Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Escape Speakers P9

Escape Speakers P9

Myśląc o nowoczesnym sprzęcie audio, takim jak streamery, słuchawki bezprzewodowe czy głośniki sieciowe, zwykle mamy z tyłu głowy jedną myśl - aby był to produkt na poziomie, lepiej trzymać się uznanych producentów, w pierwszej kolejności przejrzeć katalogi wiodących marek. Dopiero gdy okaże się, że nie mają one w swojej ofercie tego, co sobie wymarzyliśmy, zaczynamy rozglądać się za urządzeniami, nazwijmy to, niszowymi. Potężne koncerny są na wygranej pozycji, ale wiele z nich ciężko sobie na to zapracowało i w ogóle nie dziwi mnie to, że klienci im ufają. Jeśli logo kojarzy im się pozytywnie, chętnie wybiorą kolejne urządzenie z tej samej stajni. Mniejsze firmy muszą starać się mocniej. Mogą walczyć niższymi cenami, ale wtedy - uwaga, tu wkracza ekonomia na poziomie podstawówki - nadal będą zarabiać mniej niż gracze rozdający karty i nigdy ich nie dogonią. To może jakością? Czasami to działa, ale brutalna prawda jest taka, że spora część klientów nie zauważy różnicy, szczególnie jeśli robią zakupy przez Internet. Na ekranie smartfona nie zawsze widać, czy kupujemy kawior, czy masę na makowiec. Istnieje jednak skuteczny sposób, aby się wybić - pokonać innych kreatywnością. W epoce szybkiego przepływu informacji chwytliwy pomysł może rozejść się po sieci niczym śmieszny mem. Tylko czy w świecie sprzętu audio jest jeszcze przestrzeń na takie śmiałe idee? Czy można stworzyć sprzęt, którego do tej pory w sklepach nie było? Młoda, belgijska firma Escape Speakers postanowiła udowodnić, że jest to możliwe. Aby sprawdzić, czy tak jest w istocie, postanowiłem przetestować ich największe dzieło - głośniki bezprzewodowe P9.

O marce Escape Speakers dowiedziałem się stosunkowo niedawno, co nie oznacza, że mamy do czynienia z całkowicie świeżym przedsięwzięciem. Pierwsze posty na facebookowym profilu firmy pochodzą z sierpnia 2018 roku i już wtedy na zdjęciach widać było opisywane głośniki, które pozostają topową propozycją belgijskiej manufaktury. Co ciekawe, na jej stronie można znaleźć logo Flanders Investment & Trade - organizacji, która "aktywnie wspiera nieograniczone ambicje flandryjskich firm i organizacji". Na zdjęciu widzimy też założycieli Escape Speakers i wbrew temu, co podpowiada nam intuicja, nie wyglądają oni na energicznych dwudziestolatków. "Mając 30-letnie doświadczenie w imporcie i dystrybucji produktów audio, jesteśmy gotowi zrealizować nasze nowe ambicje - tworzyć wysokiej jakości produkty z silną historią i wprowadzać je na rynek na całym świecie. Nie ma niczego, co kochamy bardziej niż projektowanie produktów, które chcielibyśmy sami posiadać. To najczystszy sposób wyrażania tego, kim jesteśmy. Używając przenośnego głośnika, spodziewamy się utraty jakości dźwięku. Tracimy na jakości, ale w zamian zyskujemy dużo komfortu. To powszechnie akceptowany kompromis. Nie dotyczy to Escape Speakers, ponieważ dzięki zastosowaniu wysokiej jakości materiałów w połączeniu z naszą wiedzą techniczną jakość dźwięku i komfort użytkowania są optymalnie połączone. W ten sposób możesz uciec od codziennej rutyny, pozwalając sobie na odpływ do dźwięków wyjątkowego głośnika Escape Speakers." - piszą założyciele firmy. Brzmi nieźle, prawda?

Spróbujmy zatem uzyskać nieco więcej konkretów. W komunikacie prasowym przeczytamy, że oprócz znakomitego wyglądu głośniki Escape Speakers oferują zaawansowaną konstrukcję i promieniują dźwięk dookólnie w jakości hi-fi. Zarówno większy model P9, jak i mniejszy P6 posiadają też zintegrowane subwoofery. Escape Speakers z niezwykłą pieczołowitością podchodzi do kwestii związanych z wykonaniem oraz dbałością o detale, dlatego też głośniki te mają być świetną propozycją dla wszystkich osób szukających świetnie wyglądających i designerskich głośników oferujących wygodę bezprzewodowego działania. Katalog jest skromny, ponieważ do wyboru mamy tak naprawdę dwa wymienione wyżej modele głośników, przy czym P6 jest dostępny w wariantach BT (tylko łączność Bluetooth) i Air (również Wi-Fi), a także urządzenie o nazwie M1 Air, czyli maleńki streamer, który z jednej strony może pełnić rolę źródła w dowolnym systemie stereo, ale tak naprawdę został pomyślany jako upgrade dla P9. Cenowo wygląda to całkiem rozsądnie. Za mniejszy głośnik P6 w wersji BT zapłacimy 2795 zł, P6 Air kosztuje 3495 zł, P9 wyceniono na 5595 zł, a cena streamera M1 Air to 895 zł.

Escape Speakers P9

Wygląd i funkcjonalność

Nie jestem jasnowidzem, ale czasami jakiś drobiazg potrafi sprawić, że mam dobre przeczucia co do testowanego produktu jeszcze przed otwarciem opakowania. W tym przypadku takie sygnały były dwa. Po pierwsze, kiedy ustawiłem dwa kartony z P9 obok siebie, grafiki na ich bokach idealnie zgrywały się ze sobą, tworząc kolorowy, przekrzywiony kwadrat, nawiązujący do kształtu podstawy belgijskiego głośnika. Po drugie, oprócz rozmaitych opisów i symboli na wieku pudełka znalazła się mała, foliowa kieszonka, w której umieszczono... kawałek materiału użytego w roli maskownicy w tej wersji kolorystycznej (do wyboru są trzy - czarna, biała i jasnobeżowa). Niby drobnostka, ale widząc takie rzeczy już wiem, że projektanci Escape Speakers gruntownie sobie wszystko przemyśleli. Na przykład to, że część klientów chciałaby, aby głośnik pasował do czegoś, co już mają lub planują mieć w domu - obszycia kanapy, zasłon, dywanu lub mebli ogrodowych. Odmiany czarna i biała będą pod tym względem bezproblemowe, ale odcieni beżu jest milion. Aby mieć pewność, że wybieramy właściwy kolor, wystarczy poprosić sprzedawcę o wypożyczenie tego skrawka materiału i udać się z nim do domu lub salonu meblowego, a wszystko bez otwierania pudełka. Mądre.

