Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Audio Physic Midex 2

Audio Physic Midex 2

Audio Physic to firma, która od lat konsekwentnie realizuje swoją filozofię budowania zestawów głośnikowych. Dawniej zadziwiała nas wąziutkimi kolumnami z jednostkami basowymi zamontowanymi z boku i pochylonymi frontami, co w połączeniu z wysoką jakością komponentów przekładało się na ponadprzeciętną przejrzystość, świetną spójność fazową, spektakularny bas i trójwymiarową przestrzeń. Z biegiem lat koncepcja niemieckich projektantów ewoluowała, ale podobnie jak kiedyś, tak i dziś zestawy z Brilon mocno wyróżniają się na tle konkurencji. Część pomysłów zachowano lub rozwinięto, ale obok nich pojawiły się nowe - wyjątkowe, własne przetworniki, obudowy zbudowane z wielu warstw materiałów o różnych właściwościach rezonansowych i wykończone kolorowymi, szklanymi panelami, a także cała masa pozornie nieistotnych dodatków, takich jak nóżki antywibracyjne czy gniazda mocowane nie za pomocą śrub, ale kleju i antywibracyjnych "uszczelek". Główny konstruktor niemieckiej firmy, Manfred Diestertich, dawno temu wypowiedział wibracjom wojnę i staje na głowie, aby poprzez ich zwalczanie wydobyć z nagrań najdrobniejsze smaczki. Obecnie już niemal wszystkie modele skonstruowane są zgodnie z jego wizją. Nawet podstawowa linia Classic przeszła gruntowną modernizację, upodabniając się do serii Reference. W tej drugiej znajdziemy tylko dwa modele reprezentujące "starą szkołę" Audio Physica - Tempo i Step. Przedstawicielami tej nowej są monitory Spark, podłogówki Avanti, Midex, Codex, Avantera i największe w tej rodzinie Cardeasy. Rolę flagowca pełnią natomiast absurdalnie wielkie Medeosy. Po zmianie dystrybutora otrzymałem propozycję przetestowania dowolnych kolumn niemieckiej firmy. Sparki, Tempo, Avanti, a nawet poprzednie Cardeasy już recenzowałem, więc zostały trzy sensowne modele - Midex, Codex i Avantera. Postawiłem na Midexy. Z jednego powodu, który może wydawać się nieoczywisty, ale moim zdaniem sprawia, że model ten jest wyjątkowy i obok Tempo jest najlepszym wyborem z punktu widzenia audiofila. Czy moje rozumowanie okazało się słuszne?

Midex to spore, trójdrożne kolumny podłogowe, które producent pozycjonuje w wyższych rejonach swojej oferty - poniżej topowych konstrukcji pokroju Codexa czy Cardeasa, ale już wyraźnie powyżej serii Classic. Opisywany model debiutował na rynku jako konstrukcja wykorzystująca najnowsze rozwiązania Audio Physica, wcześniej zarezerwowane dla topowych modeli. Mamy tu więc obudowę o konstrukcji kanapkowej, z płytami o strukturze plastra miodu i wytłumieniem z pianki ceramicznej, głośnik wysokotonowy HHCT III (Hyper Holographic Cone Tweeter), średniotonowiec HHCM SL (Hyper Holographic Cone Midrange Special Light) z membraną CCAC (Ceramic Coated Aluminium Cone), systemem ACD (Active Cone Damping) i podwójnym koszem (Dual Basket Design), ale bez tradycyjnego spidera (co jest jednym z elementów technologii PowerTrain), a do tego gniazda VCT (Vibration Control Terminal) i nóżki antywibracyjne VCF (Vibration Control Feet). Uff, sporo tego, prawda? Istnieje jednak jeden zasadniczy problem - niemal wszystkie zestawy Audio Physica z serii Reference, poza dwoma modelami wymienionymi wyżej, są już tak podobne do siebie, że wyboru nie dokonuje się, patrząc na generację czy listę zastosowanych w danych kolumnach rozwiązań technicznych, ale raczej na ich gabaryty i przeznaczenie. Różnice między kolejnymi wersjami mogą być czysto kosmetyczne.

Doskonale widać to na przykładzie Midexów. Gdybym nie wiedział, że testuję "dwójki", nawet nie miałbym tego jak sprawdzić. Wyglądają tak samo jak "jedynki". Nigdzie, nawet na tabliczce znamionowej, nie ma dodatkowych oznaczeń. Na swojej stronie internetowej Audio Physic nie stosuje już opisów wskazujących na konkretną generację, takich jak "Avanti 8", "Codex 3" czy "Tempo SL". Są po prostu aktualne wersje "Avanti", "Codex" i "Tempo". Z przyzwyczajenia i szacunku dla tradycji w tytule testu wpisałem "Midex 2", ale producent najwyraźniej już sobie tę klasyfikację darował. Rozwiązania techniczne wszędzie są bardzo podobne albo wręcz takie same. Najnowsze pomysły Manfreda Diesterticha najpierw pojawiają się we flagowcach, ale jeśli tylko jest to możliwe, stosunkowo szybko "ściekają" do tańszych modeli. Pół królestwa i rękę księżniczki temu, kto spojrzy na zdjęcia Tempo 35 oraz Tempo SL i wskaże, czym - poza rocznicowymi tabliczkami - się one różnią. Z jednej strony to fajnie, że kiedy tylko firma opracuje jakieś ulepszone przetworniki albo inne "systemy", niemal natychmiast pojawiają się one we wszystkich konstrukcjach z tego samego pułapu cenowego. Dzięki temu klienci nie muszą kierować się tym, że jeden model ma na przykład tweeter HHCT III, ale głośnik średniotonowy ma jeszcze w starszej wersji ze spiderem, a inny otrzymał oba te wynalazki, ale jest zauważalnie większy. Ot, audiofilskie dylematy, czyli tak zwane problemy pierwszego świata. Z drugiej jednak jak bumerang powraca pytanie, czym mamy się kierować, jeśli szukamy na przykład fajnych, dużych podłogówek.

Dlaczego zatem wybrałem właśnie Midexy? Cóż, może zabrzmi to banalnie, ale nie dlatego, że coś mają, lecz dlatego, że nie zastosowano w nich jednego rozwiązania, które irytowało mnie, odkąd niemiecka manufaktura je wprowadziła, do którego nigdy się nie przekonałem i którego wątpliwa akustycznie koncepcja potwierdzała się za każdym razem, gdy dane mi było takich kolumn posłuchać. Jeżeli chcecie rozgryźć to sami, przyjrzyjcie się modelom Avanti, Midex, Codex i Avantera. W katalogu figurują one w tej właśnie kolejności, jednak kiedy spojrzymy na ich przednie ścianki, wydaje się, że producent się pomylił albo webmaster coś namieszał, przestawiając kolumny miejscami. Avanti mają dwa głośniki, Codex i Avantera - trzy, a Midex - cztery (tyle samo, co Cardeas, który wygląda jak większa, grubsza wersja Midexa). A skoro wiemy już, że przetworniki, obudowy, zwrotnice, gniazda i nóżki są zasadniczo takie same, gdzie tu sens i gdzie logika? Odpowiedź jest prosta - Avanti, Codex i Avantera mają więcej głośników, tyle że są one schowane wewnątrz obudowy. Audio Physic określa to rozwiązanie mianem niewidzialnego subwoofera (Invisible Subwoofer). Aby kolumny zachowały smukły kształt, a bocznych paneli nie szpeciły otwory na głośniki, niemieccy konstruktorzy postanowili zamknąć jednostki niskotonowe w dodatkowym "pudełku" i cały taki moduł wsunąć do środka, zostawiając jedynie otwory umożliwiające swobodny przepływ powietrza. W rezultacie bas, który dociera do naszych uszu, jest generowany przez głośnik zamknięty w bardzo małej, płaskiej komorze, która umieszczona jest w obudowie właściwej.

