Indiana Line Tesi 5
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Tomasz Karasiński
Apple wprowadza nową generację iPhone'a. W oficjalnym sklepie producenta jego cena wynosi 2949 zł. Sporo, ale w końcu to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy smartfon na rynku. W doniesieniach ze świata motoryzacji uwagę przykuwa premiera nowej Skody Superb. Pojazd, który garściami czerpie z Volkswagena Passata, z pewnością będzie cieszył się zainteresowaniem klientów. Cena wersji liftback zaczyna się od 79 500 zł, natomiast za podstawowe kombi zapłacimy 84 800 zł. Jest drogo, ale przecież nigdy nie było tak, że przeciętny obywatel może wyjechać z salonu nowiutkim samochodem, płacąc za niego jedną czy dwie pensje. Grunt, że przyzwoicie kształtują się ceny podstawowych produktów. Kilogramowy bochenek chleba kosztuje 4,40 zł, litr mleka - 2,90 zł, litr benzyny - 4,65 zł, a wielka (225 g) paczka chipsów - 4,99 zł. Na szczęście z nieruchomościami nie ma dramatu. W skali kraju średnia cena za metr kwadratowy nowego mieszkania wynosi 5300 zł. Co? Wypisuję bzdury? Nie - to była nasza rzeczywistość dziesięć lat temu. Łezka się w oku kręci, prawda? Dziś na iPhone'a można wydać 8299 zł, za najtańszą wersji Skory Superb zapłacimy 149 900 zł, taka sama paczka chipsów kosztuje 9,90 zł. O mieszkaniach i materiałach wykończeniowych lepiej nie wspominać. Podrożał również sprzęt hi-fi, jednak paradoksalnie - w porównaniu do innych dóbr - jest on bardziej przystępny niż kiedyś. Patrząc na powyższą listę, budżetowe kolumny podłogowe powinny obecnie kosztować minimum 4000-5000 zł, a tymczasem Indiana Line wprowadza model Tesi 5 za 3398 zł. Na zdjęciach prezentują się wspaniale, a producent informuje, że konstrukcyjnie są blisko spokrewnione z flagowymi Divami. Gdzie jest haczyk?
Indiana Line to włoski producent kolumn głośnikowych, które mają zapewniać bardzo dobre brzmienie przy niewygórowanych cenach. Oferta włoskiej manufaktury zawsze koncentrowała się na modelach z niższej półki, a jej trzonem są serie Nota, Tesi i Diva. Od jakiegoś czasu wiele słyszy się szczególnie o tej ostatniej. Nie ma się czemu dziwić. Flagową serię Indiana Line zapoczątkowały dwa wspomniane wyżej modele - "trójki" i "piątki". Eleganckie, minimalistyczne, zaprojektowane z gustem, a do tego - jak się okazało - obdarzone naturalnym, dynamicznym i konkretnym dźwiękiem. Monitory wyceniono na 2498 zł, a za kompaktowe, 2,5-drożne podłogówki trzeba zapłacić 4499 zł. Jak na dzisiejsze realia, a przede wszystkim jak na jakość, jaką prezentują najnowsze Divy, ceny są jak najbardziej spoko. Później w serii pojawiły się jeszcze dwie nowości - głośnik centralny Diva 7 za 1599 zł i działo ciężkiego kalibru, czyli potężne podłogówki Diva 6 za 6900 zł. To już sporo, ale wystarczy na nie spojrzeć i już wiadomo, że nie są to typowe zestawy głośnikowe do małych i średnich pomieszczeń.
Okej, a co z serią Tesi? Okazuje się, że jej najnowsza generacja też prezentuje się całkiem zacnie. Do wyboru mamy aż pięć modeli - podłogówki Tesi 5 i Tesi 6, podstawkowe Tesi 2 i Tesi 3 oraz głośnik centralny Tesi 7. Wszystkie zostały udoskonalone względem swoich poprzedników. Jak informuje sam producent, zastosowano w nich rozwiązania wzorowane na modelach z topowej serii Diva. Podobieństwa widać gołym okiem. Ba! Jeśli pominąć odcinające się od reszty obudowy fronty i membrany przetworników nisko-średniotonowych o ciekawej fakturze (choć wciąż wykonane z polipropylenu, a nie plecionki), różnice zaczynają się zacierać. Divy 5 są bardzo fajne, ale Tesi 5 też prezentują się dobrze, a są tańsze o całe 1100 zł, czyli o jedną czwartą. Taki bonus nie jest bez znaczenia, więc może jednak warto się skusić?
