Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Kimber Kable Carbon

Kimber Kable Carbon

Kimber Kable to jedna z najlepiej rozpoznawalnych, a także jedna z najstarszych manufaktur specjalizujących się w produkcji audiofilskiego okablowania. Firmę założył w 1979 roku Ray Kimber - inżynier i pasjonat sprzętu audio, któremu jeszcze kilka lat wcześniej zapewne nie przyszłoby do głowy, że wkrótce jego życie zacznie kręcić się wokół czegoś, co w tamtych czasach niemal wszyscy - zarówno profesjonaliści, jak i amatorzy - traktowali jako zupełnie oczywisty, nieciekawy i niewarty uwagi element systemu audio. Dziś dla miłośników wysokiej klasy elektroniki kable są bardzo istotnym dodatkiem, dzięki któremu można poprawić brzmienie zestawu hi-fi, jednak w warunkach domowych rzadko dochodzi do sytuacji, w których przewody powodują problemy grubszego kalibru - brumienie, trzaski, szumy czy ekstremalnie wysokie zniekształcenia. Przyjmujemy, że trzeba mieć naprawdę dużego pecha, aby - poza lepszym lub gorszym brzmieniem - okablowanie serwowało nam tego typu atrakcje. Zupełnie inaczej wygląda to z punktu widzenia inżyniera odpowiedzialnego za nagłośnienie dużej sali koncertowej. Tutaj nie dość, że mamy do czynienia z przewodami o znacznie większej długości, to jeszcze zwykle biegną one obok sprzętu generującego różnego rodzaju zakłócenia. Na scenie i w jej otoczeniu pracują nie tylko wzmacniacze, zestawy głośnikowe i instrumenty elektroniczne, ale także sprzęt oświetleniowy, wentylatory czy wytwornice dymu. Dziesiątki, wręcz setki metrów kabli rozłożonych w takim miejscu działają jak gigantyczna antena, zbierając wszystkie elektromagnetyczne brudy i wysyłając je dalej, aby w końcu, wielokrotnie wzmocnione, trafiły do głośników. W takiej sytuacji nie mówimy już o drobnostkach w rodzaju lekko wyostrzonej góry pasma czy odchudzonego basu, ale szumach i trzaskach uniemożliwiających słuchanie. Ray Kimber w swojej pracy mierzył się z tym problemem raz po raz - a to prowadząc kable inaczej, a to prosząc oświetleniowców o przestawienie lamp, a to przygotowując prowizoryczne ekranowanie. Na lepsze przewody oczywiście nie miał co liczyć. Z dwóch powodów - po pierwsze nikt nie chciał wydawać pieniędzy na coś tak prozaicznego, jak kable, a po drugie coś takiego, jak lepsze kable praktycznie wtedy nie istniało. Temat powoli badało już kilka firm, jednak ich inżynierowie działali trochę po omacku. Owszem, zawsze można było kupić kable droższe. Ale czy były one lepsze? Czasami tak, czasami nie. Ray postanowił więc zacząć od początku i sprawdzić co takiego sprawia, że jedne przewody są bardziej odporne na zakłócenia i grają lepiej, a inne zbierają szumy jak antena i dają kiepski, zniekształcony dźwięk. Rezultaty były porażające.

Po serii eksperymentów sympatyczny Amerykanin doszedł do wniosku, że kluczem do sukcesu jest geometria. Stworzył więc coś, co na zawsze stało się znakiem rozpoznawczym jego firmy - przewód w kształcie warkocza splecionego tak, aby biegnące obok siebie przewodniki w jak najmniejszym stopniu wpływały na siebie nawzajem, a nawet chroniły się przed zakłóceniami z zewnątrz. Okazało się, że opracowana przez Raya geometria niweluje efekt interakcji magnetycznej między przewodnikami. Dodatkową korzyścią wynikającą z zastosowania takiego splotu była eliminacja konieczności otaczania przewodników grubą warstwą ekranującą. Te same przewody wystarczyło skręcić w odpowiedni sposób, aby przestały zbierać zakłócenia, dając też znacznie lepsze, czystsze, bardziej dynamiczne i muzykalne brzmienie. Najważniejszy był jednak fakt, że takie okablowanie sprawdzało się nie tylko w salach koncertowych, ale także w domowych systemach stereo. Ray stosunkowo szybko zdał sobie z tego sprawę i przeprowadził serię pokazów, w trakcie których udowadniał jak duża jest różnica między dwoma przewodami. Nawet przy użyciu stosunkowo skromnego sprzętu. Legenda głosi, że najczęściej wybierał najtańsze urządzenia dostępne w danym miejscu, a porównanie prowadziło do wniosku, że różnica jest niebagatelna. Audiofile i właściciele salonów ze sprzętem hi-fi dostali fioła na punkcie przewodów, które nie były koszmarnie drogie, a w porównaniu ze zwykłymi drutami wprowadzały wyraźną poprawę jakości brzmienia. Ray spokojnie kontynuował więc swoje prace, koncentrując się nie tylko na geometrii, ale także testowaniu różnych rozmiarów przewodników i ich splotów, poszukiwaniu lepszych materiałów izolacyjnych, badaniu wpływu przylegania izolacji do przewodnika i dopracowywaniu procesów produkcyjnych. Efektem były oczywiście coraz lepsze i coraz bardziej zaawansowane modele przeznaczone dla klientów, którzy w zaciszu swojego pokoju odsłuchowego również chcieli iść dalej i dalej, zbliżając się do nieuchwytnego ideału.

