Denon Home Amp
- Kategoria: Wzmacniacze i amplitunery
- Tomasz Karasiński
Jeżeli interesujecie się sprzętem grającym, z pewnością nie raz natknęliście się na rozbudowane opisy zestawów głośnikowych, wzmacniaczy, streamerów, a nawet wkładek gramofonowych, kabli i rozgałęziaczy. Nawet kiedy wszystkie funkcje i właściwości danego urządzenia są już omówione, kiedy dowiedzieliśmy się wszystkiego o historii marki (będącej oczywiście liderem w danej dziedzinie) i jej zaangażowaniu w dostarczanie melomanom zoptymalizowanych rozwiązań hi-fi (w prasówkach często można znaleźć elementy korporacyjnej nowomowy), przeczytamy jeszcze o tym, że opisywany model będzie świetnie prezentował się w każdym wnętrzu, a jego opakowanie zostało wykonane z materiałów nadających się do recyklingu i zadrukowane tuszem sojowym. Nie ma w tym nic dziwnego. Każdy chce swój produkt sprzedać, szczególnie jeśli mówimy o urządzeniu, które ma trafić do masowego odbiorcy, takim jak nowy wzmacniacz sieciowy Denona o jakże odkrywczej nazwie Home Amp. O jego premierze zostałem poinformowany z wyprzedzeniem, więc spodziewałem się, że będzie to spore wydarzenie, a materiały marketingowe będą nawet obszerniejsze niż zwykle, bo wiele firm sprzedałoby duszę diabłu, aby mieć w swojej ofercie taki kompaktowy, mocny i funkcjonalny piecyk. Myliłem się. A to dopiero początek historii...
Embargo informacyjne zostało zniesione w lipcu. Niezależnie od lokalizacji jest to średni czas na ogłaszanie takich wiadomości, ponieważ wiele osób podróżuje, wypoczywa lub nadrabia rozmaite zaległości. Ludzie mają się czym zająć, więc nawet ważne wydarzenia przelatują im gdzieś obok. Ale dobrze, powiedzmy, że należymy do grona zapaleńców, których uwadze nie umknie żadne nowe urządzenie. Czego dowiemy się z informacji prasowej? Ja zapamiętałem z niej tyle, że nowy Denon został zaprojektowany jako wzmacniacz do... telewizora i instalacji multiroom. "Home Amp z łatwością dodaje dowolną parę głośników do bezprzewodowego ekosystemu HEOS multiroom, zapewniając moc 100 W na kanał i wysokiej jakości dźwięk. HDMI eARC pozwala na integrację za pomocą jednego kabla z większością nowoczesnych telewizorów, nawet tych ze zintegrowanym streamingiem. Dostępne jest też wyjście dla subwoofera. Denon Home Amp umożliwia wysokiej jakości strumieniowanie muzyki i odtwarzanie w wielu pomieszczeniach za pośrednictwem domowej sieci Wi-Fi dzięki aplikacji HEOS lub AirPlay 2. Dzięki aplikacji HEOS możemy odtwarzać utwory z ulubionych serwisów muzycznych online, takich jak Spotify, Amazon Music, TIDAL i wielu innych." - przeczytamy w oficjalnym komunikacie producenta.
Treść firmowych opisów delikatnie zbiła mnie z tropu. A gdzie jakiekolwiek przechwałki na temat brzmienia? Gdzie podpowiedź, w jaki sposób możemy wykorzystać to urządzenie w domowym systemie stereo, w którym roli źródła numer jeden bynajmniej nie pełni telewizor? Gdzie ukłon w stronę melomanów, którzy korzystają ze streamingu, ale od czasu do czasu lubią też posłuchać muzyki z winyli? Niemal każdy producent elektroniki podpina się pod ten trend, nawet jeśli nie ma ku temu powodów, bo omawiane urządzenie nie ma ani wbudowanego phono stage'a, ani żadnych innych udogodnień dla użytkowników gramofonów. Wystarczy jednak, że ma wejście analogowe, a specjaliści od marketingu startują z opisami analogowego brzmienia, jakie można uzyskać z czarnych krążków. Jeżeli nie znajdziecie dużych zdjęć tylnego panelu Home Ampa albo nie wiecie, do czego służą poszczególne gniazda, nie będziecie nawet w pełni świadomi tego, co ten piecyk potrafi.