Wygląd i funkcjonalność
Powiedzmy sobie szczerze - klienci szukający niedrogich kolumn wolnostojących nie będą kierowali się filozoficznymi wywodami ani szukali nietypowych rozwiązań konstrukcyjnych. Takie zestawy mają być całkowicie klasyczne, standardowe pod względem budowy wewnętrznej i parametrów elektrycznych. Powinny natomiast dobrze prezentować się w pokoju odsłuchowym i nie być zrobione z kartonu i plastiku. Tesi 5 spełniają oba te warunki. Opisywane kolumny zastępują w katalogu Indiana Line lubiany i popularny model Tesi 561. Jeśli znajdziecie jego zdjęcia, przekonacie się, że nowe "piątki" są ładniejsze, bardziej minimalistyczne i nowoczesne. Skrzynki nie są tak zaokrąglone na krawędziach, głośnik wysokotonowy otrzymał prostokątny kołnierz, a co chyba najważniejsze, na przedniej ściance nie ma już brzydkich otworów na kołki, za pomocą których w poprzednim modelu mocowana była maskownica. Niby drobne zmiany, a jednak każda z nich cieszy i stanowi dowód na to, że włoscy projektanci wiedzą, w jakim kierunku należy iść.
TEST: Indiana Line Diva 5
To samo można powiedzieć o dostępnych opcjach wykończenia. Na naturalny fornir czy lakier fortepianowy oczywiście w tej cenie nie ma co liczyć, ale okleinę PVC położono bardzo starannie. Niewątpliwą zaletą takiego rozwiązania jest łatwość utrzymania kolumn w czystości oraz mniejsza podatność powłoki na uszkodzenia. Fornir łatwo wgnieść, lakier fortepianowy potrafi rysować się, gdy zaczniemy przecierać kolumny niewłaściwą ściereczką, a tu - gniotsja nie łamiotsja. Do wyboru mamy trzy warianty kolorystyczne - czarny dąb, biały lub mokka. Co ciekawe, tylko ten ostatni charakteryzuje się widocznym rysunkiem drewna, a pozostałe dwa są satynowe. Całość dopełniają leciutko zaokrąglone górne krawędzie obudów oraz magnetycznie mocowane maskownice, zakrywające tylko istotne elementy - przetworniki i tunel rezonansowy. Podobnie jak model Tesi 561, Tesi 5 mają bass-refleks na przedniej ściance, co powinno ułatwić ich prawidłowe ustawienie. Co ciekawe, producent niespecjalnie chwali się zdjęciami tylnej ścianki opisywanego modelu, ale ostatecznie znajdziemy na niej tylko jeden ważny element - pojedyncze gniazda umieszczone w plastikowym profilu. Są całkiem porządne i akceptują dowolny rodzaj wtyków oraz gołe kable. Tuż nad nimi znalazła się tabliczka znamionowa, na której - to akurat dość nietypowe - oprócz oznaczeń modelu i podstawowych parametrów technicznych znalazły się dane importera.
Włoska manufaktura twierdzi, że w opisywanym modelu bardzo ważne jest to, czego nie widać z zewnątrz. Fakt, obudowy Tesi 5 sprawiają wrażenie wykonanych bardzo porządnie, czego potwierdzeniem jest nie tylko ich wysoka sztywność, ale i masa. Paczki mierzące zaledwie 90 cm ważą 13,5 kg. Nie jest to rekord świata, ale czuć, że mamy do czynienia ze sprzętem, który na pewno nie jest zupełnie pusty w środku. Wykonane z MDF-u skrzynie zostały wzmocnione, aby zminimalizować niepożądane rezonanse ścian i zredukować fale stojące powstające wewnątrz. Największe udoskonalenia pod tym względem zobaczymy w modelach Tesi 5 i 6, w których zastosowano gęstą sieć wręg. W większych podłogówkach rolę usztywnienia pełni także komora głośnika średniotonowego. Tutaj z oczywistych względów (w pewnym zakresie oba przetworniki pracują razem) niczego takiego nie zobaczymy, ale i tak jest nieźle. Szkoda jednak, że producent nie pomyślał o większych cokołach stabilizujących. Tutaj są one w zasadzie przedłużeniem obudowy i nie zapewniają kolumnom żadnej dodatkowej ochrony przed przewróceniem. Jak znam życie, w wielu domach taką barierą będą ustawione tuż obok głośników meble lub ściany, do których "piątki" zostaną dosunięte.
