy głośnikach z łącznością Wi-Fi, gdzie telefon jest w zasadzie tylko pilotem, za pomocą którego decydujemy, co chcemy usłyszeć w głośnikach. W takim przypadku wystarczy tylko połączenie w jednej sieci Wi-Fi, aby móc sterować głośnikami nawet z odległego pomieszczenia. Przy zastosowaniu łączności Bluetooth wielka płyta w wieżowcu potrafiła uprzykrzyć odtwarzanie już przy jednej ścianie. Tutaj warto zaznaczyć, że przy obecności nadajnika i odbiornika w jednym pomieszczeniu łączność była idealna. W czasie testów ani razu nie została ona zerwana. Dotyczyło to zarówno smartfona, jak i laptopa. Nie zmienia to jednak faktu, że po kilku latach współpracy z MusicCastem i innymi rozwiązaniami opartymi o bezpośredni streaming przez Wi-Fi przejście na Bluetooth było dla mnie, ujmując rzecz bardzo łagodnie, niekomfortowe.
Za pomocą kabla optycznego możemy połączyć głośniki z telewizorem, a kable RCA pozwolą nam na podłączenie innego, nawet bardziej audiofilskiego sprzętu, takiego jak transport sieciowy czy gramofon. Dzięki wszystkim tym opcjom połączeniowym, HD6 można traktować jako alternatywę dla soundbara. W przeciwieństwie do jednoczęściowej listwy, tutaj powinniśmy przynajmniej uzyskać sensowną przestrzeń.Gdybym miał używać monitorów Audioengine'a tylko i wyłącznie do odtwarzania muzyki z telefonu, wybór ten uznałbym za nieudany. Na szczęście model ten daje nam zdecydowanie większe pole manewru i ociepla swój wizerunek już po podłączeniu do laptopa. A przecież za pomocą kabla optycznego możemy połączyć głośniki z telewizorem, a kable RCA pozwolą nam na podłączenie innego, nawet bardziej audiofilskiego sprzętu, takiego jak transport sieciowy czy gramofon. Dzięki wszystkim tym opcjom połączeniowym, HD6 można traktować jako alternatywę dla soundbara. W przeciwieństwie do jednoczęściowej listwy, tutaj powinniśmy przynajmniej uzyskać sensowną przestrzeń, a i gramofon podłączony do takich głośników będzie wyglądał inaczej (co widać na zdjęciach producenta). Kombinacja Audioengine'ów i Samsunga Galaxy S9 przetrwała niespełna 30 minut, w czasie których częściej irytowałem się muzycznymi przerywnikami w postaci powiadomień niż podziwiałem jakość muzyki. Dodatkowo zużycie baterii Samsunga można było śledzić niemal z sekundy na sekundę. Szybko przerzuciłem się więc na drugi telefon, Samsung Galaxy S10, na którym nie mam zainstalowanych praktycznie żadnych aplikacji. Tutaj słuchanie przebiegło zdecydowanie przyjemniej, chociaż po kilku godzinach ciągłego odtwarzania bateria również błagała o litość. Komfort psuła też konieczność obsługi telefonu w momencie pracy na laptopie. A skoro już i tak na nim pracowałem, zapadła szybka decyzja o sparowaniu głośników właśnie z nim. I był to zdecydowanie dobry wybór, ponieważ w końcu znacząco wzrósł komfort pracy z HD6. Tutaj pojawia się jednak pewien haczyk. Głośniki mają swoją własną regulację głośności, do której dochodzi regulacja systemowa komputera oraz ta z aplikacji. Przy początkowej konfiguracji z maksymalnym poziomem systemowym i pracującą stosunkowo cicho aplikacją Spotify, bas usłyszała z pewnością duża część mieszkańców bloku. Niskie tony całkowicie zdominowały resztę. Co ciekawe, owa reszta była nadal całkiem dobrze słyszalna i bez problemu można było wyłapać wiele szczegółów kryjących się w zakresie średnich i wysokich tonów, przeszkodą było jedynie towarzyszące im dudnienie. Na szczęście wystarczyła chwila zabawy ustawieniami, aby wszystko wróciło do normy. Nadal pozostawała jednak kwestia możliwości regulowania głośności w trzech miejscach Ostatecznie skończyło się na odstawieniu na bok głośności systemowej i zabawę jedynie z poziomu głośników i aplikacji do odtwarzania muzyki, a następnie tylko z tej ostatniej, ponieważ zmiany poziomów z obu wariantów nie wykazywały żadnych różnic.
