Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Vienna Acoustics Haydn Jubilee

Vienna Acoustics Haydn Jubilee

Producenci sprzętu audio uwielbiają świętować okrągłe rocznice. Chętnie podpinają się pod ważne daty w historii muzyki, urodziny sławnych artystów lub coroczne święta miłośników płyt winylowych. Wypuszczenie na rynek limitowanej edycji gramofonu z grafiką odnoszącą się do okładki kultowego albumu nie jest przecież wielkim problemem, a niejeden fan danego artysty zapragnie mieć w domu taki gadżet. Najciekawsze prezenty dla audiofilów powstają jednak z okazji jubileuszu znanej manufaktury kolumn głośnikowych, elektroniki, okablowania lub innych akcesoriów. Popularną praktyką jest wprowadzenie na rynek krótkiej, liczącej zaledwie kilkadziesiąt sztuk serii totalnie hi-endowych urządzeń wykorzystujących rozwiązania techniczne, które albo pojawią się w tańszych modelach dopiero za jakiś czas, albo nie zostaną powtórzone już nigdy. Zaporowe ceny sprawiają, że produkty te trafiają w ręce najbardziej oddanych i zamożnych fanów. Pozostali, jeśli mają szczęście, mogą podziwiać je tylko na wystawach. Czasami owe specjalne, limitowane wersje są na tyle ekscytujące, że wszystkie egzemplarze są zarezerwowane dosłownie kilka dni po premierze. Zdarza się jednak i tak, że modyfikacje względem modelu dostępnego w regularnej sprzedaży są niewielkie, a klienci nie chcą dopłacać tylko za rocznicowy emblemat. Być może dlatego coraz więcej firm wybiera inną drogę. Zamiast flagowego modelu w oryginalnym wykończeniu, z okazji okrągłej rocznicy oferują audiofilom niedrogie słuchawki z przetwornikami przeszczepionymi z wyższego modelu, specjalną wersję produktu cieszącego się największą popularnością lub możliwość zamówienia jego starszej wersji - takiej, jaką produkowano dziesięć, piętnaście czy dwadzieścia lat temu. Nie mówimy wówczas o kwotach idących w setki tysięcy złotych. Często jest to okazja, by kupić coś bardzo, bardzo nietuzinkowego, dopłacając jedynie 10-20% ceny. Wiedeńscy Akustycy na trzydziestą rocznicę założenia firmy przygotowali taką właśnie niespodziankę. Ba! Poszli nawet o krok dalej. Haydn Jubilee jest bowiem kopią oryginalnego modelu ze specjalnymi, rocznicowymi oznaczeniami i podzespołami, których dziś w głośnikach tej marki już nie zobaczymy, a kosztuje mniej, niż ostatnie wcielenie tego pięknego monitora - Haydn Grand SE.

Vienna Acoustics to jedna z firm, które w świadomości audiofilów istnieją od wielu, wielu lat. Nie jest to jednak wielka machina z katalogiem ułożonym przez specjalistów badających aktualne potrzeby klientów i ogromnym budżetem reklamowym. Tak właściwie, aby dowiedzieć się czegoś o jej produktach i dać im szansę w teście odsłuchowym, trzeba troszeczkę orientować się w temacie. Jeśli bowiem sięgniemy po pierwszy lepszy numer jednego z branżowych magazynów lub przeszukamy dziesięć podstron dużego portalu lub forum o sprzęcie audio, istnieje spora szansa, że na jej kolumny nie natkniemy się w ogóle. Fakt, wielu modeli można posłuchać w jednym z szesnastu autoryzowanych punktów dealerskich, jednak są tam również zestawy bardziej rozpoznawalnych marek, których szefowie pewnie nie wyobrażają sobie życia bez kilkunastu hucznych premier w ciągu roku. Mimo to, Vienna Acoustics istnieje już 30 lat i po prostu robi swoje, co jest jednocześnie najlepszym dowodem na to, że audiofilów szukających pięknych, klasycznych zestawów głośnikowych wciąż nie brakuje. Podobnie, jak w 1989 roku, na czele wiedeńskiej firmy stoi dziś Peter Gansterer - muzyczny pasjonat, który dzięki badaniom nad wielkimi salami koncertowymi w stolicy Austrii zrozumiał dynamikę dźwięku na żywo, a umiejętność jej prawidłowego odtworzenia w warunkach domowych określa mianem sztuki. Klienci cenią sobie austriackie kolumny za przyjemne, muzykalne brzmienie oraz, co tu dużo ukrywać, wyjątkowo wysoką jakość wykonania i wykończenia. Jeśli chodzi o stolarkę, Vienna Acoustics to po prostu ekstraklasa. I to bez względu na to, czy zdecydujemy się na niewielkie monitory z pierwszych stron katalogu, czy może flagowe Klimty. Austriacy zapewniają, że przy tworzeniu jubileuszowej edycji Haydnów nie szczędzono wysiłków, by spełniały one oczekiwania najbardziej wymagających melomanów i entuzjastów dobrego stylu. Jednocześnie wyceniono je tak, że kupno regularnej wersji wydaje się, przynajmniej na pierwszy rzut oka, kompletnie irracjonalne. Sprawdźmy więc co dostajemy w tym rocznicowym pakiecie.

