Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Audiolab 9000N

Audiolab 9000N

Audiolab to brytyjska firma założona we wczesnych latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku przez Philipa Swifta i Dereka Scotlanda. Jej pierwszym produktem był wzmacniacz zintegrowany oznaczony symbolem 8000A, który stosunkowo niedawno był dostępny w sprzedaży w niemal niezmienionej formie, a obecnie - po kosmetycznych zmianach, które dotknęły głównie jego zewnętrznej formy - funkcjonuje jako 8300A. Mając na uwadze czterdziestoletnią historię tego modelu, łatwo sobie wyobrazić, jakim hitem był oryginalny 8000A i jak mocno jego sprzedaż zasiliła konto młodziutkiej manufaktury. Uniwersalna integra cieszyła się takim zainteresowaniem, że wkrótce dołączyły do niego tuner 8000T, przedwzmacniacz gramofonowy 8000PPA i monobloki 8000M. W 1997 roku Audiolaba kupiła firma TAG McLaren, której ambicją było przekształcenie go w markę hi-endową. W tym celu stworzono między innymi nowatorskie kolumny, których obudowy inspirowane były bolidami Formuły 1. Wszystko to znalazło jednak odzwierciedlenie w cenniku. Idea przerobienia firmy kojarzonej z dobrym, ale przystępnym cenowo sprzętem w producenta luksusowych komponentów hi-fi pod nazwą TAG McLaren chyba nie przemawiała do klientów. W 2004 roku marka została przejęta przez koncern IAG (International Audio Group), który miał o wiele lepszy pomysł na wykorzystanie jej potencjału. Wrócono do produkcji minimalistycznych, rozsądnie wycenionych urządzeń - najpierw wzmacniaczy i odtwarzaczy płyt kompaktowych, a później nawet przedwzmacniaczy i monobloków. Audiolab był jednym z pierwszych producentów, którzy w dobie rosnącej popularności plików i raczkującego streamingu dostrzegli potencjał przetworników cyfrowo-analogowych. Niekwestionowanym hitem był zaprezentowany w 2011 roku model M-DAC, który zapoczątkował całą serię konwerterów do różnych zastosowań. Z odtwarzaczami sieciowymi nie szło już tak dobrze. I to nie tylko Audiolabowi, ale też pozostałym markom należącym do koncernu IAG. Teraz, po wielu latach czekania, w tej betonowej ścianie pojawił się wyłom. I wszystko wskazuje na to, że warto było czekać. Przed nami 9000N.

Z mojego punktu widzenia takie źródło powinno pojawić się w ofercie brytyjskiej marki co najmniej kilka lat temu. W testach wzmacniaczy zintegrowanych raz po raz narzekałem na to, że dla wielbicieli płyt kompaktowych problem być może nie istnieje, ale klienci korzystający z plików i serwisów strumieniowych będą musieli dobrać źródło z oferty innego producenta. Niby żaden problem, a jednak jakoś tak głupio, bo jeśli podoba nam się wzmacniacz - a w przypadku piecyków Audiolaba zawsze były na to duże szanse - odruchowo szukamy pozostałych klocków w katalogu tej samej marki. Kiedy pojawiły się pierwsze zapowiedzi modelu 6000N Play, fani marki byli przekonani, że ten moment wreszcie nastąpił, ale w rzeczywistości jest to urządzenie o ograniczonej funkcjonalności, bazujące - podobnie jak sieciowa integra 6000A Play - na platformie DTS Play-Fi. Czyli niby fajnie, ale nie do końca. Idąc na hamburgera, chcielibyśmy przecież dostać porządną bułę z soczystym mięsem, świeżymi warzywami i pysznym sosem, a nie przepakowaną w ładne pudełko, pozbawioną smaku podeszwę z fastfoodowej sieciówki. Audiolab jednak długo nie mógł się przełamać. Wbudowany w integrę lub samodzielny DAC? Spoko. Moduł sieciowy bazujący na gotowych rozwiązaniach? Okej. Ale zaprojektowany od podstaw streamer, najlepiej z wysokiej półki? To się miłośnikom brytyjskiej marki nie śniło. Można nawet powiedzieć, że od momentu premiery serii 6000 w jego ofercie niewiele się działo. Punktem przełomowym była końcówka ubiegłego roku. Firma wyprowadziła nawet nie jeden, ale dwa, a nawet trzy ciosy. Pierwszym było wprowadzenie flagowych komponentów 9000A i 9000CDT, drugim - prezentacja ciut tańszej serii 7000, a trzecim - zapowiedź należącego do serii 9000 streamera z prawdziwego zdarzenia. Zbudowanego od podstaw z wysokiej klasy podzespołów. Bez gotowców, bez chodzenia na skróty, za to z obsługą najważniejszych platform i funkcji, takich jak Roon czy TIDAL Connect. Pytanie tylko, czy naprawdę warto było czekać?

Audiolab 9000N

Wygląd i funkcjonalność

Jeśli patrzymy na świat z perspektywy naprawdę wymagającego audiofila, na pierwszy rzut oka wydaje się, że tak. Świadczą o tym dwie rzeczy - po pierwsze to, co 9000N potrafi i jak jest zbudowany, a po drugie to, jak został wyceniony. Kosztujący 12499 zł strumieniowiec jest najdroższym modelem wchodzącym w skład flagowej serii, a zatem i najdroższym komponentem Audiolaba w ogóle. Wydaje się, że firma czekała na właściwy moment, a ten nadszedł wraz z premierą topowego wzmacniacza i transportu CD. Sami przyznacie, że gdyby 9000N pojawił się w katalogu Audiolaba wcześniej, byłoby to równie bezsensowne jak brak streamera w serii 8300, ale tym razem w drugą stronę. Nie jestem pewien, czy to właściwy trop, ale może prace nad serią 9000 trwały tak długo z uwagi na burzliwą historię marki. Powiedzieć, że romans z McLarenem nie wyszedł jej na dobre, to jak nie powiedzieć nic. Plan może nie był głupi, ale odnoszę wrażenie, że zrealizowano go zbyt szybko i zbyt brawurowo. Odkąd marka funkcjonuje pod skrzydłami grupy IAG, zdążyła ponownie przyzwyczaić swoich klientów do pewnego poziomu jakościowego, ale wielu z nich z czasem chce wspinać się wyżej, ulepszać swój system, rozwijać swoje hobby. Trzymając się Audiolaba, nie mogli tego zrealizować. Teraz już mogą. W tak zwanym międzyczasie zmienił się krajobraz rynku audio. Mam tu na myśli przede wszystkim ceny. To, co kiedyś było fajnym sprzętem dla początkującego audiofila, dziś jest zabawką dla dzieci. To, co kiedyś uchodziło za hi-end, obecnie można przypisać w najlepszym wypadku do średniej półki. Dziesięć lat temu streamer za dwanaście i pół tysiąca wywołałby w branży spore poruszenie. A dziś? To po prostu interesujący, pożądany towar, w którym jednak nikt nie będzie upatrywał predyspozycji do spuszczenia łomotu strumieniowcom z pierwszej ligi. Życie nie raz udodowniło jednak, że klocków Audiolaba nie wolno lekceważyć. Nawet gdy wydaje się, że nie są w stanie nawiązać rywalizacji z droższą konkurencją. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że 9000N został zaprojektowany we współpracy z Luminem. Z tego, co mi wiadomo, pod maską nie jest to jednak żaden z dostępnych modeli Lumina, przepakowany w inną obudowę.

