Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Soundgenic HDL-RA4TB

Soundgenic HDL-RA4TB

Czasami sam nie mogę się nadziwić, jak bardzo audiofile muszą się nagimnastykować, aby cieszyć się dostępem do nowoczesnych rozwiązań technicznych. W porządku, nie wszyscy miłośnicy słuchania muzyki na wysublimowanym sprzęcie tego potrzebują. Niektórzy mają w głębokim poważaniu wszystko poza gramofonami, drogimi wkładkami, wzmacniaczami lampowymi, kolumnami tubowymi i innymi wynalazkami, których równie dobrze mogliby używać czterdzieści lat temu. Nie ma w tym nic złego. Brzmienie takiego sprzętu ma w sobie coś szczególnego, co niełatwo jest powtórzyć dzisiejszym konstruktorom. Wielu melomanów chce jednak iść z duchem czasów, bo przecież na coś ten cały postęp musi się przekładać, umożliwiając nam chociażby kontakt z muzyką zapisaną w studyjnej jakości, na przykład w formie gęstych plików. I tu zaczynają się schody... Aby oglądać filmy i seriale w najwyższej rozdzielczości, wystarczy kupić w miarę rozsądny telewizor, wykupić dostęp do jednego z popularnych serwisów strumieniowych i rozsiąść się na kanapie z pilotem w dłoni. Z muzyką, z jakiegoś powodu, zazwyczaj nie jest tak prosto. A to wybrane przez nas urządzenie nie obsługuje serwisu oferującego streaming gęstych lub przynajmniej bezstratnych plików, a to okazuje się, że oprócz sprzętu trzeba będzie kupić całkiem kosztowne oprogramowanie, które następnie będziemy musieli zainstalować na jakimś innym urządzeniu, którego też nie mamy, a ostatecznie dowiadujemy się, że najlepszy dźwięk dadzą nam pliki DSD, które będzie trzeba przechowywać na dysku w domu, wybór tytułów w tym formacie jest bardzo ograniczony, a jeśli już znajdziemy płytę, która nam się spodoba, za jej pobranie zapłacimy kilkadziesiąt dolarów.

Ostatnie komentarze

  • Paweł

    Dłuższy czas odtwarzałem gęste pliki ze zwykłego dysku podpiętego do Lumina, ale gdy dostałem Soundgenica do testu, od chwili pierwszego uruchomienia wiedziałem, że już nie wróci do salonu. Co do obsługi, apka Lumina całkiem dobrze sobie z tym radzi i wszystko jest w jednym miejscu, jest to wciąż zd...
    0
Zobacz inne komentarze

Auralic Vega G2.1

Auralic Vega G2.1

Jeszcze niedawno w katalogu Auralica można było znaleźć zarówno urządzenia z najwyższej półki, jak i te znacznie tańsze. Zabawa zaczynała się od maleńkiego, ale fenomenalnie praktycznego transportu sieciowego Aries Mini, którego cena ledwo przekraczała dwa tysiące złotych. W wielu systemach wylądował też "ten prawdziwy" Aries z ciekawie zakrzywioną obudową, wyceniony na 6299 zł, a także Altair, który łączył funkcje streamera i przetwornika, a kosztował 8999 zł. Nie ulega wątpliwości, że w pewnym momencie do portfolio Auralica wkradł się pewien bałagan. Uporządkowano go jednym, zdecydowanym ruchem, dzieląc całą ofertę na dwie serie - G1 i G2. Firma wykorzystała ten ruch, aby uprościć wzornictwo swoich urządzeń i po raz kolejny podnieść poprzeczkę w dziedzinie jakości wykonania. Zrezygnowano z krągłych kształtów i wszechobecnego aluminium w swym naturalnym kolorze. Od tej pory urządzenia Auralica miały być czarne i cudownie minimalistyczne, co - w połączeniu z bogatą funkcjonalnością i walorami sonicznymi - bardzo spodobało się audiofilom z całego świata. Owszem, owa mała rewolucja wiązała się z zakończeniem produkcji najtańszych modeli albo przesunięciem ich do przedziału zaczynającego się od 9999 zł, jednak ponieważ cała operacja trochę trwała, klienci mieli czas, aby dorwać ostatnie egzemplarze "wychodzących" streamerów i przetworników oraz przyzwyczaić się do myśli, że teraz Auralic będzie marką stricte hi-endową.