Kolejnym elementem, którego nie widać z zewnątrz, a który ma ogromne znaczenie dla efektu końcowego, jest zwrotnica. Być może nie powinienem poruszać tego tematu w akapicie dotyczącym wyglądu i funkcjonalności, ale wielu klientów już na etapie wyboru zestawów głośnikowych myśli o tym, do czego zostaną one podłączone. "Jaki wzmacniacz do..." i "jakie kolumny do..." to chyba najczęstsze pytania zadawane na internetowych forach i grupach dyskusyjnych. Włoscy konstruktorzy zdawali sobie z tego sprawę, dlatego postawili na uniwersalność. Mało tego. Firma informuje, że przy opracowywaniu zwrotnic dla serii Tesi zachowano tę samą topologię i jakość komponentów jak w wypadku zwrotnic montowanych w modelach z serii Diva. Optymalizacja parametrów zwrotnicy pozwoliła uzyskać wyrównany przebieg charakterystyki impedancji, zmniejszyć straty mocy i zredukować zniekształcenia, a wszystko przy zachowaniu dużej efektywności. Dzięki temu kolumny z nowej generacji serii Tesi mogą współpracować praktycznie z każdym wzmacniaczem czy amplitunerem. Zresztą spójrzcie na parametry. Impedancja mieści się w zakresie 4-8 Ω, więc jest zupełnie standardowa, ale skuteczność wynosi aż 91 dB. W zestawach z tego przedziału cenowego jest to rzadko spotykany wynik. Większość producentów woli zejść z efektywnością do 87-89 dB, aby wydobyć z głośników więcej basu, ale włoscy konstruktorzy najwyraźniej doszli do wniosku, że z dwoma 16-cm wooferami i dmuchającym do przodu bass-refleksem niskich tonów i tak nikomu nie zabraknie. Teoretycznie Tesi 5 powinny poprawnie współpracować nie tylko ze słabszymi wzmacniaczami, amplitunerami i systemami all-in-one, ale nawet z lampowymi piecykami w układzie Single Ended, o ile komukolwiek taki pomysł przyszedłby do głowy.
2,5-drożny układ powinien gwarantować zdrowy, pełnopasmowy dźwięk, ale smukłe obudowy i tunele rezonansowe umieszczone z przodu oznaczają, że nie będziemy mieli problemów z ustawieniem takich zestawów nawet w mniejszym pomieszczeniu. Wysoka skuteczność daje z kolei nadzieję na to, że przy wyborze elektroniki będziemy mogli kierować się wyłącznie jej brzmieniem i wyposażeniem, a nie tym, czy przypadkiem nie zabraknie nam mocy.Podsumowując, Tesi 5 to eleganckie, nowoczesne, ładne, porządnie wykonane kolumny, które wydają się być skrojone idealnie pod wymagania i potrzeby szerokiej grupy klientów. W ich konstrukcji nie ma żadnych niespodzianek, pułapek, nietypowych rozwiązań technicznych. Nie jest to sprzęt zaprojektowany inaczej niż wszystko, co widzieliśmy do tej pory, ale trzeba przyznać, że w ramach owej przewidywalności każdy element został ogarnięty tak, jak przystało na firmę z wieloletnim doświadczeniem. 2,5-drożny układ powinien gwarantować zdrowy, pełnopasmowy dźwięk, ale smukłe obudowy i tunele rezonansowe umieszczone z przodu oznaczają, że nie będziemy mieli problemów z ustawieniem takich zestawów nawet w mniejszym pomieszczeniu. Wysoka skuteczność daje z kolei nadzieję na to, że przy wyborze elektroniki będziemy mogli kierować się wyłącznie jej brzmieniem i wyposażeniem, a nie tym, czy przypadkiem nie zabraknie nam mocy. Wykończenie, gniazda, maskownice, przetworniki - żaden z tych elementów nie wygląda, jakby został zapożyczony z kolumn hi-endowych, ale wszystko jest mądre, przemyślane, doskonale skrojone. Włoskie podłogówki wyglądają dobrze, nigdzie nie widać przesadnych oszczędności czy detali budzących jakiekolwiek wątpliwości, ale nie ma wywalania pieniędzy na rzeczy, których i tak nikt nie zauważy i duperele w stylu złotych kolców. Zdroworozsądkowy sprzęt w najczystszej postaci.
