Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Sennheiser HD 620S

Sennheiser HD 620S

Odkąd pamiętam, Sennheiser był dla mnie jednym z niekwestionowanych liderów w segmencie słuchawek. Nie wszystkie modele, z którymi miałem do czynienia, można było nazwać wybitnymi, ale logo niemieckiej firmy było i wciąż jest gwarancją pewnego poziomu - tego, że nawet jeśli pewne elementy danego produktu spodobają nam się bardziej, a inne mniej, to w ogólnym rozrachunku lipy nie będzie. Odnoszę wrażenie, że dla wielu klientów - szczególnie tych, którzy sparzyli się na tańszych nausznikach - owa gwarancja uzyskania co najmniej dobrego efektu stała się kluczowa. Za produktami większości rywali, jakkolwiek udane by nie były, jednak nie stoi tyle lat doświadczenia. W pewnym momencie Sennheiser zaczął delikatnie tracić impet. Konkurencja uciekała mu na wielu frontach. Spragnieni ekstremalnych doznań audiofile coraz częściej wybierali hi-endowe modele planarne i kilkukrotnie droższe od "osiemsetek" nauszniki dynamiczne. Masowemu odbiorcy szukającemu przyzwoitych słuchawek bezprzewodowych Niemcy mieli do zaoferowania tylko kilka, a nie kilkadziesiąt różnych modeli. Co prawda każdy z nich był na tyle udany i przemyślany, że sztuczne zapychanie katalogu nie miało sensu, ale logika to jedno, a prawa rynku - drugie. Trzy lata temu konsumencki dział Sennheisera został przejęty przez szwajcarską firmę Sonova, specjalizującą się w produkcji aparatów słuchowych. Początkowo obawiałem się, że to już będzie równia pochyła, a nowy właściciel ze znanej nam manufaktury zrobi wydmuszkę, wykorzystując jej legendę do sprzedawania chłamu produkowanego w dalekowschodnich fabrykach. Na szczęście tak nie stało. Ba! Obecnie coraz częściej myślę, że kolejne posunięcia Sennheisera są słuszne, choć odważne. Jeżeli chcecie wiedzieć, o co mi chodzi, wprowadzone właśnie na rynek HD 620S są idealnym pretekstem do omówienia tego zjawiska, bo to, co wyróżnia Sennheisera na tle konkurencji, skupia się w nich jak w soczewce.

HD 620S to przewodowe słuchawki zamknięte, które kosztują 1499 zł. Tylko w tym jednym zdaniu mogę wskazać trzy rzeczy, które zarówno na tle poczynań konkurencji, jak i wcześniejszych nowości Sennheisera, są wyjątkowe i na kilometr pachną próbą wyłamania się z obowiązujących schematów, wytyczenia nowej ścieżki rozwoju. Sprawa numer jeden to oczywiście obecność kabla. Jeżeli nie śledzicie rynku zbyt uważnie, możecie nie być świadomi tego, że w dzisiejszych czasach jakieś, szacując bardzo ostrożnie, trzy czwarte słuchawkowych nowości to nauszniki lub dokanałówki wykorzystujące technologię Bluetooth. Jest to oczywiście spowodowane tym, że dla przeciętnego użytkownika źródłem numer jeden jest smartfon, a dalsze miejsca, jeśli w ogóle istnieją, zajmują takie urządzenia jak tablet, laptop albo telewizor. Technologiczny wyścig zbrojeń sprawił, że wielu ludzi, biorąc do ręki jakiekolwiek słuchawki przewodowe, nie miałoby ich do czego podłączyć. Tylko czy rzeczywiście modele bezprzewodowe są tak wygodne, że posiadanie nauszników z kablem nie ma sensu? Tu zdania są podzielone. Pal licho jakość dźwięku, bo nie każdy jest audiofilem, ale konieczność ciągłego ładowania, kompatybilność z nowymi kodekami, szybkie zużycie materiałów mających kontakt ze skórą, awaryjność i ograniczone możliwości naprawy - w tych obszarach pojawiły się wątpliwości. Często na tyle duże, że niektórzy są już zmęczeni szukaniem rozwiązania.