Sam głośnik prezentuje się, co tu dużo mówić, wspaniale. Z jednej strony jest minimalistyczny i gustowny, a z drugiej naprawdę spory i odpowiednio ciężki, do tego wykonany z dużą dbałością o detale i z porządnych materiałów. Cały korpus wraz z rączką, która ułatwia ustawianie i przenoszenie tej ważącej ponad 12 kg kolumienki, został wykonany z metalu. Maskownice przylegają idealnie, a materiał, który wykorzystano do ich wykonania, wydaje się pancerny. Właściciele kotów będą mieli spore obawy, czy taki głośnik przypadkiem zaraz nie stanie się drapakiem, ale mój pupil interesował się opisywanymi głośnikami tylko przez chwilę, powąchał je, chwilę się o nie poocierał i zajął się swoimi sprawami (głównie spaniem i jedzeniem). Trochę zaskoczyło mnie to, że maskownice w P9 są zamontowane na stałe. Nie da się ich wymienić w jakiś prosty sposób ani dokupić innych. Niedopatrzenie? Być może. W końcu jeśli mamy taki dizajnerski produkt, to aż się prosi o możliwość zamówienia osłon w różnych kolorach. Komuś będzie się podobała wersja z białym szkieletem i czerwonymi maskownicami, a komuś innemu - czarna z niebieskimi.

Wyjaśnienie tej zagadki może być banalnie proste - producentowi prawdopodobnie chodziło o uszczelnienie konstrukcji, czego z wymiennymi maskownicami nie udałoby się osiągnąć. Głośniki Escape Speakers mają bowiem działać wszędzie i o każdej porze, bez względu na warunki atmosferyczne. Deszcz, słońce, mróz - producent deklaruje, że jest to sprzęt, który można nawet postawić w ogrodzie i nie chować go na zimę. Ten wakacyjny vibe widać nawet na udostępnionych przez niego zdjęciach. Ogród, basen, plaża, molo, a jeśli wnętrze, to już w ostateczności. Trochę to dziwne, bo moim zdaniem w większości przypadków taki głośnik będzie pracował głównie w domu, w komfortowych warunkach, ale gdyby ktoś chciał, faktycznie można zabrać go ze sobą wszędzie. Akumulator litowo-polimerowy zapewnia 16 godzin cichego albo 8 godzin "normalnego" słuchania. To w zupełności wystarczy, aby odłączyć głośnik od zasilania i zabrać go ze sobą, nie wiem, do ogródka, garażu albo na imprezę.

W kontekście plażowo-ogrodowych fascynacji konstruktorów opisywanych głośników nikogo nie powinno dziwić, że wszystkie ich zakamarki są dobrze uszczelnione. Szczególnie dobrze widać to na górnym panelu. Pod metalową rączką znajdziemy tu gumowy panel zawierający podświetlane przyciski dotykowe i gniazda schowane pod klapkami po bokach. Aby się do nich dostać, trzeba się trochę nagimnastykować, ale w końcu chodziło o to, aby urządzenie było odporne na zalanie, gdy nie będziemy korzystać ani z gniazda USB, ani z wejścia 3,5 mm. Swoją drogą, umieszczenie gniazd na górze jest całkiem wygodne, ale podłączenie pendrive'a utrudnia fakt, że zaledwie kilka centymetrów wyżej znajduje się solidna, sztywna belka. Ale spokojnie, i na to jest wytłumaczenie (o którym za chwilę). Zasilanie podłączamy oczywiście od dołu, do standardowego gniazda IEC. Ponieważ nóżki, na których stoi P9, nie są zbyt wysokie, producent dołożył do zestawu przewód z wtykiem kątowym. Pasuje idealnie. Spora klapka mocowana kilkoma śrubami to oczywiście akumulator. Skoro można go odkręcić, domyślam się, że jest wymienny, ale ile kosztowałaby nas taka przyjemność - nie udało mi się dowiedzieć.

Ostatnim elementem, jaki znajdziemy w podstawie głośnika, jest bass-refleks z chromowaną, metalową poprzeczką biegnącą przez sam środek. Dziwne, prawda? Przecież taki element może powodować co najwyżej zawirowania i świst powietrza przepływającego przez tunel, więc czemu to służy? Odpowiedź znajdziemy w instrukcji obsługi. Jest to - uwaga, uwaga - zabezpieczenie antykradzieżowe! Serio. Rozumiem, że użytkownik powinien zamontować sobie coś w rodzaju ucha, linki lub łańcuszka z kłódką, aby przymocować głośnik do podłoża, ale szczegółów firma już nie podaje. No i skąd w ogóle ten pomysł, że ktoś miałby nam wparować do ogródka i ukraść głośniki? A mówią, że Belgia to taki cywilizowany kraj... Proponuję wprowadzić wersję na rynek amerykański, w której zamiast tego znakomitego systemu antykradzieżowego będzie uchwyt na strzelbę, najlepiej Mossberga 590 albo Benelkę M4, ewentualnie szuflada na pistolet, dajmy na to Glocka 19 lub Sig Sauera P320. Siedzieć sobie w ogródku, popijać zimną lemoniadę, słuchać muzyki z dwóch głośników zagłuszających skwierczenie dochodzącego na grillu steka i delikatnie gładzić ręką lufę strzelby załadowanej do pełna breneką i buckshotami - pełen relaksik. No dobra - powiecie - a jeśli za chwile zacznie się inwazja zombie? Wtedy wystarczy zapakować nasze głośniki do walizek z kółkami rozkładanymi rączkami. Są one dostępne na stronie producenta w cenie 119 euro za sztukę. Chyba nie potrafię się zdecydować, czy to głupie, czy genialne. Ale chyba to drugie, bo kiedy ostatnio zabraliście swój system hi-fi na wakacje? Widać, że nazwa firmy nie wzięła się znikąd.

