Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Wharfedale Super Linton

Wharfedale Super Linton

Firma Wharfedale Wireless Works została założona w 1932 roku przez Gilberta Briggsa, który swoje pierwsze głośniki składał w piwnicy domu w Ilkley, w dolinie rzeki Wharfe. Naturalnie, słowo "Wireless" nie odnosiło się wówczas do głośników bezprzewodowych z technologią Bluetooth, ale czegoś w gruncie rzeczy bardzo podobnego - odbiorników radiowych. Zapotrzebowanie na nie było tak duże, że do Gilberta przyłączyła się jego żona, Doris Edna Briggs. W dużym domku letniskowym małżeństwo uruchomiło linię produkcyjną, na okrągło zajmując się nawijaniem cewek i lutowaniem przewodów. W 1933 roku młodziutka manufaktura wzięła udział corocznym konkursie Bradford Radio Society, zdobywając pierwsze i drugie miejsce. Ważniejsza była jednak inna nagroda - pierwsze naprawdę duże zamówienie. Stało się jasne, że aby nadążyć za popytem, Wharfedale musi przenieść się do większej fabryki, którą postawiono pod nosem organizatorów wspomnianego wyżej konkursu - Bradford.

Ekspansji Wharfedale'a nie przerwała nawet wojna. W tych trudnych czasach produkowano rocznie 9000 głośników i 40 000 transformatorów - wszystko przy zaledwie 20-osobowym, głównie kobiecym zespole. Po wojnie Wharfedale skupiło się na produkcji sprzętu dla wymagających audiofilów. Powstały między innymi dwudrożne kolumny z ogromnymi zwrotnicami, a także słynna podwójna obudowa wypełniana piaskiem, redukująca rezonanse. Firma nawiązała współpracę z Quadem, organizując pokazy porównujące muzykę na żywo z nagraniami hi-fi. W 1958 roku Briggs sprzedał firmę Rank Organization, co przyspieszyło jej rozwój. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych Wharfedale wprowadzało kolejne innowacje, takie jak głośniki Roll Surround i przetworniki z magnesami ceramicznymi, oraz inwestowało w nowoczesne technologie i badania. W 1967 roku rozpoczęto budowę nowej fabryki, którą ukończono po siedmiu latach.

W latach dziewięćdziesiątych Rank Organization postanowiła pozbyć się niektórych marek ze swojego portfolio, i tak - obok Quada i Leaka - Wharfedale trafiło w ręce firmy Verity Group. W 1994 roku na biurko kierownictwa trafił dokument pewnej brytyjskiej agencji rządowej (nie wiem której, ale się domyślam), dotyczący technologii usuwania dźwięku w helikopterach wojskowych. Wygląda na to, że całkiem przypadkowo ktoś próbował sprawdzić czy może odtworzyć muzykę - w tym przypadku jeden z hitów Madonny - za pośrednictwem odpowiednio przygotowanej płyty pochłaniającej rezonanse. Zapoczątkowało to badania nad technologią, która później otrzymała nazwę NXT. Rozwiązanie stworzone z myślą o helikopterach zostało poddane inżynierii wstecznej, dzięki czemu dostosowano je do potrzeb zestawów głośnikowych. W 1997 roku firmę przejął koncern IAG. Produkcję tańszych modeli przeniesiono do Chin, a Wharfedale zaczęło tracić pozycję wśród audiofilów. Na szczęście jakiś czas później, już bez zmiany właściciela, brytyjska manufaktura wróciła do korzeni, inspirując się klasyką. Efektem tego były nowe konstrukcje utrzymane w stylu retro, spośród których prawdziwym hitem okazały się monitory Linton Heritage. Teraz w katalogu pojawiła się ich rozwojowa wersja - Super Linton.

Wharfedale Super Linton

Wygląd i funkcjonalność

Już kilka dni po opublikowaniu testu Lintonów Heritage wiedziałem, że są skazane na sukces. Artykuł ten nabił więcej odsłon niż pięć czy sześć recenzji opublikowanych wcześniej. Czy to dlatego, że brytyjska manufaktura miała tylu cichych wielbicieli, którzy tylko czekali na premierę jakiegoś sensownego produktu? A może dlatego, że monitory Wharfedale'a naprawdę dobrze wypadły w odsłuchu? Nie wydaje mi się. Moim zdaniem chodziło o coś zupełnie innego - gabaryty, wygląd i przystępną cenę. Rzadka kombinacja tych trzech czynników sprawiła, że Lintony Heritage sprzedawały się jak ciepłe bułeczki. Wystarczyło kilka zdjęć wrzuconych do Internetu, by rozbudzić wyobraźnię audiofilów na całym świecie. Widok tych eleganckich zestawów, ustawionych na dedykowanych podstawkach pełniących jednocześnie funkcję półek na winyle, wystarczył, by wielu z nich niemal przyklejało się do ekranów. Część klientów nawet nie zdawała sobie sprawy, że patrzy na nowoczesną interpretację klasycznego modelu głośnika, opracowanego przez markę z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem. Wielu audiofilów zdążyło już zapomnieć o dokonaniach tej firmy, nie wspominając o oryginalnych Lintonach zaprezentowanych w 1965 roku.