Vienna Acoustics Haydn Jubilee

Wygląd i funkcjonalność

Aby zrozumieć, z jak wyjątkowym produktem mamy do czynienia, należy osadzić go w pewnym kontekście - zarówno na tle aktualnej oferty austriackiej firmy, jak i podobnych, limitowanych edycji kultowych głośników innych marek. Zacznijmy więc od porównania z konkurencją. Kiedy znany producent kolumn wprowadza na rynek nową wersję modelu, którego nie produkowano kilkadziesiąt lat, zwykle oznacza to tylko jedno - będzie drogo, a wcale nie wiadomo, czy dobrze. Powtórzenie sukcesu dawnego hitu jest niemożliwe. Nawet gdyby udało się zbudować wierną kopię oryginału - co jest jednak niezwykle trudne, biorąc pod uwagę brak przetworników czy innych komponentów wyprodukowanych w ten sam sposób, z takich samych materiałów - zmieniły się potrzeby klientów, zmienił się wystrój ich domów, a nawet sposób, w jaki słuchają muzyki. Część audiofilów na pewno ucieszyłoby się, gdyby okazało się, że zamiast polowania na vintage'owe kolumny i wzmacniacze na zagranicznych aukcjach, można pójść do sklepu i zamówić pachnącą nowością, fabrycznie zapakowaną, stuprocentowo wierną kopię odtwarzacza płyt kompaktowych Sony CDP-101, gramofonu Bang & Olufsen Beogram 3400, magnetofonu Nakamichi Dragon, słuchawek Sennheiser Orpheus HE90/HEV90 Orpheus czy monitorów JBL L100, w cenie odpowiadającej tej z czasów ich produkcji. Niestety, tak nie dzieje się nigdy, albo prawie nigdy. Niektórzy producenci odświeżają swoje legendy. Wiedzą jednak, że nawet przy zachowaniu oryginalnej ceny, oczywiście z uwzględnieniem inflacji, komercyjnego sukcesu oryginalnych konstrukcji nie uda się już powtórzyć. Rynek jest dziś zupełnie inny. Melomani kupują jednoczęściowe głośniki i słuchawki bezprzewodowe, a nie potężne monitory czy hi-endowe nauszniki z lampowym wzmacniaczem. Istnieje oczywiście pewna grupa audiofilów, którym na widok takich urządzeń szybko zaświecą się oczy, jednak nawet gdyby każdy, ale to każdy z nich zdecydował się kupić remake takiego legendarnego sprzętu, nie wystarczyłoby to na pokrycie kosztów ponownego wprowadzenia go do produkcji. Dlatego klientom serwuje się raczej unowocześnione, wykonane w inny sposób wersje starych hitów, przy czym zakres cen zaczyna się od poziomu "wysokiego" (JBL L100 Classic), a kończy na "astronomicznym" (Sennheiser Orpheus HE 1). W katalogu austriackiej firmy budżetówki raczej nie ma. Najtańsze monitory Haydn Grand SE kosztują 8198 zł, najmniejsze podłogówki Mozart Grand SE - 15698 zł, a Liszty, nawiązujące do flagowego modelu Klimt The Music - 49998 zł. Wydawałoby się, że kiedy taka firma wypuści jubileuszową wersję kultowych (no, powiedzmy, że kultowych w pewnych kręgach) monitorów Haydn, za parę trzeba będzie zapłacić dziesięć, może dwanaście tysięcy złotych. A tu psikus, bo Haydn Jubilee kosztuje 5998‬ zł, stając się oficjalnie najtańszym produktem w aktualnej ofercie Vienna Acoustics. Pogięło ich?!

Na pierwszy rzut oka można śmiało powiedzieć - tak, pogięło. I to konkretnie. Niską cenę jubileuszowego modelu może usprawiedliwić tylko to, że jest to w gruncie rzeczy kopia oryginalnego monitora o tej samej nazwie, produkowanego jeszcze kilkanaście lat temu. Co za tym idzie, nie dostaniemy tu wielu rozwiązań technicznych stosowanych chociażby w wersji Haydn Grand SE. Nie da się ukryć, że austriaccy konstruktorzy poczynili w tej materii spore postępy, wprowadzając na przykład głośniki nisko-średniotonowe z charakterystycznymi membranami X3P Spidercone wzmocnionymi rozchodzącymi się promieniście poprzeczkami, a także niezwykle pomysłowe połączenie tunelu rezonansowego z głośnikiem wysokotonowym. Dzięki takim innowacjom, udało im się poprawić parametry kolumn i uczynić ich ustawienie łatwiejszym, bez zwiększania wymiarów obudowy czy zmuszania klientów do zakupu dedykowanych podstawek. Sęk w tym, że tego typu ulepszenia nie zawsze przekładają się na, no właśnie, nie tyle obiektywną jakość dźwięku, co raczej nasz jego odbiór. Klienci często tęsknią za dźwiękiem, który może i pod wieloma względami był niedoskonały, ale miał w sobie "to coś". Gdyby decydowały o tym tylko parametry, ewentualnie klasyfikowanie sprzętu na podstawie zgodności uzyskanego brzmienia z nieosiągalnym wzorcem - dźwiękiem jak na żywo - nikt nie szukałby starych wzmacniaczy na aukcjach, nie inwestował wielu tysięcy złotych w odrestaurowanie kilkudziesięcioletnich monobloków ani nie kupował kolumn będących mniej lub bardziej wierną kopią legendarnych monitorów BBC.

