Naim Uniti Nova
- Kategoria: Systemy stereo
- Tomasz Karasiński
Patrząc na ostatnie poczynania Naima i popularność, jaką cieszą się głośniki sieciowe oraz systemy all-in-one tej marki, śmiało można powiedzieć, że świat klasycznych systemów audio dla zatwardziałych konserwatystów poniósł druzgocącą klęskę w starciu ze sprzętem nowocześniejszym, ładniejszym, tańszym, jednoczęściowym i przystosowanym do słuchania muzyki z sieci. Wprowadzenie eleganckich modeli z serii Muso przyciągnęło do Naima nowych klientów i pozwoliło zwiększyć obroty do poziomu, jakiego brytyjska manfaktura dotychczas nie notowała, nie wpływając jednak na resztę oferty. Audiofile mogli potraktować je jako niegroźną ciekawostkę i nadal interesować się wyłącznie urządzeniami zaprojektowanymi zgodnie z firmową filozofią - jako elementy większej układanki. Kolejna generacja kompaktowych systemów Uniti wywołała w katalogu Naima prawdziwe trzęsienie ziemi. Z całej bazowej serii XS, w której kiedyś można było znaleźć między innymi przedwzmacniacz, końcówkę mocy, integrę, streamer, przedwzmacniacz z funkcjami sieciowymi, odtwarzacz płyt kompaktowych i zasilacz zostały tylko trzy urządzenia - ND5 XS 2, Nait XS 3 i FlatCap XS. Niżej jest tylko wyjątkowo biedny zestaw złożony z odtwarzacza CD5 SI i wzmacniacza Nait 5SI. Zarówno przedstawiciele, jak i fani brytyjskiej marki mówią jednak otwarcie - jeżeli nie stać nas na komponenty z serii Classic, najlepszym wyjściem będzie zakup topowego modelu z serii Uniti. Mają rację, czy trochę przesadzają?
W pierwszej chwili takie twierdzenie wydaje się lekko idiotyczne. Dwa urządzenia kosztujące razem 25998 zł powinny zagrać lepiej niż pojedynczy klocek wyceniony na 23999 zł. W rzeczywistości sprawa nie jest jednak tak prosta, jak mogłoby się wydawać. Należy przecież pamiętać, że za sporą część ceny takiego urządzenia odpowiada obudowa, a płacąc za dwie, płacimy podwójnie. Nie bez znaczenia jest także skala produkcji. Jeżeli przyjmiemy, że jednoczęściowy system przyciągnie klientów o wiele skuteczniej niż zestaw złożony z odtwarzacza i wzmacniacza, nabywcy tego pierwszego znów wyjdą na prowadzenie. Uniti Nova nie będzie też zmuszał nas do kupna lepszego interkonektu, o czym właściciele ND5 XS 2 i Naita XS 3 na pewno zaczną myśleć, a z uwagi na jakość fabrycznych kabelków swój pomysł zrealizują raczej prędzej niż później. Powyższe rozważania byłyby zupełnie nieważne, gdyby Uniti Nova charakteryzował się zupełnie inną budową wewnętrzną i zamiast normalnego wzmacniacza z solidnym zasilaniem miał gotową końcówkę mocy pracującą w klasie D, a zamiast wysokiej klasy streamera - coś w rodzaju popularnej "malinki". Ale nie. Topowy all-in-one Naima wygląda w środku trochę jak Supernait 3 z dobudowanym piętrowo streamerem, przetwornikiem, dodatkowym zasilaczem i cyfrowym sterowaniem głośnością. Wydaje się więc, że i ten argument odpada. Może faktycznie żaden "dzielony" system brytyjskiej firmy poniżej serii Classic nie ma już prawa bytu?
Wygląd i funkcjonalność
Mam wrażenie, że seria Uniti zawsze była u Naima czymś więcej niż tylko propozycją dla wygodnych melomanów, których nie obchodzi, co taki sprzęt ma w środku, w jakiej klasie pracuje jego końcówka mocy i de facto jak takie urządzenie gra w porównaniu do systemu złożonego z oddzielnych elementów. Brytyjczycy zaczęli montować w swoich kombajnach te same lub bardzo podobne części, które wykorzystywali wcześniej, dzięki czemu udało im się zachować to, co dla wielu audiofilów jest najważniejsze - charakterystyczne brzmienie nastawione na dynamikę, rytm, przejrzystość, bezpośrednią średnicę i ciekawą przestrzeń. Dzielone systemy wciąż zachęcały możliwością rozbudowy, bowiem do odtwarzacza dołożyć streamer, do przedwzmacniacza dodatkowy zasilacz, potem jeszcze jeden dla źródeł, a do kompletu, aby wieża prezentowała się nienagannie - firmowy stolik. Kiedy jednak melomani zaczęli przestawiać się na pliki i streaming, zestawy z wieloma źródłami stały się czymś, co kojarzymy z aukcji ze starociami. Wieża z odtwarzaczem płyt kompaktowych, magnetofonem, tunerem radiowym i gramofonem to dziś rzadki widok. Zainteresowanie tańszymi przedwzmacniaczami i końcówkami mocy także musiało być takie sobie, choć akurat moim zdaniem w każdym takim komplecie jest coś wyjątkowego. Każdy stanowi dowód na to, że jego właściciel nie poszedł na łatwiznę i wybrał droższe, ale bardziej audiofilskie rozwiązanie.
