iFi Audio ZEN One Signature + ZEN Can Signature
- Kategoria: Systemy stereo
- Tomasz Karasiński
iFi Audio to marka, która szturmem wbiła się na rynek sprzętu stereo dziesięć lat temu. Pomysł był prosty - stworzyć całą serię miniaturowych urządzeń, z których każde będzie miało jedną funkcję, a w porównaniu z pełnowymiarowymi klockami konkurencyjnych firm będzie śmiesznie tanie. Dzięki identycznym obudowom każde takie pudełeczko - bez względu na to, czy był to przetwornik, wzmacniacz słuchawkowy, bufor lampowy czy phono stage - różniło się od pozostałych właściwie tylko wyposażeniem przedniej i tylnej ścianki oraz dołączonymi do opakowania akcesoriami. Ponieważ iFi Audio było blisko powiązane ze specjalizującą się w produkcji hi-endowych komponentów stereo firmą Abbingdon Music Research, którą wielu audiofilów kojarzyło z pięknymi, ładowanymi od góry odtwarzaczami płyt kompaktowych, maleńkie komponenty zaczęły sprzedawać się jak świeże bułeczki. To był prawdziwy szał. Ludzie chcieli więcej i więcej, a każdy nowy model wywoływał lawinę pytań i komentarzy - kto już widział, kto już słuchał, a dla kogo zabrakło. Na przestrzeni czterech lat przetestowaliśmy aż dziewięć modeli iFi Audio - iTube Micro, iCAN Micro, iDSD Micro, iDSD Nano, iCAN Nano, iPhono Micro, iDAC2 Micro, iOne Nano i iGalvanic 3.0. Później sprawa przycichła. Może nie od razu, ale można było odnieść wrażenie, że z miesiąca na miesiąc o urządzeniach tej marki mówi się coraz mniej. Dziwne, prawda?
Istnieje na ten temat wiele teorii, ale moim zdaniem doszukiwanie się spisku, działania obcego wywiadu lub interwencji siły wyższej nie ma zbyt wiele sensu. Sprawa jest w gruncie rzeczy prozaiczna - gdy ktoś trafia na żyłę złota, w okolicy natychmiast pojawiają się setki innych poszukiwaczy cennego kruszcu i bez ceregieli biorą się do roboty. Początkowo iFi Audio musiało dzielić rynek co najwyżej z Pro-Jectem i kilkoma znacznie mniejszymi graczami, jednak później rywale zwęszyli pieniądz i przeszli do kontrataku. Dziś sytuacja na rynku jest zupełnie inna. Szukając przystępnego cenowo DAC-a lub wzmacniacza słuchawkowego, możemy wybierać spośród dziesiątek modeli. Fosi Audio, FiiO, Topping, Advance Acoustic, M2Tech, Argon Audio, NuPrime, Musical Fidelity, Cambridge Audio, Aune, Audiolab, Heed, Chord, AudioQuest, SMSL, Questyle, AudioEngine, Arylic, Lake People, Shanling, EarMen, Lotoo, Cayin, JDS Labs, Fostex - to tylko część marek, w których ofercie znajdziemy przetworniki i wzmacniacze słuchawkowe w cenie do 1500-2000 zł. Ale zaraz, czekajcie, co robi teraz iFi Audio?