Dziwi mnie zatem cenowa polityka Austriaków. Po tak długiej przerwie, przywrócenie ich klasycznych monitorów do życia musiało się bowiem wiązać ze sporymi wydatkami. Zrozumiałbym gdyby wersja Jubilee kosztowała tyle samo, co Grand SE. Klienci mogliby wybrać nowocześniejszą technologię lub starszą, rzadszą wersję z rocznicowymi oznaczeniami. Ale zadawać sobie tyle trudu, aby jubileuszowe monitory ostatecznie kosztowały 2200 zł mniej niż ich nowszy, ale zwyczajny odpowiednik dostępny w sprzedaży od kilku ładnych lat? Nie wiem kto to wymyślił, ale albo ma słabe rozeznanie na rynku audio, albo brakuje mu pewności siebie, albo z okazji trzydziestych urodzin firmy postanowił wykonać pewien eksperyment, pójść pod prąd i z premedytacją wprowadzić do oferty wcale nie najdroższe, ale najtańsze kolumny. A te zapewne szybciutko rozejdą się wśród klientów, którzy do tej pory nie mogli sobie pozwolić na austriackie głośniki ze względu na ich wysokie ceny. Czy trzeba to w ogóle komentować? Ja chciałbym dodać od siebie tylko jedno. Zwykle unikam testowania specjalnych, limitowanych edycji, bo niby komu taka recenzja się przyda? Kilku szczęściarzom, których moje zdanie i tak nie interesuje? Tym razem mam zupełnie inny problem. Recenzowana para niebawem wróci do salonu, z którego ją wypożyczyliśmy. I na pewno nie postoi tam zbyt długo. Podobnie, jak wszystkie inne egzemplarze, jakie trafiły na nasz rynek. Z drugiej strony, w takiej sytuacji mogę sobie pozwolić na wypisywanie dowolnych dyrdymałów. Bo niby kto mi zarzuci, że nie mam racji? Jeżeli macie taką chęć, zanim wybierzecie się do salonu w celu zweryfikowania moich obserwacji, jubileuszowych Haydnów pewnie już tam nie będzie. Przyznam, że kiedy do mnie trafiły, nawet przed przystąpieniem do odsłuchu, zastanawiałem się czy nie odesłać dystrybutorowi worka z pieniędzmi. Taka okazja pewnie prędko się nie powtórzy. Gdyby nie to, że byłaby to trzecia para kolumn w moim domu, długo bym się nie wahał.

Za niecałe sześć tysięcy złotych dostajemy monitory wykonane z niesamowitą pieczołowitością. Jubileuszowa edycja dostępna jest tylko w jednym rodzaju wykończenia. Producent zdecydował się na czarny lakier fortepianowy. W niektórych przypadkach użycie tego określenia jest sporym nadużyciem, ale nie tutaj. Głęboka, lśniąca, niemal idealnie lustrzana powierzchnia sprawia, że opisywane zestawy prezentują się niezwykle luksusowo i elegancko zarazem. Melomani, którym do wystroju pomieszczenia odsłuchowego bardziej pasowałaby biel lub drewno różane, muszą obejść się smakiem lub pomyśleć o zakupie droższych Haydnów Grand SE. Aby zmieścić się w zakładanym budżecie, producent musiał zapewne zamówić komplet części i wykonać wszystkie obudowy za jednym zamachem. Ograniczenie wersji wykończenia do jednej z pewnością tę operację ułatwiło. Kiedy wyjmowałem kolumny z kartonu, byłem przekonany, że zewnętrzne wymiary skrzynek są takie same, jak w ich nowszym wcieleniu. W końcu tweetery zintegrowane z portem rezonansowym wprowadzono po to, aby w sprytny sposób wykorzystać powierzchnię przedniej ścianki. Wracając do projektu sprzed lat, można było wykorzystać obudowy Haydnów Grand SE, z przodu montując klasyczny tweeter, a z tyłu - gniazda i bass-reflex. Ale nie. Wiedeńczycy nie poszli na łatwiznę i wykonali wszystko od początku, włącznie z obudowami. Haydny Jubilee są odrobinę mniejsze. Dosłownie o pół centymetra węższe, półtora centymetra niższe i centymetr płytsze od swoich młodszych braci. Miło wiedzieć, że nawet w modelu, który przy tej cenie gigantycznych zysków nie przyniesie, producent nie poszedł na łatwiznę.

Wracając do projektu sprzed lat, można było wykorzystać obudowy Haydnów Grand SE, z przodu montując klasyczny tweeter, a z tyłu - gniazda i bass-reflex. Ale nie. Wiedeńczycy nie poszli na łatwiznę i wykonali wszystko od początku, włącznie z obudowami.

Zgodnie z oryginalnym projektem, niskie i średnie częstotliwości odtwarza 14-cm woofer z charakterystyczną, przezroczystą, polipropylenową membraną wykonaną X3P. Jako, że można przez nią podejrzeć całe wnętrze głośnika, producent nie mógł pójść na łatwiznę. Zastosował więc odlewany, metalowy kosz i całkiem solidny, ekranowany układ magnetyczny. Górą pasma zajmuje się jedwabna kopułka o średnicy jednego cala. Oba głośniki można zakryć materiałową maskownicą montowaną tradycyjnie, na kołki. Podobno niektórzy klienci, przyzwyczajeni do magnetycznych uchwytów, narzekają na ten element, jednak moim zdaniem ma to sens. Po pierwsze, na czarnym froncie maleńkich otworów praktycznie nie widać. Po drugie, owe otwory faktycznie są małe, bowiem zamiast plastikowych bolców, zastosowano tu metalowe "szpilki". Maskownice trzymają się więc bardzo pewnie i niestraszne im przypadkowe potrącenie. Magnetyczne ramki to niestety żadne zabezpieczenie przed dziećmi i zwierzętami, o czym boleśnie przekonał się już niejeden audiofil. Ciekawym elementem zdobiącym front opisywanych kolumn jest stare logo Vienna Acoustics w kształcie litery "V". Złoty motyw kontynuowany jest na tylnej ściance, ozdobionej tabliczką znamionową z wieloma ciekawymi napisami. Próżno szukać tu informacji o skuteczności, impedancji nominalnej czy zalecanej mocy wzmacniacza. Jest za to wypisany ręcznie numer seryjny i jedna, bardzo ważna dla wielu klientów inskrypcja - "Made in Austria". Poniżej znajdziemy pojedyncze, złocone terminale przyjmujące dowolny rodzaj wtyczek, natomiast w górnej części tylnej ścianki umieszczono tunel rezonansowy. Jak na dzisiejsze standardy, bardzo dziwny. Zamiast łagodnie wyprofilowanego ujścia, mamy tu rurę uciętą w jednym miejscu niemal "na płasko". Co więcej, jest ona wyraźnie przesunięta w kierunku jednej z bocznych ścianek, a spłaszczony kołnierz został przykręcony do obudowy czterema wkrętami. Myliłby się ten, kto pomyśli, że Haydny Jubilee są dostarczane do klienta w postaci symetrycznej pary. W obu monitorach tunel rezonansowy jest przytulony do prawego boku (patrząc od tyłu). Skojarzenia z kultowymi, brytyjskimi monitorami nasuwają się same.