Brzmienie
HD6 miałem okazję testować kilka tygodni. W tym czasie spędziłem z nimi kilkadziesiąt godzin i przebrnąłem przez większość gatunków muzycznych. Ze względu na względną równowagę tonalną ciężko wybrać ten konkretny, w którym sprzęt sprawdzał się najlepiej. Na tym modelu Audioengine'ów fajnie brzmi zarówno elektronika, jak i granie popowe czy rockowe. Jedynie w przypadku ciężkich klimatów brak chociaż niewielkiego podbicia basu w stosunku do reszty wpływał na niedobór ciężaru. Może to i dobrze, bo dzięki temu w natłoku dźwięków nie ginęły pojedyncze smaczki, których w wielu głośnikach z tego przedziału cenowego zwyczajnie nie słychać. HD6 zagrały natomiast bardzo dynamicznie, z lekkim nastawieniem na ciepłą barwę dźwięku. Dzięki temu, w połączeniu z wyrównanym pasmem, nawet wielogodzinne słuchanie sprawia przyjemność i nie męczy. Jest to też ułatwione o tyle, że dźwięk jest bardzo klarowny i przejrzysty. Przy odpowiedniej konfiguracji poziomu głośności bez problemu wyłapiemy poszczególne instrumenty. Warto też dodać, że testowany komplet jest bardzo elastyczny, plastyczny. I wcale nie wymaga wiele przestrzeni, aby pokazać swój potencjał. Kiedy natomiast damy monitorom odrobinę więcej miejsca i poeksperymentujemy z ich ustawieniem, z pewnością odwdzięczą nam się wyższej jakości brzmieniem. Dla porządku wspomnę tylko, że przesiadka ze stratnego streamingu na pliki wysokiej rozdzielczości tylko wzbogaca odtwarzane utwory, zwiększając szczegółowość i ilość detali. Brzmi to naprawdę fajnie.
Kolejnym etapem testu było zastosowanie modelu HD6 jako wsparcia telewizora. Z racji stosunkowo ubogiej kablówki od razu przeszedłem do kombinacji, w której laptop spięty został z telewizorem jako drugim ekranem, gdzie podstawowym urządzeniem audio były właśnie testowane głośniki. I tutaj ponownie spotkało mnie miłe zaskoczenie, ponieważ HD6 spokojnie radziły sobie w warunkach mieszkaniowych, bardzo istotnie wzbogacając odczucia podczas oglądania filmów, w których głośniki wbudowane w telewizor zwyczajnie nie dawały rady. Odczuwalnie lepiej działała tutaj dynamika oraz niskie tony. Mimo połączenia Bluetooth i kilku rodzajów kombinacji, nie udało mi się doprowadzić do "rozjechania się" obrazu i dźwięku. Synchronizacja działała bardzo dobrze, co w przypadku innych głośników nie było zawsze takie oczywiste. Tutaj jednak trzeba zaznaczyć, że nie jest to tylko i wyłącznie zasługa testowanego sprzętu, ale również i laptopa. Ostatnim etapem testu było podłączenie głośników kablami RCA do odtwarzacza Audiolab 6000CDT. Przy tym scenariuszu w końcu przydało się pokrętło głośności. A sam dźwięk? Największa różnica pomiędzy jakością z płyty a muzyką przesyłaną przez Bluetooth występowała przy nagraniach o krystalicznej produkcji. "Fear Inoculum" Toola z krążka brzmi na HD6 świetnie i bez większych problemów powinien zadowolić nawet bardziej wybredne ucho.