O tym, że takie potężne, klasyczne paczki mogą okazać się hitem, o ile nie będą kosztowały kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy złotych (w momencie rynkowej premiery monitory można było kupić za 4398‬ zł, a podstawki za 1398 zł), musiał wiedzieć także sam producent. Podczas zorganizowanej w Warszawie konferencji prasowej manager marki Wharfedale, Adam Gray, powiedział mi, że zainteresowanie melomanów tą premierą jest tak duże, że firma nie planuje wprowadzać w ich konstrukcji żadnych zmian. Rozważano co najwyżej kosmetyczną poprawkę na wypadek, gdyby zainteresowanie tym modelem utrzymało się przez pięć lat - tabliczka z nawiązującym do rynkowego stażu firmy napisem "85" miała zostać zastąpiona czymś w rodzaju "90th Anniversary" i to wszystko. Sprytny plan, prawda? Rzeczywistość okazała się bardziej skomplikowana. Zainteresowanie takimi wielkimi pudłami zaczęło spadać. Może nie od razu, ale pamiętajmy, że Wharfedale nie jest jedyną firmą, która wpadła na taki pomysł. Dziś już nawet polska manufaktura Pylon Audio oferuje swoim klientom kilka modeli monitorów utrzymanych w stylu retro, choć została założona w 2011 roku.

Dla wielu melomanów problemem było też to, że Lintony Heritage były duże. Naprawdę duże. Takie kolumny można postawić w przestronnym salonie lub na poddaszu (z pewnych trudnych do wyjaśnienia przyczyn jest to częsta lokalizacja audiofilskiego "pokoju uciech"), ale w typowym mieszkaniu w bloku - raczej bez szans. Aż się prosiło, aby wprowadzić coś takiego jak Linton, ale w innej skali - trójdrożne monitory w znacznie mniejszej obudowie, z wooferem o średnicy nie 20 czy 25, ale 13-16 cm, małym głośnikiem średniotonowym, klasycznym tweeterem i bass-refleksem na przedniej ściance. Tymczasem jedyną utrzymaną w stylu retro konkurencją dla Lintonów, przynajmniej jeśli chodzi o katalog Wharfedale'a, były malutkie, dwudrożne Dentony. Te z kolei niektórzy klienci uznali za zbyt małe, niewarte zachodu. Świętując swoje dziewięćdziesiąte urodziny, firma zaprezentowała model Dovedale, czyli kolejne potężne, trójdrożne monitory. Na pierwszy rzut oka różniły się od Lintonów Heritage tylko fornirowanymi frontami i asymetrycznym montażem przetworników. To, na co wielu audiofilów czekało, pojawiło się natomiast pod nazwą Super Denton. Klasyczne obudowy o wymiarach 36 x 25 x 27,5 cm, a w nich 16,5-cm głośnik niskotonowy oraz dwie kopułki - 50-mm średniotonowa i 25-mm wysokotonowa - to konstrukcja, wydawałoby się, idealna dla bardzo szerokiego grona odbiorców. Część z nich nie porzuciła jednak marzeń o potężnych, pięknych monitorach, które nie doprowadzą ich do bankructwa. Tymczasem Lintony Heritage po cichu wyparowały ze sklepów. Wróciły dopiero niedawno, tym razem jako Super Linton.

Prace nad nowym modelem trwały ponad trzy lata. Lintony zyskały większą (a dokładniej wyższą, ponieważ szerokość i wysokość się nie zmieniły, ale w trzecim wymiarze mamy dodatkowe 4 cm, co przekłada się na wzrost objętości wewnętrznej z 37,6 do 40 litrów), usztywnioną obudowę o strukturze kanapkowej, wykonaną z ulepszonych materiałów i wzmocnioną specjalnym klejem. Zwiększona objętość wewnętrzna umożliwiła zastosowanie nowego głośnika niskotonowego, z potężniejszym układem magnetycznym. Efekt? Rozszerzenie podstawy pasma z 35 do 32 Hz i - według zapewnień producenta - znacznie mocniejsze, bardziej dynamiczne uderzenie basu, przy jednoczesnym zachowaniu kontroli i precyzji. Z flagowym modelem Dovedale Super Linton dzieli kopułkę wysokotonową, wykonaną z lekkiego materiału tekstylnego, powlekaną tłumiącą substancją i wspartą mocnym, ceramicznym układem magnetycznym. Zastosowanie krótkiego profilu tubowego i nowej płyty czołowej pozwoliło uzyskać szersze rozpraszanie i łagodniejsze przejście do średnich tonów. Równie istotne były zmiany w zwrotnicy. Nie chodziło jednak tylko o wymianę kondensatorów na lepsze. Wharfedale potraktowało projekt jako całość, starając się osiągnąć spójny efekt brzmieniowy poprzez optymalizację wszystkich komponentów i ich integrację. Ostatecznie miał powstać głośnik, który zachowuje charakter oryginalnego Lintona, ale oferuje znacznie wyższy poziom realizmu, dynamiki i emocjonalnego zaangażowania w muzykę.

Jeszcze ciekawsza niż same modyfikacje jest historia, jaka za nimi stoi. Zazwyczaj wygląda to tak, że producent wypuszcza na rynek nowy produkt, obserwuje recenzje i opinie użytkowników, wsłuchuje się w głosy dystrybutorów i dealerów, ale czy naprawdę weźmie je pod uwagę, projektując kolejne zestawy głośnikowe - na dwoje babka wróżyła. Pod tym względem załodze Wharfedale należą się ogromne brawa, ponieważ od samego początku skrupulatnie zbierano i analizowano komentarze na temat Lintonów Heritage, aby ich kolejna wersja była lepsza, a nie tylko inna. Ba! Brytyjczycy wdawali się w dyskusje z ekspertami i klientami, w pewnych obszarach broniąc swoich decyzji, a w pewnych przyznając odbiorcom całkowitą rację. "Ogólnie rzecz biorąc, Wharfedale Linton Heritage oferuje doskonałą wydajność pomiarową, chociaż to niedostatecznie tłumione wyrównanie basu może oznaczać, że trzeba będzie zachować szczególną ostrożność przy rozmieszczaniu głośników w pomieszczeniu." - napisał John Atkinson z magazynu "Stereophile". Z kolei w czasopiśmie "What Hi-Fi?" Lintony Heritage otrzymały pochlebną recenzję i pięć gwiazdek, ale Jamie O'Callaghan z IAG zwrócił uwagę na jeden fragment recenzji - ten, w którym napisano, że Lintony nie będą "w guście każdego". Aby dokładniej zrozumieć, co takiego mogło się audiofilom nie spodobać we wprowadzonych w 2019 roku monitorach, panowie z Wharfedale sprawdzili nawet, jak klienci modyfikują swoje Lintony. Wierzcie lub nie, ale niektórym chciało się w nich grzebać. Modyfikowali zwrotnice i okablowanie, a nawet usztywniali obudowy domowymi sposobami. Wszystko wskazywało na to, że z tych potężnych paczek dało się jeszcze sporo wycisnąć. Pomysły te, w dużej mierze inspirowane głosami specjalistów i użytkowników, postanowiono wcielić w życie przy projektowaniu nowej wersji.