Vienna Acoustics Haydn Jubilee

Brzmienie

Dla wielu audiofilów Haydn Jubilee to jeszcze żaden vintage. Co najwyżej audiofilski youngtimer. To prawda, bo pod kątem wartości historycznej, austriackim zestawom trudno będzie się zmierzyć z legendarnymi monitorami BBC, których kosztowne repliki buduje dziś pięć różnych firm. Mimo zaokrąglonych krawędzi, starszej wersji firmowego loga i przetworników pozbawionych najnowszych ulepszeń, Haydn wciąż pozostaje kopią monitora, który ani nie był produkowany przez żadną inną manufakturę, ani nie wyznaczył nowego punktu odniesienia w swoim przedziale cenowy, ani też nie jest tak stary, a oryginalne egzemplarze tak poszukiwane, aby jego wznowienie zostało w audiofilskim świecie odczytane jako wydarzenie o dużym ciężarze gatunkowym. Ot, pewna firma zrobiła swoim fanom bardzo fajny prezent. Istnieje jednak pewna grupa klientów, dla której Haydn Jubilee to prawdziwy ideał. To melomani, którzy uważają, że produkowany w dzisiejszych czasach sprzęt jest generalnie coraz droższy i coraz droższy, jednak cofnięcie się do lat sześćdziesiątych czy siedemdziesiątych też nie jest żadnym rozwiązaniem, bo ani to ładne, ani funkcjonalne, a jeśli producent doliczy sobie do ceny wszystkie dziwne historie, znaczki, licencje i koszt sklejki z brzozy rosnącej tylko na południowym skraju lasu swojego wuja, to równie dobrze można kupić każde inne hi-endowe kolumny, które też źle nie grają. Wychodzi na to, że musi to być znawca tematu. I bardzo mnie to cieszy, bo w końcu i takim ludziom coś się od życia należy.

Austriackie monitory na pewno mają sporo własnego charakteru. Nie jest to jednak ten rodzaj grania, przy którym zastanawiamy się co usłyszymy wybierając kolejny album. W tym dźwięku kryje się sporo ciepła i łagodności. Całość oparta jest na mocnym, głębokim i przyjemnie zagęszczonym basie. Mogłoby się wydawać, że Haydn Jubilee proponuje nam klasyczną, prostą, ale dość jednowymiarową wizję brzmienia, zbliżoną zresztą do tego, co prezentują legendarne monitory BBC. Tutaj dostajemy jednak dźwięk o znacznie większej masie, z zupełnie inaczej ukształtowaną sceną stereofoniczną i kulturalnym, ale przejrzystym zakresem wysokich tonów. Brytyjczycy mają w tej materii sporo do powiedzenia, a ich monitory są oczywistym wyborem dla wielu audiofilów szukających dźwięku bogatego w barwy, namacalnego, ciepłego i muzykalnego. Wiele z tych konstrukcji, ze szczególnym uwzględnieniem tych owianych największą legendą, ma jednak swoje problemy, od których trudno uciec, a które w starciu z nowoczesnymi zestawami wychodzą na jak niczym rdza przebijająca się spod lakieru klasycznego auta. Na pewno mają swój urok. Nikt z tym nie dyskutuje. Jednak ich idealizowanie lub utrzymywanie, że nawet w kwestii dynamiki czy reprodukcji skrajów pasma radzą sobie świetnie, może być jedynie objawem fatalnego zauroczenia. Używanie takich kolumn do testowania sprzętu audio to moim zdaniem całkowita paranoja. Vienny nie idą tak daleko ani w kwestii ocieplenia, ani tym bardziej kształtowania pasma na własną modłę. Jedynym oczywistym odstępstwem od neutralności jest nadrabianie braków najniższych, subwooferowych częstotliwości delikatną ekspozycją mid-basu. Zjawisko to można łatwo opanować, stawiając kolumny w odpowiedniej odległości od tylnej ściany (w moim przypadku pół metra załatwiło temat). Poza tym, mamy do czynienia z naturalnym, przyjemnie spokojnym i trójwymiarowym dźwiękiem, w którym aż przyjemnie jest się zatopić. Muzyka jest tutaj podawana w tak spójny sposób, że zaledwie po kilku minutach z łatwością przestawiamy się na jej odbiór i chłoniemy wszystko, co Haydny mają nam do zaoferowania.