Pod względem stylistycznym 9000N idealnie pasuje do wzmacniacza 9000A i transportu 9000CDT. Urządzenie sprawia wrażenie minimalistycznego, ponieważ wyposażono je w dwa pokrętła i jeden przycisk. Na przedniej ściance znalazł się także kolorowy ekran o przekątnej 4,3 cala. Identyczny można znaleźć w pozostałych urządzeniach z tej serii, jednak o ile tam jego funkcjonalność jest lekko naciągana, tutaj daje on możliwość wyświetlania informacji o odtwarzanych utworach, w tym kolorowych okładek albumów. Producent twierdzi, że duży, kolorowy ekran 9000N wyświetla różnorodne informacje w bardziej atrakcyjny wizualnie sposób niż większość innych urządzeń strumieniujących, z których wiele polega wyłącznie na towarzyszącej aplikacji w celu uzyskania informacji oraz obsługi sprzętu. Wyświetlacz 9000N oferuje pełne sterowanie menu, szereg opcji i ustawień, w tym wybór wielu języków, a do tego pokazuje informacje o formacie odtwarzanych plików. Okładka albumu jest widoczna na domyślnym ekranie odtwarzania, ale można ją również rozszerzyć. Wyświetlacz można nawet ustawić tak, aby wyświetlał poziom wysterowania w czasie rzeczywistym dla lewego i prawego kanału, i to w formie "analogowej" lub "cyfrowej". Niby drobiazg, a cieszy. I proszę, nie mówcie, że w streamerze to nie ma sensu, bo we wzmacniaczach tak naprawdę też nie ma, a wielu audiofilów na widok podświetlanych "wycieraczek" zalewa się śliną po sam kałdun. A jeśli ktoś naprawdę nie lubi takich świecidełek, wyświetlacz można przyciemnić lub całkowicie wyłączyć.

Najważniejsze jest jednak to, że 9000N jest pierwszym naprawdę poważnym strumieniowcem Audiolaba, zaprojektowanym w zupełnie inny sposób niż moduły sieciowe we wzmacniaczach czy modele 6000N Play, a nawet 7000N Play. Swoją drogą, w symbolu testowanego modelu dopiska "Play" już nie ma, przez co producent w jasny sposób daje nam do zrozumienia, że tutaj wszystko jest już inne. Wrócimy do tego tematu przy opisie wnętrza. Pozostając przy opisie funkcjonalności, warto spojrzeć na tylną ściankę, gdzie oprócz standardowego zestawu "komputerowych" złącz, anteny Wi-Fi i triggerów znajdziemy dwa wyjścia cyfrowe (koaksjalne i optyczne) oraz wyjście analogowe w dwóch standardach - RCA i XLR. Sama obecność gniazd zbalansowanych poprawia mi humor, dając nadzieję na to, że konstruktorzy naprawdę się postarali. Poziom sygnału jest oczywiście regulowany i to kolejna dobra wiadomość, ponieważ 9000N będzie mógł pracować w połączeniu z końcówką mocy lub kolumnami aktywnymi. Jeżeli nie jesteście przekonani, czy warto spróbować, po prostu posłuchajcie. Praktyka pokazuje, że ominięcie przedwzmacniacza w integrze jest bardzo, ale to bardzo dobrym pomysłem. Czasami wystarczy przełączyć kabel z wejścia analogowego do gniazda opisanego zwykle jako "main in", "power in" lub "ht" i różnicę słuchać od razu. Jeśli natomiast zamierzamy skorzystać z wyjścia cyfrowego, wykorzystując Audiolaba jedynie jako transport sieciowy, z pewnością zainteresuje nas opcja "MQA Pass Through", dzięki której 9000N może przesyłać strumieniowo i przesyłać nietknięty sygnał MQA, który następnie może zostać zdekodowany przez zewnętrzny przetwornik cyfrowo-analogowy. Zdaniem producenta pozwala to na zachowanie całkowicie niezafałszowanego przepływu sygnału.

Nie od dziś wiadomo, że w przypadku streamerów równie ważne jak "bebechy" jest oprogramowanie. Audiolab zapewnia, że specjalnie dla 9000N stworzył stabilną platformę do obsługi streamingu i połączył ją ze swoim know-how w implementacji DAC-a. Z punktu widzenia użytkownika najważniejsze jest to, że urządzenie możemy obsługiwać za pomocą aplikacji, która nazywa się... Nie, nie "Audiolab", ale "Audiolab 9000N". Rozumiecie to? Apka dla jednego modelu. Brzmi głupio, ale nie było wyjścia, bo w tańszych strumieniowcach i wzmacniaczach sieciowych firma posiłkowała się systemem DTS Play-Fi, więc teraz płaci za to podwójnie. Flagowy streamer bazujący na takim rozwiązaniu na pewno nie cieszyłby się dużym zainteresowaniem, prawdopodobnie zostałby mocno skrytykowany jeszcze przed pojawieniem się pierwszych egzemplarzy w sklepach. Urządzenie zbudowane od podstaw wydaje się być lepszym pomysłem, ale zabrakło firmowej aplikacji do jego obsługi, byłaby to pewnie jeszcze większa wtopa. Chociaż jeśli mam być brutalnie szczery, to owa apka niemal w ogóle nie wpłynęła na mój komfort pracy z 9000N. Ba! Miałem oczywiście spore problemy z uruchomieniem jej w taki sposób, aby znalazła odtwarzacz, który podłączony był do sieci kablem LAN. Teoretycznie nic nie mogło pójść nie tak, a jednak poszło. Po kilku minutach zamknąłem tę aplikację, bo... w sumie po co mi ona, jeśli mam do dyspozycji AirPlay, TIDAL Connect i Spotify Connect, a na dokładkę jeszcze Roona.