W dużym skrócie, katalog został podzielony na dwie części - tę, w której wciąż znajdziemy mnóstwo kompaktowych i niedrogich klocków oraz tę, w której zgromadzono sprzęt dla wymagających melomanów, oczywiście z naciskiem na tych często korzystających z przetworników i wzmacniaczy słuchawkowych. Swego rodzaju pomostem między nimi jest model NEO iDSD 2, łączący w sobie wysokiej klasy DAC-a i wzmacniacz z dwoma wyjściami dla nauszników. Sporym zainteresowaniem cieszą się Pro iDSD Signature, Pro iCAN Signature oraz zaprezentowany niedawno iCAN Phantom. Wyglądają świetnie, ale niestety straciły bardzo istotną zaletę, którą w przypadku iFi Audio zawsze braliśmy za pewnik. Chodzi rzecz jasna o przystępną cenę. Pro iDSD Signature kosztuje 15999 zł, Pro iCAN Signature - 10999 zł, a iCAN Phantom - 18499 zł. Nie żeby takie kwoty przyprawiały mnie o ból głowy, bo testowałem już znacznie droższe urządzenia, ale dla klientów są to zupełnie inne produkty, dwa kompletnie mijające się światy. Pomyślałem, że wrócę do korzeni i poszukam w ofercie iFi Audio czegoś, co daje nadzieję na dobry dźwięk, ale nie kosztuje majątku. I tak oto na moim biurku wylądowały dwa miniaturowe klocki - ZEN One Signature i ZEN Can Signature.
Wygląd i funkcjonalność
Dlaczego zdecydowałem się akurat na te modele? Nie będę owijał w bawełnę - skorzystałem z pomocy polskiego dystrybutora, a konkretnie product managera opiekującego się tą marką. W tej drugiej, nie hi-endowej części jej katalogu można się bowiem zgubić szybciej niż w gąszczu identycznych ulic i bloków warszawskiego Ursynowa. Nie jestem pewien, czy jestem w stanie wyliczyć wszystkie dostępne modele. Są ich chyba nie dziesiątki, a setki. W samej tylko zakładce z przetwornikami widnieją ZEN Air DAC, ZEN Air Blue, ZEN DAC V2, ZEN Blue V2, ZEN DAC Signature V2 i będący jednym z bohaterów recenzji ZEN One Signature. Przeglądając zakładkę ze wzmacniaczami słuchawkowymi, zgłupiałem już kompletnie. Gdyby ktoś rozpakował za mnie opisywany model, chowając pudełko i zamazując wszelkie oznaczenia, miałbym spory problem z rozstrzygnięciem, czy jest to ZEN CAN, ZEN Air CAN, ZEN CAN Signature, ZEN CAN Signature 6XX, ZEN CAN Signature HFM czy może ZEN CAN Signature MZ99. Trzy ostatnie modele to wersje zaprojektowane z myślą o posiadaczach konkretnych modeli słuchawek - Sennheiserów HD650 (a konkretnie wersji Massdrop x Sennheiser HD 6XX), planarnych HiFiMAN-ów (bez podawania konkretnego modelu) oraz Meze 99 Classics. Grubo, prawda? Wydawałoby się, że projektowanie wzmacniaczy dopasowanych do wybranego modelu nauszników jest domeną hi-endu, a iFi Audio postanowiło przenieść ten zwyczaj na grunt sprzętu za rozsądne pieniądze. Z oczywistych względów do testu wybrałem jednak model bazowy, spodziewając się, że będzie on najbardziej uniwersalny. Otrzymujemy więc biurkowy system złożony z dwóch sympatycznych boxów, a zapłacimy za tę przyjemność mniej więcej tyle, ile kosztuje obecnie iPhone 11, starszy od tego aktualnego o cztery generacje. Przetwornik ZEN One Signature wyceniono na 1699, a wzmacniacz słuchawkowy ZEN Can Signature - 1499 zł. Podobnie jak dekadę temu, nie jest to sprzęt dla wybrańców, ale dla bardzo szerokiego grona odbiorców.