Kiedyś miałem dzielonkę Naima z serii XS, na którą zdecydowałem się po zakupie odtwarzacza CD5 XS (było to zresztą pierwsze urządzenie przetestowane na łamach StereoLife). Świetny system. Faktycznie nietypowy, czasami kapryśny, ale dający wiele frajdy ze słuchania. Aby się nim cieszyć, trzeba było pogodzić się z wieloma naimowymi dziwacznościami. Kable głośnikowe podłączało się na krzyż (bowiem brytyjscy inżynierowie ubzdurali sobie, że system powinien stać na bocznej lub tylnej ścianie pomieszczenia odsłuchowego), ciężko było kupić lepszy interkonekt zakończony DIN-ami (o czym także napisałem w osobnym teście), a podłączanie zasilacza wymagało takich kombinacji, że aż ciężko mi było w to uwierzyć. Naim nie wkurzył mnie jednak żadnym ekscentrycznym rozwiązaniem natury technicznej, ale polityką prowadzącą do tego, że posiadacz dzielonego systemu był z definicji uznawany za burżuja i dostawał po tyłku za każdym razem, kiedy tylko przyszło mu do głowy zajrzeć do katalogu w poszukiwaniu kolejnego klocka lub kabla. Kiedy już wydałem sporo pieniędzy na kompakt i dzielonkę, zorientowałem się, że dołożenie najtańszego streamera będzie mnie kosztowało kilkanaście tysięcy złotych. Tymczasem nabywca jednoczęściowego systemu Uniti Atom mógł zapłacić 9999 zł i cieszyć się wszystkimi funkcjami sieciowymi, w dodatku w ładnym opakowaniu z bajeranckim pokrętłem i wyświetlaczem. W porządku - dzielony system na pewno zagrałby lepiej niż Atom, a być może nawet lepiej niż Uniti Nova, ale miałem poczucie, że wyszedłem na idiotę. Ale cóż, tak musi być zawsze, gdy firma znana z produkcji hi-endowego sprzętu postanowi zrobić ukłon w stronę mniej zamożnych klientów i nagle da im coś, za co wcześniej trzeba było zapłacić dwa albo trzy razy tyle. Myślę, że nawet posiadacze SuperNaita i ówczesnego streamera z serii Classic (NDX-a) musieli zgrzytać zębami w momencie premiery flagowego modelu z serii Uniti - dokładnie tego, z którym mam przyjemność się zmierzyć.
TEST: Naim Uniti Atom
Powinienem napisać, że po rozpakowaniu i podłączeniu brytyjskiego kombajnu w oczy rzuciła mi się przede wszystkim niezwykle wysoka jakość jego wykonania. Faktycznie, z tymi pięknymi, aluminiowymi panelami, charakterystycznym podziałem obudowy na dwie połówki, akrylowym panelem zawierającym wyświetlacz i przyciski, pięknymi radiatorami, przezroczystą dolną belką z podświetlanym na biało emblematem i ogromnym, również podświetlanym, zatopionym w pokrywie pokrętłem pracującym z przyjemnym oporem i bez żadnych luzów Uniti Nova prezentuje się ekstrawagancko i luksusowo, nie odcinając się przy tym od swoich audiofilskich korzeni. Konserwatyści będą pewnie narzekać na zmianę koloru podświetlenia z zielonego na biały, ale trzeba przyznać, że opisywane urządzenie wygląda dość minimalistycznie. Użytkownik ma do dyspozycji tylko cztery przyciski, potencjometr i wyświetlacz. Czwarty guziczek z symbolem gwiazdki jest moim zdaniem zupełnie zbędny. Daje nam dostęp do ulubionych stacji radiowych, które wcześniej musimy ustawić za pomocą firmowej aplikacji. A skoro tak, większość melomanów pewnie i tak zacznie od zabawy ze smartfonem bądź tabletem. No ale niech będzie - czasami prościej i szybciej jest po prostu podejść do sprzętu i nacisnąć guzik. Tak samo, jak w niektórych sytuacjach wolimy obsługiwać system za pomocą pilota. Dlatego ten również znalazł się w zestawie i jest równie elegancki, choć już nie tak luksusowy, jak sam klocek.