Brzmienie
Wystarczyło kilkanaście sekund odsłuchu, aby na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nie dlatego, że Tesi 5 to najwspanialsze zestawy głośnikowe, jakie w życiu słyszałem, ale dlatego, że ich brzmienie jest kolejnym, ostatnim już elementem, który włoscy konstruktorzy dostroili wprost idealnie. Nie pode mnie, nie pod siebie (a przynajmniej tak bym obstawiał), ale pod przeciętnego klienta szukającego średniej wielkości kolumn w przystępnej cenie. Często są to ludzie nie mający w tych sprawach prawie żadnego doświadczenia. Jeśli spytacie ich o oczekiwania względem dźwięku, część nie wymyśli nic, a pozostali powiedzą, że powinien być duży, czysty i energiczny. Mało kto będzie zagłębiał się w subtelności i wymyślał niestworzone historie o plastycznej teksturze syntetycznych brzmień, pastelowej tonacji średnich tonów czy wysokim napięciu powierzchniowym wysokich częstotliwości. To nie ten adres i nie ten odbiorca. Tu liczą się konkrety, a tych Tesi 5 mają pod dostatkiem. Ich brzmienie jest dynamiczne, zdecydowane, rozrywkowe, oparte na mocnym basie i uzupełnione klarowną górą pasma. Pozostaje wystarczająco naturalne, aby muzyka nie zamieniła się w swoją własną karykaturę, ale nie jest też nieśmiałe, zamulone czy wycofane. Te kolumny nie czekają na właściwy moment, aby pokazać nam swoje atuty. Nie udają, że grają, tylko grają - tu i teraz. Tak, jak potrafią najlepiej. bez nieśmiałości, podchodów i uciekania od niewygodnych tematów. I nawet jeśli czasami zdarzy im się zapiszczeć, nawet jeśli ich bas nie jest idealnie liniowy, to trudno jest nie docenić ich entuzjazmu i szczerości. Robią to, co do nich należy, starając się wręcz wykręcić dwieście lub trzysta procent tego, czego moglibyśmy oczekiwać od kolumn w zbliżonej cenie. Banan na twarzy pojawia się sam.