Sprawa numer dwa - HD 620S mają konstrukcję zamkniętą. Nie jest to oczywiście żadna nowość, ale Sennheiser przyzwyczaił nas do tego, że z jakiegoś powodu stawia na modele otwarte. Tymczasem dla niektórych melomanów kupno takich słuchawek jest z definicji pozbawione sensu, bo potrzebują oni sprzętu umożliwiającego odcięcie się od otoczenia. Wreszcie ktoś ich posłuchał. No i wreszcie sprawa numer trzy - cena. To, czy jest uczciwa, czy nie, okaże się pod koniec testu, gdy wszystko sobie sprawdzimy, ale najważniejsze wydaje się to, że HD 620S są osiągalne. Nie są kolejnym produktem, którego cena wzięła się z kosmosu. Jeżeli kogoś stać na iPhone'a, to stać go również na nowe Sennheisery. Przy odrobinie szczęścia lub samozaparcia będzie sobie mógł na nie pozwolić nawet przeciętny student. Wystarczy dodać do nich niewielki przetwornik, aby stworzyć biurkowy lub mobilny system audio, spokojnie mieszcząc się w najniższej krajowej.

"Społeczność hi-fi domagała się słuchawek oferujących najlepsze cechy naszej serii 600, a jednocześnie izolujących od czynników rozpraszających w pracy, w domu czy gdzieś indziej. HD 620S nie tylko spełniają tę obietnicę, lecz także ich wciągający dźwięk i doskonała reakcja impulsowa sprawiają, że jest to wyjątkowe doświadczenie słuchowe w każdej sytuacji, w której liczy się wyższy poziom wydajności." - powiedział kierownik produktu audiofilskiego Sennheisera, Jermo Koehnke. W teorii brzmi to wspaniale, a jak jest w rzeczywistości?

Sennheiser HD 620S

Wygląd i funkcjonalność

Słuchawki otrzymujemy w tekturowym pudełku o standardowych gabarytach. Oprócz dania głównego znajdziemy w nim tylko przewód o długości 1,8 m, zakończony wtyczką 3,5 mm, przykręcany adapter na 6,35 mm i płócienny woreczek ze ściągaczem. Szkoda, że w budżecie nie zmieściło się twarde etui, bo czarny worek nie zabezpieczy słuchawek przed uszkodzeniem, gdybyśmy chcieli zabrać je w podróż lub nawet wsadzić do plecaka. Jedynym uzasadnieniem takiego postępowania jest cięcie kosztów, do czego zresztą coraz więcej firm stara się nas przyzwyczaić. Telefon bez ładowarki w zestawie? To już przerabialiśmy. Konieczność opłacenia subskrypcji, aby móc skorzystać z podgrzewania foteli lub kamery cofania w samochodzie? Podobno niebawem i to nas wszystkich czeka. Większość z nas lubi jednak małe, praktyczne prezenty. Moment wyjęcia nowego sprzętu z opakowania mógłby być dzięki nim jeszcze przyjemniejszy. Wyobrażam sobie, że w przypadku tak potężnej firmy sprowadza się to do decyzji, czy do nowych słuchawek dorzucić taki oto woreczek za pół euro w hurcie, czy może zamykany na suwak futerał za dwa pięćdziesiąt. Ech...

Humor z pewnością poprawi nam się, gdy weźmiemy do ręki same nauszniki. Powiem krótko - w tej cenie robią nieprawdopodobne wrażenie. Spodziewałem się, że będzie to plastikowa zabawka, przypominająca typowe słuchawki bezprzewodowe, a tymczasem wszystko wskazuje na to, że HD 620S to kawał porządnego sprzętu. Chciałoby się powiedzieć, że mamy do czynienia z produktem utrzymanym w starym, dobrym stylu i zaprojektowanym zgodnie ze standardami sprzed kilkudziesięciu lat, gdy nie oszczędzało się na materiałach. Opisywane nauszniki są przede wszystkim znacznie cięższe, niż można było się spodziewać, patrząc na udostępnione przez producenta zdjęcia. Co więcej, wiele elementów, w tym pokrywy muszli czy pałąk, wykonano z metalu, natomiast tam, gdzie mamy tworzywo sztuczne, jest ono twarde, grube i doskonale spasowane. Wiecie, jakie miałem skojarzenie, gdy wyjąłem HD 620S z pudełka i założyłem je na głowę? Może będzie ono trochę na wyrost, ale przypomniała mi się przejażdżka Mercedesem W123, czyli słynną "beczką". To jedno z tych aut, gdzie wszystko jest zrobione z dużym zapasem. Może nie zawsze finezyjnie, w podstawowych wersjach wyposażenia miejscami nawet dość spartańsko, ale czego by się człowiek nie dotknął, było zrobione tak, żeby przeżyć nas wszystkich. Taki Mercedes, a dokładnie wersja 200D z 1977 roku, figuruje w bazie CEPiK jako samochód osobowy z najwyższym zarejestrowanym przebiegiem w Polsce, wynoszącym 2687136 km. Nie wiem, jaki jest słuchawkowy odpowiednik takiego przebiegu, ale mam wrażenie, że w odpowiednich rękach HD 620S przejadą naprawdę dużo.

