HiFiMAN Ananda Stealth Magnets
- Kategoria: Słuchawki i wzmacniacze słuchawkowe
- Tomasz Karasiński
Najtrudniejszy pierwszy krok - śpiewała Anna Jantar. I choć ta znana piosenka opowiada o tym, jak to w maju poznał się z panią pan, pierwsze kroki są trudne w każdej dziedzinie. Później najczęściej jest już z górki. Spróbujcie na przykład założyć firmę specjalizującą się w projektowaniu i produkcji audiofilskich słuchawek. Bez gotowych podzespołów, ogromnego zaplecza finansowego, utalentowanych inżynierów, czasu potrzebnego na opracowanie i przetestowanie prototypów oraz odrobiny szczęścia na etapie pozyskiwania partnerów biznesowych wydaje się to niemożliwe, ale niektórzy się tego podejmują i pokazują, że jednak się da. Jedną z takich osób jest Fang Bian - Chińczyk, doktor nanotechnologii, którą ukończył na uniwersytecie w Nowym Jorku. Choć manufaktura ma swoją siedzibę w USA, pan Bian swoją karierę zaczynał, produkując w Chinach przenośne odtwarzacze audio. Dziś firma kojarzona jest z nausznikami, i to nie byle jakimi. Wiedza o nanotechnologii pozwoliła jej założycielowi rozwiązać wiele problemów konstrukcyjnych związanych z wytwarzaniem przetworników planarnych i dodatkowo zautomatyzować dużą część produkcji. Mimo to HiFiMAN zatrudnia obecnie około 200 osób, co czyni go jednym z największych graczy na rynku. Ile różnych modeli słuchawek marka wypuściła na rynek? Tego nie podejmuję się liczyć, ale ponieważ od pierwszego kroku minęło osiemnaście lat, przedsiębiorstwo Fanga Biana dysponuje ogromnym doświadczeniem i ma potężny kosz z częściami, z których montuje kolejne nauszniki. W pewnym sensie jest to odcinanie kuponów od całej dotychczasowej działalności, ale jeśli korzystają na tym również klienci, to cóż w tym złego?
"Nie trzeba być wielkim znawcą słuchawek, aby po wizycie na stronie internetowej HiFiMAN-a zorientować się, że firma ta, choć w środowisku audiofilskim jest darzona wielkim szacunkiem, ma jeden poważny problem - sraczkę projektową. Część wprowadzanych na rynek modeli sprawia wrażenie przemyślanych od początku do końca, ale inne wyglądają tak, jakby ktoś łączył ze sobą elementy wymontowane z innych nauszników w zupełnie losowy sposób. Może w fabryce HiFiMAN-a znajduje się ogromny pojemnik na części, takie jak przetworniki, muszle, pałąki, kable i rozmaite akcesoria, a słuchawki wypadają z niego niczym kule w losowaniu lotto?" - tymi słowami rozpoczęliśmy opis tłumaczący, dlaczego modelowi HE-R10P przyznaliśmy naszą Nagrodę Dekady 2013-2023. I choć na pierwszy rzut oka nie brzmi to zachęcająco, HE-R10P okazały się jednymi z najlepszych słuchawek, jakie kiedykolwiek przyszło nam testować. Wychodzi na to, że w szaleństwie HiFiMAN-a jest metoda. Eksperymenty i zmiany są nierozerwalnie powiązane z rozwojem, a jeżeli tak duża firma może w kolejnym modelu wykorzystać muszle, przetworniki, pałąk lub magnesy zaprojektowane wcześniej z myślą o nausznikach z zupełnie innego przedziału cenowego, z pewnością ucieszą się z tego melomani, którzy za takim sprzętem się rozglądają. Nagle może się bowiem okazać, że słuchawki wycenione na niecałe cztery tysiące złotych mają wiele wspólnego z tymi za siedem albo dziesięć tysięcy. Takim jak najbardziej pożądanym miksem znanej konstrukcji i nowych części jest model Ananda Stealth Magnets.