Tu niestety wystąpił mały problem. Roon owszem zobaczył Audiolaba, wyświetlił go na liście dostępnych punktów końcowych, ale nie pozwolił mi go aktytować. Kiedy uparcie próbowałem, program poinformował mnie, że producent nie ukończył jeszcze procedury certyfikacji tego urządzenia. Ważne, że zaczął, ale ile to jeszcze potrwa? Prędzej traficie szóstkę w "totka", niż odgadniecie choćby miesiąc, w którym to nastąpi. Twórcy tego oprogramowania podchodzą do sprawy niezwykle restrykcyjnie i nawet bardzo poważnym producentom sprzętu stereo zdarzało się czekać w kolejce ponad rok. Klienci najpierw grzecznie dopytywali, potem wylewali swą złość na Facebooku, a część z nich po ogłoszeniu radosnej nowiny pisała "dzięki, już nie trzeba, kupiłem inny sprzęt". Jeżeli więc interesujecie się Audiolabem ze względu na obsługę Roona, polecam uzbroić się w cierpliwość. Ja również jestem wkurzony, bo długo czekałem na ten streamer, a kiedy dostałem jeden z pierwszych sprowadzonych do Polski egzemplarzy, Roon rzywitał mnie komunikatem z nagłówkiem "Sorry, there's a problem with this device". Na dobrą sprawę powinienem trzymać 9000N dotąd, aż zaczną działać wszystkie zapowiadane przez producenta funkcje. Rozumiem jednak, że firma nie może magazynować tysięcy kartonów ze sprzętem dotąd, aż otrzyma on ten cholerny certyfikat. Tym bardziej, że Roon ceni się, oj ceni. 60 zł na miesiąc lub - uwaga - 3330 zł za licencję dożywotnią (po aktualnym kursie). W tej sytuacji większość użytkowników zrobi to, co ja - skorzysta z opcji TIDAL Connect, obsługując streamer bezpośrednio z aplikacji TIDAL-a. Jeśli mam być szczery, jest to zdecydowanie najwygodniejsza opcja.

Do plików udostępnionych w lokalnej sieci można dostać się za pomocą firmowej aplikacji, która jest naprawdę fajna, oferuje różne widoki i ustawienia, pozwala tworzyć własne playlisty i mnóstwo, ale to mnóstwo innych atrakcji. Do jej obsługi trzeba się przyzwyczaić, ale po kilku dniach będziecie już doskonale wiedzieli, do czego służą poszczególne ikonki i co można zrobić, gdy cały ekran przesunie się palcem w prawo lub przytrzyma go w którymś miejscu. Obsługując apkę Audiolaba, nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że gdzieś już coś podobnego widziałem. Tak, zgadliście - moim zdaniem jest to skopiowana niemalże jeden do jednego aplikacja Lumina, oczywiście ze zmienioną nazwą i szatą graficzną. Nic dziwnego, że wszystko działało. Różnego rodzaju hi-resy, w tym 24-bitowe pliki FLAC czy DSD, flagowiec Audiolaba łykał nie tylko bez zająknięcia, ale nawet bez opóźnienia. Szczerze mówiąc, po pewnym czasie zacząłem się zastanawiać, po co komu ten Roon. A ponieważ namiętnie korzystam z tego oprogramowania, byłem nawet lekko zaskoczony, że taka myśl w ogóle się w mojej głowie pojawiła. No ale jeśli streaming ogarniamy sobie dzięki opcji TIDAL Connect, a do słuchania plików mamy wspaniałą, rozbudowaną i dorobioną aplikację Lumina (sorry, ale nazywajmy rzeczy po imieniu), to po Roona sięgną tylko najbardziej wymagający użytkownicy, którzy chcą to wszystko połączyć, widzieć całą swoją muzykę w jednej aplikacji i uzyskać dostęp do dodatkowych funkcji, takich jak na przykład korekcja DSP.

Do plików udostępnionych w lokalnej sieci można dostać się za pomocą firmowej aplikacji, która jest naprawdę fajna, oferuje różne widoki i ustawienia, pozwala tworzyć własne playlisty i mnóstwo, ale to mnóstwo innych atrakcji. Moim zdaniem jest to skopiowana niemalże jeden do jednego aplikacja Lumina, oczywiście ze zmienioną nazwą i szatą graficzną. Nic dziwnego, że wszystko działało. Różnego rodzaju hi-resy, w tym 24-bitowe pliki FLAC czy DSD, flagowiec Audiolaba łykał bez zająknięcia.

Jeśli chodzi o generalne wrażenia z obsługi i użytkowania 9000N, nie mam większych zastrzeżeń. Obudowa jest piękna, wyświetlacz wyraźny, gniazda bardzo porządne, urządzenie jako całość sprawia wrażenie przemyślanego i dopracowanego. Do tego nie robi jakichś dziwnych numerów, nie traci połączenia z siecią ani nie resetuje się bez sensu. Spodobał mi się również wyświetlacz wkomponowany w przedni panel trochę w stylu Lyngdorfa. Jeżeli ktoś nie ma ochoty bawić się firmową aplikacją, z pewnością ucieszy go, że wiele funkcji można obsłużyć "analogowo", czyli za pomocą mniejszego pokrętła, umieszczonego obok wyświetlacza. Jedną z ciekawszych opcji jest możliwość wyboru jednego z pięciu ustawień filtra cyfrowego. Rewolucyjnych zmian w brzmieniu to nie przynosi, ale zawsze można się pobawić, posłuchać i wybrać filtr, który najlepiej pasuje do naszych preferencji i charakteru reszty toru. Jedynym znakiem zapytania jest to, kiedy 9000N uzyska certyfikat Roon Ready, ale gdyby nastąpiło to w trakcie testu, chyba straciłbym jedyny poważny punkt zaczepienia w kwestii wytykania temu streamerowi minusów i niedociągnięć. Ciekawostką jest jeszcze opcja podłączenia Audiolaba do komputera za pomocą kabla USB, a więc wykorzystania go jako DAC-a, co dla producenta było najwyraźniej bardzo ważne, bo domyślnie mamy do wyboru tylko dwa źródła - streaming i wejście PC-USB. Może to być ciekawe rozwiązanie, a niektórzy użytkownicy uznają je wręcz za konieczność, bo sieć siecią, ale czasami chcemy posłuchać muzyki z zupełnie innych źródeł, pozbywając się uzależnienia od certyfikatów i ograniczonych możliwości aplikacji, z jakich korzystamy na telefonie. Pecet to jednak pecet, szczególnie jeśli słuchamy muzyki podczas pracy. Nie każdy producent strumieniowców o tym pamięta. Część wychodzi z założenia, że takie źródło kupuje się po to, aby odłączyć się od komputera, ale skoro na pokładzie mamy wysokiej klasy przetwornik, bazujący na kości ESS Sabre ES9038 Pro, możemy zrobić z niego użytek również w ten sposób.

Audiolab 9000N

Brzmienie

Przystępując do odsłuchu nowego strumieniowca Audiolaba, postanowiłem dać mu całkowicie czystą kartę. Nawet gdybym chciał snuć jakieś domysły, mógłbym opierać się co najwyżej na swoich doświadczeniach ze wzmacniaczami i przetwornikami tej marki, a to przecież nie to samo. Jeśli pamięć mnie nie myli, ostatnim opisywanym przeze mnie urządzeniem brytyjskiej manufaktury, które miało cokolwiek wspólnego ze streamingiem, był wzmacniacz sieciowy 6000A Play. Ani to ten sam rodzaj sprzętu, ani ta sama półka cenowa - równie dobrze mógłbym powiedzieć, że dwa lata temu testowałem streamer zupełnie innej marki, ale bazujący na kości DAC-a od tego samego dostawcy, więc mam pewne podejrzenia co do tego, jak będzie grał 9000N. No nie, to by było niedorzeczne. Mimo wszystko ów brak oczekiwań czy uprzedzeń wiązał się jednak z dość dużymi nadziejami, ponieważ flagowy strumieniowiec Audiolaba tak mocno odbiega od tego, co firma prezentowała do tej pory. A kiedy producent długo trzyma swoich fanów w niepewności, dodaje funkcje strumieniowe do swoich wzmacniaczy bardziej z konieczności niż przekonania, a koniec końców wyskakuje z flagową serią, do której jako ostatni (przynajmniej na tę chwilę - może w przyszłości zobaczymy jeszcze monobloki albo przedwzmacniacz gramofonowy) dołącza prawdziwie audiofilski streamer, nie bazujący na gotowych rozwiązaniach w stylu DTS Play-Fi, w moim przekonaniu istnieją tylko dwie opcje - albo będzie to klocek zrobiony na siłę, kompletnie nieudany, w istocie tylko udający coś lepszego, albo urządzenie naprawdę świetne, dopracowane, wbijające szpilę konkurencji, która takiego ataku zupełnie się nie spodziewała.