Długoletnie doświadczenie Sennheisera w produkcji słuchawek, także tych skierowanych do profesjonalistów, wychodzi na jaw, gdy przyjrzymy się niektórym detalom. Być może niektórzy klienci nie zwracają na to uwagi, ale moim zdaniem to nie przypadek, że wiele elementów opisywanych nauszników, abstrahując od ogólnego wrażenia solidności wykonania, sprawia wrażenie przemyślanych i dopracowanych. HD 620S są przede wszystkim bardzo wygodne. Duże nauszniki swobodnie obejmują uszy, wykończono je bardzo przyjemną w dotyku ekoskórą, a choć efekt zamknięcia głowy w osobnej przestrzeni jest wyraźny, skóra nie poci się jakoś błyskawicznie. W porządku, do pracy przy komputerze w upalny dzień nie byłby to mój pierwszy wybór, ale w dniu, w którym piszę te słowa, za oknem jest 22-23 stopnie i nie czuję potrzeby zdejmowania nauszników co pół godziny, aby przewietrzyć głowę. Zakres regulacji pałąka jest wystarczający, a poduszka po jego wewnętrznej stronie jest gruba i miękka, podobnie jak pady. Muszle mają za to ograniczoną swobodę ruchów, ale mimo to słuchawki leżały na mojej głowie świetnie i błyskawicznie się do niej dopasowywały po każdym założeniu. Niewykluczone, że brak możliwości złożenia konstrukcji na płasko jest jednym z czynników, które sprawiają, że HD 620S wydają się tak pancerne, a my nie mamy wrażenia obcowania z plastikową, klekoczącą i skrzypiącą przy każdym ruchu zabawką. Skoro już poruszyłem tę kwestię, to powiem tylko, że dawno nie miałem przyjemności testować słuchawek, które byłyby tak ciche. Nawet przy potrząsaniu głową czy symulowaniu różnych akrobacji na fotelu do moich uszu dochodził jedynie cichy szelest przesuwającego się po ubraniach kabla. Izolację od hałasów otoczenia również oceniam wysoko. Co prawda nie jest to poziom najlepszych modeli bezprzewodowych z systemem ANC, ale jest naprawdę blisko.

Dołączony do słuchawek przewód ma nietypową długość, która powinna wystarczyć nam w warunkach domowych (no, może za wyjątkiem sytuacji, w której chcemy wpiąć słuchawki do amplitunera, a następnie usiąść na oddalonej od niego o trzy metry sofie), a jeśli ktoś zechce wykorzystać "sześćset dwudziestki" również jako sprzęt mobilny, wystarczy zawinąć przewód kilka razy, aby miał idealną długość. Producent najwyraźniej przewidział taki wariant, ponieważ umieścił na kablu małą opaskę rzepową. Jasne, nie jest to tak dobre rozwiązanie jak dwa przewody do różnych zastosowań, ale jeżeli najpierw pracujemy przy komputerze, a później chcemy wyjść na zewnątrz i korzystać ze słuchawek na spacerze lub podczas podróży komunikacją miejską, musimy mieć ten drugi przewód w pogotowiu. Na pewno przyjdzie taki dzień, że o nim zapomnimy albo wręcz gdzieś nam się zawieruszy. Mając jeden, raczej nie musimy się o to martwić, bo prawdopodobnie cały czas będzie on podpięty do nauszników, a taki zestaw już zdecydowanie trudniej zgubić. Końcówka przewodu oraz gniazdo w lewym nauszniku są skonstruowane tak, aby umożliwić nam zablokowanie wtyczki przez jej delikatne obrócenie. Nie jest to jednak obowiązkowe, bo wtyczka wchodzi w gniazdo cała również bez blokady. I tutaj znów widać doświadczenie Sennheisera, bo jedni użytkownicy lubią mieć wszystko spięte na sztywno, a inni wolą nie blokować kabla, wychodząc z założenia, że gdybyśmy przypadkowo mocniej go szarpnęli, to lepiej, jeśli się rozłączy, niż gdyby miał zerwać nam nauszniki z głowy lub ściągnąć z biurka przetwornik, do którego słuchawki będą podłączone.

Symbol testowanego modelu oraz jego przynależność do serii HD 600 sugerują, że jest to jakaś budżetowa, okrojona wersja nauszników, które już doskonale znamy, takich jak chociażby HD 660S2, ale kształt konstrukcji wyraźnie nawiązuje do serii HD 500, a 42-mm przetworniki są zupełnie nowe.