Czy można się tu do czegoś przyczepić? Hmm... Chyba tylko do tego, że w ciągu kilku lat systemy z serii Uniti zdążyły nam się trochę opatrzyć. Wciąż wyglądają nowocześnie, a dla wielu osób, które nie śledzą rynku audio, pierwszy kontakt z takim sprzętem będzie niezwykle satysfakcjonującym doświadczeniem. Na audiofilach Uniti Nova nie zrobi natomiast takiego wrażenia, jak kiedyś. Mając na uwadze, że Naim ostatnio uważnie śledzi światowe trendy, a jego głośniki sieciowe i systemy all-in-one z generacji na generację oddalają się od dizajnu komponentów z serii Classic, coś mi podpowiada, że następnym krokiem będzie bezkompromisowy minimalizm w stylu Devialeta. Wprawdzie tradycyjnego wzmacniacza napędzanego transformatorem toroidalnym nie da się umieścić w tak płaskiej obudowie, ale jak dla mnie Uniti Nova mógłby być monolitycznym, czarnym klockiem bez wyświetlacza, z jednym przyciskiem i potencjometrem, w który na pewno udałoby się wkomponować ikonki pokazujące aktywne źródło. Naim pracował u mnie ponad tydzień i przez cały ten czas ani razu nie skorzystałem z żadnego z trzech przycisków umieszczonych po prawej stronie. Pobawiłem się nimi na początku, aby sprawdzić do czego służą, a później dotykałem już tylko włącznika, pozostałe funkcje obsługując z poziomu aplikacji. Nie podobają mi się też dwa gniazda umieszczone w lewym dolnym rogu akrylowego panelu z wyświetlaczem - USB typu A oraz 3,5-mm jack dla słuchawek. W porządku, może i są potrzebne, ale w takim urządzeniu prezentują się plebejsko. Poza tym jest więcej niż pewne, że pewnego razu, chcąc trafić wtyczką od nauszników w czarne gniazdo umieszczone na czarnym, lustrzanym froncie zwyczajnie nam się nie uda i zostanie po tym brzydka pamiątka w postaci dziwnych, nierównych zarysowań. O ile jednak rozumiem, że niektórzy użytkownicy będą chcieli podłączyć do Naima swoje słuchawki, o tyle montowane z przodu gniazdo USB jest w dzisiejszych czasach takim samym atawizmem jak odtwarzacz płyt kompaktowych w samochodzie. Do czego to ma służyć? Muzykę z telefonu lub tabletu można będzie przecież puścić przez Bluetooth. Co ciekawe, poziom głośności dla słuchawek może być zupełnie inny niż ten dla kolumn. Po wsunięciu wtyczki do końca wyjścia głośnikowe są wyciszane, ale poziom wysterowanie się zmienia. I odwrotnie - po odłączeniu słuchawek kolumny zaczynają grać z taką samą mocą, jaka była ustawiona wcześniej. Dzięki temu mamy pewność, że kiedy wieczorem przesiądziemy się na nauszniki, a potem zdejmiemy je i odepniemy, muzyka nie ryknie z głośników, budząc wszystkich domowników. Chyba, że właśnie przy takim poziomie decybeli skorzystamy z wyjścia 3,5 mm. Aby nikt nie rozsadził nam głośników, zawsze można ustawić maksymalną głośność za pomocą aplikacji (i znów - oddzielnie dla kolumn i nauszników).
Tylny panel opisywanego kombajnu to mieszanka elementów standardowych i bardzo, bardzo ekscentrycznych. Do tych drugich należy zaliczyć przede wszystkim złącza DIN, z których korzysta już chyba tylko Naim. Tutaj do dyspozycji mamy trzy takie złącza - dwa wejścia analogowe (5-pinowe) oraz wyjście z przedwzmacniacza (4-pinowe). Dlaczego mielibyśmy ich potrzebować w systemie all-in-one? Teoretycznie do niczego nam się nie przydadzą. Wydaje mi się, że Brytyjczycy chcieli w ten sposób umożliwić posiadaczom testowanego klocka podłączenie gramofonu, subwoofera lub przesiadkę na dzielony zestaw z serii Classic. Gdyby taka myśl faktycznie zaświtała nam w głowie, na szczęście nie będziemy skazani na komponenty Naima, bo każde ze wspomnianych wejść i wyjść ma swój odpowiednik w postaci standardowych gniazd RCA. Sekcja cyfrowa obejmuje dwa wejścia koaksjalne, dwa optyczne, jedno wejście BNC, gniazdo USB typu A oraz slot na karty SD. Na tylnej ściance zamontowano również gniazdo antenowe, LAN (RJ-45) i HDMI, które zostało zamontowane na osobnej płytce. Jest to znakomity przykład tego, co wyspiarze określają jako "afterthought". Listę wyposażenia dopełniają terminale w formie otworów akceptujących wyłącznie wtyki bananowe, trójbolcowe gniazdo sieciowe oraz przełącznik uziemienia.