Ostatnie komentarze

  • Tomek

    Vegi żadnej nie miałem jeszcze wprawdzie okazji posłuchać, ale sam jestem szczęśliwym posiadaczem wspomnianego przez Autora zestawu Aries G1 + Chord Qutest i powiem tyle: gra to po prostu zachwycająco. Do tego wrażenia wizualno-haptyczne w obu są na najwyższym poziomie - każde odpalenie sprzętu to u...
    2
Zobacz inne komentarze

Copland DAC 215

Copland DAC 215

W szybko zmieniającym się świecie tradycyjna klasyfikacja sprzętu grającego zaczyna przeobrażać się na naszych oczach. Klasyczny podział na źródło, wzmacniacz i zestawy głośnikowe utrzymuje się tylko w środowisku audiofilów, a i to nie zawsze. Coraz bardziej interesują nas kolumny aktywne, streamery z regulowanym wyjściem i integry, które tak naprawdę są już pełnoprawnymi systemami all-in-one. Wystarczy spojrzeć na to z szerszej perspektywy, aby przekonać się, że wciąż czegoś szukamy. Chcemy, aby elektronika dawała nam duże możliwości, ale jednocześnie zachowała swój charakter i pachniała hi-endem. Chcemy, co tu dużo ukrywać, wszystkiego. Ze wszystkim. W każdych ilościach i o każdej porze. Kończy się na tym, że wzmacniacz musi mieć gniazdo HDMI do podłączenia telewizora, bo nowy serial lepiej ogląda się z dobrym dźwiękiem, a gramofon powinien łączyć się przez Bluetooth, bo muzyki z winyli słuchamy wyłącznie w nocy, na słuchawkach bezprzewodowych. Owoce tej inżynierii genetycznej potrafią być zaskakujące, ale kiedy biorą się za to prawdziwi specjaliści, to już inna rozmowa. Zacznijmy od czystej kartki. Wyobraźmy sobie przetwornik cyfrowo-analogowy. Nieduży, w typowo biurkowym formacie. Dajmy mu wyjście słuchawkowe. Ale takie naprawdę porządne. A co tam, lampowe! A skoro tak, dodajmy także funkcję przedwzmacniacza. W końcu może się przydać chociażby do podłączenia małych monitorów aktywnych lub końcówki mocy. Do smaku dorzućmy jeszcze odrobinę stylistyki retro i skandynawską jakość wykonania. Mieszamy, mieszamy i proszę - wyszedł Copland DAC 215.

Trigon Audio Exxceed Audio Server

Trigon Audio Exxceed Audio Server

Poznawanie nowych marek i produktów to dla mnie zawsze ciekawe doświadczenie, a jeśli nie mówimy o urządzeniach zbudowanych przez amatorów, zazwyczaj także duża przyjemność. Niektórzy audiofile podchodzą do takich wynalazków nieufnie, ale wielu widzi w nich szansę na znalezienie czegoś, czego do tej pory na rynku nie było. Albo było - tyle, że zdecydowanie poza ich zasięgiem finansowym. Trigon to niemiecka firma, która nie obiecuje nam niskich cen i nie chce rywalizować z chińską masówką. W jej katalogu znajdziemy przede wszystkim urządzenia ze średniej i wyższej półki. Priorytetem jest jakość, a ceny - przynajmniej w porównaniu z bardziej utytułowaną konkurencją zza naszej zachodniej granicy - jeszcze nie zwalają z nóg. Wyraźnie widać, że w niektórych tematach Niemcy nie uznają kompromisów. W ich ofercie nie znajdziemy czegoś takiego, jak głośnik sieciowy. System all-in-one jest jeden i można odnieść wrażenie, że powstał trochę na siłę, z połączenia innych komponentów. Nikt nie chwali się tym, że wzmacniacz zintegrowany wyposażony w wejścia cyfrowe można podłączyć do telewizora. Podział obowiązków musi być zachowany, bo wysokiej klasy system stereo powinien składać się przynajmniej ze źródła i wzmacniacza, a najlepiej - źródła, przedwzmacniacza i końcówki mocy. Czy zatem mamy do czynienia ze starą szkołą budowania sprzętu audio? Nie do końca, bowiem Trigon jest otwarty na pliki i streaming, czego dowodem jest uniwersalne źródło cyfrowe o nazwie Exxceed Audio Server.