"Chociaż istnieją pewne dowody na to, że ulepszenie niektórych komponentów zwrotnicy przyniosłoby pewien margines poprawy, myślę, że ludzie szukają znacznego postępu w wydajności, a to musi wynikać z ogólnej oceny projektu i tego, w jakim kierunku możemy poprowadzić projekt Lintona. Jasne było, że ten nowy projekt musi uwzględniać każdy aspekt, który sprawia, że Linton jest tak popularny wśród słuchaczy, i ulepszyć wydajność do czegoś niezwykłego. Super Linton nie tylko zyskał większą, ulepszoną obudowę, ale ta dodatkowa objętość wewnętrzna pozwoliła nam również znacznie poprawić wydajność jednostki basowej. Zwiększona siła magnesu zapewnia teraz nie tylko dalsze rozszerzenie basu, aż do 32 Hz, ale co ważniejsze, dodaje dramatycznego uderzenia. Poprawiło to wydajność transjentów z tej nowej jednostki basowej oraz szczegółowość w wykonaniu muzycznym. Wokół kopułki znajduje się również nowy, krótki profil tubowy. Wspiera on płynną reakcję sięgającą aż do górnego zakresu średnich tonów. Część tej innowacji oznacza, że mogliśmy zaprojektować nową płytę przednią. Ta poprawiona konstrukcja wzmacnia rozproszenie wysokich częstotliwości. Oprócz technicznych udoskonaleń przetworników i zwrotnicy Super Linton otrzymał ulepszone obudowy. Nowy, specjalnie opracowany klej akustyczny został dodany do warstw drewna, z których wykonana jest konstrukcja skrzyń. Zgodnie z mantrą, że głośnik jest sumą wszystkich swoich części, nawet wewnętrzne materiały tłumiące zostały sprawdzone i ocenione, aby upewnić się, że ogólne ulepszenia wydajności były wspierane mechanicznie i strukturalnie." - powiedział dyrektor ds. projektowania akustycznego Wharfedale'a, Peter Comeau.

Co ważne, do Lintonów oferowane są firmowe podstawki. To nie tylko praktyczne rozwiązanie, ale i przyszłościowa inwestycja. Trzeba przyznać, że taki komplet prezentuje się naprawdę świetnie, a przecież do tak dużych skrzyń jakieś standy i tak trzeba będzie kupić.

Jak Super Lintony prezentują się na żywo? Podobnie jak poprzedni model, wprost genialnie. Wielkie, trójdrożne skrzynie są dostępne w trzech wersjach wykończenia. Do wyboru mamy orzech, mahoń i czarny dąb. Przednia ścianka w każdym wariancie pozostaje czarna. Umieszczono na niej trzy głośniki. Dwa z nich, wykonane z czarnych włókien aramidowych, są do siebie podobne wizualnie. Woofer wyróżnia się wklęsłą nakładką przeciwpyłową i szerokim gumowym zawieszeniem. Średniotonowiec ma klasyczną wypukłą nakładkę, ale poza tym wygląda jak mniejszy brat przetwornika niskotonowego. Wysokie tony obsługuje miękka kopułka umieszczona za metalową siateczką i osadzona w dużym, asymetrycznym kołnierzu z tworzywa. Centrum tweetera jest przesunięte względem osi dwóch pozostałych głośników, dzięki czemu kolumny tworzą parę - lewy i prawy kanał. Aby dokładnie przyjrzeć się tym elementom, trzeba najpierw zdjąć maskownice, które mocowane są na kołki. Taki sposób montażu na pewno docenią właściciele domów, w których sprzęt bywa narażony na kontakt z ciekawskimi dziećmi, zwierzętami lub imprezowiczami. Z tyłu znajdziemy eleganckie tabliczki znamionowe z numerami seryjnymi, dwa pokaźne bass-refleksy oraz pojedyncze terminale głośnikowe, kompatybilne z różnymi typami końcówek. Co ważne, do Lintonów oferowane są firmowe podstawki. To nie tylko praktyczne rozwiązanie, ale i przyszłościowa inwestycja. Trzeba przyznać, że taki komplet prezentuje się naprawdę świetnie, a przecież do tak dużych skrzyń jakieś standy i tak trzeba będzie kupić. Jedynym mankamentem jest brak gwintów, które pozwalałyby na trwałe połączenie kolumn z podstawkami. W odróżnieniu od klasycznych monitorów BBC, Lintony mogłyby być stabilnie przymocowane do podłoża. Mimo to są na tyle masywne, że niełatwo je przewrócić.