PORADNIK: Jak wybrać słuchawki
Oba urządzenia są pakowane w identyczne pudełka, których wygląd zdaje się sugerować, że mamy do czynienia ze sprzętem komputerowym, czymś w rodzaju podświetlanej klawiatury gamingowej lub tabletu z ekranem, który można łamać, zginać, rozwijać lub zmuszać go do jakiejś innej zupełnie nonsensownej gimnastyki. Może zasugerowałem się kolorowymi grafikami zdobiącymi oba kartony, ale same urządzenia również delikatnie wpisują się w klimat znany z reklam sprzętu dla zapalonych graczy. Ich obudowy mają dziwny kształt, a kiedy ustawimy klocki jeden na drugim, co jest jak najbardziej logiczne, prezentują się naprawdę kosmicznie. ZEN One Signature i ZEN Can Signature nie wyglądają jak wynik eksperymentu prowadzonego po godzinach w fabryce aluminiowych profili okiennych. Osobiście wolałbym coś jeszcze prostszego, ale szybko doszedłem do wniosku, że miniaturowe klocki iFi Audio nie są adresowane do mnie. Targetem są tu raczej osoby zdecydowanie młodsze, spędzające sporo czasu przed ekranem komputera i szukające fajnego urządzenia peryferyjnego, które pozwoli im wykorzystać potencjał ulubionych nauszników. Powiedzmy, że to coś pomiędzy maleńkim przetwornikiem typu "pendrive z gniazdem 3,5 mm" a wyszukaną, luksusową wieżą służącą do napędzania hi-endowych słuchawek. Koncepcja z pewnością fajna, a że system wygląda trochę jak futurystyczna, kolorowa pagoda? Jestem pewien, że wielu potencjalnych klientów właśnie z tego względu zainteresuje się opisywanymi klockami.
Abstrahując od wzornictwa, muszę przyznać, że ZEN One Signature i ZEN Can Signature są naprawdę świetnie wykonane. Obudowy są aluminiowe, gniazda siedzą pewnie, a pokrętło głośności w słuchawkowcu nie ma najmniejszych luzów. Mają je przyciski, ale było to chyba celowe działanie projektantów. Porządnie prezentują się nawet akcesoria. Nie znajdziemy tu rzecz jasna srebrnych kabli, ale jest wszystko, czego będziemy potrzebować, aby podłączyć taki zestaw do komputera, w tym nawet krótki interkonekt RCA, przewód USB 3.0 z wtyczką typu B, antena Bluetooth, która - nie wiedzieć czemu - jest biała oraz duże zasilacze wtyczkowe z długimi przewodami, dzięki którym łatwiej nam będzie ukryć całą tę elektrownię lub podpiąć się do gniazdka bez potrzeby stosowania kolejnego rozgałęziacza. Skoro już jesteśmy przy takich drobiazgach, oba klocki otrzymały gumowe nóżki, które moim zdaniem są odrobinę za małe. Z uwagi na zakrzywione boczki nie jest łatwo idealnie prosto ustawić urządzenia jedno na drugim. Jeżeli nam się to uda, w szczelinę między nimi będzie można wsunąć co najwyżej wizytówkę, i to tylko taką z gatunku najprostszych i najcieńszych. Wystarczy delikatnie musnąć któryś z elementów wieży, na przykład podczas korzystania z przycisków (nie mówiąc już o podłączaniu słuchawek), aby aluminiowe obudowy zetknęły się ze sobą. Wyższe, samoprzylepne nóżki załatwią temat, co nie zmienia faktu, że producent powinien był zrobić to od razu. Na szczęście jest to jedyny mankament natury praktycznej, który znalazłem w trakcie kilkudniowego testu.
Producent reklamuje przetwornik ZEN One Signature jako domowe centrum audio dla wszystkich urządzeń cyfrowych, od smartfonów i tabletów przez komputery, odtwarzacze płyt kompaktowych i serwery audio aż po telewizory i konsole do gier. Ja bym się aż tak nie rozpędzał, ponieważ z tyłu mamy tylko kilka wejść, a wyjścia analogowe nie mają regulacji głośności. Możliwości tego budżetowego DAC-a są jednak całkiem imponujące. Do dyspozycji mamy gniazdo USB, optyczne i koaksjalne, a na dokładkę dostajemy Bluetooth 5.1 z obsługą kodeków aptX, aptX HD, aptX Adaptive, aptX LL, LDAC, LHDC/HWA, AAC i SBC. Sygnał analogowy możemy odebrać za pomocą klasycznego wyjścia RCA albo - tu ciekawostka - zbalansowanego gniazda 4,4 mm. Takie złącze spotyka się raczej w odtwarzaczach przenośnych i wzmacniaczach słuchawkowych, ale XLR-y na tylnym panelu takiego maleńkiego przetwornika na pewno by się nie zmieściły. Z przodu znalazło się natomiast miejsce na podświetlane logo firmy i drugie okrągłe okienko, którego kolor zmienia się w zależności od częstotliwości próbkowania odtwarzanego sygnału. Co niezmiernie mnie ucieszyło, podświetlenie można wyłączyć - jest ono aktywowane tylko na kilka sekund, na przykład podczas zmiany źródła.