Pora zatem na łyżkę dziegciu w beczce miodu. P9 mogą zachwycić wyglądem, jakością wykonania, ciekawymi detalami i tym, że za rozsądne pieniądze dostajemy kawał sprzętu - odpowiednik kolumn podłogowych w nieco niższym, bardziej funkcjonalnym opakowaniu. Minusy są dwa - łączność i konfiguracja systemu. Flagowe głośniki Escape Speakers nie są dostępne w wersji Air, więc w podstawie dostajemy tu tylko Bluetooth 4.2 z obsługą kodeków aptX, AAC i SBC, wejście USB, z którego może bezpośrednio odtwarzać pliki oraz dwa wejścia 3,5 mm. Jak na dzisiejsze standardy jest to bieda. Po tych parametrach wyraźnie widać, że P9 nie powstały wczoraj, tylko kilka ładnych lat temu. Producent przewidział jednak taki scenariusz i tutaj do gry wkracza streamer M1 Air, który rozszerza możliwości P9 o łączność Wi-Fi, AirPlay, a nawet Chromecast i - uwaga - Roona. Tak, te głośniki mogą być kompatybilne z bodaj najbardziej audiofilskim programem do odtwarzania muzyki, jaki można obecnie dostać (to znaczy kupić, za niemałą opłatą). TIDAL Connect i Spotify Connect też działały bez zarzutu. Najlepsze jest to, że dwa takie głośniki możemy połączyć w parę stereo i to już w podstawowej wersji, przez Bluetooth. Tyle że moim zdaniem trochę mija się to z celem. Dwa duże głośniki i tylko Bluetooth 4.2? To ma sens tylko wtedy, gdy słuchamy muzyki z YouTube'a, a jakość dźwięku prawie w ogóle nas nie obchodzi. Pytanie też, jak wykorzystać P9 w połączeniu z innym domowym sprzętem, takim jak chociażby telewizor. W wielu głośnikach sieciowych takiego problemu nie ma, bo albo w jednym z kanałów, albo w jednostce centralnej mającej postać małego pudełka (wystarczy wymienić testowane niedawno monitory Triangle Capella) mamy wszystkie potrzebne gniazda, w tym wejścia optyczne, koaksjalne, USB, HDMI, a nawet wejście analogowe na wypadek, gdybyśmy zechcieli posłuchać muzyki z winyli. Tutaj zostają nam gniazda na górnym panelu. Gdyby w pobliżu podłogi zamontowano dodatkowy panel z gniazdami, P9 mogłyby również pracować w "domowym centrum rozrywki", odtwarzając nie tylko muzykę, ale także wszystkie dźwięki z telewizora lub konsoli. Szkoda. Na osłodę mamy coś, o czym nie wszyscy producenci podobnych głośników pamiętają - pełny multiroom. Możemy więc postawić dwa P9 w salonie jako system stereo i kilka mniejszych P6 w innych pomieszczeniach, aby wypełnić cały dom muzyką.

A jeśli za chwile zacznie się inwazja zombie? Wtedy wystarczy zapakować nasze głośniki do walizek z kółkami rozkładanymi rączkami. Są one dostępne na stronie producenta w cenie 119 euro za sztukę. Chyba nie potrafię się zdecydować, czy to głupie, czy genialne. Ale chyba to drugie, bo kiedy ostatnio zabraliście swój system hi-fi na wakacje? Widać, że nazwa firmy nie wzięła się znikąd.

Jeśli opisywane głośniki mają mieć wszystkie funkcje, które nowoczesny sprzęt oferować powinien, do rachunku trzeba doliczyć 1790 zł, bo tyle zapłacimy za dwa streamery M1 Air. Urządzenie to ma postać małego, plastikowego pudełka, które otrzymujemy z dość oryginalnym kompletem akcesoriów. Znajdziemy wśród nich dwa zestawy przewodów USB i 3,5 mm - krótkie i długie. Te krótkie mają dość dziwne, kątowe wtyki. Jest też samoprzylepny rzep, który służy do zamocowania "nakładki". Ale jak? Gdzie? Początkowo wydawało mi się, że producent zachęca nas, abyśmy przyczepili M1 Air gdzieś w okolicach przycisków, ale przemyślano to lepiej, bowiem cały panel sterujący można dość łatwo wymontować, a pod nim kryje się mała przegródka na streamer. W tej plastikowej skrytce umieszczono drugi komplet gniazd, więc jeśli trochę pokombinujemy, będziemy mogli zamknąć M1 Air wewnątrz głośnika. Operacja nie jest łatwa. Podczas testu nie obyło się bez telefonu do dystrybutora, obejrzenia filmiku na YouTubie i standardowych odgłosów towarzyszących wyginaniu palców w bardzo ciasnej przestrzeni, ale w końcu się udało. Pytanie tylko, czy nie lepiej byłoby już wprowadzić wersję P9 Air, w której użytkownik nie musiałby się tak gimnastykować, tylko dostałby głośniki z łącznością Wi-Fi na pokładzie. Z drugiej strony dopłata wyniosłaby pewnie tyle samo, ile kosztuje M1 Air, a mając taką przegródkę na streamer, jesteśmy w pewnym sensie bezpieczniejsi. Dziś kupiłbym P9 Air, gdyby taka wersja była dostępna, ale za kilka lat, gdy być może pojawią się nowe formaty, standardy, kodeki i funkcje niedostępne dzisiaj, a Escape Speakers wprowadzi następcę tego streamera, o takich samych wymiarach, ale z innym, bardziej nowoczesnym "mózgiem", mógłbym chcieć cofnąć czas i ulepszyć swoje głośniki stosunkowo niewielkim kosztem. Czy faktycznie tak się stanie? To zależy tylko od Escape Speakers. Znalezienie podobnego, równie małego streamera w ofercie innych firm jest i pewnie w przyszłości również będzie trudne.