Wygląd i funkcjonalność
Oryginalne Anandy zostały zaprojektowane jako duże, wygodne, otwarte słuchawki planarne, których można używać nie tylko w domu, w połączeniu ze sprzętem stacjonarnym, ale także z odtwarzaczami przenośnymi lub smartfonami. Wiadomo, że jakość układów elektronicznych odpowiedzialnych za obsługę wyjścia słuchawkowego - o ile takowe w ogóle istnieje - jest dla producentów urządzeń mobilnych kwestią drugorzędną, jednak dla niektórych klientów jest to fajna perspektywa. Na pewno nikt nie będzie kupował audiofilskich, przewodowych słuchawek otwartych, aby połączyć je z telefonem i z takim zestawem poruszać się po zatłoczonym mieście i jeździć metrem, ale jeżeli ktoś chciałby zabrać takie nauszniki do pracy albo w podróż, to już inna rozmowa, prawda? Osobiście uważam, że firma chciała w ten sposób zwrócić uwagę na parametry swoich przetworników planarnych, ponieważ o wysterowaniu znacznie starszych słuchawek zbudowanych w tej technologii smartfonem można było tylko pomarzyć. Jednostki zastosowane w Anandach charakteryzowały się czułością na poziomie 103 dB, co w połączeniu z przyjazną, 25-omową impedancją czyniło je obciążeniem równie łatwym jak większość słuchawek dynamicznych. Kolejnym istotnym parametrem była masa. Anandy ważyły 399 gramów, więc może nie idealnie, ale jednak nadawały się do użytku typowo mobilnego. Nowe Anandy zaktualizowano o magnesy Stealth Magnets i membranę NEO Supernano. Poprawiony model oferowany jest pod nazwą Ananda Stealth Magnets.
TEST: HiFiMAN HE-R10P
Jak dowiemy się z materiałów producenta, akustycznie transparentne magnesy Stealth Magnets dzięki swojej konstrukcji znacząco zmniejszają dyfrakcję fal, czyli ich rozproszenie. Zwiększona integralność fal ma się objawiać czystszym, dokładniejszym brzmieniem i jeszcze wierniejszym budowaniem sceny dźwiękowej. Unikalny kształt magnesów Stealth Magnets zapewnia bezkolizyjne przechodzenie fali dźwiękowej do naszego ucha i brak zakłóceń, które występowałyby przy magnesach o standardowej budowie. Choć nazwa wprowadzonego niedawno modelu sugeruje, że najnowsze magnesy są jedynym ulepszeniem w stosunku do oryginalnej Anandy, zmian jest o wiele więcej. W nowej wersji wykorzystano także ultracienką membranę NEO Supernano, w skrócie NsD, która jest o 80% cieńsza od poprzednich konstrukcji. Membrana NsD, której grubość nie przekracza dwóch mikrometrów, ma gwarantować błyskawiczną odpowiedź impulsową. Podobnie jak w pierwowzorze skuteczność na poziomie 103 dB pozwala użytkować Anandy Stealth Magnets z niemal każdym smartfonem lub urządzeniem przenośnym. Producent podkreśla, że są to jedne z niewielu nausznych, planarnych słuchawek audiofilskich, które można napędzić za pomocą telefonu komórkowego wyposażonego w wyjście słuchawkowe.