Ostatnie komentarze

  • Marcin

    Na rynku coraz częściej pojawiają się tego typu urządzenia. Parcie na streaming i pliki hi-res jest coraz większy więc rynek reaguje i udostępnia "audio super komputery". Dla mnie problemem niestety pozostaje kwestia cen, które windowane są do absurdalnych pułapów biorąc pod uwagę elementy, z któryc...
    3
Zobacz inne komentarze

Matrix Audio Element I

Matrix Audio Element I

Czasami odnoszę wrażenie, że jednym z ulubionych zajęć miłośników audiofilskiej aparatury jest narzekanie na ceny hi-endowego sprzętu, który przecież z definicji nie jest dla każdego. To trochę tak, jakby pasjonaci motoryzacji zbierali się wieczorem na wielkim parkingu pod zamkniętym supermarketem i, zamiast podziwiać swoje stuningowane Subaru Imprezy i pięknie utrzymane, 40-letnie Mercedesy SL, zgodnym chórem zawodzili, że Maserati MC20 w topowej wersji kosztuje ponad 800000 zł, McLaren 720S - milion złotych więcej, a Lamborghini Aventador - grubo ponad dwie duże bańki. I kto to, panie, tyle da?! Kto w tym kraju, panie, tyle ma?! Ilekroć na portalach społecznościowych puszczamy newsa o hi-endowych kolumnach lub słuchawkach, pierwszy komentarz w tym tonie pojawia się maksymalnie po trzech minutach. Z kolei kiedy na rynku pojawia się coś tańszego, ludzie narzekają, że obudowa brzydka, przednia ścianka plastikowa, gniazd za mało i w ogóle to już nie to, co kiedyś. Najbardziej przechlapane pod tym względem mają fani plików i streamingu. Szukanie szczęścia na rynku wtórnym jest co najmniej ryzykowne, bo - w przeciwieństwie do kolumn, wzmacniaczy czy gramofonów, które tak szybko się nie starzeją - pięcioletnie streamery pachną minioną epoką, a dziesięcioletnie przetworniki mogą nie obsługiwać gęstych formatów. Nowe urządzenia imponują parametrami i wykorzystują kości, o jakich kilka lat temu konstruktorzy mogli co najwyżej pomarzyć. Jeżeli jednak chcielibyśmy kupić markowy odtwarzacz sieciowy, przetwornik lub wzmacniacz słuchawkowy z wejściami cyfrowymi, wracamy do punktu wyjścia, czyli wysokich cen. Ot, Auralic Vega G2.1. Wygląda? Gra? Ma w środku wszystko, czego potrzeba? Nie wątpię. Ale kosztuje 19999 zł. Czy da się taniej? No... Powiedzmy, że można spróbować.

Ostatnie komentarze

  • Piotr

    Mam to urządzenie i całkowicie podzielam tę recenzję (może nieco wyżej oceniłbym stereofonię). Do zastrzeżeń dodałbym bardzo nieprzemyślany projekt wyświetlacza. Jest na nim dużo miejsca, ale tylko lewa połowa jest w miarę sensownie zagospodarowana pokazując próbkowanie (ale już nie głębię bitową) o...
    0
Zobacz inne komentarze