Mogłoby się wydawać, że po czterdziestu latach pracy nad kablami wszystko będzie już odkryte, przebadane, opisane i dopięte na ostatni guzik. Faktycznie, oferta amerykańskiej firmy nie zmieniała się od dłuższego czasu, a jedyną ciekawszą nowością było pojawienie się przewodów słuchawkowych z serii Axios. Nie ma się jednak czemu dziwić - firma zareagowała na zwiększające się zainteresowanie melomanów hi-endowymi nausznikami i postanowiła w prosty sposób wprowadzić swoje kable tam, gdzie do tej pory ich nie widzieliśmy. Możliwe, że był to także efekt osobistej fascynacji jej założyciela flagowymi słuchawkami znanych producentów, z których część postanowiła zamówić specjalnie zaprojektowane przewody marki Kimber Kable i udostępnić je swoim klientom, często pod własną marką. Audiofile szukający klasycznych interkonektów i kabli głośnikowych musieli jednak przekopywać się przez modele, których hierarchia była już dawno ustalona, a konstrukcja nie zmieniała się od wielu, wielu lat. Z jednej strony to dobrze, bo melomani cenią sobie produkty dopracowane, skończone i długowieczne, a dotychczasowi klienci nie musieli martwić się tym, że ulepszona wersja ich przewodów wychodzi na rynek średnio raz na pół roku. Z drugiej - wokół nas wciąż pojawiają się nowe materiały, a niektórzy uzależnili się od postępu technicznego tak, że nawet hi-endowy interkonekt wprowadzony na rynek pięć lub dziesięć lat temu nadaje się ich zdaniem tylko na śmietnik. Po czterdziestu latach prowadzenia firmy, Ray Kimber spokojnie mógłby przejść na emeryturę i dać sobie z tym wszystkim spokój. Postanowił jednak wziąć się do roboty, wpuścić do swojej pracowni trochę świeżego powietrza i stworzyć coś zupełnie nowego. Tak narodziła się między innymi najnowsza seria kabli - Carbon.

Kimber Kable Carbon

Kimber Kable Carbon

Wygląd i funkcjonalność

Nie wiem skąd wziął się taki nagły przypływ energii, ale wyraźnie widać, że amerykańska firma otworzyła nowy rozdział swojej historii i szybciutko nadrobiła zaległości względem konkurencji. Ray Kimber nigdy nie musiał się bać swoich kolegów z branży, z których wielu w ten czy inny sposób inspirowało się jego pomysłami, jednak inżynierski zmysł i umiejętność stworzenia wysokiej jakości produktu to jedna strona medalu. Aby utrzymać zainteresowanie klientów swoimi produktami, trzeba stale się rozwijać i trzymać rękę na pulsie. Nawet kiedy wydaje się, że wszystko już wymyśliliśmy i powinniśmy dbać co najwyżej o to, aby utrzymać swą pozycję, po pewnym czasie okazuje się, że rywale poszli do przodu i wprowadzili nowe rozwiązania, którymi zainteresowali się audiofile wiecznie szukający kolejnego sposobu na poprawę brzmienia swojego systemu, a my stoimy w miejscu i chwalimy się nagrodami sprzed piętnastu lat. W stosunku do tego, co można było zobaczyć jeszcze kilka lat temu, dzisiejsza oferta Kimber Kable jest niemal całkowicie przebudowana. Idąc od góry, widzimy tu serie Naked, Select, Carbon, Sumit, Ascent i Base, a także słuchawkowe przewody Axios i trzy zakładki z przewodami sprzedawanymi na szpulach, kablami instalacyjnymi, wtykami WBT i Wattgate'a i klasycznymi modelami, które z czystym sumieniem można nazwać kultowymi i z którymi, mimo roszad w katalogu, firma zwyczajnie nie mogła się rozstać.

Seria Carbon to w zasadzie odrobinę tańsza, ale znacznie nowocześniejsza konkurencja dla przewodów z serii Select. Co ciekawe, mamy tu trzy przewody głośnikowe i tylko jeden interkonekt analogowy dostępny w wersji zbalansowanej lub niezbalansowanej. Wszystkie zbudowane są w oparciu o firmowe technologie, z charakterystycznym splotem w kształcie warkocza i przewodnikami wykonanymi z czystej miedzi beztlenowej. Co ciekawe, poszczególne modele różnią się nie tylko przekrojami żył lub ich ilością, ale zostały zaprojektowane tak, aby klienci mogli bez problemu dobrać przewód dopasowany do posiadanego systemu stereo lub kina domowego. Nowością, jak sugeruje zresztą nazwa nowej serii, jest zastosowanie węgla, ale nie w roli przewodnika, a składnika materiału, z jakiego wykonano izolację nowych przewodów. Mówiąc dokładniej, "karbon" zastosowano tu w postaci polimeru węglowego między przewodnikami a izolacją zewnętrzną kabla. Dodatkowa warstwa ma rozpraszać oddziaływanie elektrostatyczne występujące w przewodzie, zmniejszać szum elektryczny indukowany mechanicznie i poprawiać jednorodność gradientu napięcia dielektryka. Tak przynajmniej twierdzi producent. O ile z wyborem interkonektu nie będziemy mieli żadnych problemów, to z przewodów głośnikowych najbardziej charakterystyczny i imponujący jest oczywiście najdroższy Carbon 18XL. Niewiele myśląc, wybrałem więc do testu taką właśnie kombinację.