Manfred Diestertich broni tego rozwiązania, twierdząc, że niskie tony nie są kierunkowe, a słuchaczowi jest wszystko jedno, czy słyszy dźwięk docierający do niego bezpośrednio z głośnika, czy też odbity, wzmocniony przez tunel rezonansowy lub jakiś inny labirynt. Serio? Pomijam już fakt, że na zdjęciu ukazującym ten wynalazek wyraźnie widać zwrotnicę przymocowaną do obudowy owego subwoofera. Czyli najpierw budujemy skomplikowane skrzynie o strukturze kanapkowej, tłumimy je wszystkimi pochłaniającymi drgania materiałami, jakie tylko wpadną nam w ręce, od zwykłej gąbki po piankę ceramiczną, osadzamy gniazda na elastycznych uszczelkach, zamiast przykręcać je do MDF-u, aby pasożytnicze wibracje nie przenosiły się z kabli na kolumny, a potem wsadzamy do środka płaski subwoofer - źródło największych wibracji - na którym następnie stawiamy zwrotnicę, a przynajmniej jej część? "Manfred, ty wariacie! Co to za kretyński pomysł ci przyszedł do głowy? Już wszystko szło w dobrym kierunku, już nawet z tymi dziwacznymi obudowami nam wyszło, to teraz chcesz to wszystko zepsuć? Nie lepiej by było już podzielić lub wyciąć boczne ścianki i zamontować woofery w układzie push-push? Pamiętasz Avanti 3? Tam to był bas! Albo poszerzyć przednią ściankę i tutaj zamontować ze dwa 18-cm głośniki basowe. Kolumny wciąż będą wyglądały ładnie i proporcjonalnie, ale przynajmniej nie będą miały w środku takiego buczącego pudła. Wrzuć ten szkic do niszczarki i wracaj do roboty albo weź sobie parę dni wolnego i wróć, jak ci się poprawi..." - rzekł szef Audio Physica do konstruktora, który chciał mu się pochwalić rewolucyjnym pomysłem. Tyle tylko, że to nieprawda, bo Manfred Diestertich nie ma szefa. I nie miał mu kto tego powiedzieć.

Czy pomylił się, wprowadzając to rozwiązanie w życie? Sam twierdzi, że nie, bo kolumny z niewidzialnym subwooferem podobno świetnie się sprzedają. Są niezwykle nowoczesne, stylowe, dostępne w wielu wersjach kolorystycznych, w zakresie średnich i wysokich tonów grają znakomicie, a bas może nie jest najszybszy ani płynnie zespolony ze średnicą, ale schodzi głęboko i robi imponujące "bum bum", więc w czym problem? Dla przeciętnego słuchacza - w niczym. Ale to, że coś się sprzedaje, nie oznacza, że jest tak dobre, jak mogłoby być. Jeżeli porozmawiacie z kimkolwiek, kto zna się na sprzęcie hi-fi, prawdopodobnie usłyszycie, że Audio Physic prezentuje bardzo wysoki poziom - tak pod względem jakości wykonania, jak i brzmienia - jednak bas z "wewnętrznych pudeł" nie pasuje do reszty i ciężko coś na to poradzić. Ani zmiana wzmacniacza, ani szukanie optymalnego ustawienia, ani inwestowanie w drogie kable nie naprawią tego, co jedni nazwaliby odważnym, innowacyjnym rozwiązaniem, inni kompromisem, a jeszcze inni - błędem konstrukcyjnym. Do której grupy ja się zaliczam, pewnie już zgadliście. Dlatego też ucieszyłem się na test Midexów - jedynych dużych, wykorzystujących wszystkie nowe patenty, ale jeszcze nie kosmicznie drogich podłogówek Audio Physica, które są wolne od tego, uhm... kompromisu.

Audio Physic Midex 2

Wygląd i funkcjonalność

Pierwsze wrażenie? Duże są, skurczybyki. Wysokie (112 cm) i smukłe kolumny od razu zdradzają swój hi-endowy rodowód. Obudowa jest lekko pochylona do tyłu, co nie tylko czyni skrzynie nieco lżejszymi wizualnie, nadając nudnym, kanciastym bryłom dynamiki, ale przede wszystkim służy zgraniu czasowemu przetworników. Dziś zabieg ten jest w świecie audiofilskich zestawów głośnikowych doskonale znany, ale trzeba pamiętać, że niemiecka firma była jednym z pionierów w tej dziedzinie i miło widzieć, że kontynuuje tę tradycję, nawet jeśli pochylone do tyłu fronty można dziś znaleźć nawet w wielokrotnie tańszych konstrukcjach. Same głośniki również rozmieszczono w nietypowy sposób. Większość producentów stosuje najprostszy i najbardziej logiczny układ, gdzie na górze mamy tweeter, tuż pod nim znajduje się jednostka średniotonowa, a jeszcze niżej - woofery, ile by ich nie było. Tutaj natomiast głośniki niskotonowe "flankują" sekcję średnio-wysokotonową - jeden umieszczono na górze, a drugi na dole. Taki układ wygląda intrygująco i od razu wskazuje, że mamy do czynienia z nietuzinkową konstrukcją. Ma on również aspekt praktyczny - szersze rozstawienie wooferów pomaga zminimalizować problemy akustyczne pomieszczenia w zakresie basu. Niskie częstotliwości nie rozchodzą się z jednego, ale z dwóch punktów w każdym kanale, dzięki czemu łatwiej jest okiełznać ewentualne podbicia czy "dołki" w paśmie.

Ach, a teraz najlepsze - gdzie jest bass-refleks? Otóż nigdzie. W materiałach dostępnych w Internecie trudno jest znaleźć tę informację, ale na szczęście firma opublikowała zdjęcie kolumn w przekroju, na którym wyraźnie widać, że mamy do czynienia z obudową zamkniętą. No to jest dopiero szczyt audiofilizmu! Co prawda w podstawie skrzynek, tuż za frontem, znajduje się szeroka szczelina, jednak nie jest to tunel rezonansowy. Dolny fragment przedniej ścianki osadzono w taki sposób, aby licował się z maskownicą, a za nim znajduje się gruby arkusz tłumiącej pianki ceramicznej. Można więc mówić co najwyżej o czymś w rodzaju obudowy z elementem stratnym, ale dla uproszczenia będą nazywał Midexy zestawami zamkniętymi. Jeżeli byliście przekonani, że takie kolumny trzeba będzie odsunąć od ściany na dobry metr albo zapewnić im pomieszczenie o powierzchni przynajmniej 30-40 m² ze względu na dmuchające w podłogę tunele rezonansowe, mam dobrą wiadomość - teoretycznie takie poświęcenie nie jest tu wymagane. Oczywiście zawsze warto zachować pewien zapas i minimum zdrowego rozsądku, ale zdradzę, że podczas testu eksperymentowałem nawet z ustawieniem w odległości 20-30 cm od ściany i wszystko było w porządku. Ucierpiała na tym stereofonia, ale jeśli chodzi o równowagę tonalną, dynamikę, kontrolę basu i inne aspekty prezentacji, nic szczególnego się nie działo. Innymi słowy, Midex obiecuje neutralne brzmienie z mocnym i zwartym basem w każdych warunkach.

Jak przystało na Audio Physica, kolumny wykonano z zachwycającą precyzją. Z daleka Midexy wyglądają jak eleganckie, hi-endowe kolumny wykończone lakierem fortepianowym, jednak wystarczy podejść ciut bliżej, aby dostrzec, że mamy do czynienia z ciekawą, zaawansowaną, wielowarstwową konstrukcją, która prosta i minimalistyczna jest tylko pozornie. Krawędzie szklanych płyt są zielonkawe, pod każdą z nich wyraźnie widać cienką warstwę gąbki, na której jest zawieszona (mocowanie szkła do MDF-u na sztywno ani chybi skończyłoby się pęknięciem tego pierwszego, w związku z czym prawie wszystko, co widać z zewnątrz, to tylko ostatnia warstwa kanapki - szynka, pod którą jest masło, a dopiero pod nim chleb). Midexy prezentują się niczym luksusowy mebel albo nowoczesna rzeźba. Front każdej skrzyni został podzielony na dwie części - dolna jest zamontowana na stałe, podobnie jak panele boczne, natomiast górna to masywna płyta z czarnego szkła, w której wycięto otwory na głośniki, a sama jest mocowana do obudowy za pomocą mocnych, grubych kołków. Można ją więc łatwo zdemontować. Po co? Chociażby po to, aby zamienić ją na inną. W zestawie znajdziemy analogiczną płytę, tyle że w całości obszytą materiałem. W ten sposób Niemcy rozwiązali problem z maskownicami. Trzeba przyznać, że pomysłowo i skutecznie.

Pomijając jednak trudną do podważenia przewagę nowych paczek w dziedzinie redukcji rezonansów, osobiście uważam, że szkło dodaje tym kolumnom charakteru. Co więcej, nie jest to jedyna dostępna opcja. Po pewnym czasie firma zaczęła wracać do fornirów, co jest oczywiście możliwe, ponieważ to tylko zewnętrzna skorupa. A jeśli komuś marzą się kolumny w odcieniu Ferrari Red albo British Racing Green, wystarczy zamówić i poczekać na realizację.