Patrząc na przednią ściankę ZEN-a Can Signature, przypomniałem sobie, że inżynierowie iFi Audio zawsze byli specjalistami od ciekawych, często nieoczywistych bonusów. W opisywanym modelu mamy dwa takie dodatki. Pierwszym jest funkcja PowerMatch, a druga to tryby XBass i XSpace.ZEN Can Signature to wzmacniacz słuchawkowy wyposażony w trzy wejścia analogowe (4,4 mm, 3,5 mm i RCA), jedno wyjście (ponownie zdecydowano się tu na 4,4-mm złącze zbalansowane) i dwa wyjścia słuchawkowe - klasycznego, dużego jacka 6,3 mm oraz - tak, zgadliście - 4,4-mm gniazdo zbalansowane. Jego symetryczny obwód dual mono może dostarczyć moc 1890 mW przy 64 Ω i poradzi sobie z obciążeniami nawet rzędu 600 Ω i więcej. Producent informuje, że wzmacniacz pracuje w klasie A, a jego topologia bazuje na hi-endowym modelu Pro iCAN. Patrząc na przednią ściankę ZEN-a Can Signature, przypomniałem sobie, że inżynierowie iFi Audio zawsze byli specjalistami od ciekawych, często nieoczywistych bonusów. W opisywanym modelu mamy dwa takie dodatki. Pierwszym jest funkcja PowerMatch, czyli przycisk, za pomocą którego możemy wybrać jedno z czterech ustawień wzmocnienia (gain) - 0, 6, 12 lub 18 dB. Po co, skoro tuż obok znajduje się analogowy potencjometr? Ano po to, abyśmy z nausznikami o wysokiej skuteczności nie musieli obchodzić się z pokrętłem jak z jajkiem. Producent zaleca zacząć od 0 dB, a następnie stopniowo zwiększać poziom wzmocnienia, aby znaleźć optymalne ustawienie. Drugą ciekawą zabawką jest przycisk aktywujący tryby XBass i XSpace. Pierwszy to podbicie niskich tonów, na szczęście zrealizowane z wyczuciem, natomiast drugi ma poprawiać wrażenia przestrzenne. Puryści będą narzekali, że to niepotrzebne, ale nikt nam nie każde z tych rozwiązań korzystać, a gdyby okazało się, że czegoś nam w brzmieniu brakuje, nie będziemy musieli ratować się skomplikowanymi korektorami. Mnie na przykład z trybem XSpace było nie po drodze, ale XBass włączałem z niektórymi słuchawkami (Sennheiser HD 600, Final Audio Design A8000) i podczas cichych, wieczornych odsłuchów.
Brzmienie
Urządzenia iFi Audio kojarzyły mi się z brzmieniem naturalnym, dynamicznym, przejrzystym i zdecydowanym. Najwyraźniej jednak świat poszedł do przodu, bo do pierwszego odsłuchu wyciągnąłem Sennheisery HD 600 i ani przez chwilę nie miałem wrażenia, że dźwięk jest zbyt ostry, chłodny i przejaskrawiony. Skoro z tak charakterystycznymi i bezkompromisowymi nausznikami z uszu nie poleciała mi krew, to ani chybi oznacza, że opisywany system ma nam do zaoferowania coś więcej niż standardowy zestaw atutów iFi Audio, a może nawet jego charakter jest zupełnie inny - cieplejszy, łagodniejszy, zmierzający raczej w stronę lampowej barwy i analogowej muzykalności niż cyfrowego wyrachowania. Zaintrygowany takim obrotem spraw, zacząłem znosić na biurko wszystkie słuchawki, jakie tylko wpadły mi w ręce - Beyerdynamiki DT 770 PRO (32 Ω) i DT 990 PRO (250 Ω), Bowers & Wilkins PX5, Meze 99 Classics, Final Audio Design A8000 i nowość tej samej marki, model A5000. Wniosek? Nie wydawało mi się.