Widzę tylko trzy wytłumaczenia. Pierwsze - ktoś pojechał na urlop i zapomniał wysłać tekstów o Home Ampie na serwer, więc na ostatnią chwilę musiał je napisać ktoś inny. Drugie - japońska firma jest tak pewna rynkowego sukcesu tego wzmacniacza, że postanowiła mu nawet specjalnie nie pomagać. W końcu dobry produkt obroni się sam, prawda? Trzecie - nastąpiła zmiana polityki informacyjnej i teraz wszystko będzie pisane krótko, prosto, a nawet w punktach i z emotkami na końcu, byle tylko odbiorca zrozumiał i zapamiętał to, co chcemy mu przekazać. Wszystkie trzy teorie wydają się naciągane, ponieważ znam ludzi odpowiedzialnych za marketing produktów Denona. To głównie Niemcy i Japończycy, a żadna z tych nacji nie ma w zwyczaju odwalać roboty na 30%. O co więc chodzi? Czy Home Amp jest udanym produktem, który po prostu miał jakiegoś pecha na starcie, czy może coś z nim jest nie tak, ale nikt nie chce powiedzieć, co dokładnie? Postanowiłem to sprawdzić.
Wygląd i funkcjonalność
Urządzenie przyjeżdża do nas zapakowane w biały karton, na którym znajdziemy oczywiście mnóstwo danych technicznych i emblematów, od symboli Wi-Fi i Bluetooth po loga Spotify, Deezera i TIDAL-a. Nie zapomniano nawet o napisie informującym nas, że Denon działa od 1910 roku, co czyni go jedną z najbardziej doświadczonych firm w branży. Wzmacniacz spoczywa między dwoma wytłoczkami z miękkiej pianki. W zestawie znajdziemy tylko dwa akcesoria - kabel zasilający z wtyczką IEC C7 (potocznie zwaną "ósemką") oraz cyfrowy przewód optyczny. Otrzymujemy więc pakiet startowy, który powinien pozwolić na uruchomienie sprzętu i podłączenie go do telewizora. Najwygodniej byłoby oczywiście skorzystać z gniazda HDMI, ale na ten kabel najwyraźniej nie wystarczyło środków w budżecie. W opakowaniu nie znalazłem również pilota, choćby w formie cienkiej, plastikowej karty. Jest to jednak coraz częstsza praktyka, szczególnie w przypadku klocków, którymi można sterować z poziomu aplikacji, a tutaj rzecz jasna taka możliwość istnieje. Mimo to ja lubię zawsze gdzieś tam tego "leniucha" mieć, bo z telefonami i tabletami to wiadomo - wszystko fajnie, dopóki nie złapią chwilowej zawiechy albo nie zaczną czegoś aktualizować w najmniej odpowiednim momencie.
TEST: Focal Aria Evo X N°1
Wzornictwo Home Ampa jest skrajnie nowoczesne. Zaokrąglona na krawędziach i od spodu obudowa troszeczkę kojarzy mi się z mydelniczką, ale to również jest typowe dla wielu dzisiejszych urządzeń RTV i AGD. Opływowa forma jest przyjemna dla oka, a oprócz tego zdaje się być bezpieczniejsza dla nas i naszego otoczenia. Może to głupie skojarzenie, ale jeszcze niedawno miałem dekoder telewizji satelitarnej, o którego obudowę podczas podłączania kabli w ciasnej komodzie porysowałem sobie rękę tak, że później wszyscy pytali mnie, czy aby nie adoptowałem kota. Tutaj takiego ryzyka nie widzę. Inżynierowie Denona zadbali też o chłodzenie, ponieważ górna ścianka opisywanego wzmacniacza to w zasadzie jeden wielki panel wentylacyjny. Zdjęcia tego nie oddają, ale w rzeczywistości pod czarną, metalową, pofalowaną siateczką wyraźnie widać drugą, o znacznie grubszych oczkach, a spod niej prześwitują już gęsto upakowane układy elektroniczne. Takie, no wiecie, miasteczko kosmitów. Fajne, oryginalne, a przede wszystkim funkcjonalne rozwiązanie, dzięki któremu wzmacniacz nie powinien się ugotować, nawet jeśli wsadzimy go w szafkę pod telewizorem lub umieścimy w profesjonalnym racku.