Wracając do kwestii wyglądu, nowoczesna forma opisywanych zestawów ma swoje plusy i minusy, przy czym tych pierwszych jest zdecydowanie więcej. Kiedy Audio Physic wprowadzał kolumny wykończone szklanymi panelami, konserwatyści byli w ciężkim szoku. Niektórzy starsi fani marki kręcili nosem, wyrażając swój żal i tęsknotę za klasycznymi, "drewnianymi" obudowami. Pomijając jednak trudną do podważenia przewagę nowych paczek w dziedzinie redukcji rezonansów, osobiście uważam, że szkło dodaje tym kolumnom charakteru. Co więcej, nie jest to jedyna dostępna opcja. Po pewnym czasie firma zaczęła wracać do fornirów, co jest oczywiście możliwe, ponieważ to tylko zewnętrzna skorupa. Równie dobrze moglibyśmy tu zobaczyć płyty z aluminium, klejonej warstwowo sklejki, włókna węglowego, tworzywa obszytego materiałem na wzór foteli w sportowych samochodach, a nawet ręcznie malowanej i wypalanej w piecu ceramiki. Audio Physic oferuje panele lakierowane na niemal dowolny kolor z palety RAL. Jeśli komuś marzą się kolumny w odcieniu Ferrari Red albo British Racing Green? Proszę bardzo, wystarczy zamówić i poczekać na realizację. Jeśli jednak wolimy naturalne drewno, do wyboru jest także kilka wersji lakierowanych na wysoki połysk fornirów, takich jak orzech, czereśnia, drzewo różane czy heban. Jedyny minus jest taki, że - nie wiedzieć czemu - płyta otaczająca głośniki zawsze pozostaje czarna. Z jednej strony tworzy to ciekawe, kontrastowe zestawienie, ale coś mi podpowiada, że wielu klientów wolałoby, aby "maskownica" aż tak mocno nie rzucała się w oczy. Po wielu latach od wprowadzenia pierwszych kolumn zbudowanych w ten sposób jest to już dla mnie dość naturalne zjawisko, jednak osoby niezwiązane z audiofilskim środowiskiem mogą, patrząc na Midexy, zacząć się zastanawiać, czy tak miało być i w takiej formie te luksusowe podłogówki wyjechały z fabryki, czy może przeżyły jakiś wypadek albo zostały uszkodzone w transporcie, a właściciel, zamiast płacić za panele w identycznym kolorze, kupił standardowe, czarne. Problem ten można oczywiście ominąć, wybierając wersję jednolicie czarną.

Niewątpliwym plusem takich nietypowych kolumn jest również łatwość utrzymania ich w czystości i wysoka odporność szklanych paneli na drobne uszkodzenia. Dla niektórych to mało istotne, dla innych - bardzo. Widziałem lakier fortepianowy zniszczony dlatego, że ściereczka, której używano do wycierania kurzu, nie była wystarczająco miękka. Jeden z moich kolegów porysował kolumnę wykończoną fornirem, gdy chciał otworzyć okno i otarł się o nią, ubrany w koszulę zapinaną na guziki. Midexom takie problemy są obce. Myślę, że mógłbym rzucać w nie różnymi losowymi przedmiotami i problemy zaczęłyby się dopiero wtedy, gdybym chwycił nóż lub ciężkiego multitoola. Minus jest taki, że jeśli przedobrzymy, konsekwencje będą bolesne. Szkło ma swoją granicę wytrzymałości, a jej przekroczenie obwieszcza światu głośno i bez uprzedzenia. A jak się ktoś uprze, to i porysowanie zewnętrznych paneli jest jak najbardziej możliwe. Warunki ewentualnej naprawy kolumn nie są mi znane, bo szczęśliwie nigdy nie musiałem się tym interesować, ale domyślam się, że nie jest to tania impreza.

Skoro już jesteśmy przy kwestiach praktycznych, zejdźmy na ziemię, a dokładniej - na podłogę. Kolumny stoją na dwóch szerokich metalowych trawersach przykręconych do spodu obudowy, które znacznie poszerzają rozstaw punktów podparcia. Dzięki temu wąska skrzynia jest bardzo stabilna i pewnie opiera się na podłożu. W metalowe belki wkręcamy dołączone do zestawu kolce (gwint M8) lub - jeśli ktoś woli najwyższą finezję - opcjonalne nóżki antywibracyjne VCF II Magnetic lub VCF V Magnetic z regulacją wysokości. Te magnetyczne podstawki to ciekawostka z pogranicza audio voodoo - kosztowne akcesorium, które według producenta poprawia brzmienie i chroni podłogę przed zarysowaniem. Oba modele sprawdzą się w tym przypadku, ponieważ VCF II Magnetic wytrzymują nacisk do 20 kg, a VCF V Magnetic do 35 kg na sztukę, natomiast Midexy ważą "marne" 36 kg (sztuka) w wersji ze szklanymi panelami i 32 kg w wersji fornirowanej. Za komplet VCF II Magnetic zapłacimy 1699 zł, natomiast VCF V Magnetic to już naprawdę duży wydatek - 6799 zł. Na szczęście ich zakup nie jest obowiązkowy. Niejedna firma, mając takie akcesoria w ofercie, dodałaby je do zestawu, odpowiednio podnosząc jego cenę.

Szczerze mówiąc, nawet gdyby różnica w jakości dźwięku była zauważalna, znalazłbym lepsze zastosowanie dla tych pieniędzy. Midexy testowałem na standardowych kolcach, które są o tyle fajne, że przechodzą przez belki, na których opierają się kolumny, więc kręcąc dużym, metalowym pierścieniem, możemy z łatwością wyregulować wysokość każdej z czterech nóżek. Na twardej podłodze trzeba będzie pogimnastykować się z podkładkami (chyba że zdecydujemy się na VCF-y), ale ustawienie i wypoziomowanie Audio Physiców na wykładzinie to bułka z masłem, a wręcz czysta przyjemność. Mimo to dobrze wiedzieć, że istnieje opcja upgrade'u dla najbardziej wymagających. O ile inwestowanie niemal siedmiu tysięcy złotych w VCF V Magnetic wydaje się lekko szalone, o tyle VCF II Magnetic to pikuś w porównaniu z ceną samych Midexów. Do kolumn wycenionych na 53 000 zł może warto dorzucić takie akcesorium, chociażby z uwagi na aspekt kolekcjonerski i ich wartość na drugim końcu drogi albo potencjalną przeprowadzkę. Ostatnim istotnym z punktu widzenia użytkownika elementem są gniazda. Oczywiście pojedyncze, bo Audio Physic nie bawi się w bi-wiring - za to są to jedne z najlepszych złączy na rynku, WBT Nextgen, zapewniające pewny kontakt i komfortową instalację nawet grubych, sztywnych węży z masywnymi wtykami. Na tabliczce znamionowej zobaczymy dwa pola wypełniane ręcznie, białym markerem - numer seryjny oraz inicjały osoby odpowiedzialnej za ostateczną kontrolę jakości.

Audio Physic Midex 2

Audio Physic Midex 2

Brzmienie

Opis brzmienia zacznę nietypowo - od historii, która pomaga zrozumieć aktualną filozofię konstruowania kolumn Audio Physica. Jak już wspomniałem, we wszystkich tworzących je elementach, od terminali po przetworniki, można dostrzec jeden wspólny mianownik - tłumienie drgań. Manfred Diestertich ma na tym punkcie absolutnego fioła. Gdybyście chcieli z nim o tym podyskutować albo stwierdzicie, że wszystkie te dodatki to placebo, bądźcie gotowi na to, że wyciągnie swój telefon i przedstawi dowody na słuszność swoich działań, wliczając w to pomiary. Ten człowiek spędził chyba aż za dużo czasu na walce z niepożądanymi rezonansami, a efekty tej krucjaty widać nie tylko w kolumnach, ale również w firmowych akcesoriach Audio Physic i SSC, za których projekt także odpowiada. W zestawach głośnikowych niemieckiej firmy zaczynało się niewinnie - od solidnych kolców, gniazd zamontowanych na płytce wklejanej w obudowę na cienkiej warstwie pianki czy specjalnych gumeczek tłumiących "dzwonienie" aluminiowych membran. Dopóki cała reszta wyglądała względnie normalnie, nikt nie przywiązywał do tych detali wielkiej wagi. Ot, takie tam drobne ulepszenia... Jednak już wtedy badania Manfreda były o wiele bardziej zaawansowane. Kiedy my dopiero dostrzegaliśmy pierwsze oznaki jego obsesji, on był już na zupełnie innym poziomie.