HD 620S zrobiły na mnie naprawdę świetne wrażenie. Przystępując do testu, spodziewałem się, że będą mocno zalatywały taniochą, ale już pierwszego dnia zmieniłem zdanie. Teraz wydaje mi się, że to słuchawki na lata i nie zdziwiłbym się, gdyby zainteresowali się nimi nie tylko audiofile, ale również profesjonaliści. To po prostu kawał porządnego sprzętu, który powinien wytrzymać nawet trudy pracy w reżyserkach i studiach nagraniowych. Zastanawiam się nawet, czy nie jest to taki odwet konsumenckiego działu Sennheisera za HD 490 PRO (aby zrozumieć tę historię, musicie zapoznać się z testem wspomnianego modelu, do czego serdecznie zapraszam). Co ciekawe, symbol testowanego modelu oraz jego przynależność do serii HD 600 sugerują, że jest to jakaś budżetowa, okrojona wersja nauszników, które już doskonale znamy, takich jak chociażby HD 660S2, ale kształt konstrukcji wyraźnie nawiązuje do serii HD 500, a 42-mm przetworniki są zupełnie nowe. Niemcy twierdzą, że zaprojektowano je tak, aby brzmienie - mimo zamkniętych muszli - było otwarte i swobodne. Zupełnie jakby chcieli potwierdzić, że nie stali się zwolennikami modeli zamkniętych, a jedynie zaczęli dostrzegać potrzebę wprowadzania ich do swojej oferty, starając się utrzymać charakter dźwięku, z którego znane są ich słuchawki otwarte. Jeśli chodzi o minusy, dostrzegam tylko jeden - poduszki w samych muszlach można zdemontować, w związku z czym w przyszłości będzie istniała możliwość ich wymiany, jeśli się zużyją, natomiast miękkie obicie pałąka jest wklejane i jeśli tu coś nam się stanie, nic na to nie poradzimy. Po tygodniu testowania nie jestem w stanie powiedzieć, czy zastosowane tu poduszki zaczną się marszczyć, przecierać i pruć, ale byłoby miło, gdyby wszystkie się odpinały. W modelu HD 490 PRO było to rozwiązane idealnie, a tutaj jest tylko dobrze.

Sennheiser HD 620S

Brzmienie

Z tego, co mi wiadomo, jestem pierwszym polskim dziennikarzem, któremu umożliwiono przetestowanie nowych Sennheiserów, jednak spora grupa ekspertów z całego świata miała już okazję się z nimi zapoznać, między innymi podczas wystawy High End w Monachium, gdzie HD 620S miały swoją premierę. Ich komentarze są z reguły pozytywne, ale z pewnym małym zastrzeżeniem, ponieważ brzmienie tych słuchawek ma być dość charakterystyczne - wyraziste, bezpośrednie, chwilami nawet bezkompromisowe. Czytając te opinie, tylko się ucieszyłem. Gdyby okazały się prawdziwe, po pierwsze byłoby to zgodne ze specyfiką, do jakiej przyzwyczaiły mnie najlepsze modele tej marki, a po drugie oznaczałoby, że nie mamy do czynienia z kolejnymi słuchawkami nastrojonymi pod tak zwanego szerokiego odbiorcę, czyli neutralnymi, bezpiecznymi, może nawet do bólu nijakimi. Jeśli mam być szczery, takich produktów mamy już na pęczki i niezmiernie cieszy mnie każde urządzenie, które jest jakieś. Może grać ciepło i przyjemnie, może być muzycznym terminatorem rozbijającym nagrania na atomy, ale niech reprezentuje sobą coś więcej niż "no, gra". Sennheiser czasami też proponuje nam słuchawki o równym, neutralnym, asekuracyjnym brzmieniu, ale najciekawsze modele - te, które obrosły legendą - nie należały do tej grupy. One również były jakieś i choć nie podobają się każdemu, mają swoich wiernych fanów.