Pora na kilka słów o tym, o czym Denon nie wspomniał w informacji prasowej (a szkoda). Na tylnym panelu Home Ampa oprócz gniazda zasilającego znajdziemy wejście optyczne, HDMI z funkcją eARC (Enhanced Audio Return Channel), gniazdo USB typu A, za pomocą którego - jak zapewnia producent - możemy podłączyć do naszego wzmacniacza szereg innych urządzeń, takich jak komputery, smartfony, tablety, aparaty fotograficzne i urządzenia audio, gniazdo LAN, pojedyncze terminale głośnikowe, wejście analogowe w formie pary gniazd RCA (dzięki czemu możliwe jest podłączenie odtwarzacza CD, tunera radiowego lub gramofonu, o ile będzie on wyposażony we wbudowany przedwzmacniacz korekcyjny lub sami się o takowy zatroszczymy, a listę zamykają pojedyncze wyjście dla subwoofera i gniazdo dla odbiornika podczerwieni (IR). Mnie naturalnie najbardziej zainteresowało to, że Home Amp obsługuje pliki hi-res - WAV, ALAC i FLAC do 24 bit/192 kHz, a DSD do 5,6 MHz. No proszę! Taki niepozorny, taki skromny, a jednak swoje potrafi. W połączeniu z wysoką mocą wyjściową może to być naprawdę ciekawe. Klientów, którzy chcą zbudować w swoim domu instalację multiroom lub mają fioła na punkcie integrowania wszystkiego ze wszystkim, z pewnością ucieszy to, że nowy Denon jest kompatybilny z systemami sterowania Crestron, Control4 i AMX (TCP/IP). Użytkownicy sprzętu z jabłuszkiem w pierwszej kolejności zwrócą natomiast uwagę na AirPlay 2. Łyżką dziegciu w beczce miodu jest Bluetooth w wersji 4.2. Tutaj producent przyoszczędził, chociaż z drugiej strony jeśli ktoś, mając takie możliwości, nadal planuje korzystać z takiego połączenia, to prawdopodobnie i tak nie zauważyłby różnicy.
Obsługa nowego wzmacniacza Denona jest oczywiście bajecznie prosta. Wystarczy podłączyć kable i uruchomić aplikację HEOS, z którą nie miałem do czynienia na tyle długo, że aż byłem ciekawy, jakich postępów dokonała firma w tym czasie. Warto wspomnieć, że HEOS owszem jest wynalazkiem Denona, ale korzystają z niego również produkty Marantza, więc gdybyśmy chcieli, aby właśnie ta aplikacja stała się naszym domyślnym centrum zarządzania muzyką, w ofercie obu tych marek znajdziemy rozmaite amplitunery, soundbary i głośniki sieciowe, więc taka zabawa jak najbardziej jest możliwa. Kiedy Home Amp przyłączył się do sieci, natychmiast przystąpiłem do aktualizacji oprogramowania. To również dobrze świadczy o producencie, bo urządzenie jest jeszcze cieplutkie, a firma już zadbała o to, abyśmy otrzymali najnowsze poprawki. Co ciekawe, na początku wzmacniacz poprosił mnie o podłączenie kabla do telewizora, aby można było przeprowadzić konfigurację za pomocą menu ekranowego. Krok ten można pominąć, ale takie rzeczy widuje się raczej w amplitunerach, a nie wzmacniaczach stereo.
W tym momencie stało się jasne, że nie jest to tylko kolejny wzmacniacz sieciowy, który wyposażono w wejście optyczne i gniazdo HDMI, bo bez tego trudno dziś cokolwiek sprzedać, ale sprzęt, który faktycznie ma być alternatywą dla soundbarów, nawet tych z wysokiej półki. Mają one bowiem ten sam problem - do filmów, seriali, a nawet gier czy oglądania różnego rodzaju programów i zmagań sportowych nawet się nadają, ale do słuchania muzyki - średnio. Denon chce zatem zachęcić klientów do czegoś, o czym audiofile przekonują wszystkich od dawna - powierzenia tej roli systemowi stereo, na którym i muzyka, i filmy zabrzmią po prostu lepiej. Po cichu firma przemyca nam nawet informację, że nie muszą to być audiofilskie kolumny za miliony monet. Jedną z propozycji polecanych przez Denona są na przykład monitory Polk Audio Signature Elite ES20, które kupimy za 1898 zł. Gdyby komuś brakowało basu, do zestawu można dołożyć subwoofer i idę o zakład, że nawet podczas oglądania filmów wrażenia dźwiękowe będą lepsze niż z soundbara z efektami w stylu Dolby Atmos. Nie wiem, jak dla przeciętnego odbiorcy, ale dla mnie stereo jest lepsze niż mono.