Linn Selekt DSM

Linn Selekt DSM

Linn to jeden z producentów, którzy w skomplikowanym świecie hi-endowego sprzętu audio zdołali wydzielić sobie własną przestrzeń i od wielu, wielu lat funkcjonują w niej bez oglądania się na innych. Szkoccy inżynierowie pozostają wierni pomysłom, które w pierwszej chwili mogą wydawać się oryginalne lub nawet ekscentryczne, ale działają. Szczególnie wtedy, gdy zaakceptujemy ich kilka i zgodzimy się na to, aby wprowadzać firmową filozofię w życie całymi pakietami - od źródła przez amplifikację aż po zestawy głośnikowe. Podobnie jak Naim, Cyrus i kilku innych brytyjskich specjalistów od audiofilskiej elektroniki, Linn zawsze układał swoją ofertę tak, aby zachęcać melomanów do myślenia systemowego - aby zakup pojedynczego urządzenia nie był końcem, lecz początkiem pewnej drogi. Oczywiście, nikt nikogo do niczego nie zmuszał. Szkoci nie mieli w zwyczaju montowania nietypowych gniazd utrudniających lub uniemożliwiających połączenie ich sprzętu z produktami konkurencyjnych marek ani nie blokowali klientów w żaden inny sposób. Zwykle działała tutaj sama świadomość, że w dowolnym momencie możemy ulepszyć swoją wieżę poprzez poddanie któregoś z klocków fabrycznemu upgrade'owi lub dołożenie do zestawu kolejnego pudełka, które zrobi dla nas coś dobrego. Modułowa budowa systemów Linna została wprowadzona już w pierwszym, legendarnym gramofonie tej marki i stała się normą dla wszystkich kolejnych projektów. Dzięki niej klienci mogą budować swoje systemy długofalowo, w sposób przemyślany i - mimo stosunkowo wysokich cen - jak najbardziej opłacalny. Mogłoby się wydawać, że firma, której pierwszym dostępnym komercyjnie produktem był gramofon, będzie broniła wszystkich konserwatywnych pomysłów, a w epoce plików i streamingu okopie się w obozie winylowo-cedekowym, ale tutaj zaskoczenie - Linn był jednym z pierwszych producentów urządzeń audio, którzy całkowicie usunęli ze swojej oferty odtwarzacze CD. W podjęciu tej decyzji pomógł odtwarzacz sieciowy Klimax DS, opracowany z myślą o odtwarzaniu plików w jakości studyjnej. Szkoci twierdzą, że model ten gwarantował jakość dźwięku nieosiągalną dla klasycznych maszyn przystosowanych do obsługi fizycznych nośników. Trzynaście lat temu taka deklaracja wystarczyła, aby zaszokować świat hi-endu i zachęcić wiernych fanów marki do przesiadki na nowe źródło. Dziś plikowa rewolucja jest faktem dokonanym. Do pełni szczęścia brakuje nam już chyba tylko serwisów streamingowych oferujących muzykę w formacie DSD. Sprzęt audio pasujący do tego świata musi nie tylko dobrze grać, ale także łączyć się ze wszystkim, co sobie wymyślimy, elegancko się prezentować i nie zajmować zbyt wiele miejsca. Najlepiej byłoby, gdyby całą filozofię Linna dało się zamknąć w jednym pudełku, które można rozbudować nie zwiększając rozmiarów obudowy. I oto jest - przed nami Selekt DSM.

Bryston BDA-3.14

Bryston BDA-3.14

Podobnie, jak aktorzy specjalizujący się w konkretnych rolach i rzadko wychodzący poza swoją ekranową strefę komfortu, tak i producenci audiofilskiej aparatury mogą dać się zaszufladkować. Mam zresztą wrażenie, że wielu ludziom taka sytuacja odpowiada, bo przyporządkowanie poszczególnym markom "ulubionej" kategorii sprzętu pozwala uprościć skomplikowany świat elektroniki, w którym i tak obowiązują dość luźne zasady, a odsłuch może pogrzebać wszystkie ułożone wcześniej teorie - cenowe, techniczne lub czysto światopoglądowe. Bryston uchodzi za specjalistę od wzmacniaczy. Nie bez powodu, bo w niektórych kręgach piecyki tej marki są przedmiotem kultu. Uchodzą za niezwykle dopracowane i pancerne (co potwierdzają nie tylko karty gwarancyjne wypisywane na dwie dekady od momentu zakupu, ale także relacje niezależnych serwisantów, którzy w wielu wzmacniaczach po takim czasie zastępują większość komponentów nowymi lub rezygnują z wykonania usługi ze względu na marne szanse odratowania urządzenia, podczas gdy w Brystonach operacja zwykle kończy się na profilaktycznej wymianie kilku kondensatorów, czyszczeniu wnętrza i podstawowych regulacjach), a ich brzmienie uchodzi za wybitnie naturalne i doskonale wyważone. Kanadyjczycy nie chcą jednak zamykać się w świecie tranzystorowych końcówek mocy i od dawna oferują swoim klientom inne komponenty hi-fi, takie jak odtwarzacze płyt kompaktowych, przetworniki i transporty cyfrowe, przedwzmacniacze gramofonowe, wzmacniacze słuchawkowe, pasywne i aktywne zestawy głośnikowe, a nawet kondycjonery sieciowe i zasilacze. Bryston doskonale wie jak podzielić system stereo na kilka lub kilkanaście elementów. A czy umie także dostosować się do panujących trendów i umieścić kilka urządzeń w jednej obudowie?