PORADNIK: Jak wybrać kolumny
Mając na uwadze powyższe obserwacje, nie powinno dziwić, że automatycznie nasunęło mi się pewne porównanie. Tak, mówię tu rzecz jasna o Divach 5. Ich odsłuch doskonale pamiętam (nie jestem jeszcze tak stary, by zapomnieć, co robiłem niecałe pół roku temu), ale gdy słuchałem Tesi 5, postanowiłem zajrzeć do tamtej recenzji, aby przypomnieć sobie, jak opisałem wrażenia z ich odsłuchu. I wiecie co? W zasadzie mógłbym skopiować tamten artykuł, zmieniając tylko nazwę modelu i poprawiając kilka drobiazgów. "Dostajemy tu brzmienie efektowne, dynamiczne, przejrzyste i mocne. Takie, które podoba się od razu i w którym nic nie trzeba tłumaczyć. Jest fajny, głęboki i całkiem zwinny bas, klarowny środek i wyrazista góra. Jest energia i szeroka przestrzeń z przyzwoicie kreślonymi planami i ostrymi konturami. Pod wieloma względami jest to dźwięk, jaki niektórzy audiofile określają mianem rozrywkowego. Dobry, konkretny, gotowy do akcji i dający może nie gwarancję, ale duże szanse na pokonanie konkurencji w szybkim teście porównawczym." - przecież te słowa w stu procentach oddają charakter Tesi 5! "Jestem przekonany, że właśnie taka charakterystyka będzie odpowiedzialna za 90% decyzji podjętych na podstawie odsłuchu w sklepie oraz 90% pierwszych zachwytów tych klientów, którzy kupią Divy 5 w sklepie internetowym, z dostawą pod drzwi. Tutaj nie ma bowiem jakiejś wielkiej filozofii. To nie są kolumny, które - jak mają w zwyczaju niektóre modele z wyższej półki - odkrywają przed nami swoje atuty powoli, niespiesznie, czekając, aż damy im odpowiednio dużo czasu na rozgrzewkę, a następnie znajdziemy odpowiedni wzmacniacz i sięgniemy po repertuar, który im się spodoba. Co to, to nie. Tutaj włączamy to, co nam się podoba, a głośniki startują." - to również pasuje jak ulał.
Spodziewalibyśmy się, że schodząc z 4499 do 3398 zł za parę, od razu usłyszymy, gdzie jest haczyk. A tutaj? Tesi 5 oczywiście nie grają lepiej niż Divy 5, ale czy gorzej? A może po prostu trochę inaczej? Coś mi podpowiada, że w ślepym teście część słuchaczy postawiłaby między nimi znak równości.Gdzie w takim razie kryją się różnice? Hmm… Moim zdaniem Tesi 5 oferują ciut twardszy, mniej liniowy bas i nie są aż tak bezpośrednie. Można powiedzieć, że ich niskie tony są nastawione bardziej na kopnięcie, a mniej na masaż brzucha. Z tym, że Divy 5 też takie były, a jedyną różnicą jest to, że Tesi 5 idą w tym kierunku odrobinę dalej. Nie oznacza to, że brakuje im zasięgu. Włoskie podłogówki schodzą tam, gdzie powinny. Warto zwrócić uwagę na to, że w serii Tesi nie znajdziemy aktywnego subwoofera i moim zdaniem nie jest to ani przypadek, ani niedopatrzenie producenta. Jeśli wybierzemy takie kolumny, w znakomitej większości przypadków basowe wspomaganie nie będzie nam potrzebne, a i w systemach kina domowego podłogówki wezmą na siebie lwią część roboty. Szkoda, że nie miałem okazji porównać opisywanych zestawów z poprzednim modelem Tesi 561, ale ci, którzy ich słuchali, twierdzą, że Tesi 5 są lepsze, szczególnie w zakresie wysokich tonów. Jestem skłonny w to uwierzyć, bo to naprawdę dobre głośniki. Różnice między nimi a Divami są na moje ucho nawet mniejsze, niż wskazuje cena. Spodziewalibyśmy się, że schodząc z 4499 do 3398 zł za parę, od razu usłyszymy, gdzie jest haczyk. A tutaj? Tesi 5 oczywiście nie grają lepiej niż Divy 5, ale czy gorzej? A może po prostu trochę inaczej? Coś mi podpowiada, że w ślepym teście część słuchaczy postawiłaby między nimi znak równości, ze wskazaniem na minimalną różnicę charakterów.