Projektant opisywanych kolumn poszedł tak daleko, że kiedy plikowa rewolucja dopiero się rozkręcała, a streaming bezstratnej muzyki pozostawał w sferze marzeń, on w całym tym zamieszaniu dostrzegł możliwość dalszego eliminowania wibracji w swoim prywatnym systemie stereo. Wyeliminował klasyczny odtwarzacz CD, ale nie dlatego, że znudził mu się ten czterdziestoletni format (to swoją drogą), ale przede wszystkim dlatego, że dzięki plikom można usunąć z pokoju odsłuchowego urządzenie, w którym coś się ciągle obraca, wprowadzając szkodliwe wibracje i szum. Kręcąca się płyta, napęd, silniczek, tacka - to wszystko drży i rezonuje, wpływając negatywnie na dźwięk. Co więc zrobił nasz pomysłowy Niemiec? Zbudował maszynę do ripowania płyt kompaktowych, opartą na antywibracyjnych platformach i nóżkach własnego pomysłu. Sercem tego "serwera" jest zmodyfikowany, otwarty napęd. Całość wygląda jak ekscentryczny, hi-endowy gramofon, bo krążek podczas pracy jest całkowicie odsłonięty - żadnej szuflady, żadnej obudowy, sama lewitująca płyta! Manfred twierdzi, że im mniej masy wprowadzamy w drgania podczas odczytu, tym lepiej dla muzyki. Pliki są następnie zgrywane na dysk SSD i dopiero w takiej formie trafiają jako materiał źródłowy do prywatnego systemu Manfreda. Teoretycznie mamy więc sygnał tej samej jakości, 16 bit/44,1 kHz, ale zamiast odczytywania srebrnego krążka "na żywo" i generowania przy tym drgań, które mogłyby się przenosić na pozostałe elementy, odtwarzane są pliki "wyciśnięte" z płyt za pomocą maszyny, która zdaniem niemieckiego konstruktora już na tym etapie pozbywa się szkodliwego wpływu wibracji na dźwięk. Pytałem, czy porównywał "swoje" pliki z innymi - takimi, które można legalnie ściągnąć z sieci albo ripowanymi z tej samej płyty, ale na zwyczajnym napędzie komputerowym. Oczywiście, że tak. I twierdzi, że to niebo a ziemia. Hardkor? Owszem, bez dwóch zdań. Na szczęście facet nikogo nie zmusza, ani nawet nie zachęca do takiego poświęcenia. Łatwo sobie jednak wyobrazić, w jaki sposób ta obsesja przekłada się na realne rozwiązania konstrukcyjne, które Audio Physic stosuje we wszystkich swoich produktach. Midex jest tego świetnym przykładem. Powiem więcej - jest to jeden z najlepszych zestawów tej marki, jakich miałem okazję słuchać w kontrolowanych warunkach.

Ponieważ dobrze wiedziałem, czego mogę się po tych kolumnach spodziewać w ujęciu ogólnym, kluczowe było sprawdzenie mojej teorii dotyczącej basu. Z nieskrywaną satysfakcją stwierdzam, że miałem rację. Midexy nie schodzą może tak głęboko jak wyposażone w niewidzialny subwoofer Codexy i Avantery, ale bądźmy szczerzy, dwie metalowe "osiemnastki" też potrafią mruczeć, a brzmienie jest zdecydowanie szybsze, czystsze, wolne od podbić i podbarwień, stanowcze, rytmiczne, udowadniające swoją potęgę nie tylko masą, ale i kontrolą. Co najważniejsze, taki bas idealnie pasuje do średnich i wysokich tonów. Nareszcie! Zestawy niemieckiej firmy zawsze dostarczają słuchaczowi mnóstwo argumentów świadczących o tym, że są inne i, co tu dużo mówić, lepsze od wielu produktów konkurencji, jednak w wielu modelach - szczególnie tych wyposażonych w niewidzialny subwoofer - osobno dostajemy głęboki, imponujący, ale spowolniony i bułowaty bas, a osobno niesamowicie rozdzielczy, klarowny, namacalny zakres średnich i wysokich tonów, dynamikę, stereofonię i niemal idealnie neutralną, "wyzerowaną" barwę. Czujemy się jak dziecko, które znalazło pod choinką dwa prezenty i bardzo się cieszy, tyle tylko, że oba zupełnie do siebie nie pasują, każdy jest z innej parafii. W jednym pudełku walkman, ale bez słuchawek, a w drugim gry na konsolę, ale bez konsoli. Niby super, wiadomo, ale żeby tak jeszcze elfy tych dwóch siwobrodych dziadków się ze sobą dogadały, to byłoby już cud, miód i makowiec z rodzynkami.

Może to będzie kontrowersyjna opinia, ale moim zdaniem wszystkie kolumny Audio Physica z wooferami zamkniętymi wewnątrz obudowy brzmią tak, jakby sekcje niskotonowa i średnio-wysokotonowa były projektowane przez dwie różne osoby, które wiele lat temu pokłóciły się na imieninach cioci Gertrudy i od tamtej pory ze sobą nie rozmawiają. A że mimo to się sprzedają? Po pierwsze, nie mają zbyt dużego wyboru, bo jeśli ktoś szuka dobrych, solidnych podłogówek i podoba mu się ogólny charakter Audio Physiców, w tym momencie oprócz Midexów zostają mu tylko Tempo. Po drugie, te kolumny są po prostu ładne i nietuzinkowe, więc kupują je również ludzie, dla których punktem odniesienia w kwestii jakości dźwięku jest system audio w samochodzie albo kupiony dziesięć lat temu zestaw kina domowego Bose. Dla takich osób Avanti, Codexy i Avantery są idealne. I piszę to bez złośliwości, bowiem aby zauważyć ten problem ze spójnością, trzeba należeć do grona prawdziwych pasjonatów sprzętu hi-fi. Dla nich modele z niewidzialnym subwooferem są mniej idealne. Wymagający audiofile stają więc przed dylematem - kupić kolumny z rewelacyjnym zakresem średnich i wysokich tonów, trójwymiarową przestrzenią, wybitną przejrzystością i innymi atutami płynącymi wprost z technologii i filozofii walki z rezonansami, ale też z basem, który ewidentnie nie pasuje i wymaga okiełznania na kilku różnych płaszczyznach (ustawienie, akustyka pomieszczenia, dobór elektroniki i kabli), czy szukać szczęścia gdzie indziej? Jeżeli wybraliście drugą opcję, koniecznie umówcie się na odsłuch Midexów. Dla mnie to jest prawdziwy dźwięk Audio Physica. Pełna i kompleksowa realizacja wizji, którą podziela wielu audiofilów. To jest to, co kochają fani niemieckiej marki, ale nie w dziewięćdziesięciu, lecz stu procentach - od góry do dołu. To jest walkman ze słuchawkami, kasetami i zapasem baterii na dwa miesiące.

Nawet gdybym testował Midexy w oderwaniu od powyższej historii, na pewno zwróciłbym uwagę na ich bas. Co tu dużo mówić, pod wieloma względami jest wręcz wzorcowy, referencyjny, a do tego wolny od nierówności, kombinatorstwa i odważnych, ale nieudanych prób udawania czegoś, czego głośniki tego kalibru wydobyć z siebie nie mogą. Warto jednak, nawet na tym poziomie cenowym, zachować odrobinę rozsądku - mówimy przecież o kolumnach wysokich na ponad 110 cm, ważących 36 kg (sztuka) i wykorzystujących dwa 18-cm przetworniki niskotonowe w obudowie zamkniętej. To musi grać. I gra. Bas schodzi pewnie aż do rejonów, które zwykło się nazywać subwooferowymi. Zdaniem producenta dolna granica to 30 Hz, ja może nie byłbym aż takim optymistą, ale nie jest to istotne. Kluczowe jest to, że absolutnie niczego w tym dźwięku nie brakuje. Potęgą basu takie kolumny nie dorównają ekstremalnym wynalazkom w stylu flagowych subów REL-a, Velodyne'a czy Perlistena, ale umówmy się - w normalnym salonie nie potrzebujemy trzęsienia ziemi przy 20 Hz, tylko sprężystego uderzenia, które sprawdzi się w każdej muzyce.

Midex zapewnia to ze sporym zapasem. Stopa perkusyjna porusza powietrzem tak, że aż czuć kopnięcie w trzewiach. Elektroniczne pomruki potrafią zejść bardzo nisko, utrzymując takie natężenie, że ograniczenia zaczynamy dostrzegać we wzmacniaczu i akustyce pomieszczenia odsłuchowego (do czego jeszcze wrócimy), a nie w samych kolumnach. Kontrabas ma odpowiednią masę i wypełnienie, a jednocześnie słychać w jego brzmieniu wszystkie "dodatki", takie jak odgłosy szarpania strun i wibracje pudła rezonansowego. Niskie tony Midexów są tak szybkie i rozdzielcze, że zapisane w tym zakresie dźwięki przestają być "ciężkim, gumowatym czymś" - stają się pełnoprawnym elementem muzycznego spektaklu. Jeśli sięgniemy po odpowiednio dobre nagranie, w stopie perkusji zauważymy zarówno atak, mocny impuls, jak i krótki pomruk, rozchodzący się wokół niczym fala uderzeniowa. Na szczęście wszystko odbywa się błyskawicznie, a pomruk gaśnie, zanim przerodzi się w dudnienie. Kontrola niskich tonów jest obłędna, a po pewnym czasie zdajemy sobie sprawę, że na tym basowym torcie kryje się jeszcze jedna wisienka - liniowość.