W przypadku serii XS i Classic projektanci są uwiązani tym, że wielu klientów ma już rozbudowane systemy złożone z kilku, kilkunastu, a czasami kilkudziesięciu urządzeń. Ci ludzie liczą na to, że Naim jeszcze długo będzie oferował im klocki utrzymane w tym samym stylu. W przypadku zestawów all-in-one takie ograniczenie nie istnieje.Jeśli chodzi o firmową aplikację, listę dostępnych funkcji i serwisów strumieniowych, muszę przyznać, że wciąż jest bardzo, bardzo dobrze. Google Cast, AirPlay, Bluetooth z aptX HD, TIDAL, Spotify Connect, Qobuz, Roon... Jest tego trochę. Brytyjska manufatkrua najwyraźniej dba o rozwój swoich systemów również pod kątem software'owym. Audiofilów na pewno ucieszy możliwość słuchania muzyki z gęstych plików i pełna kompatybilność z Roonem, natomiast zwolennicy rozwiązań łatwych i skutecznych będą mogli pójść na skróty, słuchając nawet radia internetowego lub podłączając swój kombajn do telewizora. U mnie Roon załatwia wszystko. Oprogramowanie zawsze może zostać zaktualizowane, natomiast sam klocek prawdopodobnie dałoby się już w tym momencie odświeżyć, chociażby poprzez delikatną modyfikację sekcji cyfrowej, drobną zmianą podejścia do gniazd i wykorzystanie najnowszych zdobyczy techniki w dziedzinie komunikowania się z użytkownikiem. Jestem pewien, że kolejna odsłona serii Uniti będzie dla nas szokiem. W przypadku serii XS i Classic projektanci są uwiązani tym, że wielu klientów ma już rozbudowane systemy złożone z kilku, kilkunastu, a czasami kilkudziesięciu urządzeń. Ci ludzie liczą na to, że Naim jeszcze długo będzie oferował im klocki utrzymane w tym samym stylu. W przypadku zestawów all-in-one takie ograniczenie nie istnieje. Nawet posiadacze aktualnie produkowanych modeli mogą się z nimi rozstać i postawić na ich miejscu urządzenie wyglądające zupełnie inaczej. Tylko czy taka rewolucja faktycznie jest w tej chwili potrzebna? Moim zdaniem jeszcze nie, ale za rok może dwa (schodami na strych...) możemy się takiej zmiany doczekać.
Brzmienie
Choć od testu mniejszego modelu Uniti Atom upłynęło już trochę wody w Wiśle, doskonale pamiętam jego brzmienie, więc byłem ciekawy, jak wysoko podniesie poprzeczkę Uniti Nova. Opisywany all-in-one został bowiem zaprojektowany jako "ten audiofilski", wyraźnie różniący się konstrukcyjnie od Atoma i Stara, który z kolei łączy funkcje Atoma i Core'a z wyższą mocą. Brytyjczycy od samego początku dawali nam do zrozumienia, że jeśli komuś zależy na wysokiej jakości dźwięku, powinien wybrać właśnie Novę - system, który do wyposażenia Atoma nie dodaje nic istotnego, a większą obudowę wykorzystuje w całości na podzespoły zapewniające użytkownikowi jeszcze wyższą moc i brzmienie zahaczające o poziom urządzeń z serii Classic. Faktycznie, słychać to bardzo, bardzo wyraźnie. W porównaniu z niemal dwukrotnie tańszym braciszkiem (Atom jest teraz dostępny wyłącznie w wersji z gniazdem HDMI i nie kosztuje już 9999, ale 12499 zł) otrzymujemy tutaj pełnopasmowy, swobodny i głęboki dźwięk oparty na solidnym basie zapuszczającym się tam, gdzie potrzeba. Atom grał bardzo "naimowo" - stawiał na rytm, kontrolę, przejrzystość i dynamikę, jednak osiągał to kosztem innych aspektów prezentacji. Jego dźwięk był trochę suchy, spłaszczony i odfiltrowany z najniższych, subwooferowych pomruków. Uniti Nova tego nie robi. Nie musi. Ma znacznie większy zapas mocy i potrafi kontrolować dźwięk od najniższych do najwyższych częstotliwości. Wiemy, że mamy do czynienia z Naimem, jednak muzyka nie jest już tak spięta i kwadratowa. Topowy model z serii Uniti zachowuje genialną przejrzystość, konkret i poczucie rytmu Atoma, dodając do tego swobodny, głęboki bas, lepszą spójność i brak poczucia, że umieszczone w środku układy elektroniczne muszą w każdym momencie maksymalnie napinać muskuły, aby wyprodukować to, co słyszymy. Skutkuje to, hmm... Dziwnym spokojem i przyjemnością słuchania - mimo, że w dalszym ciągu wiemy, że stoi przed nami Naim, a więc w kategoriach bezwzględnych daleko nam jeszcze do ciepłego, gładkiego, rozlazłego grania, jakiego spodziewalibyśmy się na przykład po klasycznym wzmacniaczu lampowym. Innymi słowy, jeśli Atom w pierwszej kolejności pokazuje nam to, co w firmowym brzmieniu najciekawsze i najbardziej charakterystyczne, Nova traktuje te same składniki jako ciekawy bonus - dodatek do dźwięku pełnego, naturalnego, kompletnego i całkiem wszechstronnego. Nie jest to drobna zmiana podejścia. To zasadnicza różnica, dzięki której opisywany kombajn lubi się z każdą muzyką i może zagrać z każdymi dobrymi kolumnami.