Samo rozpakowywanie najnowszych kabli amerykańskiej firmy to zabawa, która ich świeżo upieczonemu właścicielowi poprawi humor nawet po długim i ciężkim dniu. Interkonekt przyjeżdża do nas w kartonowym pudełku, z którego wysuwamy zaskakująco ciężkie, twarde, wykończone skórą puzderko. Zupełnie jakby wewnątrz miał się znajdować diamentowy naszyjnik lub luksusowe pióro. Naszym oczom ukazuje się jednak stosunkowo cienki, ale ciekawie skręcony przewód sprawiający wrażenie ekstremalnie wytrzymałego, zakończony wysokiej klasy wtykami WBT ze złoconymi elementami stykowymi i czarnymi nakrętkami. Łączówka jest stosunkowo elastyczna, w związku z czym jej instalacja na pewno nie będzie wymagała przestawiania wzmacniacza. Warto natomiast oswoić się z zakręcanymi wtykami, a nawet poeksperymentować z metodami ich wpinania. Wbrew pozorom, nie warto blokować ich z maksymalną siłą. Z doświadczenia wiem, że najlepiej poluzować nakrętkę nawet bardziej, niż nam się wydaje, po trafieniu w gniazdo powoli dokręcać ją, jednocześnie delikatnie dopychając wtyczkę do urządzenia, a kiedy poczujemy pierwszy wyraźny opór - zostawić w takiej właśnie pozycji. Użycie zbyt dużej siły może odbić się czkawką podczas próby odłączenia kabla. Interkonekt z serii Carbon może być również zakończony wtykami XLR i w tym przypadku takiego problemu oczywiście nie ma. W eleganckim puzderku znajdziemy zresztą krótką instrukcję obsługi. Z pewnością przyda się ona użytkownikom, którzy wcześniej nie mieli do czynienia z tego typu wtykami. Wyraźnie opisano w niej za które elementy należy chwytać, a którymi kręcić. Oprócz tych graficznych wskazówek, w zestawie znajdziemy broszurkę z dokładnym opisem wewnętrznej konstrukcji naszej łączówki oraz tajemniczą, czarną kopertę zabezpieczoną fioletową pieczęcią z logiem serii Carbon. Co znajduje się w środku? Nie mam pojęcia. Domyślam się, że jest to list z podziękowaniami dla świeżo upieczonego właściciela, gwarancja z wypisanym ręcznie numerem seryjnym i inicjałami osoby odpowiedzialnej za ostateczną kontrolę jakości lub coś w tym stylu. Zdecydowałem się jednak zostawić kopertę w spokoju, aby mógł ją rozpieczętować ktoś inny.

Opakowanie interkonektu to jednak nic w porównaniu z oprawą topowego kabla głośnikowego z tej serii. Carbon 18XL przyjeżdża do nas w dużej skrzyni ze sklejki, zamkniętej czterema klamrami i przyozdobionej metalową tabliczką z parametrami zamówionego modelu - długością, rodzajem wtyków i numerem seryjnym. Jeśli chodzi o konfekcję, do wyboru mamy trzy rodzaje końcówek WBT - banany rozporowe 0610 Cu oraz dwa rodzaje widełek - 068 Cu i 0661 Cu. Po uchyleniu wieka pięknie wykonanej szkatułki, naszym oczom ukazuje się kilka warstw ponacinanego kartonu zabezpieczającego cenną zawartość przed uszkodzeniem, a następnie grube, czarne kable owinięte delikatnym papierem. Nie ma się czemu dziwić, bo sam przewód, choć gruby, nie jest zbyt ciężki, natomiast wtyki i metalowe tuleje, w których pojedynczy wąż rozdziela się na dwie żyły mogłyby poobijać się nawzajem podczas transportu. Wspomniane tuleje zostały oczywiście przyozdobione charakterystycznym, sześciokątnym logotypem i, dla pełnego bezpieczeństwa, owinięte elastycznymi, czarnymi siateczkami ochronnymi. Podobnie, jak w opakowaniu z interkonektem, także tutaj na wyposażeniu znajdziemy czarną kopertę z pieczęcią - tym razem złotą. Muszę przyznać, że wszystkie wymienione dodatki prezentują się naprawdę luksusowo. Pytanie tylko co z tego wynika. Poza podkreśleniem wysokiej pozycji serii Carbon w ofercie amerykańskiej firmy i czysto hedonistyczną przyjemnością dobierania się do kolejnych warstw opakowania - absolutnie nic. Nie zamierzam oczywiście krytykować producenta za to, że tak mocno przyłożył się do tematu i zadbał o najmniejsze detale, ale kable to nie słuchawki, które od czasu do czasu możemy gdzieś ze sobą zabrać, więc elegancki futerał lub twarda walizeczka być może jeszcze do czegoś nam się przyda. Cóż zrobić z takimi przedmiotami, kiedy kable wylądują na swoim miejscu? Puzderko po interkonekcie można jeszcze wykorzystać do przechowywania, nie wiem, zegarka albo spinek do mankietów, ale skrzynia po kablach głośnikowych od razu powędruje na strych lub do garażu. Niektórzy producenci hi-endowych kabli przeginają w drugą stronę. Przykładowo, pudełeczka z miękkiego kartonu, w których odebrałem Cardasy Clear Reflection to już lekka kpina. Ale kable są znakomite, a przecież to one grają w moim systemie, a cienkie kartoniki nadają się przynajmniej do recyclingu.

Po uchyleniu wieka pięknie wykonanej szkatułki, naszym oczom ukazuje się kilka warstw ponacinanego kartonu zabezpieczającego cenną zawartość przed uszkodzeniem, a następnie grube, czarne kable owinięte delikatnym papierem. Nie ma się czemu dziwić, bo sam przewód, choć gruby, nie jest zbyt ciężki, natomiast wtyki i metalowe tuleje, w których pojedynczy wąż rozdziela się na dwie żyły mogłyby poobijać się nawzajem podczas transportu.