O ile w zewnętrznej konstrukcji samych słuchawek trudno się doszukać zasadniczych usprawnień, o tyle - podobnie jak wielu innych producentów (wystarczy wspomnieć o Sennheiserze i jego nowych HD 660S2) - HiFiMAN postanowił zaoszczędzić na opakowaniu. Oryginalne Anandy sprzedawano w pięknym, dużym, skórzanym futerale. Czy było to praktyczne rozwiązanie? Nie, ale z pewnością robiło wrażenie, co było pożądane, ponieważ w momencie swojej rynkowej premiery była to jedna z najdroższych propozycji w katalogu chińsko-amerykańskiej manufaktury. Model z dopiskiem "Stealth Magnets" dostajemy natomiast w kartonowym pudełku. Zadowolone z takiego obrotu spraw będą chyba tylko osoby przywiązujące wyjątkową wagę do kwestii ekologicznych, patrzące na każdy nowy nabytek i jego opakowanie jak potencjalny złom, śmieć, który jeśli nie jest wykonany z materiałów biodegradowalnych, na bank skończy na wysypisku lub w oceanie. Jeżeli zamiast zwykłego pudełka wolelibyście otrzymać słuchawki w skórzanym kuferku, małym pocieszeniem może być fakt, że w środku znajdziecie stojak na nauszniki w formie piankowej wytłoczki. Jest to oczywiście element opakowania, który zabezpiecza muszle przed uderzaniem o siebie w transporcie, ale HiFiMAN podszedł do tematu kreatywnie i zamiast wsadzać tu coś w rodzaju krążka lub grzybka, nadał temu elementowi kształt zbliżony do dwuteownika. Wiadomo, że nie jest to idealne rozwiązanie, ale jeśli przykleicie stojak do biurka za pomocą taśmy dwustronnej lub miękkiej masy mocującej, będzie jak znalazł. W zestawie znajdziemy również zakończony standardowym 3,5-mm wtykiem kabel o długości 1,4 m oraz przejściówkę na wtyk 6,3 mm.
Ta forma, ten kształt słuchawek stał się znakiem rozpoznawczym HiFiMAN-a i poza osobami o wyjątkowo małych głowach, dla których takie muszle są po prostu za duże, nie znam nikogo, kto byłby z tego rozwiązania niezadowolony. Dla zdecydowanej większości audiofilów takie słuchawki są po prostu mega wygodne.Wspominałem o tym, że kolejne modele pojawiające się w ofercie HiFiMAN-a są zasadniczo budowane z elementów, które już wcześniej widzieliśmy. Od czasu do czasu pojawiają się nowe rozwiązania, takie jak drewniane muszle wprowadzone w HE-R10D, jednak i te elementy trafiają do tego wielkiego pudła z częściami i są później wykorzystywane ponownie (owe muszle zostały wykorzystane w planarnych nausznikach HE-R10P). Idąc tym tropem, należałoby uznać, że Ananda Stealth Magnets to połączenie modeli Edition XS (nauszniki) i Sundara (pałąk), ale jeśli mam być szczery, aby być świadomym tych podobieństw i zauważyć ewentualne różnice, na przykład w jakości materiałów czy dokładności wykonania poszczególnych komponentów, trzeba by było odwiedzić salon dysponujący pełną ofertą HiFiMAN-a i przyjrzeć się wszystkim konstrukcjom z bliska. Dla mnie Ananda Stealth Magnets to po prostu kolejne fajne słuchawki otwarte wykorzystujące podzespoły, które w sprzęcie tej marki podobają mi się najbardziej, a więc przetworniki planarne, duże nauszniki, wygodny, nie przekombinowany pałąk i hybrydowe pady. Jeśli chodzi o wygląd i funkcjonalność, nie widzę żadnej przepaści między opisywanym modelem a opisywanymi na łamach naszego magazynu sześć lat temu Edition X, z których później przez pewien czas sam korzystałem. Ta forma, ten kształt słuchawek stał się znakiem rozpoznawczym HiFiMAN-a i poza osobami o wyjątkowo małych głowach, dla których takie muszle są po prostu za duże, nie znam nikogo, kto byłby z tego rozwiązania niezadowolony. Dla zdecydowanej większości audiofilów takie słuchawki są po prostu mega wygodne.
Jednym z charakterystycznych elementów tego projektu są również ustawione pod kątem "żaluzje". Skojarzenie to nie jest zresztą przypadkowe. Jak przeczytamy w firmowych materiałach, opatentowany system Window Shade to sprawdzony sposób na lepszą ochronę przetwornika przed uszkodzeniami mechanicznymi przy zachowaniu otwartej konstrukcji, która pozytywnie wpływa na walory brzmieniowe słuchawek. Hybrydowy pałąk, będący połączeniem metalu i matowej czarnej opaski z ekoskóry, ma zapewniać najwyższy poziom wygody i komfortu termicznego nawet podczas długich sesji odsłuchowych. Zdaniem producenta szeroki zakres regulacji sprawia, że słuchawki Ananda Stealth Magnets łatwo można dopasować do każdego rozmiaru głowy i może nawet jest to zgodne z prawdą, ale jak wspomniałem wyżej, ogromniaste muszle nie będą pasowały wszystkim i zakres regulacji pałąka nie ma z tym nic wspólnego. Kiedy moja żona zakłada na głowę takie nauszniki, obejmują jej one nie tylko uszy, ale także policzki i kawałek szyi.