Jeżeli nie mieliście do czynienia z elektroniką z Salisbury i zastanawiacie się, co stanowi o jej wyjątkowości, chyba nie da się opisać tego w kilku zdaniach. Mogę spróbować, ale nie obiecuję, że zdeklarowani fani Naima i posiadacze rozbudowanych systemów tej marki się na mnie nie obrażą. Dla nich wszystko, o czym napiszę poniżej jest dopiero początkiem tej przygody. Wszystko zaczęło się od założyciela firmy, Juliana Verekera, dla którego konstruowanie elektroniki audio było zajęciem czysto hobbystycznym. Zresztą jednym z wielu, bowiem jego podstawowym zajęciem było prowadzenie firmy Coburn Improvements zajmującej się modyfikowaniem samochodów wyścigowych. Pomagał również w projektowaniu składanych rowerów Brompton Bicycle i łodzi British Hunter z zaawansowanym, sterowanym komputerowo systemem balastu przeciwdziałającego kołysaniu się łodzi na falach. O ile w przypadku rowerów chodziło o stworzenie mechanizmów umożliwiających proste złożenie całej konstrukcji, a w przypadku łodzi priorytetem była stabilność, o tyle sprzęt hi-fi projektowany przez pana Verekera miał za zadanie oddać realistyczne brzmienie muzyki ze wszystkimi zawartymi w niej emocjami i koncertową dynamiką, a nawet towarzyszącym jej brudem, zniekształceniami czy innymi artefaktami. Julian szybko odkrył, że w domu, podczas odtwarzania nagrań większość tej atmosfery zwyczajnie znika - dźwięk robi się grzeczny, płaski i nijaki. Zwyczajnie nudny. A przecież nie powinien. Dlatego swoje wzmacniacze konstruował w dość nietypowy sposób, skracając ścieżkę sygnałową, pozbywając się niepotrzebnych w jego mniemaniu elementów, stosując przewymiarowane zasilacze itd. Krótko mówiąc, budował je trochę tak, jak sportowe auta - liczyła się przede wszystkim wysoka moc, niska masa, przyczepność i pewne prowadzenie, a nie wygodne fotele i duży bagażnik. Do dziś inżynierowie Naima podchodzą do tematu w ten sposób, dzięki czemu ich sprzęt gra trochę bezkompromisowo - bezpośrednio, szybko, odważnie, zawsze do przodu. Wrażenie uczestnictwa w koncercie na żywo jest tutaj ważniejsze niż równiutkie pasmo, neutralność, delikatność i szeroko pojęta kultura obchodzenia się z muzyką. Uniti Nova jest po prostu kolejnym urządzeniem, w którym słychać ten naimowski sznyt. Może nie tak, jak w przypadku urządzeń z serii Classic, nie mówiąc już o hi-endowych modelach z serii 500 czy flagowym wzmacniaczu Statement, ale jeżeli ktoś myślał, że jednoczęściowy system tej marki nie potrafi pokazać tego, za co audiofile bardzo ją szanują, a niektórzy nawet kochają - nie, Uniti Nova nie da malkontentom tej satysfakcji.
Jak można się było spodziewać, Uniti Nova nie jest najbardziej przezroczystym systemem tego typu, jaki można kupić. Ale potrafi dać mnóstwo frajdy ze słuchania, oferując żywy, dziarski, przestrzenny i nasycony detalami dźwięk, w którym na pierwszym miejscu stawiane są emocje.Bohater dzisiejszego testu ma w sobie coś bardzo fajnego. Owszem, w jednym z wcześniejszych akapitów ponarzekałem sobie na zbędne moim zdaniem przyciski, brzydkie gniazdo USB na przednim panelu i DIN-y, które zamontowano chyba ku uciesze zatwardziałych fanów Naima, a nie z myślą o łączeniu tego urządzenia z końcówkami mocy lub streamerami z tego samego katalogu. Jeżeli jednak chodzi o wrażenia odsłuchowe, nie mam się do czego przyczepić. Jak można się było spodziewać, Uniti Nova nie jest najbardziej przezroczystym systemem tego typu, jaki można kupić. Ale potrafi dać mnóstwo frajdy ze słuchania, oferując żywy, dziarski, przestrzenny i nasycony detalami dźwięk, w którym na pierwszym miejscu stawiane są emocje. Nie przeszkadza mu to jednak obchodzić się z muzyką w sposób poprawny, bez wykrzywiania pasma i przestawiania instrumentów wedle własnego uznania. Uniti Nova dba tylko o to, aby w całym tym łańcuchu naturalny puls nagrań nie był raz po raz spłaszczany. Z monitorami Pylona brytyjski system zagrał bardzo kusząco, z miniaturowymi, biurkowymi zestawami Equilibrium Nano - mocno, dynamicznie, ale bardzo naturalnie, a z Audiovectorami QR5, co tu dużo mówić - niezwykle efektownie. To zestawienie to prawdziwa petarda. Moim zdaniem sukces Naima polega na tym, że pod spodem jest to normalny, klasyczny wzmacniacz z wysokiej klasy streamerem, w związku z czym brzmi jakoś tak... Prawdziwie. Nie mamy poczucia jakbyśmy słuchali czegoś, co zostało przetworzone i przeliczone dwadzieścia razy, tracąc po drodze wszystkie wartości odżywcze. Kiedy mamy podobnym system wykorzystujący procesor DSP i wzmacniacz w formie kilku małych płytek, muzyka zwykle jakoś tak sączy się z głośników i niewiele z tego wynika. Jest dobra dynamika, jest głęboki bas, ale wyraźnie brakuje w tym dźwięku duszy i endorfin. Tutaj to wszystko znajdziemy. Uniti Nova potrafi poruszyć właściwe obszary mózgu i serca. Nie jest tylko grającym komputerem. Z takim sprzętem nie sposób się nudzić. I dlatego nie da się go nie lubić.