Nie mam wątpliwości, że w brzmieniu HD 620S także spora grupa melomanów od razu się zakocha. Znalezione w sieci opinie dotyczące charakteru ich brzmienia potwierdziły się niemal w stu procentach. Nowe Sennheisery nie pierniczą się w tańcu, prezentując swoje atuty już od pierwszych sekund odsłuchu i grając z nami w otwarte karty. Grają szybko, czysto, przejrzyście i dynamicznie, co moim zdaniem nawiązuje nie tylko do kultowego modelu HD 600, ale też do stworzonych z myślą o zawodowcach HD 490 PRO. Pod względem ogólnej jakości przekazu zdecydowanie bliżej im do tych drugich. Można nawet powiedzieć, że nie tylko między tymi modelami, ale także między dwoma odpowiedzialnymi za ich stworzenie, zupełnie niezależnymi od siebie i mającymi różnych właścicieli działami niemieckiej firmy, wywiązała się bratobójcza walka. Dział profesjonalny wypuścił na rynek HD 490 PRO, które mają budowę otwartą i prawdę mówiąc, pod wieloma względami są idealnymi słuchawkami dla wymagającego audiofila, który nie ma ochoty wydawać na sprzęt dziesiątek tysięcy złotych. Teraz dział konsumencki przypuścił kontratak, dając nam zamknięte nauszniki grające tak, że niejeden profesjonalista pokiwa głową z uznaniem, a może nawet dojdzie do wniosku, że musi je sobie sprawić. Wszystko jest tutaj podane jak na srebrnej tacy, nawet na dalszych planach. Jeżeli uwielbiacie analizować nagrania lub zwyczajnie chłonąć muzykę w całości, ze wszystkimi niuansami, być może właśnie znaleźliście najlepsze słuchawki zamknięte do 2000-4000 zł. Piszę to z pełną odpowiedzialnością, bo podobnie jak HD 490 PRO, HD 620S pod wieloma względami wybijają się wysoko ponad swój przedział cenowy. Poziom nasycenia dźwięku mikrodetalami, poczucie jego namacalności i realizmu to coś, co trudno będzie powtórzyć konkurencyjnym słuchawkom kosztującym mniej niż 1500 zł. Jeśli macie ochotę, możecie podjąć się tego wyzwania i takowych poszukać, ale z góry uprzedzam, że nie będzie to łatwa misja.

Dla mnie o wiele ważniejsze jest co innego - czy za tę ponadprzeciętną przejrzystość trzeba zapłacić wysoką cenę, ale nie w złotówkach? Innymi słowy, czy brzmienie nowych Sennheiserów jest jasne jak blask słońca po wyjściu z kina, kwaśne niczym ogórki kiszone produkcji mojej teściowej i agresywne jak niektóre spoty wyborcze na YouTubie? Na szczęście nie do końca. W porządku, HD 620S nie są audiofilskim odpowiednikiem pluszowej przytulanki, a jeśli ich priorytetem jest muzykalność, to tylko w sensie możliwości odkrywania dobrze znanych utworów na nowo, a nie rozkoszowania się barwą wokali czy mięsistością niskich tonów. Niemieccy inżynierowie doskonale wiedzą jednak, gdzie należy postawić granicę, aby odsłuch nie przerodził się w nieprzyjemne, męczące doświadczenie. "Sześćset dwudziestki" czasami na tej linii balansują, ale nie przekraczają jej tylko po to, aby sprawić nam fizyczny ból lub udowodnić, że przed niczym się nie cofną. Mogą za to zostać do tego zmuszone przez artystów i realizatorów nagrania. Ich potknięcia zostaną wyłapane i naświetlone błyskawicznie. Wszelkie objawy rozjaśnienia, suchości i muzycznego niechlujstwa, jakim pozwolimy prześlizgnąć się na naszą playlistę, odbiją nam się czkawką. Jeśli natomiast przyłożymy się do selekcji repertuaru - nie twierdzę, że mają to być wyłącznie audiofilskie samplery, ale niech to będą nagrania przynajmniej na trójkę z plusem - czekają nas same dobre wiadomości. Nowym Sennheiserom nie potrzeba zbyt wiele, aby pokazały nam dźwięk, którym autentycznie można się rozkoszować, włączając ten sam kawałek raz po raz i wsłuchując się w bogactwo detali, szczególnie w zakresie średnich i wysokich tonów. Co ciekawe, bas również potrafi przyłożyć i schodzi tam, gdzie powinien, ale producent postawił tu na tempo, rytm i czytelność. HD 620S nie przygniotą nas ścianą dźwięku i subwooferowymi pomrukami, gdy nagranie nie da im ku temu podstaw, za to śledzenie poczynań basistów jest dzięki nim dziecinnie łatwe. Nie tylko z odsłuchów porównawczych, ale także z udostępnionych przez producenta wykresów wynika, że HD 620S mają zdecydowanie więcej basu niż HD 600. Trudno jednak skoncentrować się na niskich tonach, kiedy w wyższych rejonach pasma dzieje się tak wiele.

Nowe Sennheisery nie pompują dźwięku do wnętrza naszej czaszki, budując przekonującą i doskonale wypełnioną scenę stereo trochę na takich zasadach, jak odbywa się to w pełnowymiarowym systemie hi-fi. Część wydarzeń rozgrywa się między uszami słuchacza, a część tuż obok lub przed jego głową.