Drugi minus dotyczy konfiguracji systemu. Od samego początku zależało mi na połączeniu systemu w taki sposób, aby oba głośniki pracowały w trybie stereo, a to okazało się niełatwe. Wszystko jest wprawdzie opisane w instrukcji obsługi, ale w mało intuicyjny sposób. Z domową siecią połączymy się przez Google Home, ale potem zaczynają się schody, ponieważ do wyboru mamy dwie aplikacje - Escape P9 i Escape Remote. Niektóre zawarte w nich funkcje są zupełnie różne, a niektóre się dublują. Na dodatek jedna nie wie, co zostało zrobione w drugiej. Polecam więc wybrać jedną - najlepiej tę pierwszą. Kiedy zacząłem łączyć wszystko tak, aby mieć jak największe możliwości, na głównym ekranie apki zobaczyłem sześć dostępnych urządzeń - dwa głośniki lewe (jednym był P9 połączony przez Bluetooth, a drugim zamontowany w nim moduł M1 Air), dwa prawe oraz dwie pary głośników stereo (znów - jedną parą były same P9 łączące się przez Bluetooth, a drugą tworzyły dwa streamery M1 Air). Efekt? Wszystko to zaczęło się ze sobą żreć i walczyć o dominację. Lewy i prawy głośnik odtwarzały zupełnie inną muzykę. Dopiero później doczytałem, że przed połączeniem modułów M1 Air w parę stereo należy w obu głośnikach dezaktywować Bluetooth. Ostatecznie operacja zakończyła się powodzeniem, ale powinno być to zrobione prościej. Gdybym dostał głośniki dopiero teraz, pewnie otrzymałbym już stosowne wskazówki od dystrybutora, ale spodobały mi się tak bardzo, że wziąłem je, gdy tylko pierwsza dostawa przyjechała do Polski. Były jeszcze fabrycznie zaplombowane. Po teście dystrybutor odebrał je ode mnie i w ciągu kilku dni przygotował je do prezentacji na Audio Video Show, gdzie wszystko działało bez zarzutu. Sprzedawcy prawdopodobnie też zostaną teraz przeszkoleni, a może nawet ktoś pokusi się o stworzenie prostszej instrukcji obsługi, dzięki której będzie można ominąć problemy, na które się natknąłem. Innymi słowy, ponarzekałem sobie, a koniec końców wszystko działa. Jak mawia moja żona - typowy chłop.

Escape Speakers P9

Escape Speakers P9

Escape Speakers P9

Brzmienie

Zgodnie pierwotnymi założeniami odsłuch postanowiłem rozpocząć od jednego głośnika. Nie żebym po takiej konfiguracji spodziewał się spektakularnych efektów, ale dystrybutor zapewniał mnie, że warto spróbować - chociażby ze względu na przestrzeń, jaką potrafi wygenerować zestaw głośnikowy emitujący dźwięk we wszystkich kierunkach. W najgorszym wypadku dostanę coś w rodzaju sztucznych efektów rodem z budżetowych soundbarów i systemów kina domowego - pomyślałem. Jeśli zaś chodzi o charakter owego dźwięku, byłem przekonany, że Escape Speakers nie wyłamie się z obowiązujących w tym świecie schematów. O ile w sprzęcie kierowanym do audiofilów możemy dostać brzmienie nastawione na coś konkretnego, takiego jak dynamika, przejrzystość lub ciepła, bliska średnica, o tyle urządzenia mające trafić do jak najszerszego kręgu odbiorców grają bardzo, bardzo podobnie i nie wyróżniają się właściwie niczym. Gęsty, lekko pogrubiony bas, neutralna średnica i złagodzony zakres wysokich tonów, w którym od czasu do czasu coś efektownie zaświszczy, ale tylko wtedy, gdy już nie ma innego wyjścia - to dzisiejszy przepis na sukces, model dźwięku gwarantującego sprzedaż. Od dawna stosują się do niego producenci budżetowych komponentów stereo, głośników i słuchawek bezprzewodowych, a nawet projektanci systemów car audio. Taki dźwięk ciężko skrytykować. Jest uniwersalny, efektowny, nie obraża niczyich uczuć religijnych i nie gryzie się z żadnym gatunkiem muzycznym. Nie powinienem przystępować do odsłuchu z konkretnym nastawieniem, ale nie wińcie mnie - jeśli w 95% takich produktów efekt jest prawie identyczny, to człowiek wyrabia w sobie pewien odruch. Wciska "play" i już wie, co zaraz usłyszy. Tymczasem spotkało mnie spore zaskoczenie. Okazało się bowiem, że P9 należą do pozostałych 5%.

Od razu zaznaczę, że opisywanym głośnikom niczego nie brakuje ani w kwestii dynamiki, ani rozciągnięcia czy wypełnienia czy zasięgu niskich tonów. P9 są niewiele mniejsze niż typowo audiofilskie kolumny podłogowe, więc uderzenie jest. Największym zaskoczeniem jest jednak góra pasma. Ojej, ona istnieje! Mało tego - funkcjonuje na tych samych zasadach, co pozostałe zakresy. Stanowi pełnoprawny składnik prezentacji, na którym można zawiesić ucho i w którym można doszukać się wielu ciekawostek i niuansów. To sprawia, że dźwięk jest pełny, interesujący, mieniący się pełną paletą barw, otwarty, napowietrzony i bogaty w mikrodetale. Wyobrażam sobie, że dla osób, których wcześniejsze doświadczenia ze sprzętem audio ograniczały się do budżetowych głośników lub słuchawek bezprzewodowych, może to być szok, ale także swego rodzaju odkrycie. P9 z jednej strony grają poprawnie, a z drugiej - jak na dzisiejsze standardy - odważnie.

Wisienką na torcie jest wspaniała przestrzeń. Okazało się, że nawet jeden głośnik jest w stanie wygenerować naprawdę intrygujący dźwięk, który może nie ma zbyt wiele wspólnego z klasyczną stereofonią, nie pozwoli nam oddzielić od siebie poszczególnych planów, określić pozycji poszczególnych instrumentów na scenie czy relacji między nimi, ale kluczowe jest to, że nie ma się wrażenia, jakby muzyka dochodziła do nas z jednego, maleńkiego pudełka. Jest to mój kluczowy zarzut do większości podobnych urządzeń. Bez względu na to, czy mam do czynienia z głośnikiem bezprzewodowym, czy soundbarem - kiedy muzyka dociera do mnie z jednego miejsca, a wypełnienie pokoju dźwiękiem stanowi dla niej ogromny problem, czuję się, jakby ktoś przeniósł mnie w czasie do epoki maszyn parowych. Jakim cudem to się przyjęło? Gdyby ktoś zaproponował ludziom przesiadkę z wielkiego, płaskiego ekranu 4K na czarno-biały telewizor kineskopowy, zostałby wyśmiany, ale już z dźwiękiem mono ci sami użytkownicy nie mają problemu. Jeden głośnik, do tego jak najmniejszy - jakież to wygodne! P9 też są wygodne, ale robią robotę. Ustawcie jedną taką kolumnę w taki sposób, aby miała wokół siebie trochę powietrza i włączcie tryb stereo, a zobaczycie, co się stanie. Nie zdziwię się, jeśli spora część klientów kupi tylko jedną sztukę, planując dołożyć drugą w przyszłości, a po pierwszym odsłuchu zacznie się zastanawiać, czy w ogóle jest im to potrzebne.