Do testowanego modelu zdecydowanie łatwiej będzie się przekonać i przyzwyczaić osobom, które do tej pory nie miały do czynienia z rozwiązaniami typu Sonos czy MusicCast, opartymi o bezpośredni streaming przez Wi-Fi, gdzie telefon czy laptop pełnią tylko rolę pilota, a nagła utrata źródła z zasięgu wzroku, wyładowanie baterii, dźwięki powiadomień z różnych apek czy połączenia telefoniczne w żaden sposób nie wpłyną na odtwarzaną muzykę.Zatem kto będzie zadowolony z zakupu Audiengine'ów? Z pewnością osoby chcące mieć w domu sprzęt all-in-one, ale mające zapędów audiofilskich. Model HD6 zapewni im kompleksowe rozwiązanie, dostarczając dźwięk zarówno przewodowo, jak i przez Bluetooth, a dodatkowo w prosty sposób wzbogaci doznania podczas oglądania filmów. A to wszystko za w miarę rozsądne pieniądze. Jedynym problemem w niektórych pomieszczeniach będzie ustawienie głośników tak, aby spełniały swoją funkcję zarówno podczas pracy na laptopie, jak i oglądania filmu w czy słuchania muzyki. Do testowanego modelu zdecydowanie łatwiej będzie się przekonać i przyzwyczaić osobom, które do tej pory nie miały do czynienia z rozwiązaniami typu Sonos czy MusicCast, opartymi o bezpośredni streaming przez Wi-Fi, gdzie telefon czy laptop pełnią tylko rolę pilota, a nagła utrata źródła z zasięgu wzroku, wyładowanie baterii, dźwięki powiadomień z różnych apek czy połączenia telefoniczne w żaden sposób nie wpłyną na odtwarzaną muzykę. Dla osób, które takie rozwiązanie już znają i z niego korzystają, przesiadka na Bluetooth będzie sporym krokiem wstecz. O ile na sterowanie z laptopa można się przestawić, tak w przypadku telefonu robi się to niekomfortowe i męczące, a przy długotrwałym odtwarzaniu wymaga zadbania o doładowanie baterii urządzenia. Rozumiem to i jak najbardziej akceptuję w przypadku sprzętu przenośnego, które zabieramy na wycieczkę czy biwak. Jednak w domu oczekuję od sprzętu więcej i chcę, aby było mi wygodnie. Przyjęło się, że taką właśnie wygodę powinno zapewnić nam połączenie Bluetooth. Nieprawda. Fakt, łatwo jest sparować głośniki z telefonem, ale pod względem stabilności, jakości brzmienia, komfortu sterowania odtwarzaniem muzyki i zużycia baterii, a raczej jego braku, zdecydowanie wygrywa połączenie sieciowe. Myślę, że Dave i Brady powinni pomyśleć o jak uzupełnieniu funkcjonalności swoich monitorów o Wi-Fi i gniazdo USB typu B. Wtedy byłoby wybornie, bo HD6 to monitory, których słucha się przyjemnie nawet podczas długodystansowych odsłuchów.