Na koniec zostawiłem sobie prawdziwą wisienkę na torcie - przestrzeń. W tej dziedzinie zapewnienia producenta sprawdziły się co do joty, ponieważ HD 620S naprawdę oferują wrażenia porównywalne do tych, jakich moglibyśmy się spodziewać po dobrych lub nawet bardzo dobrych słuchawkach otwartych. Nie wiem, czy wynika to z materiału użytego do budowy muszli, czy z tego, że przetworniki zostały w owych muszlach osadzone w sprytny sposób, z przodu i pod kątem w stosunku do uszu, ale efekt jest godny podziwu. Nowe Sennheisery nie pompują dźwięku do wnętrza naszej czaszki, budując przekonującą i doskonale wypełnioną scenę stereo trochę na takich zasadach, jak odbywa się to w pełnowymiarowym systemie hi-fi. Część wydarzeń rozgrywa się między uszami słuchacza, a część tuż obok lub przed jego głową. Natychmiast przypomniał mi się test planarnych słuchawek Final Audio Design D7000, których konstruktorzy również skupili się na przestrzeni, uciekając od słuchawkowych stereotypów tak daleko, jak to tylko możliwe. HD 620S może aż tak bezkompromisowe nie są, ale w zdecydowanie wyróżniają się na tle innych nauszników o budowie zamkniętej. Wygląda na to, że to już jakiś trend. Zupełnie jakby klienci mieli już dosyć sprzętu, który izoluje ich od dźwięków otoczenia, ale jednocześnie sprawia, że muzyka przypomina maleńką gumową kulkę wstrzeloną w sam środek mózgu. Sennheisery pozwalają nam odciąć się od świata, ale nie tak, że naszą jedyną opcją jest wejście do szafy pancernej, gdzie będziemy mogli oglądać filmy i seriale na smartfonie. Tutaj przypomina to raczej zamknięcie okna w domu. Ograniczamy dobiegający zza niego hałas, ale wciąż możemy wstać, rozprostować nogi, zrobić sobie kawę i obejrzeć film na telewizorze. Innymi słowy, życie toczy się zupełnie normalnie. Przestrzeń "sześćset dwudziestek" też jest normalna i nie odbiega od tego, co prezentują wysokiej klasy słuchawki otwarte. Korzyść jest jednak oczywista, a dla niektórych użytkowników wręcz kluczowa. Podsumowując, jeśli myśleliście o HD 490 PRO, ale nie kupiliście ich, bo nie izolują słuchacza od otoczenia i odwrotnie, musicie wypróbować HD 620S.

Sennheiser HD 620S

Sennheiser HD 620S

Sennheiser HD 620S

Sennheiser HD 620S

Budowa i parametry

Sennheiser HD 620S to zamknięte słuchawki wokółuszne, których sercem są przetworniki dynamiczne o średnicy 42 mm (z membraną o średnicy 38 mm), wyprodukowane w fabryce przetworników marki Sennheiser w Tullamore, w Irlandii. Dzięki wysokiemu współczynnikowi tłumienia 150-omowa aluminiowa cewka drgająca wyróżnia się szybkimi stanami przejściowymi, zapewniając mocną dynamikę w całym spektrum częstotliwości. HD 620S bazują na konstrukcji, uwielbianej przez audiofilów, graczy i streamerów ze względu na długotrwały komfort noszenia. Mowa tu o modelach z serii HD 500. Metalowe elementy, z których najważniejsze są pokrywy muszli, nie tylko dobrze wyglądają, ale przede wszystkim służą celom akustycznym. Producent twierdzi, że stalowa płyta zamykająca przetwornik jest skutecznym izolatorem, który niweluje wewnętrzne odbicia, zakłócające czystość sygnału akustycznego. Konstrukcja przetwornika sprzyja swobodnemu przepływowi powietrza, odwzorowując zachowanie przetworników otwartego typu, jednocześnie odtwarzając obrazowanie doskonałej konfiguracji głośników w profesjonalnie dostrojonym pomieszczeniu. Kabel o długości 1,8 m zakończony jest wtyczką stereo 3,5 mm. W zestawie znajduje się także nakręcany adapter na jack 6,3 mm. Za jakiś czas w sprzedaży ma się także pojawić opcjonalny kabel symetryczny z wtykiem 4,4 mm. Wtyk po stronie słuchawek jest standardowy dla wielu modeli Sennheisera, co daje użytkownikowi wiele możliwości wyboru akcesoriów wśród zamienników, w tym kable o różnych długościach czy ze zintegrowanym mikrofonem. Jeśli chodzi o parametry, warto wspomnieć o masie. HD 620S bez kabla ważą bowiem 326 g. To dużo, ale na szczęście nie na tyle, aby po dłuższym odsłuchu bolała nas szyja. Poza tym teraz wiadomo już, że wrażenie obcowania z solidnie wykonanym produktem nie bierze się znikąd.