Kable podłączone, aplikacja opanowana, muzyka gotowa, więc niczym student sprawdzający wyniki egzaminu przystąpiłem do odsłuchu. Pierwsze wrażenie było dobre, choć szałem jeszcze bym tego nie nazwał. Dźwięk był naturalny, równy, wyważony, chciałoby się powiedzieć - dojrzały. Nic w nim nie raziło, a czuć było spory potencjał i odrobinę klimatu, który zapamiętałem z testu wzmacniacza zintegrowanego 9000A. W tamtej recenzji zwróciłem uwagę na to, że flagowa integra oferuje wszystkie cechy, które kojarzymy z tańszymi konstrukcjami tej marki, takie jak neutralność, czystość, szybkość i dynamika, jednocześnie dodając do nich coś, czego tamtym modelom brakowało - płynność, spójność, muzykalność i pewien trudny do zdefiniowania spokój. Po kilku pierwszych minutach odsłuchu testowanego streamera byłem przekonany, że będę mógł powtórzyć wszystkie te obserwacje, że 9000N będzie takim duchowym bratem 9000A, a w opisie jego brzmienia będę powtarzał te same słowa, zdania, a nawet całe akapity.

Na szczęście spełniło się to tylko częściowo, ponieważ po tych pięciu, może dziesięciu minutach z dźwiękiem flagowego strumieniowca Audiolaba coś zaczęło się dziać. Skubaniec ewidentnie zaczął się wygrzewać, a gdy po piętnastu minutach jego obudowa stała się ciepła, proces transformacji brzmienia dobiegł końca. Od tej pory było już inaczej. Do głosu doszła ewidentnie audiolabowa grupa sonicznych atrybutów, przechylając szalę na stronę przejrzystości, dynamiki i szeroko rozumianego realizmu. Nie oznacza to, że o pozostałych aspektach prezentacji 9000N nagle zapomniał. W muzyce wciąż było wystarczająco dużo gładkości, opanowania i przyjemnego dla ucha spoiwa, a równowaga tonalna ani trochę się nie rozleciała. Audiolab nie zaczął jazgotać - co to, to nie. Jego brzmienie po tych kilkunastu minutach wyraźnie się jednak wyostrzyło, nasyciło detalami, zupełnie jakbym obserwował nagrania przez obiektyw, który wcześniej też dobrze sobie radził, ale nagle zaczął bezbłędnie łapać ostrość na każdym obiekcie - blisko, daleko, w centrum, po bokach, a nawet na maksymalnym powiększeniu. Jeśli połączymy to z fantastyczną mikrodynamiką, szybkością reakcji na impulsy i neutralną barwą, otrzymamy źródło wyciągające z muzyki niesamowicie dużo informacji, a nawet wprowadzające klimat pewnego hiperrealizmu. Można powiedzieć, że 9000N przy zachowaniu całkowitej poprawności, trzymając się z dala od ingerowania w równowagę tonalną czy kombinowania z temperaturą prezentacji, potrafi zrobić na słuchaczu piorunujące wrażenie. Dajcie mu szansę się wykazać, zapewnijcie mu ten kwadrans na rozgrzewkę, a potem przekonajcie się, jak wiele szczegółów jest w stanie wycisnąć z nagrań, które bardzo dobrze znacie. A może tylko tak myśleliście?

Kontynuując ten wątek, mógłbym wymieniać kolejne nagrania i omawiać elementy, które mnie zaskoczyły albo rozpisywać się o wyjątkowej przejrzystości opisywanego streamera. Wydaje mi się jednak, że to niepotrzebne, bo taka czystość, tak duża zawartość muzycznego planktonu i taka umiejętność grania analitycznego bez ewidentnego rozjaśnienia czy przeostrzenia sprawią, że 9000N obroni się sam, a każdy słuchacz wyposażony w takie narzędzie będzie wiedział, jak cenny jest to nabytek i co można z nim zrobić. Wybaczcie, ale daruję sobie audiofilską poezję i pisanie o tym, jak to słyszałem pojedyncze niteczki końskiego włosia ocierającego się o struny skrzypiec, poznając po ich charakterystycznym szeleście, że zostały pozyskane z konia mongolskiego. Muszę natomiast przyznać, że największe wrażenie zrobiła na mnie czytelność niskich tonów. Rzadko bowiem zdarza się, aby taki wyrazisty, stanowczy, może nawet lekko studyjny charakter brzmienia rozciągał się na wszystkie podzakresy, tymczasem z flagowym Audiolabem dokładne śledzenie tego, co dzieje się na dolnym skraju pasma, nie stanowi najmniejszego problemu. Oczywiście wiem, że wszelkiego rodzaju odgłosy szarpania strun leżą znacznie wyżej, ale wierzcie mi, na dysku i playlistach w TIDAL-u mam wiele nagrań, które potrafią wycisnąć pot nawet z dwustuwatowych piecyków i wielkich, ciężkich jak "Ulisses", "Silmarillion" i "Sto lat samotności" kolumn. 9000N nie tylko się nie poddał, ale nawet nie za bardzo się zmęczył. Co więcej, udało mu się zachęcić pozostałe elementy systemu do bardziej wytężonej pracy. Dzięki niemu całość nabrała energii, wigoru. Do równania wkradła się nowa zmienna, która skojarzyła mi się z brzmieniem stereotypowo francuskim i japońskim. Zupełnie jakby membrany w głośnikach przeszły delikatną kurację odchudzającą, a wzmacniaczowi przybyło kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt watów. To oczywiście przenośnia, ale mam nadzieję, że rozumiecie, o co mi chodzi.