No dobrze, a ile za tę przyjemność? Zacznijmy od tego, że poprzedni model, Linton Heritage, pod koniec swojej rynkowej kariery nie kosztował już 4398, ale 5998‬ zł (cena za parę). Pozwala to określić pewien punkt odniesienia. Większe obudowy, opakowania i masa, a zatem większe koszty transportu, do tego wprowadzone przez konstruktorów poprawki, wyższa jakość komponentów i materiałów, kilka lat inflacji, rosnące ceny podstawowych surowców, globalne ocieplenie oraz dodatkowe opłaty celno-skarbowe po Brexicie i tak cena urosła do 8798 zł za parę. Cóż, mogło być gorzej. Co ciekawe, podobnie jak w przypadku poprzedniego modelu, niemal od razu po premierze Super Lintonów znalazłem korzystniejsze oferty i to nie w jakichś dalekowschodnich serwisach, gdzie pieniądze lecą, a my po kilku tygodniach może dostaniemy to, co zamówiliśmy, a może coś "trochę" innego, lecz na stronach autoryzowanych polskich dealerów Wharfedale'a. Ze względu na identyczne wymiary podstawy skrzynek standy są dokładnie takie same i kosztują 1998 zł (para). Zbudowano je tak, aby pod kolumnami można było przechowywać płyty winylowe, dociążając całą konstrukcję. Pojedyncza kolumna waży niespełna 20 kg, podstawka - 14,5 kg. Wystarczy dodać kilka kilogramów płyt (co nie jest wielkim wyzwaniem) i mamy 40 kg na kanał, a to już zestaw, któremu niestraszne ani dziecięce wybryki, ani kocie akrobacje. Ze względu na dmuchające do tyłu bass-refleksy kluczowe wydaje się jednak to, aby mieć w pokoju wystarczająco dużo wolnej przestrzeni. A może Brytyjczycy i w tym aspekcie to i owo poprawili?

Wharfedale Super Linton

Wharfedale Super Linton

Wharfedale Super Linton

Brzmienie

Lintony Heritage wbrew pozorom wcale nie musiały jakoś szczególnie imponować melomanom swoim brzmieniem. Nie oszukujmy się - były na tyle oryginalne, a do tego duże, pięknie wykonane i tanie, że niektórzy kupiliby je nawet wtedy, gdyby ich dźwięk był lekko spierniczony i zmuszał użytkownika do ratowania sytuacji poprzez umiejętny dobór elektroniki i okablowania lub użycie korektora. Konstruktorzy stanęli jednak na wysokości zadania, oddając w nasze ręce kolumny, w których brzmieniu nic nie irytowało - żaden aspekt prezentacji nie zmuszał do interwencji w tor audio lub selekcji nagrań. Aby cieszyć się muzyką, tym potężnym skrzyniom wystarczyło zapewnić wystarczająco dużo powietrza, którym mogłyby oddychać i przyzwoity sprzęt towarzyszący. Można było jednak odnieść wrażenie, że Lintony Heritage mogłyby być jeszcze lepsze. Wydaje mi się, że Brytyjczycy nie byli pewni, czy takie zestawy w ogóle mają szanse stać się rynkowym hitem. Niby moda na retro trwa w najlepsze, a melomani i audiofile ekscytują się zamieszczanymi w sieci zdjęciami systemów odwołujących się do złotej ery sprzętu stereo, ale kiedy przychodzi co do czego, nie każdy zdecyduje się na zakup takich ogromnych pudeł. W wielu przypadkach zwycięży zdrowy rozsądek, a w salonie zamiast takich monitorów na podstawkach dociążonych winylami staną zwyczajne, smukłe podłogówki. Tym tokiem myślenia poszła na przykład firma Revival Audio, która niedługo po premierze bardzo udanych, dużych, trójdrożnych podstawkowców Atalante 5 wprowadziła na rynek model Atalante 4 - klasyczne podłogówki pozwalające uzyskać zbliżony efekt brzmieniowy, ale w zupełnie innej, przystępnej i łatwej do ogarnięcia formie. Wharfedale podeszło do tego inaczej - skoro Lintony Heritage się przyjęły, trzeba pójść dalej, wprowadzić szereg poprawek i "odblokować" ich potencjał. I wiecie co? To słychać.

Pierwsza i moim zdaniem najważniejsza zmiana względem poprzednika dotyczy charakteru i jakości niskich tonów. Podobnie jak w Lintonach Heritage, mamy do czynienia z konstrukcją, która nie pozostawia wątpliwości, że w tej materii potrafi pokazać bardzo dużo. O ile jednak tam chwilami tego szczęścia mogło być zbyt wiele, tutaj niskie tony są nie tylko głębokie, swobodne, mięsiste i potężne, ale także wystarczająco zwinne i konturowe, aby dźwięk nie rozlewał się po podłodze. Bas wyraźnie przyspieszył, co w dużym stopniu wpływa na postrzeganie całej reszty. Brzmienie zbudowane na nieco poluzowanej podstawie zawsze będzie nam się wydawało odrobinę niewyraźne. Tutaj natomiast niskie tony są masywne, ale stabilne. Do tego odnoszę wrażenie, że schodzą nawet głębiej niż w starszym modelu, aczkolwiek aby mieć całkowitą pewność, musiałbym przeprowadzić bezpośrednie porównanie, a z oczywistych względów nie miałem ku temu sposobności. Może sześć lat temu po zakończonym teście trzeba było kupić Lintony Heritage, chociażby jako formę lokaty kapitału, bo dziś dobrze utrzymane, używane egzemplarze "chodzą" za 3500-4000 zł. Tak czy inaczej w Super Lintonach wyraźnie słychać postęp i zaczyna się on tam, gdzie było najwięcej do zrobienia. Niskie tony w ich wydaniu są obfite, ale dobrze kontrolowane i przewidywalne. Nie trzeba się obawiać, że na każdym nagraniu kolumny zagrają inaczej - raz z nadmiarem średniego basu, innym razem z wyraźną dziurą. Tego rodzaju niespodzianki bywają typowe dla klasycznych monitorów BBC, a także dla starszych modeli JBL-a czy Klipscha. Ich brzmienie ma swój urok, ale trudno je nazwać neutralnym. Część słuchaczy jest tego świadoma i akceptuje specyfikę tych konstrukcji, skupiając się na ich mocnych stronach, takich jak piękna średnica czy nietypowa przestrzeń. Z Super Lintonami takiego problemu nie ma. Może i wyglądają, jakby miały pięćdziesiąt lat, ale tak naprawdę są to nowoczesne monitory pozbawione typowych wad vintage'owych konstrukcji.