Werdykt

Sennheiser znów zaskakuje, chociaż... czy aby na pewno? W końcu do wysokiego poziomu jakościowego prezentowanego przez słuchawki tej marki zdążyliśmy się już przyzwyczaić, a po doświadczeniach z takimi modelami jak HD 660S2 czy HD 490 PRO wybitnie dobre, uciekające konkurencji brzmienie również nie powinno nikogo dziwić. Ostatecznie zatem największym zaskoczeniem jest to, o czym wiadomo było od początku - fakt, że Niemcy zaproponowali nam zamknięte, przewodowe słuchawki wokółuszne, które sprawdzą się zarówno w domu, jak i poza nim, a może nawet, ze względu na szybkie, dynamiczne, przejrzyste, chwilami dość bezkompromisowe brzmienie, zostaną zauważone i docenione przez profesjonalistów. Mając na uwadze rynkowe trendy, HD 620S to produkt jakby trochę nie na czasie. Nie tylko dlatego, że są to klasyczne nauszniki przewodowe, ale również dlatego, że kosztują 1499, a nie na przykład 4999 lub 12999 zł. Z grzeczności nie będę jednak na to narzekał ani nie wystosuję do Sennheisera propozycji przeliczenia kwot podanych w katalogu na bardziej "dzisiejsze". Jak ktoś chce sprzedawać fajne, dopracowane, audiofilskie słuchawki w cenie budżetowego smartfona, to jego sprawa.

Sennheiser HD 620S

Dane techniczne

Typ słuchawek: zamknięte, wokółuszne, dynamiczne
Pasmo przenoszenia: 5 Hz - 30 kHz
Przetworniki: 42 mm
Poziom ciśnienia akustycznego (SPL): 110 dB
Impedancja: 150 Ω
Zniekształcenia: 0,05%
Przewody: Jack 3,5 mm + przejściówka na 6,3 mm
Masa: 326 g (bez przewodu)
Cena: 1499 zł

Sprzęt do testu dostarczyła firma Aplauz. W artykule wykorzystano zdjęcia udostępnione przez firmę Sennheiser.

Równowaga tonalna
RownowagaStartRownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga3Rownowaga4Rownowaga5Rownowaga5Rownowaga4RownowagaStop

Dynamika
Poziomy7

Rozdzielczość
Poziomy8

Barwa dźwięku
Barwa4

Szybkość
Poziomy7

Spójność
Poziomy6

Muzykalność
Poziomy7

Szerokość sceny stereo
SzerokoscStereo2

Jakość wykonania
Poziomy7

Funkcjonalność
Poziomy7

Tłumienie hałasu
Poziomy6

Cena
Poziomy8

Nagroda
sl-rekomendacja


Komentarze (2)

  • Tomasz

    Świetna recenzja, czytanie jej było dla mnie przyjemnością:) Czy istnieje szansa na test nowych Focali Azurys?

    0
  • Tomek

    No właśnie, dzisiejsze ceny słuchawek poszybowały, produkuje je w zasadzie każdy (przykład Dysona). Eksperymentują wszyscy - raz wyjdzie raz nie wyjdzie - tworząc w zasadzie "elitarne wynalazki" za grubo powyżej 10000 zł, a Sennheiser robi swoje, to na czym najlepiej się zna i chwała mu za to:)

    2

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z okazji czterdziestych urodzin firmy, w tym momencie jesteśmy już w połowie drogi do kolejnej okrągłej rocznicy (Renaud de Vergnette założył firmę Triangle w 1980 roku). Wszyscy znamy tę historię -...

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo? To pytanie na pewnym etapie zadawał sobie każdy, kto uważa się za melomana lub audiofila. Prostej odpowiedzi niestety nie ma, bo nawet doświadczeni miłośnicy muzyki i sprzętu audio wciąż szukają swojego ideału. Osobom przymierzającym się do zakupu swojego pierwszego systemu audio można jednak wytłumaczyć kilka podstawowych...

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

W erze streamingu coraz więcej melomanów sięga po muzykę na fizycznych nośnikach, czego doskonałym przykładem stały się płyty winylowe. Renesans gramofonów i czarnych krążków trwa już co najmniej dekadę. Tłocznie płyt winylowych pracują na pełnych obrotach. Produkcję wznawiają nawet największe wytwórnie, a dla artystów wydających nowy album brak wersji LP...