Tak dobre źródło sprawia, że każde kolejne ogniwo audiofilskiego łańcucha może nam się zaprezentować w pełnym świetle, wykazać się, ujawnić niewykorzystany do tej pory potencjał. Oczywiście wiąże się z tym pewne niebezpieczeństwo. Równie dobrze może się bowiem okazać, że w naszym systemie są pewne problemy, zgrzyty i ewidentne niedociągnięcia. Flagowy streamer Audiolaba jest jednym z tych urządzeń, na które trzeba być gotowym. Jednocześnie mam jednak wrażenie, że w wielu, wielu zestawach może się okazać zbawieniem, brakującym elementem. Jeżeli konfigurowaliście swój system tak, aby nie przedobrzyć, aby było w miarę bezpiecznie, a teraz dźwięk jest poprawny, pełny, równy, uniwersalny, ale ciut nudny, macie gotowe rozwiązanie. Nawet jeśli 9000N wydaje się za drogi, bo mówimy o zestawie złożonym ze wzmacniacza pokroju Hegla H90 i kolumn w stylu Pylonów Diamond 25, nie przejmujcie się ewentualnym mezaliansem i po prostu spróbujcie. Może się okazać, że jedynym rozwiązaniem, sposobem na to, aby pójść dalej, wcale nie była zmiana wzmacniacza i kolumn ani kupno srebrnych kabli, ale uzupełnienie wieży źródłem z prawdziwego zdarzenia. W pakiecie dostaniecie też rewelacyjną przestrzeń. Na ten temat także nie będę się rozpisywał. Wystarczy, jeśli powiem, że mamy tutaj powtórkę z przejrzystości i dynamiki, ale przełożoną na język trójwymiaru. Precyzja, ostrość, realizm, a na dobrze zrealizowanych nagraniach - miliony mikroskopijnych dźwięków do odkrycia.

Flagowy streamer Audiolaba jest jednym z tych urządzeń, na które trzeba być gotowym. Jednocześnie mam jednak wrażenie, że w wielu, wielu zestawach może się okazać zbawieniem, brakującym elementem. Jeżeli konfigurowaliście swój system tak, aby nie przedobrzyć, aby było w miarę bezpiecznie, a teraz dźwięk jest poprawny, pełny, równy, uniwersalny, ale ciut nudny, macie gotowe rozwiązanie.

Minusy? Szczerze mówiąc, nie usłyszałem tu ani oczywistych błędów, ani nawet mniejszych niedociągnięć, a jedynym aspektem, na który trzeba uważać, jest to, co stanowi również największą zaletę flagowego Audiolaba - przejrzystość. Doświadczonym audiofilom nie muszę przypominać, że takie urządzenia wymagają ostrożności, odrobiny wprawy w konfigurowaniu systemu. Połączenie takiego źródła ze wzmacniaczem, kolumnami i okablowaniem o rozjaśnionym, analitycznym, chłodnym czy nawet ostrym brzmieniu może nie być najlepszym pomysłem, chyba że ktoś tak lubi, takiego dźwięku szuka, a jego koncepcja udanego odsłuchu nie polega na delektowaniu się muzyką przez kilka godzin, ale na przerzucaniu kolejnych utworów, słuchaniu ich "na raz" i czerpaniu sadystycznej przyjemności z tego, że system rozprawia się z nagraniami jak rzeźnik z tuszą wołową. Dla mnie 9000N jest idealnym kandydatem na streamer do lampy lub ciepłego tranzystora. Teraz już doskonale rozumiem, dlaczego w brzmieniu integry 9000A oprócz tradycyjnie "audiolabowych" elementów usłyszałem tak wiele tych "nieaudiolabowych". Jeśli zaś chodzi o porównanie z konkurencją, najciekawiej wypadło oczywiście starcie między Audiolabem a Vegą G1. Auralic zagrał zdecydowanie bardziej muzykalnie, płynnie, gęsto, z charakterystycznym, delikatnym ociepleniem, ale nie dawał za wygraną ani w kwestii dynamiki, ani rozdzielczości. 9000N zrobił doskonałe pierwsze wrażenie, grając świeżo, zdecydowanie i konkretnie. Po pewnym czasie zacząłem się nawet zastanawiać, czy po ponownym przepięciu interkonektów do Vegi G1 nie będzie mi brakowało energii, przebojowości i fenomenalnej czytelności dźwięku w całym paśmie. Okazało się, że nie, aczkolwiek muszę powiedzieć, że starcie było wyrównane. W ostatecznym rozrachunku wszystko będzie zależało od urządzeń towarzyszących i preferencji słuchacza, natomiast starając się ocenić oba urządzenia obiektywnie, Audiolab miał lekką przewagę w kwestii szybkości, umiejętności grania w sposób twardy, klarowny, nie znoszący sprzeciwu, natomiast Auralic odjechał do przodu jeszcze mocniej w takich kategoriach jak barwa, płynność, spójność, uniwersalność i muzykalność. Gdybym jednak dysponował jednym systemem o dobrym, naturalnym, ale nieco przygaszonym, zaokrąglonym, zbyt słodkim brzmieniu, z tej dwójki prawdopodobnie wybrałbym Audiolaba.

Audiolab 9000N

Budowa i parametry

Audiolab 9000N to odtwarzacz strumieniowy będący topowym źródłem w ofercie brytyjskiej manufaktury. Jak informuje producent, model ten został opracowany we współpracy z firmą Lumin jako idealny towarzysz cyfrowej transmisji strumieniowej dla flagowej serii 9000 i jest wynikiem ponad trzech lat prac rozwojowych. 9000N oparty jest na mocnym, czterordzeniowym procesorze MCU Arm Cortex-A53 o taktowaniu 1,8 GHz na rdzeń. Ten potężny "mózg" zapewnia płynne, stabilne działanie i dodatkowe korzyści, takie jak buforowanie okładek albumów w celu szybszego ładowania towarzyszących plików graficznych, zwiększając w ten sposób wrażenia użytkownika i estetykę wizualną. Jeśli chodzi o DAC-a, w opisywanym modelu zastosowano układ ES9038 Pro - ośmiokanałowy przetwornik cyfrowo-analogowy stanowiący szczytowe osiągnięcie obecnej serii Sabre firmy ESS Technology. Towarzyszą mu opatentowane obwody, które w pełni wykorzystują architekturę HyperStream II i technologię Time Domain Jitter Eliminator, zapewniając bezprecedensowy zakres dynamiki i bardzo niskie zniekształcenia, tak by ostateczna jakość dźwięku była jak najlepsza. Możliwości układu ES9038 Pro pozwala wykorzystać również aktywny filtr cyfrowy, opracowany od podstaw przez Audiolaba. W ogóle Brytyjczycy chwalą się tym, że wiedzą o układach ESS Technology więcej niż jakikolwiek inny producent elektroniki audio. "Żadna firma nie wie więcej na temat maksymalnego wykorzystania technologii ESS Technology niż Audiolab, pracując z nią od lat nad kilkoma generacjami produktów. Chociaż chipy te są niezmiennie doskonałe technicznie, ich wdrożenie w celu uzyskania maksymalnego efektu jest również trudne i należy je zintegrować z projektem obwodów, zachowując ostrożność, aby wydobyć ich pełny potencjał dźwiękowy." - przeczytamy na stronie manufaktury z Huntingdon. Mając na uwadze ogromną liczbę firm korzystających z tych chipów, jest to dość odważna deklaracja. Warto zwrócić uwagę na to, że 0000N zapewnia wsparcie streamingu wysokiej rozdzielczości. Wewnętrznie wykonywany jest proces dekodowania "trzech rozwinięć" formatu MQA, co czyni 9000N godnym uwagi strumieniowcem dla abonentów TIDAL-a z dostępem do treści oznaczonych jako "Masters".