A mają tego całkiem sporo. Jeżeli szukacie monitorów, które potrafią wypełnić dźwiękiem nawet trzydziestometrowy pokój, sprawiając wrażenie, jakby stały przed nami średniej wielkości podłogówki, trafiliście pod właściwy adres. Należy oczywiście pamiętać o tym, że z 14-cm wooferami pracującymi w kompaktowych obudowach raczej nie uświadczymy prawdziwie subwooferowych pomruków. Ale też nie o to chodzi. Vienny muszą trochę oszukiwać, ale robią to sprytnie. Na tyle, że po pewnym czasie przestajemy to zauważać. Gdyby nie to, że moim aktualnym punktem odniesienia są trójdrożne Audiovectory QR5, możliwe, że sam nie zwróciłbym na to uwagi. Jubileuszowe Haydny dzielnie poradziły sobie z moim torem testowym zawierającym takie rozrywacze wooferów, jak soundtrack z "American Beauty" czy jeszcze potężniejszą, przytłaczającą ścieżkę dźwiękową z filmu "Blade Runner 2049". Doszło do tego trochę metalu i symfoniki oraz gęstej, bogatej w niskie częstotliwości elektroniki. Tu i ówdzie Haydnom zdarzało się z czymś delikatnie spóźnić, jednak nigdy nie dały mi powodów do narzekania. Nie są to kolumny stworzone z myślą o analitycznych odsłuchach, jednak nie dochodziło też do takich sytuacji, w których poszczególne dźwięki nakładają się na siebie. Owszem, ich brzmienie jest delikatnie zmiękczone, polane cienką warstwą karmelu. Nie zmienia to jednak faktu, że niskie tony bez większych problemów nadążają za rytmem nagrań, a w zakresie średnich i wysokich tonów można znaleźć wiele szczegółów, które zestawy o tak przyjemnym, muzykalnym brzmieniu często maskują.

Znawcy tematu zapewne widzą już, o co w tych monitorach chodzi. Na czym polega ich magia i dlaczego producent uświetnił swoje trzydzieste urodziny reedycją właśnie tego modelu. Nie są to na pewno głośniki stuprocentowo neutralne i przezroczyste. Nie zależy im na dekonstrukcji muzyki. Nie spodobają się więc poszukiwaczom prawdy, audiofilom wierzącym w potęgę wysokiej wierności i melomanom, którzy uważają, że elektronika podczas odsłuchu powinna odsuwać się na bok i pod żadnym pozorem nie ingerować w to, co zostało zarejestrowane na płycie. Vienny aż tak mocno się w to wszystko nie mieszają, ale z pewnością zostawiają na dźwięku swój ślad, pewien charakterystyczny odcisk. Jest to jednak ten rodzaj grania, który bardzo szybko można polubić, a może nawet pokochać. Znajdziecie tu trochę przyjemnego ocieplenia i odrobinę łagodności, ale przede wszystkim ogromną kulturę pracy, dzięki której kilkugodzinny odsłuch nie jest żadnym, ale to żadnym wyzwaniem. Co ciekawe, sprawdza się to nawet wtedy, gdy sięgniemy po słabsze jakościowo nagrania. Jak każdy meloman, mam tutaj kilku swoich "ulubieńców", a Haydny Jubilee postanowiłem potraktować albumem "St. Anger" Metalliki. Byłem przygotowany na koszmarny, bułowaty, posklejany, głuchy, a do tego dziwnie agresywny dźwięk. Bo taka niestety jest ta płyta. Dostałem natomiast coś, co zupełnie zbiło mnie z tropu. Garażowy charakter nagrania zupełnie Viennom nie przeszkadzał. To znaczy, było słychać, że nie jest to jakiś audiofilski sampler, ale austriackim monitorom jakimś cudem udało się odtworzyć tę płytę w sposób nie tylko znośny, ale nawet całkiem ciekawy. Nie zamuliły jej. Była energia, był głęboki bas, czytelny wokal, gęste riffy i ten tępawy werbel brzmiący jak blaszany bębenek. Czy tak powinien brzmieć "St. Anger"? Nie. Powinien brzmieć znacznie, znacznie gorzej. Normalnie po kilku minutach zgrzytałbym już zębami, a tu... Ludzie kochani, przesłuchałem to dziadostwo od początku do końca. Chyba drugi raz w życiu! Nie twierdzę, że Haydny potrafią odczarować w ten sposób dowolne schrzanione nagranie. Jeżeli jednak macie dość sprzętu, który owszem mówi całą prawdę o muzyce, gra równo, neutralnie i tak dalej, ale sprawia, że coraz więcej albumów odkładacie na półkę z napisem "może kiedyś, ale chyba już nigdy", jeszcze nie wyrzucajcie ich do kosza.

Haydny budują genialną głębię, dzięki czemu jesteśmy nie tylko otaczani dźwiękiem, ale przede wszystkim czujemy się, jakby ktoś postawił przed nami ogromne okno z widokiem po horyzont. Artyści nie wchodzą nam na twarz, a poszczególne instrumenty są otoczone sporą ilością powietrza.