Choć w zestawie znajdziemy tylko jeden, w dodatku dość krótki kabel, producent nie utrudnia nam eksperymentów z przewodami innych producentów. W Anandach Stealth Magnets zastosowano bowiem standardowe gniazda 3,5 mm, po jednym z każdej strony, w dodatku bez gwintów czy innych elementów blokujących. Firma informuje, że użytkownikom daje to możliwość lepszego dopasowania brzmienia do swoich preferencji, jednak moim zdaniem wielu posiadaczy opisywanych nauszników zacznie szukać innego kabla z przyczyn czysto praktycznych. Przewód o długości 1,4 metra wystarczy, jeśli słuchawki będą podłączone do smartfona, odtwarzacza przenośnego lub DAC-a stojącego na biurku, ale jeżeli będzie to streamer, wzmacniacz lub jakiekolwiek inne urządzenie, które nie stoi bezpośrednio przed nami, taki zasięg prawdopodobnie okaże się niewystarczający. Szkoda, że zamiast opowiadać o możliwości modyfikacji brzmienia, HiFiMAN nie dorzucił do pudełka drugiego, dłuższego, zakończonego dużym jackiem kabla do użytku ze sprzętem typowo stacjonarnym. Powinien być w komplecie i już. Tu dochodzimy do kwestii ceny. Wynosi ona 3799 zł. Dużo, mało? Patrząc na to, z czym mamy do czynienia i porównując Anandy Stealth Magnets z innymi nausznikami planarnymi, chyba całkiem spoko. Aby jednak można było udzielić pełnej odpowiedzi na pytanie, trzeba zakończyć etap oglądania i przejść do etapu słuchania.
Brzmienie
Jeżeli ktoś twierdzi, że w świecie audiofilskiego sprzętu nie widać żadnych oznak postępu, szczyt rozwoju technicznego w tej dziedzinie obserwowaliśmy pięćdziesiąt lat temu, a dowodem na to ma być niesłabnące zainteresowanie melomanów wzmacniaczami lampowymi i płytami winylowymi, prawdopodobnie jest to osoba mająca niewielką styczność ze słuchawkami i sprzętem, który z nimi współpracuje. Sama popularność nauszników planarnych jest fenomenem, jakiego na początku bieżącego stulecia nikt się nie spodziewał, ale na tym nie koniec historii. A wspaniałe, hi-endowe odtwarzacze przenośne? A kompaktowe przetworniki, dzięki którym ze zwykłego laptopa lub smartfona można zrobić wspaniałe, audiofilskie źródło? A luksusowe, niezwykle zaawansowane technicznie dokanałówki i słuchawki wokółuszne, których cena gładko przebija barierę dziesięciu tysięcy złotych? Te zjawiska nie wzięły się znikąd. Wszystkie są przejawami trwającej od wielu lat wojny jakościowej, która może oczywiście przybierać ekstremalne formy, ale odbija się na całej branży. Nie jest to także jakiś wymysł inżynierów czy zmowa producentów. Proces ten napędzają klienci mający coraz wyższe wymagania i gotowi zapłacić, by móc kolejny raz sprawić sobie przyjemność i zacząć poznawać swoją ulubioną muzykę na nowo.