Budowa i parametry
Naim Uniti Nova to urządzenie typu all-in-one, które w jednej obudowie łączy odtwarzacz strumieniowy, przedwzmacniacz i końcówkę mocy. Użytkownik ma do dyspozycji także kilka wejść cyfrowych i gniazdo słuchawkowe, więc do powyższej listy moglibyśmy dopisać jeszcze funkcję DAC-a i wzmacniacza słuchawkowego. Brytyjscy inżynierowie zapewniają, że większość miejsca wewnątrz tej ciekawej, skrajnie nowoczesnej i wykonanej w znakomitej większości z aluminium skorupy zewnętrznej wykorzystano na 80-watowy wzmacniacz pracujacy w klasie AB, który wysteruje nawet najtrudniejsze kolumny. Jest to jednak tylko część historii, bowiem pod maską zamontowano również całkiem zaawansowaną sekcję cyfrową, a i efektowne pokrętło z podświetleniem i czujnikiem zbliżeniowym kradnie parę cennych centymetrów. Nie przeszkodziło to producentowi wsadzić do środka potężnego transformatora toroidalnego, który niemal styka się z płytkami zamontowanymi piętrowo, na podkładkach dystansujących. Szczelnie zabudowane wnętrze wymusiło zastosowanie montażu w technice SMD. Projektanci z Salisbury na pewno woleliby dać elementom więcej powietrza i łączyć poszczególne moduły za pomocą długich, sztywnych, perfekcyjnie przyciętych i pozaginanych przewodów, jednak w przypadku systemu all-in-one chyba nie było innego wyjścia. Wydaje się, że końcówka mocy zginęła pod naporem płytek odpowiadających za łączność, streaming i konwersję cyfrowo-analogową, jednak z zamieszczonych na stronie producenta grafik przypominających zdjęcia rentgenowskie wynika, że tranzystory przykręcono po prostu do podstawy obudowy - tak, jak ma to miejsce w wielu kompaktowych wzmacniaczach. Z tego powodu Uniti Nova nie oddaje ciepła wyłącznie przez zamontowane po bokach radiatory, inspirowane zresztą flagowym modelem Statement. System nagrzewa się dość równomiernie, przy czym jego lewa połówka jest zawsze cieplejsza niż prawa. Być może ma to związek z tym, że anteny Wi-Fi ukryto właśnie w radiatorach, aby eleganckiego klocka nie szpeciły plastikowe rurki czy inne cuda przywodzące na myśl routery i budżetowe radyjka kuchenne. Aluminiowe płyty górne zostały wykonane na frezarkach CNC, co gwarantuje absolutną precyzję obróbki, umożliwia uzyskanie idealnie ostrych krawędzi, a przy okazji chroni delikatne podzespoły przed zakłóceniami z zewnątrz. Jeśli chodzi o dane techniczne, Naim jest wyjątkowo oszczędny i koncentruje się na funkcjach swojego kombajnu, a nie takich "szczegółach", jak poziom zniekształceń harmonicznych czy stosunek sygnału do szumu. Nawet moc oddawana przy czterech omach pozostaje zagadką. Firma twierdzi za to, że do testowanego modelu można podłączyć zasilacz. Który model miałby to być? NAPSC, FlatCap XS, SuperCap DR? Nawet jeśli jest to możliwe, nie wiem, czy choć jedna osoba zdecydowała się na taki upgrade. Szczerze mówiąc, byłem przekonany, że po jednoczesnym wprowadzeniu na rynek modeli Uniti Atom, Uniti Core, Uniti Star i Uniti Nova Naim odczeka pół roku, może rok, po czym zacznie uzupełniać tę serię kolejnymi eleganckimi klocuszkami wielkości Atoma i Core'a. Mógłby to być nie tylko zasilacz, ale także phono stage, a nawet audiofilski wzmacniacz słuchawkowy z wyjściami zbalansowanymi. Niestety, w tej materii nigdy nic się nie ruszyło. Nie zmienia to faktu, że wszystkie cztery modele wciąż pozostają atrakcyjne, a brak dokładnych danych technicznych nie wpływa na fakt, że topowego modelu słucha się świetnie.