Soundbary mają ten sam problem - do filmów, seriali, a nawet gier czy oglądania różnego rodzaju programów i zmagań sportowych nawet się nadają, ale do słuchania muzyki - średnio. Denon chce zatem zachęcić klientów do czegoś, o czym audiofile przekonują wszystkich od dawna - powierzenia tej roli systemowi stereo, na którym i muzyka, i filmy zabrzmią po prostu lepiej.Wracając do obsługi, w aplikacji HEOS znajdziemy wiele przydatnych rzeczy, takich jak chociażby korektor. Wiem, że niektórzy w tym momencie się "uruchomią", ale uważam, że czasami lepiej sobie pomóc w ten sposób, niż męczyć się z dźwiękiem, w którym czegoś jest ewidentnie za dużo lub za mało. Wiedzą o tym użytkownicy słuchawek bezprzewodowych, w których często trzeba zmieniać ustawienie korektora w zależności od tego, czy wokół nas jest cicho, czy nie. W swojej aplikacji mam chyba cztery różne presety, a gdy jeżdżę na rowerze lub podróżuję komunikacją miejską, nie boję się korzystać z tego, gdzie bas jest podkręcony na maksa. Sorry, ale w innym układzie po prostu go nie słychać. Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że aplikacja producenta sprzętu jest pierwszym i najlepszym remedium na tego typu problemy. Jeśli o tym nie wiecie, spróbujcie poszukać korektora w apce TIDAL-a lub Spotify. A skoro już poruszyłem ten temat, muszę zapisać kolejny plus na konto Home Ampa, ponieważ współpracuje on ze wszystkimi popularnymi serwisami strumieniowymi i zewnętrznymi aplikacjami. Spotify Connect, TIDAL Connect, a nawet Roon - wszystko śmigało mi bez problemu. HEOS zachęcał mnie również do wypróbowania serwisu Amazon Music, ale na razie mam tych subskrypcji aż za dużo. Przyjemnie działają nawet przyciski dotykowe na przednim panelu Home Ampa. Do dyspozycji mamy tylko przycisk sterujący odtwarzaniem, trzy do wyboru źródła i dwa do ustawiania poziomu głośności, ale kiedy akurat stoimy w pobliżu i nie chce nam się wyciągać telefonu z kieszeni, to w zupełności wystarczy. Jest w tym wszystkim taka przyjemna prostota, którą znamy na przykład z głośników Sonosa. Denon nie wymyślił tu nic nowego, ale zdecydowanie wolę to niż cudowanie na siłę. Efekt jest taki, że Home Amp jest fajnym, dobrze ogarniętym urządzeniem, które dostajemy w pakiecie z funkcjonalną aplikacją, pełną kompatybilnością z kluczowymi systemami i usługami oraz możliwością rozbudowy systemu w przyszłości. Tylko czy jest to również sprzęt, który spodoba się melomanom i audiofilom?
Brzmienie
Na początku muszę mocno uderzyć się w pierś, ponieważ po zapoznaniu się z informacją prasową na temat opisywanego piecyka, pomyślałem, że te sto watów mocy wyjściowej to historia naciągana tak, jak ta o rozdawaniu samochodów na Placu Czerwonym. Wiem, że technicznie jest to do osiągnięcia, szczególnie biorąc pod uwagę możliwości końcówek mocy pracujących w klasie D, ale miałem przeczucie, że tej mocy nijak nie będzie słychać, a kiedy zagłębię się w instrukcję obsługi, okaże się, że Home Amp owszem oddaje 100 W, ale łącznie do dwóch kanałów, w dodatku przy obciążeniu 4 Ω, a tak w ogóle, to jest to moc RMS. A bo to raz widziałem tego typu historie w amplitunerach wielokanałowych? Tam pole do popisu jest znacznie większe, w związku z czym można było znaleźć nawet takie modele, które oddawały więcej mocy, niż pobierały z gniazdka. Cud... Z nowym Denonem sprawy potoczyły się zupełnie inaczej. Kiedy z głośników popłynęły pierwsze dźwięki, dynamika, szybkość i umiejętność kontrolowania membran, jakimi wykazał się ten maleńki wzmacniacz, zaskoczyły mnie do tego stopnia, że zacząłem zachodzić w głowę, co tu się, u licha, wydarzyło. Takiego wykopu mógłbym się spodziewać po dużej, klasycznej integrze ważącej 10-15 kg i wyposażonej w co najmniej jeden transformator toroidalny, a nie - z całym szacunkiem dla konstruktorów tego i podobnych urządzeń - jakiegoś cyfrowego cuda, którego wnętrze wygląda jak płyta główna średniej klasy peceta. Moje przypuszczenia się potwierdziły - zdaniem producenta Home Amp faktycznie oddaje 100 W na kanał i to przy ośmiu omach, bo przy czterech wartość ta jeszcze delikatnie rośnie, do 125 W.