Największą zaletą opisywanych kolumienek jest jednak przestrzeń. Małym głośnikom z reguły łatwiej jest zniknąć z pomieszczenia odsłuchowego, a Vienny wykorzystują tę przewagę w sposób absolutnie bezkompromisowy. Dość powiedzieć, że słuchałem w życiu kilkukrotnie droższych monitorów i podłogówek, które, mimo szeregu innych zalet, nie umiały namalować przede mną tak przekonującej i dobrze poukładanej sceny stereofonicznej. Haydny budują genialną głębię, dzięki czemu jesteśmy nie tylko otaczani dźwiękiem, ale przede wszystkim czujemy się, jakby ktoś postawił przed nami ogromne okno z widokiem po horyzont. Artyści nie wchodzą nam na twarz, a poszczególne instrumenty są otoczone sporą ilością powietrza. Możliwe, że właśnie dzięki tak fantastycznej przestrzeni nigdy nie mamy wrażenia duszności i ciasnoty, a muzyka, choć podana w ciepły i przyjazny sposób, nigdy nie brzmi jak spod koca. Aby doświadczyć tego wszystkiego i wyciągnąć z austriackich monitorów to, co najlepsze, trzeba jednak zadbać o trzy niezwykle ważne rzeczy. Po pierwsze - podstawki. Najlepiej ciężkie i stabilne. Po drugie - ustawienie. Kluczowe będzie tutaj znalezienie optymalnej odległości od tylnej ściany, ale odrobina wolnego miejsca po bokach też się przyda. Po trzecie - wzmacniacz. Tych głośników nie ruszy się byle czym. Kiedy Haydny wróciły z sesji zdjęciowej, kończyłem test Hegla H390, więc na dzień dobry podłączyłem je właśnie do tej norweskiej bestii. Pomyślałem "cóż, to stanowczo za grubo, ale niech będzie, niech się rozgrzeją". Ale wiecie co? Wcale nie wiem czy to przesada. Cenowo pewnie tak. Ale jeśli chodzi o moc, dynamikę i charakter brzmienia, był to strzał w dziesiątkę. Może warto poszukać tańszej alternatywy albo zaczekać na model H120? Jedno jest pewne - wzmacniacz musi mieć kopa. Jeżeli nie spełnicie któregokolwiek z powyższych warunków, zapewne odkryjecie tylko część tego, co jubileuszowe Vienny mają do zaoferowania.

Vienna Acoustics Haydn Jubilee

Budowa i parametry

Vienna Acoustics Haydn Jubilee to dwudrożne, podstawkowe zestawy głośnikowe w obudowie wentylowanej. Producent zapewnia, że zbudowano je z wykorzystaniem zaawansowanych technicznie komponentów, z których najważniejsze są zdecydowanie głośniki. Niskie i średnie częstotliwości odtwarza 14-cm woofer z charakterystyczną, przezroczystą, polipropylenową membraną wykonaną X3P. Niskotonowiec otrzymał odlewany, metalowy kosz i całkiem solidny układ magnetyczny zamknięty w ekranującej puszce. Wysokie tony są domeną klasycznej, jedwabnej kopułki o średnicy jednego cala. Tutaj z kolei nie mamy pełnego ekranowania, a jedynie dodatkowy pierścień ferrytowy przyklejony do głównego magnesu. Obie jednostki montowane są za pomocą długich wkrętów, co nie powinno nikogo dziwić. Bynajmniej nie ze względu na gabaryty czy masę głośników, ale znaczną grubość przedniej i tylnej ścianki. Po wyjęciu przetworników, naszym oczom ukazuje się przede wszystkim gruby płat zielonkawej wełny mineralnej, za którym czai się stosunkowo rozbudowana zwrotnica. Zastosowano tu między innymi ręcznie dobierane kondensatory i rezystory z folii metalowej. Na wysokości tweetera, jednak z wyraźnym przesunięciem w kierunku jednej z bocznych ścianek, zobaczymy też końcówkę tunelu rezonansowego. Jest to całkiem zwyczajna, plastikowa rurka, którą jednak przykręcono do tylnego panelu czterema wkrętami. I dobrze, bo zaokrąglone, polakierowane na wysoki połysk obudowy dobrze jest za coś chwycić, a taki bass-reflex na pewno nie zostanie nam w dłoni. Z ciekawych detali warto wspomnieć o całkiem grubych przewodach i dokładnie dopasowanej, piankowej podkładce umieszczonej między głośnikiem wysokotonowym a przednią ścianką. Na uwagę zasługują też ładne, pojedyncze terminale oraz umieszczona nad nimi tabliczka znamionowa z jubileuszowymi oznaczeniami i wypisanym ręcznie numerem seryjnym. Jeśli chodzi o parametry, 88 dB skuteczności i impedancja nominalna na poziomie 6 Ω nie zwiastują problemów z prawidłowym wysterowaniem opisywanych monitorów, jednak w praktyce okazało się, że mocny wzmacniacz naprawdę się tu przydaje. Dolną granicę podawaną przez producenta (30 W) radziłbym więc potraktować jako absolutne, ale to absolutne minimum.

Werdykt

Cudownie muzykalne monitory oferujące spójny, naturalny dźwięk o przyjemnym zabarwieniu, z koncertowym rozmachem i fenomenalną przestrzenią. Ale to nie wszystko. Haydn Jubilee to także taki mały wehikuł czasu. Nie zabierze nas do audiofilskiego średniowiecza, ale do pozornie nie tak odległych czasów, w których muzyki słuchało się inaczej. Z pełnym zaangażowaniem, radością kontaktu z każdą kolejną płytą, od początku do końca. Nie są to kolumny pozbawione wad. Ale jeśli poświęcimy trochę czasu na ich ustawienie i podłączymy je do odpowiednio mocnego, konkretnego wzmacniacza, wyczarują dźwięk, o jakim większość zestawów za porównywalne pieniądze może tylko pomarzyć. Szkoda, że jest to tylko wyjątkowy prezent dla fanów austriackiej firmy i audiofilów, którzy wiedzą jak upolować prawdziwą okazję, a nie model dostępny w regularnej sprzedaży. Szczerze polecałbym go melomanom szukającym sprzętu z klasą i charakterem. A tak... Kto pierwszy, ten lepszy.