ZEN One Signature i ZEN Can Signature tworzą system o wyjątkowo przyjaznym usposobieniu. Żeby nie było wątpliwości, żadnemu z tych maleńkich klocków nie brakuje dynamiki czy rozdzielczości. To nie jest dźwięk ulepiony z wełnianego koca i rozgotowanych klusek śląskich. Niskie tony się nie snują, średnica nie jest rozgrzana do granic możliwości, a góra, choć cofnięta względem reszty przynajmniej o pół kroku, jest całkiem bogata i po prostu dobra jakościowo. W rezultacie z "sześćsetkami" uzyskałem wprost wymarzony efekt. Wszystkie zalety kultowych Sennheiserów pozostały wyraźne, a zestaw iFi Audio uzupełnił je przyjemną, ciepłą barwą, przy okazji korygując ewidentne podbicie wysokich tonów. Bas był z tego wszystkiego najbardziej neutralny, ale w końcu od czego jest tryb XBass, prawda? Jeżeli krzywicie się, czytając te słowa, powiem tylko, że w tej kwestii mogę potwierdzić zapewnienia producenta. Fakt korzystania z korekcji stoi w sprzeczności się z ideałem hi-fi, nawet sama nazwa tego systemu budziła we mnie mieszane uczucia, ale podbicie jest na tyle delikatne, że nic strasznego się nie dzieje. Niskie częstotliwości nie stają się sztucznie nadmuchane, nie przysłaniają reszty pasma ani nie zamieniają się w gęstą, bulgoczącą papkę. Po prostu są ciut odważniejsze i to wszystko. Gdyby tak działały inne korektory i różnego rodzaju loudnessy, audiofile z pewnością częściej by z nich korzystali i nie mieliby z tego powodu kaca moralnego.
Przystępując do tego testu, nie spodziewałem się, że część odsłuchowa zajmie mi więcej niż, no nie wiem, dwa dni. Tymczasem ZEN One Signature i ZEN Can Signature stoją już na moim biurku ponad tydzień, a że nie zajmują zbyt wiele miejsca i w żaden sposób mi nie przeszkadzają, zwyczajnie nie mam ochoty się z nimi rozstawać. Patrząc na ceny obu tych klocków, a także widząc utrzymane w nieco gamingowym stylu obudowy i opakowania, byłem przygotowany na to, że będzie to raczej sprzęt zabawkowy niż prawdziwe, rasowe audio, ale najwyraźniej dałem się zwieść pozorom. Otrzymujemy tutaj naprawdę zacny, niezwykle wdzięczny system, do którego możemy podłączyć wysokiej klasy słuchawki, nie mając poczucia, że przesadziliśmy z oszczędnościami i teraz przy każdym odsłuchu coś będzie nam o tym przypominało. Wierzcie lub nie, ale dawno nie czułem się tak błogo z HD 600 na głowie. Zwykle zakładam je, aby szybko prześwietlić dźwięk testowanych urządzeń, ponieważ nauczyłem się brać poprawkę na te nierówności w paśmie, a co dowiem się o pozostałych aspektach prezentacji, to moje. Tym razem o charakterze opisywanej elektroniki najwięcej powiedziało mi to, że owe nierówności zostały wyprostowane oraz to, że już podczas pierwszego odsłuchu jakoś tak dziwnie się zasiedziałem. Miałem tylko zaliczyć pierwszą rundę, zrobić okrążenie zapoznawcze, a w pewnym momencie doszedłem do końca playlisty, której czas trwania wynosi ponad trzy godziny.
