
Powiedzmy to sobie otwarcie - niemal wszyscy ludzie na tej planecie należą do istot wygodnych, a nawet nieco leniwych. Są wprawdzie wyjątki, ale tak przedstawia się sytuacja jeśli spojrzymy na nią z perspektywy globalnej. Nie ma w tym zresztą nic złego, bo lenistwo jest jednym z największych katalizatorów rozwoju. Gdyby nie ono, nie wymyślilibyśmy ruchomych schodów czy elektrycznych rowerów, listy pisalibyśmy piórem maczanym w atramencie, a telewizory obsługiwalibyśmy biegając do nich i naciskając małe guziczki z boku. Bill Gates zawsze powtarzał, że chętnie zatrudnia leniwych ludzi do pracy, bo potrafią znaleźć prosty sposób na jej wykonanie. W wielu dziedzinach "prościej" oznacza "lepiej" i nie ma w tym nic wstydliwego. Producenci różnych dóbr konsumenckich próbują nas rozpieszczać urządzeniami, które w tej czy innej sprawie nas wyręczą. Czasami zmuszają nas do zaakceptowania faktu, że od tej chwili wszystko będzie odbywało się automatycznie. W branży audio-video zjawisko to jest coraz mocniej odczuwalne - na rynku pojawia się coraz więcej głośników bezprzewodowych, kompaktowych systemów stereo i multimedialnych amplitunerów wyposażonych we wszelkie możliwe udogodnienia. W przypadku głośników scenariusz wygląda bardzo podobnie, co widać chociażby na przykładzie takich konstrukcji, jak Klipsch R-15PM.

[English version] Chyba każdy z nas lubi robić sobie prezenty. Jedni robią to przy pierwszej lepszej okazji, inni nagradzają się za konkretne osiągnięcia - awans w pracy, ukończenie maratonu, zaliczoną sesję czy zrzucenie kolejnych dwóch kilogramów. Nagrodą może być nowy zegarek, weekendowy wyjazd z rodziną w góry albo po prostu cały dzień przeznaczony na drobne przyjemności. A czy wyobrażacie sobie jaki prezent zrobilibyście sobie gdyby założona przez Was, dobrze prosperująca firma właśnie ukończyła 30 lat? Wiadomo - to musiałoby być coś wyjątkowego. Właśnie taką rocznicę świętowano niedawno w firmie Audio Physic. Czy jej załoga otworzyła z tej okazji wielkiego szampana albo przynajmniej wybrała się całą paczką na piwo i sznycla w lokalnej gospodzie? Domyślam się, że tak, ale zarówno sobie, jak i wiernym fanom marki zrobili jeszcze jeden prezent - jubileuszową edycję swoich najlepszych kolumn. Cardeas 30 Limited Jubilee Edition to nic innego jak podrasowana wersja standardowych Cardeasów Plus, chociaż słowo "standardowy" jest tu trochę nie na miejscu - to największe produkowane obecnie zestawy niemieckiej firmy, których cena gładko przekracza sto tysięcy złotych za parę. My natomiast mieliśmy możliwość zmierzyć się z jej ulepszoną odmianą. Co więcej, do naszej redakcji dostarczono parę oznaczoną numerem "01 of 30". Tak, na cały świat wyprodukowano tylko 30 par tych wyjątkowych kolumn, a my dorwaliśmy te pierwsze. Ponieważ jestem jednym z fanów Audio Physica, na wieść o dostarczeniu kolumn do naszej sali odsłuchowej poczułem się jak Frank Underwood czytający gazetę w barze u Freddy'ego i mruczący pod nosem "...like Christmas in July".

Z kolumnami marki Opera mieliśmy już okazję zapoznać się podczas testu flagowych zestawów Grand Callas. Teraz przyszła pora na coś znacznie prostszego i tańszego, choć zbudowanego dokładnie w ten sam sposób, co widać już na pierwszy rzut oka. Monitory o nazwie Mezza otwierające katalog Opery zostały wykonane w tej samej fabryce we włoskim Treviso. Nawet niewtajemniczony meloman dostrzeże tu podobne, zaokrąglone kształty i naturalne materiały, na które zwróciliśmy uwagę w recenzji flagowych podłogówek. Opera może i nie ma tak bogatego portfolio produktowego, jak większość dużych firm głośnikowych, ale z pewnością wie, jak wpasować się w gust audiofilów i przedstawicielek płci pięknej. Co ciekawe, w gronie osób zarządzających marką jest kilka kobiet i może to dzięki nim tak piękne przedmioty mogły w ogóle powstać.