Sprawdźmy więc, co potrafią zdziałać dwa takie głośniki. Powiem krótko - gra warta jest świeczki. Nie chodzi nawet o to, że możemy w ten sposób stworzyć pełnoprawny system stereo, otrzymując stereofonię zgodną z audiofilskim kanonem - scenę, na której wszystkie źródła są już prawidłowo poukładane, a efekt końcowy jest zgodny z zamierzeniem artystów i realizatorów nagrania. Tak, to prawda, ale dostajemy też inne bonusy. Przede wszystkim efekt wypełnienia pokoju dźwiękiem jest spektakularny. Pamiętajmy, że P9 to głośniki emitujące dźwięk we wszystkich kierunkach, a więc nawet, gdy lewa kolumna odtwarza lewy kanał, a prawa prawy, wrażenia przestrzenne przypominają to, co można usłyszeć podczas odsłuchu dipoli (na przykład elektrostatów, magnetostatów i otwartych głośników wstęgowych) lub promienników dookólnych.

Jeśli zacznę porównywać dizajnerskie głośniki bezprzewodowe do hi-endowych "cebulek" MBL-a, entuzjaści sprzętu audio zaczną pukać się w czoło. Od razu tłumaczę - nie chodzi mi o jakość brzmienia w skali bezwzględnej, ale o wrażenia przestrzenne, stanowiące tylko jeden z wielu składników przekazu. Tak się jednak składa, że podczas tegorocznej wystawy Audio Video Show prezentowane były zarówno głośniki Escape Speakers, jak i MBL-e 101 E MKII. Te drugie zostały moim zdaniem stłamszone poprzez wstawienie ich do zbyt małego i przesadnie wytłumionego pomieszczenia. Grały właściwie jak dobre, ale zupełnie normalne kolumny. P9 stanęły natomiast w przestronnej loży PGE Narodowego i miały wokół siebie mnóstwo miejsca, które wypełniono tylko kilkoma panelami akustycznymi oraz innymi modelami z oferty Escape Speakers, pełniącymi funkcję dekoracyjną. Efekt? Koncertowy dźwięk o nieprawdopodobnej skali. Zwiedzający Audio Video Show, przyzwyczajeni do tego, że takie brzmienie wydobywa się zwykle z kolumn wysokich na dwa metry, zaglądali do tego pokoju przez ramiona innych słuchaczy i odruchowo szukali sprzętu na wysokości własnej głowy. Widząc tylko kilka absorberów i okna wychodzące na murawę, zastanawiali się, co to za czary. Otóż nie żadne czary, tylko dwa głośniki sięgające przeciętnej, dorosłej osobie do pasa.

Na tym jednak jeszcze nie koniec atrakcji związanych z przestrzenią. Dysponując dwiema kolumnami, możemy wybrać jeden z dwóch trybów pracy. Pierwszy to oczywiście "klasyczne" stereo, czyli konfiguracja, w której każda z kolumn wykonuje swoją robotę, a różnica w porównaniu z innymi głośnikami polega na tym, że dźwięk rozchodzi się we wszystkich kierunkach. Druga opcja polega na tym, że każda z kolumn dostaje sygnał stereo, czyli oba kanały odtwarzają... oba kanały. W pierwszej chwili może się to wydawać głupie, a już z całą pewnością nieortodoksyjne. W ten sposób zaburzamy bowiem naturalny porządek świata i celowo "psujemy" scenę stereofoniczną, której uzyskanie umożliwiła nam przesiadka z jednego na dwa głośniki. W praktyce okazuje się jednak, że nie jest to takie bezsensowne. Tak, tracimy wówczas "ostrość widzenia", ale za to poczucie wypełnienia pokoju odsłuchowego dźwiękiem, zanurzenia w muzyce, przybiera już postać totalną, ostateczną. Słuchając jakiegoś premierowego albumu i chcąc poznać go w formie zbliżonej do oryginału, z pewnością wybrałbym tryb klasycznego stereo, ale gdybym po prostu wrócił do domu po pracy i chciał zafundować sobie mały koncert, bez wahania włączyłbym to przestrzenne turbodoładowanie, nikomu się do tego nie przyznając. Myśleliście, że aby poczuć się jak podczas koncertu na wielkim stadionie, trzeba wydać na zestaw hi-fi tyle, ile kosztuje luksusowe auto? No to nie - teraz to już nieaktualne. Wystarczy przygarnąć do domu dwa takie, za przeproszeniem, kloce z metalową rączką i zarezerwować sobie trochę czasu na montaż modułów strumieniowych i konfigurację systemu w firmowej aplikacji.

Słysząc tak spektakularne rezultaty, zacząłem się zastanawiać, czy aby głośniki Escape Speakers nie staną się jednymi z pierwszych tego typu urządzeń, które nawet osoby niezwiązane z tematem hi-fi wybiorą nie ze względu na wygląd czy markę, ale właśnie możliwości brzmieniowe. Produkt młodej, mało rozpoznawalnej marki powinien bowiem mieć taki "selling point". Początkowo myślałem, że będzie nim wzornictwo, potem - funkcjonalność, ale teraz stawiam na brzmienie, którego wyróżnikiem, koniem ciągnącym cały ten wóz, jest przestrzeń. Swoją drogą, jeśli uważacie, że takie "podwójne stereo" jest bez sensu, przypomnę tylko dwa ciekawe fakty. Pierwszym jest obecność funkcji mieszania kanałów (crossfeed) w niektórych przetwornikach i wzmacniaczach słuchawkowych, ale też w ustawieniach Roona. Jej działanie polega na dodaniu części sygnału jednego kanału do drugiego i odwrotnie, czyli takim kontrolowanym przecieku. Namiętnie korzysta z niej wielu miłośników słuchawek, i to nawet tych z najwyższej półki. Crossfeed sprawia, że brzmienie nie jest już tak precyzyjne, ale pomaga ograniczyć efekt ściśnięcia dźwięku w głowie. Druga historia dotyczy firmy Zeta Zero, która prezentując swoje promienniki dookólne, Orbital 360, również prowadziła prezentacje polegające na podaniu sygnału stereo do obu kolumn. Wielokrotnie odbywało się to na Audio Video Show i reakcje publiczności były z reguły entuzjastyczne. Część słuchaczy marudziła, że nie powinno się tak robić, że zaraz między kolumnami zmaterializuje się audiofilski szatan, ale uwaga - założyciel i główny konstruktor tych głośników, Tomasz Rogula, na co dzień prowadzi studio nagraniowe. I to nie byle jakie. Gość jest lekko szalony, ale z pewnością zna się na swojej robocie. Pouczanie go, jak powinno się odtwarzać nagrania, jest trochę nie na miejscu. I ten oto facet, zajmujący się nagrywaniem dźwięku od kilkudziesięciu lat, nie widzi absolutnie nic złego w tym, aby właśnie w taki sposób słuchać muzyki w domu, a wręcz zachęca ludzi do eksperymentowania. Innymi słowy, jeśli ktoś twierdzi, że tak nie wolno, niech sobie wyciągnie kij z wiadomego miejsca i zacznie cieszyć się słuchaniem muzyki.