PORADNIK: Jak wybrać kolumny
Pół biedy, gdyby nie było tego słychać, ale w tym przypadku naprawdę trudno się oprzeć wrażeniu, że mamy do czynienia z urządzeniem znacznie, ale to znacznie potężniejszym, niż mogłoby się wydawać. Japońscy inżynierowie zadbali o to, abyśmy nie zniszczyli sobie uszu ani sprzętu, wykonując nieuważny ruch palcem po ekranie, ponieważ Home Amp startuje dość łagodnie i - całe szczęście - można na nim słuchać muzyki cicho. Do tych 5-10% jeszcze nic szczególnego się nie dzieje, ale później zaczyna się jazda. Taka, że zacząłem się zastanawiać, dlaczego minimalną wartością ogranicznika głośności jest 80%, skoro ja po dojściu do 50% miałem już dosyć i po kilkunastu sekundach skończyłem tę dyskotekę, w obawie o zdrowie kolumn. Wniosek jest prosty - nieważne, jakie zestawy głośnikowe wybierzecie, mocy będzie pod dostatkiem. Nie zdziwiłbym się nawet, gdyby Home Amp z powodzeniem napędził jakieś potężne, hi-endowe podłogówki z ceramicznymi wooferami. Potrafi przyłożyć, skubaniec, oj potrafi! Sam nie mam w zwyczaju słuchać muzyki bardzo, bardzo głośno, ale jeśli byliście kiedyś w jednym z elektronicznych supermarketów, na pewno widzieliście, w jaki sposób ludzie "testują" sprzęt grający. Krótki odsłuch, próba ognia i cześć. Bez względu na to, czy wysoka moc jest nam potrzebna, lubimy wiedzieć, że elektronika się nie podda, że wystarczy jej pary nawet wtedy, gdy będziemy chcieli rozkręcić w domu imprezę albo obejrzeć film, ciesząc się dźwiękiem wcale nie gorszym i wcale nie słabszym niż w kinie. Home Amp musiał śpiewająco radzić sobie z takimi wyzwaniami. I dokładnie tak jest.
Jeśli chodzi o ogólny charakter prezentacji, można powiedzieć, że mamy do czynienia z neutralnym, uniwersalnym sprzętem, który nie serwuje nam swojej wizji muzyki ani nie ingeruje w sygnał (poza jednym wyjątkiem, o którym później). Równowaga tonalna jest ze wszech miar prawidłowa. Nie brakuje ani niskich, ani średnich, ani wysokich częstotliwości. Przez chwilę zastanawiałem się, czy - choć Home Amp pod względem konstrukcyjnym różni się od tradycyjnych wzmacniaczy Denona - uda mi się zidentyfikować typowe dla tej marki elementy, takie jak delikatne zagęszczenie średniego basu, ocieplenie wokali czy zmiękczenie górnego skraju pasma. Dla mnie Denon był zawsze tą marką, która nie bała się delikatnie odejść od umownego zera, ale w kierunku przeciwnym niż Yamaha, Marantz, Onkyo czy Luxman. Podczas gdy rywale zgodnie lansowali jeden trend, Denon miał własne pomysły, skręcając w stronę brzmienia, które określilibyśmy jako europejskie, z lekko klubowym nalotem. Lubię takie granie, ale gdybym użył takich określeń w stosunku do Home Ampa, nie byłbym szczery, bo jest to po prostu dobry wzmacniacz o równym, naturalnym, niemal przezroczystym brzmieniu. Jeśli którekolwiek z wymienionych wyżej cech są tu obecne, to w naprawdę minimalnym stopniu. Wychodzi na to, że ten wzmacniacz faktycznie został stworzony z myślą o szerokim, masowym wręcz odbiorcy. Ma się spodobać tym, którzy podłączą go do telewizora i przez 80% czasu będą oglądać filmy i seriale, ale też tym, którzy zainwestują w porządne kolumny, budując fajny system stereo, służący wyłącznie do słuchania muzyki. Ma grać z Focalami, Polkami i Wilsonami. Ma radzić sobie zarówno z lekkim jazzem i muzyką klasyczną, jak i miażdżącymi mózg sountrackami i thrash metalem. I dokładnie tak jest.