Werdykt

Jakiś czas temu obiecałem sobie, że opisując kolejne urządzenia, będę konsekwentnie unikał superlatywów, formułując wyważone opinie, trzymając się z dala od tak zwanej audiofilskiej poezji, a nawet starając się używać języka technicznego. Fakty, konkrety, analizy, porównania - wszystko, co można do czegoś odnieść, ustalić na tej podstawie prezentowany przez dane urządzenie poziom jakościowy, a koniec końców wyciągnąć z tego średnią i dokonać symbolicznego ważenia duszy. Wszystko to sypie się w momencie, gdy mam do czynienia ze sprzętem wybitnym. W przypadku Audiolaba do pewnego momentu trzymałem fason. Na początku dałem mu czystą kartę. Oglądałem, sprawdzałem działanie poszczególnych funkcji i odpalałem kolejne aplikacje, mrucząc pod nosem niczym obojętny, ale zasadniczy ezaminator. Kiedy jednak 9000N zaczął grać, wiedziałem, że przegram tę bitwę. Ten streamer to petarda! Ma swój charakter, ale dzięki temu jego dźwięk jest nie tylko dobry, ale także niezwykle angażujący. Jest po prostu jakiś. Nie każdemu będzie to pasowało, ale ja jestem zachwycony, że Brytyjczycy zdecydowali się na taki krok. Oczywiście nie zrobili tego sami. Skorzystali z pomocy Lumina, dzięki czemu ich flagowy strumieniowiec działa pewnie i bezproblemowo, ale wszystko inne, w tym przetwornik i układy wyjściowe, to już sto procent Audiolaba w Audiolabie. Jedynym minusem, który pewnie za jakiś czas stanie się nieaktualny, jest brak certyfikatu Roon Ready. Pytanie tylko, czy nawet kiedy takowy zostanie przyznany, użytkownicy będą chcieli skorzystać z tego systemu, skoro temat streamingu załatwia TIDAl Connect, a plików - świetna aplikacja, będąca w gruncie rzeczy kopią apki Lumina. Pozostaje więc kwestia ceny. 12499 zł to sporo jak na Audiolaba, bo firma przyzwyczaiła nas do tańszych klocków, ale czy to dużo w porównaniu z konkurencją, która może nawiązać z 9000N uczciwą rywalizację pod względem jakości wykonania, wyposażenia, funkcjonalności i walorów sonicznych? Moim zdaniem do tego worka można wrzucić takie modele jak Atoll ST200 Signature (10590 zł), Lumin D3 (11790 zł), Naim ND5 XS 2 (14499 zł), a nawet Auralic Vega G1 (16999 zł) czy Rose RS150B (20999 zł), a tu Audiolab plasuje się raczej bliżej dolnej, a nie górnej granicy. Jeżeli rozglądaliście się za takim źródłem i nie przesadziliście z ostrością na jednym z wcześniejszych etapów konfigurowania systemu, koniecznie go wypróbujcie.

Audiolab 9000N

Dane techniczne

Wejścia cyfrowe: USB-A, USB-B, LAN
Wyjścia cyfrowe: optyczne, koaksjalne
Wyjścia analogowe: RCA, XLR
Przetwornik: ESS Sabre ES9038Pro
Odtwarzane formaty: FLAC, Apple Lossless (ALAC), WAV, AIFF, DSF (DSD), DIFF (DSD), DoP (DSD), MP3, MQA
Łączność: Wi-Fi, Apple AirPlay 2, UPnP, Spotify Connect, TIDAL Connect, MQA, Qobuz i TuneIn Radio, Roon Ready (oczekuje)
Maksymalna jakość sygnału: PCM 24 bit/44,1-768 kHz, DSD512
Pasmo przenoszenia: 20 Hz - 20 kHz (+/- 0,5 dB)
Zniekształcenia: <0,001%
Stosunek sygnał/szum: 116 dB (RCA), 120 dB (XLR)
mpedancja wyjściowa: 120 Ω
Wymiary (W/S/G): 8,9/44,4/33,3 cm
Masa: 6,2 kg
Cena: 12499 zł

Sprzęt do testu dostarczyła firma 21Distribution. W artykule wykorzystano zdjęcia udostępnione przez firmę Audiolab.

Równowaga tonalna
RownowagaStartRownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga5Rownowaga4Rownowaga4RownowagaStop

Dynamika
Poziomy8

Rozdzielczość
Poziomy8

Barwa dźwięku
Barwa4

Szybkość
Poziomy7

Spójność
Poziomy6

Muzykalność
Poziomy6

Szerokość sceny stereo
SzerokoscStereo2

Głębia sceny stereo
GlebiaStereo13

Jakość wykonania
Poziomy6

Funkcjonalność
Poziomy7

Cena
Poziomy6

Nagroda
sl-rekomendacja


Komentarze (10)

  • Piotr

    Ciekawe jak ten streamer wypadłby w porównaniu z EverSolo DMP-A8, który ma bardziej bogaty zestaw wejść/wyjść, lub z tańszym modelem EverSolo DMP- A6 Master Edition. Wizualnie na pewno EverSolo wygrywa, przynajmniej jak na mój gust.

    4
  • Christopher

    No to teraz panie Tomaszu czas na starcie - pojedynek Auralic Vega vs. transporty Lumina - zwłaszcza chodzi o te wyższe modele- tym bardziej że takich opisów brzmienia tych wyższych modeli Luminów na łamach polskich stron w Internecie jak i też przede wszystkim na StereoLife jak na lekarstwo a przecież każdy zaawansowany w swej chorobie audiofil i meloman z ambicjami rozgląda się właśnie za tymi wyższymi modelami znanych producentów i marek które mają ugruntowaną renomę na rynku i do takich z pewnością należy też Lumin. Szkoda że redakcja StereoLife faworyzuje tylko jednego (wiadomo jakiego!) gracza na tym rynku a pomija konkurencję w postaci Lumina. Myślę że było by to ciekawe porównanie jak streamery z górnej półki mają się do siebie - czy wzbijają się (używając porównania z bliskiej panu redaktorowi dziedziny jaką jest lotnictwo) i unifikują na tym samym poziomie jakości czy też przebiega między nimi jakaś wyraźna granica i podział na szkołę grania Auralic oraz szkoła Lumina. Wiadomo że na przestrzeni lat i doświadczeń różne firmy wypracowały sobie firmowe brzmienia i mają one stałe grono gorących akolitów zwolenników tego/takiego grania. Byłbym ciekaw (ale może nie tylko ja) jak na przestrzeni upływającego czasu i lat zmieniły się koncepcje na dźwięk danej marki i czy nie zaczęły się te dwie pochodzące z dalekiego wschodu firmy upodabniać do siebie - w końcu rywalizacja i na tym polu (nie tylko w filmach o karate i Kung Fu) potrafi zdziałać prawdziwe cuda i zobaczymy a też i usłyszymy że wybór ostateczny ambitnego audiofila który chce mieć sprzęt z najwyższej półki (jak na standardy nasze polskie) sprowadzałaby się w końcu jedynie do wyboru na podstawie rozmiarów i kolorów wyświetlaczy w danym urządzeniu bo skoro w tym bardziej wypasionym(czyt. bardziej kolorowym) gra tak samo jak w tym mniej (czyt. uboższym) i za porównywalne pieniądze to wybór byłby chyba oczywisty którego wolałby taki audiofan wybrać... W każdym razie ja z chęcią i dużym zainteresowaniem chciałbym o takich pojedynkach na łamach StereoLife poczytać. Tym bardziej że pan Tomasz ma talent i dużą smykałkę do pisania i z pewnością zgrabnie i w bardzo przystępnej formie takie opisy by ładnie przedstawił swoim czytelnikom. Pozdrawiam całą redakcję i nie tylko oraz czytelników tego magazynu!