PORADNIK: Wszystko o wzmacniaczach słuchawkowych
Ananda Stealth Magnets to słuchawki, które doskonale pasują do takiego schematu. Oczywiście jeśli macie już kolekcję nauszników z najwyższej półki, pewnie nie będzie to żadne wielkie odkrycie, ale jeżeli na co dzień używacie dobrych, ale nie przesadnie drogich słuchawek dynamicznych lub czegoś w rodzaju wczesnych lub bardzo budżetowych "planarów", szykujcie się na szok. Przed rozpoczęciem odsłuchu zastanawiałem się, czy nowe HiFiMAN-y zagrają na tyle dobrze, by wyraźnie odskoczyć ostatnim, ulepszonym wersjom kultowych modeli dynamicznych, takich jak Sennheiser HD 660S2. Obstawiałem, że będzie ciężko, bo w tej materii nikt nie próżnuje. Rywalizacja jest tak zacięta, że kto się obija, wypada z gry. I faktycznie, potrafię wskazać kilka obszarów, w których HD 660S2 radziły sobie ciut lepiej, ale w ogólnym rozrachunku Anandy Stealth Magnets wygrywają. Może nie o kilka długości, ale jednak wysuwają się na prowadzenie. Krótkie porównanie HiFiMAN-ów z moimi HD 600 było jednak dla tych drugich bardzo bolesne. Jasne, jak na dzisiejsze standardy "sześćsetki" są stosunkowo niedrogie, a w swojej kategorii wciąż wypadają bardzo dobrze, ale Anandy Stealth Magnets oferują więcej w każdej dziedzinie. Pal licho bas, bo ten zawsze był słabą stroną HD 600, ale nawet rozdzielczość, szybkość, stereofonia... Po dwóch czy trzech przesiadkach miałem wrażenie, że moje Sennheisery chcą, abym przerwał tę rzeźnię i pozwolił im grzecznie schować się do szuflady. A przecież mowa o słuchawkach, które kiedyś były szczytem hi-endu. Dwadzieścia lat temu można było je znaleźć tylko w najlepszych sklepach, a kiedy się je już znalazło, stały na najwyższej półce w zamykanej na klucz gablotce. Żeby było ciekawiej, w 2003 roku cena HD 600 (999 zł) wynosiła nieco mniej niż połowa średniego wynagrodzenia w naszym kraju (2200 zł). Opisywane nauszniki kosztują 3799 zł, ale przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw to 7065 zł. Zatem choć liczby są zupełnie inne, stosunek cen obu modeli do naszych zarobków jest podobny, a przepaść brzmieniowa - ogromna. Na moje ucho Anandy Stealth Magnets grają po prostu jak bardzo dobre słuchawki planarne, za które nie dwadzieścia, ale pięć lat temu trzeba było zapłacić co najmniej siedem-osiem tysięcy złotych. Jeśli to nie jest postęp, to ja już nie wiem.
Skoro kwestię jakości mamy już omówioną, pozostaje przyjrzeć się charakterowi opisywanych nauszników. Tutaj robi się naprawdę ciekawie, ponieważ niezależnie od wykorzystanego sprzętu towarzyszącego otrzymywałem całkiem zgraną mieszankę elementów, z których każdy jest na swój sposób oryginalny. Bas był iście subwooferowy. Mocny, niski, gęsty, nasycony, chwilami wręcz atomowy, jednak w wyższych partiach daleki od podbicia czy buczenia. Anandy Stealth Magnets lubią chwalić się nie tylko swym zasięgiem, ale także umiejętnością utrzymania rytmu, co sprawia, że niskie częstotliwości w ich wydaniu są jednocześnie imponujące i ze wszech miar prawidłowe. Kiedy zapuszczają się na samo dno piekieł, nie towarzyszą temu żadne negatywne zjawiska. Nic się nie rozmywa, nie zamazuje. Nie towarzyszy nam poczucie, że na kolejnym basowym zakręcie słuchawki wypadną z trasy. W rejonie mid-basu, gdzie w wielu słuchawkach i zestawach głośnikowych pojawia się podbicie, tutaj dźwięk jest wręcz delikatnie cofnięty, przez co automatycznie skupiamy swoją uwagę na tym, co dzieje się niżej. Średnica jest naturalna, gładka, przyjemnie gęsta, ale daleka od przesłodzenia. Nawet jeśli występuje tu minimalne ocieplenie, skutecznie równoważy je przejrzystość wynikająca wprost z błyskawicznej reakcji foliowej membrany na najdrobniejsze nawet impulsy. W zasadzie w całym paśmie dźwięk jest pełen detali, co w połączeniu ze świetną dynamiką czyni go przekonującym. Widać zatem, że Anandy Stealth Magnets mają mnóstwo zalet i nie są to elementy ustawiające brzmienie w jednym kierunku. Mamy raczej do czynienia z sytuacją, w której owe cechy charakterystyczne wzajemnie się uzupełniają.