Primare NP5 Prisma

Primare NP5 Prisma

Miłośnicy wysokiej klasy sprzętu audio przyzwyczaili się do rozmów o głośnikach, wzmacniaczach, kablach i gramofonach, a nawet platformach antywibracyjnych czy innych akcesoriach mających mniejszy lub większy wpływ na brzmienie systemu stereo. Coraz częściej tematem numer jeden nie jest jednak sama elektronika, ale oprogramowanie, dzięki któremu możemy w wygodny sposób dostać się do udostępnionych w sieci plików lub potężnych zasobów serwisów streamingowych. Kiedyś audiofile potrafili godzinami dyskutować o wyższości srebrnych interkonektów nad miedzianymi. Bardziej emocjonujących problemów nie było. Dziś po sieci krążą te same pytania - czy dany streamer lub system all-in-one odtwarza pliki DSD, czy ma TIDAL-a i dekodowanie MQA, czy może odtwarzać muzykę w trybie gapless, czy współpracuje z Roonem, czy jest AirPlay i Spotify Connect, czy do firmowej aplikacji można zaimportować playlisty z innych programów... Nie ma się czemu dziwić. Coraz ważniejszą częścią całej tej układanki jest bowiem sposób, w jaki sterujemy danym urządzeniem i łączymy je ze swoim cyfrowym światem. Powoli dochodzimy do momentu, w którym sprzęt audio może być mały lub duży, tranzystorowy lub lampowy, srebrny lub czarny, a nawet prosty i tani lub ekstrawagancki i bardzo kosztowny - nie ma to większego znaczenia w porównaniu z tym, co możemy z nim zrobić i jakie brzmienie uzyskamy na końcu. Producenci audiofilskich gratów starają się za tym wszystkim nadążyć, ale po pierwsze dla większości z nich jest to bardzo trudne (w porównaniu z gigantami, którzy koncentrują się na głośnikach bezprzewodowych i soundbarach, niewielki producent wzmacniaczy zawsze będzie miał pod górkę), a po drugie jest im to trochę na rękę. Dzięki rosnącej roli oprogramowania, komponenty hi-fi szybciej się starzeją, a klienci chcący uzyskać dostęp do nowych rozwiązań muszą wymienić przynajmniej jeden klocek na nowy. Pół biedy jeżeli mówimy o budżetowych streamerach czy amplitunerach, ale jeżeli sprawa dotyczy streamera, wzmacniacza lub systemu all-in-one, na który nie tak dawno wydaliśmy kilka średnich krajowych? No właśnie. Boli.