W brzmieniu Midexów nie ma "górek i dołków". Wystarczy zapewnić im właściwe warunki pracy, w tym adekwatnej klasy elektronikę, a odwdzięczą się fenomenalnie wyrównanym, spójnym, rzetelnym dźwiękiem. I nie - to nie jest tak, że każde kolumny w obudowie zamkniętej potrafią tak zagrać. Część owszem, ale znam i takie, których producenci podkreślają ich studyjny rodowód, twierdząc, że pasmo jest płaskie niczym tafla zamarzniętego jeziora, a w rzeczywistości dostajemy brzmienie wyraźnie ocieplone, odciskające na każdym nagraniu piętno własnego charakteru i pofalowane niczym wzgórza Toskanii. Szczerze mówiąc, jestem ciekawy, jaka byłaby reakcja profesjonalistów, gdyby Audio Physic wypuścił takie Midexy albo Sparki w wersji pancernej, z innymi gniazdami, maskownicami w formie metalowych kratownic i boczkami z twardego plastiku. Niejeden zawodowiec mógłby sobie takie kolumny sprawić, specjalnie się tym nie chwaląc (zdziwilibyście się, jakie audiofilskie "zabawki" są używane przez muzyków i realizatorów, od kondycjonerów sieciowych po drogie interkonekty - tyle tylko, że większość z tych osób zachowuje to dla siebie, nie chcąc wdawać się w bezsensowne dyskusje o tym, czy kable "grajo", czy "niegrajo").

Nie przypominam sobie, aby jakiekolwiek inne kolumny Audio Physica grały w ten sposób. O tych wyposażonych w niewidzialny subwoofer nawet nie wspominam, bo wszystko na ich temat już powiedziałem. Tempo, a także inne modele z wooferami zamontowanymi na bocznych ściankach w układzie push-push, wliczając w to nieodżałowane Avanti 3, również mogą pochwalić się wspaniałym połączeniem dynamiki i głębi, ale w odróżnieniu od Midexów mają dmuchający w dół bass-refleks (a w niektórych przypadkach nawet dwa). Oczywiście można z tym walczyć, można te tunele zatkać lub częściowo wytłumić, ale to zabawa dla cierpliwych. Z kolei konstrukcje, w których nie zobaczymy dużych głośników niskotonowych na bocznych ściankach, mają z reguły ten problem, że reprodukcja niskich częstotliwości spada na przetworniki, które były projektowane jako średniotonowce. O tym, że nie jest to optymalne rozwiązanie, było wiadomo już w momencie, gdy firma zastąpiła kultowe, podłogowe Sparki 5 modelem Sitara. Powód był prozaiczny - Niemcy zdecydowali się na wytwarzanie własnych driverów, więc przestali kupować je od takich gigantów jak Peerless czy Vifa. Miejsce dwóch jednostek nisko-średniotonowych zajęły więc głośniki HHCM, które nawet w nazwie mają słowo "Midrange" i zwyczajnie nie radziły sobie z niskimi tonami. Klienci wyrazili się jasno - Sparki zawsze były małymi, smukłymi podłogówkami, ale jakiś bas miały, natomiast takie same skrzynie grające niemal wyłącznie średnicą i górą to pomyłka. Echa decyzji Audio Physica słychać było jeszcze długo. Później zaczęła się epoka - tak, zgadliście - niewidzialnych subwooferów. W pozostałych modelach Manfred Diestertich stosuje wyraźny podział na jednostki średniotonowe i niskotonowe. Nawet Sparki, które po wielu latach wróciły pod postacią monitorów, są trójdrożne - wykorzystują trzy zupełnie różne przetworniki. Jeżeli jednak interesują nas trójdrożne kolumny wolnostojące z dwoma wooferami zamontowanymi klasycznie, na przedniej ściance, a do tego w obudowie zamkniętej, mamy tylko dwie możliwości - Midex 2 albo... Classic 35. Te drugie są od Midexów o połowę tańsze. Jeśli czytając niniejszy test, czujecie, że polubilibyście się z takimi kolumnami, jest to trop, który warto zbadać.

Co dostajemy oprócz fenomenalnego basu? Cóż, w każdym innym aspekcie Midex 2 to klasyczny Audio Physic. Ten charakterystyczny dźwięk jest niezwykle szybki, precyzyjny i bogaty w detale, a przestrzeń jest tak sugestywna i holograficzna, że odsłuch niemal z automatu nabiera studyjnego wymiaru. Poszczególne dźwięki można wskazywać palcem z taką dokładnością, jakbyśmy mogli zatrzymywać czas i powiększać scenę niczym zdjęcie wyświetlane na ekranie wielkiego tabletu. Kolumny znikają z pomieszczenia, scena dźwiękowa rozciąga się daleko poza bazę i - o ile jednak odsuniecie Midexy od ścian - zadziwia głębią. Dawno nie słyszałem tak trójwymiarowego i precyzyjnego dźwięku, w którym każdy instrument ma swój wyraźnie określony punkt w przestrzeni, a jednocześnie całość pozostaje spójna. Nie ma tu sztucznego efektu rozdmuchania. Jest za to wszechogarniające poczucie realizmu. Ale czemu tu się dziwić? Inżynierowie z Brilon nigdy nie zapominają o tym aspekcie prezentacji. Nawet mniejsze i zdecydowanie tańsze Audio Physiki potrafią czarować stereofonią, a Midex to już wyższa liga, czwarty model od góry w hi-endowej serii Reference, więc byłoby dziwne, gdyby przestrzeń akurat w tym jednym przypadku była słaba. Midexy mają bardzo niski poziom "szumu własnego". Dźwięk wyłania się z absolutnej ciszy, a w pauzach widoczna jest prawdziwa pustka. To trochę tak, jakby ktoś odfiltrował z muzyki wszystkie zakłócenia. Panuje niesamowity porządek, nawet w gęstych aranżacjach każdy dźwięk ma swoje miejsce, a kiedy nie ma dźwięków, zostaje tylko cisza.

Co ważne, ta spektakularna stereofonia nie została osiągnięta kosztem osłabienia środka czy basu. Średnie tony prezentują wzorową czystość i neutralność. Wokale brzmią naturalnie, blisko, bez grama podkolorowania. Nie słychać tu uprzywilejowania żadnego podzakresu, nawet w skali mikro. Efekt jest tak dobry, że po pewnym czasie przestajemy już słuchać, a zamiast tego zaczynamy zastanawiać się, dlaczego Midexy są tak wybitne, nawet jak na drogie kolumny jednego z najbardziej szanowanych producentów. Czy to zasługa wyjątkowej konstrukcji, która jak na obecne standardy Audio Physica jest wręcz nieprzyzwoicie prosta i klasyczna? A może pomysł powierzenia reprodukcji niskich tonów dwóm 18-cm głośnikom zamontowanym na przedniej ściance i pozbawienia kolumn bass-refleksu nałożył się na wszystkie inne elementy, które widzieliśmy już wcześniej, wzmacniając ich działanie? Zastosowanie własnych, świetnie zestrojonych przetworników oznacza, że konstruktorzy mają totalną kontrolę nad sytuacją, a charakter dźwięku jest jednolity od basu po najwyższe częstotliwości. Nie słychać "szwów" między głośnikami - cały obraz muzyczny jest wyjątkowo jednolity. Skomplikowane obudowy, masa egzotycznych materiałów tłumiących, antywibracyjne gniazda i nóżki - wszystko to pracuje jak dobrze naoliwiona maszyna.

Szybkość, przejrzystość i dynamika - tutaj Midexy również pokazują klasę. Wybrzmienia talerzy perkusyjnych, drganie struny gitary akustycznej, subtelne pogłosy w nagraniu - nic nie ujdzie ich uwadze. A co najważniejsze, te szczegóły nie są podane nachalnie. To nie jest tani efekt "podkręcenia" najwyższych rejestrów, który w założeniu ma zaimponować słuchaczowi sztucznie doświetlonymi szelestami i sybilantami, a po dłuższym słuchaniu męczy. Niemieckie kolumny robią to z finezją, starając się zniknąć nam z pola widzenia i pozostawiając wrażenie, że ponadprzeciętna rozdzielczość i namacalność dźwięku wynika po prostu z faktu, że zostaliśmy z muzyką sam na sam. Wysokie tony są rozdzielcze, dźwięczne i dociągnięte do samego skraju pasma, ale mimo to pozostają gładkie. HHCT III to wybitny głośnik. Jego pierwsze wersje były krytykowane, bo nie oferowały "tego czegoś", co prezentowały chociażby pierścieniowe tweetery Vify. Mimo to Manfred Diestertich bronił tej jednostki i muszę powiedzieć, że akurat w tej kwestii miał całkowitą rację. HHCT III nie daje takiego blasku jak tweetery AMT czy JET-y ELAC-a, ale pozostaje perfekcyjnie neutralny, nie gra efekciarsko i nie daje słuchaczowi żadnych powodów do narzekania. Robi to, co do niego należy, a co najważniejsze, wysokie tony w jego wykonaniu są - ni mniej, ni więcej - przedłużeniem średnicy.