Werdykt
Naim wykonał w ostatnich latach ogromny krok do przodu, przeobrażając się z producenta klocków dla ortodoksyjnych audiofilów w dostawcę nowoczesnej elektroniki, którego logo - oprócz wspomnianej wyżej grupy - kojarzą także ludzie polujący na dizajnerskie głośniki sieciowe, a nawet właściciele luksusowych samochodów i jachtów. Osobiście nie widzę w tym nic złego. Szkoda tylko, że te dwa światy częściej się mijają niż przecinają. Posiadacze rozbudowanych zestawów Naima z charakterystycznymi, dużymi pokrętłami i zielonym podświetleniem raczej nie kupią sobie Bentleya tylko po to, aby móc cieszyć się firmowym brzmieniem w samochodzie, a spośród właścicieli takich aut tylko część zainteresuje się tym, co takiego Naim może zaproponować im do domu. Niektórym do pełni szczęścia może wystarczyć Muso lub Muso Qb. Moim zdaniem jedynym prawdziwym pomostem między tymi galaktykami jest seria Uniti, a Uniti Nova jest tego najlepszym przykładem. Wygląda trochę jak efekt zderzenia tradycyjnych komponentów z serii Classic z głośnikiem Muso i radiatorami flagowego Statementa. Łączy funkcjonalność i łatwość obsługi soundbara z możliwością podłączenia hi-endowych kolumn i brzmieniem, które bez cienia wątpliwości można nazwać audiofilskim. Czego chcieć więcej? Chyba tylko tego, aby Brytyjczycy trochę wyluzowali z cenami, bo 23999 zł to wciąż kupa forsy, a Devialet Expert 140 Pro, T+A R 1000 E, Primare I35 Prisma, Hegel H390 i Lyngdorf TDAI-3400 także potrafią sporo i bynajmniej nie grają jak budżetowe piecyki w ładnym opakowaniu. Na żadną promocję się jednak nie zanosi, bo urządzenia z serii Uniti sprzedają się świetnie, a jeśli ceny nagle spadną, będzie to znak, że kolejna generacja jest tuż za rogiem. I jak znam życie, będzie tylko drożej.
Dane techniczne
Wejścia cyfrowe: 2 x optyczne, 2 x koaksjalne, 1 x USB, 1 x BNC 1 x HDMI ARC
Wejścia analogowe: 2 x RCA, 2 x DIN
Wyjścia analogowe: 1 x RCA, 1 x DIN
Wyjście słuchawkowe: 3,5 mm
Łączność: Wi-Fi, Bluetooth (AptX HD), AirPlay, UPnP
Moc wyjściowa: 80 W/8 Ω
Wymiary (W/S/G): 9,5/43,2/26,5 cm
Masa: 13 kg
Cena: 23999 zł
Konfiguracja
Audiovector QR5, Equilibrium Nano, Pylon Audio Ruby Monitor, Marantz HD-DAC1, Auralic Vega G1, Hegel H20, Unison Research Triode 25, Sennheiser HD 600, Cambridge Audio CP2, Clearaudio Concept, Cardas Clear Reflection, Albedo Geo, Equilibrium Pure Ultimate, Enerr One 6S DCB, Enerr Tablette 6S, Enerr Transcenda Ultra, Enerr Transcenda Ultimate, Norstone Esse.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
Olek
Fajnie się czytało. Mam Uniti Stara i właśnie wymieniam na dzielony zestaw Nait XS 3 + ND5 XS 2. Dlaczego to ma prawo grać lepiej niż Uniti? A choćby dlatego, że ta separacja pozwala uniknąć pewnych problemów z wzajemnym wpływem zakłóceń na delikatne obwody. Oraz dlatego, że Naim zasilaniem stoi, a w dwóch pudełkach mamy dwa duże trafa i mnóstwo pojemności flirtującej. Kabel potrzebny? Dla audiofila to przecież sedno sprawy;) Jedna uwaga - do Uniti nie da się podłączyć żadnego zasilacza. Można tylko końcówki mocy.