Zmiany w pozostałych aspektach prezentacji w dużej mierze wpisują się w to, co zaobserwowałem w zakresie niskich tonów, zupełnie jakby były przedłużeniem zabiegów wpływających na charakter basu lub miały z nimi bezpośredni związek. Dźwięk przyspieszył, został zebrany do kupy, ale na szczęście nie wylano dziecka z kąpielą. Spójność i muzykalność Super Lintonów nie pozostawiają bowiem pola do krytyki, a już na pewno biorąc pod uwagę ich cenę. Choć od testu Lintonów Heritage minęło prawie sześć lat, odnoszę wrażenie, że tutaj średnica jest bardziej namacalna i obecna, niesie większy ładunek informacyjny, pozwalając dokładniej i głębiej wgryzać się w odtwarzane nagrania. Nie oznacza to, że konstruktorzy wykonali zwrot w kierunku klinicznego chłodu. W kwestii barwy raczej nic nie zmieniło się względem poprzednika. Wharfedale nie zagwarantują ciepła, intymności, spójności i namacalności w stylu Spendorów, Harbethów, Grahamów i innych brytyjskich zestawów czerpiących z dorobku kultowych monitorów BBC, ale ich brzmienie jest na tyle gładkie i wyrównane, aby nikt nie mógł narzekać na komfort wielogodzinnych odsłuchów. Jest to naturalne, rzetelne granie z delikatnym odchyleniem w kierunku przyjemnego ciepła, ale wciąż zrealizowane w całkowicie współczesny sposób. Wystarczy zresztą spojrzeć na membrany z plecionki - to nie są papierowe "kapcie" ani nastawione na miękkość i urzekającą barwę stożki z polipropylenu z takimi czy innymi domieszkami. Super Lintony oferują dostojny, głęboki, dynamiczny i oparty na głębokim basie dźwięk, ale nie przynudzają i nie otulają nas niczym ciepły, wełniany koc. Trzymają się konkretów i, jeśli mam być szczery, między innymi za to od razu je polubiłem.

Dźwięk przyspieszył, został zebrany do kupy, ale na szczęście nie wylano dziecka z kąpielą. Spójność i muzykalność Super Lintonów nie pozostawiają bowiem pola do krytyki, a już na pewno biorąc pod uwagę ich cenę. Choć od testu Lintonów Heritage minęło prawie sześć lat, odnoszę wrażenie, że tutaj średnica jest bardziej namacalna i obecna, niesie większy ładunek informacyjny, pozwalając dokładniej i głębiej wgryzać się w odtwarzane nagrania.

Aby cieszyć się takimi kolumnami w stu procentach, trzeba jednak umieć wykorzystać ich potencjał, a więc zadbać o dwie podstawowe rzeczy - ustawienie i sprzęt towarzyszący. Częściowo omówiłem to w poprzednich akapitach, więc tylko przypomnę, o co mi chodzi. Po pierwsze, odpowiednio duże, przystosowane do słuchania muzyki pomieszczenie. Fakt, z technicznego punktu widzenia Super Lintony są zestawami podstawkowymi, ale to nie oznacza, że można je wstawić do dwunastometrowego pokoiku i udawać, że zrobiliśmy wszystko zgodnie ze sztuką, bo zamiast podłogówek kupiliśmy monitory. Nie - te pudła mogą stanąć tam, gdzie moglibyśmy wstawić również duże, trójdrożne kolumny wolnostojące, nie obserwując większych problemów ze wzbudzającym się basem. Na moje oko 25-30 m² to rozsądne minimum. Po drugie, wielkie skrzynie z dwoma bass-refleksami na tylnej ściance muszą mieć czym oddychać. Można oczywiście testować opcję z zatyczkami, ale chyba nie po to kupuje się takie monitory, żeby je później dławić. Ile dokładnie potrzeba? W każdym pokoju będzie to inna wartość, ale moim zdaniem 40-50 cm to minimalny dystans, jaki trzeba zachować, aby uzyskać zdrowy, jędrny, wolny od buczenia i "tunelowych" naleciałości dźwięk. Trochę szkoda, że projektując nową wersję, producent nie zdecydował się przenieść bass-refleksów na przód. Patrząc na kolumny od frontu, nie mogłem pozbyć się myśli, że gdyby tak zepchnąć tweeter i głośnik średniotonowy na bok, powstałoby idealne miejsce dla tuneli rezonansowych. Wiem, że pachnie to Altusami, a obudowa zestawu głośnikowego to nie ogród permakulturowy, w którym rośliny można zmieniać i przesadzać, gdzie popadnie, a koniec końców i tak będzie dobrze, ale ustawienie takich kolumn w pomieszczeniu odsłuchowym byłoby łatwiejsze. Kolejnym elementem są podstawki i tu Wharfedale podsuwa nam tak dobre rozwiązanie, że właściwie nie ma się nad czym zastanawiać. Takie monitory muszą być stabilne, a firmowe standy zapewniają im solidne oparcie, przy okazji gwarantując też to, że tweetery znajdą się na prawidłowej wysokości.