British Broadcasting Corporation czyli BBC to główny brytyjski publiczny nadawca radiowo-telewizyjny i zarazem największa tego rodzaju instytucja na świecie. Choć dla laików nie jest to do końca zrozumiałe, brytyjski gigant zapisał się również w historii sprzętu audio, a konkretnie - zestawów głośnikowych. Dla wielu audiofilów monitory produkowane na licencji BBC lub w jakikolwiek sposób z tą tematyką powiązane są od wielu lat absolutną świętością. Historia zaczęła się w latach siedemdziesiątych, kiedy to inżynierowie dźwięku poszukiwali niewielkich kolumn spełniających ich wymagania dotyczące brzmieniowej neutralności i czystości. Choć na rynku działało już wiele firm produkujących bardzo dobre zestawy głośnikowe, znalezienie tych jedynych i najlepszych okazało się dla dżentelmenów z BBC zadaniem nad wyraz trudnym, więc postanowili skonstruować własne monitory na których mogliby pracować. Na bazie głośników KEF-a stworzyli kolumienki o symbolu LS3/5 i był to podobno strzał w dziesiątkę. Od tego czasu wprowadzano wiele modyfikacji i zaprojektowano większe modele mające spełniać te same, podstawowe wymagania profesjonalnych dźwiękowców. Temat szybko podchwycili audiofile, a pół wieku później rozmaite wersje słynnych monitorów BBC można znaleźć w katalogach kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu firm. Jedne są blisko spokrewnione z tymi oryginalnymi, inne są nimi tylko w jakimś stopniu inspirowane, ale wszystkie czerpią garściami z tej samej legendy. Przed nami kolumny, które prawdopodobnie mają najwięcej wspólnego z oryginalnymi LS3/5.

JBL to powszechnie znana firma produkującą sprzęt audio, należąca do koncernu Harman International. Nazwa nawiązuje do pierwszych liter jej założyciela - Jamesa Bullough Lansinga - który udźwiękowił pierwszy film w historii kina. Firma powstała w 1946 roku i początkowo produkowała głośniki oraz związaną z tym tematem elektronikę. James nie skończył formalnie żadnej szkoły inżynierskiej, ale z powodu swoich uzdolnień w kierunku elektroniki stał się lokalnym inżynierem stacji radiowej. Można więc powiedzieć, że był niezwykle uzdolnionym samoukiem. Po przygodach w lokalną rozgłośnią, James postanawia przeprowadzić się do Salt Lake City, gdzie zakłada swoją firmę - Lansing Manufacturing Company - która zajmuje się budową głośników radiowych. Miasto to jednak nie staję się docelową siedzibą Jamesa i jego firmy, która to w 1927 zostaje przeniesiona do Los Angeles. Po sukcesie filmu udźwiękowionego przez firmę Jamesa, niemal każde studio filmowe złożyło zapotrzebowanie na sprzęt kinowy.

Przyglądając się poczynaniom firmy Pylon Audio, zauważymy przede wszystkim wyraźną konsekwencję w dążeniu do celu. Polska firma z roku na rok staje się coraz lepsza w różnych obszarach. Manufaktura z Jarocina jest jednym z lepszych dostawców obudów głośnikowych w Europie - z jej usług korzysta kilku bardzo znanych producentów kolumn. Pylon bardzo szybko zajął się wytwarzaniem własnych zestawów głośnikowych, zaczynając od tych najtańszych i stopniowo podnosząc poprzeczkę. Teraz wykonano następny krok, wprowadzając własne przetworniki - coś, na co do tej pory mogli sobie pozwolić tylko najwięksi gracze. Pylon Audio stał się właśnie takim graczem, o czym świadczy też bardzo pozytywny odbiór marki na rynku. Wystarczy odwiedzić facebookowy fanpage firmy aby zobaczyć, w jak wielu domach wylądowały jej kolumny i jak dobrze się tam prezentują. Odzwierciedleniem aktywności i ambicji konstruktorów jest katalog, który stabilnie poszerza się o coraz to lepsze konstrukcje. W kolejnych seriach wprowadzane są lepsze przetworniki, bardziej skomplikowane obudowy, droższe podzespoły i nowe rodzaje wykończenia. Dziś flagowcem Pylona jest podłogowy zestaw Diamond 28, ale ja zdecydowałem się przetestować jego nieco mniejszą odmianę, przeznaczoną do typowych polskich salonów - Diamond 25.

Co wyobrażacie sobie czytając historię firmy założonej w 1926 roku? Maszyny parowe, ulice oświetlane lampami naftowymi? Prawdopodobnie tak, ale to właśnie w tym roku narodziła się jedna z największych legend rynku audio, prężnie działająca do dziś. Jej pierwsza nazwa - Tulsemere Manufacturing Company - pochodziła od prostownika wynalezionego przez założyciela firmy, Guya Fountaina. Był on wykonany ze stopu tantalu i ołowiu i to właśnie ten materiał (Tantalum-Lead Alloy) stał się podstawą znanej obecnie na całym świecie nazwy Tannoy. Co ciekawe, określenie to weszło nawet do słownika, stając się synonimem systemu nagłaśniającego, zazwyczaj stosowanym w odniesieniu do radiowęzłów czy głośników montowanych na dworcach kolejowych i w innych miejscach publicznych (over the tannoy). Dziś Tannoy jest marką, która gości nie tylko w domach entuzjastów sprzętu hi-fi, ale i wielu prestiżowych instalacjach dźwiękowych na całym świecie takich, jak Hong Kong Convention Centre, opera w Sydney, teatr London Palladium, hotele Bellagio i Hard Rock w Las Vegas, a ostatnio Burj Khalifa i Atlantis Hotel Resort w Dubaju oraz Yas Marina Hotel przy torze F1 w Abu Dhabi.