Jeśli chodzi o wrażenia wizualne i użytkowe, przyczepiłbym się właściwie tylko do dwóch rzeczy. Pierwszą są metalowe "puszki" w kablach głośnikowych. Wyglądają świetnie, jednak podczas podłączania przewodów trzeba uważać, aby czegoś nam nie obiły ani nie zahaczyły o półkę stolika ze sprzętem. Nie jest to oczywiście nic strasznego, jednak jeżeli jesteście przyzwyczajeni, że wyciągnięte ze wzmacniacza kable można ot tak upuścić na twardą podłogę, będziecie musieli szybko się tego oduczyć. Może nie będzie to wielki problem dla użytkowników, którzy nie zamierzają prędko wymieniać kabli ani nie wprowadzają zmian w swoim systemie kilkanaście razy w ciągu roku, ale wspominam o tym dla świętego spokoju. Druga wątpliwość dotyczy wtyków. Ray Kimber musi lubić produkty WBT, a ja naraziłbym się na śmieszność twierdząc, że coś z nimi jest nie tak. Niemiecka firma wyrobiła sobie tak mocną pozycję, że dla wielu audiofilów jej logo jest gwarancją najwyższej jakości połączenia. Tanie też nie są. Za cztery sztuki bananów 0610 Cu trzeba zapłacić 550 zł. Komplet zakręcanych wtyków RCA zastosowanych w testowanym interkonekcie to jakieś 530 zł. Wychodzi na to, że sama konfekcja opisywanego zestawu kosztowała ponad 1600 zł. Oba rodzaje końcówek wymagają jednak pewnej wprawy podczas montażu, a dodatkowo banany wyposażone są w plastikowe bolce, które skutecznie utrudniają lub nawet uniemożliwiają ich montaż w dużych, szerokich terminalach. Wszystkie końcówki są oczywiście pięknie przylutowane (proces odbywa się w osłonie z azotu, aby przewodniki nie zaczęły się utleniać), jednak warto wspomnieć o tym, że niektórzy producenci audiofilskich kabli wytwarzają własne wtyki i mają powody sądzić, że tak jest lepiej. Do głowy znów przychodzą mi autorskie banany i widełki George'a Cardasa, których sekretem jest nie tylko materiał, z którego są wykonane, ale także sposób montażu - wtyki wraz z końcówkami przewodów zaciska się pod wysokim ciśnieniem tak, że oba elementy zlewają się w jedną całość. Takich końcówek nie można kupić i założyć na dowolny drut. Ray Kimber z jakiegoś powodu to olewa. Uznaje, że specjaliści z WBT naprawdę znają się na rzeczy i nie ma co udawać, że producent kabli wymyśli to lepiej. Na nakrętkach w łączówce zobaczymy wprawdzie logo serii Carbon, ale same wtyki są jak najbardziej standardowe. Co w tym złego? Nic. Oryginalne, zaprojektowane od podstaw lub nawet wykonane na specjalne zamówienie wtyki mogłyby jednak być fajną wisienką na torcie. Z tego, co widziałem, takie atrakcje zobaczymy dopiero we flagowej serii Naked.

Tak naprawdę, jedynym dużym minusem opisywanego kompletu jest cena. Interkonekt dla większości audiofilów nie będzie aż tak wielkim wyzwaniem, bowiem za metrowy odcinek z wtykami RCA zapłacimy 2999 zł. Głośnikowy Carbon 18XL to już inna planeta. Za parę o długości trzech metrów trzeba zapłacić 21999 zł. Wydaje się, że kalkulacja polskiego dystrybutora jest i tak dość przyjazna, bo w brytyjskich sklepach 2,5-metrowa para takich przewodów kosztuje ponad cztery i pół tysiąca funtów, a więc więcej niż dłuższy odcinek sprzedawany w Polsce. Tak czy inaczej, nie ma miękkiej gry. Oczywiście, mogłem wziąć do testu najtańszy kabel głośnikowy z serii Carbon i wówczas różnica między nim a interkonektem nie byłaby tak dramatyczna, jednak wtedy pewnie też nie wiedziałbym co potrafią nowe przewody amerykańskiej firmy z wysokiej półki, a właśnie na takie pytanie chciałem uzyskać odpowiedź. Druga sprawa jest taka, że cenowa przepaść między łączówką a kablem głośnikowym jest proporcjonalna do ich wyglądu. Interkonekt to tylko pojedynczy "sznurek" zakończony audiofilskimi wtykami, natomiast Carbon 18XL to gruby, stosunkowo ciężki wąż o sumarycznej długości sześciu metrów, więc może ta dysproporcja nie powinna nikogo dziwić. Można oczywiście rozpocząć kolejną rundę filozoficznych dywagacji na temat cen audiofilskich przewodów i akcesoriów, bo niecałe dwadzieścia pięć tysięcy złotych za interkonekt i kabel głośnikowy to dużo, a nawet bardzo dużo. Chyba, że mamy do czynienia z okablowaniem z najwyższej półki - totalnie bezkompromisowym i bezpretensjonalnie hi-endowym. Na szczęście ocenianie światopoglądowych i moralnych aspektów zakupu takich kabli nie należy do moich obowiązków. Ja mam ich przede wszystkim posłuchać, co z przyjemnością uczynię.