Home Amp to po prostu dobry wzmacniacz o równym, naturalnym, niemal przezroczystym brzmieniu. Jeśli którekolwiek z wymienionych wyżej cech są tu obecne, to w naprawdę minimalnym stopniu. Wychodzi na to, że ten wzmacniacz faktycznie został stworzony z myślą o szerokim, masowym wręcz odbiorcy. Ma się spodobać tym, którzy podłączą go do telewizora i przez 80% czasu będą oglądać filmy i seriale, ale też tym, którzy zainwestują w porządne kolumny, budując fajny system stereo.Poza dynamiką i szeroko rozumianą neutralnością Home Amp ma jeszcze jednego asa w rękawie. Jest nim stereofonia. Od razu muszę zaznaczyć, że dla niektórych osób - w szczególności mam tu na myśli audiofilów przyzwyczajonych do sprzętu grającego bezpiecznie, a nawet ciasno, ze sceną skoncentrowaną na niewielkim obszarze między kolumnami - pierwsze wrażenie może być miażdżące. Wiele się tu dzieje, a od czasu do czasu wzmacniacz Denona serwuje nam nawet efekty pachnące tym, z czym możemy spotkać się w systemach wielokanałowych lub soundbarach z głośnikami, których zadaniem jest emitowanie dźwięku w taki sposób, aby odbity od ścian otaczał słuchacza ze wszystkich stron. W porządku, może trochę przesadzam, ale na niektórych nagraniach zaobserwowałem rzeczy, jakie nie działy się na żadnym innym "normalnym" sprzęcie. Home Amp lubi na przykład oddzielić pierwszy plan od reszty instrumentów w taki sposób, abyśmy mieli wrażenie, że artyści wychodzą nam na spotkanie. Purystom z pewnością się to nie spodoba. Powiedzą, że tak nie można, bo to nie wzmacniacz ma decydować o tym, jak w danym nagraniu kształtuje się przestrzeń. Rzecz w tym, że opisywany model nie jest urządzeniem dla purystów. Ma on trafić zarówno do melomanów, którzy potrzebują prostego zestawu stereo, jak i ludzi, którzy faktycznie potraktują go jako alternatywę dla soundbara. Założę się, że w niektórych domach zostanie też podłączony do konsoli albo do komputera, stając się sercem systemu biurkowego. Nikt nie będzie go porównywał ze wzmacniaczami za dziesięć czy dwadzieścia tysięcy złotych. Nikt nie będzie się zastanawiał, czy na szóstym utworze z jakiegoś tam samplera wokal nie powinien być lekko cofnięty. Przestrzeń takiego urządzenia ma robić dobre wrażenie i nie pozostawiać niedosytu nawet podczas oglądania filmów ze wspaniałymi efektami specjalnymi. I dokładnie tak jest.
Budowa i parametry
Denon Home Amp to stereofoniczny wzmacniacz sieciowy, który według zapewnień producenta dysponuje mocą 100 W na kanał. Z tabeli danych technicznych wynika, że nie jest to żadne oszustwo, ponieważ jest to wartość podawana przy 8 Ω, a gdy impedancja wynosi 4 Ω, otrzymujemy aż 125 W na kanał. Warto mieć to na uwadze, przyglądając się parametrom konkurencyjnych piecyków. Bardzo często spotkamy się tam z sytuacją, w której firma podaje moc na przykład moc 60 W na kanał, ale dopiero po dokopaniu się do pełnej tabeli okazuje się, że jest to moc podawana przy czterech omach, a przy ośmiu dostajemy... Czasami nawet tego nie wiadomo - 30, 40 W? To zresztą nie jest jedyny godny pochwały przejaw szczerości ze strony Denona. Weźmy na przykład pasmo przenoszenia, które rozciąga się od 20 Hz do 20 kHz, tyle że ze spadkiem 1,5 dB. Standardowo podaje się tę wartość ze spadkiem 3 dB, więc gdyby Japończycy też tak zrobili, przedział ten mógłby być znacznie szerszy. Po raz kolejny wychodzi na to, że Denon nie chwali się rzeczami, którymi chwalić się zdecydowanie powinien. No cóż, może to jakaś nowa moda na skromność.
Werdykt
Home Amp to wzmacniacz, a w zasadzie system all-in-one, który pod wieloma względami wydaje się - ni mniej, ni więcej - idealny. Jest tak kompaktowy i minimalistyczny, że praktycznie go nie widać. Łączy się z siecią, potrafi odtwarzać muzykę ze wszystkich popularnych serwisów strumieniowych, do tego w łatwy sposób można podłączyć go do telewizora, a obsługa jest dziecinnie prosta dzięki aplikacji HEOS, która stała się wizytówką sieciowych urządzeń Denona i Marantza. Wystarczy dodać do niego kolumny, ale dzięki wysokiej mocy i wyrównanemu brzmieniu właściwie nie musimy zastanawiać się, jakie powinny być ich parametry i czy coś przypadkiem nie będzie się tu gryzło. Należy tylko zachować minimum rozsądku, dobierając wielkość zestawów głośnikowych do metrażu naszego pomieszczenia i sposobu, w jaki zostaną w nim ustawione. Reszta zrobi się sama.
Jako audiofil jestem odrobinę zasmucony tym, że w komunikacie prasowym Denon nawet nie wspomniał o części istotnych funkcji Home Ampa, takich jak na przykład możliwość odtwarzania plików hi-res. Rozumiem jednak, że dla klientów ważniejsze jest to, że z tyłu jest gniazdo HDMI albo że dwa takie wzmacniacze mieszczą się w racku, jeden obok drugiego. Rozumiem też, dlaczego premiera tego modelu odbyła się w lipcu. To po prostu nie ma żadnego znaczenia. Nie jest to bowiem produkt dla pasjonatów, którzy długo na takie coś czekali i zaraz ruszą do sklepów. To sprzęt dla tak zwanych normalnych ludzi, którzy teraz jeszcze nie zdają sobie sprawy, że pewnego dnia będą takiego wzmacniacza szukać. Może we wrześniu, może w grudniu, a może za dwa lata. Dopiero wtedy zaczną robić rozeznanie i rozglądać się za czymś, co w połączeniu z telewizorem i kolumnami stanie się domowym centrum rozrywki. I myślę, że też dojdą do wniosku, że Home Amp w roli takiego "cosia" sprawdza się idealnie.