Budowa i parametry
Audioengine HD6 to aktywne monitory bezprzewodowe, które - jak utrzymuje producent - zostały wyposażone w najlepsze komponenty, takie jak wydajny wzmacniacz pracujący w klasie AB, bezkompromisowy układ zasilania, przetwornik cyfrowo-analogowy AKM AK4396 oraz Bluetooth z poszerzonym zasięgiem i obsługą standardu aptX. Amerykanie twierdzą, że w konstrukcji HD6 udało im się połączyć różne elementy z naszych najlepiej sprzedających się systemów głośnikowych, tworząc jeden z najbardziej wszechstronnych głośników aktywnych na rynku. Przetwornik nisko-średniotonowy z kevlarową membraną zawieszono na sztywnym, ciśnieniowo odlewanym aluminiowym koszu, aby zapewnić naturalne i pełne brzmienie niższych rejestrów. Ulepszone jedwabne kopułki wysokotonowe mają prezentować gładki, pozbawiony nadmiernej ostrości dźwięk. W konstrukcji obudów użyto grubych, usztywnianych od wewnątrz płyt MDF, zapewniających wysoką stabilność konstrukcji i redukcję niepożądanych rezonansów. Cyfrowe wejście optyczne pozwala na podłączenie zewnętrznego źródła z bezstratną obsługą plików wysokiej rozdzielczości, natomiast złącza analogowe zapewniają pełną kompatybilność z wszelkimi innymi źródłami. Wyjście audio może posłużyć do rozbudowy systemu o aktywny subwoofer. Na stronie producenta przeczytamy, że obudowy HD6 wykonane zostały z dużą dbałością o szczegóły, z jakością z jaką wykonuje się najwyższej klasy meble. Okleiny z naturalnego drewna, zdejmowane, mocowane magnetycznie maskownice, aluminiowe dodatki i proste kształty mają składać się na niepowtarzalną elegancję, która znakomicie zaprezentuje się w każdym wnętrzu. Oprócz fornirów w kolorze orzecha i czereśni dostępne jest także wykończenie czarnym, matowym lakierem. W zestawie znajduje się mały, wykonany z aluminium pilot zdalnego sterowania do włączania i wyłączania systemu oraz kontrolowania poziomu głośności.
Werdykt
HD6 to ciekawa propozycja dla ludzi, którzy z jednej strony są przyzwyczajeni do prostej obsługi, jaką zapewniają nam popularne soundbary i przenośne głośniki bezprzewodowe, a z drugiej chcieliby już wskoczyć na nieco wyższy poziom - sprawić sobie sprzęt, który wygląda poważniej, potrafi trochę więcej i jest w stanie zbudować prawidłową scenę stereofoniczną. Oczywiście zakładając, że taka osoba będzie umiała zrobić z tych monitorów użytek, zaczynając całą zabawę od ich prawidłowego podłączenia i ustawienia. Dave i Brady upiekli bardzo ładny i smakowity tort, na którym ewidentnie brakuje mi wisienki w postaci łączności sieciowej. Nie wątpię jednak, że wielu melomanów spałaszuje go nawet w takiej postaci, a ci tęskniący za odtwarzaniem muzyki przez Wi-Fi mogą dołożyć sobie tę wisienkę we własnym zakresie.
Dane techniczne
Łączność: Bluetooth 4.0 z SBC, AAC i aptX
Wejścia analogowe: 1 x RCA, 1 x 3,5 mm
Wejścia cyfrowe: 1 x optyczne (24 bit/192 kHz)
Wyjścia analogowe: 1 x RCA
Moc wzmacniacza: 2 x 50 W (RMS)
Pasmo przenoszenia: 50 Hz - 22 kHz (+/- 1,5 dB)
Stosunek sygnał/szum: > 95 dB
Wymiary (W/S/G): 30/18,5/25 cm
Masa: 13,5 kg (para)
Cena: 3499 zł
Konfiguracja
Samsung Galaxy S9, Samsung Galaxy S10, Dell Inspiron 5000, Audiolab 6000CDQ, Yamaha PianoCraft CRX-E300.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
-
as
To nie jest jedna kolumna aktywna, a druga pasywna, tylko obie pasywne a wzmacniacz w jednej z nich. W kolumnach aktywnych filtrowanie jest niskopoziomowe przed wzmacniaczami poszczególnych głośników, a w pasywnych wysokopoziomowe miedzy wzmacniaczem a głośnikami.
1 Lubię -
Michał
Chromecast audio kosztuje mniej niż 200 zł (co w przypadku ceny tego sprzętu jest kwotą pomijaną), a rozwiązuje niedogodność z Bluetooth. Inna sprawa, że w o wiele tańszych sprzętach jest wbudowany.
0 Lubię
Komentarze (2)