P9 nie są skierowane ani do audiofilów, ani do ludzi, którym w zupełności wystarczy mały głośnik bezprzewodowy, ale do wszystkich, których wymagania i potrzeby plasują się gdzieś pomiędzy tymi dwoma skrajnościami. Te kolumienki mogą pracować w gorszych lub lepszych warunkach, dając prawie taką samą radość ze słuchania, a w razie czego można je dosłownie chwycić za rączkę, wpakować do bagażnika i zabrać ze sobą wszędzie.

Minusy? Po przeczytaniu powyższego opisu, spodziewacie się pewnie, że stwierdzę ich brak, a następnie podbiję stawkę i zacznę sugerować, że przez takie produkty jak Escape Speakers P9 klasyczne systemy stereo niedługo stracą rację bytu. Ale nie, aż tak różowo nie jest. Konstruktorzy tych głośników mieli kilka świetnych pomysłów, ale jeżeli do pięknie zaprojektowanej obudowy, wykonanej w dużej mierze z metalu, wkłada się tyle elektroniki i cztery razy więcej przetworników niż ustawa przewiduje, musi się to na czymś odbić. Najprościej rzecz ujmując, w tym przypadku odbiło się to na ogólnej jakości dźwięku, a w szczególności jego barwie. Na dłuższą metę zalatuje ona plastikiem - czymś, co kojarzymy raczej ze światem soundbarów i praktycznych głośników bezprzewodowych niż z hi-endowym sprzętem dla audiofilów. Można próbować zdziałać coś korektorem, ale to jest niekończąca się opowieść - po jakimś czasie dojdziemy do wniosku, że lepiej już ustawić go "na płasko". Mówiąc jeszcze prościej, jeśli ktoś liczy na to, że oprócz innych atrakcji dostanie tu średnicę godną monitorów Spendora czy ATC albo górę jak z tweeterów AMT, jakie można zobaczyć w pasywnych zestawach głośnikowych za podobne pieniądze, to nie - do tego poziomu jest jeszcze daleko. Cóż, jest po prostu normalnie jak na ten przedział cenowy. Pod względem jakościowym w najlepszym przypadku jest to poziom Naima Muso 2, ale na pewno nie Focali Sopra zasilanych lampowymi monoblokami. Czy to zarzut? Nie, bo P9 nie kosztują tyle, co hi-endowy system stereo z prawdziwego zdarzenia. Ich cena sprawia, że możecie potraktować to co najwyżej jako marudzenie zrzędliwego audiofila - delikatne przypomnienie, aby przed odsłuchem ustawić sobie pewną barierę oczekiwań, mniej więcej zgodną z ceną. Nie dać wyobraźni odlecieć w kosmos. Wtedy wszystko będzie okej, bo P9 w swoich pieniądzach są bardzo uczciwie zaprojektowane, pięknie wyglądają i mają cały szereg rozwiązań, których próżno szukać u konkurencji, a do tego potrafią zaskoczyć odważnym, trójwymiarowym brzmieniem. O tym, że można je postawić wszędzie, choćby w łazience lub na tarasie, nawet nie wspominam. Jestem przekonany, że wielu klientów szuka dokładnie takiego sprzętu, tylko nie wie, że on istnieje. Są zawieszeni gdzieś między tanimi głośnikami bezprzewodowymi a audiofilskimi zestawami za kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jeżeli tylko trafią na P9, dowiedzą się o nich, postanowią je wypożyczyć i będą na tyle ogarnięci, aby poradzić sobie z ich konfiguracją, szybko wyrośnie nam w Polsce fanklub marki Escape Speakers.

Pakując belgijskie głośniki do kartonów, przeprowadziłem pewien eksperyment. Wysłałem link do strony producenta grupie swoich znajomych, z których część to doświadczeni audiofile, a część - osoby zupełnie niezwiązane z tym środowiskiem. Ci pierwsi zapytali oczywiście, jak to cudo gra. Fajnie? Aha, to może posłucham, jak będą mi potrzebne fajne głośniki, które można zabrać ze sobą nawet na działkę. Drudzy byli zachwyceni - jakie to ładne, jakie mądre, a że można to postawić nawet w ogródku, to już pełen odlot. Można więc stwierdzić, że P9 nie są skierowane ani do audiofilów, ani do ludzi, którym w zupełności wystarczy mały głośnik bezprzewodowy, ale do wszystkich, których wymagania i potrzeby plasują się gdzieś pomiędzy tymi dwoma skrajnościami. Czy dla właścicieli domków z ogrodami i basenami? Nie wiem. Oni pewnie wybiorą coś droższego. W naszych realiach taka koncepcja na pewno trafi jednak do osób, które szukają sprzętu wszechstronnego i uniwersalnego albo często się przeprowadzają. Niektórzy są wręcz przyzwyczajeni do tego, że cały ich dobytek mieści się w jednym busie. Wtedy takie głośniki są wręcz wymarzonym sprzętem - mogą pracować w gorszych lub lepszych warunkach, dając prawie taką samą radość ze słuchania, a w razie czego można je dosłownie chwycić za rączkę, wpakować do bagażnika i zabrać ze sobą wszędzie. W większości przypadków P9 będą jednak normalnymi głośnikami sieciowymi, na które ani nie będzie padał deszcz, ani nie będą zbyt często jeździć z nami w kartonach z ubraniami, talerzami i elektrycznym garnkiem, co to sam gotuje, jak się cały czas stoi obok i wykonuje jego polecenia. Jedno jest pewne - P9 na tyle oryginalne, że poza imprezowymi głośnikami z podświetleniem i mikrofonem do karaoke praktycznie nie ma dla nich konkurencji.