Podobnie jak w przypadku flagowych podłogówek włoskiej manufaktury, pozostaje zatem tylko zadbać o prawidłowe ustawienie kolumn i dobrać do nich sensowną elektronikę. Jeśli wierzyć opiniom na stronie sieci salonów Top Hi-Fi & Video Design, która dostarczyła Tesi 5 do naszego testu, idealny będzie jakiś amplituner Yamahy, taki jak chociażby R-N800A. Jego cena katalogowa to 5099 zł, aktualnie w promocji dostępny jest za 3890 zł i faktycznie, może to być ciekawe rozwiązanie, jednak coś mi podpowiada, że użytkownicy "piątek" będą celowali w jeszcze tańsze wzmacniacze i systemy all-in-one, takie jak na przykład Rotel A10 lub A11 Tribute, WiiM Amp Pro albo chociażby Bluesound Powernode Edge. Chcąc zmieścić się w zakładanym budżecie, raczej nie będziemy mieli wielkiego pola manewru w kwestii brzmienia. Jeśli miałbym wskazać jakiś kierunek poszukiwań, poszedłbym w stronę ciepła, gładkości i spójności, aby delikatnie złagodzić uderzenie włoskich paczek. Jak to zwykle z takimi urządzeniami bywa, pierwsze godziny i dni w ich towarzystwie to czysta zabawa, ale jeżeli od systemu stereo wymagamy też, aby ukoił nasze nerwy po ciężkim dniu i pozwolił nam się zrelaksować przy muzyce, to to zadanie musi wziąć na siebie elektronika. Pytanie tylko, czy jest sens walczyć z charakterem tych kolumn, czy może lepiej cieszyć się nimi w naturalnej formie, nie podcinać im skrzydeł, a wręcz wycisnąć z nich wszystko, co się da? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sam.
Budowa i parametry
Indiana Line Tesi 5 to 2,5-drożne kolumny wolnostojące w obudowie wentylowanej, z tunelem rezonansowym umieszczonym na przedniej ściance. Jak informuje producent, wszystkie przetworniki zastosowane w modelach z nowej generacji serii Tesi zostały odpowiednio dobrane i zoptymalizowane, aby zapewnić zrównoważone, a jednocześnie dynamiczne i bogate w szczegóły brzmienie. 26-milimetrowy przetwornik wysokotonowy ma nowy, prostokątny front, wzorowany na najnowszych kolumnach z topowej serii Diva, ale wykonany jest w prostszej technice montażowej. Dzięki temu doskonale współgra z pozostałymi przetwornikami, wyposażonymi w pierścienie maskujące mocowania koszy głośnikowych i wytrzymałe polipropylenowe membrany domieszkowane miką.
Przetworniki odpowiedzialne za niskie oraz średnie tony mają nowe zawieszenie górne Dual-Wave, które nawiązuje wyglądem do głośników estradowych z harmonijkowymi resorami. Technika Dual-Wave po raz pierwszy została zaimplementowana w nowych modelach z flagowej serii Diva. System ten skutecznie poszerza zakres liniowej pracy głośnika, a jednocześnie zmniejsza zniekształcenia intermodulacyjne (szczególnie w niskich, basowych rejestrach). Układy magnetyczne przetworników niskotonowych i nisko-średniotonowych wzorowano na tych, które wykorzystano w najnowszych modelach z serii Diva. Zostały one wyposażone w pierścienie linearyzujące indukcyjność i również gruntownie zoptymalizowano. Znaczne powiększenie magnesów przyczyniło się do poprawy przetwarzania dźwięku w zakresie niskich częstotliwości - pozwoliło na dalszą redukcję zniekształceń, a także na poprawę efektywności i stabilności przy odtwarzaniu sygnałów o dużej amplitudzie.
Włosi chwalą się także nowymi zwrotnicami, które zostały zoptymalizowane z wykorzystaniem najnowocześniejszych metod projektowych i specjalistycznych systemów pomiarowych. Całość zamknięto w obudowie wykonanej z płyt MDF i wyposażonej w dodatkowe poprzeczki wzmacniające. Jeśli chodzi o parametry, wrażenie robi przede wszystkim wysoka skuteczność, wynosząca 91 dB. Najciekawsze jest jednak porównanie z Divami 5. Z danych producenta wynika, że Tesi 5 schodzą ciut niżej (dolna granica pasma przenoszenia to 38 zamiast 40 Hz), są wyższe, ale ciut węższe, a do tego - uwaga - cięższe. Nieznacznie, ale jednak. Jeśli się nad tym zastanowić, to "na papierze" Divy 5 wygrywają z opisywanym modelem tylko w jednej kategorii - górna granica pasma przenoszenia to 23, a nie 22 kHz.