Anandy Stealth Magnets lubią chwalić się nie tylko swym zasięgiem, ale także umiejętnością utrzymania rytmu, co sprawia, że niskie częstotliwości w ich wydaniu są jednocześnie imponujące i ze wszech miar prawidłowe. Kiedy zapuszczają się na samo dno piekieł, nie towarzyszą temu żadne negatywne zjawiska. Nic się nie rozmywa, nie zamazuje. Nie towarzyszy nam poczucie, że na kolejnym basowym zakręcie słuchawki wypadną z trasy.Przejdźmy zatem do minusów. Po dwóch tygodniach użytkowania nowych HiFiMAN-ów znalazłem dwa. Pierwszy to lekko bezkompromisowy zakres wysokich tonów. Od razu mówię, że to nie tak, że cała góra jest do bani. Nie. Jest niezwykle rozdzielcza, lekka i potrafi być cudownie dźwięczna, ale - i tu jest pies pogrzebany - potrafi także ukąsić. Wszystko zależy oczywiście od sprzętu towarzyszącego, a przede wszystkim od jakości nagrania. Jeżeli systematycznie robicie czystki w swoich płytotekach i playlistach, eliminując kiepsko zrealizowane albumy, pewnie nie będziecie wiedzieli, czemu się tych wysokich tonów czepiam. Jeżeli jednak traficie na słabsze nagranie, błyskawicznie przekonacie się, że Anandy Stealth Magnets mogą zabrzmieć sucho, twardo i nieprzyjemnie. Drugim minusem jest stereofonia. I znów - to nie tak, że w całości jest zła. Ma po prostu bardzo wyrazisty charakter, co nie każdemu musi pasować. Priorytetem dla tych słuchawek jest otoczenie użytkownika dźwiękiem. Robią to tak skutecznie, że pierwsze wrażenie może być dziwne. Zakładając nauszniki na głowę, spodziewamy się, że muzyka wypełni obszar naszej czaszki, co najwyżej delikatnie rozchodząc się na boki. Tutaj jest odwrotnie. Czujemy się raczej, jakby w pewnej odległości od nas stały duże zestawy głośnikowe, a we łbie mamy prawie pusto. Tak, wiem - dla niektórych osób (tu możecie wstawić nazwisko znienawidzonego polityka lub celebryty) nie będzie to nic nowego, ale ja musiałem się przyzwyczaić. Nie jestem pewien, czy mi się to udało. Może siła przyzwyczajenia jest zbyt duża, a może oczekiwałem jednak bliższego kontaktu z muzyką. Anandy Stealth Magnets dają nam bardzo dokładny wgląd w nagrania, ale tworzą też pewien dystans, co nie pozwala nam skoczyć na scenę i poczuć się, jakbyśmy byli w centrum akcji. Raczej obserwujemy to, co dzieje się wokół nas, jakbyśmy byli w planetarium. Jest to jednak kwestia gustu. Jedni będą taką przestrzenią zachwyceni, inni poczują niedosyt. W której grupie się znajdziecie - musicie sprawdzić sami.