Autorski wysokotonowiec Audio Physica ma jeszcze jedną zaletę. Gdyby zamiast niego użyto jednostki o bardziej wyrazistym, jaśniejszym albo wręcz bezkompromisowym charakterze, mogłoby to doprowadzić do przesady, czyniąc brzmienie trudnym do zaakceptowania na dłuższą metę. Dynamika, szybkość, głęboki i rytmiczny bas, przejrzystość, trójwymiarowa i doskonale uporządkowana scena stereo, a do tego jeszcze góra, która niczego nie wybacza i nie zawaha się ukłuć nas w ucho przy pierwszej nadarzającej się okazji - to byłoby za dużo. Tymczasem tweeter HHCT III potrafi pokazać mnóstwo szczegółów, ale bez popadania w jazgotliwość. Przypomina mi to granie bardzo dobrych kopułek tekstylnych, ale z szybkością i rozciągnięciem berylu czy ceramiki. Dzięki temu można słuchać Midexów długo i głośno bez uczucia zmęczenia. Ich odsłuch jest jednym z tych osobliwych doświadczeń, które z jednej strony są emocjonujące, a z drugiej - całkowicie komfortowe. Czujemy się, jakbyśmy obserwowali walkę dwóch dorosłych tygrysów, znajdując się za grubą, pancerną szybą, która zaledwie chwilę wcześniej została wypolerowana na błysk. Stoimy na tyle blisko, że widzimy wszystko, każdy detal, ale mamy pewność, że nie dostaniemy pazurem po twarzy.

Droga Audio Physica od dziesięcioleci skupia się nie na upiększaniu dźwięku, lecz na eliminowaniu wszystkiego, co go zniekształca. W Midexach nie jest to dodatek, lecz fundament całego projektu. Dźwięk, jaki otrzymujemy, jest - nie da się ukryć - trochę nietypowy. Gęsty, skondensowany, pozbawiony naleciałości, które w innych konstrukcjach potrafią maskować detale, modyfikować barwę, dodawać własny pogłos albo rozmywać kontury instrumentów i wokali.

W tym momencie chciałbym wrócić do pewnej niezwykle istotnej kwestii - czegoś, co moim zdaniem definiuje charakter brzmienia Midexów i sprawia, że różnią się one od zestawów innych producentów. Tym czymś jest filozofia, a właściwie obsesja głównego konstruktora firmy na punkcie walki z wibracjami. I nie, to nie jest historia, którą opowiadamy sobie dla podkręcenia atmosfery, podczas gdy kolumny grają zupełnie normalnie. Efekty ich pracy wyraźnie słychać - na każdym kroku i w każdym zakresie częstotliwości. Droga Audio Physica od dziesięcioleci skupia się nie na upiększaniu dźwięku, lecz na eliminowaniu wszystkiego, co go zniekształca. W Midexach nie jest to dodatek, lecz fundament całego projektu. Dźwięk, jaki otrzymujemy, jest - nie da się ukryć - trochę nietypowy. Gęsty, skondensowany, pozbawiony naleciałości, które w innych konstrukcjach potrafią maskować detale, modyfikować barwę, dodawać własny pogłos albo rozmywać kontury instrumentów i wokali. To nie jest subtelna różnica. Słychać ją natychmiast i w wielu aspektach - w mikrodynamice, sposobie budowania przestrzeni, konturowości basu, klarowności średnicy, a nawet w tym, jak bardzo źródła pozorne odrywają się od kolumn i materializują w pomieszczeniu. Wrażenie może być zaskakujące, szczególnie jeśli ktoś nie miał wcześniej do czynienia z tak dopracowanym projektem. Niektórzy powiedzą nawet, że ten dźwięk jest dziwnie suchy i "krótki" - jakby czuwała nad nim niewidzialna ręka wyczulona na wszelkie oznaki przeciągania wybrzmień, ubarwiania muzyki niepotrzebnymi dodatkami i interpretowania nagrań po swojemu.

Midexy brzmią w sposób, który do pewnego stopnia przypomina odsłuch wysokiej klasy słuchawek. Dźwięk jest tak bliski intencji nagrania, jakby jego przebieg nie był w najmniejszym stopniu zakłócany przez fizykę kolumny czy akustykę pokoju. W słuchawkach efekt końcowy nie zależy przecież od pokoju, bo dostajemy tylko to, co trafia do naszych uszu z przetworników. Niektórzy będą się kłócili, że dochodzą jeszcze obudowy, pady, dyfuzory czy inne żaluzje, ale wiecie, o co mi chodzi. Oczywiście to tylko pewne porównanie - Midexy wciąż reagują na pomieszczenie, jednak jakie by ono nie było, szybko zaczynamy postrzegać jego akustykę jako element bardzo, ale to bardzo niepożądany. Zakłócający to, co kolumny mają nam do przekazania i co, w połączeniu z wysokiej klasy elektroniką, ewidentnie potrafią. To odwraca logikę całego systemu odsłuchowego. Zamiast próbować "naprawiać" dźwięk kolumn, użytkownik szybko zaczyna koncentrować się na wyeliminowaniu z równania innych ograniczeń - odbić od ścian, dudnienia, zbyt ciepłej elektroniki czy źle dobranych kabli. Nie dlatego, że kolumny są kapryśne, tylko dlatego, że ich potencjał staje się oczywisty i nie sposób go ignorować. W praktyce oznacza to, że dobrze zaprojektowane pomieszczenie i starannie dobrany system nie służą już poprawianiu brzmienia, ale chronieniu go przed degradacją. Midexy nie potrzebują "doprawiania" czy korekt. Ich umiejętność uwalnienia muzyki od wszelkich zbędnych dodatków jest tak cenna i wyjątkowa, że trzeba ją tylko zostawić w spokoju albo wynieść na piedestał. Jeśli cokolwiek może je zepsuć, to nie one same, ale środowisko, w jakim pracują. Mając takie kolumny, szybko dojdziecie do wniosku, że od tej pory podstawą każdej decyzji związanej ze sprzętem hi-fi, od zmiany dywanu po zakup nowego wzmacniacza, będzie to, aby zapewnić Midexom jeszcze lepsze, bardziej komfortowe warunki pracy. Nie zdziwcie się zatem, jeśli ich zakup szybko pociągnie za sobą kolejne inwestycje, a po paru miesiącach pokój odsłuchowy będzie nie do poznania. Te kolumny są tak dobre, że mogą zmienić myślenie. O dźwięku, o akustyce, nagraniach, kablach i wielu innych sprawach.

Po kilkunastu dniach słuchania różnych gatunków - od jazzu i klasyki, przez rocka i elektronikę, po gęste progresywne granie - mogę śmiało powiedzieć, że Midex to kolumny bez słabych punktów sonicznych. Brzmieniowo najbardziej spodobała mi się ich równowaga między analitycznością a muzykalnością. Z jednej strony dostajemy przejrzystość nagrań jak na dłoni, z drugiej - nic nie stoi pomiędzy słuchaczem a muzyką. Zero technicznego chłodu, za to masa emocji płynących z utworów. Te kolumny nie próbują niczego koloryzować ani uśredniać. Jeśli nagranie jest słabe, pokażą to, ale bez złośliwości. Jeśli jest świetne, odwdzięczą się zapierającym dech w piersiach spektaklem. Co ważne, przy cichym słuchaniu dźwięk nie traci energii. Bas nadal jest obecny, nie znika, jak to bywa w kolumnach, które potrzebują, by dać im zdecydowanie więcej prądu, aby mogły się otworzyć i zaśpiewać pełnym głosem. Tymczasem tutaj nawet nocny odsłuch może być bardzo, ale to bardzo satysfakcjonujący. Na niskich obrotach testowane zestawy wciąż grają naturalnie i liniowo. Z kolei przy wyższym poziomie głośności zachowują spokój i czystość - aż chce się przekręcić potencjometr w prawo, bo dźwięk nie męczy, nie nosi oznak kompresji i wysiłku. Możliwości dynamiczne Midexów spokojnie wystarczą do nagłośnienia audiofilskiej imprezy, ale typowym salonie raczej nie osiągniemy progu ich możliwości - i dobrze. Kluczowe jest jednak to, że niezależnie od poziomu decybeli wysoka jakość dźwięku jest tak ewidentna, że aż trudno ją ukryć. Możecie podłączyć do tych kolumn budżetowy wzmacniacz, dosunąć je do ściany, a nawet przykryć kocem, a i tak będzie słychać, że są wybitne. Nawet jak na swoją cenę i nawet jak na Audio Physica.