Escape Speakers P9

Budowa i parametry

Escape Speakers P9 to głośnik bezprzewodowy, który zdaniem producenta oferuje znakomite brzmienie dzięki przemyślanemu połączeniu kilku istotnych dla jakości dźwięku elementów. Mamy tutaj dwa procesory DSP, wzmacniacz o wysokiej skuteczności energetycznej (innymi słowy, pracujący w klasie D) i 5 przetworników, z czego cztery to jednostki szerokopasmowe rozstawione na wszystkich ściankach głośnika w jego górnej części. Wyposażono je w membranę ze specjalnej mieszanki polipropylenowej, co zdaniem firmy zapewnia czystość oraz nasycenie barwą w całym paśmie. Piątą jednostką jest subwoofer z 20-cm membraną oraz wzmocnionym koszem utrzymującym potężny układ magnetyczny. Belgowie twierdzą, że dzięki takiemu połączeniu przetworników P9 to głośnik bezprzewodowy, który poradzi sobie z każdą muzyką, a na dodatek bez problemu nagłośni większe pomieszczenia. P9 wspiera łączność Bluetooth 4.2 z kodekami aptX i AAC, posiada też wejście USB, z którego może bezpośrednio odtwarzać pliki. A ponadto posiada dwa wejścia 3,5 mm, z czego jedno jest dedykowane dla modułu M1 Air, który znacząco poszerzy możliwości P9 w zakresie łączności Wi-Fi, AirPlay 2, RoonReady czy Chromcast. Co więcej, głośniki te możemy także połączyć w pary stereo w prosty sposób przy użyciu połączenia Bluetooth. Dzięki temu możemy mieć bezprzewodowy system stereo wysokiej klasy oferujący też zalety źródła dookólnego. Dzięki zastosowaniu wydanej i nowoczesnej baterii litowo-polimerowej, największy głośnik Escape Speakers może grać bez przerwy aż 16 godzin przy słuchaniu w tle i około ośmiu godzin przy normalnych poziomach głośności. Do tego jego konstrukcja jest odporna warunki atmosferyczne, takie jak deszcz, słońce czy mróz, a przy tym jest estetyczna oraz trwała.

Werdykt

Oddając opisywane głośniki dystrybutorowi, byłem do nich nastawiony pozytywnie, ale miałem też pewne wątpliwości. Wygląd, jakość wykonania, gabaryty, przemyślane rozwiązania techniczne, wbudowany akumulator, odporność na ciężkie warunki atmosferyczne, sprytny pomysł z oddzielnym streamerem, a przede wszystkim mocne, dynamiczne, odważne i niesamowicie przestrzenne brzmienie - to plusy, które mówią same za siebie. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że za 5595 zł dostajemy jeden głośnik, który oferuje tylko dwa gniazda i Bluetooth 4.2, a to jak na dzisiejsze standardy za mało. Sprytnym rozwiązaniem może być zakup dwóch mniejszych P6 Air. Nie słuchałem ich, ale podobno oferują bardziej "zbity" dźwięk z równie ciekawą przestrzenią. Na razie wiem tyle, że aby mieć pełen pakiet - dwa głośniki z dwoma streamerami w środku - trzeba wydać 12980 zł. Dużo, mało? Zależy, jak na to spojrzymy. Jeśli oceniamy sprzęt wyłącznie pod kątem wyposażenia, to dość dużo, ale jeżeli chcemy mieć wszechstronny system, który można zabrać ze sobą wszędzie i który skalą brzmienia dorównuje pełnowymiarowemu zestawowi opartemu na kolumnach podłogowych - rozsądnie. Głośniki sieciowe tej wielkości są równie drogie lub znacznie droższe, ale nawet nie w tym rzecz. Gdybym był adwokatem Escape Speakers, zadałbym tylko trzy pytania - czy głośniki konkurencji mogą pracować kilka godzin bez zasilania, czy są wodoodporne i czy emitują dźwięk we wszystkich kierunkach. Nie, nie i nie? W takim razie sprawa jest z definicji wygrana. A czy klienci docenią pomysłowość belgijskich projektantów? Sądząc po reakcjach osób, które słyszały je w akcji na wystawie Audio Video Show, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości.

Escape Speakers P9

Escape Speakers P9

Dane techniczne

Rodzaj kolumn: dynamiczne, podłogowe, wentylowane, bezprzewodowe
Wejścia analogowe: 2 x 3,5 mm
Wejścia cyfrowe: 2 x USB-A
Łączność: Bluetooth 4.2 (P9), Wi-Fi, Chromecast, AirPlay, Spotify Connect, Roon, Bluetooth 5.0 (M1 Air)
Moc wzmacniacza: 100 W/kanał (RMS)
Pasmo przenoszenia: 20 Hz - 20 kHz
Wymiary (W/S/G): 73,1/22/22 cm (P9), 1,9/8,9/4,5 cm (M1 Air)
Masa: 12,3 kg/sztuka (P9)
Cena: 5595 zł/sztuka (P9), 895 zł/sztuka (M1 Air)

Sprzęt do testu dostarczyła firma MIP. W artykule wykorzystano zdjęcia udostępnione przez firmę Escape Speakers.

Równowaga tonalna
RownowagaStartRownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4RownowagaStop

Dynamika
Poziomy6

Rozdzielczość
Poziomy6

Barwa dźwięku
Barwa4

Szybkość
Poziomy6

Spójność
Poziomy6

Muzykalność
Poziomy7

Szerokość sceny stereo
SzerokoscStereo2

Głębia sceny stereo
GlebiaStereo04

Jakość wykonania
Poziomy7

Funkcjonalność
Poziomy7

Cena
Poziomy6


Komentarze

  • Brak komentarzy

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Streaming krok po kroku

Streaming krok po kroku

Streaming - to pojęcie niemal całkowicie zdominowało świat sprzętu hi-fi. Na przestrzeni dziesięciu lat ten sposób słuchania muzyki przeszedł ewolucję od ciekawostki technologicznej interesującej tylko najbardziej postępowych melomanów i audiofilów do czegoś, co jest dla nas zupełnie naturalne i oczywiste. Dla wielu osób streaming to nieodłączna część codziennego funkcjonowania, podstawowe...

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

W naszym magazynie koncentrujemy się na treściach kierowanych do entuzjastów i osób żywo zainteresowanych sprzętem stereo. Niezależnie od aktualnych reguł działania internetowych wyszukiwarek czy liczby przypadkowych wizyt na danej stronie bazę czytelników stanowią ludzie dysponujący sporą wiedzą i doświadczeniem w tym temacie. Nawet oni muszą jednak dostrzegać pewną lukę w...