Podobnie było z wymienionymi już wyżej dokanałówkami Final Audio Design A8000. To taki audiofilski odpowiednik chirurgicznego skalpela, hi-endowe pchełki podające dźwięk wprost do odpowiednich komórek w mózgu. Z opisywanym systemem trochę się uspokoiły, ale co jeszcze ważniejsze, nie ujawniły w jego brzmieniu żadnych błędów, poważnych niedoskonałości. Nawet gdy ponownie skorzystałem z trybu XBass, dźwięk był równy, naturalny, pełny, przyjemnie sprężysty i swingujący. Odsłuchy z innymi słuchawkami tylko potwierdzały moje wcześniejsze obserwacje, przy czym połączenie z Beyerdynamicami DT 990 PRO było bardzo udane, z DT 770 PRO już trochę mniej, a z Bowersami PX5 i Meze 99 Classics jak dla mnie było już ciut za ciemno. W tym momencie zrozumiałem, dlaczego iFi Audio oferuje jeszcze trzy wersje wzmacniacza słuchawkowego, dopasowane do Meze 99 Classics, słynących z równowagi tonalnej przesuniętej na korzyść basu Sennheiserów HD650 i grających raczej ciepło i przytulnie HiFiMAN-ów. Szczerze mówiąc, nie zdziwiłbym się, gdyby te trzy odmiany ZEN-a Can Signature były pod maską identyczne lub prawie identyczne, a ich brzmienie było jaśniejsze, bardziej konkretne i zdecydowane.
ZEN One Signature to dość neutralne zwierzę. Stara się zniknąć z toru, oddając sprawiedliwość w ręce pozostałych urządzeń i oczywiście samej muzyki. ZEN Can Signature ma natomiast ewidentnie A-klasowe usposobienie, będąc kwintesencją tego, co specjaliści określają mianem ciepłego tranzystora.Po rozdzieleniu opisywanych klocków okazało się - co od początku było do przewidzenia - że za ów lampowo-analogowy chatakter brzmienia odpowiada właśnie wzmacniacz. ZEN One Signature to dość neutralne zwierzę. Stara się zniknąć z toru, oddając sprawiedliwość w ręce pozostałych urządzeń i oczywiście samej muzyki. ZEN Can Signature ma natomiast ewidentnie A-klasowe usposobienie, będąc kwintesencją tego, co specjaliści określają mianem ciepłego tranzystora. Z nausznikami o przejrzystym, szybkim i dynamicznym brzmieniu sprawdza się to wspaniale, natomiast z innymi może już być trochę za słodko. Chyba że szukacie sprzętu do bardzo, bardzo długich odsłuchów. W takim wypadku polecałbym Wam zadbać o jeszcze jeden istotny element wyposażenia, o którym często zapominamy - duży, wygodny, miękki, najlepiej odchylany do tyłu fotel. Ja doszedłem do momentu, w którym dalej chciało mi się słuchać, nauszników na głowie już dawno nie czułem, dobrze wygrzany system iFi Audio wzbił się na wyżyny swoich możliwości, ale musiałem zrobić sobie krótką przerwę, bo zwyczajnie rozbolała mnie tylna część ciała. Nie byłbym tym zaskoczony, gdyby odpowiedzialny za to był jakiś koszmarnie drogi wzmacniacz w stylu Enleum AMP-23R albo wypasiony odtwarzacz przenośny, taki jak chociażby Astell&Kern A&futura SE300. Skoro udało się to dwóm miniaturowym klockom, które razem kosztują mniej więcej tyle, ile wynosi minimalna miesięczna pensja, to uważam, że iFi Audio ma się czym chwalić i podobnie jak dekadę temu rządzi w swoim segmencie.