    7
  • Janek

    Tylko po co kupować streamer Audiolaba oparty na Luminie, zamiast po prostu kupić streamer Lumina? Niech mi ktoś odpowie.

    3
  • słuchacz

    Auralic i Lumin zbliżają się do ideału dźwięku z różnych stron. Auralic od strony obiektywizmu, dla jednych o odcieniu idealnie zrównoważonym, ale dla innych nieco chłodnym i powściągliwym barwowo za to bardzo dynamicznym. Lumin zawsze grał ciepło i okrągło, mniej dynamicznie. Był to naturalny wybór dla tych melomanów, którzy słuchając winyli chcieli posmakować plików, ale bez sterylności kojarzonej niegdyś z cyfrą. Lumin tymczasem kojarzył się z nasyceniem, pełną barwną średnicą, wysokimi tonami w roli uzupełniającej a przy tym wszystko to z wysoką rozdzielczością, ale rozdzielczością służącą muzyce a nie epatowaniu szczegółami. Najnowsza edycja transportów (U2) i odtwarzaczy strumieniowych (T3) zachowując bogactwo barwy uzupełniła obraz dźwięku firmy o większą dynamikę, odważniejszy i szybszy bas oraz wysokie tony. Obiektywnie dźwięk jest lepszy niż w starszych produktach, ale są słuchacze tęskniący za niezwykle miękkim dźwiękiem modeli sprzed kilku lat. Wszystkim się nie dogodzi. Niewykluczone, że podobna ewolucja czeka Auralica, tylko w drugą stronę.

    0
  • Jakub

    Jak rozumiem całej serii 9000 naraz Pan nie miał, ale aplikacją się Pan trochę pobawił więc zapytam. Czy aplikacja daje możliwość sterowania też wzmacniaczem i CD-kiem, czy tylko streamerem?

    0
  • Foniatra

    Szkoda, że te Audiolaby takie szpetne... Brak w tych czasach ARC z telewizora dyskwalifikuje ten model w moich oczach. Może i brzmienie jest na poziomie, ale musi za tym iść jeszcze parę drobiazgów, bo cena do okazyjnych nie należy. Nowy EverSolo DMP-A8 może zabrać kawałek tortu w tej dziedzinie, bo ma, co trzeba. Zobaczymy, jak wyjdzie w praniu.

    3
  • stereolife

    @Christopher - Tu nie chodzi o faworyzowanie jakiejś konkretnej marki, a raczej o brak czasu na przetestowanie wszystkich interesujących nas urządzeń. Lumin również jest bardzo dobrym producentem, z jego streamerów korzysta wielu naszych znajomych, często również można zobaczyć je w sklepach i to nie jest przypadek ani kwestia polityczna - te klocki są bardzo, bardzo dobre i w zasadzie nie ma co z tym dyskutować. Uznajmy, że testem Audiolaba w jakimś tam stopniu nadrobiliśmy zaległości;-)

    @Janek - Chociażby z tego względu, że choć moduł sieciowy w 9000N został zapożyczony z Lumina, to cała reszta - przetwornik, filtr cyfrowy, układy wyjściowe, zasilanie, a nawet wyświetlacz - została opracowana przez Audiolaba, więc choć podobieństwa oczywiście są, to nie jest tak, że 9000N ma identyczne bebechy i jest w gruncie rzeczy produktem poddanym chamskiemu rebrandingowi. Inny powód może być taki, że Lumin jest dobry, ale tylko w jednej dyscyplinie. Ze wzmacniaczami czy odtwarzaczami płyt kompaktowych jakoś mu nie idzie, a tymczasem w serii 9000 mamy również integrę i transport CD, więc możemy zbudować spójną wzorniczo wieżę. Jak już wiemy po teście wzmacniacza 9000A, raczej nie będzie to zła opcja.

    @Jakub - Nie, żadnej możliwości sterowania innymi klockami z serii 9000 za pomocą aplikacji nie widzieliśmy. Chyba nie bez powodu owa apka nazywa się "Audiolab 9000N", a nie na przykład "Audiolab 9000 Series". Transport 9000CDT w żaden sposób nie łączy się z siecią, więc sterowanie nim za pomocą aplikacji jest niemożliwe. W zestawie z każdym urządzeniem z tej linii dostajemy jednak duży pilot systemowy - to taki ukłon Audiolaba w stronę konserwatywnych klientów. Jeżeli ktoś nie chce używać pilota, pozostając przy smartfonie, ale będzie chciał sterować pozostałymi komponentami, zostaje chyba tylko opcja regulacji głośności na wyjściu 9000N. Wtedy - choć to lekko naciągane - możemy ustawić stały poziom głośności we wzmacniaczu i przerzucić tę funkcję na streamer. Nieuchronnie dążymy wówczas do sytuacji, w której zamiast do normalnych wejść analogowych, podłączamy źródło do bezpośredniego wejścia do końcówki mocy we wzmacniaczu albo po prostu kupujemy końcówkę zamiast integry.

    3
  • Nauczyciel

    Miałem kiedyś Lumina D1... Nigdy, przenigdy nie kupię tego dziadostwa! Aplikacja wieszała się co chwila, obsługa dysku USB żadna. Wiem, minęło sporo czasu i pewnie wiele rzeczy zostało poprawionych, ale uraz pozostał. Lumin jest reklamowany wszędzie, piewców wspaniałości tego sprzętu jest ogrom. Czy zasłużony, to każdy musi sobie sam odpowiedzieć. Jedno jest pewne - w streamerach, jak dla mnie, nie jest ważny tylko dźwięk ale również (a może przede wszystkim) walory użytkowe. Wciskanie kitu, że ważne jest tylko brzmienie, wynika tylko i wyłącznie z ułomności danego sprzętu. Nie może być takiej sytuacji, że streamer w 2023 roku nie ma kolorowego wyświetlacza czy pilota. Żeby przeskoczyć czy zatrzymać utwór to muszę odpalać aplikację? Naprawdę...?! Pilot jako opcja...? Nie, nie, nie... Kolega "słuchacz" opisał bardzo dobrze brzmienie Lumina i Auralica. Pod względem brzmienia oba urządzenia są godne uwagi i każde będzie dobrze spisywało się w dobrze dobranym towarzystwie. Tu nie trzeba robić wielkich testów, pojedynków i kłócić się o to co komu odpowiada... Ani Auralic ani tym bardziej Lumin nie są urządzeniami idealnymi. Pod względem obsługi i możliwości "na papierze" daleko im do Rose czy EverSolo. Tyle w temacie.