Auralic Altair G1

Auralic Altair G1

Większość producentów wysokiej klasy sprzętu grającego nie ma wątpliwości, że streamingu muzyki nie można już traktować w kategoriach przyszłości, ale teraźniejszości. Po przedłużającym się okresie niepewności, montowania we wzmacniaczach i odtwarzaczach płyt kompaktowych pojedynczych gniazd cyfrowych, czekania na rozwój wydarzeń na rynku muzycznym i śledzenia sytuacji z plikami wysokiej rozdzielczości, sprawy nagle nabrały tempa. Specjaliści od elektroniki audio obserwowali się nawzajem niczym żołnierze przesiadujący w okopach, a tymczasem melomani sami dokonali wyboru, w czym wsparły ich firmy, o których nikt wcześniej nie słyszał. Pojawiły się nie wiadomo skąd, nastawiły swój celownik na audiofilów szukających najnowocześniejszych rozwiązań i wyprzedziły starych wyjadaczy z dużą prędkością. Nie oglądają się za siebie, bo nie muszą. Nie lawirują między dwoma lub trzema światami, chcą przypodobać się jednocześnie miłośnikom płyt kompaktowych, winyli i streamerów. Odważnie idą do przodu, zawsze jako pierwsi testują i udostępniają swoim klientom nowe rozwiązania, szybko adaptują się do zmian, konsekwentnie rozwijają swoje produkty i dbają o oprogramowanie, które dla użytkowników jest dzisiaj tak samo ważne, jak sam sprzęt. Niektórzy zaczynali od urządzeń z niższej półki, natomiast inni od samego początku stawiali na wysoką jakość, dochodząc do źródeł hi-endowych. Takich, których zazdrości im nawet znacznie starsza, bardziej utytułowana i bogatsza konkurencja. Jedną z takich firm jest Auralic. W jego ofercie do pewnego momentu ciężko się było połapać. Poszczególne modele miały różne rozmiary i kształty, różniły się możliwościami i wyposażeniem. Można tu było znaleźć mały streamer, duży streamer, nowszy streamer, przetwornik, streamer z przedwzmacniaczem... Dziś po tym zamieszaniu praktycznie nie ma śladu. Teraz w katalogu znajdziemy tylko dwie serie - niższą G1 i wyższą G2. Ta druga to totalny odlot. Hi-end pełną gębą. Urządzenia należące do linii G1 na pierwszy rzut oka wyglądają natomiast niewiele gorzej, ale są znacznie, znacznie tańsze. A do streamera Aries G1 i przetwornika z funkcjami strumieniowymi Vega G1 dołączył właśnie model, na którego powrót czekało wielu fanów Auralica. Przed nami Altair G1.

Ostatnie komentarze

  • Piotr

    Do funkcjonalności Altair G1 producent dodał możliwość ripowania płyt CD na dysk (wewnętrzny lub zewnętrzny), to fajna opcja, zwiększająca atrakcyjność tego urządzania. Ja zdecydowałem się zostawić u siebie Altair G1 - dla mnie to centrum mojego systemu stereo.
    0
Zobacz inne komentarze

Auralic Aries G2

Auralic Aries G2

Kiedy niespełna czterdzieści lat temu zaprezentowano światu płytę kompaktową, uważni obserwatorzy i specjaliści z branży audio wiedzieli już, że kryje się za tym coś więcej, niż tylko wygodniejszy, mniejszy i bardziej nowoczesny nośnik. W czasach, gdy niektórzy mieli jeszcze w domach lampowe telewizory i radioodbiorniki, maleńkie, twarde dyski mieniące się wszystkimi barwami tęczy rzeczywiście wyglądały jak wytwór cywilizacji pozaziemskiej. Normalnych użytkowników nie interesowały szczegóły techniczne, ale sam fakt, że cedeki rozwiązywały wiele problemów, z którymi melomani musieli do tej pory mierzyć się każdego dnia. Nieporęczne koperty i trzaski towarzyszące odczytowi winylowych krążków miały odejść w niepamięć. Podobnie, jak cały rytuał przedmuchiwania igły, wycierania płyty, nastawiania ramienia na wybraną ścieżkę czy wstawania z fotela i przekładania czarnego placka na drugą stronę. Zafascynowani wygodą korzystania z kompaktów, wkrótce mieliśmy także zapomnieć o przegrywaniu kaset, problemach z magnetofonami wciągającymi ulubione taśmy czy przewijaniu ich za pomocą kanciastego ołówka. Wprowadzony w 1982 roku format dał nam zupełnie nowe możliwości. Zmiana utworu była natychmiastowa. Trzasków - przy zachowaniu minimalnej higieny, aby płyty się nie porysowały - brak. Niewielkie krążki można było zabrać ze sobą wszędzie, także dzięki odtwarzaczom przenośnym. Pod grubą warstwą zmiany codziennych przyzwyczajeń, kryła się jednak zmiana najważniejsza, czysto techniczna. Od tej pory, cały proces nagrywania, szeroko pojętej obróbki i odtwarzania, a wkrótce także dystrybucji muzyki, miał się odbywać na drodze cyfrowej. Zresztą, nie tylko muzyki...