Na koniec elektronika, kable i akcesoria - na moje oko aby zagrało to naprawdę dobrze i abyśmy nie mieli poczucia, że potencjał naszego sprzętu się marnuje, potrzebny jest system warty co najmniej tyle, ile kosztują Super Lintony z podstawkami. Oczywiście nikt nikogo nie zastrzeli i żadna policja audiofilska nie pojawi się pod drzwiami każdego właściciela brytyjskich kolumn, który tego warunku nie spełni, ale ostrzegam tych, którzy wymyślą sobie taką koncepcję, aby podłączyć je do systemu all-in-one za 2000-3000 zł. To nie będzie grało. To będzie działało. Może się nawet okazać, że zamiast grzecznie współpracować i pogodzić się ze swoim losem, Wharfedale pokażą wszystkie wady i niedociągnięcia taniej elektroniki. Ich przejrzystość i dynamika jak najbardziej na to pozwalają. Nie są to złośliwe, wredne głośniki, które tylko czekają na pretekst, aby zareagować w taki sposób i sprawić, że krew popłynie nam z uszu, jednak jeśli macie stary, budżetowy amplituner i wpadliście na pomysł, aby zastąpić wysłużone kolumny takimi pięknymi, dużymi, nawiązującymi do złotej ery sprzętu audio monitorami, dajcie sobie czas, aby ten pomysł dopracować. Wybierzcie się na spacer, pójdźcie na siłownię, weźcie gorącą kąpiel, usiądźcie na kanapie i pogłaszczcie kota - wszystko jedno. Zastanówcie się nad dwiema rzeczami - po pierwsze czy macie warunki, aby postawić w swoim pokoju odsłuchowym takie paczki, a po drugie, czy macie do czego je podłączyć lub będziecie mogli pozwolić sobie na zakup lepszej elektroniki, jeśli okaże się, że ta posiadana obecnie jest za słaba (nie w sensie mocy, a raczej jakości). Jeżeli zobaczycie w wyobraźni dwa zielone światła, bierzcie śmiało, bo podobnie jak Lintony Heritage, Super Lintony są propozycją, obok której nie sposób przejść obojętnie.

Wharfedale Super Linton

Wharfedale Super Linton

Budowa i parametry

Wharfedale Super Linton to trójdrożny zestaw podstawkowy w obudowie wentylowanej. Podobnie jak oryginalny model o tej samej nazwie z 1967 roku, nowa wersja ma wyprzedzać Lintony Heritage pod każdym względem. Brytyjczycy twierdzą, ze rezultatem ich prac jest umiarkowanie droższy, ale znacznie bardziej wydajny głośnik, który stanowi idealne uzupełnienie serii Heritage, oferując ścieżkę aktualizacji dla obecnych właścicieli Lintonów Heritage, a także wypełniając lukę między flagowym modelem Dovedale a mniejszymi i tańszymi monitorami, takimi jak chociażby Denton 85th. Jeśli chodzi o głośniki, niskimi tonami zajmuje się 20-cm woofer z membraną z włókien aramidowych. Identyczny materiał zastosowano w 13,5-cm głośniku średniotonowym. Wysokie tony są domeną 25-mm miękkiej kopułki przesuniętej względem dwóch pozostałych głośników w lewo lub w prawo. Obudowy sklejono z grubych płyt MDF i wykończono naturalnym fornirem w kolorze orzechowym lub mahoniowym. Wnętrze wzmocniono, podzielono na oddzielne komory i obficie wytłumiono wełną mineralną. Super Linton korzysta z powiększonej obudowy i opatentowanej konstrukcji obudowy typu "sandwich", która charakteryzuje się redukującą rezonans kombinacją dwóch warstw MDF-u połączonych tłumiącym wibracje klejem. Nowa jednostka basowa i mocniejszy system napędowy wzmacniają niskie częstotliwości, rozszerzając pasmo przenoszenia. Poprawiono również tweeter. Kopułkę z tkaniny pokryto specjalnym materiałem tłumiącym, usprawniono układ magnetyczny i zmieniono profil tuby, w której osadzona jest membrana, co ma zapewniać płynną reakcję aż do górnego średniego zakresu. Nowa konstrukcja płyty przedniej wzmacnia dyspersję wysokich częstotliwości, dopasowując się do uderzenia i szczegółowości nowej jednostki basowej. Udoskonalona komora przetwornika średniotonowego eliminuje fale pochodzące od tylnej strony membrany za pomocą, jak to napisał producent, wielu warstw włókien długowłosych, co skutkuje bardziej naturalnym uwydatnieniem częstotliwości wokalnych i instrumentalnych. Konstrukcja zwrotnicy typu split-PCB wykorzystuje komponenty dobrane pod kątem neutralności brzmienia i optymalnego transferu sygnału. W Super Lintonach zastosowano nawet okablowanie LCOFC - niby żaden hi-end, ale dobrze wiedzieć, że zadbano nawet o takie drobiazgi. W tym przedziale cenowym bynajmniej nie jest to norma. To, że Super Lintony zostały gruntownie przeprojektowane względem wprowadzonych sześć lat temu Lintonów Heritage, widać nawet w tabeli danych technicznych. Skuteczność (90 dB) i impedancja nominalna pozostały takie same (6 Ω), ale minimalna wartość impedancji wzrosła z 3,5 do 3,9 Ω. Dolna granica pasma przenoszenia nieznacznie się obniżyła, ale częstotliwości podziału są zupełnie inne - zamiast 630 Hz i 2,4 kHz mamy 550 Hz i 2,5 kHz. Nie zmienia to faktu, że Super Lintony są raczej łatwe do wysterowania. Powinien sobie z nimi poradzić każdy względnie wydajny wzmacniacz. Podczas testu współpracowały zarówno z 200-watowym Heglem H20, jak i lampowym Unisonem Triode 25, oferującym 25 W na kanał w trybie triodowym i 45 W w trybie pentodowym. W żadnym z tych trzech scenariuszy problemów z mocą nie stwierdziłem.