    2
  • Paweł

    Dzień dobry. Jak się może sprawować ten streamer Audiolaba w konfiguracji z Vincent 237MK + PMC Twenty5.22i + kable Solid Core Audio? Pytam, bo osławiony EverSolo A8 wypadł fatalnie.

    2
  • Jaromir

    Dzień dobry. Mam Audiolaba 9000N. Jestem ciekawy, czy inni posiadacze, wybierając w menu streamera w "ustawieniach display" jedna z opcji czasowych (dostępne 5 sekund... 10 s... ostatnie 30s - jest ich kilka) powrotu do głównego menu doświadczają jakiejkolwiek zmiany? Ja nie. Nieważne czy ustawie 5 sekund, czy 10, czy 30, powrót do głównego menu następuje po 5 sekundach. Ledwo wybieram jakiś rodzaj filtra pilotem, czy wchodzę w cokolwiek innego i już ekran wraca do głównego menu. Druga sprawa, to taka, że między filtrami nie słychać żadnej różnicy w dźwięku. Jestem ciekawy, czy ktoś ma te same "problemy"? Pozdrawiam!

    0

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z okazji czterdziestych urodzin firmy, w tym momencie jesteśmy już w połowie drogi do kolejnej okrągłej rocznicy (Renaud de Vergnette założył firmę Triangle w 1980 roku). Wszyscy znamy tę historię -...

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo? To pytanie na pewnym etapie zadawał sobie każdy, kto uważa się za melomana lub audiofila. Prostej odpowiedzi niestety nie ma, bo nawet doświadczeni miłośnicy muzyki i sprzętu audio wciąż szukają swojego ideału. Osobom przymierzającym się do zakupu swojego pierwszego systemu audio można jednak wytłumaczyć kilka podstawowych...

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

W erze streamingu coraz więcej melomanów sięga po muzykę na fizycznych nośnikach, czego doskonałym przykładem stały się płyty winylowe. Renesans gramofonów i czarnych krążków trwa już co najmniej dekadę. Tłocznie płyt winylowych pracują na pełnych obrotach. Produkcję wznawiają nawet największe wytwórnie, a dla artystów wydających nowy album brak wersji LP...

Streaming krok po kroku

Streaming krok po kroku

Streaming - to pojęcie niemal całkowicie zdominowało świat sprzętu hi-fi. Na przestrzeni dziesięciu lat ten sposób słuchania muzyki przeszedł ewolucję od ciekawostki technologicznej interesującej tylko najbardziej postępowych melomanów i audiofilów do czegoś, co jest dla nas zupełnie naturalne i oczywiste. Dla wielu osób streaming to nieodłączna część codziennego funkcjonowania, podstawowe...

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

W naszym magazynie koncentrujemy się na treściach kierowanych do entuzjastów i osób żywo zainteresowanych sprzętem stereo. Niezależnie od aktualnych reguł działania internetowych wyszukiwarek czy liczby przypadkowych wizyt na danej stronie bazę czytelników stanowią ludzie dysponujący sporą wiedzą i doświadczeniem w tym temacie. Nawet oni muszą jednak dostrzegać pewną lukę w...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
NAD C389

NAD C389

NAD (New Acoustic Dimension) to jedna z firm, które od samego początku umiejętnie łączyły innowacje i czysto naukowe podejście do tematu ze wspaniałym zmysłem biznesowym i wyczuciem sytuacji na rynku....

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal...

Lyngdorf FR-2

Lyngdorf FR-2

Kim jest Peter Lyngdorf? Genialnym inżynierem, czy może raczej wizjonerem i utalentowanym przedsiębiorcą? Tego nie podejmuję się rozsądzać, ale jedno jest pewne - facet nie lubi się nudzić i wspiera...

Bannery boczne

Komentarze

a.s.
Nasz zmysł słuchu nie ma "liniowej charakterystyki przetwarzania". Sygnały o takim samym natężeniu, ale o różnej częstotliwości, wywołują wrażenia różnej głośno...
Rafał
Witam. Posiadam głośniki 120 Club od JBL i te 12 godzin nie wiem na jakiej mocy jest. Podłączyliśmy konsole kablami i dwa głośniki ze sobą też na kable i nieste...
Piotr
Wiem, że o switche można się kłócić tak jak o kable, generalnie nie jestem hejterem różnych niekonwencjonalnych urządzeń audio ale polecam taki eksperyment: w t...
stereolife
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Obywatel GC
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...

Płyty

Newsy

Tech Corner

Podstawowe własności i parametry wzmacniaczy stereo

Podstawowe własności i parametry wzmacniaczy stereo

Czy to w domowym zaciszu, na koncercie, podczas pracy w studiu czy w samochodzie - wzmacniacz jest jednym z kluczowych elementów każdego systemu stereo. Czym właściwie jest? Najprościej można powiedzieć, że jest to układ elektroniczny, którego zadaniem jest wytworzenie na wyjściu sygnału analogowego będącego wzmocnioną kopią sygnału podanego na wejście....

Nowości ze świata

  • Triangle Electroacoustique is one of the oldest French loudspeaker manufacturers. Although the latest anniversary models, still available for sale, were introduced on the occasion of the company's fortieth birthday, at this point we are already halfway to another round anniversary...

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

Prezentacje

Bez szumów, bez kabli, bez kompromisów - Sennheiser

Bez szumów, bez kabli, bez kompromisów - Sennheiser

Czy znasz firmę Sennheiser? Na to pytanie twierdząco odpowie niemal każdy, kto interesuje się szeroko pojętym sprzętem audio. DJ, prezenter radiowy, producent muzyczny, artysta, gwiazda estrady, kierownik sceny, zapalony gracz, audiofil, a nawet zwyczajny słuchacz mający chrapkę na porządne słuchawki jednej z prestiżowych marek - wszyscy oni prawdopodobnie choć raz...

Poradniki

Kupujemy słuchawki - co, jak, gdzie

Kupujemy słuchawki - co, jak, gdzie

Nasz kolejny poradnik z cyklu artykułów słuchawkowych będzie trochę nietypowy, ale zarazem bardzo ciekawy. Nietypowy dlatego, że w zasadzie wracamy...

Listy

Galerie

Dyskografie

Wywiady

Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z...

Popularne artykuły

Vintage

Tefifon

Tefifon

Cóż to za przedziwna nazwa? Nie uważacie, że brzmi to co najmniej komicznie? Gdyby ktoś mi powiedział, że istnieje urządzenie...

Słownik

Poprzedni Następny

DSP

Digital Signal Processing - po polsku skrót ten oznacza po prostu cyfrowe przetwarzanie sygnału i odnosi się do wszelkiego rodzaju cyfrowych operacji dokonywanych na sygnale muzycznym. Układy DSP są stosowane...

Cytaty

LudwigVanBeethoven.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.