Kimber Kable Carbon

Kimber Kable Carbon

Brzmienie

Wszelkiej maści przewody - od interkonektów i przewodów głośnikowych po kable zasilające i cyfrowe - są przedmiotem dyskusji, która w audiofilskim środowisku toczy się nieustannie od kilkudziesięciu lat. Niczym kwestia zmian klimatycznych, raz nabiera tempa i przyciąga coraz więcej osób, a kiedy indziej schodzi na dalszy plan, spychana przez bardziej ekscytujące lub przerażające wiadomości. Wystarczy jednak kolejna recenzja lub kolejny wpis na facebookowej grupie, aby znów pojawiły się takie same komentarze i takie same argumenty, z tej czy innej strony. Ktoś twierdzi, że interkonekt jest w systemie stereo ważniejszy niż kable głośnikowe, ktoś inny ma zupełnie inne zdanie. Jeden nie widzi różnicy między dwoma podobnymi przewodami, a drugi uwża, że dzieli je przepaść. Ten sam kabel Jarkowi z Bydgoszczy się nie podoba, a u Pawła z Gdańska zdziałał cuda. Nie trzeba byc ekspertem, aby dojść do bardzo oczywistego wniosku - ocena okablowania jest tak samo skomplikowana, jak zróżnicowane są nasze muzyczne preferencje, systemy i pokoje odsłuchowe. Dochodzą do tego dość złożone parametry elektryczne. W wielu przypadkach to właśnie one decydują o tym, czy dany przewód będzie pasował do naszego sprzętu. Kilka razy zdarzyła mi się nawet sytuacja, kiedy po wpięciu grubego, hi-endowego kabla głośnikowego wzmacniacz zaczął wydawać z siebie głośne buczenie i odmówił dalszej współpracy. W związku z tym, powracające jak bumerang tłumaczenie, że "kabel to kabel" jakoś mnie nie przekonuje. Inna sprawa, że wielu sceptyków, jeśli w ogóle decyduje się na eksperymenty, opiera się na odsłuchach przeprowadzonych na budżetowej elektronice lub nawet wzmacniaczach i kolumnach z epoki PRL-u. Jeżeli ktoś porównuje dwa kable - jeden za dwieście, a drugi za trzysta złotych - na Altusach i ledwo zipiącym Radmorze, to marginalna różnica między testowanymi przewodami w ogóle mnie nie dziwi. Tak, jak jednego z moich znajomych nie dziwiło to, że nie zauważyłem nic szczególnego po wymianie zużytych opon w moim samochodzie na nowe. Za to w jego BMW M2 mam wrażenie, że czuć kiedy do jednej z opon przyklei się liść albo czy rozjechana dżdżownica była najedzona.

Nowe kable amerykańskiej firmy to audiofilski odpowiednik wyczynowych opon, które na pewno nie w każdym samochodzie będą miały sens, ale w sportowym aucie poprawią tak wiele, że nie będziemy chcieli słyszeć o żadnych innych, a w szczególności nie będziemy umieli wrócić do poprzedniej konfiguracji. Porównanie to "sprzedał" mi zresztą nie kto inny, jak Ray Kimber, i w stu procentach się z nim zgadzam. W końcu w samochodzie opony "tylko" łączą koła z jezdnią (co przy sprzyjającej pogodzie, niedużej prędkości i w niedrogim samochodzie zaczyna mieć znaczenie dopiero wtedy, gdy złapiemy gumę, ale na torze wyścigowym jest arcyważne), a kable w systemie audio łączą ze sobą poszczególne klocki (co także można traktować w kategoriach zero-jedynkowych, kiedy muzyki słucha się na prehistorycznych kolumnach i budżetowym amplitunerze, ale nie na hi-endowym zestawie, bo tutaj każdą zmianę słychać od razu). Jeżeli więc spodziewaliście się, że odsłuch Carbonów będzie polegał na stopniowym, spokojnym, rozłożonym w czasie odkrywaniu ich zalet warstwa po warstwie, to nie ten adres. Opisywane przewody wykonują swoją robotę natychmiast, odsłaniając przed nami całe morze detali i mobilizując cały system do zwiększonego wysiłku. Po zmianie okablowania ze świetnych, ale zorientowanych na zgoła odmienne brzmienie Cardasów Clear Reflection, dźwięk wyraźnie przyspieszył i zagęścił się w środku - zarówno w sensie pasma (z wyrazistymi wokalami i innymi instrumentami operującymi w tym samym spektrum częstotliwości), jak i sceny stereofonicznej (ciężar wyraźnie przeniósł się w okolice środka bazy, z uprzywilejowanym pierwszym planem). Cardasy sprawiają, że system gra spójnym, pełnopasmowym i dość relaksującym dźwiękiem. W ich brzmieniu nic nie jest poszatkowane ani wyciągnięte na siłę, choć nie ulega wątpliwości, że to i owo lubią czasami zmiękczyć, pogłębić lub wygładzić. Ot, taki ich urok. Z Carbonami wchodzimy w zupełnie inny świat. Podczas testu ubyło trochę najniższych częstotliwości, ale w zakresie średnich i wysokich tonów zaczęło dziać się tak wiele, że musiałem się do tego przyzwyczaić - zaadaptować się do nowych warunków. Jeżeli lubicie sprzęt grający szybko, mocno i dynamicznie, zachęcający do analitycznych odsłuchów i pozwalający wyłowić z nagrań najdrobniejsze detale, chyba nie muszę dodawać nic więcej. Znam audiofilów, którzy za takie kable daliby się pokroić. Gdybym potrzebował nerki i wiedział, że jeden z nich może być dla mnie dawcą, kupiłbym testowany komplet i wpadł do niego z niezapowiedzianą wizytą. Po piętnastominutowym odsłuchu transakcja byłaby przyklepana i następnego dnia leżelibyśmy na sali operacyjnej.