Vienna Acoustics Haydn Jubilee

Dane techniczne

Rodzaj kolumn: podstawkowe, dwudrożne, wentylowane
Pasmo przenoszenia: 45 Hz - 20 kHz
Impedancja: 6 Ω
Skuteczność: 88 dB
Zalecana moc wzmacniacza: 30 - 180 W
Wymiary (W/S/G): 34,5/17/25,5 cm
Masa: 8,5 kg/szt
Cena: 5998 zł

Konfiguracja

Hegel H390, Unison Research Triode 25, Marantz ND8006, Cambridge Audio CP2, Clearaudio Concept, Cardas Clear Reflection, Melodika Purple Rain, Equilibrium Pure Ultimate, Enerr One 6S DCB, Enerr Transcenda Ultra, Enerr Transcenda Light, Enerr Tablette 6S, Norstone Esse.

Sprzęt do testu dostarczyła sieć salonów Top Hi-Fi & Video Design. W artykule wykorzystano zdjęcia wykonane przez redakcję portalu StereoLife.

Równowaga tonalna
RownowagaStartRownowaga3Rownowaga5Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga3RownowagaStop

Dynamika
Poziomy7

Rozdzielczość
Poziomy6

Barwa dźwięku
Barwa5

Szybkość
Poziomy6

Spójność
Poziomy8

Muzykalność
Poziomy8

Szerokość sceny stereo
SzerokoscStereo2

Głębia sceny stereo
GlebiaStereo03

Jakość wykonania
Poziomy8

Funkcjonalność
Poziomy6

Cena
Poziomy7

Nagroda
sl-rekomendacja


Komentarze (6)

  • Robson

    Jestem posiadaczem Vienna Acoustics Haydn, tych pierwszych z przed 20 lat. Minęło już sporo czasu i ciągle czarują swoim brzmieniem i wyglądem. Posiadam również większy zestaw Sonus Faber Cremona, ale na co dzień chętniej słucham muzyki z Haydnów. Słuchając cicho muzyki głośniczki sobie mruczą basikiem i cykają. A słuchając głośniej, potrafią poruszyć szkłem w kredensie. Fantastyczne głośniczki, dokładnie jak opisane w teście. Jeżeli zadasz sobie trochę trudu w ustawieniu ich w pomieszczeniu, znikną w obrazie stereofonii. Głośniki mają piękną barwę, można ich słuchać non-stop, przede wszystkim na małych poziomach głośności czuć audiofilskie brzmienie. Podłączałem do nich wysokiej klasy elektronikę Audio Research, ale i też na co dzień małego Pioneera, aby grało w pokoju spokojnie przy innych zajęciach. Dźwięk nie pozwala jednak do końca skupić się na czymś innym.

    2
  • Bigos

    Czym to wysterować? Na razie podłączyłem do starego zestawu Sony (takie all-in-one), ale czuć, że jest mocno za słaby.

    0
  • c0d3r

    @Bigos - Twój komentarz powinni przeczytać ludzie z Vienna Acoustics. Będą wiedzieli, że nie należy robić takich prezentów "fanom", którzy najpierw podłączą głośniki do starej wieży, a po kilku latach wystawią je obite i obdrapane na sprzedaż, bo oczy im się zaświecą do podłogowych Cantonów z sześcioma głośnikami. Proszę, nie czekaj i sprzedaj te monitory komuś, kto będzie wiedział co z nimi zrobić, a sam kup sobie soundbar albo jakieś STX-y i wszyscy będą szczęśliwi.

    2
  • Bartosz

    Świetna recenzja. Czuje się ducha tej konstrukcji. Vienny mają to coś. Na pewno nie są uniwersalne i neutralne ale dają przyjemność słuchania. Posiadam 13-letnie Bachy Grand i jest... Dobrze, czasem nawet zaskakująco dobrze:)

    0
  • Łukasz

    Jestem od 5 miesięcy posiadaczem tych głośników, grają z Heglem H90 (źródło to Yamaha S700), okablowanie AudioQuest, kable głośnikowe Tellurium Q Blue II, słucham głównie klasyki i jazzu, pomieszczenie ok 20 m. Słucham muzyki codziennie (czasami wiele godzin) z płyt CD. W moim przypadku zestaw wpasował się idealnie. Świetna rozdzielność dźwięku, głębia, scena muzyczna, w zasadzie nie mam się do czego przyczepić, a przed zakupem odsłuchałem kilka zestawów w podobnym budżecie i wyższym, mogę jedynie potwierdzić pochwały i uwagi z recenzji. Dawniej dużo słuchałem na słuchawkach (Fostex) w dawnym zestawie przepaść w odsłuchu, obecnie jak tylko pora dnia pozwala preferuje odsłuch na Viennach, przy dobrych nagraniach poczucie prawie koncertowe. W bliskim odsłuch nie huczą, a z większej odległość dźwięk nie traci wyrazistości. Mam kolegów z zestawami za dużo poważniejsze kwoty i powiem, że nie mam kompleksów, sceptykom polecam posłuchać wykonań w małych składach akustycznych (np E. Brahem, L. Możdżer, K. Jarrett ale np Weather Report zabrzmiał wyśmienicie oddając wszystkie stereofoniczne smaczki). Klasyka brzmi świetnie, szczególnie wokalna, w tym przypadku rzeczywiście warto podkręcić potencjometr. Dla satysfakcji piszącego recenzję dodam, że głośnikami zainteresowałem się po jego ocenie.

    3
  • Martin

    Ten sam zestaw tutaj Hegel H80, Stream Magic 6 i Haydn z 2003 roku brzmią czasami wysublimowanie. Słucham głównie radia smooth jazz i to mimo niskiego bitrate'u. TIDAL nie ma powietrza, nie wiem, dlaczego.

    0

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z okazji czterdziestych urodzin firmy, w tym momencie jesteśmy już w połowie drogi do kolejnej okrągłej rocznicy (Renaud de Vergnette założył firmę Triangle w 1980 roku). Wszyscy znamy tę historię -...