Audio Physic Midex 2

Audio Physic Midex 2

Budowa i parametry

Audio Physic Midex to trójdrożne kolumny podłogowe w konfiguracji z dwoma równolegle pracującymi głośnikami niskotonowymi. Wszystkie przetworniki zostały zaprojektowane we współpracy z firmą Wavecor według ścisłych wytycznych Audio Physica. Para wooferów o średnicy 18 cm z aluminiowymi membranami obsługuje najniższe częstotliwości, do około 200 Hz. Pasmo średnie od 200 Hz aż po 2800 Hz odtwarza 15-cm głośnik HHCM SL - najnowszej generacji przetwornik średniotonowy Audio Physica, pozbawiony dolnego resora (spidera) i wyposażony w podwójny kosz oraz układ Active Cone Damping, eliminujący rezonanse membrany. Wysokie tony (2,8 kHz - 40 kHz) reprodukuje 39-mm kopułka HHCT III z tłumioną komorą tylną i szerokim zawieszeniem. Wszystkie głośniki montowane są z wykorzystaniem elastycznych przekładek, aby zminimalizować bezpośrednie przekazywanie drgań na obudowę.

Ta zaś to majstersztyk inżynierii materiałowej - wielowarstwowa konstrukcja kanapkowa z wewnętrznym szkieletem z pianki ceramicznej oraz ultralekkich płyt w kształcie plastra miodu. Rzeczywiste (wewnętrzne) ścianki obudowy wykonane są z MDF-u, natomiast te widoczne z zewnątrz są zawieszone na cienkiej warstwie sztywnej gąbki i mogą być wykonane z MDF-u pokrytego fornirem lub szkła, co nie tylko zdobi, ale i usztywnia oraz tłumi kolumny. Wewnętrzne przegrody zostały ponacinane i ułożone w złożony system żeber, który rozprasza fale stojące i wibracje wewnątrz skrzynki. Do wytłumienia wykorzystano ceramiczną piankę o otwartych komórkach - kosztowny materiał, który w 85% składa się z powietrza, a otaczająca go sieć ceramicznych ścianek jest niemal twarda jak diament. Ta ultralekka, a zarazem ekstremalnie sztywna pianka pozwala solidnie usztywnić konstrukcję bez "zabierania" cennej objętości wewnętrznej. Producent przywiązał też ogromną wagę do izolacji poszczególnych elementów zwrotnicy - cewki, kondensatory i rezystory są rozdzielone na kilka płytek drukowanych, rozmieszczonych z dala od siebie i zamocowanych na wibroizolatorach. Efekt finalny to obudowa pozbawiona typowych dla wielu kolumn rezonansów własnych (gdy stukniemy w ściankę, nie usłyszymy głuchego "pudła", tylko raczej krótki, twardy odgłos). Solidną podstawę konstrukcji tworzy zintegrowany cokół z metalowymi belkami - identyczny stosowany jest w modelu Codex. Daje on kolumnom nisko położony środek ciężkości i pewne oparcie nawet na miękkim dywanie. Producent przewidział możliwość wkręcenia zarówno klasycznych kolców, jak i opcjonalnych, zaawansowanych stopek antywibracyjnych VCF. Z tyłu umieszczono pojedyncze, rodowane terminale WBT Nextgen, osadzone w panelu VCT (Vibration Control Terminal) odsprzęgniętym od obudowy za pomocą elastomeru.

Jeśli chodzi o parametry, Midexy charakteryzują się całkiem rozsądną skutecznością - 89 dB. Ich impedancja znamionowa to 4 Ω (minimum nie zostało podane, ale można założyć, że w zakresie basu są to okolice 3-3,5 Ω). Zgodnie z danymi producenta, pasmo przenoszenia rozciąga się od 30 Hz do 40 kHz (-3 dB). Zalecana moc wzmacniacza zawiera się w przedziale 30 - 180 W na kanał. Osobiście unikałbym łączenia tych kolumn z piecykami, których moc plasuje się bliżej tej dolnej granicy. Nie chodzi tylko o zgodność parametrów, ale przede wszystkim o brzmienie. Gdybym miał do wyboru 30-watową lampę albo 200-watowy tranzystor, na pewno zacząłbym od sprawdzenia tego drugiego. Co ciekawe, Midexy świetnie dogadują się także z wysokiej klasy wzmacniaczami pracującymi w klasie D. W ramach przymiarki do testu słuchałem ich z luksusowym, skrajnie nowoczesnym Devialetem Astra i był to strzał w dziesiątkę. Jeżeli komuś marzy się wyczynowy, stuprocentowo audiofilski system ze wspaniałymi kolumnami, ale bez trzech stolików wypełnionych DAC-ami, transportami, zasilaczami, przedwzmacniaczami, końcówkami mocy, kondycjonerami sieciowymi i obowiązkową plątaniną grubych kabli, a cena francuskiego systemu nie stanowi problemu, jest to prosty, sprawdzony przepis na sukces.

Werdykt

Audio Physic Midex to przykład kolumn, które zrodziły się z audiofilskiej pasji graniczącej z obsesją. Manfred Diestertich i jego ekipa nie poszli na skróty w żadnym aspekcie tego projektu, wliczając w to element budzący wśród wymagających słuchaczy największe kontrowersje - sekcję niskotonową. Prawie nikt nie ma bowiem wątpliwości co do tego, że niemieckim projektantom udało się stworzyć wyjątkowe przetworniki średniotonowe i wysokotonowe. Ich ostatnia generacja ociera się o szczyt nowoczesnej technologii audio. Inni producenci również mają się w tej materii czym pochwalić. Istnieje przecież wiele innych jednostek zbudowanych w nietypowy sposób, z egzotycznych, drogich materiałów. Te stosowane przez manufakturę z Brilon doskonale wpisują się jednak w jej filozofię, oferując dokładnie to, z czego marka znana jest od lat - neutralne, szybkie, dokładne, przejrzyste, dynamiczne brzmienie z fenomenalną stereofonią.

Niestety, w wielu modelach - i to nawet tych z wysokiej półki - bas wyraźnie odstaje od reszty. Może być głęboki i potężny, może nawet wywoływać panikę w stacjach sejsmologicznych po drugiej stronie planety, ale co z tego, jeśli jest ociężały, nierówny, niepotrzebnie pogrubiony, nie dotrzymuje kroku średnicy, wlecze się, a w skrajnych przypadkach nawet dudni? Niewidzialny subwoofer to nietrafiony pomysł, którego moim zdaniem nie da się obronić, jeśli priorytetem faktycznie jest dźwięk (bo jeśli komuś bardziej zależy na walorach estetycznych i praktycznych, to zgoda - wówczas ma to sens). Dlatego właśnie Midex jest konstrukcją wyjątkową. Jedyną taką w serii Reference. Tutaj tego problemu zwyczajnie nie ma. Ba! Nie dość, że wyeliminowano upchnięty wewnątrz kolumn subwoofer, to jeszcze zastąpiono go dwoma sporymi, ale stosunkowo zgrabnymi i szybkimi głośnikami niskotonowymi pracującymi w obudowie zamkniętej. Efekt? Charakterystyczny dla najlepszych modeli Audio Physica dźwięk oparty na głębokim, dynamicznym, liniowym i doskonale kontrolowanym basie. I w takiej formie to naprawdę działa. Niskie częstotliwości idealnie zespolone z resztą pasma i dorównujące jej jakościowo zmieniają zasady gry. Układanka wreszcie jest kompletna. Co więcej, dopiero taka konstrukcja pokazuje, jak wiele sensu mają inne pomysły Manfreda Diesterticha, od wielowarstwowych skrzyń po antywibracyjne platformy, na których montowane są terminale.

Minusy? Cóż, oprócz ceny (która jak na tę jakość brzmienia wcale nie wydaje się przesadzona) jedynym jest fakt, że Midexy z jednej strony potrafią dać mnóstwo satysfakcji, z drugiej zaś bez skrępowania wskazują elementy, nad którymi moglibyśmy jeszcze popracować. Wzmacniacz, źródło, kable? Nie - w pierwszej kolejności pokażą, co jest nie tak z akustyką pokoju odsłuchowego. Nawet jeśli jesteście przekonani, że poświęciliście tej kwestii wystarczająco dużo uwagi, spokojnie - nie miną dwa tygodnie, a kupicie cztery dodatkowe absorbery, powiesicie grubsze zasłony i pojedziecie na kiermasz taniej książki, aby wypełnić puste półki w każdym regale. Te kolumny są tak dobre, że nawet wyluzowanego, zadowolonego z życia audiofila zmuszą do większego wysiłku, aby efekt był perfekcyjny. Ale czy właśnie nie o to w tej zabawie chodzi?