Naturalnie, piszę to z dużym przymrużeniem oka, ale jakość i charakter brzmienia amerykańskich kabli nikogo nie pozostawi obojętnym. Trudno mi sobie wyobrazić wysokiej klasy system, który po wpięciu Carbonów pozostanie zupełnie niewzruszony. Pozostaje jedynie pytanie czy kierunek zmian będzie zgodny z naszymi oczekiwaniami i potrzebami danej konfiguracji. Z udzieleniem na nie jednoznacznej odpowiedzi często mam problem, jednak w tym przypadku sprawa wydaje się całkiem prosta. Jeżeli naszemu systemowi brakuje energii, wyrazistości i przejrzystości, a do tego chcielibyśmy opanować niesforny bas i przerzucić nacisk na zakres średnich tonów, opisywany komplet powinien być strzałem w dziesiątkę. Szczególnie spodobał mi się sposób, w jaki amerykańskie kable kształtują przestrzeń. Muszę przyznać, że w tym graniu był jakiś element magii, który kojarzy mi się z kultowymi monitorami BBC - zagęszczona, ale niesłychanie wyrazista i bliska średnica oraz realistyczny, bliski, namacalny pierwszy plan, za którym rozciągała się jednak szeroka i głęboka scena (może nie tak stadionowa, jak z Cardasami, ale równie imponująca - głównie dzięki ostremu rysunkowi i wrażeniu, że artyści nie są "gdzieś tam", ale "tu i teraz"). Szczególnie dobrze słuchało mi się rocka, metalu i innych gatunków, w których - wbrew powszechnej opinii - wcale nie liczy się głęboki bas lub rozjaśniona góra pasma, ale właśnie nasycona średnica połączona z umiejętnością bezbłędnego utrzymywania, a wręcz dyktowania rytmu nagrań. Była gęstość, była energia, była jazda. W brzmieniu elektrycznych gitar można było niemalże wyodrębnić brzmienie każdej jednej struny. Nie jestem zwolennikiem klasyfikowania sprzętu według gatunków muzycznych, z którym radzi sobie najlepiej lub do którego został stworzony, ale w tym przypadku nawet bym się do tego przychylił. Jeżeli seria Carbon została stworzona do jakiegoś konkretnego repertuaru, to właśnie do takiego.

Jeżeli naszemu systemowi brakuje energii, wyrazistości i przejrzystości, a do tego chcielibyśmy opanować niesforny bas i przerzucić nacisk na zakres średnich tonów, opisywany komplet powinien być strzałem w dziesiątkę. Szczególnie spodobał mi się sposób, w jaki amerykańskie kable kształtują przestrzeń. Muszę przyznać, że w tym graniu był jakiś element magii, który kojarzy mi się z kultowymi monitorami BBC.

Minusy? Czy tego chcemy czy nie, mamy do czynienia z kablami o jasno określonych priorytetach i wyraźnie zaznaczonym charakterze brzmienia. Dla audiofilów wychodzących z założenia, że każdy jeden element systemu audio powinien zbliżać nas do maksymalnej neutralności, przezroczystości i wierności wobec materiału zarejestrowanego na płycie na pewno nie będzie to ideał. Jeśli chodzi o barwę dźwięku lub równowagę tonalną, Carbony mimo wszystko nie dodają od siebie tak wiele. Potrafią jednak przeorganizować scenę stereofoniczną i od nowa rozłożyć akcenty na poszczególne elementy przekazu na tyle mocno, że z pewnością nie można zakwalifikować ich do kabli tudzież akcesoriów neutralnych - takich, które potrafią to i owo poprawić, ale nie przestawiają całej układanki do tego stopnia, abyśmy po pewnym czasie zaczęli zastanawiać się nad wymianą wzmacniacza lub kolumn. Co by nie mówić, ich wpływ na brzmienie jest spory. Jeżeli zmiany pójdą w oczekiwanym kierunku, odczytamy to jednoznacznie pozytywnie. Należy jednak pamiętać, aby nie przedobrzyć, bo w wysokiej klasy systemie takie okablowanie może wręcz przesunąć środek ciężkości, zmienić zasady gry i ustalony wcześniej porządek. Trzeba uważać, aby brzmienie nie stało się zbyt ostre i techniczne. bo decydując się na Carbony idziemy w stronę studyjnej czystości i bezkompromisowej rozdzielczości. Potwierdził to nie tylko powrót do Cardasów Clear Reflection, ale także kolejne odsłuchy, w których wykorzystałem bardzo zacne kable Equilibrium z serii Pure Ultimate oraz srebrny interkonekt Albedo Geo. Z całej tej plątaniny audiofilskiej ekstazy, to właśnie testowany komplet dawał najbardziej przejrzyste i dynamiczne, ale też mocno "skondensowane" brzmienie. Zmiana na Equilibrium Pure Ultimate była dużym krokiem w kierunku szeroko pojętej neutralności. Łączówka Albedo wprowadziła jeszcze trochę lekkości i przyjemnej barwy. Seria odsłuchów porównawczych pozwoliła mi także wysnuć wniosek, że za opisany wyżej charakter brzmienia w głównej mierze odpowiedzialny był głośnikowy Carbon 18XL. Sama łączówka szła w podobnym kierunku, ale nie robiła już takiego zamieszania. Melomanom szukającym bardzo dobrego interkonektu, który pozwoli poprawić pewne aspekty prezentacji, ale nie wywróci systemu do góry nogami, spokojnie mógłbym go polecić. Carbon 18XL to natomiast kabel dla wyczynowców, którzy w dążeniu do swojego muzycznego ideału nie boją się niczego oraz audiofilów, którzy potrzebują popchnąć brzmienie swojego zestawu w konkretnym kierunku. Odjazdowy, totalnie hi-endowy produkt dla ludzi, którzy wiedzą jak bawić się audiofilskim sprzętem.