Na koniec zostawiłem sobie kwestię ceny, ponieważ dokładnej kwoty nie znałem praktycznie do ostatniego dnia testu. Wiedziałem, że konstrukcyjny bliźniak Home Ampa - Marantz M1 - kosztuje 4399 zł, co dawało mi pewien punkt zaczepienia. Obstawiałem, że Denon wyceni swój odpowiednik na 4199 zł, aby przesadnie nie podkopywać pozycji rywala z tego samego koncernu. Niektóre sklepy zdążyły już wstawić Home Ampa na swoje wirtualne półki, podając kwoty od 3999 do 4999 zł. Nietrudno zgadnąć, dlaczego tak robią - ten, kto pierwszy "wyskoczy" w sieci z jakąś ofertą, jest później na wygranej pozycji i pojawia się wyżej w wynikach wyszukiwania, nawet jeśli cena jest nieprawdziwa i trzeba będzie ją skorygować. No dobra, to ostatecznie ile to cudo będzie kosztowało. Odpowiadam - 3499 zł. Tego się nie spodziewałem i uważam, że w tym momencie Denon postawił kropkę nad "i". I tak, wiem, że istnieją jeszcze tańsze opcje, ale w ostatecznym rozrachunku to również nie będzie miało żadnego znaczenia, bo na zdjęciach i stronach sklepów internetowych nie widać jednej ważnej rzeczy - dźwięku. W tej kwestii podobne systemy za 1500-3000 zł najczęściej nie mają zbyt wiele do powiedzenia, a Denon także i ten temat "dowozi". Ot, taka drobna różnica.
Dane techniczne
Moc wyjściowa: 2 x 100 W/8 Ω, 2 x 125 W/4 Ω
Wejścia analogowe: 1 x RCA
Wyjścia analogowe: 1 x RCA (sub-out)
Wejścia cyfrowe: 1 x optyczne, 1 x USB, 1 x HDMI (eARC), LAN
Łączność: Bluetooth 4.2, Wi-Fi, AirPlay 2, Spotify Connect
Pasmo przenoszenia: 20 Hz - 20 kHz (-1,5 dB)
Zniekształcenia: 0,05 % (maksymalna moc)
Dekodowanie audio: Dolby Digital+, Dolby Digital, LPCM, DSD
Obsługiwane pliki: WMA,AAC,MP3, WAV, ALAC, FLAC (do 24 bit/192 kHz), DSD (do 5,6 MHz)
Streaming: Pandora, Spotify, TuneIn, SiriusXM, Amazon Music, TIDAL, iHeartRadio, Deezer, Deezer HiFi, Mood:Mix, Sony Hi-Res, AWA, QPlay, SoundCloud
Wymiary (W/S/G): 8,6/21,7/23,4 cm
Masa: 2 kg
Cena: 3499 zł
Konfiguracja
Audiovector QR5, Equilibrium Nano, Unison Research Triode 25, Hegel H20, Auralic Aries G1, Auralic Vega G1, Marantz HD-DAC1, Clearaudio Concept, Cambridge Audio CP2, Cardas Clear Reflection, Tellurium Q Ultra Blue II, Albedo Geo, KBL Sound Red Corona, Enerr One 6S DCB, Enerr Tablette 6S, Enerr Transcenda Ultimate, Fidata HFU2, Melodika Purple Rain, Sennheiser HD 600, Beyerdynamic DT 990 PRO, Beyerdynamic DT 770 PRO, Meze 99 Classics, Bowers & Wilkins PX5, Pro-Ject Wallmount It 1, Custom Design RS 202, Silent Angel N8, Vicoustic VicWallpaper VMT, Vicoustic ViCloud VMT.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
-
Simeo
W HEOS dodano obsługę TIDAL Connect? Ostatnio (fakt, że jakiś czas temu) jak sprawdzałem była obsługa TIDAL-a tylko przez aplikację HEOS. Działało tylko Spotify Connect.
0 Lubię -
stereolife
@Garfield - Powernode to obok Marantza M1 i może Octavio AMP-a (w wersji z mocniejszym zasilaczem) najbardziej logiczny rywal Denona. Ponieważ jednak oba testy dzieli zbyt wiele czasu, nie chcielibyśmy wyciągać żadnych konkluzji ani wyrokować, który z nich jest lepszy.