Audio Physic Midex 2

Dane techniczne

Rodzaj kolumn: wolnostojące, trójdrożne, zamknięte
Przetworniki: 39-mm tweeter HHCT III, 15-cm średniotonowy HHCM SL, 2 x 180-cm woofery aluminiowe
Efektywność: 89 dB
Impedancja: 4 Ω
Pasmo przenoszenia: 30 Hz - 40 kHz
Zalecana moc wzmacniacza: 30-180 W
Wymiary (W/S/G): 112/20,2/34 cm
Masa: 36 kg (sztuka)
Cena: 53 000 zł (para)

Sprzęt do testu dostarczyła sieć salonów Top Hi-Fi & Video Design. W artykule wykorzystano zdjęcia udostępnione przez firmę Audio Physic i wykonane przez redakcję magazynu StereoLife.

Równowaga tonalna
RownowagaStartRownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4RownowagaStop

Dynamika
Poziomy7

Rozdzielczość
Poziomy8

Barwa dźwięku
Barwa4

Szybkość
Poziomy8

Spójność
Poziomy7

Muzykalność
Poziomy7

Szerokość sceny stereo
SzerokoscStereo2

Głębia sceny stereo
GlebiaStereo03

Jakość wykonania
Poziomy8

Funkcjonalność
Poziomy6

Cena
Poziomy6

Nagroda
sl-highend


Komentarze

  • Brak komentarzy

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Spotify Lossless - ósmy cud świata czy spóźniony pociąg, który nikogo już nie zabierze?

Spotify Lossless - ósmy cud świata czy spóźniony pociąg, który…

Na pewne rzeczy w życiu czeka się tak długo, że człowiek zaczyna wątpić, czy w ogóle dożyje ich spełnienia. Jedni latami wypatrują nowej płyty ulubionego zespołu, inni odliczają dni do kolejnego sezonu ukochanego serialu, a audiofile? Cóż, oni od niemal dekady czekali, aż Spotify wreszcie wprowadzi streaming w bezstratnej jakości....

Małe klocki, wielki dźwięk - Cyrus

Małe klocki, wielki dźwięk - Cyrus

Lata osiemdziesiąte były dla branży hi-fi czymś w rodzaju złotego wieku - półki sklepów uginały się pod ciężarem urządzeń, z których wiele nazywamy dziś kultowymi, a każda licząca się firma miała w ofercie wzmacniacz, który może nie był najpiękniejszy i wykonany niczym szwajcarski zegarek, ale nie kosztował majątku i grał...

Auralic zamyka działalność ze skutkiem natychmiastowym - prawda, plotka czy głupi żart?

Auralic zamyka działalność ze skutkiem natychmiastowym - prawda, plotka czy…

W branży audio zwykło się mówić, że jednym z największych komplementów wobec sprzętu jest cisza - całkowity brak szumu, czarne tło, idealna otchłań, z której wyłania się muzyka. Ale cisza, jaka zapadła wokół Auralica, nie jest ani pożądana, ani piękna. Jest dziwna, niewygodna i tajemnicza. Firma, która przez kilkanaście lat...

Chi-Fi - rewolucja czy zagrożenie?

Chi-Fi - rewolucja czy zagrożenie?

Chińskie hi-fi wywróciło rynek audio do góry nogami. Jeszcze dekadę temu wysokiej klasy dźwięk kojarzył się z drogimi urządzeniami zachodnich marek, na które trzeba było przeznaczyć znaczną część swoich oszczędności. Dziś jednak sprzęt projektowany i produkowany w Chinach oferuje zadziwiająco dobrą jakość za, jak przyjęło się mówić, ułamek ceny europejskich,...

Fabio Serblin - Serblin & Son

Fabio Serblin - Serblin & Son

Projektowanie i budowanie sprzętu audio potrafi być tak zaraźliwe, że zajmują się tym całe rodziny. Wychowane w duchu muzycznej pasji dzieci często przejmują talent swoich rodziców i krewnych. Jednym z takich przypadków jest familia Serblinów. Kiedy audiofile słyszą to nazwisko, pierwsze skojarzenie przychodzi natychmiast - Franco, legendarny konstruktor zestawów głośnikowych....

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
Audio Physic Midex 2

Audio Physic Midex 2

Audio Physic to firma, która od lat konsekwentnie realizuje swoją filozofię budowania zestawów głośnikowych. Dawniej zadziwiała nas wąziutkimi kolumnami z jednostkami basowymi zamontowanymi z boku i pochylonymi frontami, co w...

Matrix Audio TS-1

Matrix Audio TS-1

Rynek sprzętu audio coraz śmielej zmierza w kierunku urządzeń, które mają uprościć życie melomanom. Kolejne firmy proponują odtwarzacze strumieniowe z wbudowanymi przetwornikami i wzmacniaczami słuchawkowymi - tak, aby za pomocą...

Bowers & Wilkins Px8 S2

Bowers & Wilkins Px8 S2

Bowers & Wilkins to brytyjski producent sprzętu audio, znany głównie z kolumn wykorzystywanych w Abbey Road czy nietuzinkowego modelu Nautilus. Od ponad dekady firma eksploruje też rynek słuchawek - od...

Komentarze

Leszek
Drogi Autorze, cóż to za podział między, elektronicznym sterowaniem obrotami, a manualnym? Jedno i drugie wszak uruchamianie jest manualnie. Redukcja obrotów (b...
T a
Creme de la creme :-)
pan doktor
Nie nawiedzonym. Po prostu Ty nie słyszysz, a inni tak, ale to nie znaczy, że tamci mają się leczyć a Ty będziesz lekarzem wypisującym receptę. Dopuść też odwro...
hahahahaha
Przecież kable nie grają.
a.s.
Odsłuchy porównawcze kabli zasilających - trzeba być mocno nawiedzonym.

Płyty

Lunatic Soul - The World Under Unsun

Lunatic Soul - The World Under Unsun

Podczas pierwszego przesłuchania "The World Under Unsun" próbowałem sobie przypomnieć, ile lat minęło od ostatniego wydawnictwa tego projektu Mariusza Dudy....

Newsy

Tech Corner

Obudowy głośnikowe w praktyce - rodzaje, właściwości, brzmienie

Obudowy głośnikowe w praktyce - rodzaje, właściwości, brzmienie

Zapewne niejedno z nas próbowało kiedyś przestawiać swoje kolumny głośnikowe w różne miejsca w mieszkaniu lub domu, aby sprawdzić, gdzie będą najlepiej grały. Oczywiście ma to sens, ponieważ rozmiar, akustyka pomieszczenia czy rozstawienie kolumn względem słuchacza i ścian mają kluczowe znaczenie dla ich brzmienia. Jednak czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się nad...

Nowości ze świata

  • Lyngdorf Audio has announced the launch of its latest digital streaming amplifier, the TDAI-2210 - a model that bridges the gap between the compact TDAI-1120 and the flagship TDAI-3400, offering a balance of versatility, performance and refinement. The new amplifier...

  • Monitor Audio has announced two new limited-edition loudspeakers based on its Silver Series 7G range - the Silver 300 7G Limited Edition and the Silver 100 7G Limited Edition. Both models are presented in a new Carbon Black Metallic finish...

  • Nothing has unveiled its latest generation of True Wireless Stereo earphones, the Ear (3), redefining how compact audio devices can look and perform. Designed to 'cut through the noise', the new model introduces a breakthrough Super Mic system, adaptive noise...

Prezentacje

40 lat głośnikowego modernizmu - Focal

40 lat głośnikowego modernizmu - Focal

Co przychodzi nam do głowy, kiedy myślimy o Francji? Wiadomo - świetna kuchnia, doskonałe wina i sery, luksusowe perfumy, nowoczesna architektura, pokazy mody, festiwale filmowe, słynni malarze i wiecznie zakorkowane uliczki Paryża. Dla amatorów sprzętu hi-fi jest to także jeden z najważniejszych krajów na audiofilskiej mapie świata. To właśnie tutaj...

Poradniki

Listy

Galerie

Dyskografie

Sade - Zmysłowa królowa elegancji

Sade - Zmysłowa królowa elegancji

Wyobraźcie sobie, że siedzicie w przyciemnionym klubie jazzowym w latach czterdziestych XX wieku. Mężczyźni noszą eleganckie, dopasowane garnitury, we włosach...

Wywiady

Fabio Serblin - Serblin & Son

Fabio Serblin - Serblin & Son

Projektowanie i budowanie sprzętu audio potrafi być tak zaraźliwe, że zajmują się tym całe rodziny. Wychowane w duchu muzycznej pasji...

Popularne artykuły

Vintage

Linn Isobarik

Linn Isobarik

Linn to założona w 1973 roku szkocka firma, która nie raz potrafiła zaskoczyć świat audio interesującymi rozwiązaniami. Jednym z takich...

Słownik

Poprzedni Następny

THD

Total Harmonic Distorsion czyli całkowite zniekształcenia harmoniczne - współczynnik określający miarę zniekształceń nieliniowych w urządzeniach elektronicznych, w tym oczywiście w sprzęcie audio. Idealną sytuacją byłoby, gdyby wzmacniacz po otrzymaniu sygnału...

Cytaty

HansZimmer.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.