Streaming krok po kroku

Streaming krok po kroku

Streaming - to pojęcie niemal całkowicie zdominowało świat sprzętu hi-fi. Na przestrzeni dziesięciu lat ten sposób słuchania muzyki przeszedł ewolucję od ciekawostki technologicznej interesującej tylko najbardziej postępowych melomanów i audiofilów do czegoś, co jest dla nas zupełnie naturalne i oczywiste. Dla wielu osób streaming to nieodłączna część codziennego funkcjonowania, podstawowe...

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

W naszym magazynie koncentrujemy się na treściach kierowanych do entuzjastów i osób żywo zainteresowanych sprzętem stereo. Niezależnie od aktualnych reguł działania internetowych wyszukiwarek czy liczby przypadkowych wizyt na danej stronie bazę czytelników stanowią ludzie dysponujący sporą wiedzą i doświadczeniem w tym temacie. Nawet oni muszą jednak dostrzegać pewną lukę w...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
NAD C389

NAD C389

NAD (New Acoustic Dimension) to jedna z firm, które od samego początku umiejętnie łączyły innowacje i czysto naukowe podejście do tematu ze wspaniałym zmysłem biznesowym i wyczuciem sytuacji na rynku....

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal...

Lyngdorf FR-2

Lyngdorf FR-2

Kim jest Peter Lyngdorf? Genialnym inżynierem, czy może raczej wizjonerem i utalentowanym przedsiębiorcą? Tego nie podejmuję się rozsądzać, ale jedno jest pewne - facet nie lubi się nudzić i wspiera...

Bannery boczne

Komentarze

a.s.
Nasz zmysł słuchu nie ma "liniowej charakterystyki przetwarzania". Sygnały o takim samym natężeniu, ale o różnej częstotliwości, wywołują wrażenia różnej głośno...
Rafał
Witam. Posiadam głośniki 120 Club od JBL i te 12 godzin nie wiem na jakiej mocy jest. Podłączyliśmy konsole kablami i dwa głośniki ze sobą też na kable i nieste...
Piotr
Wiem, że o switche można się kłócić tak jak o kable, generalnie nie jestem hejterem różnych niekonwencjonalnych urządzeń audio ale polecam taki eksperyment: w t...
stereolife
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Obywatel GC
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...

Płyty

Newsy

Tech Corner

Krótka historia płyty kompaktowej

Krótka historia płyty kompaktowej

Jak wyglądał świat w marcu 1979 roku? Andrzej Wajda kręcił "Panny z Wilka". Jan Paweł II był papieżem niecałe pół roku. Prezydentem USA był Jimmy Carter. W Nowym Jorku urodziła się Norah Jones. Atari wypuściło na rynek komputery Model 400 i Model 800. W salonach samochodowych pojawiły się Peugeot 505,...

Nowości ze świata

  • Triangle Electroacoustique is one of the oldest French loudspeaker manufacturers. Although the latest anniversary models, still available for sale, were introduced on the occasion of the company's fortieth birthday, at this point we are already halfway to another round anniversary...

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

Prezentacje

W sto lat od mono do multiroomu - Denon

W sto lat od mono do multiroomu - Denon

O historii sprzętu audio można się wiele nauczyć przeglądając dzieje firm, które tworzą go od wielu, wielu lat. Korzeni większości wynalazków stanowiących swoiste kamienie milowe w rozwoju technologii nagrywania i odtwarzania dźwięku należy oczywiście szukać w Europie i USA, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że życie dzisiejszych audiofilów nie...

Poradniki

Muzyka ze smartfona - jak robić to dobrze?

Muzyka ze smartfona - jak robić to dobrze?

Do niedawna słuchanie muzyki z telefonów komórkowych kojarzyło się bardziej z jazgotem z głośniczków dumnie dzierżonych przez młodzież w autobusach,...

Listy

Galerie

Dyskografie

Wywiady

Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z...

Popularne artykuły

Vintage

Sharp GF-777

Sharp GF-777

Skoro już jesteśmy przy weekendowych klimatach, postanowiliśmy napisać coś o sprzęcie mobilnym w naszym dziale ze starociami. Kiedyś nie było...

Słownik

Poprzedni Następny

Kolumna zamknięta

Rodzaj zestawu głośnikowego, w którym przetworniki pracują w zamkniętej, szczelnej obudowie. Do słuchacza dociera więc tylko sygnał emitowany przez przednią stronę membrany, a dźwięki promieniowane przez głośnik do tyłu są...

Cytaty

HansZimmer.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.