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo? To pytanie na pewnym etapie zadawał sobie każdy, kto uważa się za melomana lub audiofila. Prostej odpowiedzi niestety nie ma, bo nawet doświadczeni miłośnicy muzyki i sprzętu audio wciąż szukają swojego ideału. Osobom przymierzającym się do zakupu swojego pierwszego systemu audio można jednak wytłumaczyć kilka podstawowych...

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

W erze streamingu coraz więcej melomanów sięga po muzykę na fizycznych nośnikach, czego doskonałym przykładem stały się płyty winylowe. Renesans gramofonów i czarnych krążków trwa już co najmniej dekadę. Tłocznie płyt winylowych pracują na pełnych obrotach. Produkcję wznawiają nawet największe wytwórnie, a dla artystów wydających nowy album brak wersji LP...

Streaming krok po kroku

Streaming krok po kroku

Streaming - to pojęcie niemal całkowicie zdominowało świat sprzętu hi-fi. Na przestrzeni dziesięciu lat ten sposób słuchania muzyki przeszedł ewolucję od ciekawostki technologicznej interesującej tylko najbardziej postępowych melomanów i audiofilów do czegoś, co jest dla nas zupełnie naturalne i oczywiste. Dla wielu osób streaming to nieodłączna część codziennego funkcjonowania, podstawowe...

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

W naszym magazynie koncentrujemy się na treściach kierowanych do entuzjastów i osób żywo zainteresowanych sprzętem stereo. Niezależnie od aktualnych reguł działania internetowych wyszukiwarek czy liczby przypadkowych wizyt na danej stronie bazę czytelników stanowią ludzie dysponujący sporą wiedzą i doświadczeniem w tym temacie. Nawet oni muszą jednak dostrzegać pewną lukę w...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
NAD C389

NAD C389

NAD (New Acoustic Dimension) to jedna z firm, które od samego początku umiejętnie łączyły innowacje i czysto naukowe podejście do tematu ze wspaniałym zmysłem biznesowym i wyczuciem sytuacji na rynku....

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal...

Lyngdorf FR-2

Lyngdorf FR-2

Kim jest Peter Lyngdorf? Genialnym inżynierem, czy może raczej wizjonerem i utalentowanym przedsiębiorcą? Tego nie podejmuję się rozsądzać, ale jedno jest pewne - facet nie lubi się nudzić i wspiera...

Bannery boczne

Komentarze

a.s.
Nasz zmysł słuchu nie ma "liniowej charakterystyki przetwarzania". Sygnały o takim samym natężeniu, ale o różnej częstotliwości, wywołują wrażenia różnej głośno...
Rafał
Witam. Posiadam głośniki 120 Club od JBL i te 12 godzin nie wiem na jakiej mocy jest. Podłączyliśmy konsole kablami i dwa głośniki ze sobą też na kable i nieste...
Piotr
Wiem, że o switche można się kłócić tak jak o kable, generalnie nie jestem hejterem różnych niekonwencjonalnych urządzeń audio ale polecam taki eksperyment: w t...
stereolife
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Obywatel GC
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...

Płyty

Newsy

Tech Corner

Obudowy głośnikowe w praktyce - rodzaje, właściwości, brzmienie

Obudowy głośnikowe w praktyce - rodzaje, właściwości, brzmienie

Zapewne niejedno z nas próbowało kiedyś przestawiać swoje kolumny głośnikowe w różne miejsca w mieszkaniu lub domu, aby sprawdzić, gdzie będą najlepiej grały. Oczywiście ma to sens, ponieważ rozmiar, akustyka pomieszczenia czy rozstawienie kolumn względem słuchacza i ścian mają kluczowe znaczenie dla ich brzmienia. Jednak czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się nad...

Nowości ze świata

  • Triangle Electroacoustique is one of the oldest French loudspeaker manufacturers. Although the latest anniversary models, still available for sale, were introduced on the occasion of the company's fortieth birthday, at this point we are already halfway to another round anniversary...

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

Prezentacje

Brytyjskie podejście do oryginalnego brzmienia - Quad

Brytyjskie podejście do oryginalnego brzmienia - Quad

Jak podaje popularna internetowa encyklopedia, Quad, inaczej wszędołaz, to pojazd czterokołowy przeznaczony głównie do sportu i rekreacji. Zwykle jest to coś w rodzaju czterokołowego motocykla, który doskonale nadaje się do jazdy poza drogami utwardzonymi. Ze względu na walory napędowe znajduje zastosowanie w wojsku, ratownictwie górskim i rolnictwie. Dla audiofila ten...

Poradniki

Listy

Galerie

Dyskografie

Sade - Zmysłowa królowa elegancji

Sade - Zmysłowa królowa elegancji

Wyobraźcie sobie, że siedzicie w przyciemnionym klubie jazzowym w latach czterdziestych XX wieku. Mężczyźni noszą eleganckie, dopasowane garnitury, we włosach...

Wywiady

Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z...

Popularne artykuły

Vintage

Linn Isobarik

Linn Isobarik

Linn to założona w 1972 roku szkocka firma, która nie raz potrafiła zaskoczyć świat audio interesującymi rozwiązaniami. Jednym z takich...

Słownik

Poprzedni Następny

SPDIF

Standard połączenia cyfrowego dla sygnału audio przeznaczony do urządzeń domowych, oparty na opracowanym wcześniej standardzie AES/EBU przeznaczonym raczej do użytku profesjonalnego. SPDIF został wprowadzony przez firmy Sony i Philips, skąd...

Cytaty

OtarIosseliani.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.