Na początku przyznam się bez bicia i będziemy to mieli za sobą, dobrze? Jestem ogromnym fanem włoskiego sprzętu audio. Oczywiście nie tylko, bo w mojej pierwszej piątce znalazłyby się także urządzenia brytyjskie, polskie, japońskie i skandynawskie, jednak kiedy mam przetestować kolumny czy wzmacniacz ze słonecznej Italii, jestem do niego już z gruntu nastawiony pozytywnie. To samo zresztą obserwuję zwiedzając duże wystawy sprzętu audio. Nie mam na twarzy wymalowanej polskiej flagi, więc wykluczam różne narodowościowe uprzedzenia ze strony wystawców, a jednak to właśnie z producentami i dystrybutorami z Wielkiej Brytanii, Skandynawii, USA, Włoch i praktycznie całej Azji rozmawia mi się najlepiej. Włoski sprzęt to dla mnie przede wszystkim nietuzinkowe wzornictwo, przyjemne, ludzkie brzmienie i ekstremalnie wysoka jakość wykonania. Czasy, gdy na ich podejście do detali można było ponarzekać, dawno już minęły. Od wielu lat włoski sprzęt to przykład prawdziwie perfekcyjnej, europejskiej roboty. Sonus Faber, Albedo, Unison Research, Diapason, Pathos, Audio Analogue, Aqua, Diesis Audio, Chario, Torqueo Audio to tylko kilka marek, które wywołują u audiofilów szybsze bicie serca. Jest jednak firma, i to całkiem spora, od lat przez miłośników dobrego brzmienia niedoceniana - Opera.

Jedna z audiofilskich teorii głosi, że najciekawsze i najbardziej wyjątkowe produkty można znaleźć w katalogach wyspecjalizowanych firm, zajmujących się często wytwarzaniem tylko jednego rodzaju sprzętu, w ekstremalnych przypadkach - jednego modelu ulepszanego od lat. Urządzenia takie nie są dostępne w każdym sklepie, a ze względu na niewielką skalę produkcji są generalnie dość drogie, jednak często okazuje się, że rzeczywiście mają coś niezwykle cennego do zaoferowania. Jedną z takich wyspecjalizowanych manufaktur jest niemiecka firma Audium, wytwarzająca tylko jeden rodzaj sprzętu - kolumny. W dodatku wszystkie, bez wyjątku, zbudowane są na bazie głośnika szerokopasmowego, uzupełnionego dodatkowym głośnikiem niskotonowym. Poszczególne modele różnią się wielkością i stopniem zaawansowania użytych przetworników, ale oprócz tego w katalogu jest jeszcze jedna, wyraźna linia podziału - na zestawy pasywne, aktywne i półaktywne. Testowaliśmy już pierwsze, potem także te drugie, więc ostatecznie przyszła pora na trzecie. Reprezentantem linii kolumn półaktywnych będzie model Comp 7 Drive.

W świecie sprzętu audio fajnie jest od czasu do czasu trafić na coś wyjątkowego, zaprojektowanego trochę na przekór obowiązującym standardom. Wiele takich oryginalnych konstrukcji to ścisły hi-end, ale zdarzają się również odjechane produkty w bardziej rozsądnych cenach. Większość zestawów głośnikowych ze średniej półki to klasyczne paczki z kilkoma głośnikami na przedniej ściance, ewentualnie z wooferami po bokach. Na ich tle wszelkiego rodzaju panele, dipole, a nawet kolumny w obudowach zamkniętych wyróżniają się bardzo mocno. Z jakiegoś powodu specjalistami od tego typu konstrukcji zawsze byli Skandynawowie. Wystarczy w tym miejscu wymienić takie marki, jak Gradient, Amphion czy Davone. Z zewnątrz ich kolumny wyglądają inaczej, ale łączy je sposób budowania sceny dźwiekowej w pomieszczeniu. Amphion stara się uczynić swoje kolumny jak najmniej wrażliwymi na akustykę pokoju odsłuchowego, Gradient stosuje głośniki koncentryczne, dipolowe, kardioidalne i nie wiadomo jakie jeszcze, natomiast kolumny Davone mają dobrze grać i wyglądać w każdym wnętrzu. Do tego grona dołącza jeszcze jeden gracz, wyjątkowo skoncentrowany na interakcji głośników z pomieszczeniem - Larsen.
Patryk