Kimber Kable Carbon

Kimber Kable Carbon

Budowa i parametry

Kimber Kable Carbon i Carbon 18XL to kable z nowej serii amerykańskiej firmy. Wszystkie należące do niej modele zostały zbudowane w oparciu o firmowe technologie, z charakterystycznym splotem w kształcie warkocza i przewodnikami wykonanymi z czystej miedzi beztlenowej. Nowością, jak sugeruje zresztą nazwa nowej serii, jest zastosowanie węgla, ale nie w roli przewodnika, a składnika materiału, z jakiego wykonano izolację nowych przewodów. Mówiąc dokładniej, "karbon" ma tutaj postać polimeru węglowego między przewodnikami a izolacją zewnętrzną kabla. Dodatkowa warstwa ma rozpraszać oddziaływanie elektrostatyczne występujące w przewodzie, zmniejszać szum elektryczny indukowany mechanicznie i poprawiać jednorodność gradientu napięcia dielektryka. Interesujące jest to, że Kimber Kable ani nie podaje dokładnych informacji na temat czystości przewodników, ani specjalnie nie chwali się, że użyta do budowy kabli miedź została poddana jakimś specjalnym procesom. W przypadku flagowego głośnikowca cały opis na stronie internetowej to zaledwie pięć zdań, kilka zdjęć, dostępne rodzaje wtyków i link do konfiguratora, w którym możemy "zbudować" swój kabel. Interkonekt w całej serii jest tylko jeden. Zastosowano tu cztery splecione ze sobą żyły złożone z miedzianych drucików o różnej grubości (technologia VariStrand) o sumarycznym przekroju 19,5 AWG w izolacji złożonej z wewnętrznej warstwy polimeru węglowego i zewnętrznej powłoki wykonanej z czarnego fluoropolimeru FEP. Łączówka może być zakończona wtykami WBT 0114 Cu lub XLR-ami. Carbon 18XL to najdroższy kabel głośnikowy w serii Carbon, wyraźnie wyróżniający się na tle tańszych modeli Carbon 16 i Carbon 8. Łączy on w sobie splecione przewody zewnętrzne (2 x 8 x 19,5 AWG) z rdzeniami (2 x 14,5 AWG) wykonanymi z miedzi beztlenowej w technologii VariStrand (trzy grubości przewodników). Co ciekawe, widoczna z zewnątrz plecionka chroniąca przewodniki przed uszkodzeniami mechanicznymi również została wykonana z tworzywa z dodatkiem węgla. Jeśli chodzi o konfekcję, do wyboru mamy trzy rodzaje wtyków dostarczonych przez firmę WBT - 0610 Cu, 0681 Cu i 0661 Cu. We wspomnianym konfiguratorze możemy określić jakie końcówki chcielibyśmy zobaczyć po stronie wzmacniacza, a jakie po stronie kolumn. Ponieważ dostarczona do testu para miała takie same banany na każdym końcu, podczas instalacji należało kierować się niewielkimi strzałkami umieszczonymi na metalowych tulejach, w których jeden gruby wąż rozdziela się na dwa mniejsze. Rzadko zdarza się, aby prawidłowy kierunek podłączenia wskazywały tak dyskretne oznaczenia. Dzięki elastycznym końcówkom operacja przebiegła jednak całkiem komfortowo.

Kimber Kable Carbon

Kimber Kable Carbon

Kimber Kable Carbon

Kimber Kable Carbon

Werdykt

Odsłuch hi-endowych kabli to zawsze przygoda. Ta była bardzo ciekawa - ekscytująca, wciągająca i pouczająca. Czy opisane wyżej wrażenia odsłuchowe powtórzą się w każdym pomieszczeniu i każdej konfiguracji? Zapewne nie. Czy opisywany komplet można polecić każdemu? Też nie. Udało mi się jednak znaleźć wyjątkowo interesujące, bezkompromisowe przewody, których wpięcie do systemu prawdopodobnie doprowadzi jego właściciela do wniosku, że granice możliwości posiadanych kolumn i elektroniki leżą znacznie wyżej niż mu się wydawało. Interkonekt i topowy kabel głośnikowy z serii Carbon to nie zabawka, która w sprzyjających warunkach potrafi poprawić to i owo na zasadzie szlifowania ledwo słyszalnych detali. To już właściwie pełnoprawny element systemu stereo, który ma coś do powiedzenia. Może wyprostować niedoskonałości sprzętu towarzyszącego lub bezceremonialnie wyłożyć nam na biurko dokładną analizę jego brzmienia. Może przeorganizować priorytety lub zmienić nasze postrzeganie dźwięku jako takiego. A mimo to, ciężko nazwać jego brzmienie nienaturalnym. Paradoks? Możliwe, ale czy właśnie nie na tym polega magia prawdziwego hi-endu?

Dane techniczne

Geometria: plecionka (warkocz)
Technologie: VariStrand (różne grubości przewodników)
Materiał przewodnika: miedź beztlenowa
Dielektryk: FEP (z dodatkową warstwą polimeru węglowego)
Dostępne wtyki: WBT 0114 Cu, XLR (interkonekt), WBT 0610 Cu, WBT 0681 Cu, WBT 0661 Cu (głośnikowy)
Ceny: 2999 zł/1 m (interkonekt RCA), 21999 zł/2 x 3 m (głośnikowy)

Konfiguracja

Audiovector QR5, ELAC Vela BS 403, Unison Research Triode 25, Auralic Vega G1, Cambridge Audio CP2, Clearaudio Concept, Cardas Clear Reflection, Equilibrium Pure Ultimate, Albedo Geo, Enerr One 6S DCB, Enerr Transcenda Ultra, Enerr Transcenda Light, Custom Design RS 202, Norstone Esse.

Sprzęt do testu dostarczyła firma EIC. W artykule wykorzystano zdjęcia udostępnione przez firmę Kimber Kable i wykonane przez redakcję portalu StereoLife.