Liczy się muzyka, czyli o kupowaniu sprzętu audio z umiarem

Liczy się muzyka, czyli o kupowaniu sprzętu audio z umiarem

Z muzyką i sprzętem grającym jestem związany od zawsze, a wszystko za sprawą prowadzonego przez mojego ojca sklepu z płytami i komponentami stereo. Przez nasz dom przewinęły się setki wzmacniaczy, magnetofonów, odtwarzaczy CD, gramofonów, tunerów, kolumn głośnikowych, albumów, koncertów i boxów płytowych z najróżniejszych epok. Każdego dnia obcowałem z rozmaitym...

Sade - Zmysłowa królowa elegancji

Sade - Zmysłowa królowa elegancji

Wyobraźcie sobie, że siedzicie w przyciemnionym klubie jazzowym w latach czterdziestych XX wieku. Mężczyźni noszą eleganckie, dopasowane garnitury, we włosach mają brylantynę, a w dłoniach dzierżą cygara lub papierosy. Kobiety ubrane są w wytworne suknie, ich fryzury i makijaże powalają, a niektóre z nich palą papierosy w lufkach. Dym unosi...

Led Zeppelin - Gdy światem rządzili tytani

Led Zeppelin - Gdy światem rządzili tytani

No i jak tu - w kilku akapitach - opisać zespół takiego kalibru jak Led Zeppelin? Grupa, która dosłownie wstrząsnęła światem muzycznym niczym ciężkie kroki tytana z mitologii greckiej i uwiodła serca milionów słuchaczy jak nimfa leśna uwodzi maluczkich w dawnych klechdach. Pioruny perkusyjnych uderzeń sprowadzane na ten świat przez...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
Revival Audio Sprint 4

Revival Audio Sprint 4

Rynek sprzętu audio jest wypełniony towarem niczym dyskonty przed świętami. Wybór jest przeogromny, chwilami wręcz przytłaczający. Na półkach dominują produkty uznanych, znanych audiofilom marek, których historia sięga nieraz czasów przedwojennych....

Escape Speakers P9

Escape Speakers P9

Myśląc o nowoczesnym sprzęcie audio, takim jak streamery, słuchawki bezprzewodowe czy głośniki sieciowe, zwykle mamy z tyłu głowy jedną myśl - aby był to produkt na poziomie, lepiej trzymać się...

Rega Aethos

Rega Aethos

Rega to brytyjska firma, która zdobyła uznanie melomanów głównie dzięki produkcji wysokiej jakości gramofonów. Klienci czasami zapominają jednak, że jej katalog obejmuje znacznie szerszy asortyment komponentów stereo, takich jak wzmacniacze,...

Komentarze

Dariusz
Apple Music ma 3 poziomy jakości. Stratna, bezstratna (jakość CD) i hi-res (tylko część utworów). Ostatnio mocno promuje dźwięk przestrzenny. Wszystko to w pods...
Radek
Obecna cena H95 zatrzymała się na kwocie 5555 zł, dlatego postanowiłem zdecydować się na ten model. Jestem na etapie odkrywania jego możliwości w warunkach domo...
Piotr
TIDAL za 21,99 zł. to chyba obecnie najlepsza opcja. Pliki Hi-Res FLAC. Spotify od co najmniej dwóch lat zapowiada ze za pół roku uruchomi streaming właśnie z p...
Garfield
@a.s. - Może i tak, ale nie znam kolumn z kopułką aluminiową czy magnezową, których góra odpowiadałaby mi bardziej niż z Esotara. Berylowych i diamentowych parę...
a.s.
Miękka kopułka nie działa jak tłok przy niższych częstotliwościach (1 - 8 kHz) - po to wymyślono twarde kopułki aluminiowo magnezowe i jeszcze lepsze berylowe, ...

Płyty

Sólstafir - Hin Helga Kvöl

Sólstafir - Hin Helga Kvöl

W tym roku mija dziesięć lat mojej przygody z ekipą Sólstafir. Wszystko zaczęło się od albumu "Otta", na który trafiłem...

Newsy

Tech Corner

Krótka historia płyty kompaktowej

Krótka historia płyty kompaktowej

Jak wyglądał świat w marcu 1979 roku? Andrzej Wajda kręcił "Panny z Wilka". Jan Paweł II był papieżem niecałe pół roku. Prezydentem USA był Jimmy Carter. W Nowym Jorku urodziła się Norah Jones. Atari wypuściło na rynek komputery Model 400 i Model 800. W salonach samochodowych pojawiły się Peugeot 505,...

Nowości ze świata

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

  • Sonus Faber announced the launch of Suprema, a groundbreaking loudspeaker system rooted in luxury, unparalleled audio excellence and meticulous craftsmanship. Marking the brand's 40th anniversary, the Suprema system, featuring two main columns, two subwoofers and one electronic crossover, represents the...

Prezentacje

40 lat głośnikowego modernizmu - Focal

40 lat głośnikowego modernizmu - Focal

Co przychodzi nam do głowy, kiedy myślimy o Francji? Wiadomo - świetna kuchnia, doskonałe wina i sery, luksusowe perfumy, nowoczesna architektura, pokazy mody, festiwale filmowe, słynni malarze i wiecznie zakorkowane uliczki Paryża. Dla amatorów sprzętu hi-fi jest to także jeden z najważniejszych krajów na audiofilskiej mapie świata. To właśnie tutaj...

Poradniki

Listy

Galerie

Dyskografie

Wywiady

Tomasz Karasiński - StereoLife

Tomasz Karasiński - StereoLife

Chcąc poznać ludzi zajmujących się sprzętem audio, związanych z tą branżą zawodowo, natkniemy się na wywiady z konstruktorami, przedsiębiorcami, sprzedawcami,...

Popularne artykuły

Vintage

Philips EL3300

Philips EL3300

Czy uwierzycie, że ten prościutki, przenośny magnetofon, który widzicie na zdjęciu powyżej to pierwszy na świecie sprzęt obsługujący nowy format...

Słownik

Poprzedni Następny

Lampa elektronowa

Stary jak świat element elektroniczny składający się z zespołu elektrod zamkniętych w próżniowej, szklanej bańce. Taka konstrukcja umożliwia przepływ prądu wytwarzanego przez strumień swobodnych elektronów pomiędzy elektrodami. Lampy są zazwyczaj...

Cytaty

LudwigVanBeethoven.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.