Budowa i parametry
iFi Audio ZEN One Signature to przetwornik cyfrowo-analogowy wyposażony w wejścia cyfrowe (USB, optyczne i koaksjalne), łączność Bluetooth i wyjście analogowe w formie zbalansowanej (4,4 mm) i niezbalansowanej (RCA). Proces otwierania urządzenia przypomina to, co widzieliśmy dawno temu w pierwszych klockach tej marki - wystarczy odkręcić cztery długie śruby, które spinają ze sobą przednią i tylną ściankę, aby całą płytkę z elektroniką można było wysunąć po szynach. Układ konwertera został zapożyczony z modelu ZEN DAC V2 i bazuje na kości Burr Brown DSD1793. Wspierają ją 16-rdzeniowy mikrokontroler 2000MIPS XMOS o niskich opóźnieniach i chipset Qualcomm QCC5100 obsługujący łączność Bluetooth z obsługą kodeków aptX, aptX HD, aptX Adaptive, aptX LL, LDAC, LHDC/HWA, AAC i SBC. Producent chwali się też zastosowaniem kondensatorów C0G, rezystorów MELF, japońskich cewek i szyn zasilających Taiyo Yuden i Murata oraz anteny o wysokim wzmocnieniu. W zestawie otrzymujemy również zasilacz iFi Audio iPower2 z funkcją aktywnej redukcji szumów II (Active Noise Cancellation II), która eliminuje zakłócenia EMI i RFI, zapewniając czysty i wyraźny dźwięk. Firma zapewnia, że iPower2 jest ponad 10 razy cichszy niż standardowe zasilacze.
ZEN Can Signature to w pełni analogowy wzmacniacz słuchawkowy, który zdaniem producenta doskonale radził sobie z wymagającymi obciążeniami dzięki zbalansowanej konstrukcji obwodów, niskim zniekształceniom i wyjątkowej charakterystyce dźwiękowej. Urządzenie bazuje na modelu ZEN Can, jednak otrzymało delikatnie ulepszone obwody i komponenty klasy audiofilskiej. W pełni symetryczny układ dual mono może dostarczyć 1890 mW przy obciążeniu 64 Ω i zaoferować napięcie wyjściowe wynoszące ponad 15 V przy obciążeniu 600 Ω lub większym, a wszystko to dzięki zbalansowanemu wyjściu (4,4 mm). Producent sam przyznaje, że zależało mu na stworzeniu wzmacniacza słuchawkowego o ciepłym brzmieniu, dlatego zastosował tu stopień końcowy pracujący w klasie A, spokrewniony z tym, który zobaczymy w modelu Pro iCAN. Dodatkowo ZEN Can Signature wykorzystuje płytkę drukowaną w specyfikacji wojskowej, aby zwiększyć integralność sygnału. Znajdziemy na niej takie komponenty jak kondensatory ELNA Silmic II i OS-CON czy wzmacniacze operacyjne iFi Audio/AMR OV (OperationsVerstärker), które mają zapewniać niski poziom szumów i zniekształceń. Podobnie jak ZEN One Signature, ZEN Can Signature jest dostarczany z zasilaczem iFi Audio iPower2. Tym, którzy chcą jeszcze bardziej ulepszyć swój system, producent poleca model DC iPurifier2, który może jeszcze bardziej zmniejszyć zakłócenia systemu, a także zasilacz iPower X.