Werdykt

Brytyjczycy zadali sobie wiele trudu, aby ulepszyć swój bestseller, podchodząc do tematu w dość nietypowy sposób. Uważnie czytali i analizowali recenzje Lintonów Heritage, wsłuchiwali się w głosy ich właścicieli, a następnie przekopali najgłębsze zakamarki Internetu w poszukiwaniu zdjęć i relacji melomanów, którzy postanowili je zmodyfikować. Nic dziwnego, że ich misja zakończyła się sukcesem. Cieszy mnie również to, że firma z osiemdziesięcioletnią historią mogłaby poprzestać na kosmetycznych poprawkach, podnosząc cenę i każąc się całować po rękach, a tu mamy do czynienia z uczciwą, prokonsumencką postawą. A może Wharfedale najzwyczajniej w świecie zdawało sobie sprawę, że w przeciwieństwie do hi-endowców, którzy potrafią wydać na sprzęt ogromne sumy, nie zawsze kierując się rozumem, nabywcy Super Lintonów - mimo oczywistego zamiłowania do monitorów w stylu retro - będą analizowali plusy i minusy, zastanawiając się, czy to się opłaca? Ja również to przeanalizowałem i szybko uzyskałem pozytywny wynik, a zdecydował o tym odsłuch. Lintony Heritage były fajnymi, oryginalnymi i bardzo ładnymi monitorami, ale w kwestii walorów sonicznych poza ciekawym charakterem, wynikającym w dużej mierze z nietypowej jak na dzisiejsze czasy konstrukcji, reprezentowały poziom typowy dla kolumn budżetowych. Ot, naturalne, spójne, przyjemne granie oparte na dużym basie. Dzięki niewidocznym z zewnątrz, ale istotnym ulepszeniom Super Lintony pokazują natomiast znacznie więcej. Nie dość, że w pewnych kwestiach, takich jak dynamika czy zasięg niskich tonów, mają istotną przewagę nad standardowymi, smukłymi kolumnami, to jeszcze wyraźnie wyprzedzają swój pierwowzór w wielu innych dziedzinach, takich jak chociażby szybkość, rozdzielczość, stereofonia czy kontrola niskich częstotliwości. Co ważne, nie zatracono przy tym charakteru Lintonów Heritage. Po prostu przeniesiono zabawę na wyższy poziom. Wszystko to sprawia, że Super Lintony to monitory z potencjałem, warte inwestowania w elektronikę, okablowanie, podstawki czy ustroje akustyczne - solidna baza do budowy świetnego systemu stereo za rozsądne pieniądze. Jeżeli tylko macie warunki, aby postawić w swoim pokoju odsłuchowym takie cudo, serdecznie polecam!

Wharfedale Super Linton

Dane techniczne

Rodzaj kolumn: podstawkowe, trójdrożne, wentylowane
Pasmo przenoszenia: 39 Hz - 20 kHz
Impedancja: 6 Ω
Skuteczność: 90 dB
Częstotliwości podziału: 550 Hz, 2,5 kHz
Objętość obudowy: 40 l
Wymiary (W/S/G): 60,5/30/33 cm
Masa: 19,8 kg (sztuka)
Cena: 8798 zł (monitory), 1998 zł (podstawki)

Sprzęt do testu dostarczyła firma Horn Distribution. W artykule wykorzystano zdjęcia udostępnione przez firmę Wharfedale.

Równowaga tonalna
RownowagaStartRownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4RownowagaStop

Dynamika
Poziomy7

Rozdzielczość
Poziomy7

Barwa dźwięku
Barwa5

Szybkość
Poziomy6

Spójność
Poziomy7

Muzykalność
Poziomy7

Szerokość sceny stereo
SzerokoscStereo1

Głębia sceny stereo
GlebiaStereo13

Jakość wykonania
Poziomy8

Funkcjonalność
Poziomy6

Cena
Poziomy7

Nagroda
sl-rekomendacja


Komentarze

  • Brak komentarzy

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Jak kupować sprzęt audio i nie zwariować

Jak kupować sprzęt audio i nie zwariować

Na łamach naszego magazynu publikowaliśmy już poradniki traktujące zarówno o sprawach podstawowych, jak i tych bardziej skomplikowanych. Doradzaliśmy jak wybierać słuchawki, jak podłączyć komputer do systemu stereo, a nawet jak dbać o płyty winylowe. Nieraz zagłębialiśmy się przy tym w najgłębsze zakamarki audiofilskiej wiedzy. Osoby rozpoczynające swoją przygodę ze sprzętem...

Prostota, lekkość i najwyższa jakość audiofilskiego streamingu - JPLAY

Prostota, lekkość i najwyższa jakość audiofilskiego streamingu - JPLAY

W dobie streamingu i dostępności cyfrowych plików audio mogłoby się wydawać, że słuchanie muzyki jeszcze nigdy nie było tak proste. W praktyce jednak, szczególnie dla bardziej wymagających użytkowników, to wciąż zaskakująco skomplikowana sprawa, zwłaszcza gdy chcemy połączyć wygodę korzystania ze smartfona z możliwościami bardziej zaawansowanego sprzętu audio. Jeśli chodzi o...

Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z okazji czterdziestych urodzin firmy, w tym momencie jesteśmy już w połowie drogi do kolejnej okrągłej rocznicy (Renaud de Vergnette założył firmę Triangle w 1980 roku). Wszyscy znamy tę historię -...