Werdykt
Indiana Line do firma, która od samego początku specjalizuje się w dostarczaniu klientom dobrych zestawów głośnikowych za rozsądne pieniądze. I tak, jak niektórzy producenci osiągnęli mistrzostwo w zaskakiwaniu audiofilów kolejnymi niesamowitymi, kosmicznie drogimi projektami, tak Włosi opanowali swój fach do perfekcji. Nie chodzi mi nawet o to, że Tesi 5 są świetne (choć w swojej kategorii są), ale o to, jak zostały zaprojektowane i dostrojone. Układ elektroakustyczny, kształt i sposób wykonania obudowy, umiejscowienie bass-refleksu, wykończenie, parametry i wreszcie brzmienie - każdy z tych elementów pasuje do takiego produktu jak ulał i jestem przekonany, że tego samego zdania będą również użytkownicy.
"Piątki" to kolumny, które niewiele wymagają, nie grymaszą, nie każą nam przestawiać mebli w pokoju, bo 40 cm od tylnej ściany to dla nich za mało. Oferują natomiast dynamiczny, mocny dźwięk z rozdzielczą górą pasma, szeroką sceną stereofoniczną i basem, który może nie sięga samego dna piekieł i nie masuje brzucha jak samochodowy subwoofer, za to ma takie "kopnięcie", że noga sama zaczyna podrygiwać w rytm muzyki. Powiedzcie, że nie jest to przepis na idealne zestawy głośnikowe dla osób, które nie planują wydawać na sprzęt hi-fi wszystkich oszczędności i nie mają w zwyczaju słuchać wyłącznie jazzowych ballad i nokturnów Chopina. Mało tego - świetnie sprawdzą się nie tylko w systemie stereo, ale także do nagłośnienia filmowych seansów. Wystarczy dołożyć do nich sensowny wzmacniacz z wejściem cyfrowym, aby stworzyć zestaw, który "pogoni" większość dostępnych na rynku soundbarów.
Divy 5 mają i na pewno wciąż będą miały swoich fanów, ale Tesi 5 są od nich o 25% tańsze. A czy gorsze? Nie odważyłbym się tego napisać, bo różnice są minimalne, a niektórym słuchaczom to właśnie opisywane podłogówki spodobają się bardziej. Z punktu widzenia kogoś, kto stawia dźwięk na pierwszym miejscu, najlepiej byłoby pewnie wziąć Tesi 5, a zaoszczędzone 1100 zł dołożyć do wzmacniacza, źródła lub kabli. Tak czy inaczej Indiana Line ma kolejny rynkowy hit. Podobnie jak Divy 5, nie są to kolumny dla melomanów szukających sprzętu o spokojnym, stonowanym brzmieniu, które otula nas niczym wełniany koc. Jeżeli nie należycie do tej grupy, a słuchając muzyki, chcecie po prostu dobrze się bawić, koniecznie je wypróbujcie.
Dane techniczne
Rodzaj kolumn: wolnostojące, 2,5-drożne, wentylowane
Pasmo przenoszenia: 38 Hz - 22 kHz
Efektywność: 91 dB
Częstotliwość podziału zwrotnicy: 600, 3000 Hz
Impedancja: 4-8 Ω
Sugerowana moc wzmacniacza: 30-150 W
Wymiary (W/S/G): 90/18/30 cm
Masa: 13,5 kg (sztuka)
Cena: 3398 zł/para
Konfiguracja
Audiovector QR5, Equilibrium Nano, Unison Research Triode 25, Hegel H20, Auralic Aries G1, Auralic Vega G1, Marantz HD-DAC1, Clearaudio Concept, Cambridge Audio CP2, Cardas Clear Reflection, Tellurium Q Ultra Blue II, Albedo Geo, KBL Sound Red Corona, Enerr One 6S DCB, Enerr Tablette 6S, Enerr Transcenda Ultimate, Fidata HFU2, Melodika Purple Rain, Sennheiser HD 600, Beyerdynamic DT 990 PRO, Beyerdynamic DT 770 PRO, Meze 99 Classics, Bowers & Wilkins PX5, Pro-Ject Wallmount It 1, Custom Design RS 202, Silent Angel N8, Vicoustic VicWallpaper VMT, Vicoustic ViCloud VMT.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
Komentarze