Werdykt
Przyznajcie się - trochę zapomnieliście o iFi Audio, co? Może nawet nie wiedzieliście, czym ta marka różni się od dalekowschodnich no-name'ów? Sam muszę się w tym miejscu uderzyć w pierś, bo ze wszystkich nowości wprowadzonych przez nią na przestrzeni ostatnich kilku lat interesowały mnie głównie flagowe przetworniki i wzmacniacze słuchawkowe. Być może był to błąd, bo firma, która dziesięć lat temu zrobiła na rynku ogromne zamieszanie swoimi małymi, przystępnymi cenowo pudełeczkami, wciąż potrafi je robić, czego ZEN One Signature i ZEN Can Signature są dowodem. Z całą pewnością mają większą konkurencję niż pierwsze miniaturowe klocki z serii Micro i Nano, ale ceny wciąż są zachęcające, a jakość brzmienia stoi na bardzo wysokim poziomie. O ile znalezienie godnego rywala dla opisywanego przetwornika może się jeszcze udać, bo ten segment jest dziś niezwykle popularny, o tyle ze wzmacniaczem słuchawkowym grającym tak przyjemnie, ciepło, płynnie, spójnie i muzykalnie nie będzie tak łatwo, a już na pewno nie w tym budżecie. I choć nie jest on urządzeniem dla każdego, ma wyraźnie zaznaczony charakter i ani trochę się go nie wstydzi, z testowanego duetu to właśnie ZEN Can Signature zrobił na mnie większe wrażenie, zwyczajnie bardziej przypadł mi do gustu. Nie zmienia to faktu, że nie zagra sam, a z ZEN-em One Signature tworzy świetny system biurkowo-słuchawkowy. System, którego możliwości, szczególnie w kontekście możliwości współpracy z droższymi słuchawkami, są znacznie większe, niż wskazywałaby cena.
Dane techniczne
iFi Audio ZEN One Signature
Wejścia cyfrowe: USB 3.0 Typ B (kompatybilny z USB 2.0), koncentryczne, optyczne
Łączność bezprzewodowa: Bluetooth 5.1 (aptX, aptX HD, aptX Adaptive, aptX LL, LDAC, LHDC/HWA, AAC, SBC)
Wyjścia analogowe: RCA (niezbalansowane), 4,4 mm (zbalansowane)
Pasmo przenoszenia: 5 Hz - 80 kHz (+/-3 dB)
Wyjścia: 4 V/2 V (zbalansowane/niezbalansowane)
Impedancja wyjściowa: <72 Ω/36 Ω (zbalansowane/niezbalansowane)
Stosunek sygnał/szum: 105 dB (zbalansowane/niezbalansowane)
Zniekształcenia: <0,002% (zbalansowane/niezbalansowane)
Wymiary (W/S/G): 3,5/15,8/10 cm
Masa: 485 g
Cena: 1699 zł
iFi Audio ZEN Can Signature
Wejścia analogowe: RCA (niezbalansowane), 4,4 mm (zbalansowane)
Wyjście analogowe: 4,4 mm (zbalansowane)
Wyjścia słuchawkowe: 6,3 mm (niezbalansowane), 4,4 mm (zbalansowane)
Wzmocnienie: 0, 6, 12, 18 dB
Pasmo przenoszenia: 10 Hz - 200 kHz (-3 dB)
Moc wyjściowa: >1000 mW/32 Ω (zbalansowane), >320 mW/32 Ω (niezbalansowane)
Zniekształcenia: <0,007% (zbalansowane), <0.015% (niezbalansowane)
Stosunek sygnał/szum: 110 dB (zbalansowane/niezbalansowane)
Wymiary (W/S/G): 3,5/15,8/11,7 cm
Masa: 550 g
Cena: 1499 zł
Konfiguracja
Audiovector QR5, Equilibrium Nano, Unison Research Triode 25, Hegel H20, Auralic Aries G1, Auralic Vega G1, Marantz HD-DAC1, Clearaudio Concept, Cambridge Audio CP2, Cardas Clear Reflection, Tellurium Q Ultra Blue II, Albedo Geo, KBL Sound Red Corona, Enerr One 6S DCB, Enerr Tablette 6S, Enerr Transcenda Ultimate, Fidata HFU2, Melodika Purple Rain, Sennheiser HD 600, Beyerdynamic DT 990 PRO, Beyerdynamic DT 770 PRO, Meze 99 Classics, Bowers & Wilkins PX5, Pro-Ject Wallmount It 1, Custom Design RS 202, Silent Angel N8, Vicoustic VicWallpaper VMT, Vicoustic ViCloud VMT.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
Komentarze