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo? To pytanie na pewnym etapie zadawał sobie każdy, kto uważa się za melomana lub audiofila. Prostej odpowiedzi niestety nie ma, bo nawet doświadczeni miłośnicy muzyki i sprzętu audio wciąż szukają swojego ideału. Osobom przymierzającym się do zakupu swojego pierwszego systemu audio można jednak wytłumaczyć kilka podstawowych...

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

W erze streamingu coraz więcej melomanów sięga po muzykę na fizycznych nośnikach, czego doskonałym przykładem stały się płyty winylowe. Renesans gramofonów i czarnych krążków trwa już co najmniej dekadę. Tłocznie płyt winylowych pracują na pełnych obrotach. Produkcję wznawiają nawet największe wytwórnie, a dla artystów wydających nowy album brak wersji LP...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
FiiO S15

FiiO S15

Gdybym miał wskazać producenta sprzętu audio, który w ostatnim czasie wprowadził na rynek najwięcej ciekawych urządzeń z różnych kategorii i przedziałów cenowych, nawet długo bym się nie zastanawiał - FiiO....

Cyrus 40 AMP + 40 ST + 40 CD + 40 PSU

Cyrus 40 AMP + 40 ST + 40 CD + 40 PSU

Od kiedy sięgam pamięcią, Cyrus zajmował szczególne miejsce w audiofilskim uniwersum - siedział w jednej loży z brytyjskimi ekscentrykami, takimi jak Naim, Linn, Quad, Rega czy Chord. Każda z tych...

Wharfedale Super Linton

Wharfedale Super Linton

Firma Wharfedale Wireless Works została założona w 1932 roku przez Gilberta Briggsa, który swoje pierwsze głośniki składał w piwnicy domu w Ilkley, w dolinie rzeki Wharfe. Naturalnie, słowo "Wireless" nie...

Komentarze

arek
Dziwne. Pierwsze słyszę, że Heos odtwarza FLAC.
Andrzej Kan
Witam. "Mamy więc do czynienia nie tylko ze wzmacniaczem opartym w całości na triodach, ale także z konstrukcją Single Ended z lampami mocy pracującymi w układz...
Szuda
Używam zestawu C368 i C268 wraz z Focal Chora 826 i mogę powiedzieć jedno - rewelacja.
Darek
Jestem a w zasadzie byłem do teraz fanem Cyrusa. Kompletnie nie rozumiem dlaczego seria XR, 40 i 80 nie ma wsparcia dla UPnP/DLNA. Brak tej funkcjonalności skre...
Jez
Wymiary (W x S x G): 860 x 448 x 260 mm.

Płyty

Sadist - Something To Pierce

Sadist - Something To Pierce

Do serwisów strumieniowych można mieć wiele zastrzeżeń, ale trzeba przyznać, że ich algorytmy sugerujące nową muzykę często przynoszą "złote strzały"....

Newsy

Tech Corner

Bluetooth w sprzęcie audio - wersje, kodeki, ustawienia

Bluetooth w sprzęcie audio - wersje, kodeki, ustawienia

W dobie niesamowitej popularności bezprzewodowego sprzętu audio trudno zaprzeczyć, że jest to przyszłość. I to nie tylko jeśli chodzi o urządzenia mobilne, ale także te, z których korzystamy w domu. Trzymając w ręku smartfon czy tablet, potrzebujemy przecież tylko kompatybilnej z nimi elektroniki, aby móc wygodnie odtwarzać muzykę z ulubionego...

Nowości ze świata

  • The official history of Audiomica Laboratory brand began in 2005, but its founder, Łukasz Mika, had planned this step several years earlier. As someone who always loved music and was fascinated by the equipment used to reproduce it, he eventually...

  • Monitor Audio announced the new Gold Series 6G. The all-new, totally redesigned series leaves no detail unrevealed, as Monitor Audio Group delivers the finest, most exhilarating loudspeaker range yet to carry the Gold Series name. A comprehensive, highly flexible and...

  • Bluesound, the original wireless hi-res multi-room music brand, proudly announces that its highly anticipated flagship wireless music streamer, the Node ICON, is now available worldwide. Starting at $899, the Node Icon is the pinnacle of Bluesound's innovation in high-resolution streaming...

Prezentacje

Ponad sto lat szlifowania - Dual

Ponad sto lat szlifowania - Dual

Dual to jedna z marek, do których audiofile, a w szczególności miłośnicy czarnych płyt, odnoszą się z wielkim szacunkiem. Ma to swoje uzasadnienie. Niemiecka manufaktura wydała na świat tyle znakomitych gramofonów, że aż ciężko je policzyć. Dobrze zachowana szlifierka tej marki to sprzęt, który po renowacji można bez kompleksów podłączyć...

Poradniki

Listy

Galerie

Dyskografie

Budgie - Zapomniany gatunek

Budgie - Zapomniany gatunek

Deski skrzypiały pod nogami, kiedy wchodził na strych. Strach jednak tłumiła fascynacja nowym, nieznanym wcześniej miejscem. Spróchniałe schody nie miały...

Wywiady

Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z...

Popularne artykuły

Vintage

Philips RH 832

Philips RH 832

Sprzęt audio ewoluował przez lata nie tylko technologicznie, ale także dizajnersko. Co niektóre koncepcje przetrwały do dziś (ot, chociażby klasyczny...

Słownik

Poprzedni Następny

Ferrofluid

Ciecz magnetyczna - substancja o właściwościach możliwie zbliżonych do cieczy, która w odróżnieniu od typowych cieczy jest w warunkach pokojowych dobrym paramagnetykiem i ulega silnej polaryzacji magnetycznej w obecności zewnętrznych...

Cytaty

HansZimmer.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.