Równowaga tonalna
RownowagaStartRownowaga3Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga5Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4RownowagaStop

Dynamika
Poziomy8

Rozdzielczość
Poziomy8

Barwa dźwięku
Barwa4

Szybkość
Poziomy7

Spójność
Poziomy5

Muzykalność
Poziomy6

Szerokość sceny stereo
SzerokoscStereo1

Głębia sceny stereo
GlebiaStereo13

Jakość wykonania
Poziomy7

Funkcjonalność
Poziomy6

Cena
Poziomy5

Nagroda
sl-highend


Komentarze

  • Brak komentarzy

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z okazji czterdziestych urodzin firmy, w tym momencie jesteśmy już w połowie drogi do kolejnej okrągłej rocznicy (Renaud de Vergnette założył firmę Triangle w 1980 roku). Wszyscy znamy tę historię -...

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo? To pytanie na pewnym etapie zadawał sobie każdy, kto uważa się za melomana lub audiofila. Prostej odpowiedzi niestety nie ma, bo nawet doświadczeni miłośnicy muzyki i sprzętu audio wciąż szukają swojego ideału. Osobom przymierzającym się do zakupu swojego pierwszego systemu audio można jednak wytłumaczyć kilka podstawowych...

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

W erze streamingu coraz więcej melomanów sięga po muzykę na fizycznych nośnikach, czego doskonałym przykładem stały się płyty winylowe. Renesans gramofonów i czarnych krążków trwa już co najmniej dekadę. Tłocznie płyt winylowych pracują na pełnych obrotach. Produkcję wznawiają nawet największe wytwórnie, a dla artystów wydających nowy album brak wersji LP...

Streaming krok po kroku

Streaming krok po kroku

Streaming - to pojęcie niemal całkowicie zdominowało świat sprzętu hi-fi. Na przestrzeni dziesięciu lat ten sposób słuchania muzyki przeszedł ewolucję od ciekawostki technologicznej interesującej tylko najbardziej postępowych melomanów i audiofilów do czegoś, co jest dla nas zupełnie naturalne i oczywiste. Dla wielu osób streaming to nieodłączna część codziennego funkcjonowania, podstawowe...

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

W naszym magazynie koncentrujemy się na treściach kierowanych do entuzjastów i osób żywo zainteresowanych sprzętem stereo. Niezależnie od aktualnych reguł działania internetowych wyszukiwarek czy liczby przypadkowych wizyt na danej stronie bazę czytelników stanowią ludzie dysponujący sporą wiedzą i doświadczeniem w tym temacie. Nawet oni muszą jednak dostrzegać pewną lukę w...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
NAD C389

NAD C389

NAD (New Acoustic Dimension) to jedna z firm, które od samego początku umiejętnie łączyły innowacje i czysto naukowe podejście do tematu ze wspaniałym zmysłem biznesowym i wyczuciem sytuacji na rynku....

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal...

Lyngdorf FR-2

Lyngdorf FR-2

Kim jest Peter Lyngdorf? Genialnym inżynierem, czy może raczej wizjonerem i utalentowanym przedsiębiorcą? Tego nie podejmuję się rozsądzać, ale jedno jest pewne - facet nie lubi się nudzić i wspiera...

Bannery boczne

Komentarze

a.s.
Nasz zmysł słuchu nie ma "liniowej charakterystyki przetwarzania". Sygnały o takim samym natężeniu, ale o różnej częstotliwości, wywołują wrażenia różnej głośno...
Rafał
Witam. Posiadam głośniki 120 Club od JBL i te 12 godzin nie wiem na jakiej mocy jest. Podłączyliśmy konsole kablami i dwa głośniki ze sobą też na kable i nieste...
Piotr
Wiem, że o switche można się kłócić tak jak o kable, generalnie nie jestem hejterem różnych niekonwencjonalnych urządzeń audio ale polecam taki eksperyment: w t...
stereolife
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Obywatel GC
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...

Płyty

Newsy

Tech Corner

Praktyczny przewodnik po klasach pracy wzmacniaczy audio

Praktyczny przewodnik po klasach pracy wzmacniaczy audio

Czym powinien kierować się miłośnik sprzętu audio przy wyborze wzmacniacza? Gdyby na tak postawione pytanie można było udzielić prostej i zwięzłej odpowiedzi, pewnie nikt nie zawracałby sobie głowy testami i odsłuchami. Przyjmijmy jednak, że mamy już pewne rozeznanie w temacie, a z długiej listy dostępnych na rynku modeli chcemy wybrać...

Nowości ze świata

  • Triangle Electroacoustique is one of the oldest French loudspeaker manufacturers. Although the latest anniversary models, still available for sale, were introduced on the occasion of the company's fortieth birthday, at this point we are already halfway to another round anniversary...

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

Prezentacje

Japońska szkoła brzmienia - Yamaha

Japońska szkoła brzmienia - Yamaha

Yamaha to jeden z producentów sprzętu hi-fi, którego logo kojarzą niemal wszyscy. Nie tylko ze względu na jego obecność na popularnych amplitunerach, soundbarach, głośnikach bezprzewodowych i systemach mikro, ale także produktach związanych z domową aparaturą audio bardzo luźno albo wcale. Nie ulega jednak wątpliwości, że w wielu kręgach, także wśród...

Poradniki

Listy

Galerie

Dyskografie

Wywiady

Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z...

Popularne artykuły

Vintage

Luxman C-1010

Luxman C-1010

Patrząc na ten klasyczny przedwzmacniacz łatwo wyobrazić sobie, że projektanci produkowanego obecnie wzmacniacza SQ38 nie musieli wzorować się na urządzeniach...

Słownik

Poprzedni Następny

DLNA

Wykorzystawany przez coraz większą liczbę producentów protokół umożliwiający współdzielenie zasobów multimedialnych w ramach wewnętrznej, lokalnej sieci bezprzewodowej WiFi. Każde urządznie wyposażone w standard DLNA może stać się swoistym serwerem, który...

Cytaty

TheodorFontane.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.