2 Lubię -
Krzysztof
@Olek - Miałem Nait XS, Uniti Qute, Headline, CD5. Musi Pan dokupić zasilacz FlatCap XS do swojego Naita XS. Jak dla mnie poprawa natychmiastowa i uderzająca w każdym aspekcie. Samego XS-a bym nie kupił, według mnie gra tylko poprawnie bez zasilacza. Zachęcam do wypożyczenia i sprawdzenia na własne ucho. Używany można dostać za około 2000 zł. Obecnie mam zestaw Cyrusa i tęsknie za tym PRAT-em Naima. No i podobnie jak u Naima, zasilacz Cyrus PSX-R to konieczność. Podłączony mam jeden do końcówki X-Power i teraz dopiero to gra, podobnie z DAC XP - bez zasilacza nie da się już tego słuchać. Może mam kiepską instalacje elektryczną i dlatego te zasilacze dają taką zmianę, ale podpinałem i odpinałem te zasilacze po kilka razy i za każdym razem różnica ogromna, nawet na tanich głośnikach, takich jak DALI Zensor czy Opticon. Gołego XS-a oceniam średnio względem ceny. Ta góra jakaś słabo czytelna, niskiego basu brak, trochę szklista średnica i wąska scena. Cyrus, mimo że tańszy, według mnie gra lepiej, naturalnie - no ale nie ma tego rytmu, uderzenia. FlatCap to takie turbodoładowanie i z dobrymi nagraniami i dobrym DAC-u (u mnie Chord 2Qute) grało to tak, ze trudno było ogarnąć tę energię i eksplozję szczegółów. Także polecam. Cyrus natomiast to luźniejszy bas, słabszy atak, takie cieplejsze granie ale z lepiej rozciągniętym pasmem. Pozdrawiam!
1 Lubię -
Krzysiek
Od roku posiadam Nain Unity Nova i z ciekawością przeczytałem powyższy artykuł. Potwierdzam, że Nova gra wyraźnie lepiej od pozostałych członków rodziny. Dźwięk Novy szlachetnieje po wygrzaniu przez minimum tydzień. Dlatego testy tuż po włączeniu u sprzedawcy ukazują jedynie ułamek jej walorów. U mnie jest ona podłączona do kolumn Dynaudio Special Forty za pomocą przewodów głośnikowych Tellurium Q Black. Zestaw grał poprawnie, ale zacząłem testować inne kable zasilające. Większość kabli zasilających przerysowywała dźwięk i po początkowym wow z chęcią powracałem do oryginalnego kabla. W końcu przyszła pora na kabel zasilający Tellurium Q Black i wiedziałem, że bez niego nie chcę już słuchać tego zestawu:) Poczułem się jakbym wymienił wzmacniacz na nowy. Całość doszlifowała płyta Tellurium Q System Disc, która naprawdę robi cuda. Szkoda tylko, że tak mało jest dobrze nagranych albumów w DSD. TIDAL HiFi sprawdzi się tylko do przypadkowego puszczania popularnej muzyki, a Spotify to nawet nie ma sensu na tym odpalać:)
0 Lubię -
Piko
A moja Nova buczy z transformatora jak lodówka i serwis mówi, że on tak ma. Tyle w temacie.
0 Lubię -
as
Zamiast wymieniać kable zasilające na jakieś drogie ściemy, podłącz Novę przez DC blockera.
0 Lubię -
Krzysiek
Nova nie powinna buczeć. Moja chodzi bezgłośnie. Spróbuj ją podłączyć w innym miejscu - u rodziny, znajomych lub w salonie audio. I najlepiej do ściany. Jak masz problemy z siecią to pewnie nie obędzie się bez jakiegoś filtra DC blockera/listwy audio, ale jak już kupiłeś Novę to raczej będziesz chciał podłączyć coś lepszego niż popularne u nas DC blockery. Najlepiej poszukaj na forum Naima. Naim jest specyficzny, seria Uniti jest specyficzna nawet dla Naima. A jak nie chcesz wydawać na listwy audio, to szczerze chyba lepiej wybrać Yamahę PianoCraft czy coś w tym stylu. Będzie tańsza, mniej wrażliwa na zakłócenia.
0 Lubię -
Adam
Oglądam te zdjęcia i jako elektronik z wykształcenia muszę napisać że Naim rozczarowuje. Firma znana była z perfekcyjnego podejścia do zasilania i dopieszczania sprzętu pod kątem jakości dźwięku. Tutaj zaś mamy upchaną jakby na siłę elektronikę cyfrową, przedwzmacniacz i jeszcze wzmacniacz mocy w jednej obudowie. Brak odpowiedniego ekranowania jednych modułów od drugich. Zakłócenia mogą sobie wędrować, gdzie chcą. Ogólnie za tą kwotę bardzo słabo.
0 Lubię -
jack
Mam w tej chwili Onkyo 9050 i kolumny ELAC B6.2 (wcześniej JBL LX2). Brakowało mi trochę potęgi grania na JBL-ach, więc szukałem zmian w kolumnach. Posłuchałem kilku par tańszych kolumn na tym wzmacniaczu Naima i stwierdziłem, że dużych zmian względem Onkyo nie ma. Czy jest sens dopłacać 20000 zł?
0 Lubię
Komentarze (8)