Budowa i parametry
HiFiMAN Ananda Stealth Magnets to ulepszona wersja modelu Ananda, czyli wokółuszne słuchawki planarne z muszlami o konstrukcji otwartej. Kluczowe modyfikacje to oczywiście "niewidoczny" układ magnetyczny i membrana NEO Supernano. Producent twierdzi, że magnesy Stealth Magnets dzięki swojej zaawansowanej konstrukcji znacząco zmniejszają dyfrakcję fal dźwiękowych. Unikalny kształt magnesów Stealth Magnets zapewnia bezkolizyjne przechodzenie fali dźwiękowej do naszego ucha i brak zakłóceń, które występowałyby przy magnesach o standardowej budowie. Nowe wydanie słuchawek Ananda oparto na ultracienkiej membranie NEO Supernano, w skrócie NsD, która jest o 80% cieńsza od poprzednich konstrukcji. Membrana NsD, która ma jedynie pomiędzy 1 a 2 mikrometrami grubości, co zdaniem firmy przekłada się na błyskawiczną odpowiedź impulsową. Skuteczność na poziomie 103 dB pozwala użytkować Anandy Stealth Magnets z niemal każdym smartfonem lub urządzeniem przenośnym audio. To jedne z niewielu nausznych, planarnych słuchawek audiofilskich, które można napędzić za pomocą telefonu komórkowego wyposażonego w wyjście słuchawkowe. Słuchawki wyposażone są w asymetryczne nausznice dopasowane do anatomicznego kształtu małżowin usznych, co zapewnia niezwykłą wygodę podczas odsłuchu. Opatentowany system "Window Shade" to sprawdzony sposób HiFiMAN-a na lepszą ochronę przetwornika przed uszkodzeniami mechanicznymi, przy zachowaniu otwartej konstrukcji, która pozytywnie wpływa na walory brzmieniowe słuchawek. Hybrydowy pałąk, będący połączeniem metalu i matowej czarnej opaski z ekoskóry, został zaprojektowany tak, aby zapewnić użytkownikowi poziom wygody i komfortu termicznego, nawet podczas długich sesji odsłuchowych.
Werdykt
Anandy Stealth Magnets to kolejne bardzo udane słuchawki HiFiMAN-a. Tylko czy jest to coś zaskakującego? Absolutnie nie. Fang Bian i jego ekipa korzystają z wypracowanych wcześniej rozwiązań, raz na jakiś czas delikatnie je modyfikując, ulepszając, wzbogacając o technologie opracowane z myślą o modelach z najwyższej półki. W takim modelu działalności ryzyko jest ograniczone do minimum. Opisywany model nie jest idealny, bo ideałów w przyrodzie nie ma. Brzmienie jest dość charakterystyczne. W pewnych aspektach wyczynowe, bezkompromisowe, w innych przyjemne i relaksujące, ale w ogólnym rozrachunku po prostu świetne. Ogromne pady lekko skrzypią, gdy bardzo mocno kręcimy głową, a dołączony do zestawu kabel jest moim zdaniem za krótki. Na szczęście bez problemu można wymienić go na inny, ponieważ w obu muszlach zamontowano standardowe gniazda 3,5 mm bez gwintów czy blokadek. Najlepsza jest jednak cena. 3799 zł to w dzisiejszych czasach żaden majątek. Tyle kosztują już niektóre słuchawki bezprzewodowe, a nie trzeba być znawcą tematu, by zorientować się, że konstrukcyjnie (brzmieniowo zresztą też) Anandy Stealth Magnets mają znacznie więcej wspólnego z nausznikami hi-endowymi. To pierożki wonton z krewetkami w cenie miski ryżu.
Dane techniczne
Typ słuchawek: otwarte, wokółuszne, magnetostatyczne
Technologie: Stealth Magnets, NsD
Pasmo przenoszenia: 8 Hz - 55 kHz
Impedancja: 27 Ω
Skuteczność: 103 dB
Masa: 440 g
Cena: 3799 zł
Konfiguracja
Audiovector QR5, Equilibrium Nano, Unison Research Triode 25, Hegel H20, Auralic Aries G1, Auralic Vega G1, Marantz HD-DAC1, Clearaudio Concept, Cambridge Audio CP2, Cardas Clear Reflection, Tellurium Q Ultra Blue II, Albedo Geo, KBL Sound Red Corona, Enerr One 6S DCB, Enerr Tablette 6S, Enerr Transcenda Ultimate, Fidata HFU2, Melodika Purple Rain, Sennheiser HD 600, Beyerdynamic DT 990 PRO, Beyerdynamic DT 770 PRO, Meze 99 Classics, Bowers & Wilkins PX5, Pro-Ject Wallmount It 1, Custom Design RS 202, Silent Angel N8, Vicoustic VicWallpaper VMT, Vicoustic ViCloud VMT.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Tłumienie hałasu
Cena
Komentarze