Ostatnie komentarze

  • Piotr

    Zachęcająca recenzja. A czy urządzenie to obsługuje standard HDCD? Mam odtwarzacz CD, który ma wyjście cyfrowe do ewentualnego wykorzystania.
    0
Zobacz inne komentarze

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
NAD C389

NAD C389

NAD (New Acoustic Dimension) to jedna z firm, które od samego początku umiejętnie łączyły innowacje i czysto naukowe podejście do tematu ze wspaniałym zmysłem biznesowym i wyczuciem sytuacji na rynku....

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal...

Lyngdorf FR-2

Lyngdorf FR-2

Kim jest Peter Lyngdorf? Genialnym inżynierem, czy może raczej wizjonerem i utalentowanym przedsiębiorcą? Tego nie podejmuję się rozsądzać, ale jedno jest pewne - facet nie lubi się nudzić i wspiera...

Bannery boczne

Komentarze

a.s.
Nasz zmysł słuchu nie ma "liniowej charakterystyki przetwarzania". Sygnały o takim samym natężeniu, ale o różnej częstotliwości, wywołują wrażenia różnej głośno...
Rafał
Witam. Posiadam głośniki 120 Club od JBL i te 12 godzin nie wiem na jakiej mocy jest. Podłączyliśmy konsole kablami i dwa głośniki ze sobą też na kable i nieste...
Piotr
Wiem, że o switche można się kłócić tak jak o kable, generalnie nie jestem hejterem różnych niekonwencjonalnych urządzeń audio ale polecam taki eksperyment: w t...
stereolife
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Obywatel GC
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...

Płyty

Newsy

Tech Corner

Praktyczny przewodnik po klasach pracy wzmacniaczy audio

Praktyczny przewodnik po klasach pracy wzmacniaczy audio

Czym powinien kierować się miłośnik sprzętu audio przy wyborze wzmacniacza? Gdyby na tak postawione pytanie można było udzielić prostej i zwięzłej odpowiedzi, pewnie nikt nie zawracałby sobie głowy testami i odsłuchami. Przyjmijmy jednak, że mamy już pewne rozeznanie w temacie, a z długiej listy dostępnych na rynku modeli chcemy wybrać...

Nowości ze świata

  • Triangle Electroacoustique is one of the oldest French loudspeaker manufacturers. Although the latest anniversary models, still available for sale, were introduced on the occasion of the company's fortieth birthday, at this point we are already halfway to another round anniversary...

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

Prezentacje

Ponad sto lat szlifowania - Dual

Ponad sto lat szlifowania - Dual

Dual to jedna z marek, do których audiofile, a w szczególności miłośnicy czarnych płyt, odnoszą się z wielkim szacunkiem. Ma to swoje uzasadnienie. Niemiecka manufaktura wydała na świat tyle znakomitych gramofonów, że aż ciężko je policzyć. Dobrze zachowana szlifierka tej marki to sprzęt, który po renowacji można bez kompleksów podłączyć...

Poradniki

Listy

Galerie

Dyskografie

Wywiady

Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z...

Popularne artykuły

Vintage

Sony STR 7055A

Sony STR 7055A

Amplituner stereofoniczny STR 7055A to jeden z większych komercyjnych hitów w historii japońskiej firmy, przynajmniej jeśli chodzi o rynek sprzętu...

Słownik

Poprzedni Następny

WAV

Format zapisu dźwięku cyfrowego zapoczątkowany przez koncerny Microsoft i IBM. Pliki mogą zawierać zarówno zapis skompresowany, jak i nieskompresowany, choć najczęściej spotykamy pliki nieskompresowane, zapisane w postaci PCM, a więc...

Cytaty

ClaudeDebussy.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.