@Simeo - Obstawiamy, że nie tyle dodano obsługę TIDAL Connect w HEOS-ie, co raczej dla konkretnych urządzeń funkcja ta może działać lub nie. Ze starszymi jest problem (sami używamy kilkuletniego głośnika EOS 1 HS2 i TIDAL wciąż go nie widzi, ale Spotify już tak), natomiast te nowsze mogą już z takimi systemami współpracować.0 Lubię -
Dociekliwiec
"Gniazdo USB typu A, za pomocą którego - jak zapewnia producent - możemy podłączyć do naszego wzmacniacza szereg innych urządzeń, takich jak komputery..." - w instrukcji jest mowa o pamięciach masowych, zatem komputer może nie, ale smartfon już tak. Podłączony smartfon pewnie zacząłby się z tego Home Ampa ładować, a pewnie i pliki muzyczne udostępniać w odpowiednim reżimie. Brawo Denon!
0 Lubię -
cyfra to cyfra
@Garfield - To są wszystko urządzenia cyfrowe, więc po LAN muszą grać tak samo przecież, bo cyfra to cyfra. Są sumy kontrolne, paczki informacji zawsze docierają w tej samej formie i jest 100% korekcji błędów. Tu nie ma żadnej różnicy. To się mierzy a odsłuch i testy to psychologia i autosugestia. To są Twoje słowa napisane tu na forum niedawno (no chyba, że ktoś się podszył używając tego samego nicka). Rozumiem, że pytanie do Redakcji o porównanie z Powernode dotyczy zatem wyłącznie funkcjonalności i parametrów, bo nie brzmienia. A teraz popatrz na listę urządzeń recenzenta. Tam jest audiofilski switch Silent Angel Bonn N8 (przecież zwykły TP Link gra tak samo, nie?) i kabel USB firmy, która robi jedne z najlepszych na świecie audiofilskich serwerów plików a przecież we wpisie pod pewnym felietonie wyśmiewałeś takie akcesoria pisząc, że to wszystko nie ma znaczenia, bo cyfra to cyfra a prąd to prąd.
0 Lubię -
Garfield
@cyfra to cyfra - Cytujesz mnie nieprecyzyjnie. Moja wypowiedź dotyczyła transmisji za pośrednictwem sieci Ethernet i w tym zakresie swoją wypowiedź podtrzymuję. Z chwilą kiedy dane dotrą przez sieć do urządzenia docelowego i zostaną "obrane" z metadanych sieciowych, zaczynają się różnice wynikające z różnic układowych. W żadnym momencie nie twierdziłem, że dwa wzmacniacze grają identycznie. Stosujesz erystykę. Pytanie o listę urządzeń recenzenta należy kierować do recenzenta. Być może zainteresuje Cię, że firma dCS - producent jednych z najlepszych na świecie cyfrowych źródeł dźwięku - nie zaleca stosowania "audiofilskich" kabli ethernetowych. Przeciwnie - ostrzega przed nimi.
0 Lubię -
suma kontrolna
DCS robi znakomite przetworniki i odtwarzacze CD, choć jak to bywa, nie każdemu pasuje to brzmienie. Co firma DCS pisze o kablach LAN? Ostrzegają przez kablami nie spełniającymi norm i to jest oczywiste i słuszne oraz przed tymi, których masywne i ciężkie wtyki mogą uszkodzić gniazda i to też jest rozsądna uwaga, choć można by złośliwie odpisać: to montujcie lepsze gniazda. W DAC za około 100000 zł (Bartok) i droższych budżet na to pozwoli. Co do ekranowania to można dyskutować, zależy jak wykonane jest urządzenie, jak prowadzona masa itd. Tekst jest przez kilku lat. DCS też się uczy. Kable tych samych kategorii CAT5, CAT6, CAT7 są różnej konstrukcji. Co w nich płynie? No przecież sygnał w paczkach itd. Ale to wciąż prąd i podobnie jak w kablach S/PDIF, XLR, USB podlega tym samym regułom. Problem dla inżynierów polega na tym, że zaledwie kilka parametrów kabla nie jest w stanie dać odpowiedzi, dlaczego to tak a nie inaczej gra. W polskiej literaturze przedmiotu chyba najlepiej opisali to inżynier Jaromir Waszczyszyn, swego czasu pracownik naukowy Katedry Elektroniki AGH i zarazem, co ważne, elektronik praktyk i konstruktor oraz inż. Waldemar Łuczkoś. Ich uwagi dotyczą wszystkich sposobów cyfrowej transmisji danych. LAN niestety również.
0 Lubię -
Komentarze (8)